Tygodnie
mijały bardzo szybko. Na ogołoconych gałęziach drzew zaczęły się pojawiać pierwsze
listki. Ptaki zbudziły się do życia i coraz bardziej dawały o sobie znać
wczesnym rankiem. Pierwsze promienie słoneczne wyjrzały zza gór i oświetliły
mury zamku. Światło dostało się przez szyby okien i zaczęło ogrzewać młodą
twarzyczkę pewnej brązowowłosej osóbki. Hermiona otworzyła oczy, ale
natychmiast je zamknęła, by chronić się przed niezwykle jasnym słońcem.
Podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła oczy. Przeciągnęła się z
rozkoszą. Była całkowicie wyspana. Rozejrzała się po pokoju. Na podłodze leżała
kołdra i większość poduszek. Wstała i powolnym krokiem podeszła do okna, by
wpuścić do dormitorium świeżego powietrza. Odwróciła się i spojrzała w stronę
łóżka, na którym grzecznie spał Malfoy. Wywróciła oczami, ale się uśmiechnęła.
Odkąd chodzili razem Draco nie opuszczał jej na krok. Nawet z nią spał. To było
urocze, ale czasami stawało się nieznośne. W końcu żeby aż wchodzić do łóżka i
spać z nią? A co ona miała niby gdzieś mu zwiać? Jakby go wyprosiła, to wcale
by się nie zdziwiła jakby spał pod jej drzwiami. Poszła do łazienki i
skorzystała z porannej toalety. Nałożyła na siebie zwykłą, białą bluzkę na
ramiączkach i wysoką spódniczkę w kwiecisty wzór. Włosy związała w wysokiego
kucyka i wypuściła parę pasemek. Wiosna natchnęła ją powiewem świeżości.
Hermiona od czasu, kiedy zaczęła chodzić z Draconem, wręcz tryskała radością.
Wyglądała bardzo kwitnąco, a nawet jej oceny stały się lepsze na tyle, że z
każdej pracy dostawała ”Wybitny”. Malfoy również wyglądał na szczęśliwego, ale
Hermiona wiedziała, że coś go trapi. Zawsze, gdy wchodziła do pomieszczenia, w
którym się znajdywał podrywał głowę i uśmiechał się dopiero wtedy, gdy ją
zobaczył. Chciała poruszyć ten temat, ale spławił ją i kazał o to nie pytać.
Powiedział, że to jego problem i sam go rozwiąże. Zawsze stawał się wtedy taki
czuły i powtarzał jej, że wszystko będzie dobrze. Zaczynało ją to coraz
bardziej zastanawiać. Przecież nie była głupia i zdawała sobie sprawę z tego,
że te listy, które dostawał muszą dotyczyć jej osoby. Nie była jednak wścibska
i nie miała ochoty czytać jego korespondencji bez jego wiedzy. Jeśli będzie jej
chciał o tym powiedzieć, to w końcu powie. Miała taką nadzieję. Skończyła
malować rzęsy i wyszła z łazienki. Spojrzała na zegarek. Dochodziła dopiero
ósma. Było bardzo wcześnie, ale zamierzała się przejść. Szybko napisała
karteczkę dla Malfoya, by nie wpadł w paranoję, gdy zobaczy, że jej nie ma.
Zachichotała na samą myśl o Malfoyu zastanawiającego się, gdzie jest i
szukającego jej po całej szkole. Przyczepiła karteczkę do lusterka, mając
nadzieję, że blondyn ją zauważy i wyszła, cichutko zamykając za sobą drzwi.
Pokój Wspólny był prawie pusty. Zdziwił ją widok aż pięciu osób siedzących o
tej porze i rozmawiających po cichu. Niedługo pewnie będą się zbierać na
śniadanie. Hermiona skręciła w korytarz, gdzie mieściło się dormitorium dziewcząt
z siódmego roku. Otworzyła cichutko drzwi. Pokój w odcieniach czerwieni,
oświetlony ciepłymi promieniami słońca wyglądał jakby stał w płomieniach.
Poczuła ucisk w sercu. Tak dawno nie spała w tym dormitorium. Jej dwie
przyjaciółki leżały obok siebie na dwóch, złączonych łóżkach. Po podłodze
walały się jakieś ubrania, poduszki. Na stolikach leżały przekąski i napoje. W
pościeli porozwalane były lakiery i kosmetyki. Najwidoczniej zrobiły sobie
tutaj niezłą noc. Przypomniała sobie, że ją na nią zapraszały. Miała też być
Luna i, o dziwo, Pansy, która ostatnio zaczęła się z nimi kolegować. Hermiona
nie skorzystała z zaproszenia, bo musiała się uczyć. Ostatnio przez Malfoya
dostała Powyżej Oczekiwań ze sprawdzianu z OPCM. Wiadomo, to nie była zła
ocena, ale ona przecież powinna dostać W! Pamiętała, że zrobiła wtedy Malfoyowi
wykład na temat, że odciąga ją od nauki. Uśmiechnął się wrednie i zamknął usta
pocałunkiem. Tym zawsze ją przekonywał. Starała się przed tym bronić, ale był
zbyt przekonujący. Nagle Ginny drgnęła i się zbudziła. Jej włosy sterczały pod
naprawdę dziwnymi kątami. Hermiona nie powstrzymała się i zaśmiała.
-
Wyglądasz komicznie – skomentowała wygląd Rudej. Ta popatrzyła na nią
nieobecnym wzrokiem i spojrzała w stronę lustra. Gdy tylko zobaczyła swoje
odbicie, aż krzyknęła, tym samym budząc Clemense. Blondynka z gracją godną damy
dworu zakryła usta przy delikatnym śmiechu. Ginny zerwała się i podbiegła do
lustra.
- Co
z nimi do cholery jest?! – krzyknęła rozpaczliwie przygładzając swoje włosy,
które nieposłusznie unosiły się pod dziwnymi kątami. Wyglądała jakby ją walnął
piorun. Hermiona złapała się za brzuch i powstrzymała śmiech. Podeszła do Ginny
i wyjęła różdżkę. Próbowała wszystkiego. Nic z tego. Ginny zrezygnowana usiadła
na łóżku podczas gdy Clemense ubierała jakąś błękitną, zwiewną sukienkę,
idealnie pasującą do jej urody.
- I
jak ja wyjdę do ludzi? – westchnęła Ginny.
- Nie
marudź. Lepiej powiedz mi, co wczoraj z nimi robiłaś – odparła Hermiona i
usiadła na łóżku naprzeciw przyjaciółki.
- Nic
specjalnego. Siedziałyśmy z dziewczynami i gadałyśmy o wszystkim i o niczym.
Właśnie, żałuj, że cię nie było…
-
Uczyłam się – wpadła jej w słowo Hermiona. Ginny nie zwróciła na to uwagi.
Nagle odezwała się wila.
-
Ginny, czy ty brałaś wczoraj tę odżywkę do włosów, którą dała ci Pansy? –
popatrzyła na nią podejrzliwie. Ginny kiwnęła głową i w ułamku sekundy
zdrętwiała. Zerwała się z łóżka i w ekspresowym tempie wpadła do łazienki, by
po chwili wyleźć z niej cała ubrana. Przez ten czas ciągle wykrzykiwała
obraźliwe rzeczy na Pansy.
- Ja
jej dam taki żart! Jeszcze tego pożałuje jak się na niej odegram to nie będzie
fajnie – gadała jak najęta. Spięła włosy w kucyka, który choć trochę ukrywał
dziwne włosy Rudej. Nagle usłyszały krzyki dobiegające zza drzwi. Hermiona
opuściła szybko z dziewczynami pokój i wyjrzały na zewnątrz, chcąc się
przekonać, kto z Gryfonów tak głośno kłóci się o tej porze. Nogi się pod nią
ugięły, kiedy zdała sobie sprawę, że krzyki dobiegają z jej prywatnego
dormitorium. Pobiegła w tamtą stronę, a Ginny z Clemense za nią. Drzwi do jej
pokoju były otwarte. Stał w nich Malfoy, nonszalancko opierając się o framugę,
a przed nim rozwścieczony Ron. Hermiona obrzuciła ich bacznym spojrzeniem.
Malfoy miał na sobie tylko czarne, długie spodnie i narzuconą koszulę, która
była rozpięta. Uśmiechnęłaby się na ten widok, gdyby nie to, że miała przed
sobą do rozwiązania pewien konflikt.
-
Hej, hej, co się tutaj dzieje?! – spytała. Malfoy mrugnął do niej z szelmowskim
uśmieszkiem, a Ron cały czerwony na twarzy zwrócił się w jej stronę. Obrzucił
ją szybkim spojrzeniem i po chwili ponownie rzucił się na Malfoya z krzykiem.
-
Przebrzydły kłamca!
-
Zamknij się, Weasley, bo obudzisz cały dom – skomentował Draco.
- To
jest mój dom, a nie twój, Malfoy.
-
Och, no tak rzeczywiście – zakpił Malfoy – Przecież tego, gdzie mieszka twoja
rodzina nie można nazwać domem.
-
DOŚĆ – syknęła Hermiona i wepchnęła Malfoya do pokoju, zatrzaskując za sobą
drzwi. Usłyszała tylko cichy śmiech Ślizgona, który najwidoczniej miał niezły
ubaw z całej tej sytuacji. Natknęła się na brązowe oczy Rona.
- Co
ty wyprawiasz, Hermiono? – powiedział cicho – Przychodzę do ciebie, pukam, a
tutaj otwiera mi półnagi Ślizgon, na dodatek Malfoy i mówi, że zaraz będziesz,
bo musisz się ubrać.
Hermiona
z niedowierzaniem słuchała jego słów. Zdziwiło ją wypowiedź Malfoya, ale miała
ochotę się roześmiać. Draco robił wszystko, by zdenerwować Rona. Cóż, widziała
jak w Ronie się gotuje. Od samego początku nie mógł zaakceptować jej związku z
Malfoyem.
- Do
twojej wiadomości, Ron, to nie jest tak jak myślisz. Przecież mnie znasz i
znasz Malfoya. On chciał cię zdenerwować i udało mu się… Swoją drogą po co do
mnie przychodziłeś o takiej porze? – dodała na koniec. Ron trochę ochłonął,
słysząc jej słowa. Wierzył jej. Wiedziała to.
-
Spotkałem na korytarzu Notta, który źle się na twój temat wypowiadał – oznajmił
Ron.
-
Och, Ron, serio? Prawie każdy Ślizgon w tym zamku uważa mnie za szlamę.
Zdążyłam się przyzwyczaić… - zaczęła, ale jej przerwał.
-
Tutaj nie chodziło o takie wyzywanie, Miona – szepnął, jakby bojąc się, że ktoś
może usłyszeć, mimo tego, że Ginny i Clemense dawno już poszły, by odnaleźć na
śniadaniu Pansy Parkinson. Hermiona zmarszczyła brwi, słysząc jego słowa.
- Co
masz na myśli?
-
Teodor mówił, że jesteś tylko naiwną zabawką i szlamowatą szmatą w rękach
Malfoya…
-
Ron, przestań! – przerwała mu Hermiona stanowczo. Nie wiedziała, czy ma mu
wierzyć, ale nie chciała tego słuchać. Samo to, że wypowiedziane przez Notta
słowa mogą być prawdą były nie do zniesienia. Ale to było niemożliwe. Była z
Malfoyem ponad dwa tygodnie. Codziennie spędzali ze sobą dużo czasu. Codziennie
mówił jej, że wszystko będzie dobrze i nic i nie zaszkodzi, a teraz niby słyszy
takie coś. Przecież Malfoy najdłużej był w związku tydzień. Wierzyła mu i nie
miała podstaw, by tego nie robić. Wiele razy udowodnił, że jest godny jej
zaufania.
-
Hermiono, nie mów, że ciebie to nie interesuje – nalegał Ron.
-
Nawet jeśli to mój wybór. Jeśli będę w przyszłości cierpieć to tylko i
wyłącznie moja wina, bo to ja mogłam podjąć złą decyzję. Mogłam, nie oznacza,
że podjęłam. Malfoy wcale nie jest taki zły, na jakiego wygląda. Wierz mi, Ron
– powiedziała cicho. Rudzielec posmutniał na twarzy.
-
Wierzę ci, Hermiono, ale jemu za nic – odparł ponuro. Hermiona uśmiechnęła się
delikatnie.
- Nie
martw się o nie, jestem dorosła – uścisnęła go krótko – Spotkamy się na
śniadaniu.
I nic
więcej nie mówiąc weszła do swojego dormitorium. Pierwsze, co zauważyła to
Malfoy leżący z książką w ręce na nienagannie pościelonym łóżku. Jego szara
koszula była już zapięta.
-
Ciekawe pisemko, Granger – uśmiechnął się ironicznie i spojrzał na nią
rozbawionymi, szarymi oczami. Hermiona przyjrzała się gazecie i aż się
zadławiła. Ruszyła w stronę Malfoya z zamiarem zabrania od niego kolorowego
magazynu. To nie było żadne, czarodziejskie pisemko, ale mugolski magazyn dla
kobiet.
-
Oddaj to – próbowała wyrwać Malfoyowi gazetę z rąk, ale ten skutecznie unikał
jej ciosów.
- Co
my tu mamy, popatrzmy „Jak uwieść faceta”
i „Zaskocz go na 30 sposobów tej nocy”. –
zagwizdał – Ty się nawet takich rzeczy uczysz z magazynów?
- Nie
twoja sprawa! – Hermiona była cała czerwona – Oddaj to, bo nie ręczę za siebie!
Malfoy
się roześmiał.
- W
porządku, możemy spróbować dzisiaj w nocy tych 30 sposobów, zobaczymy, czy
wykułaś to bardzo dokładnie tak jak daty na historię magii – zażartował.
-
Draco! – oburzyła się. Rumieńce na jej policzkach przybrały już kolor dojrzałej
wiśni – Jesteś niewyżyty – stwierdziła.
- I
kto to mówi – odpyskował jej – To nie ja mam takie gazetki w szafce nocnej.
-
Chodziło tutaj o ciuchy, jakie można kupić w mugolskich sklepach – upierała się
Hermiona, łapiąc go za rękę, ale ten zręcznie przerzucił gazetkę do drugiej.
Straciła równowagę i upadła na łóżko. Odrzucił gazetkę na szafkę i przyciągnął
Gryfonkę do siebie.
-
Uczysz się takich rzeczy z gazet? – niedowierzał. Wywróciła oczyma.
-
Malfoy, ty chyba nie wierzysz w moje możliwości – odgryzła się. Podniósł brwi
ze zdziwienia, ale uśmiechnął się szelmowsko.
-
Pokażesz mi? – zażartował, starając się nadać swojemu głosowi poważny ton.
Efekt gwarantowany. Hermiona znów się zmieszała i zaczerwieniła.
- Jestem
głodna – zmieniła temat i wyrwała się z jego objęć – Chodźmy do Wielkiej Sali
na śniadanie.
Draco
wciąż z uśmiechem na twarzy wstał z łóżka i, łącząc swoją rękę z ręką Hermiony,
wyszedł na korytarz. W pokoju nikogo nie było, więc śmiało mógł tędy wyjść bez
obaw, że zostanie zauważony. Hermiona zamknęła swoje dormitorium i ruszyli po
schodach na dół. Nagle dała Malfoyowi kuksańca w bok.
-
Ałć, za co?! – złapał się za żebra, bo cios dziewczyny był na serio mocny.
Uśmiechnęła się wrednie.
-
Nigdy więcej nie waż się przeglądać moich rzeczy – skomentowała i z podniesioną
głową i satysfakcją na twarzy podeszła do stołu Gryfonów.
Sobota
minęła jej bardzo przyjemnie. Malfoy oczywiście wciąż sobie żartował z pisemka,
które znalazł w jej szafce nocnej i był irytujący, ale dało się to przeżyć.
Rozmawiała dużo z Carmen, dziewczyną o karmelowych włosach z szóstego roku.
Znalazły ze sobą sporo nowych tematów, a najgłówniejszym z nich było odkrywanie
nowych roślin o różnych fazach księżyca. Przesiadywały wspólnie w bibliotece i
czytały o mitycznych roślinach. Hermiona czytając „mityczne” wiedziała, że
takich roślin nie ma i są po prostu zmyślone, ale Carmen bardzo zależało na
odnalezieniu magicznego Mniszka Lekarskiego, dzięki któremu można było się
unosić niczym dmuchawce na wietrze. Siedziały właśnie w bibliotece tym razem
rozmawiając o swoim życiu. Carmen okazała się dorastać w rodzinie mugolskiej
jako wybitna uczennica, w ogóle nie mająca świadomości swojego pochodzenia.
Kiedy dowiedziała się prawdy uznała, że to jakiś głupi żart i dopiero sam
profesor Dumbledore musiał się pojawić w jej domu, by uwierzyła, że magia
istnieje. Carmen była chyba jedyną dziewczyną (poza samą Hermioną oczywiście),
która jako czarodziejka uczyła się również przedmiotów występujących w szkole
mugolskiej, czyli matematyki, biologii, fizyki i chemii. Obydwie uważały, że
taka wiedza z mugolskiego świata może się naprawdę przydać nawet w świecie
czarodziejów. Hermiona poczuła czyjś wzrok na plecach i się odwróciła. Nikogo
jednak nie zobaczyła. Znów ją to zaniepokoiła. Od jakiegoś tygodnia ciągle
czuła na sobie czyjś wzrok i nie mogła dostrzec, kto ją obserwuje. Oczywiście
starała się wmówić, że to tylko jej wyobraźnia i nic takiego się nie dzieje,
ale zawsze, gdy była sama nie mogła się pozbyć tego uczucia. Biblioteka była
jednak całkowicie pusta, nie licząc ich samych. A jednak Hermionie wciąż
zdawało się, że ktoś na nią patrzy. Jakby regały i te wszystkie książki miały
oczy. Potrząsnęła głową i wróciła do rozmowy z nowo poznaną Carmen. Ostatnio
coraz więcej czasu z nią spędzała. Przesiadując w bibliotece szukała też
przepisu na eliksir dla Ginny. Szperała prawie we wszystkich Księgach
Zakazanych, ale wciąż nie trafiła na jego ślad. Ale przecież musieli z Malfoyem
zrobić ten eliksir zanim skończą szkołę. Ginny rzadko kiedy widywała, bo Ruda
wciąż przesiadywała z Blaisem lub Parkinson. Nie miała jej tego za złe, ale odczuwała
brak przyjaciółki. Odkąd Ginny zemściła się na Pansy za magiczną odżywkę do
włosów cały czas robiły sobie żarty, o których huczało w szkole. Hermiona bała
się osłabić tę cenną dla niej więź z przyjaciółką, ale sama nie miała zbytnio
czasu. Postanowiła sobie, że kiedy szkoła się skończy poświęci przyjaciółce
większość swojego czasu. Zamierzały razem wynająć jakieś małe mieszkanie i w
nim zamieszkać, bo Ginny chciała wynieść się od rodziców i utrzymywać się
samodzielnie. Doceniała jej decyzję.
-
Hermiono, mam prośbę – powiedziała Carmen.
- O
co chodzi? – spytała, zamykając książkę od numerologii i kończąc swoją pracę
domową.
- Ja
mam dzisiaj dyżur jako prefekt i nie będę w stanie udać się w nocy na
obserwację faz księżyca – oznajmiła – Chciałam się spytać, czy nie mogłabyś
dzisiaj w nocy udać się na wieżę astronomiczną i…
-
Chodzenie tam w nocy jest zakazane – wtrąciła Hermiona. Carmen zrobiła
błagającą minę.
-
Och, Hermiono tylko dzisiaj, obiecuję, że nigdy więcej cię o to nie poproszę.
Hermiona
starała się zrobić stanowczą minę, ale spojrzenie piwnych, błagających oczu
dziewczyny zbiło ją z nóg.
- No
dobrze, ale tylko ten jeden raz – zgodziła się Hermiona i związała włosy w
szybkiego warkocza, bo wpadały jej do oczu. Carmen uśmiechnęła się i wrzuciła
swoje książki do torby.
-
Dziękuję, dziękuję, dziękuję – mówiła raz po raz i przytuliła szybko Hermionę,
która mile się zdziwiła. Carmen zawsze we wszystkim była taka szczera i
naturalna. Miała bzika na punkcie patrolowania nocnego nieba, ale i tak Hermiona
bardzo przywiązała się do tej dziewczyny. W końcu starała się bardziej ufać
ludziom i dopuszczać ich do siebie. Nie chciała mieć wiecznie wokół siebie tej
bariery, przez którą żadna nieznana jej osoba nie może się przedostać.
Spakowała swoje książki to torby i razem z Carmen wyszły z biblioteki.
- Nie
powinnaś iść tam sama – burknął Malfoy słysząc jej słowa. Hermiona tylko
potrząsnęła głową i się uśmiechnęła.
- Nie
spędzę przecież wieczności na tej wieży – oznajmiła – Na pewno beze mnie
przeżyjesz.
Chłopak
wciąż wydawał się niezbyt zadowolony tym faktem.
- Nie
podoba mi się to… - zaczął.
-
Och, przestań! – warknęła. Obrzuciła go wściekłym spojrzeniem – Wszędzie byś za
mną chodził i nie opuszczasz mnie na krok. Może niedługo wejdziesz mi pod prysznic
tak samo jak wlazłeś mi do łóżka?!
-
Bardzo chętnie – uśmiechnął się perfidnie, a Hermiona odwróciła się wściekła.
Miała ochotę wygarnąć mu wszystko to, co jej od pewnego czasu przeszkadzało.
Zaczęła chodzić wściekła po pokoju.
-
Malfoy, czy ty nie możesz przyswoić wiadomości w tym twoim pustym łbie, że ja
potrzebuję prywatności w swoim pokoju? – popatrzyła na niego z furią.
Przechodząc obok łóżka usiadła na nim dość gwałtownie i wbiła w niego wściekłe
spojrzenie.
-
Granger, nie przesadzaj i tak nie spędzamy ze sobą wiele czasu, bo ja
przesiaduje z Blaisem, a ty z tą całą Carmen, czy jak jej tam – zaczął się
tłumaczyć Draco.
- Ale
z nią mogę siedzieć jakąś godzinę, a ty mi siedzisz na głowie kolejne 23
godziny!
- O
przepraszam, ostatnio siedziałaś z nią prawie cały dzień!
-
Należy mi się odpoczynek od ciebie! – krzyknęła i założyła ręce na piersiach.
Rozjuszona wzięła gwałtownie pierwszą, lepszą książkę i zaczęła wertować jej
pierwszą stronę. Musiała się uspokoić. Teraz była zdenerwowana, bo cały czas
chciał być obok niej, mówił jej, co jest złe, a dobre, ale przecież ogólnie nie
przeszkadzała jej jego obecność, a nawet bardzo ją lubiła, ale tego była
zdecydowanie za wiele! Poczuła jak Malfoy siada obok niej.
- Co
się tak pieklisz? Było mi powiedzieć, że nie chcesz mnie tutaj widzieć, a nie
teraz się drzesz – skomentował jej zachowanie. Westchnęła i odłożyła książkę.
- To
nie tak – odparła – Przepraszam, za ten wybuch, po prostu już nie
wytrzymywałam. Nie denerwuje mnie twoja obecność, ale… - zawahała się tutaj.
Draco dostrzegł jej niezdecydowanie.
-
Ale, co? – dopytywał się. Musiał się dowiedzieć, co trapi jego dziewczynę.
-
Draco, jest coś, o czym ci nie powiedziałam – Hermiona nerwowo zaczęła się
bawić pierścionkiem jaki jej podarował. Zdejmowała go i nakładała na palec,
zagryzając wargę. Zawsze tak robiła, gdy myślała lub była zdenerwowana. Draco
czekał cierpliwie, aż się zdecyduje i mu to wyjawi.
- Od
około tygodnia wydaje mi się, że ktoś cały czas mnie obserwuje – wyznała – Nie
wiem, może to jakaś moja chora wyobraźnia, może uznasz, że histeryzuje, ale ja
naprawdę nie czuję się z tym komfortowo. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia,
kto to. Często tak się zdarza w bibliotece, ale przecież tam nikogo wtedy nie
było – zakończyła dość żałosnym tonem. Draco zmarszczył brwi. Wierzył jej. Na
pewno jej się nie wydawało. Było to niepokojące. Dlaczego ktoś miałby czyhać na
Granger? I kim był ten ktoś? Nie podobało mu się to.
-
Teraz jestem całkowicie pewny, że nie mogę cię puścić samej na wieżę astronomiczną
– powiedział – Musimy coś z tym zrobić, Hermiono, nie pozwolę, byś była
podglądana przez jakiegoś zboczeńca.
-
Przesadzasz – wywróciła oczami – Mówiłam, to może być tylko moja wyobraźnia –
próbowała jakoś się tłumaczyć. Położyła się na łóżku i podłożyła miękką,
czerwoną poduszkę pod głowę. Najchętniej poszłaby spać, ale musiała jeszcze iść
poobserwować niebo dzisiejszej nocy. Przecież obiecała Carmen to zrobić, a nie
mogła złamać obietnicy. Zresztą to tylko jakieś pół godzinki, najwyżej cała godzina
i jest z powrotem.
-
Lecę – oznajmiła i podniosła się szybko z wygodnego łóżka, które przyciągało ją
jak magnez. Nie teraz – pomyślała. Zapakowała swój teleskop, pergamin i pióro
oraz książkę o mitycznych roślinach. Spojrzała na Malfoya, który miał kwaśną
minę. Wiedziała, że ten cały pomysł wydaje mu się absurdalny i głupi, zwłaszcza
teraz, kiedy powiedziała mu, że ktoś ją obserwuje, ale uśmiechnęła się.
Podeszła do niego i pocałowała krótko w usta.
- Nie
bądź zły – odparła. Wstał i na chwilę przytulił ją do siebie.
-
Wracaj szybko – pocałował ją – Bo zajmę lepszą część łóżka i większość poduszek
dla siebie – zażartował. Uśmiechnęła się pokazując rząd ładnych ząbków.
- Nie
odchodzę na zawsze – oznajmiła i wyswobodziła się z jego ścisku. Podeszła do drzwi
i otworzyła je. Przed wyjściem z pokoju zahaczyła jeszcze o pokój chłopców.
Poprosiła Harry’ego o jego pelerynę niewidkę, bo nie chciała, by ktoś z
nauczycieli zauważył ją o tej porze w zakazanym miejscu. Czarnowłosy bez pytań
pożyczył jej pelerynę i Hermiona wyszła z Wieży Gryffindoru prosto w ciemne
korytarze Hogwartu.
Kiedy
dotarła w końcu na wieżę miała ochotę wycałować pelerynę niewidkę. Bardzo jej
się przydała. Minęła po drodze dwóch nauczycieli i panią Norris. Czerwonooka
kotka gapiła się na nią jak spetryfikowana i miauczała gniewnie, co ściągnęło
na korytarz Filcha. Nie mógł jej jednak zobaczyć, więc dziewczyna z wstrzymanym
oddechem przemknęła jak najdalej niego i ruszyła schodami w stronę wieży.
Zrzuciła z siebie płaszcz i schowała do torby. Wyjęła z niej teleskop i
pozostałe przyrządy. Rozłożyła teleskop i spojrzała w niego. Księżyc był
dopiero w pierwszym cyklu rozwojowym. Było bardzo zimno. Wiatr smagał jej
policzki i ramiona, które mimo iż były pod swetrem, pokryły się gęsią skórką. Przedmioty
na wieży rzucały straszne cienie, a z Lasu dobiegały ciche, nieprzyjazne
odgłosy. Zdała sobie sprawę, że z takiej wysokości zleciał Dumbledore, kiedy go
zabito. Wzdrygnęła się, widząc odległość jaka ją dzieliła od ziemi. Odgoniła od
siebie myśli i wróciła do czytania rozdziału. Następnie nakreśliła na
pergaminie cykl księżycowy i napisała parę notatek. Księżyc bardziej oświetlał
zachodnią część błoni, więc było znaczne prawdopodobieństwo, że w tamtą stronę
powinna szukać mitycznego kwiatu. Zamknęła oczy, próbując skupić się na
wróżbiarstwie. Chciała dostać jakiejś wizji, która pomogłaby jej odszukać
roślinę. Wiedziała, że to bzdura, ale obiecała jej przyjaciółce i posuwała się
nawet do czegoś takiego bezsensownego jak wróżbiarstwo. Teraz, kiedy żadna
wizja nie nasuwała jej się na oczy, zaczynała żałować, że nie przykładała się
tak do tego przedmiotu i z niego zrezygnowała. Powinna to jakoś nadrobić. Otworzyła
oczy. Poczuła świerzbienie na karku i zaniepokojona odwróciła się. Nie
zauważyła nic poza paroma starymi teleskopami i układem słonecznym. Zmarszczyła
brwi i nakreśliła parę nowych notatek na pergaminie. Spojrzała w teleskop i
zamknęła znów oczy. Przez chwilę zauważyła jak coś zaczyna pojawiać się przed
jej oczyma. Jakieś zamazane widoki, które układały się w całość. Lśniące w
księżycowym świetle jezioro, dużo wierzb i cudowny, świeży zapach. Była
zachwycona widokiem. Zaparło jej dech w piersiach. Miała już zapisać wszystko,
co zobaczyła, kiedy poczuła chłód na swojej szyi. Rozpoznała to uczucie. Ktoś
przystawił jej sztylet do ciała. Jakaś zimna ręka odgarnęła jej włosy i
usłyszała zimny i ostry szept.
-
Spróbuj choćby pisnąć, szlamo, a skończysz tak, jak dawno powinnaś…
~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :D Udało mi się wstawić dzisiaj i jestem zadowolona C; Jak na razie rozdział nie jest sprawdzany, ale zajmę się tym jutro, bo dzisiaj jestem zmęczona, a rano muszę wstawać. Mam nadzieję, że Wam się spodobał ;) Jeśli wyszukaliście jakieś błędy, to powiadamiajcie śmiało w komentarzach, a szybko je jutro poprawię ;3
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Swietny <333
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZnalazłam tylko jeden błąd ;)
Powtórzenie - "Wyjęła z niej mikroskop i pozostałe przyrządy. Rozłożyła mikroskop i spojrzała w niego"
Pozdrawiam, unforgiiven ;*
Okej, dzięki ;)
UsuńRozdział jest obłędny :)
OdpowiedzUsuńKońcówkę czytałam jednym tchem a tu nagle koniec :( Mam nadzieję, że nowa notka ukarze się jak najszybciej :D Pozdrawiam i życzę dużo weny ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJak ja kocham czytać twoje opowiadania xd
Co jak co, ale nie podoba mi się ta Carmen ;D ja czujee...
Powinnam chodzić na wróżbiarstwo z moimi przeczuciami :P
Życzę duuuużo weny <3
http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/
aj co się dzieje? gdzie ten malfoy? kto się zaczaił na hermionę? zbyt wiele pytań bez odpowiedzi
OdpowiedzUsuńWszystko się wyjaśni, spokojnie :D
UsuńTO BĘDZIE NOTT,JESTEM PEWNA!!!!!
OdpowiedzUsuńja też!!!!!
UsuńSzczerze mówiąc... znów czytało mi się strasznie ciężko. Nie potrafiłam się skupić na tekście, a w niektórych momentach wręcz się irytowałam ;x
OdpowiedzUsuńBiorę jednak na to poprawkę jako, że jest późno, a Ty zaznaczyłaś, że rozdział nie był sprawdzany :) W sumie tak sądziłam, jednak upewniłaś mnie w tym - i dobrze.
Jak dla mnie Hermiona zachowuje się strasznie dziecinnie - która zakochana dziewczyna narzeka na obecność chłopaka, ZWŁASZCZA gdy ten przy niej śpi?
Muszę powiedzieć, że zaciekawiłaś mnie strasznie tym ostrzem. Kto czyha na naszą Mionę?
Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego co napisałam. Nie robię tego na złość, czy żeby Cię obrazić, po prostu piszę własne odczucia.
Czekam na nowy rozdział z niesłabnącą niecierpliwością :)
Pozdrawiam,
DiaMent.
Ah, zapomniałam dodać, że długość rozdziału niewątpliwie idzie na duży plus! :)
Usuńświetny :D i uciac w takim momencie .... No to jest po prostu skandal ! Ugh.. Moja cierpliwość juz i tak wystawiona na taka próbę..... No dobra jakoś wytrzymam , mam nadzieje ze szybko dodasz nn ;)I podzielam zdanie Rosalie Odair, ze będzie to nott, a jeśli nie to bynajmniej jakiś skur*wysynski slizgon ... Sorki za słowa ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
swietnie jak zawsze;) mam tylkoo jedna uwage: chyba chodzilo ci o teleskop, a nie mikroskop. przeciez ona obserwowala niebo a nie jakies male bakterie ;p
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny rozdzial;)
-IRH
Rzeczywiście, głupia ja! xd
Usuńno niee xd jak moglas tak perfidnnie przerwac ;) ? mam nadzieje ze rozdzial w tym tygodniu. ;** ? <3
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze<3
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję że to jest Nott. Mam nadzieję że Mionie nic się nie stanie bo to nie może się tak skończyć:(
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam Jagoda:);*
Bardzo fajny. Z niecierpliwością czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Quibbler
Jejkuu, czemu skończyłaś w takim momencie? :o
OdpowiedzUsuńNie wolno, nie pozwalam, zakazuje! :D
A Malfoy jest kochany ♥
Rozdział wyszedł Ci genialnie ;)
Mi też się wydaje że to może być Nott :x Ale Draco ją uratuje, i wszystko będzie dobrze :P
Czekam na next ;)
droga-do-milosci.blogspot.com
Pozdrawiam M.
oj ciekawe kto to :) czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJej ^_^ piszesz,cudownie. Uwielbiam Twoje opowiadanie, jak dla mnie jest jednym z lepszych, a musisz wiedzieć, że przeczytałam ich bardzo dużo. Żałuję, że nie znalazłam go wcześnie. Ze zniecierpliwieniem czekam na,kolejny rozdzial. Pozdrawiam i życzę weny ⌒.⌒
OdpowiedzUsuńMoony
Hej, Moony ;) Miło, że przeczytałaś i zostałaś :D Mam nadzieję, że jak najdłużej ^^
UsuńCzy ta Mionka zazna w końcu spokoju ? :D
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo fajnie się czytało :)
Haha xd Wiem, lubię się wyżywać na niej i bohaterach xd
UsuńGenialny rozdział szybko i przyjemnie się go czyta :P
OdpowiedzUsuńKońcówka genialna od momentu gdy Miona pomyślała o śmierci dyrektora to zaczęłam się trochę denerwować. Chyba wiem, kto to był, ale nie chcę mówić i psuć innym niespodziankę :)
Weny i oby tak dalej :D
Świetny *.*
OdpowiedzUsuńTylko mnie teraz będzie ciekawić kto to ._.
Pozrawiam :*
+jak chcesz to wpadnij -> http://umieram-to-koniec.blogspot.com/
To Nott, prawda? Błagam powiedz, że to on. No bo kto inny. Kurde. Teraz będę ci sekunda sprawdzać czy jest nowy rozdział ;-;
OdpowiedzUsuńPOPAPRAŃCU JEDEN ZRÓB MI TE NALEŚNIKI
OdpowiedzUsuńWTF? o.O
Usuń~Nikola
NIE PISAŁAM DO CIEBIE, TYLKO DO AUTORKI, NIE WCINAJ SIĘ.
UsuńSama se zrób naleśniki, leniuchu C;
UsuńRozdział bardzo fajny :D
OdpowiedzUsuńTeraz zżera mnie ciekawość KTO TO JEST? XD
Malfoy powinien iść z Hermioną, jak wiedział że ktoś ją obserwuje to nie powinien puścić jej samej :(
Życzę ci dużej weny i czekam na nowy rozdział :*
~Nikola
No i przerwane w takim momencie :c No ja nie wiem jak dotrwam do kolejnego!! xD Jak zwykle świetny rozdział, Draco jest słodki, Hermiona zaczytana. Wszystko tak jak być powinno. Czekam na następny :D Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńczarodziejskie-dramione.blogspot.com
Rozdział bardzo dobry, ale nie obyło się kilku błędów. ;) Jak już ktoś zauważył, w pewnym momencie zamiast teleskop, napisałaś mikroskop. Poza tym zauważyłam kilka literówek.
OdpowiedzUsuńCo do treści, wcale nie uważam, że zachowanie Hermiony jest dziecinne. Każdy chce mieć trochę przestrzeni, nawet, jeśli jest zakochany ;) No i oczywiście jestem ciekawa, czy to Nott zaatakuje Hermionę... A może ten ktoś działa na zlecenie Cyzi? :D
Pozdrawiam,
~Monika
Wiem, wiem już poprawiłam wszystkie "mikroskopy" xd
UsuńCo do Cyzi, to zgadałaś, kochana xd
boże święty w takim momencie! obstawiam, że to Nott ją zaatakował ale mam nadzieję, że szybciutko dodasz rozdział i wszystko się wyjaśni :>
OdpowiedzUsuńJestem pewna że to Nott. Kiedy będzie kolejny rozdział już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńZałoże się, że to ten Nott! Na Merlina Malfoy przybywaj!
OdpowiedzUsuńNo nie, kto to może być?!
OdpowiedzUsuńI teraz będę cały czas przezywała...
Jak ja lubię jak oni się kłócą :D
czekam z niecierpliwością na następny
http://wbrewwszystkim.blogspot.com/
A ja lubię opisywać ich kłótnie ;3
UsuńHej! Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! Okropność :P
OdpowiedzUsuńRozdział przyjemny, zwłaszcza Draco oparty o framugę w rozpiętej koszuli... co bym dała za taki widok :D Czekam na ciąg dalszy, życzę weny i serdecznie pozdrawiam!
Venetiia :)
No wiem ;3 Ile ja bym dała za taki widok *.* Dlatego podzieliłam się tym wyobrażeniem z Wami xd
UsuńJeju, teraz juz nie mogę się doczekać reszty! Dlaczego skończyłaś w takim momencie? Już myślałam, że znów się pokłócą... Ogólnie fajnie, tylko nie rozumiem tej Carmen (Carmen tak?). jest troche dziwna, ale.... wiem, wiem szukam dziury w całym. Jest cudnie, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Uzależniona od książek :)
Do Carmen raczej nic złego nie przypiszę :D
Usuńty zła! znajdę cię i pomęczę jakimiś wstrętnymi zaklęciami żebyś na następny raz wiedziała, że NIE MOŻNA przerywać w TAKIM momencie :)
OdpowiedzUsuńHahaha xd czasami można xd
UsuńWydaje mi się, że tą osobą jest Nott, Lucjusz albo ta Carmen... Wydaje się taka troszkę dwulicowa, za idealna... Życzę weny i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńno i dlaczego kończysz w tak dramatycznym momencie? to niesprawiedliwe i nieludzkie trzymać Nas w nieświadomości dalszych losów Hermiony. Czy tą osobą ze sztyletem nie będzie czasem Narcyza, albo ktoś działający w jej imieniu?
OdpowiedzUsuńjak mogłaś w takim momencie przerwać?
OdpowiedzUsuńrozdział świetny i czekam a więcej:)
O kurde! Zlituj sie i nie przerywaj w takich momentach. Caly rozdzial byl taki pogodny optymistyczny. Tylko ta wzmianka o obserwowanou Herm byla troche niepokojaca. Ale zeby zrobic taki zamach na jej zycie!? Nie....
OdpowiedzUsuńProsze! Dodaj szybko rozdzial bo nie wytrzymam!
:)
Ciekawy rozdział. Spytam tak jak wyżej podpisane; dlaczego przerwałaś w tym momencie?! Ale jestem prawie pewna, że to Nott. Bo w sumie to może być też jakaś szalona dziewczyna zazdrosna o Draco ^^ Mam nadzieję że niedługo będzie nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Julla
nie żałuj akapitów, one lubią być używane.
OdpowiedzUsuńDzięki za radę, teraz będę się starać ich używać ;)
UsuńNie wiem czemu, ale ta cała Carmen wydaje mi się taka fałszywa... Za idealna. Sztuczna, udawana. Czy ta bezbronna marzycielka jest tylko maską stworzoną na czyjąś potrzebę? Maską, pod którą kryje się zupełnie inna osoba? Maską, która dzięki swej bezbronności nie budzi podejrzeń? Mam nadzieję, że rozwiniesz wątek relacji Carmen i Hermiony.
OdpowiedzUsuńZ pewnością rozwinę ;)
UsuńO.O myślę że to Nott, ale jestem bardzo ciekawa :) rozdział świetny, tylko jest jeden błąd: nie mikroskop tylko teleskop :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~Alexa
A tak po przeczytaniu reszty komentarzy: to raczej nie ta Carmen bo sama była mugolakiem :) ~Alexa
OdpowiedzUsuńTo pewnie Nott... Świetny rozdział, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńa może to Draco pod wpływem Imperio ?? :D
OdpowiedzUsuńNie no kocham czytać wasze podejrzenia xd Padły nawet na Malfoya xd
UsuńCudowny +.+
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?
OdpowiedzUsuńJuż dodałam :D
UsuńHermiona - typowa baba :D
OdpowiedzUsuńnie było Malfoy'a - źle , jest z nią - źle.
ale to takie słodkie <3
ja również sądzę że to ten cały Nott..
To pewnie Nott ale czego on moze chciec od Miony ??!!
OdpowiedzUsuń