środa, 10 lipca 2013

Zabójczyni

Mknęli korytarzami, szybko zbiegając po schodach. Znaleźli się w zimnych, ciemnych lochach, które jak zwykle oświetlone były tylko pochodniami. Cieszyła się, że nie było jeszcze ciszy nocnej i patrolów, bo na pewno zaliczyliby szlaban. W głowie toczyła wojnę. Bała się, że coś działo się Draconowi, a jeszcze gorzej jakby właśnie on zrobił jakąś głupotę. Miała nadzieję, że uda im się zapobiec jak najszybciej temu, co tam się wyczyniało.
- Blaise, co takiego tam się dzieje?! – spytała, cała zasapana. Biegła ile sił w nogach. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak szybko biegła. Chyba wtedy, kiedy uciekała przed szmalcownikami.
- Draco spotkał Teodora… chyba dalej wiesz, co się mogło stać… - powiedział na jednym wydechu.
Merlinie… Wolała nie wiedzieć, co tam się wyrabiało, ale domyślała się, jak może się skończyć taka potyczka. Draco mówił, że będzie nad sobą panować, ale najwyraźniej nie wytrzymał.
- Dlaczego ich nie powstrzymałeś?! – krzyknęła Hermiona zrozpaczona. Chciała być już na miejscu. Chciała to jak najszybciej powstrzymać. Och, ile jeszcze?!
- Nie dało rady, Miona, wierz mi. Szczególnie Nott. Nie jestem pewny, czy obaj nie dostali jakimiś czarnomagicznymi klątwami... Dlatego chciałem znaleźć ciebie, byś mi pomogła!
- CO?! – nie wytrzymała. Dziwiła się, że nogi się pod nią nie ugięły i nie upadła. Czarna magia?! Klątwy?! To dla niej zbyt wiele. Nie, niemożliwe. To nie może się dziać naprawdę. W jej głowie powstawały coraz to okropniejsze i przerażające obrazy. A jeśli przybiegną za późno? A jeśli nie uda im się powstrzymać dwóch Ślizgonów skaczących sobie do gardeł? W końcu nawet Blaise nie dał rady, więc co ona mogła zdziałać?! Nie, nie tylko spokojnie. Nie była pewna, czy miała większy wpływ na Malfoya, ale musi spróbować. Może jej bardziej posłucha niż przyjaciela, by zaprzestał tej bójki.
            Skręcili w korytarz w naprawdę odległych zakamarkach lochów. Gdy Hermiona usłyszała huk zaklęć, aż jej zmroziło krew w żyłach. Blaise mówił o czarnej magii. Skręcili gwałtownie w opuszczony, zakurzony, pełen pajęczyn korytarz. Hermiona jeszcze wcześniej usłyszała głośny krzyk, a później głuchy jęk. Kiedy wreszcie dotarli na miejsce oczom Hermiony ukazał się przerażający widok. Nott miał parę głębokich rozcięć na twarzy, z których sączyła się krew. Koszulę miał rozciętą wielkiego siniaka na policzku. Wyglądał jakby dostał paroma klątwami. Szczególnie te rozcięcia. Nie wyglądały za dobrze. Jej wzrok przeniósł się na chłopaka, który stał zgięty w połowie z ogromnym cierpieniem na twarzy. Jego koszula również była nadszarpnięta, a przez tors przechodziło paskudna rana. Włosy zjeżyły jej się na karku. Nott stał z nienawistną miną, celując różdżką w Malfoya, który właśnie obrywał od niego silną klątwą. Nie wytrzymała. Blaise właśnie dobiegł do niej i aż przystanął widząc rozgrywającą się przed nim scenę.
- Draco! – zawołała i podbiegła do chłopaka ile sił w nogach. Popatrzyła na jego wykrzywioną z bólu twarz. – Draco, błagam odezwij się… - jej głos drżał. Łzy napłynęły jej do oczu. Nienawidziła patrzeć jak ktoś jej bliski tak bardzo cierpi.
- Her… Miona… - wyszeptał z trudem. Natychmiast się nad nim nachyliła. – Odejdź stąd…
            Hermiona usłyszała huk. Odwróciła się. Blaise właśnie wylądował na ścianie. Z jego czoła popłynęła strużka czerwonej cieczy. Stracił przytomność. Musiał dostać naprawdę potężnym zaklęciem. Odwróciła wściekłe spojrzenie na Teodora Notta, który wyglądał… przerażająco. Widać oberwał parę razy od Blaise’a, zanim ten stracił przytomność. Ta dzikość i szaleństwo na twarzy pomieszane z jego własną krwią. Trzymał różdżkę, celując koniec w Draco.
- Nie, przestań! – wydarła się. Stanęła między dwoma wychowankami Węża. Teodor obrzucił ją wściekłym spojrzeniem.
- Zejdź mi z drogi, Granger. Ta sprawa i tak już jest wystarczająco brudna, by brała w niej udział taka szlama jak ty – warknął, ale ona nic nie zrobiła.
- Nie… nazywaj jej… tak – wysapał z trudem Draco. Odwróciła na niego opiekuńcze spojrzenie. Nie mogła patrzeć na to jak się zwija z bólu. Nott jak na zawołanie wzmocnił klątwę. Draco upadł na kolana. Hermiona klęknęła obok niego i wzięła jego twarz w dłonie. Jednak on nie potrafił jej spojrzeć w oczy. Draco czuł się beznadziejnie. Wszystko go bolało, czuł jak odpływa, a to dlatego, że rzucił się na Notta ignorując ostrzeżenia Hermiony. Nie chciał tak skończyć. Torturowany przez Teodora. Dlaczego ona musiała na to wszystko patrzeć. Bał się spojrzeć jej w oczy. Bał się, że dostrzeże w tych czekoladowych tęczówkach zawód.
            Gryfonka w jednej chwili wstała i odwróciła się do Notta. Wyciągnęła w ekspresowym tempie różdżkę i wycelowała prosto w jego serce.
- Co ty mu robisz? – spytała ze łzami w oczach, gdy usłyszała kolejny krzyk bólu jej chłopaka. Nott uśmiechnął się wrednie.
- Czarna magia, Granger. Myślałem, że się na tym znasz – popatrzył jej wyzywająco w oczy. – Zaklęcie wyniszcza go od środka. Powoli, bardzo powoli miażdży mu kości, by później zabrać się za wnętrzności.
- Przerwij zaklęcie, bo nie ręczę za siebie – szepnęła, przełykając łzy. Już wiedziała, dlaczego Malfoy tak cierpiał. Nie potrafiła sobie wyobrazić tego, co przeżywał. To było tak bestialskie. Zaśmiał się szaleńczo.
- Skończysz ze mną tak jak w bibliotece? Wypalisz jakąś małą dziurę w bluzce? – zakpił. Hermiona zacisnęła szczękę z wściekłości. Miała ochotę zawyć z rozpaczy.
- Wtedy chodziło o mnie, a tutaj chodzi o kogoś, kogo kocham – warknęła. Źrenice Notta zwęziły się natychmiastowo.
- Kochasz, tak? – szepnął groźne. Zagryzła wargę i kiwnęła stanowczo głową. Wtedy Nott jeszcze bardziej wzmocnił zaklęcie, ale tym razem zaczął mamrotać coś pod nosem.
            Nagle Hermiona zgięła się wpół. Ból jaki poczuła był nie do opisania. Czuła się jakby jakaś niewidoczna ściana napierała na nią powoli. Coś ścisnęło jej płuca i wzięła głęboki oddech. Niestety ten stawał się coraz szybszy i urywany. Nott wyrwał jej różdżkę mimo, iż próbowała się bronić. Wycofała się pod ścianę i upadła na kolana obok Malfoya. Blondyn zakaszlał ciężko i wziął głęboki oddech. Hermiona poczuła jakby kości przebijały jej wnętrzności. Łzy bezsilności potoczyły się bezwiednie po jej policzkach. Nagle usłyszała obok siebie słaby, ale tak bardzo przepełniony bólem głos ukochanej osoby.
- Przepraszam, Hermiono…
            Nie! W jej głowie się zakręciło. Draco, nie przepraszaj. To nie twoja wina. To tylko i wyłącznie moja wina, że do tego doprowadziłam. A mogła milczeć. Milczenie było dla niej życiem. I nie tylko dla niej. Błagała w myślach, by Zabini się obudził. By przyszedł im z pomocą, ale to najwidoczniej się nie zapowiadało. Nott wykończył wszystkich po kolei. Pluła sobie w twarz, że znów tak łatwo dała się zaskoczyć. Harry, Ron, Ginny, Clemense, Luna, Neville… I ci wszyscy jej przyjaciele. Mogła ich nigdy już nie zobaczyć. Takie myśli jej nie pomagały przy bólu, który wręcz odczuwała każdym calem ciała. Nawet nie poczuła jak Nott łapie ją za ramię i odciąga w kąt pokoju. Widziała tą jego chorą satysfakcję malującą się na twarzy, gdy widział ich cierpienie. Ale gdy zobaczył jej łzy, które spływały obficie z jej oczu, jego wyraz twarzy zastygł.
- Granger, ty głupia dziewczyno, ciesz się, że potrafię być dobry – warknął. – Mam dla ciebie propozycję.
            Hermiona prychnęła w duchu. DOBRY?! Czy on sobie do cholery jasnej robi z niej żarty? Syknęła z bólu, bo wrócił on ze zdwojoną siłą. Kiwnęła głową, pokazując, że słucha. Nott uśmiechnął się szyderczo.
- Układ jest prosty – spojrzał na nią tak, że się przestraszyła i to poważnie. Przez myśl jej przeszło, czy przypadkiem nie woli śmierci, ale szybko ją odrzuciła. – Ja zdejmuję z nich klątwy i puszczam wolno, a z ciebie zdejmuję klątwę, ale… - jej serce zastygło. Spod ściany dobiegł ją cichy jęk Malfoya. Przynajmniej wciąż żył. Może ma szansę ich uratować. - … ale ty zostajesz przy mnie. Kochanka, pamiętasz, Granger? – uśmiechnął się z pogardą.
- Pamiętam… - wyszeptała, ponieważ ucisk w klatce piersiowej leciutko zelżał. Hermiona poczuła jakby ktoś położył jej kamień na sercu. Stało się ciężkie. Nie, ona nie chciała przystawać na tą chorą propozycję. Za nic. Była wierna swojemu słowu.
- To dobrze, że przynajmniej tyle. Zrywasz kontakty z tymi szujami, rozumiesz? Malfoy zapłaci w końcu za swoje uczynki. Coś za coś – warknął i wskazał jej przyjaciół, którzy leżeli nieprzytomni. Kiwnęła głową, czując wstręt do samej siebie. Musi improwizować. Nie pozostało jej nic innego.
- Daj mi się przynajmniej z nimi… pożegnać – wyjąkała, nie wiedząc jakie słowo byłoby dobre. Nott po sekundzie zastanowienia machnął różdżką, a ból, który czuła ustąpił równie szybko jak się pojawił. Odetchnęła, zaczerpując głęboko powietrza. Podniosła się powoli z podłogi, ponieważ każdy mięsień piekł jakby był przypalany na wielkim ogniu. Jednak gdy tylko podniosła się na nogi, podbiegła do Malfoya.
- Zdejmij z niego klątwę – zwróciła się błagalnym głosem do Notta. Draco charknął i wypluł z ust krew. Serce zabolało ją na ten widok o wiele bardziej niż podczas tortur. Ten pokręcił głową. W jej oczach zapłoną ogień taki sam, jaki palił jej mięśnie. Nott wskazał, by do niego podeszła. Niechętnie podniosła się na nogi, ściskając dłoń Malfoya, jakby chcąc dać mu nadzieję, że będzie dobrze. Nie była nawet pewna, czy on wciąż jest przytomny lub… żywy. Na samą myśl robiło jej się słabo. Nott wytarł sobie zakrwawioną twarz o koszulę.
            Podeszła do niego, a ten przyciągnął ją mocno łapiąc za ramię.
- Skąd mogę wiedzieć, że czegoś nie knujesz? – syknął. Łypnęła na niego groźnie.
- Tutaj chodzi o moich przyjaciół…
- Pocałuj mnie, Granger – wpadł jej nagle w słowo. Aż ją zamurowało. Dosłownie. Oczy miała wielkie jak galeony, usta rozszerzone w niemym zdumieniu, a jej ciało się nie ruszało. – Słyszałaś, co powiedziałem?! – krzyknął jej w twarz. Drgnęła.
- Ale po co? – wyrzuciła się z siebie oburzenie. Wyobraziła sobie jak on ją brutalnie przyciąga i całuje. Musiała powstrzymać odruch wymiotny. Nie, to nie może być prawda.
- Muszę mieć pewność, że nie grasz, a naprawdę przystałaś na mój układ – uśmiechnął się pogardliwie. Pisnęła cicho, kiedy rzeczywiście złapał ją w talii i przyciągnął. Nie skradł jej całusa. Machnął różdżką tym samym unicestwiając klątwę. Malfoy drgnął i zakasłał parę razy, plując krwią. Nott machnął ponownie różdżką tak, by Ślizgon mógł widzieć rozgrywającą się scenę. Hermiona poczuła jak jej serce drży. Zauważyła ledwo widoczne iskry nienawiści w jego zamglonych cierpieniem oczach. Nie mogła… odwróciła głowę. Nott schował jej różdżkę do kieszeni, co nie umknęło jej uwadze. Podeszła bliżej do Ślizgona. Chciała zyskać na czasie, więc spytała.
- Nie brzydzisz się tego, że jestem szlamą? – wręcz wypluła to słowo. Uśmiechnął się ironicznie.
- Grace też nią była. Była równie waleczna i pyskata, co ty – wtrącił i obrzucił wściekłym spojrzeniem Malfoya. – Masz te same ciekawe błyski w brązowych oczach, co ona – skomentował patrząc się tak intensywnie w jej tęczówki, że aż się speszyła. Przysunęła się jeszcze bliżej Ślizgona. Jedną rękę zarzuciła za jego ramię, a drugą trzymała na jego torsie. Czy wszyscy Ślizgoni są tak zimni? Odrzuciła niepotrzebne myśli. Musiała się skoncentrować. Usłyszała jak Malfoy się szarpie, ale zapewne jakieś niewidzialne liny go przywiązywały. Wiedziała, że ciężko jest mu na to patrzeć. Ona też ledwo znosiła dotyk tego Ślizgona. Tyle, że Draco nie wiedział, że ona ma jakiś plan. Zapewne myślał, że ona „oddaje mu się”, by ratować ich. To musiało nim wstrząsnąć do żywego.
- Na co czekasz, Granger? – podniósł pytająco brew. Och, no tak, na co ona czeka?
            Powoli jej ręka zsunęła się z jego torsu. Hermiona, by nie wzbudzić jego podejrzliwości zbliżyła się do niego. Jej wargi drżały. Dzieliło ich już tylko pięć cali. Draco zaklął na Notta w kącie naprawdę paskudnie. Hermiona przymrużyła oczy, by tym samym zmusić do tego Ślizgona stojącego przed nią. Udało jej się. Chłopak był najwidoczniej tak przejęty, że nie poczuł jak wyciąga dwie różdżki z jego kieszeni.
- Nigdy, Nott – wyszeptała złośliwie mu prawie w usta i wyrwała się. Ten otworzył wściekły oczy, a jego ręka sięgnęła do pustej kieszeni. Jego wzrok był teraz tak przerażający, że gdyby nie miała różdżek, to by się przestraszyła nie na żarty. Tyle, że ona miała teraz przewagę. I nawet Nott nie był jej straszny.
- Nie baw się, Granger. To przedmioty dla prawdziwych czarodziejów, a nie takich imitacji jak ty – prychnął.
- Spróbuj się ruszyć, Nott – warknęła. Cofnęła się w stronę Malfoya, wciąż celując różdżkami w czarnowłosego. Kiedy była już blisko, odwróciła się do jej chłopaka i machnęła różdżką, by rozwiązać niewidoczne liny. Machnęła drugi raz, by rozbudzić Blaise’a. Hermiona padła na kolana przy Malfoyu i zarzuciła mu się na szyję.
- Przepra… - zaczął Draco, ale ona pokręciła głową i skradła mu długi pocałunek.
- Kocham cię – wyszeptała.
- Ja ciebie również – odparł i pocałował ją ponownie, delikatnie przegryzając wargę.
- Idź do Blaise’a – oznajmiła mimo jego protestów, widząc, że ich przyjaciel się obudził i niezbyt wie, gdzie jest.
            Odwróciła się do Notta, który uciekł wzrokiem od sceny rozgrywającej się między Draco i Hermioną. Teraz jednak sztyletowali się wzrokiem. Wycelowała w niego różdżkami.
- Tchórz z ciebie, Granger – skomentował. – Chcesz mi zrobić krzywdę mimo, iż nie mam różdżki?
Hermiona niewiele myśląc rzuciła mu jego różdżkę. Niech szanse będą wyrównane. Wściekła rzuciła pierwsze zaklęcie. Już po chwili całym korytarzem wstrząsały wybuchy i zaklęcia. Cieszyła się, że ten korytarz jest tak bardzo zapomniany, nawet jeśli chyba nie było jeszcze ciszy nocnej.
- Expelliarmus – mruknęła sekundę po innym zaklęciu. Nott obronił się przed Drętwotą, ale już nie zauważył drugiego uroku. Zaklął, kiedy różdżka z jego ręki wpadła prosto w jej.
- Ale z ciebie zdzira, Granger – splunął.
O nie. Malfoy chyba to usłyszał, bo już szedł do niego z wyciągniętą różdżką, grożąc mu jednocześnie. Ona natomiast popatrzyła na twarz człowieka, którego znienawidziła. Już nawet nie czuła go niego współczucia za to, co zrobił im wszystkim. Może do cholery stracił bliską osobę, ale nie oznaczało to, że miał się tak zachowywać. Niewiele myślała nad tym, co robi.
- Mortifera Somnus – powiedziała. Zauważyła strach na twarzy Notta. Kiedy dostał podwójnym promieniem. Osunął się na podłogę i spytał z niedowierzaniem w oczach.
- Skąd znasz takie zaklęcia…?
Podeszła do niego i stanęła nad jego ciałem, które powoli gasło.
- Jestem naprawdę umiejętną zdzirą – syknęła z satysfakcją na twarzy. – Słodkich snów…


            Hermiona siedziała w dormitorium prywatnym Draco razem z Blaisem i samym blondynem. Wszyscy leczyli się z odniesionych ran. Hermiona siedziała na kanapie całkowicie załamana. Ukryła twarz w dłoniach jakby chciała tym samym zakryć wszystkie smutki, żale, ból i strach. Bała się tego, co zrobiła.
- Hermiono, zamiast jęczeć to powiesz nam, co to było za zaklęcie? – dopytywał się po raz kolejny Draco, leżąc wygodnie na łóżku. Blaise mu zawtórował. Siedział na wygodnym fotelu popijając Ognistą. Gryfonka pokręciła przecząco głową.
- Zrobiłam coś strasznego. Nie, Merlinie… - opadła na kanapę i ukryła twarz w poduszce.
- Zabiłaś…? – spytał Zabini.
Milczenie.
Ślizgoni wymieniający zlęknione spojrzenia.
Cisza.
Ciężki oddech dziewczyny.
- Ej, Miona – zaczął Blaise. – Ty tak serio?
Draco siedział cicho. Czyżby Granger zabiła? Nie, to niemożliwe. Nie chciał, by to ona dźwigała ten ciężar. Nie chciał, by przeżywała to samo, co on.
- Nie, Blaise. Ja nie zabiłam, ale… to się prawie z tym równa – wydusiła z siebie, a Draco poczuł przynajmniej połowę mniej ciężaru, który go dopadł.
- Zaklęcie może być rzucone tylko i wyłącznie przez osobę, która nie skaziła swej duszy aktem morderstwa niewinnego człowieka, a rzucone być może tylko i wyłącznie na osobę, która na swym sumieniu ma morderstwo niewinnego. Z tego, co wynika, Nott zabił kogoś niewinnego. – wyrecytowała i ciągnęła dalej. - Ofiara zapada w 72-godzinny sen, podczas którego wygląda jakby była martwa, także wszystkie oznaki, po których można poznać żyjącą osobę: puls, oddech, ustają. Ofiara budzi się po trzech dniach, jednak jej sen wzbudza u niej niewytłumaczalny lęk – przez tydzień nie jest w stanie rzucić żadnego zaklęcia uważanego za czarnomagiczne, dopóki nie odpłaci się za winy popełnione w przeszłości – za morderstwo. Po tygodniu odzyskuje wszystkie zdolności, jednak gdy raz wyrazi skruchę, już do śmierci nie będzie w stanie mieć czegoś wspólnego z czarną magią. Nie istnieje żadna ochrona przed tym zaklęciem.*
            Kiedy skończyła w pokoju zaległa głucha cisza. Malfoy i Zabini wymienili zdumione spojrzenia. Nie spodziewali się, że Hermiona zna tak potężne, pradawne zaklęcia. A znała ich wiele, tyle że bała się ich użyć. Znała nawet zaklęcie, które zamieniało człowieka w kupkę popiołów. Niektóre z nich były przerażające. Nie dziwiła się, że nie były już one używane.
- Dlatego wyglądał jak martwy, gdy kazałaś nam go ukryć w nieużywanej klasie – zauważył Blaise i ku jej zdziwieniu uśmiechnęli się razem z Malfoyem.
- Co? – spytała z lękiem. Dlaczego oni się uśmiechali?
- Należało mu się. – odparł Blaise. – Moje piękne czoło już nigdy nie będzie tak seksownie wyglądać.
Hermiona parsknęła śmiechem.
- Chcesz wiedzieć kogo zabił Nott? – usłyszała nagle głos Malfoya, a jej uśmiech zniknął z twarzy. Kiwnęła głową na znak, że chce.
- To była ta cała Grace.
- Którą mu odebrałeś? – wtrąciła. Nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła.
- Dokładnie. Ale ja zrobiłem to dla jego dobra – odpowiedział. Hermiona aż uniosła brwi. – Kiedyś się przyjaźniliśmy. Grace niby była półkrwi, ale Nott za bardzo jej ufał, co oznaczało, że wszystkie tajemnice śmierciożerców mogły zostać przez niego wydane. Dlatego też zdecydowałem się na działanie. Nie chciałem, by Nott umarł ani jego dziewczyna. Uwiodłem ją, czując się bardzo podle. Chciałem odciągnąć ją od Teodora. Niestety było za późno. Dowiedziała się zbyt poufałej informacji o Czarnym Panie – Hermiona mimowolnie się wzdrygnęła. Myśl, że Draco…, że on kiedykolwiek był świadkiem, a nawet raz sprawcą morderstw i tortur nie robiła jej dobrze. Ale już mu wierzyła. On się zmienił jeszcze przed wojną. W szóstej klasie. Gadali tylko raz. Pierwszy raz tak… normalnie. Podeszła do swojego wroga, widząc, że cierpi. Najbardziej ją zdziwiło to, że jej nie nawyzywał. Że jej nie odepchnął. Oczywiście nic sobie nie powiedzieli. Hermiona pocieszyła go, żeby się nie załamywał, bo zawsze znajdzie się iskierkę nadziei w czarnym tunelu. Doskonale pamiętała tamtą chwilę. Draco zmienił swoje postępowanie do niej chyba wtedy, kiedy była torturowana w jego domu. Pamiętała, że kiedy napotkała jego wzrok to zauważyła ten cień współczucia i bezradności.
- I co było dalej? – spytała, chociaż domyślała się.
- Czarny Pan kazał ją związać na stole. Bellatriks użyła sobie na niej mocne Crucio. Prawie jak każdy śmierciożerca.
- Ty też? – ból w jej głosie był nie do ukrycia.
- Nie, mnie wtedy nie było z Blaisem – oznajmił. Przynajmniej to przyjęła z jaką taką ulgą. - Kiedy Grace leżała już na stole błagając o śmierć, Czarny Pan kazał ją zabić. Ale miała to zrobić specjalna osoba. Mianowicie Teodor.
Zakryła usta dłonią. On musiał zabić swoją miłość. Zabić osobę, której najbardziej ufał. Został bez nikogo.
- To okropne. Merlinie, czy ja dobrze zrobiłam?
Draco podniósł się z łóżka i usiadł obok niej. Objął ją ramieniem.
- Myślę, że Nott będzie ci wdzięczny, że nie będzie mógł już używać czarnej magii – wyszeptał jej prosto w usta, muskając różane wargi.
- Może masz rację… - westchnęła i położyła się u niego na kolanach. Spojrzała na zegarek. Wskazywał pierwszą w nocy. Ogarnęło ją zmęczenie. Jutro mieli do szkoły. Nie wiedziała jak da sobie radę po takich wydarzeniach. Przymknęła oczy i zanim się obejrzała, odpłynęła w krainę snów.


            Minęło pięć dni. Wiosna na dworze była naprawdę cudowna. Deszcze przestały padać. Tylko z rana witała ich kolorowa rosa, błyszcząca jak małe brylanciki wśród trawy. Ptaki ćwierkały wesoło. Kwiaty kwitły na klombach, a w ogródku Hagrida zaczęły kiełkować pierwsze rośliny. Hermiona przez cały czas warzyła nocami eliksir z Draco. Szło im to mozolnie, ale zawsze robili jakieś postępy. Jak dobrze pójdzie to powinni skończyć w maju. Ostatnio z Ginny, Clemense i Luną wymknęły się ze szkoły do Hogsmeade, by wybrać się na babski wieczór po miasteczku. Spędziły go naprawdę bardzo udanie. Przypomniała sobie też to, co powiedziała jej Clemense, prosząc o radę.

*
- Hermiono, możemy pogadać na osobności?
- Jasne, o co chodzi? – spytała zaciekawiona.
- Ron… Wiesz, że między nami ostatnio się nie układało, a teraz było coraz lepiej. Nawet bardzo – mówiła blondynka swoim hipnotyzującym głosem. – Wczoraj spędziłam z nim udany wieczór na błoniach. I wtedy… - zaczerwieniła się lekko – Wtedy Ron mi się oświadczył.
Hermiona aż zbiła kufel z końcówką piwa kremowego.
- RON?! – syknęła z niedowierzaniem.
- Ja też byłam zaskoczona. Powiedziałam mu, że się zastanowię do dzisiaj.
- I co postanowiłaś? – dopytywała się. Nie wiedziała, co czuć. Oczywiście nie była zazdrosna. Czuła się szczęśliwa z tego powodu, że Ron chyba w końcu zrozumiał, kto jest dla niego odpowiedni. Może ułoży sobie jakoś życie.
- Ja bym bardzo chciała. Kocham go i jestem pewna, że on mnie też – wyjąkała wila, a policzki pokraśniały jej z podekscytowania. – Tylko chciałam znać twoją opinię czy… nie będziesz miała nic przeciwko…
- Clemense! – Hermiona zaśmiała się. – Życzę wam wszystkiego najlepszego! Nie zapomnij odprawić imprezy w salonie – mrugnęła do przyjaciółki. Blondynka uśmiechnęła się szeroko i razem z Hermioną podeszły do stolika, by oznajmić wszystkim dziewczynom wesołą wiadomość.
*

            Wszyscy uczniowie zajęli miejsca przy swoich stołach w Wielkiej Sali. Byli już po kolacji, ale dyrektorka miała im coś jeszcze ogłosić. Dlatego gdy tylko wszyscy zakończyli jeść posiłek, McGonagall powstała z wielkiego, ozdobnego miejsca, które zawsze zajmował Dumbledore i klasnęła w dłonie. Zastawa zniknęła w ułamku sekundy. Starsza czarownica obrzuciła ostrym spojrzeniem twarze siedzących i wpatrujących się w nią uczniów. Jej usta zacisnęły się w wąską linię jak zawsze, gdy była zdenerwowana. Uczniowie natychmiast umilkli. Nie dało się słyszeć nawet najmniejszego dźwięku.
- Mam do ogłoszenia całej szkole niezbyt przyjemną wiadomość – jej głos odbił się echem od ścian. Hermionę zamurowało. Co takiego miała ogłosić profesorka? Czy to było coś naprawdę poważnego?
- Tak się składa, że wczoraj jeden z uczniów Slytherinu popełnił samobójstwo.
            Wszystkie twarze zwróciły się w stronę uczniów Salazara. Hermiona z ulgą stwierdziła, że Draco, Blaise i Pansy siedzą z otępiałymi minami i rozglądają się, kogo też brakuje przy ich stole. Profesor McGonagall ponownie przerwała wrzawę.
- Uczniem tym był niezwykle umiejętny chłopak. Wiele razy zaliczany był do osób z najwyższymi wynikami w całej szkole. Może i był cichy i niedostępny, ale na pewno każdy odczuje jego stratę. Wznieśmy więc toast ku pamięci jednego z najlepszych i najmądrzejszych uczniów Slytherinu.
            Przed obecnymi w Wielkiej Sali pojawiły się pucharki z jakimś napojem. Wszyscy powstali. Kolory domów zabarwiły się na czarny, żałobny odcień. Hogwart razem z nimi ubolewał nad stratą ucznia. Tylko jakiego? Hermiona tak bardzo bała się usłyszeć kim ten ktoś był, a jednocześnie była ciekawa i nie chciała, by McGonagall trzymała ich w niepewności. Dyrektorka podniosła puchar do góry. Uczniowie uczynili to samo.
- Za Teodora Notta! – powiedziała czarownica.
            Podczas kiedy po pomieszczeniu przeszedł szum niedowierzania, Hermionie z łoskotem wypadł puchar z ręki. Hermiona zakryła usta, z których wydał się głośny jęk. Była przerażona. Nott? Ale to niemożliwe. On nie mógł popełnić samobójstwa. Popatrzyła na Dracona, który uważnie zaczął się jej przypatrywać. Był przygaszony jak każdy. Widać było, że dla Slytherinu była to poważna strata. Jednak ona nie mogła zaprzestać przyśpieszonemu biciu serca.
- Hermiono, co się stało? – usłyszała cichy szept Wybrańca nad swoim uchem, ale nic nie odpowiedziała. Ta informacja zbyt nią wstrząsnęła.
- Zapamiętajmy go takim jakim był! – ostatnie słowa profesorki zadźwięczały im w uszach.
Uczniowie powstawali ze swoich miejsc, a w Wielkiej Sali rozległy się dyskusje na temat śmierci ucznia. Zastanawiali się, co go do tego mogło zmusić. Hermiona nie patrząc na nikogo wybiegła z Wielkiej Sali. Wszyscy po raz pierwszy zaczęli współczuć Slytherinowi. Nawet Gryfoni.
            Brązowowłosa prawie biegiem puściła się po schodach, by jak najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium. Jej głowę nawiedziły obrazy z pięciu dni wcześniej. Kiedy to rzuciła na Teodora klątwę. Od tamtego czasu go nie wiedziała. A teraz okazało się, że popełnił samobójstwo. Jeśli to było przez nią? Jeśli przez nią ktoś odebrał sobie życie? O, Merlinie, nie mogła znieść tej myśli.
- Hermiona, zaczekaj! – usłyszała głos Malfoya za swoimi plecami. Niechętnie przystanęła. Nie chciała mu spojrzeć w oczy. Chciała znaleźć się jak najdalej od tego całego zamieszania.
- Draco, a co jeśli on… - zaczęła, ale Ślizgon ją przytulił. Musiał ją wspierać.
- To nie jest żadna twoja wina – zapewnił ją.
- Ale to ja rzuciłam na niego klątwę. Jeśli te sny, które go nawiedzały podczas trzech dni śpiączki tak bardzo na niego wpłynęły po przebudzeniu, że nie wytrzymał i… i… się zabił? – wyszeptała. Mimo iż chłopak stał stopień niżej, to spokojnie mogła skryć twarz w jego ramieniu. Malfoy milczał i jeszcze mocniej ją objął.
- Nott miał wiele powodów, by to zrobić. Na pewno nie byłaś osobą, przez którą popełnił samobójstwo.
Nawet jeśli to brzmiało jak puste słowa, które miały tylko na celu pocieszenie dziewczyny, to udało mu się. Hermiona oderwała się od niego i zatopiła w tym szarym, bezdennym oceanie jakim były oczy Malfoya.
- Dobranoc… - wyjąkała i zaczęła wspinać się na górę. Nie zdziwiła się, kiedy Ślizgon poszedł za nią, ale teraz nie miała nic przeciwko. Potrzebowała czyjejś obecności w zaistniałej sytuacji. Chociaż jedyne, czego chciała się pozbyć to ten natrętny głosik w jej głowie.

Zabójczyni.

~~~~~~~~~~~~~~~ 
* zaklęcie wyszukane w Internecie. Jego wytłumaczenie było przeze mnie skopiowane i przerobione. 
Jeśli chodzi o rozdział to... Sama nie wiem, co mam o nim myśleć. Merlinie, ja serio chyba za bardzo mieszam w opowiadaniu, ale nie potrafię inaczej xd 
Starałam napisać rozdział wcześniej, ale nie dało rady, bo przez te wszystkie dni byłam albo poza miastem, albo gdzieś mnie znajomi wyciągali. Ale w końcu mam wakacje, a z nich trzeba korzystać ;)
Pozdrawiam
Sheireen ♥

64 komentarze:

  1. Suuuuper. Przeczytałam na jednym wydechu.
    Życzę weny.
    Magda Z

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie martw się, ja potrafię gorzej namieszać w moim opowiadaniu:D
    A rozdział świetny! Szkoda mi tylko trochę Notta... Odczuwam pewną słabość do takich fajnych psychopatów:D

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle namieszałaś, ale oczywiście na +. Nie będzie mi go szkoda..(wredna jestem wiem xD)
    Życzę weny i szybko pisz NN.

    Pozdrawiam. Neta619 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacja!
    Jeden z lepszych rozdziałów, które napisałaś :)
    Nie oderwałam się od tekstu ani na sekundę, chłonąc wszystko na jednym wydechu. Tyle emocji, tyle.. akcji. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem :)
    Czekam na więcej i więcej <3
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    PS Zapraszam na 10 rozdział głównego opowiadania :)

    http://dramionovelove.blogspot.com/2013/07/rozdzia-x.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooooo nieźle się porobiło. Rozdział genialny !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojacie, Nott nie żyje.
    Tyle emocji i akcji.
    To co zrobił im Nott.
    Wow, jestem pod wrarzeniem.
    Masz wyobraźnie i to jaką, ale szkoda mi Notta.
    Kiedy kolejny rozdział?

    http://dracohermionaloveff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg.... Tyle akcji i fakt namieszalas ale to dobrze :D Super, czytałam i nie mogłam się oderwać a opis bojki to w ogóle :D Zuper :D weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne! :D Uwielbiam twoje rozdziały. Czytając je nigdy się nie nudzę, teraz też tak było. Naprawdę dużo się działo. Zawsze wiedziałam, że Hermiona zna czarnomagiczne zaklęcia, ale nie wiedziałam, że kiedykolwiek je użyje. WOW! Szacun! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. "Jestem naprawdę umiejętną zdzirą" - uwielbiam taką Hermionę awrrr ;3 :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie wiem co powiedzieć... Teodor nie żyje... Ale jak to? Boże! Biedactwo! Ostatnimi czasy stanowczo za dużo płacze przez dramione! Za dużo dramatów! Jak mogłaś to zrobić biednemu Nottowi! A ja go tak bardzo lubiłam, nawet jak był tak bezduszny i robił co robił... Ojejej...
    A z pozytywów to stwierdzam że Draco to znowu stary Draco i to jest świetne! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział;]
    Jeden z Twoich najlepszych ;]
    Ta akcja z Nottem bardzo ale to bardzo mi sie podobała.
    Miona rzucająca to zaklęcie . Po prostu Rewelka ;]

    "podwójnym promieniem. Osunął się na podłogę i spytał z niedowierzaniem w oczach.
    - Skąd znasz takie zaklęcia…?
    Podeszła do niego i stanęła nad jego ciałem, które powoli gasło.
    - Jestem naprawdę umiejętną zdzirą – syknęła z satysfakcją na twarzy. – Słodkich snów…" <------- najlepszy fragment po prostu wielkie ukłony w Twoją strone ;)
    Czekam na kolejny rozdział i życze weny ;]
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  13. hmm. a wiec zacznijmy od tego że leże i kwiczę, zabic teodora ty mnie ranisz. ! Foch... Ale tak na serio fantastyczny rozdział, "Jestem naprawdę umięjetna zdzirą, słodkich snów" - jeden z najlepszych teksów w blogach jakie czytam, Po prostu padłam.
    Kolejna rzecz nie zgodzą sie z tobą wcale nie mieszasz ty dodajesz w sposób skrupulatny nowe ciekawe wątki przez co więcej sie dzieje i jest naprawdę ciekawie.
    Dalej podoba mi sie twój styl pisania, nie piszesz tak jak nie któży że hermiona myśli "boże w co ja mam sie ubrac, ocg draco jakl ja cie kocham podoba ci sie moa nowa bluzka, tak no wiem jest sweet." - ty piszesz jak prawdziwa Hermiona i za to cie podziwiam
    Pozdrawiam, Charlotte.

    OdpowiedzUsuń
  14. łaaał , jestem w szoku :D
    No tak, bardzo lubisz mieszać, ale stali czytelnicy już przygotowani :))
    Pozdrawiam i życzę weny,
    ichhassedich

    OdpowiedzUsuń
  15. No tak myślałam, że chodzi o Notta. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu sprawy. Nott i samobójstwo? Rozdział bardzo mi się podoba. Czekam na nowy ^.^

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. jesteś genialna, masz talent! jak myślisz będziesz opisywać ich pierwszy raz czy zrezygnujesz z tego?

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny rozdział jak zawsze <3 Ale mam nadzieję, że Hermiona jakoś sobie da radę, musi czuć się okropnie :(

    http://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne!
    Tylko... nie wiem co myśleć o śmierci Notta... Owszem powinien dostać jakaś nauczkę, ale żeby aż taką...
    Ron i ślub z Clemense!? To trochę dziwne, bo moim zdaniem on powinien dalej latać za Mioną i ją błagać, żeby do niego wróciła. Bo taka postawa mi bardziej pasuje do Rona
    No cóż poza tym bardzo fajnie :) Czekam na nn :)
    Pozdrawiam,
    Uzależniona od książek :)

    OdpowiedzUsuń
  19. super:)kiedy nowy?mam nadzieję że do niedzieli bo w poniedziałek wyjeżdżam i nie będę mogła czytać:(

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja go już polubiłam :'(

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj mieszasz kochana mieszasz, misz-masz i sałatka z wszystkich składników, ale nadal jest to strawne :) Mam nadzieję, że jakoś to wszystko zgrabnie doprowadzisz do końca. Życzę ci tego, by wszystko się udało. Pozdrawiam!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No trochę mieszasz, ale nadal mi się to podoba :)
    Śmierci Notta się nie spodziewałam.. a co dopiero zaręczyn Rona i Clemense! Rozdział jak najbardziej pozytywny!

    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  23. Jezu prawie sie poplakalam jak sie dowiedzialam ze Nott umarł. Mimo iż był okropny wobec Hermiony, to uwielbiałam jego podły charakter i jego oczy, ktore nieprawdopodobnie przypominały oczy Draco.
    Szokkkk ;o
    Niesamowita akcja, BRAWOOOOOOO nasza Sheireen sie popisałaaa !!!

    Pozdrawiam . Życzę weny. SWAG.

    PS. A ja tak bardzo chciałam zeby Nott był z Mioną ;c

    OdpowiedzUsuń
  24. Właśnie dlatego że tak mieszasz to trzymasz w napięciu :D
    Gdy tak czytałam to po chyba 3 akapitach zauważyłam że trzymam rękę na ustach a mama gapi się na mnie jak na wariatkę XD Ale mnie utrzymałaś w napięciu i jestem w pełnym zachwycie ^^

    Wiem że jestem wredna ale nie lubiłam Notta i mi nie jest go żal :/ To co odwalał z Hermioną to było obleśne i był zwykłym hamem >:/

    Ron oświadczył się Clemense :o SZOK! Ale może będą szczęśliwi ^^ Jestem ciekawa jak potoczy się to wszystko dalej wstawiaj szybko nn ale nie zaniedbuj przyjaciół bo oni według mnie są ważniejsi :**
    ~Nikola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ty jesteś wredna!
      Osobiście żal mi Teodora, a czy przypadkiem Clemense nie była z Harrym?

      A teraz wierszyk:

      Lecz jak będzie koniec między Draco i Hermioną,
      my tego nie przeżyjemy.
      Może kiedy pisać będziesz dalej,
      miłość ta będzie trwać dłużej.

      ~Marta♪

      Usuń
  25. Nott popełnił samobójstwo :O no nie wierzę! to chyba nie podobne do niego... czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział jest obłędny, nie wiem co powiedzieć ♥
    Ten cały pojedynek, i samobójstwo, wspaniałe :) Piszesz wybitnie i oby jak najdłużej ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. rozdział genialny, no ale sytuacja z nottem mnie zaskoczyła, sądziłam, że dzięki temu zaklęciu zmieni się na lepsze, a tu takie coś; przykro mi z powodu hermiony, mam nadzieję, że nie odbije się to na jej psychice

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozdział boski! Po przeczytaniu go siedziałam i patrzyłam i nie mogłam uwierzyć. Zszokowałaś mnie nieźle.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.

    Pozdrawiam Jagoda:):*

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowny rozdział.
    Popłakałam się jak dowiedziałam się, że Nott popełnił samobójstwo.
    Ja Go tak kochałam :c
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie no, zaskoczyłaś mnie :o Nott i samobójstwo?! Twój blog jest jednym z nielicznych, gdzie coś się ciągle dzieje. Brawa za to :)
    Mam takie pytanko. Sheireen Nightshade. Czy Nightshade pochodzi z książki "Klątwa Tytana" z serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy"? Ostatnio czytałam i zauważyłam. :D
    Pozdrawiam i życzę weny oraz zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny pomysł z tym zaklęciem, rozumiem że z tej strony ? :http://www.alexsarea.xaa.pl/xsirra7000/wydawnictwo/zaklecia/ashelback/ksiegizaklec/kz.html :D czekam na nstępny, mam nadzieję że Narcyza w końcu odpuści... :c

    OdpowiedzUsuń
  32. Tydzień temu zaczęłam szukać jakiegoś fajnego bloga o Dramione i znalazłam twój. Jak zaczęłam czytać to od razu wiedziałam ze będzie świetny. Przez tydzień przeczytałam wszystkie 51 rozdziałów. Po prostu wspaniale piszesz. Nie mogłam się od twojego bloga odciągnąć. Całymi dniami go czytałam. Wszystkie rozdziały są bardzo ciekawe i masz na nie wspaniałe pomysły. Czytałam już kilka blogów Dramione ale twój jest zdecydowanie najlepszy. Mam nadzieję ze będziesz jeszcze długo pisać. Chyba nie muszę ci życzyć weny bo widzę że masz jej mnóstwo. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeju to jest cudowne. Czytałam i drżałam przez większość rozdziału. Może jestem głupia, ale żal mi trochę Notta. Zabił się....Zastanawia mnie bardzo co go do tego zmusiło. Te koszmary, może świadomość, którą obudziła na nowo Hermiona że zabił tą dziewczynę, czy może wiedza, że próbował zniszczyć życie jej a była niewinna i tak podobna do Grace.
    Zastanawia mnie, co się stanie dalej, jak to się potoczy. Szczerze to nie wiem, czy cieszę się z tego rozdziału, tak jak z poprzednich, bo dziwnie się czuję teraz. Chyba za bardzo się utożsamiłam z tym opowiadaniem. Oczywiście nie ujmuję temu rozdziałowi napięcia i bardzo wysokiego poziomu. Chodzi mi tu tylko o bieg wydarzeń.
    Ja nie będę taka kreatywna i nie wymyślę swojej piosenki, ale zacytuję inną.
    'U mnie wszystko, jak dawnej
    tylko jeden samobójca więcej.
    Tylko jedna znów rodzina rozbita,
    tylko życie pędzi coraz prędzej.
    Gdzieś obok rozbił się samolot,
    trochę dalej zatrzęsła się ziemia.
    Kiedy patrzę na to wszystko, tak jak dziś.'

    OdpowiedzUsuń
  34. Jedyne słowa, które cisną mi się na usta po przeczytaniu tego rozdziału to:
    O mój Boże! :O

    ~Monika

    OdpowiedzUsuń
  35. Nott i samobójstwo? Hermiona i klątwy? to się w głowie nie mieści :/ dawaj następny bo nie mogę...
    ~Alexa Luna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  36. Genialny rozdział. Cały czas trzymający w napięciu *.* Doskonała robota

    OdpowiedzUsuń
  37. Świetny rozdział! A najbardziej zaskoczyło mnie to, że Ron oświadczył się Clemense :O Bo Notta to mi nie szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  38. Jeju, zastygałam w przerażeniu dosłownie co chwilę. To naprawdę był niesamowity rozdział :) czekam na dalszą część // ALEKSANDRA

    OdpowiedzUsuń
  39. Wpadłam na Twojego bloga przypadkiem i muszę powiedzieć ze byłam sceptycznie nastawiona do opowiadań tego typu oczywiście chodzi mi i dalsze, inne losy bohaterów książek, filmów itp. To jak piszesz świadczy o wielkim talencie i mam nadzieje ze go nie zmarnujesz i kiedyś będę miała przyjemność dostać w swoje szpony Twoja książkę całkowicie wykreowana przez Ciebie... Życzę weny i oczywiście czekam... Ana !

    OdpowiedzUsuń
  40. super mega świetny rozdział!!! Aż braknie słów normalnie...Życzę weny i szybszego dodania następnego rozdziału!!!

    OdpowiedzUsuń
  41. A ja uwielbiam jak tak mieszasz :) czekam na nastepna notke z niecierpliwoscia ,bo jak juz pisalam wczesniej uwilebiam twoj blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. O kurde, rozdzial jest boski, Hermiona, Draco, Blaise oraz Teodor, jestem pod wrazeniem niesamowite, czekam na kolejna notke :)))

    OdpowiedzUsuń
  43. Zabiłaś Teosia :'( to moja ulubiona postać w sadze HP
    Straaasznie mi się podobał ten rozdział. Myślę, że to jeden z najlepszych.
    Wiesz, jeszcze nie tak dawno czytając Twojego bloga przychodził mi na myśl seriam brazylijsko-kolumbijsko-wenezuelski ;) Miona z Draco kłócą się i zaraz się schodzą. Ale teraz bardzo mi się podoba. Lubię, kiedy autor miesza w życiu bohaterów :)
    Ale dalej nie mogę przeboleç, że Teoś nie żyje. We wszystkich blogach jakie czytam Nott jest zły (poza blogiem Empatii) ja nie wiem, to jakaś mania ?
    Pozdrawiam, em. :)

    OdpowiedzUsuń
  44. świetnyyyyy! kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Myślałam, że to dla mnie za dużo do czytania, gdyż wpadłam tu w sumie z przypadku i ciekawości, ale piszesz naprawdę super :D Przyznam, że aż sama zazdroszczę, gdyż sama piszę -> dra-sev-mione.blog.pl i chciałabym taką rzeszę fanów jak ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award :)
    Informacje tu: http://dramione-invisible-love.blogspot.com/2013/07/versatile-blogger-award.html
    pozdrawiam,
    ichhassedich :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award. Więcej informacji na:
    http://dramionovelove.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  48. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award
    Więcej na: http://wbrewwszystkim.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  49. weź się zlituj i daj następny :3

    OdpowiedzUsuń
  50. Blagam ja zyje twoim blogiem. Jesli przez dwa dni nie dodasz nn to sie zabije tak jak Nott. Moze uslyszysz o mnie w wiadomosciach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  51. Zostałaś nominowana Liebster Blog Award :) więcej informacji na http://dra-story-love.blogspot.com/ :0 Zapraszam do komentowania ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Znalazłam Twojego bloga trzy dni(dwa? XD) temu. Czytałam po nocach, po prostu nie mogłam się oderwać. Dramione jest moim ulubionym pairingiem i już dawno nie czytałam czegoś nowego z tą parą. Czasami brakowało mi kanionu, Malfoy był troszeczkę przesłodzony. Potem to się zmieniało...Na lepsze. Z rozdziału na rozdział piszesz lepiej, Twój styl się poprawia, rzadziej zdarzają się powtórzenia. Czasem też znajduję błędy związane z interpunkcją. Sama treść bardzo, bardzo mi się podoba. Szkoda mi Notta, bo miałam nadzieję, iż jego postać może nie to, że przejdzie oczyszczenie czy coś, ale zacznie odnosić się do głównych bohaterów z mniejszą wrogością. Uwielbiam Zabiniego i jego teksty. W każdym ff to po prostu genialna postać. Wątek z Ginny jako wampirem jest nie najgorszy, ale brakuje mi choćby akapitu z punktu widzenia tej dziewczyny. Jak się z tym czuje, co przeżywa, jak sobie radzi. Ron odzyskał moją sympatię, nie dziwią mnie jego wypowiedzi. Jest troskliwym przyjacielem, tyle. Nie rozumiem tylko jednego...Czy Clemense nic nie poczuła do naszego kochanego Wybrańca? To trochę dziwne. Według mnie Harry zasługuje na szczęście, bo to wspaniała postać. Pozostało mi tylko jedno. Życzę dużo, dużo weny. / Ann

    OdpowiedzUsuń
  53. rozdział jak zwykle wspaniały! :) czekam z niecierpliwością na następny.

    Zapraszam na mojego bloga :) Jest to moje pierwsze dramione :D

    OdpowiedzUsuń
  54. Z jednej strony szkoda mi tego całego Teodora, ale z drugiej..
    taka ulga że nie będą musieli już cierpieć z jego powodów.

    Ogólnie jesteś genialna w tym co robisz :D
    strasznie się w to wszystko wczuwam, nie wiem co zrobię jak w pewnym momencie dojadę do ostatniego postu i będę musiała wyczekiwać na kolejny... a jak na razie, lecę czytać dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Mi się podoba to, że tak mieszasz, tutaj nic nie jest pewne. Dlatego tak to wciąga :-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  56. Dobra, może Nott jest z mojego domu i w jakimś, chociaż mikroskopijnym punkcie jest mi go szkoda, to twierdzę iż mu się należało.
    Rozdział całkiem, całkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Ah, zapomniałabym!
      Twierdzisz, że nieco mieszasz w tym opowiadaniu? Nawet jeśli, to dobrze. Poprzez to czynisz tego bloga bardziej interesującym i realnym, co powinno być podstawą dla wielu osób piszących tego typu opowiadania.
      Ciekawe co spowodowało, że Nott podjął taką ważną oraz trudną, a zarazem straszną decyzję. Nalęże do osób, które twierdzą iż życie jest jedną z bardziej cennych rzeczy na tym świecie.

      Usuń
  57. Dlaaczeeggoo? :"(( Ja chcę, żeby Theoś żył! :C

    OdpowiedzUsuń