Hermiona
wyszła z magazynku z eliksirami. W torbie ukryła wszystkie potrzebne jej
narzędzia i składniki do eliksiru. Draco wysłał już list z zamówieniem
ostatnich składników do przepisu. Musiało się udać. Jeśli pójdzie dobrze, to
dostaną je jeszcze dzisiaj i w nocy będą mogli zaczynać warzyć eliksir.
Skorzystała z tego, że nauczyciele jak i uczniowie byli na obiedzie i wkradła
się do magazynu. Teraz wróciła do dormitorium, by wszystko wypakować i
dokładnie przejrzeć, czy na pewno wszystko mają. Nie miała za dużo czasu,
ponieważ za chwilę rozpoczną się lekcje. Jak ona nie lubiła środy. Zawsze była
najcięższa. Na dodatek był to środek tygodnia, co jeszcze bardziej ją męczyło.
Miała już numerologię i runy. Teraz czas na transmutację, historię magii, zaklęcia
i zielarstwo. Przynajmniej nie dowalili jej eliksirów, za co dziękowała
Merlinowi. Zgarnęła na jeden bok na biurku książki i pergaminy, a na ich
miejsce wyłożyła składniki. Niektóre przez rękawiczkę, bo wręcz brzydziła się
ich dotknąć. W jednym ze słoików pływało coś, co dziwnie przypominało jej o
wiele bardziej zmasakrowane oko Moody’ego. Powstrzymała ruch wymiotny i
odstawiła słoik na biurko. Przeliczyła dokładnie wszystkie zioła. Wszystko się
zgadzało. Potrzebowali tylko tych paru niedostępnych składników. Miała
nadzieję, że uda im się zdobyć kieł mglistego węża. Zdała sobie sprawę, że był
on bardzo drogi i rzadko dostępny na rynku. Nawet na czarnym rynku. Wszystko
wszystkim trzymała się wersji, że im się uda.
Spojrzała na zegarek stojący na
kominku. Miała jeszcze dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji. Wypakowała książki
od numerologii i runów, a schowała transmutację i pozostałe, dzisiejsze
przedmioty. Założyła torbę na ramię i wyszła z dormitorium. Zauważyła karteczkę
na tablicy ogłoszeń. Hogsmeade w sobotę. Jak cudnie. Ucieszyła się z wypadu do
wioski. W końcu będzie miała trochę czasu, by odpocząć i zabawić się.
Potrzebowała też nowego pióra. Ostatnio zaczęły jej się podobać pawie pióra. To
jak mieniły odcieniami tęczy pod wpływem ruchu. Oderwała wzrok od tablicy i
ruszyła prosto do Sali transmutacji. Po drodze skonfiskowała jakiemuś małemu
Puchonowi latający, gryzący dysk i nawrzeszczała na Irytka, który rzucił w nią
pociskami w postaci kredy. Weszła do klasy równo z dzwonkiem. Kierowała się
właśnie do swojej ławki, kiedy poczuła jak ktoś łapie ją za łokieć i usadza na
krześle obok. Zdziwiona spojrzała prosto na… Rona. Odetchnęła z ulgą.
- O
co chodzi, Ron? – spytała. Przecież wiedział, że siedziała z Ginny, a on z
Harrym. Najwidoczniej Potter zmówił się z Rudzielcem, bo Harry bez żadnych
spojrzeń ruszył do ławki razem z Ginny. Zerknęła na Rona oczekując od niego
odpowiedzi.
-
Nic, po prostu chciałem usiąść z tobą – wzruszył ramionami. Może Hermiona
wszędzie doszukiwała się jakiegoś podstępu, bo dla niej nie było już normalne
to, że przyjaciel chciał po prostu z nią usiąść. No, ale to nie było normalne.
Przynajmniej dla niej, bo to przecież Ron. Stęsknił się? Aż prychnęła. Szczerze
w to wątpiła.
-
Ostatnio nie mamy sposobności w ogóle porozmawiać – zaczął Ron cicho, kiedy
McGonagall pisała temat na tablicy. Hermiona od razu zapisała go w zeszycie,
słuchając przy okazji Rona.
-
Ron, przecież cały czas gadamy… - zmarszczyła brwi – Kiedy jestem w Pokoju
Wspólnym, to zawsze przesiadujemy razem.
- Kiedy
jesteś w Pokoju Wspólnym – podkreślił Weasley – A ty już rzadko kiedy tam
przesiadujesz. Wciąż albo w swoim dormitorium z Ginny lub Malfoyem, albo gdzieś
się szlajasz z tym tlenionym baranem*… - Hermiona dostrzegła jak pióro Rudzielca robi
dziurę w zeszycie. Westchnęła i przetarła twarz dłońmi. Czeka ją świetna
rozmowa. Nie ma co.
- Nie
chodzę wszędzie z Malfoyem – odparła szybko. Nie chciała wypowiadać imienia
Ślizgona przy Ronie. Wiedziała, że nie byłby to dobry pomysł. Ron miał właśnie
coś powiedzieć, kiedy Hermiona uniosła rękę na znak, by milczał. Profesorka
właśnie tłumaczyła jak transmutować zwierzę w inny gatunek. To było
interesujące i nie zamierzała uronić ani jednego słowa McGonagall. Na oczach
całej klasy kobieta transmutowała wielkiego, egzotycznego ptaka (którego
wcześniej uzyskała ze zwykłego ananasa) w majestatycznego pawia. Hermiona od
razu zwróciła uwagę na jego piękno. Och nie, musi mieć pawie pióro do pisania.
Kiedy nastąpiły „ochy” i „achy” po transmutacji dyrektorki, uczniowie zabrali
się za swoje ołówki, by je przetransmutować w ptaka, któremu miało się później
zmienić gatunek.
Hermiona bez problemu
przetransmutowała ołówek w… pingwina.
- Och
– uśmiechnęła się do malutkiego, pingwinka – Jaki on śliczny – odwróciła się w
stronę Rona, którego ptak wyglądał jakby był z drewna tego samego, co ołówek.
Pokręciła w myślach głową.
-
Skup się, Ronald – oznajmiła. Malutkiego pingwina z ciężkim sercem
przetransmutowała za drugim razem. Zastąpił go czarny orzeł. Hermiona uznała,
że zdecydowanie lepiej wyglądał ten słodziutki nielotny.
- Ja
się skupiam – wycedził przez zęby Ron. Po chwili zaczął tam bardzo wymachiwać
różdżką, że wypadła mu w ręki i uderzyła prosto w głowę Harry’ego, który śmiał
się głośno z upośledzonego ptaka Ginny. Hermiona widząc całą scenę zachichotała
głośno.
-
Właśnie widzę, jak się skupiasz – z trudem powstrzymywała chichot. McGonagall
właśnie przechadzała się pomiędzy ławkami, by pomóc uczniom w zaklęciu. Harry
rzucił Ronowi różdżkę, a ten zamiast złapać, dostał kawałkiem magicznego
drewienka prosto w nos. Hermiona zakryła usta dłonią i zdusiła głośny śmiech.
-
Bardzo śmieszne – mruknął Weasley pocierając czubek nosa – Głupie ptaszysko! –
warknął i już miał się zamachnąć ręką, by zgodzić zwierzę z biurka, kiedy
Hermiona złapała go za dłoń.
- Nie
denerwuj się, Ron. Popatrz – wsadziła mu różdżkę do ręki i złapała za
nadgarstek. Poruszyła nim wolno, ale skutecznie. Po chwili przed nimi na ławce
ćwierkała wesoło sikorka.
-
Dzięki – speszył się Ron. Hermiona uśmiechnęła się w odpowiedzi. Zawsze
uwielbiała dzielić się wiedzą i pomagać innym. Nie chwaliła się nigdy
umiejętnościami, by upokorzyć innych. Owszem, nie ukrywała tego, że jest
niezwykle mądra tylko starała się to wykorzystywać jak najlepiej potrafiła.
-
Brawo dla panny Granger i pana Weasleya. 20 punktów dla każdego z was za
doskonałą transmutację – pochwaliła ich Minerwa McGonagall, przechodząc obok
biurka. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie do dyrektorki i odwróciła w stronę
Rona. Ćwiczenia mieli już za sobą, więc mogli spokojnie spędzić czas na
gadaniu.
- O
matko, Ginny! – rozległ się przerażony głos dyrektorki – Coś ty zrobiła tej
biednej ptaszynie?
Ruda
zarechotała, ale szybko przemieniła stworzenie z powrotem w ołówek. Dyrektorka
pokręciła głową nad zachowaniem dziewczyny i poszła dalej między ławkami.
Hermiona zwróciła się w stronę Rona, który miał poważny wyraz twarzy. Oho,
czyli to jeszcze nie koniec z rozmową. A mogło być tak dobrze. Najwidoczniej
jak zwykle się przeliczyła.
-
Znów się bratasz z wrogiem… - wtrącił nagle. Jego mina była tak przygaszona jak
nigdy. Hermiona westchnęła w duchu. Powtórka z czwartej klasy? Pięknie. Po
prostu cudownie. Nie chciała się już kłócić z przyjacielem, ale najwidoczniej
znów się szykowała sprzeczka. Błagam, Ron
nie zaczynaj tego. Czy już nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego?
-
Przestań – syknęła. – Ile można powtarzać, że wojna się już skończyła? Ja
rozumiem, że wasze rodziny się nienawidzą, ale… Skończ już z tym. – rozkazała
niezbyt zadowolona.
-
Odciąga cię od nas. Pewnie robi to celowo. Ginny też przepadła. – patrzył na
nią z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Och, tylko niech nie zaczyna czegoś knuć
przeciw nim. Nie wszczynaj kłótni, nie wszczynaj kłótni…
-
Nikt tutaj nie przepadł. To prostu przełamaliśmy barierę między wrogami.
Pozostał
niewzruszony.
- Co
nie zmienia faktu, że Malfoy cię zmienił i odciągnął ciebie od nas – jego
sikorka wzbiła się w powietrze i narobiła na szatę uczniowi siedzącemu z tyłu.
Może i zdobyłaby się na jakiś uśmiech, ale chyba straciła już dobry humor.
Oczywiście przez kogo? Przez Rona. I po cholerę chciał, by obok niego usiadła?
Nie miała najmniejszej ochoty być obok niego ani sekundy dłużej. Bo ileż można?
Czemu ciągle czepiał się tych samych tematów? I czy rzeczywiście Malfoy
odciągał ją od przyjaciół? Nie, to absurdalne. Głupie. Owszem spędzała z nim
bardzo dużo czasu, ale… Przecież wciąż pamiętała o przyjaciołach i nie chciała,
by odebrali to w taki sposób. Nie miała zamiaru odpowiadać Ronowi. Uznała, że
może po części to on miał rację. Musi się trochę ograniczyć w spędzaniu czasu z
Malfoyem. Tak będzie najlepiej. Oczywiście teraz będą przesiadywać ze sobą
każdy wieczór na sporządzaniu eliksiru, ale nie miała wyboru. Ginny nic nie
wiedziała o tym, co planuje wraz z Malfoyem. Nie miała pojęcia o eliksirze, który
przygotowywali dla niej, by jej pomóc. Może i Ruda sprawiała wrażenie twardej,
ale Hermiona widziała, że z trudem sobie radziła z wampiryzmem. Przełamywała
się do tego, by jeść i pić normalne jedzenie, ale Hermiona wiedziała jak ciężko
jest jej panować nad instynktami. Nie wiedziała, ile czasu tak siedziała w
całkowitej ciszy. Ron też już nie naciskał. Przynajmniej tyle zrozumiał.
Zadźwięczał dzwonek i szybko spakowała swoje rzeczy do torby. Reszta lekcji
minęła zaskakująco szybko. Rudzielec nie zamierzał już z nią siedzieć, co
przyjęła z wielką ulgą i wdzięcznością. Szybkim krokiem wracała z zielarstwa
razem z Ginny, ponieważ rozpętała się prawdziwa ulewa. Niestety nic im to nie
pomogło. Wróciły do zamku całkowicie zmoczone. Hermiona osuszyła się różdżką,
ale i tak poszła się przebrać do pokoju. Zerknęła na kominek. Malfoy się przez
niego do niej teleportował. Właściwie to zawsze, kiedy miał na to ochotę. Coś
się w niej obudziło. No nie. Zero prywatności. Machnęła różdżką, tym samym
blokując dostęp do jej kominka. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Zdecydowanie
lepiej.
Nałożyła
na siebie zwykłe legginsy i wygodną tunikę. Musiała udać się do biblioteki, by
odrobić wszystkie prace i mieć je z głowy. Nie miała na to siły, ale tak będzie
o wiele lepiej niż tak jak Harry i Ron, zostawiać wszystko na ostatnią chwilę.
Ona przynajmniej miała wolne weekendy, podczas gdy oni odrabiali wszystkie
prace i pisali wypracowania w niedzielne wieczory. Chyba powinna dziękować za
to, że miała tak wielkie zdeterminowanie do nauki.
Hermiona
siedziała nad książkami w bibliotece, rozkoszując się błogą ciszą, której nie
mogła zaznać w Pokoju Wspólnym. Pisała właśnie esej dla Binnsa o strategii
wojennej najbardziej krwawej wojny między czarodziejami a magicznymi
stworzeniami z 1763r. To było tak interesujące, że nawet wypalona dziura przez
świeczkę na stole wydawała się o wiele ciekawsza dla Hermiony. Nie narzekała
jednak. Miała na stole otwarte pięć książek, które pomagały jej przy pisaniu
eseju. Jej notatki z lekcji też okazały się być bardzo przydatne. Zawsze była z
siebie dumna, że nie usypiała na lekcjach mimo monotonnego i śpiącego głosu
Binnsa, który działał jak środek nasenny na wszystkich, którzy go słuchali.
Sama się dziwiła, że przez te wszystkie lata się temu opierała. Opłacało się.
Miała najlepsze oceny w całej szkole z tego przedmiotu. Nie żeby jakoś wiązała
z tym przyszłość, ale wiedzą nie można było gardzić. Postawiła właśnie ostatnią kropkę kończącą
esej. Przeczytała swoją pracę i po paru małych poprawkach zwinęła pergamin i
wrzuciła razem z piórnikiem do małej, poręcznej torby. Może to było dziwne, ale
miała zawsze dwie torby na zapas. Od nadmiaru książek materiał zawsze pękał i
nie dało się go odratować. Cicho przeszła na dział z historią magii o wojnach i
odłożyła na miejsce książki. Miała już wychodzić z biblioteki, kiedy jej uwagę
przyciągnęły regały z „Księgami Zakazanymi”. Rozejrzała się, czy pani Pince nie
ma w pobliżu. Nie żeby się jej bała. W końcu uczniowie ze starszych klas mogą
wchodzić bez żadnego oskarżenia na te tereny, ale… ona zawsze jakoś niezbyt
chętnie szukała tutaj informacji. Omijała to miejsce szerokim łukiem. Ostatni
raz była tutaj wtedy, kiedy szukała eliksiru na wampiryzm przyjaciółki. Ale
wcześniej? Hmm… jakoś sobie zbytnio nie przypominała. Nie przepadała za tym
miejscem.
Weszła
między regały z zakazaną literaturą. Co
cię do jasnej Morgany popchnęło, Hermiono? Sama nie znała odpowiedzi na to
pytanie. Może najzwyczajniej w świecie miała taką zachciankę, albo była głupia?
No bo chyba nie bez powodu wędruje się tymi ścieżkami. Nagle wpadło jej na
myśl, że może tą samą drogą, między tymi samymi regałami przechadzał się Tom
Riddle. Drgnęła. Dotykał tych samych książek. To było tak dawno. To okropne, że
ktoś tak inteligentny wybrał złą ścieżkę. Chociaż Tom Riddle nie miał udanego
dzieciństwa. Czasami nawet mu współczuła. „Nie
żałuj umarłych, Hermiono. Żałuj żywych, a przynajmniej tych, którzy żyją bez
miłości”.
Westchnęła,
kiedy pomyślała o tych słowach. Voldemort należał do przeszłości. Nie
zamierzała dłużej zajmować sobie nim głowy. Chodząc po dziale z księgami
zakazanymi uznała, że może warto by było poszukać czegoś, co pomogłoby jej,
jakby eliksir nie zadziałał. Oczywiście taka możliwość nie wchodziła w grę, ale
zawsze warto mieć plan B. Ewentualnie C, jakby plan B nie wypalił. Tak, ona
zawsze chciała mieć na wszystko przygotowaną odpowiedź i zaplanowany tok
działania. Jej wzrok wędrował po grzbietach książek. Niektóre były złuszczone,
a na niektórych były wygrawerowane niezwykle starożytne runy. Jeszcze starsze
niż te, których się uczyła. Pewnie by je rozszyfrowała, ale teraz nie miała na
to czasu, a on z pewnością byłby jej potrzebny przy takiej robocie. Na
szczęście trafiła na coś, co ją zainteresowało. Ostrożnie stanęła na palcach i
wyciągnęła wielkich rozmiarów zakurzoną księgę. Położyła ją delikatnie na
stoliku i zdmuchnęła kurz. Przewróciła kartki tak jakby były wykonane z
najcieńszego i najbardziej kruchego szkła. Oparła dłonie po obu stronach tomiska
i zaczęła czytać, gdy nagle coś wyrwało ją z zamyślenia.
-
Proszę, proszę, Granger w dziale ksiąg zakazanych – chłodny głos zadźwięczał za
jej plecami. Natychmiastowo się odwróciła jak oparzona. Jej serce zabiło jak
szalone, gdy zobaczyła przed sobą nie kogo innego jak samego Teodora Notta.
Och, nie! Nie, błagam nie on! Dlaczego zawsze musiała mieć takie szczęście, że
trafiała na kogoś, kogo akurat najmniej chciała widzieć? Takie życie, Hermiono. Pogódź się z tym, że nie masz najwidoczniej tak
wiele szczęścia.
Nott
opierał się nonszalancko o regał, ale gdy tylko zobaczył jej reakcję na jego
widok, odbił się od niego i ruszył powoli w jej stronę. Zatrzasnęła książkę.
Mimo tego, że byli sami w tak wielkim pomieszczeniu to poczuła jak się dusi.
Szybko odłożyła książkę na swoje miejsce, by Nott nie dowiedział się, czego
szukała. Niestety był już przy niej. Zagwizdał cicho. W końcu wciąż znajdowali
się w bibliotece, gdzie w każdej chwili bibliotekarka mogła ich z niej
wyrzucić. To by był dopiero obciach. Być wyrzuconym z biblioteki. Och,
okropność…
-
Knujesz coś, szlamo? – przeszedł za jej plecami i niby przypadkowo pobawił się
jej lokiem. Wszystkie mięśnie Hermiony napięły się. Odwróciła się do niego
przodem z żądzą mordu w oczach. Widząc to Ślizgon zaśmiał się cicho.
-
Czego tu szukasz? – spytał się i oparł naprzeciw niej o biurko.
-
Szukałam jakiegoś niezwykle paskudnego zaklęcia, którym mogłabym cię przekląć –
syknęła gniewnie. Spojrzała prosto w jego zimne oczy. Niczym bryły lodowe. Tak
bardzo chłodne.
- Nie
podejrzewałem cię o taką znajomość czarnej magii. Najpierw Sectumsempra, teraz
takie słowa… - podniósł jedną brew, a na jego twarzy zagościł tajemniczy wyraz.
Hermiona zagryzła wargę. Czy rzeczywiście tak to wyglądało w jego oczach?
- A
co ty tu robisz? – spytała. Nie chciała trwać w tej krępującej ciszy. Po prostu
nie chciała, by jej wróg milczał. No właśnie. Wróg? Nie wiedziała jak go
określić. Jego zachowanie wobec niej było zdecydowanie bardzo dziwne.
-
Ruszyłem tutaj za tobą, by sprawdzić, czego szuka taka szlama jak ty – zakpił.
Zacisnęła pięści, ale nie zamierzała dać się wyprowadzić z równowagi. Ostatnio
za często ją traciła, co nie było do niej podobne. Wojna zmienia ludzi. Ona
stała się bardziej wybuchowa. Śmiech. Płacz. Gniew. Potrafiła wyrażać swoje
emocje o wiele bardziej niż kiedyś. Sama nie wiedziała, czy to dobrze, czy
raczej było to dla niej przekleństwem.
- Nie
twój interes, Nott – wycedziła przez zaciśnięte zęby i odwróciła się do niego
plecami, by odejść.
-
Ale, ale! – w jednej chwili została dość brutalnie złapana za ramię i
popchnięta na ścianę. W oczach Ślizgona dostrzegła niebezpieczne, wściekłe
iskry. Oho, nie było dobrze. Wprowadziła go w taki stan, którego się najbardziej
bała. Cudownie, Hermiono, sama do tego
doprowadziłaś.
-
Zostaw mnie – warknęła. Chyba po raz pierwszy pragnęła, by zjawiła się pani
Pince. Oczywiście nic takiego nie nadeszło. Zadziwiające jak los może sobie z
niej kpić.
-
Żadna szlama mnie nie lekceważy, a już na pewno nie ty. – jego głos był tak
bardzo przepełniony jadem i wściekłością – Możesz być sobie przyjaciółką
Pottera, która uwolniła ten cholerny świat od zła, możesz być najmądrzejszą
czarownicą i dziewczyną Dracona, ale to nie zmienia faktu, że jesteś zwykłą
szlamą, która powinna mieć szacunek do lepszych od siebie – wręcz wypluł te
słowa.
-
Chyba nie mówisz o sobie? – odgryzła się. Nienawidziła jak ktoś ją tak
traktował. Nienawidziła Ślizgonów. Nienawidziła tych wszystkich pogiętych
arystokratów. Nie miała zamiaru tak łatwo mu się poddać. O nie. To, że jest tak
zwanej czystej krwi nie oznacza, że jest lepszy i ma prawo do pomiatania nią.
- Na
pewno nie o tobie – zmrużył oczy, które przewiercały ją na wskroś. Przybliżył się
jeszcze bardziej, co ona przyjęła ze strachem w oczach. Nie podchodź. Do
cholery nie rób tego!
- Nie
zbliżaj się do mnie, bo oberwiesz – odparła. Po chwili zdała sobie sprawę jak
głupio musiało to zabrzmieć. Co ona mogła mu zrobić? Był wyższy, silniejszy i
równie umiejętny.
-
Przekonajmy się.
Jednym
krokiem pokonał dzielącą ich przestrzeń. Hermiona w przypływie odwagi, która
równie dobrze mogłaby już w ogóle się schować, zamknęła oczy i odwróciła głowę,
chowając ją za kurtyną brązowych loków. Jej dłonie zostały przyciśnięte do
zimnej ściany. Poczuła jak Teodor Nott się nad nią pochyla. Nie, błagam nie to…
Tylko nie to. Hermiona rozpaczliwie próbowała się wyrwać. Ostatnim, co jej
zostało to krzyk. Zwoła tym od razu pani Pince. Nott będzie zmuszony się od
niej odsunąć. Otwierała już wargi, kiedy ten bezczelnie zamknął jej usta
dłonią.
-
Nawet nie próbuj wzywać tej jędzy – ostrzegł ją z groźnymi błyskami w oczach.
Zawyła w duszy z rozpaczy. Była beznadziejna. Na Merlina wyrwij się po prostu, Hermiono! Dasz radę temu Ślizgonowi.
Nie jesteś słaba.
Serce biło jej jak szalone.
Teodor musiał to wyczuć, bo uśmiechnął się wrednie. Przeszło jej przez myśl,
czy on przypadkiem świetnie się nie bawi, kiedy zmusza ludzi do strachu.
- Aż
tak na ciebie działam? – usłyszała jego szept przy uchu i poczuła chłodny
oddech chłopaka. Ona sama oddychała bardzo szybko. Skrzywiła się i sama nie
wiedziała, skąd wzięła siłę, by mu odpyskować.
-
Brzydzę się ciebie.
Zaśmiał
się cicho. Sadysta. Psychopata. Wariat. Nie mogła się pozbyć tych myśli. Miała
do czynienia najzwyczajniej w świecie z szalonym człowiekiem. Który miał chyba
rozdwojoną naturę. Tyle masek. Najwidoczniej przeciw niej najczęściej
przybierał maskę szaleńca.
- Nie
wiesz, co mówisz – bawił się jej lokiem. Hermiona dumnie podniosła głowę i
spojrzała mu prosto w oczy. Przecież była Lwem. Nie mogła tak beznadziejniej
się poddawać Wężowi. A już na pewno nie tak obślizgłemu gadowi jakim był Nott.
-
Mówię ostatni raz. Zostaw. Mnie. – wycedziła cicho. Wszystko wszystkim teraz w
takich okolicznościach bała się ściągnąć do siebie bibliotekarkę. Zapewne
posłała by w ich kierunku zdegustowane spojrzenie. Bo to, w jakiej pozycji
znalazła się teraz ze Ślizgonem nie było normalne. To trochę wyglądało tak,
jakby obściskiwali się i flirtowali w kącie biblioteki w dziale ksiąg
zakazanych. Niemiły dreszcz przeszedł jej po plecach. Bliskość chłopaka
okropnie na nią wpływała. Nienawidziła jak ktoś, kto nie miał na imię Draco,
był tak blisko niej. Nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby zdradzić
chłopaka z innym.
-
Jakby to ująć… - zamyślił się przez parę sekund Nott – O mam. Nie, Granger, nie
zostawię cię.
Próbowała
się rozpaczliwie wyrwać. Miała ochotę zrobić mu taką krzywdę jak nikomu innemu.
- Co
ja ci zrobiłam? A może wciąż działasz dla Narcyzy? – spytała chłodno.
- Narcyza
nie ma z tym nic wspólnego. To tylko i wyłącznie moje przyjemności – mruknął jej do ucha. Jęknęła cicho, co on skwitował
szaleńczym, cichym śmiechem. Gdy to robił przyprawiał o tysiące przerażających
dreszczy.
- Nie
jestem twoją przyjemnością i nigdy nią nie będę – warknęła. Zupełnie nie
wiedziała co robić. Ciągła szamotanina nic jej nie pomagała. Jedynie odbierała
siły.
-
Nigdy nie interesowałem się dziewczynami. Aż w końcu pojawiła się ta jedyna.
Wyjątkowa – spojrzał jej w oczy. Przełknęła ślinę, ale coś mówiło jej, że nie
chodziło mu o nią. – Oczywiście Draco jak zwykle odebrał mi wszystko, co było
dla mnie ważne. Zemsta jest słodka. Nawet jeśli chodzi o szlamę. – jego głos,
jego chłodny oddech. O nie, Hermiona nie miała zamiaru być narzędziem zemsty w
rękach Notta. On ją jeszcze popamięta. Nie można jej wykorzystywać. Do cholery
była człowiekiem!
Poczuła
tak wielką złość jak nigdy wcześniej. Z całych sił wyrwała się Ślizgonowi i go
odepchnęła tak, że się zatoczył. Mogła uciec, oczywiście, ale nie chciała tego.
Popchnęła ponownie Ślizgona tak, że upadł na podłogę. Machnęła różdżką szybko,
by nałożyć zaklęcie Muffliato. Nikt nie może im teraz przeszkodzić. Absolutnie.
-
Zemsta jest słodka, powiadasz? – syknęła. Wycelowała w niego różdżkę i
pochyliła lekko. Ku jej oczekiwaniom Nott na początku był
zdezorientowany, ale szybko się otrząsnął i przywołał na twarz pogardliwy
uśmiech.
- Co
ty mi możesz zrobić, Granger. Ty żałosna…
- Nie
kończ – ostrzegła go.
-
Szlamo – uśmiechnął się ironicznie. Hermiona nie wytrzymała. Nie miała ochoty
wysłuchiwać pod swoim adresem takich słów. Miarka się przebrała. Tolerowała to,
mimo iż sprawiało jej to ból. Teraz było tego za wiele. Wypaliła dziurę w
szacie Notta. Zauważyła, że jego skóra została w tym miejscu osmalona.
-
Tylko tyle? – zakpił. Zazgrzytała zębami. Do cholery, nie da mu się wyprowadzić
z równowagi.
- Nie
chcesz, bym to zakończyła – warknęła.
-
Jesteś za słaba, by ze mną skończyć – popatrzył jej prosto w oczy.
-
C-co? – zdezorientowała się. Jak to skończyć? Nie miała zamiaru go przecież…
Ałć! W jednej chwili Ślizgon wykorzystał jej zdezorientowanie i złapał za
nadgarstek, by po chwili powalić ją na podłogę obok siebie. Wyrwał jej różdżkę
i nachylił nad nią z satysfakcją na twarzy.
Głupia,
głupia, GŁUPIA! Jak mogła tak łatwo się wytracić z równowagi? No jak? I jak
mogła tak łatwo dać się zdezorientować? Boże, ona serio była beznadziejna. Była
zbytnio porywcza. O tak. Zdecydowanie.
- I
kto tutaj jest teraz górą? – rzekł. Nie ograniczał się już tylko do szeptu.
Wiedział, że Hermiona rzuciła zaklęcie wyciszające i nawet jej krzyki nie
ściągnęłyby tutaj bibliotekarki. Rzucił jeszcze zaklęcie, które odbierało chęć
przyjścia na dział Ksiąg Zakazanych wszystkim tym, którzy chcieliby tutaj
zajrzeć. Łącznie z Pince.
Popatrzył na dziewczynę, która była
najwidoczniej wściekła, a najbardziej na siebie. Uśmiechnął się w duchu z jej
głupoty. Chciał sprawić, by krzyczała. Najlepiej z bólu. Ta szlama zdecydowanie
za bardzo wdała mu się we znaki. Powinna wiedzieć, gdzie jej miejsce.
Nachylił się nad nią i rozpiął trzy
pierwsze guziki jej tuniki. Nie miał zamiaru jej nic zrobić, to oczywiste, ale
przerażenie malujące się na jej twarzy było tak przyjemnym widokiem jak żaden
inny. Sam nie wiedział, co mu uderzyło do głowy. Niby ona nic mu nie zrobiła.
Niby do niej nic nie miał, a jednak… To była dziewczyna Dracona Malfoya. Jego
oczko w głowie. Ktoś, w kim w końcu się zakochał. Nie był głupi i zauważył to.
Chciał teraz, by Draco cierpiał tak jak on wtedy, kiedy odebrał mu dziewczynę,
którą kochał. Teodor był pewny, że już nigdy takiej nie spotka. Ona była
wyjątkowa. Nie taka jak wszystkie inne. Może nawet trochę przypominała Granger,
co jeszcze bardziej podniosło mu ciśnienie. Myśl, że Draco ma kolejną, podobną
do niej dziewczynę, podczas gdy jemu nic nie zostało. A niby byli przyjaciółmi.
-
Zabieraj ode mnie łapy, synu śmierciożercy – odezwała się rozpaczliwie. I wtedy
coś w nim pękło. Nienawidził ojca. Służył Czarnemu Panu i chciał go w to
wciągnąć. Wiele zapłacił przez odmowę. Anthony Nott zabił najbliższą mu osobę.
Matkę. Ojciec nigdy jej nie kochał. Małżeństwo z przymusu, zero uczuć. On tak
nie chciał, ale to chyba było najlepsze. Nie miał już nikogo, kogo chciał obdarzyć
uczuciem.
- Nie
jestem jego synem! – krzyknął wściekły. Ta Gryfonka na zbyt wiele sobie
pozwalała. Ona tylko prychnęła.
-
Oczywiście – zakpiła, co jeszcze bardziej podniosło mu ciśnienie – Dlaczego nie
byłeś u boku Voldemorta? Nie chciał kogoś tak beznadziejnego jak ty?
- To
ja nie chciałem! – krzyknął. Krzywda. Tylko tyle pragnął dla tej dziewczyny.
Podniósł rękę, by wymierzyć jej siarczysty policzek. Dostrzegł dziwne
przebłyski strachu w jej oczach i w ostatniej chwili się powstrzymał. Chciał
uderzyć kobietę. Miał zamiar zachować się tak karygodnie jak jego ojciec. Nigdy
nie będzie taki jak on. Ukłucie w sercu. Lekkie przerażenie. Grace.
Hermiona doznała szoku, kiedy
chłopak zaczął się tak wściekać. Nie spodziewała się u niego takiej gwałtowniej
reakcji. Kiedy podniósł na nią rękę przez chwilę się przestraszyła, ale
przygotowała się na to. Jednak nic takiego nie nastąpiło. O Merlinie. Nott
zatrzymał się parę centymetrów od jej policzka. Zauważyła zmianę w jego twarzy.
Jak zwykle była nieodgadniona i tajemnicza, ale oczy… One były zwierciadłem
duszy. Zauważyła, lekkie przerażenie. Chyba nigdy w tak krótkim czasie nie
czuła tylu emocji. Była przestraszona, wściekła, czuła pogardę, a teraz? Teraz
czuła… współczucie. Zauważyła, że chłopak cierpi. Chciała mu pomóc. Nott
odrzucił jej różdżkę i odwrócił się od niej. Wstała szybko. Zapięła guziki i podeszła
ostrożnie do niego. Odgarnęła kosmyki włosów, które opadły jej na twarz.
-
Nott? – spytała cichutko. – Ja… przepraszam cię za to.
Tak.
Powiedziała to. Ale naprawdę czuła się lekko wina temu, że chłopak tak się teraz
zachowywał. Musiała go w jakiś sposób zranić. A ona nienawidziła jak raniła
swoim zachowaniem ludzi.
Sama nie wiedziała, dlaczego jest
taka… głupia. Przecież był dla niej podły. Zachowywał się jak zwykła świnia,
jakby była niczym. Powinna się od niego odwrócić i czuć do niego pogardę, ale
nie potrafiła. Jej cholerne sumienie. Jej dobre serce dało o sobie znać.
- Idź
stąd, Granger. – rozkazał. Nie ruszyła się z miejsca.
- Co
cię powstrzymało?
Odwrócił
się w jej stronę wściekły.
- A
co, chcesz bym to dokończył? – warknął. Zmrużyła oczy.
-
Nie, nie chcę. Ale… Teodorze, cokolwiek się stało… - próbowała ostrożnie.
Chłopak skrzywił się, gdy wypowiedziała jego imię.
- Nie
wtrącaj się w nieswoje sprawy.
Westchnęła
i zacisnęła usta. Może była natrętna, ale nie zamierzała tak łatwo odpuszczać.
-
Powiedz mi.
- A
KIM TY W OGÓLE JESTEŚ, BYM CI POWIEDZIAŁ?! – krzyknął. Drgnęła i cofnęła się o
krok. Spojrzała na niego ostatni raz. Bardzo przenikliwie. Po czym bez słowa
wyszła z biblioteki.
Kiedy zniknęła za rogiem złapał się
za głowę. Teodor zupełnie nie miał pojęcia, co się z nim stało. Po głowie
chodziły mu tylko dwie osoby. Granger – ta cholernie nieznośna Gryfonka, która
tak na niego działała, i która była dziewczyną znienawidzonej przez niego
osoby. I druga osoba… Ona. Była cudowna, ale odeszła. Najwidoczniej nigdy nie
mogła być jego. Najwidoczniej dla niego było przypisane tylko musnąć skrawek
raju, jakim była. Dziewczyna o kruczoczarnych, długich, kręconych włosach i
brązowych oczach, przypominające najpiękniejszy zachód słońca. To była Ona.
Jego Raj, którego nigdy nie zaznał. Skazany na piekło. Na wieczne cierpienie
bez Niej. Bez Niej wszystko co miał traciło sens. Dlatego się taki stał. Jego
kochana Grace…
~~~~~~~~~~~~~~~
* Dla Madeline, bo rozwaliła mnie wzmianką o tlenionym baranie xd
* Dla Madeline, bo rozwaliła mnie wzmianką o tlenionym baranie xd
Rozdział miał być wczoraj, ale z powodów technicznych (jakimi jest wyczerpanie baterii w klawiaturze bezprzewodowej), nie miałam okazji go ukończyć. Musiałam pożyczyć laptopa od siostry, by wkleić ten rozdział. Dzięki jej za to. Wakacje mijają spokojnie. Oczywiście na razie ;)
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Jeju ale ten Nott jest dziwny :) a i Ron głupi jak zawsze albo zazdrosny :) czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńRon po prostu nie ufa Malfoyowi i boi się o Hermionę, że im ją odbierze, a później zniszczy życie. Nie jest zazdrosny xd
UsuńNotka świetna (jak zwykle).
OdpowiedzUsuńA to kolejny wierszyk:
Rozpaczamy co się stanie,
ale wiemy że to, nastąpić musi,
nie dowiemy się, co będzie dalej.
Odejdzie miłość Dramione,
ale pamiętać zawsze będziemy.
~Marta ♪
Ach, Ty poetko ;3 Dziękuję za upiększanie komentarzy tymi utworami C;
UsuńTo cudowne uczucie, kiedy wstajesz sobie rano(rano, jak rano, ale cóż) i wita cię wspaniały rozdział od Sheireen. Kurczę, aż chcę się żyć.
OdpowiedzUsuńNott to przedziwna postać, ale dlatego właśnie jest wspaniała. Wiem, że nie powinnam tego mówić, bo skrzywdził Hermionę, ale to nie moja wina, że tak cudownie go nam przedstawiłaś :) Jak nigdy za nim szczególnie nie przepadałam, to tutaj go pokochałam.
Jedyne czego mi brakowało w tym rozdziale to Draco. Taak, jakby połączyć ich w jednej notce...
Chciałam jeszcze zapytać ile rozdziałów zostało nam do końca. Wiem, że na pewno to już kiedyś mówiłaś, ale moja pamięć ostro szwankuję, także byłabym Ci bardzo wdzięczna jakbyś napisała :)
Pozdrawiam i życzę weny!
Co do Notta, to we mnie budzi on mieszane uczucia, bo z jednej strony jest niewyobrażalnym sadystą i chamem, a z drugiej zupełnie tajemniczy i ubolewający. Pojawi się on na dłużej w opowiadaniu, ale nie na długo, bo jego rolę już sobie zaplanowałam :D
UsuńSzczerze powiem, że zabrzmiało to dość groźnie. Zostaje mi tylko domyślać się, co knujesz... :)
UsuńIntryguje mnie Nott... Ciekawe, jak to się dalej potoczy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika
Super rozdział, choć ubolewam nad jedną rzeczą bo nie było Draco'na :(
OdpowiedzUsuńOby Hermiona nie zakochała się w Teodorze bo to będzie koniec ;/
Życzę większej weny!!!
A co do wakacji to supcio :D Jestem u cioci i muszę się męczyć z nienormalnym kuzynem XD
~Nikola
No wiem, że nie było Draco, ale to tylko chwilowe. Oczywiście postaram Wam się to wynagrodzić, bo będzie go bardzo wiele w kolejnych rozdziałach ;3
UsuńŁoł. Fantastyczny rozdział. Nie mogę uwierzyć że Hermiona aż tak przypomina Nottowi ta dziewczyne. Nadodatek ta tajemnicze Grace. Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńCharlotte
Ps.
Zapraszam do siebie na http://nic-dwa-razy-sie-niezdarza.blogspot.com/
Fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://dracoandhermionastories.blogspot.com/
Jejku, mam nadzieję, że Miona nie będzie miała jakiej bliższej styczności z Nottem... I jaka Grace? Kolejna tajemnica :D No cóż, czekam na kolejny, świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy przyjmujesz nominacje, ale dostałaś ją ode mnie do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu - http://dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę, żeby Twoje wakacje w dalszym ciągu były spokojne :)
Będzie, ale nie tak bliskiej jak pewnie się obawiacie, że może mieć xd
UsuńA nominacją się zajmę przy publikowaniu kolejnego rozdziału ;) Dziękuję za nią C;
Jeny ten Nott jest dziwny, intryguje mnie jego zachowanie ale i przeraża... A Ron jak w wielu Dramione cham i prostak xD czekam na dalsze rozdziały.... ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAwwwww<3 cudne jak zawsze, najlepszy moment transmutowania ołówka w ptaki, hahah i niedorozwiniety ptak Ginny haha, pozdrawiam z podłogi Paulina Malfoy. :))) Kiedy nn ??
OdpowiedzUsuńNowa notka jutro po południu :D Właśnie ją dokańczam, a później poprawię błędy ;)
UsuńAwwwww<3 cudne jak zawsze, najlepszy moment transmutowania ołówka w ptaki, hahah i niedorozwiniety ptak Ginny haha, pozdrawiam z podłogi Paulina Malfoy. :))) Kiedy nn ??
OdpowiedzUsuńAwwwww<3 cudne jak zawsze, najlepszy moment transmutowania ołówka w ptaki, hahah i niedorozwiniety ptak Ginny haha, pozdrawiam z podłogi Paulina Malfoy. :))) Kiedy nn ??
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czyli jak zwykle, mnie też rozśmieszył niedorozwinięty ptak Ginny, ciekawi mnie też Nott i oczywiście nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Kiedy next?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Noxi :*
http://dracohermionaloveff.blogspot.com/
Cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńNott mnie tak fascynuje, że to aż nienormalne :) Nie ma tu chyba tak zmiennej postaci.
Lekcja transmutacji-genialna hahah :P Ginny musiała mieć fajnego ptaka :P
Uwielbiam, jak w opowiadaniu są niespodzianki i dużo humoru a u Ciebie to się sprawdza :D
Ten rozdział moim zdaniem możesz dodać do tych najbardziej udanych :P
Weny życzę i super wakacji:P (chociaż najpierw to się wyśpij :D)
Uwielbiam zmienne postaci, ale sama nie wiem, czy polubiłam wykreowanego przeze mnie Notta xd
UsuńCieszę się, że Ci się spodobał, bo ja sama powoli tracę wiarę w to, co piszę, a takie wzmianki bardzo mnie motywują, więc dziękuję ^^
A z wysypianiem się to chyba mam na to za dużo czasu xd Zresztą co dziwniejsze, kiedy mogę spać do której chcę, to wtedy nie czuję się wypoczęta, ale jeszcze bardziej zmęczona o.O xd
Super :)
OdpowiedzUsuńJejku... mam strasznie mieszane uczucia co do Notta, momentami mam ochotę go osobiście zatłuc, a chwilę później go przytulić... Świetny rozdział! Aż nie wiem co napisać. Muszę przyznać, że świetnie oddajesz emocje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
http://wspomnienia-sa-kluczem-do-tajemnic.blogspot.com/
Mam dokladnie to samo! Szybko pisz dalej.
UsuńGosia :)
czekalam-na-ciebie-cale-swoje-zycie.blogspot.com
no nie, tutaj to się zdziwiłam xd
OdpowiedzUsuń"Jak ona nie lubiła środy. Zawsze była najcięższa." ... HERMIONA?!
uhuhuhu, uwielbiam twoje wcielenie♥
mam pytanie tylko ... zastanawiam się czy się pisze "runów" czy "run".
Wybacz, ale ja strasznie wyłapuję takie błędy i tak się pytam :)
i jeszcze jedno, tak na przyszłość.
"Wciąż albo w swoim dormitorium z Ginny lub Malfoyem, albo gdzieś się szlajasz z tym Malfoyem…".
musisz uważac na powtórzenia! broń boże słowa nie mogą się powtarzać. nawet jeśli Malfoya nazwałabyś tutaj tlenionym baranem albo blondasem, byłoby o niebo lepiej :D
Fajna fabuła opowiadania, naprawdę! Bardzo miło mi się czytało.
czekam na ciąg dalszy z nadzieją, że nikt mi nie wkopie do tyłka za ten komentarz :) Mimo to, mam nadzieję, że jesteś świadoma tego, jak szanuję ciebie i tego bloga.
pozdrawiam
Środa w moim roku szkolnym tak dała mi w kość, że nie mogłam jej nawet normalnie opisywać nawet z perspektywy Hermiony :P
UsuńCo do "runów" i "run" to nie mam pojęcia xd a i dzięki za tego tlenionego barana xd ten komentarz tak mi sie spodobał, że musiałam zmienić "Malfoy" na "tleniony baran" xd
Biedny Nott. Och, tak mu współczuję! Aż mi się w oczach łzy pojawiły. Biedaczek...
OdpowiedzUsuńA Ron jest zazdrosny!! :D Ha ha ha ha!
Czekam na kolejny rozdział! Czekam! Czekam! Czekam!
:)
siedzę sobie na facebooku "o, może sprawdzę czy jest jakiś nowy rozdział" wchodzę, patrzę i już mam banana na twarzy ;)
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie Nott. myślałam, że to będzie mały epizod z jego udziałem 2-3 rozdziały, a ten jego wątek się tak ciągnie. ta jego ukochana i draco hmm... no nic pożyjemy - zobaczymy :)
Buziaczki dla ciebie i weny! :* Pełnych przygód wakacji :)
Coś mi się wydaje, że te wakacje będą jednymi z najbardziej udanych, bo dowiedziałam się sporo bardzo ciekawych i cudownych rzeczy ;3
Usuńlubię to ;3
OdpowiedzUsuńmoże wpadniesz do mnie? ;3
http://magiczna-szatynka-zhogwartu.blogspot.com/
Niesamowite,tyle emocji naraz.Mimo ,że Nott jest trochę psychopatyczny to kocham go<33
OdpowiedzUsuńciekawe co z nim wymyśliłas dalej...
Wesołych wakacji;*
No proszę! Widzę, że dużo się dzieje ;) Bardzo mnie cieszy to, że jest tutaj dużo Teodora, bo go uwielbiam. Co prawda tutaj był w wersji "sadysty", ale nie zrobił Herm krzywdy :) Jestem zła na Rona, że się wtrąca, ale póki co nie robi afer :) Bardzo mnie zaintrygowała ta Grace i mam nadzieję, że będzie o niej więcej wspomniane ;) Ach, no i trzymam kciuki za to, żeby eliksir się udał!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Supper :D Zapraszam na mojego bloga. http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny i to drugie oblicze Notta wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem , pisz dalej jak najwięcej ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Teoś *.* Jak ja go wielbie mimo, że jest tutaj niezwykle wredny :D tylko mało Malfoya, ale pewnie nam to wynagrodzisz :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wynagrodzę ;)
UsuńCudowny ten twój blog :) uwielbiam Teodora ;* mimo, że pokazałaś go w takim świetle i tak fajnie ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego pierwszego w życiu bloga i pierwszy rozdział na nim ;)
http://hermiona-granger-draco-malfoy.blogspot.com/
Zostałaś przyjęta z powodzeniem do Stowarzyszenia ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dodania swojej daty urodzin do ramki 'Urodzinki nasze', do udziału w konkursie i zachęcam by polubić fanpage Stowarzyszenia :D
[ https://www.facebook.com/StowarzyszenieDHL ]
Pozdrawiam, Only ;>
superowy rozdział ;]
OdpowiedzUsuńale się uśmiałam jak czytałam o lekcji Transmutacji .
a kiedy przeczytałam to, to normalnie padłam z beki xd-
"jego sikorka wzbiła się w powietrze i narobiła na szatę uczniowi siedzącemu z tyłu."
A sytuacja z Nottem była niezła ;)
czekam na kolejny rozdział ;)
~Anka
ekstraaaaa! mam wielką nadzieję, że Nott nie popsuje tego co jest między Hermioną o Draco.. ! czekam na następny :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAnna
super rozdział! Trochę szkoda mi Notta. A Ron jest zazdrosny :D czekam na następny :* ~Alexa Luna Malfoy
OdpowiedzUsuńNie zepsuje ;3 To mogę od razu powiedzieć :D
UsuńW głębi duszy naprawdę współczuje Nott'owi..
OdpowiedzUsuńJednak on kiedyś kogoś kochał :c
Teraz już zozumiem czemu tak bardzo nienawidzi Darco. A co do Malfoy'a, nie było go..PŁACZE :C
Mam wrażenie,że Miona (chyba nawet nieświadomie) zakochuje się w Teodorze.
Mam nadzieję,że to tylko moja chora wyobraźnia xD
~Życzę miłego dnia :*~
Hermiona w Teodorze? Nie, chyba nie. Nie sądzę C;
UsuńDraco będzie jeszcze wiele razy, to tylko chwilowe, że go nie było w tym rozdziale.
Na brodę Merlina! Nott jest naprawdę pociągający, ale nie, wolę, by była z Draco. Nie chcę, by go zdradziła :D
OdpowiedzUsuńGeniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaalnie! :PPPP :*****
OdpowiedzUsuńświetnyy <3 kocham, kocham, kocham :)
OdpowiedzUsuńjak będziesz miała czas, to wpadnij tu : dramione-invisible-love.blogspot.com , to dopiero początek więc prosiłabym o jakąś ocenę :)
Weny życzę i pozdrawiam,
ichhassedich ;)
Jasne, już wpadam :D Postaram się zostawić komentarz jeszcze dzisiaj ;)
UsuńŚwietny. Gratuluję talent. :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego.
Zapraszam do mnie:http://the-formula-for-happiness.blogspot.com/
Dopiero zaczynam, więc na razie jest tylko prolog.
Pozdrowienia ;3
Co uwielbiam:
OdpowiedzUsuń♥ Ciebie
♥ Twojego bloga
♥ Twój talent
♥ Twoje rozdziały
♥ Dramione
Dziękuję za tę historię c;
Marietta
A właśnie! Wiem, że to dopiero 2 dzień, ale kiedy pojawi się nowy rozdział? Przepraszam, że pytam, ale w niedziele w nocy wyjeżdzam i chcialam się dowiedzieć, czy jeszcze uda mi się przeczytać... ;)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o odpowiedź, droga Sheireen
Marietta
Jutro po południu, więc skoro wyjeżdżasz w nocy to na pewno jeszcze zdążysz go przeczytać ;3
Usuńtwoj blog jest najlepszy!! Niezastapiony CC;
OdpowiedzUsuńjestem pod ogromnym wrażeniem, bo naprawdę odniosłaś sukces. Prawdziwy SUKCES. ;))
boję się tego, co może byc z Nottem i Mioną. Mam nadzieje, że to nie zaburzy miłości DRAMIONE :D
I♥u
Ron mnie już denerwuje tą zazdrością. Czy on nie może jej w końcu odpuścić? Co do Notta to ciekawa jestem o co dokładnie chodzi z tą dziewczyną. Czekam na następny, życzę dużo weny i pozdrawiam ♡.♡
OdpowiedzUsuńJak napisałam już wcześniej Ron nie jest zazdrosny, ale nie ufa Draco i boi się o to, że może on skrzywdzić Hermionę C;
UsuńA oto mój drugi wierszyk dla ciebie żebyś nie przerywała pisania o Dramione ♥
OdpowiedzUsuń♪ ♪ ♪
Nie krzywdź naszych serc,
nie ja jedyna w tym się zakochałam.
Czekamy na ich dalszy los,
życie dalsze opisz.
zapomniałam dodać:
Usuń~NS :D
Dziękuję, postaram się nie przerywać pisania ;3
Usuńkiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJutro jak tylko wstanę to dodam, bo już właśnie skończyłam, ale muszę poprawić błędy ;)
UsuńTo ja będę wyczekiwać Sh ^^
UsuńLolyta
czekam z zapartym tchem!!
Usuńkiedy wstaniesz?:(
OdpowiedzUsuńRany zaczelam czytac twojego bloga w srode i juz dzis go skonczylam ! Uwielbiam to jak piszesz <3 mam nadzieje ze nastepne notki wstawisz jak najszybciej bo nie wiem jak wytrzymam bez mojego ulubionego bloga ! Masztalent dziewczyno <3
OdpowiedzUsuńNiedawno odkryłam tego bloga i właśnie skończyłam czytać ten rozdział i od teraz będę na bieżąco. Jestem pod wrażeniem! Piszesz prześwietnie i bardzo dobrze mi się to czytało. Kilka razy się poryczałam, ale to ja, więc XD Jest na pierwszym miejscu wszystkich potterowskich opowiadań jakie czytałam! :)
OdpowiedzUsuńCzy Nott zakochał się w Mionie? Czytając to trochę się o to boję...
OdpowiedzUsuńCiekawy ten wątek, interesuje mnie co się stało między Nottem, a Draco..
OdpowiedzUsuńHerm, jak zawsze dobra dziewczyna :-)
Domi.
Po głowie chodziły mu tylko dwie osoby. Granger; ta nieznośna Gryfonka, która tak na niego działała, a która była dziewczyną jego największego wroga. I ta druga, cudowna dziewczyna o kruczoczarnych, kręconych włosach i brązowych oczach, przypominające najpiękniejszy zachód słońca. To była Ona. Jego Raj, którego nigdy nie zaznał. Odeszla. Najwidoczniej jemu było przypisane tylko musnąć ten cudowny skrawek raju, jakim go obdarzyła i odejsc. Skazany na piekło. Dlaczego bez nie wszystko tracilo sens?! Grace...była taka wspaniała. Nie miała prawa tak go skrzywdzic. Nikt nie ma prawa. Teraz moze to udowodnic, zamieniajac sie w bezlitosna zwierzyne. Z Grace życie miało znaczenie, bez niej znaczenie traciło sens.
OdpowiedzUsuńOj kochana...potrzebujesz dobrej bety. I to KONIECZNIE!
Świetny rozdział, inspirujesz mnie, dzięki tobię zaczelam pisać. Cudowny blog,a ten paring poprostu uwielbiam ;) :)
OdpowiedzUsuń