środa, 3 lipca 2013

Niedostępny Raj


Hermiona wyszła z magazynku z eliksirami. W torbie ukryła wszystkie potrzebne jej narzędzia i składniki do eliksiru. Draco wysłał już list z zamówieniem ostatnich składników do przepisu. Musiało się udać. Jeśli pójdzie dobrze, to dostaną je jeszcze dzisiaj i w nocy będą mogli zaczynać warzyć eliksir. Skorzystała z tego, że nauczyciele jak i uczniowie byli na obiedzie i wkradła się do magazynu. Teraz wróciła do dormitorium, by wszystko wypakować i dokładnie przejrzeć, czy na pewno wszystko mają. Nie miała za dużo czasu, ponieważ za chwilę rozpoczną się lekcje. Jak ona nie lubiła środy. Zawsze była najcięższa. Na dodatek był to środek tygodnia, co jeszcze bardziej ją męczyło. Miała już numerologię i runy. Teraz czas na transmutację, historię magii, zaklęcia i zielarstwo. Przynajmniej nie dowalili jej eliksirów, za co dziękowała Merlinowi. Zgarnęła na jeden bok na biurku książki i pergaminy, a na ich miejsce wyłożyła składniki. Niektóre przez rękawiczkę, bo wręcz brzydziła się ich dotknąć. W jednym ze słoików pływało coś, co dziwnie przypominało jej o wiele bardziej zmasakrowane oko Moody’ego. Powstrzymała ruch wymiotny i odstawiła słoik na biurko. Przeliczyła dokładnie wszystkie zioła. Wszystko się zgadzało. Potrzebowali tylko tych paru niedostępnych składników. Miała nadzieję, że uda im się zdobyć kieł mglistego węża. Zdała sobie sprawę, że był on bardzo drogi i rzadko dostępny na rynku. Nawet na czarnym rynku. Wszystko wszystkim trzymała się wersji, że im się uda.
            Spojrzała na zegarek stojący na kominku. Miała jeszcze dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji. Wypakowała książki od numerologii i runów, a schowała transmutację i pozostałe, dzisiejsze przedmioty. Założyła torbę na ramię i wyszła z dormitorium. Zauważyła karteczkę na tablicy ogłoszeń. Hogsmeade w sobotę. Jak cudnie. Ucieszyła się z wypadu do wioski. W końcu będzie miała trochę czasu, by odpocząć i zabawić się. Potrzebowała też nowego pióra. Ostatnio zaczęły jej się podobać pawie pióra. To jak mieniły odcieniami tęczy pod wpływem ruchu. Oderwała wzrok od tablicy i ruszyła prosto do Sali transmutacji. Po drodze skonfiskowała jakiemuś małemu Puchonowi latający, gryzący dysk i nawrzeszczała na Irytka, który rzucił w nią pociskami w postaci kredy. Weszła do klasy równo z dzwonkiem. Kierowała się właśnie do swojej ławki, kiedy poczuła jak ktoś łapie ją za łokieć i usadza na krześle obok. Zdziwiona spojrzała prosto na… Rona. Odetchnęła z ulgą.
- O co chodzi, Ron? – spytała. Przecież wiedział, że siedziała z Ginny, a on z Harrym. Najwidoczniej Potter zmówił się z Rudzielcem, bo Harry bez żadnych spojrzeń ruszył do ławki razem z Ginny. Zerknęła na Rona oczekując od niego odpowiedzi.
- Nic, po prostu chciałem usiąść z tobą – wzruszył ramionami. Może Hermiona wszędzie doszukiwała się jakiegoś podstępu, bo dla niej nie było już normalne to, że przyjaciel chciał po prostu z nią usiąść. No, ale to nie było normalne. Przynajmniej dla niej, bo to przecież Ron. Stęsknił się? Aż prychnęła. Szczerze w to wątpiła.
- Ostatnio nie mamy sposobności w ogóle porozmawiać – zaczął Ron cicho, kiedy McGonagall pisała temat na tablicy. Hermiona od razu zapisała go w zeszycie, słuchając przy okazji Rona.
- Ron, przecież cały czas gadamy… - zmarszczyła brwi – Kiedy jestem w Pokoju Wspólnym, to zawsze przesiadujemy razem.
- Kiedy jesteś w Pokoju Wspólnym – podkreślił Weasley – A ty już rzadko kiedy tam przesiadujesz. Wciąż albo w swoim dormitorium z Ginny lub Malfoyem, albo gdzieś się szlajasz z tym tlenionym baranem*… - Hermiona dostrzegła jak pióro Rudzielca robi dziurę w zeszycie. Westchnęła i przetarła twarz dłońmi. Czeka ją świetna rozmowa. Nie ma co.
- Nie chodzę wszędzie z Malfoyem – odparła szybko. Nie chciała wypowiadać imienia Ślizgona przy Ronie. Wiedziała, że nie byłby to dobry pomysł. Ron miał właśnie coś powiedzieć, kiedy Hermiona uniosła rękę na znak, by milczał. Profesorka właśnie tłumaczyła jak transmutować zwierzę w inny gatunek. To było interesujące i nie zamierzała uronić ani jednego słowa McGonagall. Na oczach całej klasy kobieta transmutowała wielkiego, egzotycznego ptaka (którego wcześniej uzyskała ze zwykłego ananasa) w majestatycznego pawia. Hermiona od razu zwróciła uwagę na jego piękno. Och nie, musi mieć pawie pióro do pisania. Kiedy nastąpiły „ochy” i „achy” po transmutacji dyrektorki, uczniowie zabrali się za swoje ołówki, by je przetransmutować w ptaka, któremu miało się później zmienić gatunek.
            Hermiona bez problemu przetransmutowała ołówek w… pingwina.
- Och – uśmiechnęła się do malutkiego, pingwinka – Jaki on śliczny – odwróciła się w stronę Rona, którego ptak wyglądał jakby był z drewna tego samego, co ołówek. Pokręciła w myślach głową.
- Skup się, Ronald – oznajmiła. Malutkiego pingwina z ciężkim sercem przetransmutowała za drugim razem. Zastąpił go czarny orzeł. Hermiona uznała, że zdecydowanie lepiej wyglądał ten słodziutki nielotny.
- Ja się skupiam – wycedził przez zęby Ron. Po chwili zaczął tam bardzo wymachiwać różdżką, że wypadła mu w ręki i uderzyła prosto w głowę Harry’ego, który śmiał się głośno z upośledzonego ptaka Ginny. Hermiona widząc całą scenę zachichotała głośno.
- Właśnie widzę, jak się skupiasz – z trudem powstrzymywała chichot. McGonagall właśnie przechadzała się pomiędzy ławkami, by pomóc uczniom w zaklęciu. Harry rzucił Ronowi różdżkę, a ten zamiast złapać, dostał kawałkiem magicznego drewienka prosto w nos. Hermiona zakryła usta dłonią i zdusiła głośny śmiech.
- Bardzo śmieszne – mruknął Weasley pocierając czubek nosa – Głupie ptaszysko! – warknął i już miał się zamachnąć ręką, by zgodzić zwierzę z biurka, kiedy Hermiona złapała go za dłoń.
- Nie denerwuj się, Ron. Popatrz – wsadziła mu różdżkę do ręki i złapała za nadgarstek. Poruszyła nim wolno, ale skutecznie. Po chwili przed nimi na ławce ćwierkała wesoło sikorka.
- Dzięki – speszył się Ron. Hermiona uśmiechnęła się w odpowiedzi. Zawsze uwielbiała dzielić się wiedzą i pomagać innym. Nie chwaliła się nigdy umiejętnościami, by upokorzyć innych. Owszem, nie ukrywała tego, że jest niezwykle mądra tylko starała się to wykorzystywać jak najlepiej potrafiła.
- Brawo dla panny Granger i pana Weasleya. 20 punktów dla każdego z was za doskonałą transmutację – pochwaliła ich Minerwa McGonagall, przechodząc obok biurka. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie do dyrektorki i odwróciła w stronę Rona. Ćwiczenia mieli już za sobą, więc mogli spokojnie spędzić czas na gadaniu.
- O matko, Ginny! – rozległ się przerażony głos dyrektorki – Coś ty zrobiła tej biednej ptaszynie?
Ruda zarechotała, ale szybko przemieniła stworzenie z powrotem w ołówek. Dyrektorka pokręciła głową nad zachowaniem dziewczyny i poszła dalej między ławkami. Hermiona zwróciła się w stronę Rona, który miał poważny wyraz twarzy. Oho, czyli to jeszcze nie koniec z rozmową. A mogło być tak dobrze. Najwidoczniej jak zwykle się przeliczyła.
- Znów się bratasz z wrogiem… - wtrącił nagle. Jego mina była tak przygaszona jak nigdy. Hermiona westchnęła w duchu. Powtórka z czwartej klasy? Pięknie. Po prostu cudownie. Nie chciała się już kłócić z przyjacielem, ale najwidoczniej znów się szykowała sprzeczka. Błagam, Ron nie zaczynaj tego. Czy już nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego?
- Przestań – syknęła. – Ile można powtarzać, że wojna się już skończyła? Ja rozumiem, że wasze rodziny się nienawidzą, ale… Skończ już z tym. – rozkazała niezbyt zadowolona.
- Odciąga cię od nas. Pewnie robi to celowo. Ginny też przepadła. – patrzył na nią z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Och, tylko niech nie zaczyna czegoś knuć przeciw nim. Nie wszczynaj kłótni, nie wszczynaj kłótni…
- Nikt tutaj nie przepadł. To prostu przełamaliśmy barierę między wrogami.
Pozostał niewzruszony.
- Co nie zmienia faktu, że Malfoy cię zmienił i odciągnął ciebie od nas – jego sikorka wzbiła się w powietrze i narobiła na szatę uczniowi siedzącemu z tyłu. Może i zdobyłaby się na jakiś uśmiech, ale chyba straciła już dobry humor. Oczywiście przez kogo? Przez Rona. I po cholerę chciał, by obok niego usiadła? Nie miała najmniejszej ochoty być obok niego ani sekundy dłużej. Bo ileż można? Czemu ciągle czepiał się tych samych tematów? I czy rzeczywiście Malfoy odciągał ją od przyjaciół? Nie, to absurdalne. Głupie. Owszem spędzała z nim bardzo dużo czasu, ale… Przecież wciąż pamiętała o przyjaciołach i nie chciała, by odebrali to w taki sposób. Nie miała zamiaru odpowiadać Ronowi. Uznała, że może po części to on miał rację. Musi się trochę ograniczyć w spędzaniu czasu z Malfoyem. Tak będzie najlepiej. Oczywiście teraz będą przesiadywać ze sobą każdy wieczór na sporządzaniu eliksiru, ale nie miała wyboru. Ginny nic nie wiedziała o tym, co planuje wraz z Malfoyem. Nie miała pojęcia o eliksirze, który przygotowywali dla niej, by jej pomóc. Może i Ruda sprawiała wrażenie twardej, ale Hermiona widziała, że z trudem sobie radziła z wampiryzmem. Przełamywała się do tego, by jeść i pić normalne jedzenie, ale Hermiona wiedziała jak ciężko jest jej panować nad instynktami. Nie wiedziała, ile czasu tak siedziała w całkowitej ciszy. Ron też już nie naciskał. Przynajmniej tyle zrozumiał. Zadźwięczał dzwonek i szybko spakowała swoje rzeczy do torby. Reszta lekcji minęła zaskakująco szybko. Rudzielec nie zamierzał już z nią siedzieć, co przyjęła z wielką ulgą i wdzięcznością. Szybkim krokiem wracała z zielarstwa razem z Ginny, ponieważ rozpętała się prawdziwa ulewa. Niestety nic im to nie pomogło. Wróciły do zamku całkowicie zmoczone. Hermiona osuszyła się różdżką, ale i tak poszła się przebrać do pokoju. Zerknęła na kominek. Malfoy się przez niego do niej teleportował. Właściwie to zawsze, kiedy miał na to ochotę. Coś się w niej obudziło. No nie. Zero prywatności. Machnęła różdżką, tym samym blokując dostęp do jej kominka. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Zdecydowanie lepiej.
Nałożyła na siebie zwykłe legginsy i wygodną tunikę. Musiała udać się do biblioteki, by odrobić wszystkie prace i mieć je z głowy. Nie miała na to siły, ale tak będzie o wiele lepiej niż tak jak Harry i Ron, zostawiać wszystko na ostatnią chwilę. Ona przynajmniej miała wolne weekendy, podczas gdy oni odrabiali wszystkie prace i pisali wypracowania w niedzielne wieczory. Chyba powinna dziękować za to, że miała tak wielkie zdeterminowanie do nauki.

Hermiona siedziała nad książkami w bibliotece, rozkoszując się błogą ciszą, której nie mogła zaznać w Pokoju Wspólnym. Pisała właśnie esej dla Binnsa o strategii wojennej najbardziej krwawej wojny między czarodziejami a magicznymi stworzeniami z 1763r. To było tak interesujące, że nawet wypalona dziura przez świeczkę na stole wydawała się o wiele ciekawsza dla Hermiony. Nie narzekała jednak. Miała na stole otwarte pięć książek, które pomagały jej przy pisaniu eseju. Jej notatki z lekcji też okazały się być bardzo przydatne. Zawsze była z siebie dumna, że nie usypiała na lekcjach mimo monotonnego i śpiącego głosu Binnsa, który działał jak środek nasenny na wszystkich, którzy go słuchali. Sama się dziwiła, że przez te wszystkie lata się temu opierała. Opłacało się. Miała najlepsze oceny w całej szkole z tego przedmiotu. Nie żeby jakoś wiązała z tym przyszłość, ale wiedzą nie można było gardzić.  Postawiła właśnie ostatnią kropkę kończącą esej. Przeczytała swoją pracę i po paru małych poprawkach zwinęła pergamin i wrzuciła razem z piórnikiem do małej, poręcznej torby. Może to było dziwne, ale miała zawsze dwie torby na zapas. Od nadmiaru książek materiał zawsze pękał i nie dało się go odratować. Cicho przeszła na dział z historią magii o wojnach i odłożyła na miejsce książki. Miała już wychodzić z biblioteki, kiedy jej uwagę przyciągnęły regały z „Księgami Zakazanymi”. Rozejrzała się, czy pani Pince nie ma w pobliżu. Nie żeby się jej bała. W końcu uczniowie ze starszych klas mogą wchodzić bez żadnego oskarżenia na te tereny, ale… ona zawsze jakoś niezbyt chętnie szukała tutaj informacji. Omijała to miejsce szerokim łukiem. Ostatni raz była tutaj wtedy, kiedy szukała eliksiru na wampiryzm przyjaciółki. Ale wcześniej? Hmm… jakoś sobie zbytnio nie przypominała. Nie przepadała za tym miejscem.
Weszła między regały z zakazaną literaturą. Co cię do jasnej Morgany popchnęło, Hermiono? Sama nie znała odpowiedzi na to pytanie. Może najzwyczajniej w świecie miała taką zachciankę, albo była głupia? No bo chyba nie bez powodu wędruje się tymi ścieżkami. Nagle wpadło jej na myśl, że może tą samą drogą, między tymi samymi regałami przechadzał się Tom Riddle. Drgnęła. Dotykał tych samych książek. To było tak dawno. To okropne, że ktoś tak inteligentny wybrał złą ścieżkę. Chociaż Tom Riddle nie miał udanego dzieciństwa. Czasami nawet mu współczuła. „Nie żałuj umarłych, Hermiono. Żałuj żywych, a przynajmniej tych, którzy żyją bez miłości”.
Westchnęła, kiedy pomyślała o tych słowach. Voldemort należał do przeszłości. Nie zamierzała dłużej zajmować sobie nim głowy. Chodząc po dziale z księgami zakazanymi uznała, że może warto by było poszukać czegoś, co pomogłoby jej, jakby eliksir nie zadziałał. Oczywiście taka możliwość nie wchodziła w grę, ale zawsze warto mieć plan B. Ewentualnie C, jakby plan B nie wypalił. Tak, ona zawsze chciała mieć na wszystko przygotowaną odpowiedź i zaplanowany tok działania. Jej wzrok wędrował po grzbietach książek. Niektóre były złuszczone, a na niektórych były wygrawerowane niezwykle starożytne runy. Jeszcze starsze niż te, których się uczyła. Pewnie by je rozszyfrowała, ale teraz nie miała na to czasu, a on z pewnością byłby jej potrzebny przy takiej robocie. Na szczęście trafiła na coś, co ją zainteresowało. Ostrożnie stanęła na palcach i wyciągnęła wielkich rozmiarów zakurzoną księgę. Położyła ją delikatnie na stoliku i zdmuchnęła kurz. Przewróciła kartki tak jakby były wykonane z najcieńszego i najbardziej kruchego szkła. Oparła dłonie po obu stronach tomiska i zaczęła czytać, gdy nagle coś wyrwało ją z zamyślenia.
- Proszę, proszę, Granger w dziale ksiąg zakazanych – chłodny głos zadźwięczał za jej plecami. Natychmiastowo się odwróciła jak oparzona. Jej serce zabiło jak szalone, gdy zobaczyła przed sobą nie kogo innego jak samego Teodora Notta. Och, nie! Nie, błagam nie on! Dlaczego zawsze musiała mieć takie szczęście, że trafiała na kogoś, kogo akurat najmniej chciała widzieć? Takie życie, Hermiono. Pogódź się z tym, że nie masz najwidoczniej tak wiele szczęścia.
Nott opierał się nonszalancko o regał, ale gdy tylko zobaczył jej reakcję na jego widok, odbił się od niego i ruszył powoli w jej stronę. Zatrzasnęła książkę. Mimo tego, że byli sami w tak wielkim pomieszczeniu to poczuła jak się dusi. Szybko odłożyła książkę na swoje miejsce, by Nott nie dowiedział się, czego szukała. Niestety był już przy niej. Zagwizdał cicho. W końcu wciąż znajdowali się w bibliotece, gdzie w każdej chwili bibliotekarka mogła ich z niej wyrzucić. To by był dopiero obciach. Być wyrzuconym z biblioteki. Och, okropność…
- Knujesz coś, szlamo? – przeszedł za jej plecami i niby przypadkowo pobawił się jej lokiem. Wszystkie mięśnie Hermiony napięły się. Odwróciła się do niego przodem z żądzą mordu w oczach. Widząc to Ślizgon zaśmiał się cicho.
- Czego tu szukasz? – spytał się i oparł naprzeciw niej o biurko.
- Szukałam jakiegoś niezwykle paskudnego zaklęcia, którym mogłabym cię przekląć – syknęła gniewnie. Spojrzała prosto w jego zimne oczy. Niczym bryły lodowe. Tak bardzo chłodne.
- Nie podejrzewałem cię o taką znajomość czarnej magii. Najpierw Sectumsempra, teraz takie słowa… - podniósł jedną brew, a na jego twarzy zagościł tajemniczy wyraz. Hermiona zagryzła wargę. Czy rzeczywiście tak to wyglądało w jego oczach?
- A co ty tu robisz? – spytała. Nie chciała trwać w tej krępującej ciszy. Po prostu nie chciała, by jej wróg milczał. No właśnie. Wróg? Nie wiedziała jak go określić. Jego zachowanie wobec niej było zdecydowanie bardzo dziwne.
- Ruszyłem tutaj za tobą, by sprawdzić, czego szuka taka szlama jak ty – zakpił. Zacisnęła pięści, ale nie zamierzała dać się wyprowadzić z równowagi. Ostatnio za często ją traciła, co nie było do niej podobne. Wojna zmienia ludzi. Ona stała się bardziej wybuchowa. Śmiech. Płacz. Gniew. Potrafiła wyrażać swoje emocje o wiele bardziej niż kiedyś. Sama nie wiedziała, czy to dobrze, czy raczej było to dla niej przekleństwem.
- Nie twój interes, Nott – wycedziła przez zaciśnięte zęby i odwróciła się do niego plecami, by odejść.
- Ale, ale! – w jednej chwili została dość brutalnie złapana za ramię i popchnięta na ścianę. W oczach Ślizgona dostrzegła niebezpieczne, wściekłe iskry. Oho, nie było dobrze. Wprowadziła go w taki stan, którego się najbardziej bała. Cudownie, Hermiono, sama do tego doprowadziłaś.
- Zostaw mnie – warknęła. Chyba po raz pierwszy pragnęła, by zjawiła się pani Pince. Oczywiście nic takiego nie nadeszło. Zadziwiające jak los może sobie z niej kpić.
- Żadna szlama mnie nie lekceważy, a już na pewno nie ty. – jego głos był tak bardzo przepełniony jadem i wściekłością – Możesz być sobie przyjaciółką Pottera, która uwolniła ten cholerny świat od zła, możesz być najmądrzejszą czarownicą i dziewczyną Dracona, ale to nie zmienia faktu, że jesteś zwykłą szlamą, która powinna mieć szacunek do lepszych od siebie – wręcz wypluł te słowa.
- Chyba nie mówisz o sobie? – odgryzła się. Nienawidziła jak ktoś ją tak traktował. Nienawidziła Ślizgonów. Nienawidziła tych wszystkich pogiętych arystokratów. Nie miała zamiaru tak łatwo mu się poddać. O nie. To, że jest tak zwanej czystej krwi nie oznacza, że jest lepszy i ma prawo do pomiatania nią.
- Na pewno nie o tobie – zmrużył oczy, które przewiercały ją na wskroś. Przybliżył się jeszcze bardziej, co ona przyjęła ze strachem w oczach. Nie podchodź. Do cholery nie rób tego!
- Nie zbliżaj się do mnie, bo oberwiesz – odparła. Po chwili zdała sobie sprawę jak głupio musiało to zabrzmieć. Co ona mogła mu zrobić? Był wyższy, silniejszy i równie umiejętny.
- Przekonajmy się.
Jednym krokiem pokonał dzielącą ich przestrzeń. Hermiona w przypływie odwagi, która równie dobrze mogłaby już w ogóle się schować, zamknęła oczy i odwróciła głowę, chowając ją za kurtyną brązowych loków. Jej dłonie zostały przyciśnięte do zimnej ściany. Poczuła jak Teodor Nott się nad nią pochyla. Nie, błagam nie to… Tylko nie to. Hermiona rozpaczliwie próbowała się wyrwać. Ostatnim, co jej zostało to krzyk. Zwoła tym od razu pani Pince. Nott będzie zmuszony się od niej odsunąć. Otwierała już wargi, kiedy ten bezczelnie zamknął jej usta dłonią.
- Nawet nie próbuj wzywać tej jędzy – ostrzegł ją z groźnymi błyskami w oczach. Zawyła w duszy z rozpaczy. Była beznadziejna. Na Merlina wyrwij się po prostu, Hermiono! Dasz radę temu Ślizgonowi. Nie jesteś słaba.
            Serce biło jej jak szalone. Teodor musiał to wyczuć, bo uśmiechnął się wrednie. Przeszło jej przez myśl, czy on przypadkiem świetnie się nie bawi, kiedy zmusza ludzi do strachu.
- Aż tak na ciebie działam? – usłyszała jego szept przy uchu i poczuła chłodny oddech chłopaka. Ona sama oddychała bardzo szybko. Skrzywiła się i sama nie wiedziała, skąd wzięła siłę, by mu odpyskować.
- Brzydzę się ciebie.
Zaśmiał się cicho. Sadysta. Psychopata. Wariat. Nie mogła się pozbyć tych myśli. Miała do czynienia najzwyczajniej w świecie z szalonym człowiekiem. Który miał chyba rozdwojoną naturę. Tyle masek. Najwidoczniej przeciw niej najczęściej przybierał maskę szaleńca.
- Nie wiesz, co mówisz – bawił się jej lokiem. Hermiona dumnie podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Przecież była Lwem. Nie mogła tak beznadziejniej się poddawać Wężowi. A już na pewno nie tak obślizgłemu gadowi jakim był Nott.
- Mówię ostatni raz. Zostaw. Mnie. – wycedziła cicho. Wszystko wszystkim teraz w takich okolicznościach bała się ściągnąć do siebie bibliotekarkę. Zapewne posłała by w ich kierunku zdegustowane spojrzenie. Bo to, w jakiej pozycji znalazła się teraz ze Ślizgonem nie było normalne. To trochę wyglądało tak, jakby obściskiwali się i flirtowali w kącie biblioteki w dziale ksiąg zakazanych. Niemiły dreszcz przeszedł jej po plecach. Bliskość chłopaka okropnie na nią wpływała. Nienawidziła jak ktoś, kto nie miał na imię Draco, był tak blisko niej. Nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby zdradzić chłopaka z innym.
- Jakby to ująć… - zamyślił się przez parę sekund Nott – O mam. Nie, Granger, nie zostawię cię.
Próbowała się rozpaczliwie wyrwać. Miała ochotę zrobić mu taką krzywdę jak nikomu innemu.
- Co ja ci zrobiłam? A może wciąż działasz dla Narcyzy? – spytała chłodno.
- Narcyza nie ma z tym nic wspólnego. To tylko i wyłącznie moje przyjemności – mruknął jej do ucha. Jęknęła cicho, co on skwitował szaleńczym, cichym śmiechem. Gdy to robił przyprawiał o tysiące przerażających dreszczy.
- Nie jestem twoją przyjemnością i nigdy nią nie będę – warknęła. Zupełnie nie wiedziała co robić. Ciągła szamotanina nic jej nie pomagała. Jedynie odbierała siły.
- Nigdy nie interesowałem się dziewczynami. Aż w końcu pojawiła się ta jedyna. Wyjątkowa – spojrzał jej w oczy. Przełknęła ślinę, ale coś mówiło jej, że nie chodziło mu o nią. – Oczywiście Draco jak zwykle odebrał mi wszystko, co było dla mnie ważne. Zemsta jest słodka. Nawet jeśli chodzi o szlamę. – jego głos, jego chłodny oddech. O nie, Hermiona nie miała zamiaru być narzędziem zemsty w rękach Notta. On ją jeszcze popamięta. Nie można jej wykorzystywać. Do cholery była człowiekiem!
Poczuła tak wielką złość jak nigdy wcześniej. Z całych sił wyrwała się Ślizgonowi i go odepchnęła tak, że się zatoczył. Mogła uciec, oczywiście, ale nie chciała tego. Popchnęła ponownie Ślizgona tak, że upadł na podłogę. Machnęła różdżką szybko, by nałożyć zaklęcie Muffliato. Nikt nie może im teraz przeszkodzić. Absolutnie.
- Zemsta jest słodka, powiadasz? – syknęła. Wycelowała w niego różdżkę i pochyliła lekko. Ku jej oczekiwaniom Nott na początku był zdezorientowany, ale szybko się otrząsnął i przywołał na twarz pogardliwy uśmiech.
- Co ty mi możesz zrobić, Granger. Ty żałosna…
- Nie kończ – ostrzegła go.
- Szlamo – uśmiechnął się ironicznie. Hermiona nie wytrzymała. Nie miała ochoty wysłuchiwać pod swoim adresem takich słów. Miarka się przebrała. Tolerowała to, mimo iż sprawiało jej to ból. Teraz było tego za wiele. Wypaliła dziurę w szacie Notta. Zauważyła, że jego skóra została w tym miejscu osmalona.
- Tylko tyle? – zakpił. Zazgrzytała zębami. Do cholery, nie da mu się wyprowadzić z równowagi.
- Nie chcesz, bym to zakończyła – warknęła.
- Jesteś za słaba, by ze mną skończyć – popatrzył jej prosto w oczy.
- C-co? – zdezorientowała się. Jak to skończyć? Nie miała zamiaru go przecież… Ałć! W jednej chwili Ślizgon wykorzystał jej zdezorientowanie i złapał za nadgarstek, by po chwili powalić ją na podłogę obok siebie. Wyrwał jej różdżkę i nachylił nad nią z satysfakcją na twarzy.
Głupia, głupia, GŁUPIA! Jak mogła tak łatwo się wytracić z równowagi? No jak? I jak mogła tak łatwo dać się zdezorientować? Boże, ona serio była beznadziejna. Była zbytnio porywcza. O tak. Zdecydowanie.
- I kto tutaj jest teraz górą? – rzekł. Nie ograniczał się już tylko do szeptu. Wiedział, że Hermiona rzuciła zaklęcie wyciszające i nawet jej krzyki nie ściągnęłyby tutaj bibliotekarki. Rzucił jeszcze zaklęcie, które odbierało chęć przyjścia na dział Ksiąg Zakazanych wszystkim tym, którzy chcieliby tutaj zajrzeć. Łącznie z Pince.
            Popatrzył na dziewczynę, która była najwidoczniej wściekła, a najbardziej na siebie. Uśmiechnął się w duchu z jej głupoty. Chciał sprawić, by krzyczała. Najlepiej z bólu. Ta szlama zdecydowanie za bardzo wdała mu się we znaki. Powinna wiedzieć, gdzie jej miejsce.
            Nachylił się nad nią i rozpiął trzy pierwsze guziki jej tuniki. Nie miał zamiaru jej nic zrobić, to oczywiste, ale przerażenie malujące się na jej twarzy było tak przyjemnym widokiem jak żaden inny. Sam nie wiedział, co mu uderzyło do głowy. Niby ona nic mu nie zrobiła. Niby do niej nic nie miał, a jednak… To była dziewczyna Dracona Malfoya. Jego oczko w głowie. Ktoś, w kim w końcu się zakochał. Nie był głupi i zauważył to. Chciał teraz, by Draco cierpiał tak jak on wtedy, kiedy odebrał mu dziewczynę, którą kochał. Teodor był pewny, że już nigdy takiej nie spotka. Ona była wyjątkowa. Nie taka jak wszystkie inne. Może nawet trochę przypominała Granger, co jeszcze bardziej podniosło mu ciśnienie. Myśl, że Draco ma kolejną, podobną do niej dziewczynę, podczas gdy jemu nic nie zostało. A niby byli przyjaciółmi.
- Zabieraj ode mnie łapy, synu śmierciożercy – odezwała się rozpaczliwie. I wtedy coś w nim pękło. Nienawidził ojca. Służył Czarnemu Panu i chciał go w to wciągnąć. Wiele zapłacił przez odmowę. Anthony Nott zabił najbliższą mu osobę. Matkę. Ojciec nigdy jej nie kochał. Małżeństwo z przymusu, zero uczuć. On tak nie chciał, ale to chyba było najlepsze. Nie miał już nikogo, kogo chciał obdarzyć uczuciem.
- Nie jestem jego synem! – krzyknął wściekły. Ta Gryfonka na zbyt wiele sobie pozwalała. Ona tylko prychnęła.
- Oczywiście – zakpiła, co jeszcze bardziej podniosło mu ciśnienie – Dlaczego nie byłeś u boku Voldemorta? Nie chciał kogoś tak beznadziejnego jak ty?
- To ja nie chciałem! – krzyknął. Krzywda. Tylko tyle pragnął dla tej dziewczyny. Podniósł rękę, by wymierzyć jej siarczysty policzek. Dostrzegł dziwne przebłyski strachu w jej oczach i w ostatniej chwili się powstrzymał. Chciał uderzyć kobietę. Miał zamiar zachować się tak karygodnie jak jego ojciec. Nigdy nie będzie taki jak on. Ukłucie w sercu. Lekkie przerażenie. Grace.
            Hermiona doznała szoku, kiedy chłopak zaczął się tak wściekać. Nie spodziewała się u niego takiej gwałtowniej reakcji. Kiedy podniósł na nią rękę przez chwilę się przestraszyła, ale przygotowała się na to. Jednak nic takiego nie nastąpiło. O Merlinie. Nott zatrzymał się parę centymetrów od jej policzka. Zauważyła zmianę w jego twarzy. Jak zwykle była nieodgadniona i tajemnicza, ale oczy… One były zwierciadłem duszy. Zauważyła, lekkie przerażenie. Chyba nigdy w tak krótkim czasie nie czuła tylu emocji. Była przestraszona, wściekła, czuła pogardę, a teraz? Teraz czuła… współczucie. Zauważyła, że chłopak cierpi. Chciała mu pomóc. Nott odrzucił jej różdżkę i odwrócił się od niej. Wstała szybko. Zapięła guziki i podeszła ostrożnie do niego. Odgarnęła kosmyki włosów, które opadły jej na twarz.
- Nott? – spytała cichutko. – Ja… przepraszam cię za to.
Tak. Powiedziała to. Ale naprawdę czuła się lekko wina temu, że chłopak tak się teraz zachowywał. Musiała go w jakiś sposób zranić. A ona nienawidziła jak raniła swoim zachowaniem ludzi.
            Sama nie wiedziała, dlaczego jest taka… głupia. Przecież był dla niej podły. Zachowywał się jak zwykła świnia, jakby była niczym. Powinna się od niego odwrócić i czuć do niego pogardę, ale nie potrafiła. Jej cholerne sumienie. Jej dobre serce dało o sobie znać.
- Idź stąd, Granger. – rozkazał. Nie ruszyła się z miejsca.
- Co cię powstrzymało?
Odwrócił się w jej stronę wściekły.
- A co, chcesz bym to dokończył? – warknął. Zmrużyła oczy.
- Nie, nie chcę. Ale… Teodorze, cokolwiek się stało… - próbowała ostrożnie. Chłopak skrzywił się, gdy wypowiedziała jego imię.
- Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy.
Westchnęła i zacisnęła usta. Może była natrętna, ale nie zamierzała tak łatwo odpuszczać.
- Powiedz mi.
- A KIM TY W OGÓLE JESTEŚ, BYM CI POWIEDZIAŁ?! – krzyknął. Drgnęła i cofnęła się o krok. Spojrzała na niego ostatni raz. Bardzo przenikliwie. Po czym bez słowa wyszła z biblioteki.
            Kiedy zniknęła za rogiem złapał się za głowę. Teodor zupełnie nie miał pojęcia, co się z nim stało. Po głowie chodziły mu tylko dwie osoby. Granger – ta cholernie nieznośna Gryfonka, która tak na niego działała, i która była dziewczyną znienawidzonej przez niego osoby. I druga osoba… Ona. Była cudowna, ale odeszła. Najwidoczniej nigdy nie mogła być jego. Najwidoczniej dla niego było przypisane tylko musnąć skrawek raju, jakim była. Dziewczyna o kruczoczarnych, długich, kręconych włosach i brązowych oczach, przypominające najpiękniejszy zachód słońca. To była Ona. Jego Raj, którego nigdy nie zaznał. Skazany na piekło. Na wieczne cierpienie bez Niej. Bez Niej wszystko co miał traciło sens. Dlatego się taki stał. Jego kochana Grace…

~~~~~~~~~~~~~~~ 
* Dla Madeline, bo rozwaliła mnie wzmianką o tlenionym baranie xd
 Rozdział miał być wczoraj, ale z powodów technicznych (jakimi jest wyczerpanie baterii w klawiaturze bezprzewodowej), nie miałam okazji go ukończyć. Musiałam pożyczyć laptopa od siostry, by wkleić ten rozdział. Dzięki jej za to. Wakacje mijają spokojnie. Oczywiście na razie ;)
Pozdrawiam
Sheireen ♥

70 komentarzy:

  1. Jeju ale ten Nott jest dziwny :) a i Ron głupi jak zawsze albo zazdrosny :) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron po prostu nie ufa Malfoyowi i boi się o Hermionę, że im ją odbierze, a później zniszczy życie. Nie jest zazdrosny xd

      Usuń
  2. Notka świetna (jak zwykle).

    A to kolejny wierszyk:

    Rozpaczamy co się stanie,
    ale wiemy że to, nastąpić musi,
    nie dowiemy się, co będzie dalej.
    Odejdzie miłość Dramione,
    ale pamiętać zawsze będziemy.

    ~Marta ♪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Ty poetko ;3 Dziękuję za upiększanie komentarzy tymi utworami C;

      Usuń
  3. To cudowne uczucie, kiedy wstajesz sobie rano(rano, jak rano, ale cóż) i wita cię wspaniały rozdział od Sheireen. Kurczę, aż chcę się żyć.
    Nott to przedziwna postać, ale dlatego właśnie jest wspaniała. Wiem, że nie powinnam tego mówić, bo skrzywdził Hermionę, ale to nie moja wina, że tak cudownie go nam przedstawiłaś :) Jak nigdy za nim szczególnie nie przepadałam, to tutaj go pokochałam.
    Jedyne czego mi brakowało w tym rozdziale to Draco. Taak, jakby połączyć ich w jednej notce...
    Chciałam jeszcze zapytać ile rozdziałów zostało nam do końca. Wiem, że na pewno to już kiedyś mówiłaś, ale moja pamięć ostro szwankuję, także byłabym Ci bardzo wdzięczna jakbyś napisała :)
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Notta, to we mnie budzi on mieszane uczucia, bo z jednej strony jest niewyobrażalnym sadystą i chamem, a z drugiej zupełnie tajemniczy i ubolewający. Pojawi się on na dłużej w opowiadaniu, ale nie na długo, bo jego rolę już sobie zaplanowałam :D

      Usuń
    2. Szczerze powiem, że zabrzmiało to dość groźnie. Zostaje mi tylko domyślać się, co knujesz... :)

      Usuń
  4. Intryguje mnie Nott... Ciekawe, jak to się dalej potoczy ;)
    Pozdrawiam,
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, choć ubolewam nad jedną rzeczą bo nie było Draco'na :(
    Oby Hermiona nie zakochała się w Teodorze bo to będzie koniec ;/
    Życzę większej weny!!!
    A co do wakacji to supcio :D Jestem u cioci i muszę się męczyć z nienormalnym kuzynem XD
    ~Nikola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, że nie było Draco, ale to tylko chwilowe. Oczywiście postaram Wam się to wynagrodzić, bo będzie go bardzo wiele w kolejnych rozdziałach ;3

      Usuń
  6. Łoł. Fantastyczny rozdział. Nie mogę uwierzyć że Hermiona aż tak przypomina Nottowi ta dziewczyne. Nadodatek ta tajemnicze Grace. Pozdrawiam i weny życzę.
    Charlotte
    Ps.
    Zapraszam do siebie na http://nic-dwa-razy-sie-niezdarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział.

    Zapraszam : http://dracoandhermionastories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, mam nadzieję, że Miona nie będzie miała jakiej bliższej styczności z Nottem... I jaka Grace? Kolejna tajemnica :D No cóż, czekam na kolejny, świetny rozdział :)
    Nie wiem, czy przyjmujesz nominacje, ale dostałaś ją ode mnie do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu - http://dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę, żeby Twoje wakacje w dalszym ciągu były spokojne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, ale nie tak bliskiej jak pewnie się obawiacie, że może mieć xd
      A nominacją się zajmę przy publikowaniu kolejnego rozdziału ;) Dziękuję za nią C;

      Usuń
  9. Jeny ten Nott jest dziwny, intryguje mnie jego zachowanie ale i przeraża... A Ron jak w wielu Dramione cham i prostak xD czekam na dalsze rozdziały.... ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwwww<3 cudne jak zawsze, najlepszy moment transmutowania ołówka w ptaki, hahah i niedorozwiniety ptak Ginny haha, pozdrawiam z podłogi Paulina Malfoy. :))) Kiedy nn ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa notka jutro po południu :D Właśnie ją dokańczam, a później poprawię błędy ;)

      Usuń
  11. Awwwww<3 cudne jak zawsze, najlepszy moment transmutowania ołówka w ptaki, hahah i niedorozwiniety ptak Ginny haha, pozdrawiam z podłogi Paulina Malfoy. :))) Kiedy nn ??

    OdpowiedzUsuń
  12. Awwwww<3 cudne jak zawsze, najlepszy moment transmutowania ołówka w ptaki, hahah i niedorozwiniety ptak Ginny haha, pozdrawiam z podłogi Paulina Malfoy. :))) Kiedy nn ??

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział czyli jak zwykle, mnie też rozśmieszył niedorozwinięty ptak Ginny, ciekawi mnie też Nott i oczywiście nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Kiedy next?
    Pozdrawiam Noxi :*
    http://dracohermionaloveff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział *.*
    Nott mnie tak fascynuje, że to aż nienormalne :) Nie ma tu chyba tak zmiennej postaci.
    Lekcja transmutacji-genialna hahah :P Ginny musiała mieć fajnego ptaka :P
    Uwielbiam, jak w opowiadaniu są niespodzianki i dużo humoru a u Ciebie to się sprawdza :D
    Ten rozdział moim zdaniem możesz dodać do tych najbardziej udanych :P
    Weny życzę i super wakacji:P (chociaż najpierw to się wyśpij :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam zmienne postaci, ale sama nie wiem, czy polubiłam wykreowanego przeze mnie Notta xd
      Cieszę się, że Ci się spodobał, bo ja sama powoli tracę wiarę w to, co piszę, a takie wzmianki bardzo mnie motywują, więc dziękuję ^^
      A z wysypianiem się to chyba mam na to za dużo czasu xd Zresztą co dziwniejsze, kiedy mogę spać do której chcę, to wtedy nie czuję się wypoczęta, ale jeszcze bardziej zmęczona o.O xd

      Usuń
  15. Jejku... mam strasznie mieszane uczucia co do Notta, momentami mam ochotę go osobiście zatłuc, a chwilę później go przytulić... Świetny rozdział! Aż nie wiem co napisać. Muszę przyznać, że świetnie oddajesz emocje.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    http://wspomnienia-sa-kluczem-do-tajemnic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokladnie to samo! Szybko pisz dalej.
      Gosia :)
      czekalam-na-ciebie-cale-swoje-zycie.blogspot.com

      Usuń
  16. no nie, tutaj to się zdziwiłam xd
    "Jak ona nie lubiła środy. Zawsze była najcięższa." ... HERMIONA?!
    uhuhuhu, uwielbiam twoje wcielenie♥
    mam pytanie tylko ... zastanawiam się czy się pisze "runów" czy "run".
    Wybacz, ale ja strasznie wyłapuję takie błędy i tak się pytam :)
    i jeszcze jedno, tak na przyszłość.
    "Wciąż albo w swoim dormitorium z Ginny lub Malfoyem, albo gdzieś się szlajasz z tym Malfoyem…".
    musisz uważac na powtórzenia! broń boże słowa nie mogą się powtarzać. nawet jeśli Malfoya nazwałabyś tutaj tlenionym baranem albo blondasem, byłoby o niebo lepiej :D
    Fajna fabuła opowiadania, naprawdę! Bardzo miło mi się czytało.
    czekam na ciąg dalszy z nadzieją, że nikt mi nie wkopie do tyłka za ten komentarz :) Mimo to, mam nadzieję, że jesteś świadoma tego, jak szanuję ciebie i tego bloga.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Środa w moim roku szkolnym tak dała mi w kość, że nie mogłam jej nawet normalnie opisywać nawet z perspektywy Hermiony :P
      Co do "runów" i "run" to nie mam pojęcia xd a i dzięki za tego tlenionego barana xd ten komentarz tak mi sie spodobał, że musiałam zmienić "Malfoy" na "tleniony baran" xd

      Usuń
  17. Biedny Nott. Och, tak mu współczuję! Aż mi się w oczach łzy pojawiły. Biedaczek...
    A Ron jest zazdrosny!! :D Ha ha ha ha!
    Czekam na kolejny rozdział! Czekam! Czekam! Czekam!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  18. siedzę sobie na facebooku "o, może sprawdzę czy jest jakiś nowy rozdział" wchodzę, patrzę i już mam banana na twarzy ;)

    zastanawia mnie Nott. myślałam, że to będzie mały epizod z jego udziałem 2-3 rozdziały, a ten jego wątek się tak ciągnie. ta jego ukochana i draco hmm... no nic pożyjemy - zobaczymy :)

    Buziaczki dla ciebie i weny! :* Pełnych przygód wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się wydaje, że te wakacje będą jednymi z najbardziej udanych, bo dowiedziałam się sporo bardzo ciekawych i cudownych rzeczy ;3

      Usuń
  19. lubię to ;3
    może wpadniesz do mnie? ;3
    http://magiczna-szatynka-zhogwartu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Niesamowite,tyle emocji naraz.Mimo ,że Nott jest trochę psychopatyczny to kocham go<33
    ciekawe co z nim wymyśliłas dalej...
    Wesołych wakacji;*

    OdpowiedzUsuń
  21. No proszę! Widzę, że dużo się dzieje ;) Bardzo mnie cieszy to, że jest tutaj dużo Teodora, bo go uwielbiam. Co prawda tutaj był w wersji "sadysty", ale nie zrobił Herm krzywdy :) Jestem zła na Rona, że się wtrąca, ale póki co nie robi afer :) Bardzo mnie zaintrygowała ta Grace i mam nadzieję, że będzie o niej więcej wspomniane ;) Ach, no i trzymam kciuki za to, żeby eliksir się udał!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Supper :D Zapraszam na mojego bloga. http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział jest świetny i to drugie oblicze Notta wspaniałe :)
    Jestem pod wrażeniem , pisz dalej jak najwięcej ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Teoś *.* Jak ja go wielbie mimo, że jest tutaj niezwykle wredny :D tylko mało Malfoya, ale pewnie nam to wynagrodzisz :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowny ten twój blog :) uwielbiam Teodora ;* mimo, że pokazałaś go w takim świetle i tak fajnie ;p
    Zapraszam na mojego pierwszego w życiu bloga i pierwszy rozdział na nim ;)
    http://hermiona-granger-draco-malfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Zostałaś przyjęta z powodzeniem do Stowarzyszenia ;)
    Zapraszam do dodania swojej daty urodzin do ramki 'Urodzinki nasze', do udziału w konkursie i zachęcam by polubić fanpage Stowarzyszenia :D
    [ https://www.facebook.com/StowarzyszenieDHL ]
    Pozdrawiam, Only ;>

    OdpowiedzUsuń
  27. superowy rozdział ;]
    ale się uśmiałam jak czytałam o lekcji Transmutacji .
    a kiedy przeczytałam to, to normalnie padłam z beki xd-
    "jego sikorka wzbiła się w powietrze i narobiła na szatę uczniowi siedzącemu z tyłu."
    A sytuacja z Nottem była niezła ;)
    czekam na kolejny rozdział ;)
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  28. ekstraaaaa! mam wielką nadzieję, że Nott nie popsuje tego co jest między Hermioną o Draco.. ! czekam na następny :) pozdrawiam!

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  29. super rozdział! Trochę szkoda mi Notta. A Ron jest zazdrosny :D czekam na następny :* ~Alexa Luna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  30. W głębi duszy naprawdę współczuje Nott'owi..
    Jednak on kiedyś kogoś kochał :c
    Teraz już zozumiem czemu tak bardzo nienawidzi Darco. A co do Malfoy'a, nie było go..PŁACZE :C
    Mam wrażenie,że Miona (chyba nawet nieświadomie) zakochuje się w Teodorze.
    Mam nadzieję,że to tylko moja chora wyobraźnia xD
    ~Życzę miłego dnia :*~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona w Teodorze? Nie, chyba nie. Nie sądzę C;
      Draco będzie jeszcze wiele razy, to tylko chwilowe, że go nie było w tym rozdziale.

      Usuń
  31. Na brodę Merlina! Nott jest naprawdę pociągający, ale nie, wolę, by była z Draco. Nie chcę, by go zdradziła :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Geniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaalnie! :PPPP :*****

    OdpowiedzUsuń
  33. świetnyy <3 kocham, kocham, kocham :)
    jak będziesz miała czas, to wpadnij tu : dramione-invisible-love.blogspot.com , to dopiero początek więc prosiłabym o jakąś ocenę :)
    Weny życzę i pozdrawiam,
    ichhassedich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, już wpadam :D Postaram się zostawić komentarz jeszcze dzisiaj ;)

      Usuń
  34. Świetny. Gratuluję talent. :D
    Już nie mogę się doczekać kolejnego.

    Zapraszam do mnie:http://the-formula-for-happiness.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam, więc na razie jest tylko prolog.
    Pozdrowienia ;3

    OdpowiedzUsuń
  35. Co uwielbiam:
    ♥ Ciebie
    ♥ Twojego bloga
    ♥ Twój talent
    ♥ Twoje rozdziały
    ♥ Dramione
    Dziękuję za tę historię c;
    Marietta

    OdpowiedzUsuń
  36. A właśnie! Wiem, że to dopiero 2 dzień, ale kiedy pojawi się nowy rozdział? Przepraszam, że pytam, ale w niedziele w nocy wyjeżdzam i chcialam się dowiedzieć, czy jeszcze uda mi się przeczytać... ;)
    Bardzo proszę o odpowiedź, droga Sheireen
    Marietta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro po południu, więc skoro wyjeżdżasz w nocy to na pewno jeszcze zdążysz go przeczytać ;3

      Usuń
  37. twoj blog jest najlepszy!! Niezastapiony CC;
    jestem pod ogromnym wrażeniem, bo naprawdę odniosłaś sukces. Prawdziwy SUKCES. ;))
    boję się tego, co może byc z Nottem i Mioną. Mam nadzieje, że to nie zaburzy miłości DRAMIONE :D

    I♥u

    OdpowiedzUsuń
  38. Ron mnie już denerwuje tą zazdrością. Czy on nie może jej w końcu odpuścić? Co do Notta to ciekawa jestem o co dokładnie chodzi z tą dziewczyną. Czekam na następny, życzę dużo weny i pozdrawiam ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam już wcześniej Ron nie jest zazdrosny, ale nie ufa Draco i boi się o to, że może on skrzywdzić Hermionę C;

      Usuń
  39. A oto mój drugi wierszyk dla ciebie żebyś nie przerywała pisania o Dramione ♥

    ♪ ♪ ♪

    Nie krzywdź naszych serc,
    nie ja jedyna w tym się zakochałam.
    Czekamy na ich dalszy los,
    życie dalsze opisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam dodać:
      ~NS :D

      Usuń
    2. Dziękuję, postaram się nie przerywać pisania ;3

      Usuń
  40. kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro jak tylko wstanę to dodam, bo już właśnie skończyłam, ale muszę poprawić błędy ;)

      Usuń
    2. To ja będę wyczekiwać Sh ^^
      Lolyta

      Usuń
    3. czekam z zapartym tchem!!

      Usuń
  41. kiedy wstaniesz?:(

    OdpowiedzUsuń
  42. Rany zaczelam czytac twojego bloga w srode i juz dzis go skonczylam ! Uwielbiam to jak piszesz <3 mam nadzieje ze nastepne notki wstawisz jak najszybciej bo nie wiem jak wytrzymam bez mojego ulubionego bloga ! Masztalent dziewczyno <3

    OdpowiedzUsuń
  43. Niedawno odkryłam tego bloga i właśnie skończyłam czytać ten rozdział i od teraz będę na bieżąco. Jestem pod wrażeniem! Piszesz prześwietnie i bardzo dobrze mi się to czytało. Kilka razy się poryczałam, ale to ja, więc XD Jest na pierwszym miejscu wszystkich potterowskich opowiadań jakie czytałam! :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Czy Nott zakochał się w Mionie? Czytając to trochę się o to boję...

    OdpowiedzUsuń
  45. Ciekawy ten wątek, interesuje mnie co się stało między Nottem, a Draco..
    Herm, jak zawsze dobra dziewczyna :-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  46. Po głowie chodziły mu tylko dwie osoby. Granger; ta nieznośna Gryfonka, która tak na niego działała, a która była dziewczyną jego największego wroga. I ta druga, cudowna dziewczyna o kruczoczarnych, kręconych włosach i brązowych oczach, przypominające najpiękniejszy zachód słońca. To była Ona. Jego Raj, którego nigdy nie zaznał. Odeszla. Najwidoczniej jemu było przypisane tylko musnąć ten cudowny skrawek raju, jakim go obdarzyła i odejsc. Skazany na piekło. Dlaczego bez nie wszystko tracilo sens?! Grace...była taka wspaniała. Nie miała prawa tak go skrzywdzic. Nikt nie ma prawa. Teraz moze to udowodnic, zamieniajac sie w bezlitosna zwierzyne. Z Grace życie miało znaczenie, bez niej znaczenie traciło sens.
    Oj kochana...potrzebujesz dobrej bety. I to KONIECZNIE!

    OdpowiedzUsuń
  47. Świetny rozdział, inspirujesz mnie, dzięki tobię zaczelam pisać. Cudowny blog,a ten paring poprostu uwielbiam ;) :)

    OdpowiedzUsuń