Jego
myśli zajmowały słowa matki. Kolejny list. Tym razem zmusiła się nawet do
gróźb. Nie spodziewał się, że jego matka taka się okaże. Zawsze doceniała jego
wybory i zdanie, ale chyba związek z Hermioną był dla niej czymś
niedopuszczalnym. Czuł straszną irytację, bo był dorosły, a nie mógł
samodzielnie decydować o tym, co dawało mu największe szczęście. Co mu
zostanie, jeśli wszystko pójdzie po nie jego myśli? Blaise wyjedzie, Hermiona
odejdzie. Może i miał mnóstwo znajomości i kobiet na wyciągnięcie ręki, ale
zdał sobie sprawę jak bardzo jego życie może się stać samotne bez tych osób.
Nagle Hermiona odetchnęła pełną piersią i uśmiechnęła się delikatnie.
- Co
jest? – spytał.
-
Czuję się jakby nic mnie nie ograniczało. Jakbym mogła zrobić wszystko mimo
przeszkód jakie postawiło mi życie – szepnęła jakby bojąc się zepsuć tę chwilę.
Draco pomyślał nad jej słowami. Czuł się teraz absolutnie odwrotnie. Czasami
żałował, że nie ma takiej motywacji jak Granger. Tyle przeżyła, a jednak stąpa
twardo po ziemi i się nie poddaje.
-
Bardzo lubię to miejsce – wyznała Gryfonka.
- A
to dlaczego? – zdziwił się.
-
Pamiętasz jak na początku roku szkolnego próbowałeś mnie przeprosić?
-
Tyle razy w tym roku ciebie przepraszałem, że już się nie orientuję –
powiedział z uśmiechem, a Hermiona zachichotała.
- A
pamiętasz jak wrzuciłeś mnie do jeziora, a później wypłynąłeś na jego środek? –
spytała i podniosła się lekko, by spojrzeć mu w oczy.
- Jak
mógłbym nie pamiętać. Wiele się wtedy dowiedziałem i po raz pierwszy byłaś tak blisko
mnie – skomentował i z zadowoleniem przypomniał sobie tamtą sytuację.
- To
dziwne jak wiele wspomnień mogę mieć z twoją osobą – oznajmiła Hermiona i
zamknęła oczy, jeszcze bardziej zatracając się w jego ramionach.
- Mam
nadzieję, że będzie ich jeszcze wiele. Nie tylko podczas szkoły – powiedział.
Dopiero później zdał sobie jak dziwnie wylewnie się zrobiło. Ale chyba po raz
pierwszy mu to nie przeszkadzało. Nie chciał psuć chwili, która sprawiała mu
tyle przyjemności. Hermiona zmarszczyła brwi i podniosła się do pozycji
siedzącej.
-
Draco, czy ty poważnie myślisz o przyszłości?
-
Tak, jak najbardziej. – odpowiedział, zdziwiony jej pytaniem. Hermiona przez
chwilę biła się z myślami, ale w końcu wypaliła.
- Czy
widzisz mnie w niej?
Dracona
zupełnie zamurowało. Nie spodziewał się, że Granger może wyskoczyć z takim
pytaniem. Ona mówiła to na poważnie? Naprawdę chciała wiedzieć, czy on widzi ją
u swojego boku w przyszłości? Prawda była taka, że widział. Chciał spędzić z
nią swoje życie. Niczego nie był tak bardzo pewny. Nigdy nie spodziewałby się,
że może być do czegoś aż tak bardzo
przekonany. Hermiona najwidoczniej zrozumiała jego milczenie inaczej.
-
Zapomnij o tym, proszę – powiedziała cicho i wstała z mostka. Natychmiast się
podniósł.
-
Nie, Hermiona, źle to zrozumiałaś – zatrzymał ją, a ona popatrzyła mu w oczy.
-
Draco, naprawdę, nie musisz się tłumaczyć…
-
Nawet nie masz pojęcia jak bardzo pragnę, by moja wizja sprawdziła się w
przyszłości. Chcę ją spędzić z tobą. Tak długo jak tylko pozwoli mi życie –
powiedział i uniósł jej podbródek.
Serce Hermiony drgnęło
niemiłosiernie mocno, gdy usłyszała jego słowa. Nie spodziewałaby się ich. Nie
wiedziała też, co ją skłoniło do spytania się o taką rzecz, ale teraz nie
żałowała. Ta odpowiedź była piękniejsza i o wiele cenniejsza od wszelkich
bogactw i cudów na tym świecie.
Hermiona siedziała na parapecie
razem z Ginny, która od pewnego czasu wyglądała na przygnębioną jeszcze
bardziej niż ostatnio. Nie chciała jednak powiedzieć dlaczego. Cały czas dawała
jakieś beznadziejne tłumaczenia i urywała temat. Hermiona więc nie naciskała.
Zresztą ona też coraz częściej się denerwowała. W dzień miała mnóstwo nauki,
ponieważ nauczyciele nie nawali im żyć z powodu zbliżających się ostatecznych
testów, które zaważą o ich ostatecznych umiejętnościach zdobytych w ciągu
siedmiu lat nauki. W nocy ważyła eliksir, który wciąż potrzebował dodatkowych
dni na „dojście do siebie”. To naprawdę irytowało, bo musiała się uczyć. Testy
odbędą się w połowie czerwca, a ona przeczytała dopiero trzy dodatkowe książki
do nauki. Kalendarz wskazywał już prawię połowę maja, a Draco próbował dodawać
sił Hermionie w związku z eliksirem. Sam nie wiedział, dlaczego eliksir wciąż
nie zmienia swojej barwy z granatowej na czerwoną. W książce napisali, że
eliksir teraz musi postać, by osiągnąć odpowiednią barwę. Czekali tak dwa
tygodnie, a Hermiona powoli się załamywała.
Ostatnio
szkoła miała też pierwszą rocznicę po Bitwie o Hogwart. Nie był to łatwy okres
dla tych, którzy tak wiele w niej stracili. Harry Potter zniknął gdzieś tego
dnia, a Hermiona wypłynęła łódką na środek jeziora i przesiedziała tam cały
dzień w ciszy, bez obiadu i kolacji. Jakby chciała uczcić w ciszy i spokoju
pamięć zmarłych. Draco też 2 maja rozpłynął się w powietrzu, by nie widzieć
tych spojrzeń kierowanych w jego stronę. Kiedyś jak mocno pokłócił się z
Hermioną, doprowadzając ją do mocnego płaczu, wygarnęła mu, że kto raz był
śmierciożerca, ten pozostanie nim do końca życia. Nawet nie zdawała sobie
sprawy jak te słowa na niego podziałały, ale Mroczny Znak na jego bladej ręce
wciąż wzbudzał niechęć. Co prawda mocno wyblakły, ale jednak widoczny.
Po
lekcjach Hermiona w końcu mogła poświęcić czas na naukę na błoniach. Obawiała
się trochę tego, że Draco będzie jej w tym przeszkadzał, ale sama miała zamiar
go zagonić do nauki. Szli właśnie korytarzami, by wyjść na dwór, kiedy
usłyszeli wesoły pisk i biegnącą ku nim piękną Astorię. Dziewczyna w ułamku
sekundy dobiegła na swoich wielkich szpilkach do Malfoya i zarzuciła mu się na
ramiona. Chłopak całkowicie oszołomiony zdążył ją złapać i zupełnie zdumiony
nie wiedział nawet, że dziewczyna się do niego przytula. Hermiona unosiła brwi
do góry z otwartą buzią. O co tutaj chodziło? Nagle Malfoy skrzywił się i
zrzucił z siebie dziewczynę, której wielkie, pełne i pomalowane czerwoną
pomadką usta rozciągały się w pięknym uśmiechu.
-
Draco, kochanie! Mam dla nas cudowną wiadomość! – wymachiwała zwitkiem
pergaminu im przed nosem, by po chwili pocałować pergamin, zostawiając na nim
ślad czerwonych ust. – Masz, czytaj! – wsadziła mu kartkę do ręki siłą. Draco
wciąż nie wiedząc, co się dzieje zaczął czytać list i odłożył go ze zgorzkniałą
miną. Hermiona nie wytrzymała i spytała się.
-
Mogę wiedzieć, o co tutaj chodzi?
Astoria obrzuciła ją wywyższającym
się spojrzeniem. Podeszła do Hermiony i podała jej list, który był wręcz
zasypany pocałunkami Astroii. Czerwona pomadka pokrywała prawie każdy cal pergaminu.
Hermiona z lekkim obrzydzeniem wzięła od niej list i zaczęła go czytać. Kiedy
skończyła Astoria się roześmiała.
-
Zapraszam cię na przyjęcie weselne na początku sierpnia, Granger! – uśmiechnęła
się podle, i kiedy przechodziła obok położyła rękę na jej ramieniu, by po
chwili szepnąć jej do ucha. – I jak się teraz czujesz, gdy wiesz, że ktoś się
tobą bawił?
Hermiona strzepnęła jej dłoń ze
swojego ramienia, a ta z podłym uśmiechem odeszła z głośnym stukotem obcasów.
Bez słowa ruszyli dalej, ale ich dobry humor gdzieś uciekł i najwidoczniej nie
miał zamiaru wrócić. Draco szedł jakiś przygnębiony. Hermiona ze zdziwieniem
zauważyła, że wygląda groźnie. Rzucał błyskawicami w każdego ucznia, który się
na niego spojrzał, a jego szczęka była mocno zaciśnięta. Nie, nie było sensu
pytać, czy wszystko w porządku, bo nie było. Hermiona sama myślała nad treścią
listu od matki Astorii. „Ja i Narcyza,
matka Dracona od maja planujemy wasz ślub, wszystko musi wyglądać cudownie”,
„Będziecie tak śliczną parą już sobie was wyobrażam przy ołtarzu”, „Razem z
Cyzią mamy nadzieję na śliczne wnuczęta, ale nie mamy co się obawiać. Byle jak
najszybciej”.
-
Wyjeżdżam z tego kraju zaraz po zakończeniu szkoły – oznajmił, kiedy siedzieli
pod rozłożystym drzewem, oparci o pień. Hermiona oderwała wzrok od książki i
spojrzała na niego wymownie.
-
Zamierzasz uciec zamiast postawić się matce?
-
Albo upozoruję swoją śmierć jak Nott i wyjadę – burknął. Hermiona zmrużyła
oczy.
-
Tchórz – syknęła i wróciła do przerwanej lektury. Draco posłał jej wściekłe
spojrzenie.
-
Myślisz, że nie próbowałem przeciwstawić się matce? – warknął. Hermiona
wypuściła głośno powietrze.
-
Najwidoczniej brak ci stanowczości.
-
Hermiono, to jest idiotyczna tradycja!
-
Draco, do cholery bądź mężczyzną i powiedz stanowczo NIE! – zamknęła z hukiem
książkę i wrzuciła ją do torby. Gdyby spojrzenia mogły zabijać na błoniach
leżałyby dwa trupy.
- Ja
nie mam nic do powiedzenia! Dlaczego nie możesz zrozumieć, że arystokraci mają
od samego początku przypisanych partnerów i muszą
wziąć z nimi ślub przy przedłużyć rody?! – powiedział głośno, a jego głos drżał
ze złości.
-
Skoro MUSICIE to po co mówiłeś, że może być jeszcze wszystko dobrze? –
prychnęła. Złapał się za głowę.
-
Jesteś okropna, dlaczego nie…
- Nie
mam zamiaru z tobą gadać. – powiedziała stanowczo i wstała szybko z ziemi.
Draco załamał ręce i ruszył za nią. Nie było łatwo, dziewczyna pędziła
przerażająco szybko. Dogonił ją dopiero przy hangarze na łodzie. Zatrzymał ją.
-
Granger, nie denerwuj mnie, bo i tak już jestem wściekły – warknął. Dziewczyna
wyrwała mu się i ruszyła do lin przywiązanych do drewnianego pala.
-
Znalazłem rozwiązanie, nie jest do końca zadowalające, ale zawsze jakieś.
- Z
niecierpliwością pragnę je usłyszeć – zironizowała, wciąż zajmując się linami.
-
Wyczytałem, że żeby unieważnić małżeństwo to obydwie strony muszą się zdradzić
i do tego przyznać. Rozpad małżeństwa następuje wtedy, kiedy obydwie strony nie
są ze sobą szczęśliwe – zacytował. – Co ty robisz? – zdziwił się, bo Hermiona
właśnie wsiadała do małej łódki.
-
Muszę pomyśleć. Daj mi spokój – machnęła różdżką, a łódź powoli wypłynęła z
hangaru.
- No
chyba sobie żartujesz – warknął, kiedy dziewczyna otworzyła Ognistą Whiskey.
Wzruszyła ramionami i oparła się o burtę łódki. O nie, kochana, tak łatwo to ty
nie odpłyniesz.
Hermiona widząc jak Draco wyjmuje
różdżkę, by ją zatrzymać, szybko go rozbroiła. Jego różdżka wypadła mu z ręki i
stuknęła o podłogę parę metrów dalej. Szybko przyśpieszyła swoją łódź, by
znaleźć się jak najdalej od niego. Musiała pomyśleć, pouczyć się przy okazji w
spokoju. Jego obecność ją rozpraszała. Ona naprawdę była tylko człowiekiem.
Nawet jeśli była niezwykle cierpliwa, ale wszystko ma swoje granice. Wypiła
trochę napoju. Tak naprawdę nie była to Ognista, ale zwykły miód pitny z
odrobiną alkoholu dla rozgrzania. Nad wodą zawsze było o wiele chłodniej niż
zwykle. A ona ostatnio znalazła niezwykle miejsce, gdzie ludzka noga nie
stanęła. Zamierzała tam posiedzieć i się uspokoić. Jej umysł powoli się
rozluźniał, kiedy łódka leniwie sunęła po wodzie. Myślała nad tym, co
powiedział jej Draco. Jeśli to było jedyne rozwiązanie to i tak nie było
możliwe. Nawet jeśli Draco zdradzi Astorię i nie będzie zadowolony z tego
związku, to ona… właśnie pokazała jak bardzo się z tego cieszy. W końcu
osiągnęło to, czego tak bardzo pragnęła. Hermionie jakoś nie wydawało się, by
była ona nieszczęśliwa w tym związku.
Otworzyła książkę i odetchnęła z
ulgą. W końcu spokój, w końcu cisza, nareszcie może się normalnie pouczyć.
Miała nadzieję, że tej nocy eliksir będzie już gotowy, bo zauważyła zmianę
barwy na fioletowy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to Ginny w końcu dostanie
upragnioną wolność. Nawet nie wyobrażała sobie jak okropne musi być siedzenia w
tak piękne dni w zamku i wychodzenie w nocy, kiedy prawie każdy spał. Starała
się spędzać jak najwięcej czasu z przyjaciółką, ale Ginny sama nie chciała, by
ktoś z nią był. Bała się, że może zrobić komuś krzywdę na dodatek cały czas
przesiadywała z Blaisem. Czasami, kiedy widziała ich razem, zauważała w Ginny
tak wielką determinację, a zarazem bijący od niej smutek, że jeszcze bardziej
zastanawiała się, co się mogło stać. Czyżby Ginny dowiedziała się, dlaczego
chłopak wyjeżdża?
- Czy ty sobie na za wiele nie
pozwalasz przypadkiem? – usłyszała znajomy głos nad sobą i zamknęła oczy, by
odliczyć do dziesięciu. Tylko się uspokój. Podniosła wzrok ku górze i zauważyła
nad sobą Malfoya na jego miotle.
- Ja
również potrzebuję spokoju! – krzyknęła i podniosła się na nogi, a Malfoy
zniżył lot. Gryfonka zaciskała gniewnie piąstki.
-
Akurat wtedy, kiedy poważnie rozmawiamy? I kto tu jest tchórzem, Granger?
Uciekasz od tej rozmowy i zaszywasz się gdzieś, odcinając od świata – syknął.
- Nie
jestem tchórzem! – miała ochotę się na niego rzucić. Zaczynało jej się lekko
kręcić w głowie, bo łódka kołysała niemiłosiernie.
- Mamy
jeszcze do pogadania.
-
Draco, tutaj nie ma co do gadania – westchnęła. – To jest proste. Bierzesz ślub
i nie ma wyjścia.
-
Jest, mówiłem ci…
- To
nie zadziała – przerwała mu. Nagle Draco zeskoczył z miotły prosto do łodzi,
która się mocno zachwiała. Hermiona pisnęła przerażona, bo prawie poleciałaby
do czarnej, głębokiej wody. Cóż, przynajmniej poleciałaby sama. Draco w
ostatniej chwili złapał ją w pasie, ale i tak nic to nie dało, bo łódka
przechyliła się, a oni sami wpadli do wody. Hermiona poczuła chłód na ciele i
przerażenie, które opanowuje każdy skrawek jej ciała. Zapewne zaczęłaby opadać
coraz niżej, gdyby nie Draco, który wypłynął na powierzchnię. Zaczerpnęła
powietrza i – choć najchętniej by go udusiła – przytuliła się do chłopaka. Ta
scena tak bardzo przypominała tą z początku roku. Zdawało się jakby nic się nie
zmieniło, a jednak wiele rzeczy było teraz innych.
Łódka
przestała się kołysać i oboje mogli spokojnie wsiąść do środka, kiedy Draco nie
pozwolił jej się ruszyć.
- Co
jest? – zdziwiła się.
-
Przestań w końcu się tak zachowywać – powiedział wściekły.
-
Niby jak?! – spytała wyzywająco.
-
Jakby to, co jest między nami nic cię nie obchodziło!
- Też
powinieneś się odzwyczaić, bo za niecałe trzy miesiące bierzesz ślub… -
oznajmiła. Draco popatrzył na nią wściekły i w ułamku sekundy zanurzył się z
nią pod wodę. Hermiona nie zdążyła nawet nabrać wystarczająco dużej ilości
powietrza. Ciemność panująca pod wodą stanęła jej przed oczami, a uszy zatkały
się dziwnym szumem jeziora. Poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Co on ma
zamiar tym osiągnąć? No, chyba, że chce ją utopić na polecenia matki, by nie
mieć problemów przed ślubem. Nie, co za głupie myśli. Chciała się wyrwać
Malfoyowi, bo zaczynało jej brakować powietrza, ale ten przyciągnął ją do
siebie i złożył na jej ustach pocałunek. Pocałował ją namiętniej, dając
potrzebny tlen. Hermiona uspokoiła się, ale nie całkowicie. Wciąż bardzo się
bała. Niech no oni znajdą się na lądzie, a dopiero wtedy Draco zobaczy, czym
jest prawdziwa panika. Po paru sekundach, myślała, że straci przytomność, nie
tylko z braku powietrza, ale także od tego, że chłopak całował nieziemsko.
Właśnie wtedy chłopak się wynurzył. Hermiona od razu zaczęła szybko oddychać.
Nie wiedząc jak jej się udało, ale wyrwała się Malfoyowi i cudem dopłynęła do
łódki. Siedziała właśnie bezpiecznie w środku i wyciskała wodę z włosów. Malfoy
z zadowolonym, szelmowskim uśmiechem oparł się o burtę, wciąż tkwiąc w wodzie.
Obrzuciła go nienawistnym spojrzeniem, ale szybko odwróciła wzrok. Draco chcąc
ją jeszcze bardziej zdenerwować wszedł na pokład łodzi, specjalnie mocno ją
przekrzywiając. Hermiona pisnęła i mocniej złapała się pojazdu wodnego.
- Ty
kretynie! – wybuchła, usiadła i oparła się o burtę, a jej serce wciąż mocno
waliło. Draco odesłał miotłę z powrotem do zamku i również się rozsiadł.
Hermiona złapała się za głowę, starając się opanować. Coraz bardziej kręciło
jej się w głowie i robiło niedobrze. Stuknęła burtę różdżką i łódka natychmiast
zaczęła płynąć z powrotem do hangaru, który był zaledwie małym punkcikiem na
tle otaczającego ich krajobrazu.
-
Tylko nie kretynie – zaczął.
- Ale
nim jesteś! Jesteś największym dupkiem jakiego poznałam! Cyniczny, chamski,
prostacki kretyn! – gestykulowała gniewnie rękami.
-
Skończ już, wiem, że ci się podobało – mrugnął do niej i zatrzymała łódź.
Zaczerpnęła głośno powietrza i rzuciła się na niego. Powaliła go jednym ruchem
na podłogę statku.
-
Jesteś okropny! Wiesz, że strasznie boję się wody, bo nie umiem pływać i
perfidnie to wykorzystujesz. – wygarnęła mu. Miała ochotę udusić go. Najlepiej
teraz, kiedy siedziała na nim okrakiem i patrzyła wściekle w oczy cała mokra.
-
Przecież dałem ci powietrza – wzruszył ramionami, ale na jego twarzy wciąż
gościł irytujący uśmiech.
-
Jakbyś mi nie dał, to bym się utopiła, więc tylko byś spróbował – zagroziła mu.
Po chwili rozejrzała się, bo słońce zrobiło się czerwone i oblało ich twarze
ciepłymi kolorami. – Wracajmy już do zamku, za niedługo będzie ciemno.
- Nie
przeszkadza mi to – powiedział, a jego dłonie mocniej zacisnęły się na jej
biodrach. Hermiona podniosła swoje ręce, które leżały po obydwu stronach głowy
chłopaka i delikatnie ujęła twarz Malfoya w dłonie. Nachyliła się i pocałowała
delikatnie.
-
Przepraszam za to moje zachowanie – szepnęła mu do ucha, ale nie odsunęła się
od niego. – Po prostu ten list nieźle mnie zdenerwował.
-
Rozumiem, ale następnym razem mnie tak nie denerwuj – mruknął, a jego jedna
dłoń wolno przesunęła się po jej plecach. Mimowolnie przeszły ją leciutkie
dreszcze.
-
Wiem, po prostu to wszystko mnie przytłacza. Koniec szkoły, testy, nieznana
przyszłość. Na dodatek Blaise wyjeżdża, Ginny może nie być normalna jeśli eliksir
się nie uda, a ty… możesz odejść. – wyznała z trudem, delikatnie jeżdżąc
paznokciami po jego policzkach.
-
Wszystko będzie dobrze – powiedział, chociaż wiedział jak proste są te słowa.
Zwłaszcza, że wiedział, co się dzieje z Blaisem i miał takie same
przygnębiające myśli i uczucia jak Hermiona. – Eliksir już prawie jest gotowy…
- A
jeśli nie jest poprawnie uwarzony? – spytała.
- Na
pewno jest idealny. W końcu ty go przygotowywałaś – powiedział i pocałował ją
krótko, ale dla Hermiony było to za mało. Jej życie może nie było teraz idealne,
ale było piękne. Zawsze wszystko mogłoby się gorzej potoczyć. Wojna mogłaby
trwać nadal, a Voldemort byłby u władzy. Byłaby prześladowana, Harry nie miałby
spokoju… Nie, życie było dla niej łaskawe. Powinna się cieszyć z tego, co ma. Los
zesłał jej na drogę Dracona i Blaise’a. Nie da im tak łatwo odejść. Byli dla
niej zbyt ważni.
Wpiła się mocniej w wargi Malfoya, a
ich języki się połączyły. Malfoy przewrócił Hermionę na plecy, by odwrócić
role. Jego ręce błądziły po jej ciele, a dziewczyna uśmiechała się delikatnie,
oddychając z rozkoszą. Zsunął się z pocałunkami na jej szyję, a jego sprawne
ręce pozbyły się koszulki Gryfonki. Hermiona, która już dała się ponieść
chwili, czując niezwykłe dreszcze i rozkosz w całym ciele, sięgnęła rękami do guzików
jego koszuli. Najpierw jednak pozbyła się niezwykle irytującego krawatu.
Rozpięła całkowicie jego koszulę i zsunęła ją z ramion Ślizgona. Przejechała
paznokciami po plecach chłopaka, a on całkowicie pozbył się górnej części
garderoby. Jęknęła cichutko, kiedy pocałował jej piersi, ukryte zaledwie pod
skromnym stanikiem. Poprzez mgłę rozkoszy zastanowiła się, czy tej nocy będzie
tylko jej. Całował jej owocowe usta i ciało w ostrym słońcu. To Malfoy, to jego
uwielbiała, mimo tego iż jej wcześniejszym mężczyznom pozwalała upadać niczym
domino i odchodziła. Była pewna, że znalazła w końcu kogoś odpowiedniego. Nie
spodziewała się jednak, że to będzie Malfoy. Jakby parę lat wcześniej
wyobraziła sobie, że z nim chodzi i to on będzie ją doprowadzać do takiej
rozkoszy, to jak najszybciej zastrzeliłaby się przez takie myśli. Hermiona
przyciągnęła go o siebie i pocałowała w usta, a jej drobne ręce zaczynały już
jeździć po jego umięśnionym torsie. Malfoy wsunął pod nią ręce i odpiął jej
stanik. Zadowolony miał właśnie zdjąć z niej górną część bielizny, kiedy
dziewczyna złapała za miseczki i mocniej zacisnęła na nich dłonie.
Zaczerwieniła się i skrępowała.
- Draco,
ale nie jestem jeszcze gotowa… - wyszeptała cichutko.
-
Obiecuję, że cię nie skrzywdzę – powiedział, przesunął dłonią po jej policzku.
Hermiona przeklinała siebie w myślach, że nie potrafi się przełamać. Wszystko
zaczynało się tak pięknie, ale bała się, co może się stać jak sprawy zajdą o
wiele za daleko. Draco pocałował ją ponownie. Zarzuciła mu ręce na ramiona pod
wpływem impulsu, a jej stanik opadł. Przytuliła go mocniej, czując dokładnie
jego gorące ciało przy swoim. Westchnęła z rozkoszy. Draco zniżał się powoli do
jej piersi, kiedy znów coś ją zatrzymało. Odepchnęła go od siebie i zasłoniła
odsłonięte ciało.
-
Przepraszam cię… nie potrafię.
Draco
westchnął zrezygnowany. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie wycofała się w
takiej chwili. Właściwie to nigdy się nie wycofywały.
- Nie
mam zamiaru na ciebie naciskać, Hermiono – powiedział i odwrócił się, by mogła
się z powrotem ubrać. Wiedział, że postąpił dobrze nie nalegając. Nie chciał,
by się do niego zraziła. Nie chciał, by później żałowała swojej decyzji.
Szanował ją. Hermiona odwróciła się do niego plecami i ubrała. Jej ciało wciąż
było rozpalone. Zagryzła wargę i spojrzała na ubranego już Ślizgona. Jednak
kiedy on popatrzył jej w orzechowe oczy, opuściła wzrok. Jakoś nie potrafiła
jeszcze tego zrobić. Wdawało jej się, że on może być nieźle zawiedziony i lekko
wkurzony tym, że było im tak dobrze, a ona tak to przerwała. Miała jednak
nadzieję, że uszanuje jej decyzję. Nie była gotowa. Jeszcze nie.
Hermiona
ponownie oddała się nauce, ale nie szło jej to tak dobrze jak zawsze. Och, już
dawno powinna zacząć się uczyć. Naprawdę nie wiedziała, co się z nią działo.
Zawsze nauka była dla niej najważniejsza. Oczywiście zaraz po przyjaciołach.
Ale jeszcze nigdy nie czuła się taka… nieogarnięta, nieprzygotowana. Ona na
pewno nie napisze dobrze tych testów. Tak bardzo chciała mieć ze wszystkiego
Wybitny. Nie, nie zadowoli jej żaden Powyżej Oczekiwań. A już na pewno nie jak
będzie miała taką ocenę z najważniejszych przedmiotów. Ron i Harry często jej
mówili, że za bardzo tym wszystkim się przejmuje, a i tak jej wychodzi.
Weszła do Wielkiej Sali i usiadła
przy stole Gryfonów. Zauważyła, że przy stole Ślizgonów nie ma jeszcze dwóch
jej przyjaciół, więc zabrała się za śniadanie w postaci kanapek z herbatą.
Ginny siadła przed nią jeszcze bledsza niż zwykle. Miała cienie pod oczyma.
Wciąż była niezwykle seksowna, bo wampiryzm sprawiał, że emanowała taką aurą,
ale Hermiona doskonale widziała, że Ginny stawała się cieniem samej siebie.
Rzadko kiedy rozmawiały teraz o głupotach. Nie śmiały się tak często. Hermiona
modliła się, by eliksir zadziałał. Nagle zauważyła jak Blaise wchodzi do Sali.
Nie było z nim Malfoya. Zapewne jeszcze stał. Natomiast Blaise, zamiast podejść
do swojego stołu, ruszył w ich stronę. Usiadł przy Ginny, a Hermiona
wywnioskowała po jego minie, że nie ma najlepszych wiadomości. Serce jej
drgnęło, kiedy widziała dwójkę swoich przyjaciół wyglądających jak cień siebie.
To oni zawsze emanowali radością i pozytywną energią, a teraz… Obawiała się o
nich.
-
Hermiono, chodzi o Smoka – wypalił Blaise.
Hermiona
spojrzała na niego czujnie.
-
Chodzi o to, że on… zniknął.
To, że rozdział się dzisiaj, a nie jutro, czy nawet za parę dni, to zasługa Roxi C; Dziękuję za to męczenie i dręczenie na gadu oraz rozmowę xd
Nie mam pojęcia, kochane, kiedy kolejny
rozdział, więc nie będę mogła Wam odpowiedzieć na to pytanie. Owszem, wena
wróciła, ale jest strasznie markotna. Pomysłów brak, pisze się ciężko. Nie chcę
pisać kolejnych rozdziałów z przymusu i nie być z nich zadowolona, dlatego
robię sobie przerwę. Na pewno nie długą, bo ja nie wytrzymuję długo bez
pisania. Myślę, że jak odpocznę i wyłapię mnóstwo inspiracji, to znów wrócę jak
nowo narodzona.
Pozdrawiam
Sheireen ♥
1 yea biczys xD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział zresztą jak zawsze ^.^
Usuń1jestem ciekawa co z Draco
2jeśli Diabeł umrze to cie chyba zabije xD
3oby Ginny przestała być wampirem bo nie chce Zmierzchu
4wracaj szybko ^.^
Roxi :p
kanapki z herbatą, mówisz? :D
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, każdy ma czasem brak weny :) Mój komentarz jest chaotyczny i krótki, bo jest 1.25, piszę na tel i jestem padnięta :) Zaczęło się słodziutko, ale nie za bardzo, a skończyło... No właśnie nie do końca wiem jak to rozwiązesz, ale Ci ufam i wiem, że coś wymyslisz :) Przepraszam, że nie skomentowałam ostatnich rozdziałów, ale telefon odmawia posłuszeństwa :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powrotu weny :)
Alicia*
Ps. Jakie pytanie? Jestem zmęczona i ślepa i nie wiem o co chodzi, a chciałabym pomoc... :D
Jak to zniknął? Co ten głupek znowu wymyślił?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i mam nadzieję, że twoja wena wróci jak najszybciej :D
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Rozdział jak zawsze super :D Oby ten eliksir dla Ginny stał się czerwony i oby zadziałał. Bardzo mnie zaciekawił moment na tej łódce i nie wiem czemu miałam wrażenie że ktoś będzie stał w szkolnym oknie i będzie ich podglądał XD
OdpowiedzUsuńMartwię się o Draco ;o Ciekawa jestem co on odwalił, czy to przez to że Hermiona nie była jeszcze gotowa czy raczej z powodu tego ślubu :/ Oby wszystko dobrze się skończyło :**
Dlatego że jest po 3 to kilka zdań musiałam przeczytać 2x bo nie ogarniałam ale jak zauważyłam rozdział to musiałam przeczytać bo bym chyba nie zasnęła XD
Życzę miłego odpoczynku i szybkiego powrotu weny :D
~Nikola
Wspaniały... ;) Fajnie, że Draco na nią nie naciskał. Ciekawe, co ten kretyn wymyślił. Czekam na kolejny rozdział mimo, że powiedziałaś, że nie wiesz, kiedy będzie. Mam czas. ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, a gdybyś znalazła czas, to zapraszam również do mnie. ;)
http://love-is-blind-dramione.blogspot.com/
Jeżeli coś, cokolwiek stanie się z Bleis 'em to znajde cię i zginiesz razem z nim, obiecuje ;)
OdpowiedzUsuńDużo weny i szybkiego powrotu życzę :)
Przez ten rozdział o mało nie padłam tak często wstrzymywałam oddech. Podejżewałam że do niczego nie dojdzie, bo to Miona ;) ale czemu Draco zniknął? No i szkoda dwóch Cieni... Ale mam nadzieję, że się uda ich uratować. Dawno nie komentowałam, ale teraz mam net w telefonie to mogę czytać ^^ Szkoda, że przerywasz pisanie, ale jestem pewna, że jak wrócisz, to ze świetnym rozdziałem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę szybkiego powrotu weny
Julla
Gdzie jest Draco? Co on odwali? I nie zabijaj Blaisa.!
OdpowiedzUsuńNoxi :*
http://dracohermionaloveff.blogspot.com/
OOO... genialne, genialne po prostu ;) z jednej strony dobrze, że nie doprowadziłaś do tego, ale z drugiej to jednak byłoby takie szalone ;D
OdpowiedzUsuńja to mam podejście...
geniusz <3
Pozdrawiam i życzę duużo, duużo weny ,
ichhassedich ;)
Rozdział cudowny<3
OdpowiedzUsuńJak to Draco zniknął?
Mam nadzieję jednak że jakoś Hermiona go znajdzie i będą razem.
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam i życzę dużo weny i pomysłów Jagoda:);*
Genialny rozdział. Ciekawe gdzie zniknął Draco. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńWeny życzę.
dracoihermionainaczej.blogspot.com
Niech ten kretyn wraca :(
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji, zerkniesz i ocenisz? :) http://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com
super ale czemu zniknął?! eh czekam z niecierpliwością na kolejny :D
OdpowiedzUsuńno ale jak to zniknął?! czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, ale jak mogłaś tak brutalnie przerwać :D????
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
Dopiero zaczynam i miło by mi było, gdy by ktoś kto ma tak dobrego bloga jak ty zechciał rzucić czasem okiem
Usuńgenialny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńmasz rację, poczekaj aż wena w pełni wróci.
nie rób nic na siłę, mamy czas, poczekamy ;)
ciekawe co ten Malfoy znowu wymyślił...
Życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu i duuużo weny ;)
Marlena ;)
PS. Nie zabijaj Diabła... ;)
Jejku rozdział cudowny :P
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie trochę (nawet bardzo), jak to rozwiążesz, żeby to nie skończyło się, jak w typowych telenowelach. Chodzi mi o to, że Draco weźmie Mione za żonę, Astoria zrozumie, z matką się pogodzi, Gin i Diabeł wezmą ślub. Złota Trójka utworzy zajeb.sty duet ze Ślizgonami i wilą i wszyscy będą supeeeer szczęśliwi mając dużo dzieci, a babcie ze strony Salazara zrobią wszystko, by przychylić im nieba.
To brzmi aż zbyt dość słodko. Oczywiście blog bardzo mi się podoba, ale chciałabym żeby zakończenie było oryginalne i myślę, że mogę na Ciebie liczyć :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
Rozdział świetny, niech Draco postawi się swojej matce, to głupia tradycja. Przesyłam mnóstwo weny. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńJak to zniknął? Na Merlina, gdzie?! :D Ja muszę wiedzieć, wiec szybciutko łap inspirację i pisz, pisz, pisz dużo i tak świetnie jak zwykle :) Czekam niecierpliwie! :) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńVenetiia.
Boże a ten co znów ... A Giny ma przestać być wampirem Blais ma nie wyjeżdżać i żyć a Draco i Miona muszą być szczęśliwi ...jejku jakie to trudne :) Mam nadzieje ze wrócisz do nas szybko bo zwariuję z ciekawości Weny :)
OdpowiedzUsuńWitam cię!
OdpowiedzUsuńZależy Ci na wyjątkowym wyglądzie twojego bloga? Chcesz mieć idealnie pasujący szablon? Interesujesz się grafiką? Zapraszam do The Spiral Graphic, szabloniarni w której tworzymy z pasją i wkładamy serca w nasze prace. Wpadnij, nie pożałujesz.
(nabór na Spiral został otwarty, jeśli robisz grafikę, zgłoś się)
Pozdrawiam, Ada Howard [www.the-spiral-graphic.blogspot.com]
Hej:)) Twojego bloga odkryłam niedawno a mianowicie wczoraj i po prostu nie mogłam się oderwać! Rozdziały pochłaniałam jeden za drugim! Czytałam już kilka blogów o Dramione ale twój jest tak świetny, że mogłabyś wydać książkę *.* Jesteś naprawdę świetna pisarką! Bardzo mnie ciekawi co dalej ze Smokiem i Hermioną. No i oczywiście czy Blaise wyzdrowieje i jak tam eliksir dla Ginny? Mam nadzieję, że po tej przerwie twoja wena wróci, bo ja już nie mogę wytrzymać bez kolejnego rozdziału:)) Rozumiem co to znaczy tracić wenę, bo sama tak mam ze swoim blogiem.. Ale nie o tym!:) Życzę ci żeby w twojej głowie zagościło jak najwięcej pomysłów i chęci żeby tu dla nas pisać!:) Będę codziennie sprawdzać czy co dodałaś:) Pozdrawiam i całuję~ Caroline
OdpowiedzUsuńJak to zniknął chyba nie zrobi tego samego co Nott ??
OdpowiedzUsuńGrrr... ja bym tej Astorii te jej szpile w dupe wbiła ! ;/
Narcyza nic lepsza;/
Mam nadzieje ze do tego chorego slubu nie dojdzie.
Bardzo mi się podobała ta sytuacja na łódce ^^
Jestem ciekawa czy Draco się odnajdzie ?Blaise wyzdrowieje ? i czy eliksir podziała na Ginny ??
Czekam z niecierpliwością na kolejny .
~Anka
O mój boże!
OdpowiedzUsuńJa ta parę podziwiam.
Ciągle nowe kłopoty, co jeden się skończy to drugi zaczyna :)
ale miłość przetrwa wszystko!
czekam na nową notkę bo bardzo się denerwuję co się stało z blondaskiem ;d
buziaki!
Ty blogowa sadystko, nie kochasz Nas, czytelniczek i akurat w tym jakże ważnym dla Nas momencie przerywasz! Byle Dracze nie wpadł w sidła Astorii która go zgwałciła chociaż, nie powiem zabawne by to było przeczytać jak to ktoś gwałci faceta, bo jeszcze sie z tym nie spotkałam. Czekam na kolejną notkę, i pozdrawiam gorąco i gratuluje tak wspaniałego bloga :)
OdpowiedzUsuń/Odziem
Super rozdział! CO Z DRACO?! Czekam na kolejny! <3
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger :) Więcej tutaj : http://stop-this-warning.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html#comment-form
OdpowiedzUsuńChciałabym cię poinformować, że na moim blogu http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/ dziś pojawił się nowy rozdział. Serdecznie zapraszam, bo dopiero zaczynam i zależy mi na rozpowszechnieniu bloga.
OdpowiedzUsuńMistrzowski blog *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://jednoczesniedwieosoby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Ciekawe gdzie Smok się podział
OdpowiedzUsuńJak to Dracon znikną? o.o mam nadzieję że w dobrym celu, może uda mu się coś wymyślić w związku ze ślubem?
OdpowiedzUsuńMam dadzieję! Nie znoszę Astorii w tym opowiadaniu, jest taka... sztuczna! WRR!
Szkoda mi bardzo Blaise'a i Ginn, mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy... Rozdział jak zwykle świetny.. czekam na następny i mam nadzieję że wena skończy chorować na 'pojawiam się i znikam' i wróci w pełni! :)
Pozdrawiam i jakbyś chciała dać mi swoją opinię to zapraszam na http://happiness-comes-unexpected.blogspot.com/
<3 <3 <3
Rozdział fantastyczny. Nie mogę nic złego tutaj napisać. Właściwie to nigdy nie potrafię skomentować Twoich pomysłów krytyką, bo się po prostu nie da :D
OdpowiedzUsuńCały czas jestem ciekawa co się wydarzy dalej i ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział :)
Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam !
PS. Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
http://dramione-latwo-wybaczyc-kochanie.blogspot.com/
przeczytałam całego bloga w jeden dzień. ;) już się nie mogę doczekać na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńSłodkie ♥ Draco przyznał się przed samym sobą, że szanuje Hermione i to mnie wzruszyło.. Grrr! Nie znoszę Astroi! To taka jędza! Kibicuje miłości Blaise'a i Ginny , wszystko się ułoży :D Draco? Jak to? Ale chyba nic złego mu się nie stało, co? :c
OdpowiedzUsuńTwoje Dramione jest jednym z moich ulubionych. Połknęłam wszystkie rozdziały w kilka nocy i nie mogę doczekać się następnego wpisu. Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńJak to... ale co? ale jak?! Pisz szybciutko... Przecież nie mógł ot tak zniknąć... To pewnie ta zołza Astoria! ahggg nienawidzę jej!
OdpowiedzUsuńWeny życzę!
Buziaki :*
Jak to zniknął? O.o
OdpowiedzUsuńMoże porwała go Astoria, żeby siłą zmusić do ślubu? Ale jeśli tak, to Hermiona go uratuje! Prawda?;D Moja wyobraźnia wytworzyła taki obraz jak przeczytałam końcówkę rozdziału. Hahah... Jestem dziwna...
Mam nadzieję, że wena wróci szyyybko!
Pozdrawiam,
El.
I zapraszam na kolejny rozdział mojego opowiadania:) http://nienawisc-uleczyc-moze-tylko-milosc.blogspot.com/2013/07/rozdzia-5_23.html
UsuńCudo +.+
OdpowiedzUsuńHermiona mnie WKURZA! ;<
OdpowiedzUsuńI to makabrycznie :P
To nie jest przecież wina Malfoya, nie wszystko można od tak załatwić. Dobrze, że go chociaż przeprosiła... ale później przerwanie takiego momentu! wrrr... głupia! :P
Ogólnie czytało mi się bardzo dobrze :)
Mam nadzieję, że wena wróci jak najszybciej a Ty razem z nią :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
DiaMent.
Hej !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :)
Przyznam szczerze, że dawno nie zaglądałam na tego bloga. Dzisiaj dopiero nadrobiłam zaległości i z niecierpliwością czekam na nn :D
Zapraszam do mnie - nieprzewidywalny-bieg-wydarzen.blogspot.com
Pozdrawiam
Catty
Cudooo, cudooo ♥ !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, poprzednie również *,* !
+ kiedy następna notka ?? Merlinie ! Nie mogę się już doczekać ♥♥♥ . Oby jak najszybciej :).
Weny, weny, weny !!
Super rozdział. Dodaj już następny, prooooszę! ;)
OdpowiedzUsuńZajebisty Blog <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :*
Dodasz przed 1 sierpnia nowy rozdział? Bardzo cię o to proszę :)
OdpowiedzUsuńA notka jest genialna tylko co ten Draco znów wymyślił? :D Mam nadzieję, że nic mu się nie dzieje gdziekolwiek jest ;p
UsuńNA pewniaka nie Długosz CI przejdzie kochanieńka. :*
OdpowiedzUsuńDodasz jeszcze dzisiaj lub przynajmniej jutro? Plosię ^^
OdpowiedzUsuńWiedziałam, po prostu wiedziałam (tak samo jak to, że pomiędzy Draco, a Hermioną do nieczego nie dojdze), że Astoria tak promieniuję radością z powodu nowinny dotyczącej jej ślubu z Draconem! To takie dziwne... Zawsze lubiłam Astorię (Tak samo jak i Jade) i uważałam, że jest w porządku, Ty tu przedstawiasz ją w przeciwnym świetle, złym świetle. Co oczywiście nie sprawia, że przez to opowiadania ją, ymm... "Znielubiłam" (jakoś to słowo nigdy nie przypadło mi do gustu).
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o Cyssie... mój niezwykły spryt oraz przebiegłość mają co do tego pewne podejrzenia. Niestety, nie potrawią tego potwierdzić, tak samo jak i ja.
Ah i rozmowa zapoczątkowująca ten rozdział albo tą "notkę" niezbyt przypadła mi do gustu. Poprzez ponnowną nie zgodność charakteru Malfoy'a stworzoną przez Jo, ale rozumiem. To twoja historia i z każdą kolejną chwilą będę próbowała do tego przywyknąć. Co dopóki co wychodzi mi marnie...
Ponownie nadszedł czas na moją ocenę na temat rozdziału... Uważam iż jest okay.
ponowną*
Usuń