Hermiona poczuła jak ktoś szturcha ją w ramię. Do jej nozdrzy dostał się zapach starego pergaminu i atramentu.
-
Granger, obudź się – usłyszała czyjś zniecierpliwiony głos. Gryfonka
zmarszczyła brwi i zdała sobie sprawę, że zasnęła na książce w bibliotece.
Popatrzyła do góry. Nad nią stała Pansy.
- O
co chodzi? – spytała i stłumiła ręką ziewnięcie.
-
Draco chce z tobą pogadać. Teraz. I lepiej nie każ mu czekać.
Hermiona
skrzywiła się. Przypomniała sobie o artykule i tym, co zaszło w Wielkiej Sali.
Draco ją obronił przed tymi, którzy na nią wrzucali. Chyba była mu coś winna,
ale…
-
Skoro Draco tak bardzo chce ze mną pogadać to niech sam do mnie przyjdzie, a
nie ciebie wysyła – odparła i zamknęła książkę. Wstała i odłożyła ją na swoje
miejsce – Zresztą, śpieszę się na lekcje.
Popatrzyła
na twarz Ślizgonki, która, ku jej zdziwieniu uśmiechnęła się perfidnie.
-
Lekcje niedawno się skończyły, Granger.
Gryfonka
osłupiała. Jak to skończyły?! Czyżby przespała wszystkie lekcje? O Merlinie i
co ona teraz zrobi? Jest już marzec, zbliżają się egzaminy, a ona sobie
opuszcza lekcje. Karygodne zachowanie. Będzie natychmiast musiała zdobyć jakieś
notatki i wziąć się za naukę. Była pewna, że tematy, które dzisiaj omawiali na
lekcjach będą na egzaminach końcowych w czerwcu. Usłyszała śmiech Pansy.
-
Gdybyś widziała swoją minę – stłumiła śmiech, bo były w bibliotece – Ale teraz
nie czas o tym myśleć, Granger. Za chwile będzie mecz quidditcha. Musisz
kibicować swojemu domowi i przy okazji pogadać z Draco.
Złapała
rękę Hermiony, która wciąż była osłupiała i przejęta tym, że nie było jej na
lekcjach. Pansy wyprowadziła Hermionę z biblioteki i zwlokła na błonia. Było
przyjemnie ciepło, a ze strony Zakazanego Lasu ćwierkały wesoło ptaki.
- Nie
chcę iść na ten głupi mecz – Gryfonka nagle wyrwała rękę z jej uścisku. Pansy
przewróciła oczami.
-
Salazarze, jak ten Draco z tobą wytrzymuje. Jesteś nieznośna – warknęła i
ponownie szarpnęła Granger za rękę, ciągnąc ją w stronę stadionu.
- Nie
ma mowy, nie idę - ponownie się wyrwała.
- O
ile wiem, tam gra święty Potter i twoja przyjaciółka Weasley, więc zrób im taką
przyjemność i rusz swój dzielny tyłek na mecz – warknęła już lekko zdenerwowana
Ślizgonka. Hermiona obrzuciła ją oburzonym spojrzeniem i bez słowa ruszyła w
stronę stadionu. Pansy lekko zdziwiona ruszyła za nią i po chwili szły ramię w
ramię. Kiedy przeszły już całe błonia i znalazły się koło stadionu, Pansy
zatrzymała Hermionę.
-
Tędy – wskazała na szatnie i ruszyła w tamtą stronę. Hermiona przez chwilę się
wahała, ale nie wiedząc czemu poszła w ślady Ślizgonki. Nie zatrzymała się przy
szatniach Gryfonów. Nie miała ochoty jakoś z nikim się widzieć. Już widziała
ich spojrzenia rzucane w jej stronę. Pewnie każdy przeczytał ten cholerny
artykuł. Postanowiła się nie łamać i nie przejmować wrednymi uwagami ze strony
uczniów. To doprawdy podłe – pomyślała. Jeszcze będą coś od niech chcieli. Nie
będzie dawała się tak łatwo wykorzystywać. Doszła do szatni Slytherinu. Nigdy
wcześniej tutaj nie była. Parę Ślizgonek obrzuciło ją chłodnymi spojrzeniami,
ale ona nie została ich dłużna. Zignorowała je, co jeszcze bardziej podniosło
ciśnienie dziewczynom z Domu Węża. Stanęła przy drzwiach szatni, a Pansy weszła
bez najmniejszego wstydu do środka. Zawołała Malfoya i po chwili wyszedł chłopak
ubrany w ciemnozielone szaty z herbem Slytherinu na piersi. W ręce trzymał
swoją nowiusieńką miotłę – czarnego jak smoła Nimbusa 2005. Najnowszy model,
który dopiero co wyszedł. Hermiona wiedziała, że Draco chciałby mieć
Błyskawice, ale za nic nie kupiłby tego samego co Harry. Skinął głową
Hermionie, by się oddalili od szatni. Zawiał chłodny, marcowy wiaterek i
Gryfonka ciaśniej opatuliła się swoim białym sweterkiem. Odgarnęła kosmyki
włosów, które wypadły jej z luźnego warkocza. Oparła się o jakieś drzewo i
spojrzała w stalowoszare oczy Malfoya.
- O
co chodzi? – spytała.
- Jak
sobie z tym radzisz?
Wiedziała,
o co mu chodzi. O ten głupi artykuł.
-
Gorsze rzeczy wypisywała o mnie na Skeeter, więc nie przejmuję się tak bardzo –
odparła – A jak z tobą?
Draco
milczał. Te określenia, którymi została obrzucona jego rodzina nie należały do
najmilszych.
-
Przepraszam… - szepnęła – Nie powinnam pytać.
-
Nie, nic nie szkodzi. Radzę sobie, Granger – uśmiechnął się – Jak wygram ten
mecz to szybko zapomną, możesz być pewna.
Kąciki
jej ust podniosły się lekko do góry.
-
Sama nie wiem, czy mam ci życzyć powodzenia…
-
Granger, pamiętasz nasz zakład? – spytał – Wygrałem go.
Uśmiech
zlazł z jej twarzy. Wiedziała o jaki zakład mu chodzi i już odczuła przerażenie
wiążące się z tym, co będzie musiała zrobić.
- O
nie, nie wykorzystałeś tego wtedy, kiedy wygrałeś mecz, więc…
-
Leżałem w szpitalu, mądralo, nie wykręcisz się. Masz załatwione u mnie lekcje
latania na miotle i się nie wywiniesz z ani jednej.
- Nie
ma mowy! – oburzyła się.
-
Hej, był zakład – uśmiechnął się. Popatrzyła na niego spode łba.
- No
dobrze, niech będzie. Kiedy?
-
Dziś wieczorem na stadionie – odparł. Hermiona nie wiedząc czemu uśmiechnęła
się.
- To
będzie okropne.
-
Przesadzasz – jemu również uśmiech nie schodził z twarzy. Jednak oboje czuli w
pewnym sensie smutek. Dało się wyczuć ten mur jaki powstał po dzisiejszej
rozmowie w nocy. Nie wybaczyła mu tego. Skreśliła ich jako parę. Teraz
zastanawiał się, czy to nie wyszło na dobre. Gdyby się pogodzili, a później
ukazałby się artykuł i list matki to nie byłoby tak łatwo powiedzieć o tym
Granger. Nie miał pojęcia, co robić. Greengrass odrzucała go na kilometr. To
nie była dziewczyna w jego typie. To Granger zdobyła klucz do jego serca i nie
wydawało się, by ktokolwiek go jej odebrał.
- Granger?
-
Tak?
-
Jeszcze jedna sprawa – zaczął – Chodzi o eliksir dla Rudej. Jest niezwykle
skomplikowany i nie dam sam rady go przygotować…
- Nie
ma problemu w tym mogę ci pomóc. Byle tylko pomóc Ginny.
Rozległ
się sygnał, że mecz za chwilę się zacznie. Bez słowa ruszyli w stronę stadionu.
Hermiona weszła na trybuny i usiadła obok Luny Lovegood, która kibicowała
Gryffindorowi. Mecz się rozpoczął. Na boisko weszli uczniowie w
czerwono-złotych kolorach i zielono-srebrnych. Draco i Harry jako kapitanowie
drużyn uścisnęli sobie ręce. Ku zadowoleniu Hermiony nie wyglądali tak, jakby
chcieli się nawzajem pozabijać i połamać jak najwięcej kości podczas gry.
Rozległ się gwizdek i drużyna wzbiła się w powietrze. Od razu rozległ się głos
komentatora.
- Serdecznie witam wszystkich na meczu quidditcha!
Dziś zmierzą się drużyny Gryffindoru oraz Slytherinu! W zakładach najczęściej
obstawiany jest scenariusz, to znaczy, w wolnym czasie uczniowie obstawiają,
pani dyrektor, że Ślizgoni wygrają mecz, ale Gryfoni złapią znicza. Ja nie
jestem stronniczy, pani dyrektor, ale osobiście wolałbym, by wygrali…
Nagle rozległ się dźwięk szarpaniny.
- Panie Lee, nie po to pozwoliłam panu komentować,
by stał pan po stronie jakiegoś domu! – rozległ się głos Minerwy McGonagall.
- Proszę zostawić mój megafon, pani dyrektor!
Stałem przy nim przez całe moje szkolne życie!
Hermiona, która spojrzała w tamtą stronę śmiała się
z rozgrywającej sceny. Najwidoczniej pozwolono przybyć do Hogwartu przyjacielowi
Freda i Georgea, Lee Jordanowi. Jak nie patrzeć był najlepszym komentatorem
choć nazbyt stronniczym. Hermiona spojrzała na boisko, gdzie rozgrywał się już
zacięty mecz. Na bramce u Gryfonów stał Cormac McLaggen. Wiedziała, że mecz będzie ciężki.
Obydwie drużyny szykowały się do niego od tygodni. Jeśli była zła pogoda, Harry
nie rezygnował z treningów. Drużyna zamykała się wtedy w jakiejś pustej klasie
do znudzenia powtarzając wszystkie manewry, ale i tak Harry wolał wszystko
ćwiczyć w praktyce niż gadać o taktykach i zasadach. Wiedziała, że często
kłócili się z Malfoyem o boisko. Zachowywali się jak dzieci. Quidditch zawsze
będzie dla niej tylko grą. Lee komentował zacięcie, co jakiś czas kłócąc się z
Minerwą McGonagall o mikrofon. Gryfoni prowadzili właśnie 70 do 50. Blaise za
wszelką cenę starał się strzelić gole McLaggenowi, ale Ginny nie pozwalała mu
na to. Jak zwykle byli najbardziej aktywnymi graczami. Walczyli o kafla, który
przechodził z rąk do rąk. Hermionie czasami wydawało się, że Blaise zapomina iż
Ginny jest dziewczyną. Zresztą nie ma co mu się dziwić. Ginny na treningach i w
grze zachowywała się jak chłopak. Była naprawdę dobra, a nie to co ona.
Hermiona nienawidziła wysokości i tym bardziej mioteł. Wolała bardziej bliższe
ziemi środki transportu, a najlepszym i tak była teleportacja.
-
Gryfoni prowadzą już 100 do 90. Idą ze Ślizgonami łeb w łeb. Bramkarze radzą
sobie naprawdę dobrze, ale nikt nie ma takiego refleksu, żeby obronić strzał od
Ginny Weasley. Ta to ma parę w ręku.
Rzeczywiście.
Ginny uderzyła kaflem tak, że ślizgoński obrońca ledwo nie zleciał z miotły. Była
bardzo silna, a wampiryzm, którego uczyła się opanowywać dodawał jej jeszcze
większych sił.
- Co za mecz! Dopiero kilka minut, a tu taka akcja!
Czyżby pojawił się znicz?
Po trybunach przeszedł szmer zainteresowania.
Malfoy i Harry spojrzeli na siebie i zaczęli się rozglądać. To Harry pierwszy
dostrzegł znicza i rzucił się za nim w pościg.
- Dalej, Harry, nie daj się tej tlenionej… Pani
profesor, ja nic nie robię!
- Trochę opanowania Lee, bo już nigdy więcej nie
pozwolę ci komentować
- Luz, pani dyrektor, będzie dobrze, wiem, że pani
też chce wygranej Gryfonów.
McGonagall spojrzała na niego spetryfikowana. Po
trybunach przeszła fala śmiechu. Nawet Ślizgoni parsknęli śmiechem.
- Potter i Malfoy lecą po znicza! Zrównali miotły!
Merlinie, co za emocje. Już są blisko, lecą coraz wyżej! I…! Tak! Jest! PANI
DYREKTOR POTTER ZŁAPAŁ ZNICZA! WYGRALIŚMY 250 DO 100! MOGĘ IŚĆ NA IMPREZĘ W
GRYFFINDORZE?!
Hermiona wstała z ławki i oklaskiwała gorąco
wygraną Gryfonów. Należało się Harry’emu. Malfoy złapał znicza w ostatnim
meczu. Zbiegła po schodach prosto na boisko i rzuciła się z rozbiegu w ramiona
Harry’ego, który był poklepywany przez swoją drużynę. Niedaleko nich Ginny już
dogryzała sobie z Zabinim.
- Rozciąłeś mi wargę, idioto! – krzyczała.
- A ty mnie uderzyłaś w oko! Nawet nie wiesz ile
masz siły, mój wampirku – warknął, ale uśmiechnął się lekko.
- Osz ty, nie mów tak do mnie!
Hermiona już nie słuchała ich wymiany zdań. Jedynie
co było dobre to, to, że Blaise jakoś z miarę normalnie przyjął to, że Ginny
stała się wampirem. Obiecał jej pomóc.
- Gratuluję, Harry! – uśmiechnęła się szeroko do
czarnowłosego – Byłeś świetny!
Wysunęła się z jego uścisku i pognała go Ginny, by
również ją uściskać. Blaise najwidoczniej nie przejął się zbytnio przegraną, bo
powitał ją z uśmiechem na twarzy. Hermiona przestała myśleć o tym wrednym
artykule. Może później przyjdzie jej się zmierzyć znów z obelgami, ale nie
przejmowała się już tym. Ruszyła z drużyną Gryffindoru do szatni, gdzie
poczekała na Ginny. Jednak z szatni pierwszy wyszedł Cormac. Podszedł do niej i
pocałował mocno. Hermiona miała ochotę czmychnąć stamtąd jak najszybciej.
- Byłem świetny, prawda? – zaśmiał się.
- O-oczywiście - wymusiła uśmiech.
- Świętujemy dzisiaj wygraną sami? – zaproponował.
Hermiona lekko się speszyła.
- Nie mogę dzisiaj.
- Dlaczego?
- Nie było mnie dzisiaj na lekcjach, muszę to
nadrobić – nie mijało się to z prawdą. Będzie nadrabiać lekcje, ale to dopiero
po lekcjach z Malfoyem. Trochę się obawiała tego jak będą one wyglądać, ale
przecież nie złamie danego słowa. Najchętniej to zaszyłaby się dzisiaj
wieczorem w ciepłym, przytulnym dormitorium ze Śnieżynką.
- Daj spokój lekcjom, mam pomysł na świetny wieczór
– naciskał.
- Nie, Cormac. Naprawdę nie mogę. Nie dzisiaj.
- No dobrze, ale następnym razem mi się nie
wywiniesz.
Pocałował ją krótko, ale mocno i odszedł. Chwilę
później wyszła Ginny i razem z brązowowłosą ruszyły przez błonia do Hogwartu.
Ginny aż tryskała szczęściem. Zawsze była wesołą osobą, a jej szczęście było
zaraźliwe. Naprawdę się dobrali z Blaisem. Kiedy znalazły się w zamku od razu
powitały ją niemiłe spojrzenia. Ludzie szeptali i pokazywali ją sobie palcami.
Nagle obok niej stanęła Pansy.
- I co, gdyby nie ja nie byłoby cię na takim meczu
– uśmiechnęła się.
- Dla ciebie chyba nie był dobry. Przegraliście.
Pansy wzruszyła ramionami.
- Przynajmniej nie będę musiała wysłuchiwać
przechwałek Malfoya.
- Jego zrzędzenie jest chyba jeszcze gorsze –
skomentowała Hermiona. Pansy roześmiała się szczerze.
- Chyba masz rację.
Usiadły sobie na ławce na dziedzińcu. Hermiona
przez dłuższy czas gapiła się na Parkinson. Była całkiem w porządku. Nigdy by
się tego nie spodziewała po tej dziewczynie. Była też strasznie otwarta. Nagle
dosiadły się do nich Clemense i Luna. Dwie blondynki przywitały się z Pansy.
Ginny wdała się w gadkę z Luną. Zawsze bardzo się lubiły. W końcu to Ginny
stawała w jej obronie, kiedy nazywali dziewczynę Pomyluną. Hermiona spojrzała w
stronę Zakazanego Lasu i chatki Hagrida. Wesoły gajowy przechadzał się po swoim
ogródku i dopatrywał się pierwszych plonów. Na skraju lasu stała Melodia, jak
zwykle ubrana w dziwny strój z kwiatów z długim, czarnym warkoczem na plecach.
Głaskała małego, złotego jednorożca. Obok niego stał większy, srebrny.
- Hej, piękna! – powitał ją ktoś całusem w
policzek.
- Cormac, hej – otrząsnęła się z pierwszego
zaskoczenia.
- Pomyślałem, że może jak nie możemy się spotkać
wieczorem to wyjdziemy teraz? – zaproponował przystojny Gryfon.
- Eee… - nie wiedziała jak się wykręcić.
- Wiedziałem, że się zgodzisz – złapał ją za rękę i
pociągnął. Hermiona zrobiła wielkie oczy i minę „nic takiego nie powiedziałam”,
jednak Cormac nie zwrócił na to uwagi i pociągnął ją w stronę zamku. Dziewczyny
zostały na dziedzińcu podczas gdy ona wchodziła ponownie do grubych murów
Hogwartu.
- Po co mnie tu ciągniesz? – wyrwała się z jego
uścisku i stanęła.
- Poznam cię z moimi kolegami – uśmiechnął się i
znów pociągnął ją za sobą. Hermiona dla świętego spokoju poszła z nim. Pozna
jego kolegów, postoi chwile i zwinie się jak najszybciej. Nie miała zamiaru
stać paru godzin z McLaggenem. W końcu dotarli do jakiegoś zatłoczonego dość
korytarza. Podeszli do grupki wysokich, umięśnionych chłopaków. Och, Hermiona
widziała ich już na korytarzach. Mięśniaki udające ważnych. Zero inteligencji.
Cóż za cudowne towarzystwo. W sam raz dla Cormaca. Przywitał się z kolegami.
- Dzięki mnie Gryfoni wygrali mecz, a jak – zaśmiał
się, a reszta mu zawtórowała. W tej grupce brakowało tylko Ślizgona. Najwięcej
tutaj było Puchonów. Może tak z 6 klasy, bo na siódmym roku ich nie widziała i
nie kojarzyła. Cormac rozmawiał w najlepsze z kolegami i nawet jej nie
przedstawił. Czuła się strasznie niezręcznie. Obserwowała tępe miny ważniaków.
Nagle jeden się odezwał.
- Może przedstawiłbyś nam swoją lalunię?
Wszyscy spojrzeli w jej stronę.
- Ach tak. To moja Hermiona – klepnął ją po tyłku,
na co jego koledzy się zaśmiali i przywitali się, przedstawiając.
- Cormac, mogłeś sobie to darować jesteśmy wśród
ludzi… - próbowała zdjąć jego rękę z jej pośladków.
- Hej, człowieku opanuj się – rozległ się chłodny
głos za jego plecami. Grupa Ślizgonów z Malfoyem na czele weszła na korytarz i
od razu przepłoszyła pozostałych uczniów – Jesteśmy wśród ludzi.
Grupa ważniaków zagwizdała, a Cormac odstawił na
bok Hermionę jakby już nie istniała.
- Nie podskakuj lepiej. Przegrałeś mecz. A co, może
chcesz sobie znów przywłaszczyć Hermionę?
- Ona nie jest niczyją własnością, więc nie mów o
niej tak jakby była rzeczą. Trochę szacunku – zmrużył gniewnie oczy.
- Jesteś Ślizgonem, nie masz pojęcia o tym, co to
szacunek.
- Nie mam zamiaru tracić na ciebie czasu. Zabieram
Hermionę i idziemy – dziewczyna podeszła w stronę Ślizgona. Nie wiedziała, co
kombinuje, ale porozumieli się wzrokiem. Zatrzymał ją Cormac.
- Nigdzie nie idziesz, jesteś moja.
- Jestem niczyja – warknęła i wyrwała mu się.
Stanęła obok Draco. Na twarzach ważniaków rozkwitło zdumienie, kiedy Ślizgon
objął ją w pasie. Dla nich obojga było to dość bolesne, ale Draco miał plan.
Zamierzał grać. Jednym ruchem odwrócił do siebie Hermionę i pocałował. Odwzajemniła
pocałunek i przytuliła się do niego. Kiedy chciała się wyrwać, Draco
przetrzymał ją mocniej. Szepnął jej do ucha.
- Zagrajmy kochanie tak, by myśleli, że jesteśmy razem i nie
przejmujemy się artykułem ani tym, co o nas piszą.
Z trudem się go posłuchała.
- Wolisz jego? – Cormac miał głupią minę.
- Nikogo nie wolę – odparła.
- Co?
- Skoro nie rozumiesz to już nie moja wina, ale
wina twojego milimetrowego mózgu.
I nie mówiąc nic więcej odwróciła się i ruszyła z
Malfoyem i grupą Ślizgonów.
- Musimy pogadać – powiedziała stanowczo Malfoyowi.
Znaleźli jakąś pustą klasę. Hermiona otworzyła okno, bo w środku unosił się
kurz i było strasznie duszno. Najwidoczniej wcześniej był tutaj Irytek, bo na
tablicy widniały sprośne i wulgarne słowa. Draco zamknął drzwi i usiadł na
ławce.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? – spytała – Mamy
udawać, że jesteśmy razem? To głupota, Malfoy. Przecież powiedziałam ci, że
między nami koniec, więc po co to ciągnąć. Dobra, przed Cormackiem grałam, by
dał mi spokój, bo mam go naprawdę dość, ale Draco… nie możemy tak.
Słuchał jej z uwagą. Sam po meczu zdecydował, że
najlepszym wyjściem z sytuacji, będzie pokazanie wszystkim w szkole, że
Hermiona i on naprawdę ze sobą chodzą i wyglądają na szczęśliwą parę, by nikt
już nie śmiał zarzucić jej, że go uwiodła, by zdobyć jego pieniądze. Wiedział,
że Hermiona taka nie jest, a to, że trafiała w swoim życiu na takich facetów to
już czysty przypadek.
- Ale Granger, to najlepsze wyjście z tej sytuacji.
- Ty po prostu kombinujesz tak, bym do ciebie wróciła
– warknęła. Draco zdziwił się jej szczerością, ale nie mógł powiedzieć, że nie
trafiła. W pewnym sensie też o to mu chodziło.
- Rzuciłem Astorię – odpowiedział.
- I co mnie to obchodzi?
- Tego przecież chciałaś, nie?
- Obojętne mi to – wzruszyła ramionami – Szkoda
tylko, że zrobiłeś jej jakiekolwiek nadzieje. Kolejna dziewczyna do kolekcji –
prychnęła – Mnie też już do niej dodałeś?
- Żartujesz sobie? Przecież jesteś dla mnie ważna,
Granger.
Zagryzła wargę. Jasne. Ona dla niego ważna. To
tylko puste słowa. To naprawdę okrutne, że ona się zakochała, a on jak na złość
prawi jej słodkie słówka, by tylko ją zdobyć, zaliczyć i rzucić. Dlatego też
nie chciała bawić się w to udawanie. Już dawno chciała zapomnieć i ciągle jej
to nie wychodziło. Nie wpakuje się w to znowu. Miała szczerze dość. Jeśli tak
dłużej pójdzie to zwariuje.
- Darujmy sobie tą rozmowę. Chciałam tylko
powiedzieć, że nie mam zamiaru udawać przed całą szkołą tego, że jesteśmy razem
– miała już wychodzić.
- A to dlaczego?
Milczała przez chwilę.
- Bo jak to się wszystko skończy, to ja i tak do
ciebie nie wrócę – głos miała jakiś dziwnie słaby – I każdy wtedy pomyśli, że
poszłam w odstawkę.
Nie czekając na jego odpowiedź po prostu wyszła.
Draco zastanowił się nad jej słowami. Ona mu nie mogła zaufać. Strasznie trudno
było jej zaufanie zdobyć, ale jeszcze trudniej jest je odzyskać. Merlinie,
dlaczego był taki głupi i do wszystkiego doprowadził? Nie miał pojęcia,
dlaczego się jeszcze stara o Hermionę. Przecież list od matki mówił wyraźnie.
Innej kobiety w przyszłości od Astorii mieć nie może.
Jeszcze tego samego dnia Hermiona dostała list od
Malfoya, w którym przypominał jej, że ma dzisiaj z nim lekcje latania na
miotle. Wykręciła się jednak mówiąc, że strasznie boli ją głowa i musi nadrobić
dzisiejsze lekcje. Uwierzył jej i nie naciskał więcej. Napisała mu w końcu, że
jutro na pewno nie odmówi. Hermionie zajęło dość sporo czasu, by przecisnąć się
przez tłum panujący w Wieży Gryffindoru. Zdziwiło ją to, że McGonagall pozwoliła
zostać na imprezie Lee Jordanowi. Najwidoczniej chłopak był w centrum
zainteresowania zaraz po całej drużynie Gryfonów. Hermiona po wypiciu soku
dyniowego i po paru rozmowach w końcu mogła odsapnąć w swoim prywatnym
dormitorium. Głowa ją bolała i prawda była taka, że nie miała ochoty się teraz
uczyć. Była zmęczona. Wzięła odprężającą kąpiel i zarzuciła na siebie piżamę.
Położyła się na łóżko i wygodnie ułożyła.
- Nox – szepnęła, a światło w pokoju zgasło.
Zamknęła oczy gotowa się odprężyć, ale wtedy nadeszło najgorsze. Muzyka w
pokoju wspólnym huknęła i usłyszała krzyki i śmiechy Gryfonów. A więc dopiero
się zaczęło. Zakryła głowę poduszką i próbowała zmrużyć oczy, ale nie dała
rady. W końcu wkurzona zwlokła się z łóżka i otworzyła drzwi od swojego dormitorium.
- Czy nie możecie przyciszyć trochę tej muzyki?! –
krzyknęła, aż wszyscy się na nią spojrzeli.
- Hermiono! – zawołał radośnie Lee i podszedł do
niej – Jak miło cię widzieć! Chodź do nas się bawić!
- Dziękuję, Lee, ale jakoś nie mam ochoty na
zabawę. Jestem zmęczona.
Nagle po Pokoju Wspólnym zaczęły latać fajerwerki,
robiąc taki łomot i zamieszanie, że pewnie słychać było to w całym zamku.
- WYSTARCZY! – krzyknęła i machnęła różdżką, by
zlikwidować fajerwerki – Macie natychmiast przyciszyć muzykę i zachowywać się
jak kulturalni ludzie…
- Ale Hermiono… - rozległ się czyjś głos –
Wygraliśmy mecz.
- Owszem i bardzo się z tego cieszę, ale nie
zapominajmy, że jutro mamy zajęcia i ktoś może być zmęczony. Jeśli wygracie
Puchar Quidditcha to pozwolę wam świętować do białego rana i nie pisnę słówka.
Teraz dziękuję za uwagę – powiedziawszy to trzasnęła swoimi drzwiami i na
wszelki wypadek rzuciła zaklęcie na swój pokój, by nie stłumić dźwięk. Rzuciła
się na łóżko i popatrzyła w okno. Była z siebie zadowolona. Aż do zaśnięcia nie
usłyszała żadnego hałasu.
Hermiona zwlokła się ze schodów, by dołączyć do Harry’ego i Ginny. Właśnie
skończyła numerologię, a oni wróżbiarstwo i mieli przerwę obiadową. Ruszyła z
przyjaciółmi korytarzem do Wielkiej Sali.
- Ważka nam tyle nawaliła – żaliła się Ginny – Mam
nadzieję, że ty też masz coś zadane, bo nie mam zamiaru się dzisiaj jako jedyna
męczyć z pracą z wróżbiarstwa – narzekała. Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
- Profesor nic nam nie zadała, więc…
W ułamku sekundy poczuła lekkie szarpnięcie i
szybki pocałunek na ustach. Zdezorientowana odsunęła się i spojrzała prosto na
Malfoya.
- Co ty na Godryka…? – wściekła się.
- Ależ kochanie skąd te nerwy? – uśmiechnął się
perfidnie – Złość piękności szkodzi. Do zobaczenia dzisiaj wieczorem, Granger.
I odszedł z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.
Wszyscy obecni stali i ze zdumieniem otwierali usta. Nikt nie był jednak
bardziej zdziwiony niż Hermiona. Najnormalniej w świecie ją zamurowało. To
dziwne, ale zawsze kiedy tak się działo to miało to związek z Malfoyem. Był
doprawdy wredny. Co on sobie myśli? Że może ją tak o całować na środku
korytarza i odchodzić? Zupełnie nie wiedziała, co ma powiedzieć. Pewnie się
wkurzył, że dała mu kosza i próbuje sam odstawiać te chore scenki.
- Miona, chodź – ponagliła ją Ginny, która również
nie rozumiała zachowania Malfoya. Hermiona weszła do Wielkiej Sali i wciąż
nieobecna duchem usiadła przy stole Gryfonów. Nałożyła na talerz danie i
zaczęła je powoli jeść, co jakiś czas wymieniając zdania z Rudą i Harrym. Kiedy
skończyła spojrzała na swój plan lekcji.
- Mamy jeszcze tylko zielarstwo – powiedziała. Za
jakieś pięć minut się rozpocznie. Chodźmy już.
Wstała i już miała wyjść z pomieszczenia, kiedy
zatrzymała się. W drzwiach stał Ron. Niezwykle blady i wymęczony, ale z
uśmiechem na ustach. A więc już dzisiaj wyszedł. Merlinie jak on wyglądał. Sama
nie wiedziała jak się zachować. Nagle rudzielec przystawił sobie różdżkę do
gardła i powiedział.
- Chciałbym coś powiedzieć – jego głos rozległ się
echem po sali. Wszyscy zgromadzeni wlepili w niego spojrzenie.
- Hermiono… - poczuła jak się czerwieni i każdy na
nią patrzy – Chciałem ci podziękować za to, co zrobiłaś dla mnie i najmocniej
przeprosić za to, co ja ci robiłem. Zachowywałem się okropnie wobec ciebie i
bardzo tego żałuję. Wybaczysz mi?
Odstawił różdżkę od gardła. Wszyscy w sali gapili
się na Hermionę, która nie miała pojęcia, co zrobić. To wszystko stało się tak
nagle. Ron ją przeprosił za to, co zrobił. Przyznał się do błędy przy
wszystkich. Musiało go to wiele kosztować, ale zrobił to. Dla niej. Poczuła łzy
i uśmiechnęła się. Rzuciła się biegiem w stronę Rona i uścisnęła go z całej
siły.
- Ronaldzie Weasley ty kretynie! – uśmiechnęła się
przez łzy. Odsunęła się od niego. Ron był cały czerwony, ale jego piegowatą
twarz zdobił przyjacielski uśmiech.
- Nie ciesz się tak – roześmiała się, ale wzięła
jego rękę i zaprowadziła do stołu Gryfonów, gdzie czekali już na niego znajomi
i przyjaciele. W sali zabrzmiały brawa i oklaski. Wszyscy patrzyli na Rona
przyjaźnie (no może oprócz Ślizgonów) i podziwiali to jak przeprosił Hermionę.
A co do dziewczyny to spojrzenia kierowane w jej stronę były różne. Kpiące,
przyjazne, zaciekawione. Zapewne nie każdy uwierzył w to, że Prorok wypisywał
same bzdury na jej temat. Pewnie wciąż wierzyli, że to ona wrzuciła Rona do
Azkabanu, a teraz odkręciła to tak, by wyglądało na to, że to rudzielec jest
wszystkiemu winny. Niektórzy wpatrywali się w nią z zainteresowaniem. Najczęściej
to byli uczniowie, którzy jeszcze przed chwilą widzieli jak Malfoy całuje ją na
korytarzu. Zapewne nie wiedzieli, co o tym wszystkim myśleć. Ona jednak się już
tym nie przejmowała. Miała przecież już podobną sytuację w czwartej klasie.
Wszystko minęło. Nawet jeśli będzie się to ciągnąć do końca roku to nie miała
się co martwić. Miała przy sobie bliskie osoby. Miała przyjaciół.
~~~~~~~~~~~~~~~
Postanowiłam Wam wynagrodzić krótką notkę i dzisiaj wróciłam z dłuższą ;D miałam nudny dzień, ale na szczęście mogłam się poddać czemuś, co kocham, czyli pisaniu ;3
Właściwie nie mam co tutaj dużo gadać. Życzę Wam wytrwałości w tej męczącej końcówce roku szkolnego. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że pochoruje sobie do końca tego tygodnia xd
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Jej jaki genialny tytuł! Dobra biorę się za czytanie :D
OdpowiedzUsuńHelen
Szczerze mówiąc to pierwszy raz mam mieszane odczucia ;o
OdpowiedzUsuńTreść, oczywiście świetna, jak zawsze :)
Jednak każdy Twój rozdział pochłaniałam na jednym wydechu, teraz jednak... momentami się męczyłam.
Nie wiem czy jest to kwestia zmęczenia, czy czego, ale niestety tak było ;/
Nie mniej, nadal uwielbiam Twoje opowiadanie i zaliczam go do jednego z najlepszych jakie czytałam :)
Pozdrawiam,
DiaMent.
Jej, mam nadzieję, że to twoje zmęczenie xd Ale tak czy inaczej postaram się może dawać więcej akcji, bo może tych ci zabrakło i się nudziłaś.
UsuńSheireen, wiem że przykro Ci to słyszeć, ale przyznaję, mnie też czasami odciągało od tekstu. Mam jednak nadzieję że wszystko jest OK i dalej będę miała powody żeby piać z zachwytu z każdą kolejną notką :)
UsuńPozdrawiam, Mrs. Malfoy
Ahhh... wspaniały rozdział... Fakt, faktem, że i tak nie przepadam za Ronem, ale miło, że przeprosił Mionę. Hmm.. jestem ciekawa jak Draco ma zamiar grać przed całą szkołą i czy w końcu się pogodzą... (mam nadzieję, że tak). Czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Świetne, mam nadzieję, ze kolejny pojawi się szybko. Zżera mnie ciekawość co zrobi Malfoy i nie mogę się doczekać kiedy Miona mu wybaczy. Życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńGENIUSZ!!
OdpowiedzUsuńTo z Malfoy'em ~ bomba :3
CZekam na kolejny ^.^
Pozdrawiam i caluje Dramione :3
Czemu wszystkocodobre szybko się kończy ? Tak się wczytałam a tu BACH i koniec.
OdpowiedzUsuńHaha xd Wydawało mi się, że pisze wystarczająco długie rozdziały xd Nie za krótkie ani nie za długie ;3
UsuńŚwietny rozdział zresztą jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wszystko było boskie i teraz tylko nie mogę się doczekać lekcji Dracona i Hermiony ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Sama nie wiem jak te lekcje się potoczą xd ludzie ratunku nie mam pomysłów, ale pewnie jak zacznę pisać to już powrócą xd mam nadzieję
Usuńno, wszystko elegancko się układa, jak sądzę nauka latania będzie ekscytującym pretekstem do zbliżenia ;)
OdpowiedzUsuńJaki pretekst? jakie zbliżenie? xd
Usuńno... zobaczymy xd
Uuuuu.jak zwykle cudowny
OdpowiedzUsuńtaki układ byłby dobry, jak zawsze wspaniały rozdział. co tu więcej mówić: zdrowiej! (ale dobrze graj chorą :)
OdpowiedzUsuńwooow :D no świetny rozdział, świetny :)
OdpowiedzUsuńJeeeej, coraz bardziej mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej xd
http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/
Jesteś genialna! Zawsze (od pierwszego rozdziału) podziwiałam twój talent do pisania. Piszesz idealnie. Masz bogate słownictwo i lekki styl. Dałam mojej koleżance przeczytać kilka twoich rozdziałów (ona nie lubi Dramione), pokochała Cię. Kocham te nagłe zmiany akcji. Nie spodziewałam się w ogóle powrotu Rona. Byłam w szoku. Podobało mi się to. Moment gdy Hermiona ponownie pocałowała się z Draco <3 <3 <3 <3. Kocham Cię kobieto! Piszesz nieziemsko !
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa ;3 Najbardziej to chyba zależy mi w tym opowiadaniu, by czytelnik się nie nudził i żeby lekko mu się czytało :D Dziękuję za polecenie mojego bloga C; Cieszę się, że tym samym mogłam zachęcić ją do Dramione ^^
UsuńCzytam twojego bloga od dłuższego czasu ale nie komentowałam ani razu. Przepraszam. Nie miałam okazji.'
OdpowiedzUsuńTwój blog jest naprawdę świetny. Zaciekawiasz mnie coraz bardziej z każdym rozdziałem. Podoba mi się twoja wizja Dramione. Bohaterowie, treść, akcja wszystko świetne. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
Niecierpliwa czytelniczka:
H.R.
ps. byłoby mi niezwykle miło jakbyś znalazła czas żeby zajrzeć i skomentować mojego bloga :
http://hermiona-riddle-nowa-historia.blogspot.com
Nie szkodzi, w porządku xd
UsuńOczywiście już wpadam ;)
Przyjaciółka poleciła mi tego bloga, a ja z ciekawości wpadłam i nie żałuję. Przeczytałam wszystko jednym tchem i potrzebowałam na to tylko 2 dni. Oczywiście cały czas słyszałam coś w stylu "Co ty tam tak czytasz? Takie to ciekawe? Odłóż ten telefon". Jak się możesz domyśać nie posłuchałam.
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie! Twoja historia jest ciekawsza niż książki, które aktualnie czytam. Od paru dni też prawie codziennie wchodzę i sprawdzam czy przypadkiem nie dodałaś rozdziału. Ta akcja z Malfoy'em bezbłędna! Będę tu często wpadać.
Pozdrawiam Rose.
Dziękuję za komentarz ;3 Mam nadzieję, że nie zawiodę i rzeczywiście będziesz tu często wpadać C;
UsuńŚwietny! Draco jednak będzie walczył. No i miło, że Ron przeprosił Hermionę. Nie mogę się doczekać lekcji latania <3 Mam nadzieję, że będzie tak samo długi rozdział lub jeszcze dłuższy :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Julla
Ale akcja, że Draco tak ni stąd ni z gruszki ni z pietruszki pocałował Mionę ;D dobrze że Ron przeprosił Herm, pewnie będzie chciał odzyskać jej uczucia. Granger nie daj się :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment z Ronem i oczywiście to zagranie przed Cormackiem ;]
Mam nadzieje ze Hermiona i Draco niedługo się pogodzą ;]
życzę weny ;]
~Anka
świetneeee! czekam na next!
OdpowiedzUsuńJejku wszystko się tak super zaczyna układać :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to zaczynałam powoli wątpić w to, że Ron i Miona się pogodzą, a jednak :D No nie mogę no ja tryskam energią dzięki Twojemu opowiadaniu. :)
Ciekawe, co wyniknie z Draco...... Myślałam, że po tym incydencie w tej klasie to on już nie będzie się płaszczył, a jednak :D
Tylko Hermiona znowu ma jakieś 'ale', jednak ją rozumiem :D Bardzo mnie interesuje, jak to się ułoży :)
UWAGA WAŻNY KOMUNIKAT!!!!!!!!!!!!!
Chcę Ci bardzo, ale to bardzo serdecznie podziękować, bo w znacznej części dzięki Twojemu blogowi dałam radę przemyśleć i rozważyć pewną kłótnię. To było dla mnie bardzo ważne i dzięki temu, że kłóciłam się pod pewnym anonimem i napisałam jeden ważny cytat zrozumiałam, jak wiele znaczyła dla mnie moja przyjaciółka. Pogodziłam się z nią po kilku miesiącach kłótni. To takie uczucie, że aż nie da się opisać. Zrozumiałam to nie tylko dzięki temu cytatowi i tej obronie, ale również dzięki całej treści bloga. To może nie to samo, co z chłopakiem, ale przyjaciółka jest dla mnie conajmniej tak samo ważna. Tyle razy się tu kłócili i sobie wybaczali. To prawdziwa sztuka. I mimo wszystko przy Mionie zawsze byli Ginny i Harry a przy Malfoy'u Pansy i Blaise. Dzięki temu wszystkiemu dałyśmy radę się pogodzić. To wszystko stworzyłaś Ty, więc OGROMNE UZNANIE DLA TEGO CO ROBISZ I OBYŚ ZYSKAŁA JAK NAJWIĘKSZĄ SŁAWĘ NIE TYLKO WŚRÓD BLOGSPOTU, INTERNETU, ALE I NA CAŁYM ŚWIECIE I OBY WSZYSCY ZROZUMIELI, JAKĄ WAGĘ MA W ŻYCIU PRZYJAŹŃ I MIŁOŚĆ I ŻEBYŚ NIGDY ICH BRAKU NIE DOŚWIADCZYŁA!!!!!!!!
Przepraszam,że jeszcze coś napiszę, ale się prawie poryczałam pod koniec pisania :)
Cudowny, długi komentarz *.* Dziękuję Ci bardzo za niego i za te niezwykle miłe słowa, które obudziły we mnie chęć wykazania się, nowe pomysły i pisania.
UsuńTo mnie naprawdę wzruszyło. Cudownie jest przeczytać, że mój blog pomógł komuś w prawdziwym życiu. I to już drugiej osobie.
Pozdrawiam ♥
Wow! Jakie dlugie! Ale cudowne jak zawsze! Blagam niech ona mu wybaczy niech beda razem niech w koncu przez jakis czas bedzie miedzy nimi dobrze! Przeciez sa dla siebie stworzeni! Nie mecz mnie juz! Kiedy bedzie nastepny?
OdpowiedzUsuńWeny,
~Z.
W weekend na pewno ;3
UsuńDziękuję za życzenia i nawzajem :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wrzuciłaś rozdział wcześniej.
Kiedy będzie następny rozdział? (już nie mogę się doczekać)
Rozdział kotny,dobrze ,że Herm prztrzymuje Draco:D Niech się chłopak stara.Czeemu Ron wrócił? Czekam na nowy jak zawsze z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńByło by mi miło jakbyś wstąpiła na mojego bloga: http://finamorestory.blogspot.com/
Weny!
WOOOOW KOBIETO JESTEŚ SUPER!!!
OdpowiedzUsuńprzeczytałam ten blog w 3 dniii!!! i nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam pytanko i prośbę:
1. wiem że kobiet się o wiek nie pyta, no ale cóż... więc jak możesz to powiedz ile masz lat :D
2. proszę cię napisz tak żeby udało się Draconowi i Hermionie (tylko o tym teraz myślęęę!!!) :P
WENY ŻYCZĘ... i pisz szybko bo nie moge sie doczekać!
~Wiki~ :******
A więc już odpowiadam :D
UsuńLat liczę sobie 14, w marcu skończone ;3
co do prośby to postaram się ją spełnić. Prędzej, czy później C;
super super super super super super super super ... xD
OdpowiedzUsuńKocham, kocham Twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńooooo jak fajnie nowy rozdział :) świetny rozdział a co Malfoy gra eh jego nikt nie zrozumie :) ciekawe co na ich lekcjach będzie :D czekam na kolejny rozdział <3 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUśmiałam się, jak czytałam ten rozdział!
OdpowiedzUsuń"Tak! Jest! PANI DYREKTOR POTTER ZŁAPAŁ ZNICZA! WYGRALIŚMY 250 DO 100! MOGĘ IŚĆ NA IMPREZĘ W GRYFFINDORZE?!"
Podbiłaś moje serce tym tekstem :D
Pozdrawiam i (jak zwykle) czekam na WIĘCEJ!!!:)
~Monika
Masz rację to było genialne :D
UsuńHej. Nigdy nie komentuje zadnych blogów, ale jeśli mi się coś naprawdę spodoba to napisze co o tym sądzę. Świetni piszesz. Ale wydaje mi się że trochę za mało opisów powiedzmy miejsc , czy odczuć w danym momencie. Reszta....cudo i nie ma się do czego przyczepić. Tak dalej a może zajdziesz daleko. Życzę ci w tym szczerze powodzenia. Pomysł z Ginny wampir fajny i interesujący. Taki niespodziewany.
OdpowiedzUsuńCaSandra
Dziękuję za radę C; Myślałam, że daje właśnie dość dużo opisów, a w szczególności opisów uczuć, ale postaram się pisać bardziej rozwinięte opisy ;)
UsuńRozdział jest świtny :D Mam nadzieję, że między Draconem a Hermioną wszystko będzie wporządku...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
~Katherina
Swietny rozdzial, w sumie jeden z moch ulubionyh... tych wszystkich ktore napisalas;) jak kiedys pisalam zainspirowalas mnie i pisze swoje. wlasne Dramione na
OdpowiedzUsuńdramione-amortency.blogspot.com
gdzie goraco cie zapraszam narazie jesy tylko jeden rozdzial ale juz koncze 2 i mam zamiar wstawic go w najblizszym czasie;)
a co do twojego cudownego bloga. jest po prostu swietny! uwielbiam go! nawet nie mysl o przestaniu bo wsszystkie cie zjemy:3
Już wpadam na bloga ;3
UsuńCieszę się, że mogłam kogoś zainspirować do napisania nowego cudeńka :D
Nie myślę o przestaniu, a nigdy! :D Zamierzam dokończyć i napisać kontynuację ;3
Świetny rozdział, w twoim opowiadaniu ciągle dzieję się coś fajnego i nowego, nic tylko pogratulować ;) Mam nadzieję, że nowy rozdział dodasz jak najszybciej. Trzymaj się ;*
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że się pogodzili z Ronem... ale teraz HERMIONO JEAN GRANGER czemu do cholery nie spróujecie jeszcze raz z Draco ??? Pansy moja mistrzyni <3 ahhhh jak xwykle przecudowna notka ;)
OdpowiedzUsuńWeny
Niech się pogodzą! Plisss! /voldi
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nawet nie ma się co rozpisywać. Mam tylko nadzieję, że się pogodzą. Ale sobie Draco wymyślił z tym udawaniem, że są razem... Zobaczymy co z tego będzie. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Uzależniona od książek :)
Ale Malfoy powinien byc z Granger! Przeciez oni sa razem tacy kochani! Nienawidze MacLeggana! Co za kretyn, jak tak mozna lapac dziewczyny za tylek? W sumie to Ron okazal sie bardzokochany ze potrafil tak przeprosic Hermione przy wszystkich. Ah, mam ochote poczytac cos o lekcji latania! To napewno bedzie pasjonujace. Czekam... :)
OdpowiedzUsuńHeej, tak się spojrzałam na twój login i mi się coś skojarzyło z Sheireen... Czytałaś może Świat Wynurzony (Kroniki, Legendy lub Wojny)?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że czytałam ;3 Przeczytałam już Kroniki i Wojny, a dzisiaj zaczęłam Legendy. Jednak Kroniki najbardziej trafiły w moje serce ;3 Chyba jedna z najcudowniejszych książek jakie miałam okazję czytać *.*
UsuńMiło w koncu znaleźć kogoś, kto też lubi Licię Troisi :D. Ale wydaje mi się, że blog Dramione nie jest najlepszym miejscem na rozmowy o Świecie Wynurzonym. Jakby co, pisz na e-mail: katka2015@wp.pl, albo na GG: 39527034
OdpowiedzUsuńNapisałam już do ciebie na gg ;)
Usuńkiedy nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńW weekend ;3
UsuńKurde. Ale to okropne, gdy dwie osoby, które się kochają nie mogą być ze sobą. Smutno :( Ile rozdziałów jeszcze przewidujesz na to opowiadanie? :) Ciekawa jestem, czy będzie happy end :D
OdpowiedzUsuńA jeżeli znajdziesz chwilę czasu, to zapraszam do mnie - http://www.dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com/ :))
Cudo +.+
OdpowiedzUsuńpo prostu mega! jak zwykle zwalasz z nóg :) nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj nowy rozdział
OdpowiedzUsuń?
Właśnie wstawiam za chwilę będzie :D
UsuńKiedy nowy? :DD
OdpowiedzUsuńWow :D to jest super dorwalam twój blog niedawno i jak mnie wciągnęło to dwa dni i przeczytałam wszystko :D co przyplacilam sobie nie przespana mogą ale było warto :D mam nadzieje ze Ginny jakoś wyjdzie z tego wampiryzmu ;) i że Draco będzie z Hermiona oczywiście :D dobrze ze Miona go tak przetrzymuje niech się chłopak stara :D no cóż chyba tyle powodzenia i pozdrowienia :D
OdpowiedzUsuńBezcenny rozdział! ;) Juz się nie moge doczekać następnego *.*... ciekawe jak Draco zareaguje na te całe wyznania Hermiony.. Oby Ron się nie wtrącał ;d
OdpowiedzUsuńPs.: chciałabym udostępnic twój blog na jednej z moich stronek, ok?
Jakość notek idzie powoli w górę. Wiedziałam, że się wybijesz. Cieszę się, że Ron przeprosił za swoją głupotę. Mam nadzieję, że teraz się tak prędko nie rozwali. Zachowanie Cormaca doskonale pasuje do niego. Traktować Hermionę jak przedmiot.Dobrze, że Draco dobrze zareagował.
OdpowiedzUsuńBoże , jaki genialny rozdział ! Pisz szybko następny , bo już nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńWkurzyl mnie ten cały Cormac. Jest tepy bardziej niż mój ołówek. Hermiona nie jest przedmiotem.
OdpowiedzUsuńDracon jak zwykle wybawil ją z opresji:D strasznie uradowalo mnie to, kiedy użyli tych samych słów. To świetne. Myślą praktycznie tak samo chociaz nie są tego swiadomi. *.*
Wzruszylam się czytając fragment o Ronie. Jednak ich przyjaźń przetrwała. Cieszę się że Ronald przemyslal wszystko i przeprosił Hermione. Wykazał się pewną odwaga bo jednak nie latwo jest zrobić coś takiego na oczach całej szkoły. Szacun w jego kierunku :)
Jestem ciekawa jak potoczą sie dalsze losy naszych (nie)przyjaciół i przyjaciół:D leze czytać dalej.
Pozdrawiam cieplutko,
Shadii. :))
Lecę* ^^
UsuńZa dobrze piszesz *O* Widzę, że mam jeszcze dużo rozdziałów do nadrobienia, ale cała noc przede mną :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://miloscnieznalitosci.blogspot.com/
Zauważyłam kolejny błąd, wybacz jestem idealistką i osobą, która nie darzy ogromną sympatią czegoś co nie jest zbytnio zgodne z twórczością J.K. Rowling. Ale, jeżeli jest taka potrzeba potrawię się do tego dostosować. Dobrze, więc... Chodzi o to, że każdy dom w ciągu roku powinnien zagrać cztery mecze (trzy normalne, jeden finałowy), w przypadku Ślizgonów: Gryffindor, Ravenclaw i Hauważyłam kolejny błąd, wybacz jestem idealistką i osobą, która nie darzy ogromną sympatią czegoś co nie jest zbytnio zgodne z twórczością J.K. Rowling. Ale, jeżeli jest taka potrzeba potrawię się do tego dostosować. Dobrze, więc... Chodzi o to, że każdy dom w ciągu roku powinnien zagrać cztery mecze (trzy normalne, jeden finałowy), w przypadku Ślizgonów: Gryffindor, Ravenclaw i Haffylpaff i zapewne jeszcze jeden z Gryfonami (zawsze tak jest). Tu tego nie ma, dwa mecze z rzędu Slytherin VS Gryffindor? To nie zgodne z prawami Quidditcha, znaczy no... Gdyby wydarzyła się jakaś rzecz przerywająca mecz, to owszem, ale tu takiego czegoś nie było.
OdpowiedzUsuńHmm... Wydaję mi się, że to by było na tyle.
Rozdział jest w porządku.
*Zauważyłam kolejny błąd, wybacz jestem idealistką i osobą, która nie darzy ogromną sympatią czegoś co nie jest zbytnio zgodne z twórczością J.K. Rowling. Ale, jeżeli jest taka potrzeba potrawię się do tego dostosować. Dobrze, więc... Chodzi o to, że każdy dom w ciągu roku powinnien zagrać cztery mecze (trzy normalne, jeden finałowy), w przypadku Ślizgonów: Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i zapewne jeszcze jeden z Gryffonami (zawsze tak jest). Tu tego nie ma. Dwa mecze z rzędu Slytherin VS Gryffindor? To nie zgodne z prawami Quidditcha, znaczy no... Gdyby wydarzyła się jakaś rzecz przerywająca mecz, to owszem, ale tu takiego czegoś nie było.
UsuńHmm... Wydaję mi się, że to by było na tyle.
Rozdział jest w porządku.