Mknęli
korytarzami, szybko zbiegając po schodach. Znaleźli się w zimnych, ciemnych
lochach, które jak zwykle oświetlone były tylko pochodniami. Cieszyła się, że
nie było jeszcze ciszy nocnej i patrolów, bo na pewno zaliczyliby szlaban. W
głowie toczyła wojnę. Bała się, że coś działo się Draconowi, a jeszcze gorzej
jakby właśnie on zrobił jakąś głupotę. Miała nadzieję, że uda im się zapobiec
jak najszybciej temu, co tam się wyczyniało.
-
Blaise, co takiego tam się dzieje?! – spytała, cała zasapana. Biegła ile sił w
nogach. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak szybko biegła. Chyba wtedy, kiedy
uciekała przed szmalcownikami.
-
Draco spotkał Teodora… chyba dalej wiesz, co się mogło stać… - powiedział na
jednym wydechu.
Merlinie…
Wolała nie wiedzieć, co tam się wyrabiało, ale domyślała się, jak może się
skończyć taka potyczka. Draco mówił, że będzie nad sobą panować, ale
najwyraźniej nie wytrzymał.
-
Dlaczego ich nie powstrzymałeś?! – krzyknęła Hermiona zrozpaczona. Chciała być
już na miejscu. Chciała to jak najszybciej powstrzymać. Och, ile jeszcze?!
- Nie
dało rady, Miona, wierz mi. Szczególnie Nott. Nie jestem pewny, czy obaj nie
dostali jakimiś czarnomagicznymi klątwami... Dlatego chciałem znaleźć ciebie,
byś mi pomogła!
-
CO?! – nie wytrzymała. Dziwiła się, że nogi się pod nią nie ugięły i nie
upadła. Czarna magia?! Klątwy?! To dla niej zbyt wiele. Nie, niemożliwe. To nie
może się dziać naprawdę. W jej głowie powstawały coraz to okropniejsze i
przerażające obrazy. A jeśli przybiegną za późno? A jeśli nie uda im się
powstrzymać dwóch Ślizgonów skaczących sobie do gardeł? W końcu nawet Blaise
nie dał rady, więc co ona mogła zdziałać?! Nie, nie tylko spokojnie. Nie była
pewna, czy miała większy wpływ na Malfoya, ale musi spróbować. Może jej
bardziej posłucha niż przyjaciela, by zaprzestał tej bójki.
Skręcili w korytarz w naprawdę
odległych zakamarkach lochów. Gdy Hermiona usłyszała huk zaklęć, aż jej
zmroziło krew w żyłach. Blaise mówił o czarnej magii. Skręcili gwałtownie w
opuszczony, zakurzony, pełen pajęczyn korytarz. Hermiona jeszcze wcześniej
usłyszała głośny krzyk, a później głuchy jęk. Kiedy wreszcie dotarli na miejsce
oczom Hermiony ukazał się przerażający widok. Nott miał parę głębokich rozcięć
na twarzy, z których sączyła się krew. Koszulę miał rozciętą wielkiego siniaka
na policzku. Wyglądał jakby dostał paroma klątwami. Szczególnie te rozcięcia.
Nie wyglądały za dobrze. Jej wzrok przeniósł się na chłopaka, który stał zgięty
w połowie z ogromnym cierpieniem na twarzy. Jego koszula również była nadszarpnięta,
a przez tors przechodziło paskudna rana. Włosy zjeżyły jej się na karku. Nott
stał z nienawistną miną, celując różdżką w Malfoya, który właśnie obrywał od
niego silną klątwą. Nie wytrzymała. Blaise właśnie dobiegł do niej i aż
przystanął widząc rozgrywającą się przed nim scenę.
-
Draco! – zawołała i podbiegła do chłopaka ile sił w nogach. Popatrzyła na jego
wykrzywioną z bólu twarz. – Draco, błagam odezwij się… - jej głos drżał. Łzy
napłynęły jej do oczu. Nienawidziła patrzeć jak ktoś jej bliski tak bardzo
cierpi.
-
Her… Miona… - wyszeptał z trudem. Natychmiast się nad nim nachyliła. – Odejdź
stąd…
Hermiona usłyszała huk. Odwróciła
się. Blaise właśnie wylądował na ścianie. Z jego czoła popłynęła strużka
czerwonej cieczy. Stracił przytomność. Musiał dostać naprawdę potężnym
zaklęciem. Odwróciła wściekłe spojrzenie na Teodora Notta, który wyglądał…
przerażająco. Widać oberwał parę razy od Blaise’a, zanim ten stracił
przytomność. Ta dzikość i szaleństwo na twarzy pomieszane z jego własną krwią.
Trzymał różdżkę, celując koniec w Draco.
-
Nie, przestań! – wydarła się. Stanęła między dwoma wychowankami Węża. Teodor
obrzucił ją wściekłym spojrzeniem.
-
Zejdź mi z drogi, Granger. Ta sprawa i tak już jest wystarczająco brudna, by
brała w niej udział taka szlama jak ty – warknął, ale ona nic nie zrobiła.
-
Nie… nazywaj jej… tak – wysapał z trudem Draco. Odwróciła na niego opiekuńcze
spojrzenie. Nie mogła patrzeć na to jak się zwija z bólu. Nott jak na zawołanie
wzmocnił klątwę. Draco upadł na kolana. Hermiona klęknęła obok niego i wzięła
jego twarz w dłonie. Jednak on nie potrafił jej spojrzeć w oczy. Draco czuł się
beznadziejnie. Wszystko go bolało, czuł jak odpływa, a to dlatego, że
rzucił się na Notta ignorując ostrzeżenia Hermiony. Nie chciał tak skończyć.
Torturowany przez Teodora. Dlaczego ona musiała na to wszystko patrzeć. Bał się
spojrzeć jej w oczy. Bał się, że dostrzeże w tych czekoladowych tęczówkach
zawód.
Gryfonka w jednej chwili wstała i
odwróciła się do Notta. Wyciągnęła w ekspresowym tempie różdżkę i wycelowała
prosto w jego serce.
- Co
ty mu robisz? – spytała ze łzami w oczach, gdy usłyszała kolejny krzyk bólu jej
chłopaka. Nott uśmiechnął się wrednie.
-
Czarna magia, Granger. Myślałem, że się na tym znasz – popatrzył jej wyzywająco
w oczy. – Zaklęcie wyniszcza go od środka. Powoli, bardzo powoli miażdży mu
kości, by później zabrać się za wnętrzności.
-
Przerwij zaklęcie, bo nie ręczę za siebie – szepnęła, przełykając łzy. Już
wiedziała, dlaczego Malfoy tak cierpiał. Nie potrafiła sobie wyobrazić tego, co
przeżywał. To było tak bestialskie. Zaśmiał się szaleńczo.
-
Skończysz ze mną tak jak w bibliotece? Wypalisz jakąś małą dziurę w bluzce? –
zakpił. Hermiona zacisnęła szczękę z wściekłości. Miała ochotę zawyć z
rozpaczy.
-
Wtedy chodziło o mnie, a tutaj chodzi o kogoś, kogo kocham – warknęła. Źrenice
Notta zwęziły się natychmiastowo.
-
Kochasz, tak? – szepnął groźne. Zagryzła wargę i kiwnęła stanowczo głową. Wtedy
Nott jeszcze bardziej wzmocnił zaklęcie, ale tym razem zaczął mamrotać coś pod
nosem.
Nagle Hermiona zgięła się wpół. Ból
jaki poczuła był nie do opisania. Czuła się jakby jakaś niewidoczna ściana
napierała na nią powoli. Coś ścisnęło jej płuca i wzięła głęboki oddech.
Niestety ten stawał się coraz szybszy i urywany. Nott wyrwał jej różdżkę mimo,
iż próbowała się bronić. Wycofała się pod ścianę i upadła na
kolana obok Malfoya. Blondyn zakaszlał ciężko i wziął głęboki oddech. Hermiona
poczuła jakby kości przebijały jej wnętrzności. Łzy bezsilności potoczyły się
bezwiednie po jej policzkach. Nagle usłyszała obok siebie słaby, ale tak bardzo
przepełniony bólem głos ukochanej osoby.
-
Przepraszam, Hermiono…
Nie! W jej głowie się zakręciło. Draco, nie przepraszaj. To nie twoja wina.
To tylko i wyłącznie moja wina, że do tego doprowadziłam. A mogła milczeć.
Milczenie było dla niej życiem. I nie tylko dla niej. Błagała w myślach, by
Zabini się obudził. By przyszedł im z pomocą, ale to najwidoczniej się nie
zapowiadało. Nott wykończył wszystkich po kolei. Pluła sobie w twarz, że znów
tak łatwo dała się zaskoczyć. Harry, Ron, Ginny, Clemense, Luna, Neville… I ci
wszyscy jej przyjaciele. Mogła ich nigdy już nie zobaczyć. Takie myśli jej nie
pomagały przy bólu, który wręcz odczuwała każdym calem ciała. Nawet nie poczuła
jak Nott łapie ją za ramię i odciąga w kąt pokoju. Widziała tą jego chorą
satysfakcję malującą się na twarzy, gdy widział ich cierpienie. Ale gdy
zobaczył jej łzy, które spływały obficie z jej oczu, jego wyraz twarzy zastygł.
-
Granger, ty głupia dziewczyno, ciesz się, że potrafię być dobry – warknął. –
Mam dla ciebie propozycję.
Hermiona prychnęła w duchu. DOBRY?!
Czy on sobie do cholery jasnej robi z niej żarty? Syknęła z bólu, bo wrócił on ze zdwojoną siłą. Kiwnęła głową, pokazując, że słucha. Nott uśmiechnął się
szyderczo.
-
Układ jest prosty – spojrzał na nią tak, że się przestraszyła i to poważnie.
Przez myśl jej przeszło, czy przypadkiem nie woli śmierci, ale szybko ją
odrzuciła. – Ja zdejmuję z nich klątwy i puszczam wolno, a z ciebie zdejmuję
klątwę, ale… - jej serce zastygło. Spod ściany dobiegł ją cichy jęk Malfoya.
Przynajmniej wciąż żył. Może ma szansę ich uratować. - … ale ty zostajesz przy
mnie. Kochanka, pamiętasz, Granger? – uśmiechnął się z pogardą.
-
Pamiętam… - wyszeptała, ponieważ ucisk w klatce piersiowej leciutko zelżał.
Hermiona poczuła jakby ktoś położył jej kamień na sercu. Stało się ciężkie.
Nie, ona nie chciała przystawać na tą chorą propozycję. Za nic. Była wierna
swojemu słowu.
- To
dobrze, że przynajmniej tyle. Zrywasz kontakty z tymi szujami, rozumiesz?
Malfoy zapłaci w końcu za swoje uczynki. Coś za coś – warknął i wskazał jej
przyjaciół, którzy leżeli nieprzytomni. Kiwnęła głową, czując wstręt do samej
siebie. Musi improwizować. Nie pozostało jej nic innego.
- Daj
mi się przynajmniej z nimi… pożegnać – wyjąkała, nie wiedząc jakie słowo byłoby
dobre. Nott po sekundzie zastanowienia machnął różdżką, a ból, który czuła
ustąpił równie szybko jak się pojawił. Odetchnęła, zaczerpując głęboko
powietrza. Podniosła się powoli z podłogi, ponieważ każdy mięsień piekł jakby
był przypalany na wielkim ogniu. Jednak gdy tylko podniosła się na nogi,
podbiegła do Malfoya.
-
Zdejmij z niego klątwę – zwróciła się błagalnym głosem do Notta. Draco charknął
i wypluł z ust krew. Serce zabolało ją na ten widok o wiele bardziej niż
podczas tortur. Ten pokręcił głową. W jej oczach zapłoną ogień taki sam, jaki
palił jej mięśnie. Nott wskazał, by do niego podeszła. Niechętnie podniosła się
na nogi, ściskając dłoń Malfoya, jakby chcąc dać mu nadzieję, że będzie dobrze.
Nie była nawet pewna, czy on wciąż jest przytomny lub… żywy. Na samą myśl
robiło jej się słabo. Nott wytarł sobie zakrwawioną twarz o koszulę.
Podeszła do niego, a ten przyciągnął
ją mocno łapiąc za ramię.
-
Skąd mogę wiedzieć, że czegoś nie knujesz? – syknął. Łypnęła na niego groźnie.
-
Tutaj chodzi o moich przyjaciół…
-
Pocałuj mnie, Granger – wpadł jej nagle w słowo. Aż ją zamurowało. Dosłownie.
Oczy miała wielkie jak galeony, usta rozszerzone w niemym zdumieniu, a jej
ciało się nie ruszało. – Słyszałaś, co powiedziałem?! – krzyknął jej w twarz.
Drgnęła.
- Ale
po co? – wyrzuciła się z siebie oburzenie. Wyobraziła sobie jak on ją brutalnie
przyciąga i całuje. Musiała powstrzymać odruch wymiotny. Nie, to nie może być
prawda.
-
Muszę mieć pewność, że nie grasz, a naprawdę przystałaś na mój układ –
uśmiechnął się pogardliwie. Pisnęła cicho, kiedy rzeczywiście złapał ją w talii
i przyciągnął. Nie skradł jej całusa. Machnął różdżką tym samym unicestwiając
klątwę. Malfoy drgnął i zakasłał parę razy, plując krwią. Nott machnął ponownie
różdżką tak, by Ślizgon mógł widzieć rozgrywającą się scenę. Hermiona poczuła
jak jej serce drży. Zauważyła ledwo widoczne iskry nienawiści w jego zamglonych
cierpieniem oczach. Nie mogła… odwróciła głowę. Nott schował jej różdżkę do
kieszeni, co nie umknęło jej uwadze. Podeszła bliżej do Ślizgona. Chciała
zyskać na czasie, więc spytała.
- Nie
brzydzisz się tego, że jestem szlamą? – wręcz wypluła to słowo. Uśmiechnął się
ironicznie.
-
Grace też nią była. Była równie waleczna i pyskata, co ty – wtrącił i obrzucił
wściekłym spojrzeniem Malfoya. – Masz te same ciekawe błyski w brązowych
oczach, co ona – skomentował patrząc się tak intensywnie w jej tęczówki, że aż
się speszyła. Przysunęła się jeszcze bliżej Ślizgona. Jedną rękę zarzuciła za
jego ramię, a drugą trzymała na jego torsie. Czy wszyscy Ślizgoni są tak zimni?
Odrzuciła niepotrzebne myśli. Musiała się skoncentrować. Usłyszała jak Malfoy
się szarpie, ale zapewne jakieś niewidzialne liny go przywiązywały. Wiedziała,
że ciężko jest mu na to patrzeć. Ona też ledwo znosiła dotyk tego Ślizgona.
Tyle, że Draco nie wiedział, że ona ma jakiś plan. Zapewne myślał, że ona
„oddaje mu się”, by ratować ich. To musiało nim wstrząsnąć do żywego.
- Na
co czekasz, Granger? – podniósł pytająco brew. Och, no tak, na co ona czeka?
Powoli jej ręka zsunęła się z jego
torsu. Hermiona, by nie wzbudzić jego podejrzliwości zbliżyła się do niego. Jej
wargi drżały. Dzieliło ich już tylko pięć cali. Draco zaklął na Notta w kącie
naprawdę paskudnie. Hermiona przymrużyła oczy, by tym samym zmusić do tego
Ślizgona stojącego przed nią. Udało jej się. Chłopak był najwidoczniej tak
przejęty, że nie poczuł jak wyciąga dwie różdżki z jego kieszeni.
-
Nigdy, Nott – wyszeptała złośliwie mu prawie w usta i wyrwała się. Ten otworzył
wściekły oczy, a jego ręka sięgnęła do pustej kieszeni. Jego wzrok był teraz
tak przerażający, że gdyby nie miała różdżek, to by się przestraszyła nie na
żarty. Tyle, że ona miała teraz przewagę. I nawet Nott nie był jej straszny.
- Nie
baw się, Granger. To przedmioty dla prawdziwych czarodziejów, a nie takich
imitacji jak ty – prychnął.
-
Spróbuj się ruszyć, Nott – warknęła. Cofnęła się w stronę Malfoya, wciąż
celując różdżkami w czarnowłosego. Kiedy była już blisko, odwróciła się do jej
chłopaka i machnęła różdżką, by rozwiązać niewidoczne liny. Machnęła drugi raz,
by rozbudzić Blaise’a. Hermiona padła na kolana przy Malfoyu i zarzuciła mu się
na szyję.
-
Przepra… - zaczął Draco, ale ona pokręciła głową i skradła mu długi pocałunek.
-
Kocham cię – wyszeptała.
- Ja
ciebie również – odparł i pocałował ją ponownie, delikatnie przegryzając wargę.
- Idź
do Blaise’a – oznajmiła mimo jego protestów, widząc, że ich przyjaciel się
obudził i niezbyt wie, gdzie jest.
Odwróciła się do Notta, który uciekł
wzrokiem od sceny rozgrywającej się między Draco i Hermioną. Teraz jednak
sztyletowali się wzrokiem. Wycelowała w niego różdżkami.
-
Tchórz z ciebie, Granger – skomentował. – Chcesz mi zrobić krzywdę mimo, iż nie
mam różdżki?
Hermiona
niewiele myśląc rzuciła mu jego różdżkę. Niech szanse będą wyrównane. Wściekła
rzuciła pierwsze zaklęcie. Już po chwili całym korytarzem wstrząsały wybuchy i
zaklęcia. Cieszyła się, że ten korytarz jest tak bardzo zapomniany, nawet jeśli
chyba nie było jeszcze ciszy nocnej.
- Expelliarmus – mruknęła sekundę po innym
zaklęciu. Nott obronił się przed Drętwotą,
ale już nie zauważył drugiego uroku. Zaklął, kiedy różdżka z jego ręki wpadła
prosto w jej.
- Ale
z ciebie zdzira, Granger – splunął.
O
nie. Malfoy chyba to usłyszał, bo już szedł do niego z wyciągniętą różdżką,
grożąc mu jednocześnie. Ona natomiast popatrzyła na twarz człowieka, którego
znienawidziła. Już nawet nie czuła go niego współczucia za to, co zrobił im
wszystkim. Może do cholery stracił bliską osobę, ale nie oznaczało to, że miał
się tak zachowywać. Niewiele myślała nad tym, co robi.
- Mortifera Somnus – powiedziała.
Zauważyła strach na twarzy Notta. Kiedy dostał podwójnym promieniem. Osunął się
na podłogę i spytał z niedowierzaniem w oczach.
-
Skąd znasz takie zaklęcia…?
Podeszła
do niego i stanęła nad jego ciałem, które powoli gasło.
- Jestem
naprawdę umiejętną zdzirą – syknęła z satysfakcją na twarzy. – Słodkich snów…
Hermiona siedziała w dormitorium
prywatnym Draco razem z Blaisem i samym blondynem. Wszyscy leczyli się z odniesionych ran. Hermiona
siedziała na kanapie całkowicie załamana. Ukryła twarz w dłoniach jakby chciała
tym samym zakryć wszystkie smutki, żale, ból i strach. Bała się tego, co
zrobiła.
-
Hermiono, zamiast jęczeć to powiesz nam, co to było za zaklęcie? – dopytywał
się po raz kolejny Draco, leżąc wygodnie na łóżku. Blaise mu zawtórował.
Siedział na wygodnym fotelu popijając Ognistą. Gryfonka pokręciła przecząco
głową.
-
Zrobiłam coś strasznego. Nie, Merlinie… - opadła na kanapę i ukryła twarz w
poduszce.
-
Zabiłaś…? – spytał Zabini.
Milczenie.
Ślizgoni
wymieniający zlęknione spojrzenia.
Cisza.
Ciężki
oddech dziewczyny.
- Ej,
Miona – zaczął Blaise. – Ty tak serio?
Draco
siedział cicho. Czyżby Granger zabiła? Nie, to niemożliwe. Nie chciał, by to
ona dźwigała ten ciężar. Nie chciał, by przeżywała to samo, co on.
-
Nie, Blaise. Ja nie zabiłam, ale… to się prawie z tym równa – wydusiła z
siebie, a Draco poczuł przynajmniej połowę mniej ciężaru, który go dopadł.
- Zaklęcie
może być rzucone tylko i wyłącznie przez osobę, która nie skaziła swej duszy
aktem morderstwa niewinnego człowieka, a rzucone być może tylko i wyłącznie na
osobę, która na swym sumieniu ma morderstwo niewinnego. Z tego, co wynika, Nott
zabił kogoś niewinnego. – wyrecytowała i ciągnęła dalej. - Ofiara zapada w 72-godzinny
sen, podczas którego wygląda jakby była martwa, także wszystkie oznaki, po których
można poznać żyjącą osobę: puls, oddech, ustają. Ofiara budzi się po trzech
dniach, jednak jej sen wzbudza u niej niewytłumaczalny lęk – przez tydzień nie
jest w stanie rzucić żadnego zaklęcia uważanego za czarnomagiczne, dopóki nie
odpłaci się za winy popełnione w przeszłości – za morderstwo. Po tygodniu
odzyskuje wszystkie zdolności, jednak gdy raz wyrazi skruchę, już do śmierci
nie będzie w stanie mieć czegoś wspólnego z czarną magią. Nie istnieje żadna
ochrona przed tym zaklęciem.*
Kiedy skończyła w pokoju zaległa
głucha cisza. Malfoy i Zabini wymienili zdumione spojrzenia. Nie spodziewali
się, że Hermiona zna tak potężne, pradawne zaklęcia. A znała ich wiele, tyle że
bała się ich użyć. Znała nawet zaklęcie, które zamieniało człowieka w kupkę
popiołów. Niektóre z nich były przerażające. Nie dziwiła się, że nie były już
one używane.
-
Dlatego wyglądał jak martwy, gdy kazałaś nam go ukryć w nieużywanej klasie –
zauważył Blaise i ku jej zdziwieniu uśmiechnęli się razem z Malfoyem.
- Co?
– spytała z lękiem. Dlaczego oni się uśmiechali?
-
Należało mu się. – odparł Blaise. – Moje piękne czoło już nigdy nie będzie tak
seksownie wyglądać.
Hermiona
parsknęła śmiechem.
- Chcesz
wiedzieć kogo zabił Nott? – usłyszała nagle głos Malfoya, a jej uśmiech zniknął
z twarzy. Kiwnęła głową na znak, że chce.
- To
była ta cała Grace.
-
Którą mu odebrałeś? – wtrąciła. Nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła.
-
Dokładnie. Ale ja zrobiłem to dla jego dobra – odpowiedział. Hermiona aż uniosła
brwi. – Kiedyś się przyjaźniliśmy. Grace niby była półkrwi, ale Nott za bardzo
jej ufał, co oznaczało, że wszystkie tajemnice śmierciożerców mogły zostać
przez niego wydane. Dlatego też zdecydowałem się na działanie. Nie chciałem, by
Nott umarł ani jego dziewczyna. Uwiodłem ją, czując się bardzo podle. Chciałem
odciągnąć ją od Teodora. Niestety było za późno. Dowiedziała się zbyt poufałej
informacji o Czarnym Panie – Hermiona mimowolnie się wzdrygnęła. Myśl, że
Draco…, że on kiedykolwiek był świadkiem, a nawet raz sprawcą morderstw i
tortur nie robiła jej dobrze. Ale już mu wierzyła. On się zmienił jeszcze przed
wojną. W szóstej klasie. Gadali tylko raz. Pierwszy raz tak… normalnie.
Podeszła do swojego wroga, widząc, że cierpi. Najbardziej ją zdziwiło to, że
jej nie nawyzywał. Że jej nie odepchnął. Oczywiście nic sobie nie powiedzieli.
Hermiona pocieszyła go, żeby się nie załamywał, bo zawsze znajdzie się iskierkę
nadziei w czarnym tunelu. Doskonale pamiętała tamtą chwilę. Draco zmienił swoje
postępowanie do niej chyba wtedy, kiedy była torturowana w jego domu. Pamiętała,
że kiedy napotkała jego wzrok to zauważyła ten cień współczucia i bezradności.
- I
co było dalej? – spytała, chociaż domyślała się.
-
Czarny Pan kazał ją związać na stole. Bellatriks użyła sobie na niej mocne Crucio. Prawie jak każdy śmierciożerca.
- Ty
też? – ból w jej głosie był nie do ukrycia.
-
Nie, mnie wtedy nie było z Blaisem – oznajmił. Przynajmniej to przyjęła z jaką
taką ulgą. - Kiedy Grace leżała już na stole błagając o śmierć, Czarny Pan
kazał ją zabić. Ale miała to zrobić specjalna osoba. Mianowicie Teodor.
Zakryła
usta dłonią. On musiał zabić swoją miłość. Zabić osobę, której najbardziej
ufał. Został bez nikogo.
- To
okropne. Merlinie, czy ja dobrze zrobiłam?
Draco
podniósł się z łóżka i usiadł obok niej. Objął ją ramieniem.
-
Myślę, że Nott będzie ci wdzięczny, że nie będzie mógł już używać czarnej magii
– wyszeptał jej prosto w usta, muskając różane wargi.
-
Może masz rację… - westchnęła i położyła się u niego na kolanach. Spojrzała na
zegarek. Wskazywał pierwszą w nocy. Ogarnęło ją zmęczenie. Jutro mieli do
szkoły. Nie wiedziała jak da sobie radę po takich wydarzeniach. Przymknęła oczy
i zanim się obejrzała, odpłynęła w krainę snów.
Minęło pięć dni. Wiosna na dworze
była naprawdę cudowna. Deszcze przestały padać. Tylko z rana witała ich
kolorowa rosa, błyszcząca jak małe brylanciki wśród trawy. Ptaki ćwierkały
wesoło. Kwiaty kwitły na klombach, a w ogródku Hagrida zaczęły kiełkować
pierwsze rośliny. Hermiona przez cały czas warzyła nocami eliksir z Draco. Szło
im to mozolnie, ale zawsze robili jakieś postępy. Jak dobrze pójdzie to powinni
skończyć w maju. Ostatnio z Ginny, Clemense i Luną wymknęły się ze szkoły do Hogsmeade,
by wybrać się na babski wieczór po miasteczku. Spędziły go naprawdę bardzo
udanie. Przypomniała sobie też to, co powiedziała jej Clemense, prosząc o radę.
*
-
Hermiono, możemy pogadać na osobności?
-
Jasne, o co chodzi? – spytała zaciekawiona.
-
Ron… Wiesz, że między nami ostatnio się nie układało, a teraz było coraz
lepiej. Nawet bardzo – mówiła blondynka swoim hipnotyzującym głosem. – Wczoraj
spędziłam z nim udany wieczór na błoniach. I wtedy… - zaczerwieniła się lekko –
Wtedy Ron mi się oświadczył.
Hermiona
aż zbiła kufel z końcówką piwa kremowego.
-
RON?! – syknęła z niedowierzaniem.
- Ja
też byłam zaskoczona. Powiedziałam mu, że się zastanowię do dzisiaj.
- I
co postanowiłaś? – dopytywała się. Nie wiedziała, co czuć. Oczywiście nie była zazdrosna.
Czuła się szczęśliwa z tego powodu, że Ron chyba w końcu zrozumiał, kto jest
dla niego odpowiedni. Może ułoży sobie jakoś życie.
- Ja
bym bardzo chciała. Kocham go i jestem pewna, że on mnie też – wyjąkała wila, a
policzki pokraśniały jej z podekscytowania. – Tylko chciałam znać twoją opinię
czy… nie będziesz miała nic przeciwko…
-
Clemense! – Hermiona zaśmiała się. – Życzę wam wszystkiego najlepszego! Nie
zapomnij odprawić imprezy w salonie – mrugnęła do przyjaciółki. Blondynka
uśmiechnęła się szeroko i razem z Hermioną podeszły do stolika, by oznajmić
wszystkim dziewczynom wesołą wiadomość.
*
Wszyscy uczniowie zajęli miejsca
przy swoich stołach w Wielkiej Sali. Byli już po kolacji, ale dyrektorka miała
im coś jeszcze ogłosić. Dlatego gdy tylko wszyscy zakończyli jeść posiłek,
McGonagall powstała z wielkiego, ozdobnego miejsca, które zawsze zajmował
Dumbledore i klasnęła w dłonie. Zastawa zniknęła w ułamku sekundy. Starsza
czarownica obrzuciła ostrym spojrzeniem twarze siedzących i wpatrujących się w
nią uczniów. Jej usta zacisnęły się w wąską linię jak zawsze, gdy była
zdenerwowana. Uczniowie natychmiast umilkli. Nie dało się słyszeć nawet
najmniejszego dźwięku.
- Mam
do ogłoszenia całej szkole niezbyt przyjemną wiadomość – jej głos odbił się echem
od ścian. Hermionę zamurowało. Co takiego miała ogłosić profesorka? Czy to było
coś naprawdę poważnego?
- Tak
się składa, że wczoraj jeden z uczniów Slytherinu popełnił samobójstwo.
Wszystkie twarze zwróciły się w
stronę uczniów Salazara. Hermiona z ulgą stwierdziła, że Draco, Blaise i Pansy
siedzą z otępiałymi minami i rozglądają się, kogo też brakuje przy ich stole.
Profesor McGonagall ponownie przerwała wrzawę.
-
Uczniem tym był niezwykle umiejętny chłopak. Wiele razy zaliczany był do osób z najwyższymi wynikami w całej szkole. Może i był cichy i niedostępny,
ale na pewno każdy odczuje jego stratę. Wznieśmy więc toast ku pamięci jednego
z najlepszych i najmądrzejszych uczniów Slytherinu.
Przed obecnymi w Wielkiej Sali pojawiły się pucharki z jakimś napojem. Wszyscy powstali. Kolory domów
zabarwiły się na czarny, żałobny odcień. Hogwart razem z nimi ubolewał nad
stratą ucznia. Tylko jakiego? Hermiona tak bardzo bała się usłyszeć kim ten
ktoś był, a jednocześnie była ciekawa i nie chciała, by McGonagall trzymała ich
w niepewności. Dyrektorka podniosła puchar do góry. Uczniowie uczynili to samo.
- Za
Teodora Notta! – powiedziała czarownica.
Podczas kiedy po pomieszczeniu
przeszedł szum niedowierzania, Hermionie z łoskotem wypadł puchar z ręki.
Hermiona zakryła usta, z których wydał się głośny jęk. Była przerażona. Nott?
Ale to niemożliwe. On nie mógł popełnić samobójstwa. Popatrzyła na Dracona,
który uważnie zaczął się jej przypatrywać. Był przygaszony jak każdy. Widać
było, że dla Slytherinu była to poważna strata. Jednak ona nie mogła zaprzestać
przyśpieszonemu biciu serca.
-
Hermiono, co się stało? – usłyszała cichy szept Wybrańca nad swoim uchem, ale
nic nie odpowiedziała. Ta informacja zbyt nią wstrząsnęła.
-
Zapamiętajmy go takim jakim był! – ostatnie słowa profesorki zadźwięczały im w
uszach.
Uczniowie
powstawali ze swoich miejsc, a w Wielkiej Sali rozległy się dyskusje na temat
śmierci ucznia. Zastanawiali się, co go do tego mogło zmusić. Hermiona nie
patrząc na nikogo wybiegła z Wielkiej Sali. Wszyscy po raz pierwszy zaczęli
współczuć Slytherinowi. Nawet Gryfoni.
Brązowowłosa prawie biegiem puściła
się po schodach, by jak najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium. Jej głowę
nawiedziły obrazy z pięciu dni wcześniej. Kiedy to rzuciła na Teodora klątwę.
Od tamtego czasu go nie wiedziała. A teraz okazało się, że popełnił
samobójstwo. Jeśli to było przez nią? Jeśli przez nią ktoś odebrał sobie życie?
O, Merlinie, nie mogła znieść tej myśli.
-
Hermiona, zaczekaj! – usłyszała głos Malfoya za swoimi plecami. Niechętnie
przystanęła. Nie chciała mu spojrzeć w oczy. Chciała znaleźć się jak najdalej
od tego całego zamieszania.
-
Draco, a co jeśli on… - zaczęła, ale Ślizgon ją przytulił. Musiał ją wspierać.
- To
nie jest żadna twoja wina – zapewnił ją.
- Ale
to ja rzuciłam na niego klątwę. Jeśli te sny, które go nawiedzały podczas
trzech dni śpiączki tak bardzo na niego wpłynęły po przebudzeniu, że nie
wytrzymał i… i… się zabił? – wyszeptała. Mimo iż chłopak stał stopień niżej, to
spokojnie mogła skryć twarz w jego ramieniu. Malfoy milczał i jeszcze mocniej
ją objął.
-
Nott miał wiele powodów, by to zrobić. Na pewno nie byłaś osobą, przez którą
popełnił samobójstwo.
Nawet
jeśli to brzmiało jak puste słowa, które miały tylko na celu pocieszenie
dziewczyny, to udało mu się. Hermiona oderwała się od niego i zatopiła w tym
szarym, bezdennym oceanie jakim były oczy Malfoya.
-
Dobranoc… - wyjąkała i zaczęła wspinać się na górę. Nie zdziwiła się, kiedy
Ślizgon poszedł za nią, ale teraz nie miała nic przeciwko. Potrzebowała czyjejś
obecności w zaistniałej sytuacji. Chociaż jedyne, czego chciała się pozbyć to
ten natrętny głosik w jej głowie.
Zabójczyni.
~~~~~~~~~~~~~~~
* zaklęcie wyszukane w Internecie. Jego wytłumaczenie było przeze mnie skopiowane i przerobione.
Jeśli chodzi o rozdział to... Sama nie wiem, co mam o nim myśleć. Merlinie, ja serio chyba za bardzo mieszam w opowiadaniu, ale nie potrafię inaczej xd
Starałam napisać rozdział wcześniej, ale nie dało rady, bo przez te wszystkie dni byłam albo poza miastem, albo gdzieś mnie znajomi wyciągali. Ale w końcu mam wakacje, a z nich trzeba korzystać ;)
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Suuuuper. Przeczytałam na jednym wydechu.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Magda Z
Nie martw się, ja potrafię gorzej namieszać w moim opowiadaniu:D
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny! Szkoda mi tylko trochę Notta... Odczuwam pewną słabość do takich fajnych psychopatów:D
No nieźle namieszałaś, ale oczywiście na +. Nie będzie mi go szkoda..(wredna jestem wiem xD)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i szybko pisz NN.
Pozdrawiam. Neta619 ;*
Rewelacja!
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych rozdziałów, które napisałaś :)
Nie oderwałam się od tekstu ani na sekundę, chłonąc wszystko na jednym wydechu. Tyle emocji, tyle.. akcji. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem :)
Czekam na więcej i więcej <3
Pozdrawiam,
DiaMent.
PS Zapraszam na 10 rozdział głównego opowiadania :)
http://dramionovelove.blogspot.com/2013/07/rozdzia-x.html
Oooooo nieźle się porobiło. Rozdział genialny !
OdpowiedzUsuńOjacie, Nott nie żyje.
OdpowiedzUsuńTyle emocji i akcji.
To co zrobił im Nott.
Wow, jestem pod wrarzeniem.
Masz wyobraźnie i to jaką, ale szkoda mi Notta.
Kiedy kolejny rozdział?
http://dracohermionaloveff.blogspot.com/
uwielbiam czekam na next;)
OdpowiedzUsuńOmg.... Tyle akcji i fakt namieszalas ale to dobrze :D Super, czytałam i nie mogłam się oderwać a opis bojki to w ogóle :D Zuper :D weny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! :D Uwielbiam twoje rozdziały. Czytając je nigdy się nie nudzę, teraz też tak było. Naprawdę dużo się działo. Zawsze wiedziałam, że Hermiona zna czarnomagiczne zaklęcia, ale nie wiedziałam, że kiedykolwiek je użyje. WOW! Szacun! :D
OdpowiedzUsuń"Jestem naprawdę umiejętną zdzirą" - uwielbiam taką Hermionę awrrr ;3 :P
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co powiedzieć... Teodor nie żyje... Ale jak to? Boże! Biedactwo! Ostatnimi czasy stanowczo za dużo płacze przez dramione! Za dużo dramatów! Jak mogłaś to zrobić biednemu Nottowi! A ja go tak bardzo lubiłam, nawet jak był tak bezduszny i robił co robił... Ojejej...
OdpowiedzUsuńA z pozytywów to stwierdzam że Draco to znowu stary Draco i to jest świetne! :)
Super rozdział;]
OdpowiedzUsuńJeden z Twoich najlepszych ;]
Ta akcja z Nottem bardzo ale to bardzo mi sie podobała.
Miona rzucająca to zaklęcie . Po prostu Rewelka ;]
"podwójnym promieniem. Osunął się na podłogę i spytał z niedowierzaniem w oczach.
- Skąd znasz takie zaklęcia…?
Podeszła do niego i stanęła nad jego ciałem, które powoli gasło.
- Jestem naprawdę umiejętną zdzirą – syknęła z satysfakcją na twarzy. – Słodkich snów…" <------- najlepszy fragment po prostu wielkie ukłony w Twoją strone ;)
Czekam na kolejny rozdział i życze weny ;]
~Anka
hmm. a wiec zacznijmy od tego że leże i kwiczę, zabic teodora ty mnie ranisz. ! Foch... Ale tak na serio fantastyczny rozdział, "Jestem naprawdę umięjetna zdzirą, słodkich snów" - jeden z najlepszych teksów w blogach jakie czytam, Po prostu padłam.
OdpowiedzUsuńKolejna rzecz nie zgodzą sie z tobą wcale nie mieszasz ty dodajesz w sposób skrupulatny nowe ciekawe wątki przez co więcej sie dzieje i jest naprawdę ciekawie.
Dalej podoba mi sie twój styl pisania, nie piszesz tak jak nie któży że hermiona myśli "boże w co ja mam sie ubrac, ocg draco jakl ja cie kocham podoba ci sie moa nowa bluzka, tak no wiem jest sweet." - ty piszesz jak prawdziwa Hermiona i za to cie podziwiam
Pozdrawiam, Charlotte.
świetne ;333
OdpowiedzUsuńłaaał , jestem w szoku :D
OdpowiedzUsuńNo tak, bardzo lubisz mieszać, ale stali czytelnicy już przygotowani :))
Pozdrawiam i życzę weny,
ichhassedich
No tak myślałam, że chodzi o Notta. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu sprawy. Nott i samobójstwo? Rozdział bardzo mi się podoba. Czekam na nowy ^.^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
jesteś genialna, masz talent! jak myślisz będziesz opisywać ich pierwszy raz czy zrezygnujesz z tego?
OdpowiedzUsuńciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział jak zawsze <3 Ale mam nadzieję, że Hermiona jakoś sobie da radę, musi czuć się okropnie :(
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com/
Świetne!
OdpowiedzUsuńTylko... nie wiem co myśleć o śmierci Notta... Owszem powinien dostać jakaś nauczkę, ale żeby aż taką...
Ron i ślub z Clemense!? To trochę dziwne, bo moim zdaniem on powinien dalej latać za Mioną i ją błagać, żeby do niego wróciła. Bo taka postawa mi bardziej pasuje do Rona
No cóż poza tym bardzo fajnie :) Czekam na nn :)
Pozdrawiam,
Uzależniona od książek :)
super:)kiedy nowy?mam nadzieję że do niedzieli bo w poniedziałek wyjeżdżam i nie będę mogła czytać:(
OdpowiedzUsuńA ja go już polubiłam :'(
OdpowiedzUsuńOj mieszasz kochana mieszasz, misz-masz i sałatka z wszystkich składników, ale nadal jest to strawne :) Mam nadzieję, że jakoś to wszystko zgrabnie doprowadzisz do końca. Życzę ci tego, by wszystko się udało. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:)
No trochę mieszasz, ale nadal mi się to podoba :)
OdpowiedzUsuńŚmierci Notta się nie spodziewałam.. a co dopiero zaręczyn Rona i Clemense! Rozdział jak najbardziej pozytywny!
Pozdrawiam ;3
Jezu prawie sie poplakalam jak sie dowiedzialam ze Nott umarł. Mimo iż był okropny wobec Hermiony, to uwielbiałam jego podły charakter i jego oczy, ktore nieprawdopodobnie przypominały oczy Draco.
OdpowiedzUsuńSzokkkk ;o
Niesamowita akcja, BRAWOOOOOOO nasza Sheireen sie popisałaaa !!!
Pozdrawiam . Życzę weny. SWAG.
PS. A ja tak bardzo chciałam zeby Nott był z Mioną ;c
Właśnie dlatego że tak mieszasz to trzymasz w napięciu :D
OdpowiedzUsuńGdy tak czytałam to po chyba 3 akapitach zauważyłam że trzymam rękę na ustach a mama gapi się na mnie jak na wariatkę XD Ale mnie utrzymałaś w napięciu i jestem w pełnym zachwycie ^^
Wiem że jestem wredna ale nie lubiłam Notta i mi nie jest go żal :/ To co odwalał z Hermioną to było obleśne i był zwykłym hamem >:/
Ron oświadczył się Clemense :o SZOK! Ale może będą szczęśliwi ^^ Jestem ciekawa jak potoczy się to wszystko dalej wstawiaj szybko nn ale nie zaniedbuj przyjaciół bo oni według mnie są ważniejsi :**
~Nikola
Ale ty jesteś wredna!
UsuńOsobiście żal mi Teodora, a czy przypadkiem Clemense nie była z Harrym?
A teraz wierszyk:
Lecz jak będzie koniec między Draco i Hermioną,
my tego nie przeżyjemy.
Może kiedy pisać będziesz dalej,
miłość ta będzie trwać dłużej.
~Marta♪
Nott popełnił samobójstwo :O no nie wierzę! to chyba nie podobne do niego... czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest obłędny, nie wiem co powiedzieć ♥
OdpowiedzUsuńTen cały pojedynek, i samobójstwo, wspaniałe :) Piszesz wybitnie i oby jak najdłużej ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
rozdział genialny, no ale sytuacja z nottem mnie zaskoczyła, sądziłam, że dzięki temu zaklęciu zmieni się na lepsze, a tu takie coś; przykro mi z powodu hermiony, mam nadzieję, że nie odbije się to na jej psychice
OdpowiedzUsuńRozdział boski! Po przeczytaniu go siedziałam i patrzyłam i nie mogłam uwierzyć. Zszokowałaś mnie nieźle.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam Jagoda:):*
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak dowiedziałam się, że Nott popełnił samobójstwo.
Ja Go tak kochałam :c
Czekam na następny.
Pozdrawiam i życzę weny :)
Nie no, zaskoczyłaś mnie :o Nott i samobójstwo?! Twój blog jest jednym z nielicznych, gdzie coś się ciągle dzieje. Brawa za to :)
OdpowiedzUsuńMam takie pytanko. Sheireen Nightshade. Czy Nightshade pochodzi z książki "Klątwa Tytana" z serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy"? Ostatnio czytałam i zauważyłam. :D
Pozdrawiam i życzę weny oraz zdrówka.
Świetny pomysł z tym zaklęciem, rozumiem że z tej strony ? :http://www.alexsarea.xaa.pl/xsirra7000/wydawnictwo/zaklecia/ashelback/ksiegizaklec/kz.html :D czekam na nstępny, mam nadzieję że Narcyza w końcu odpuści... :c
OdpowiedzUsuńTydzień temu zaczęłam szukać jakiegoś fajnego bloga o Dramione i znalazłam twój. Jak zaczęłam czytać to od razu wiedziałam ze będzie świetny. Przez tydzień przeczytałam wszystkie 51 rozdziałów. Po prostu wspaniale piszesz. Nie mogłam się od twojego bloga odciągnąć. Całymi dniami go czytałam. Wszystkie rozdziały są bardzo ciekawe i masz na nie wspaniałe pomysły. Czytałam już kilka blogów Dramione ale twój jest zdecydowanie najlepszy. Mam nadzieję ze będziesz jeszcze długo pisać. Chyba nie muszę ci życzyć weny bo widzę że masz jej mnóstwo. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńJeju to jest cudowne. Czytałam i drżałam przez większość rozdziału. Może jestem głupia, ale żal mi trochę Notta. Zabił się....Zastanawia mnie bardzo co go do tego zmusiło. Te koszmary, może świadomość, którą obudziła na nowo Hermiona że zabił tą dziewczynę, czy może wiedza, że próbował zniszczyć życie jej a była niewinna i tak podobna do Grace.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, co się stanie dalej, jak to się potoczy. Szczerze to nie wiem, czy cieszę się z tego rozdziału, tak jak z poprzednich, bo dziwnie się czuję teraz. Chyba za bardzo się utożsamiłam z tym opowiadaniem. Oczywiście nie ujmuję temu rozdziałowi napięcia i bardzo wysokiego poziomu. Chodzi mi tu tylko o bieg wydarzeń.
Ja nie będę taka kreatywna i nie wymyślę swojej piosenki, ale zacytuję inną.
'U mnie wszystko, jak dawnej
tylko jeden samobójca więcej.
Tylko jedna znów rodzina rozbita,
tylko życie pędzi coraz prędzej.
Gdzieś obok rozbił się samolot,
trochę dalej zatrzęsła się ziemia.
Kiedy patrzę na to wszystko, tak jak dziś.'
Jedyne słowa, które cisną mi się na usta po przeczytaniu tego rozdziału to:
OdpowiedzUsuńO mój Boże! :O
~Monika
Dokładnie tak jak mi! :D
UsuńNott i samobójstwo? Hermiona i klątwy? to się w głowie nie mieści :/ dawaj następny bo nie mogę...
OdpowiedzUsuń~Alexa Luna Malfoy
piękne *.*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Cały czas trzymający w napięciu *.* Doskonała robota
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! A najbardziej zaskoczyło mnie to, że Ron oświadczył się Clemense :O Bo Notta to mi nie szkoda.
OdpowiedzUsuńJeju, zastygałam w przerażeniu dosłownie co chwilę. To naprawdę był niesamowity rozdział :) czekam na dalszą część // ALEKSANDRA
OdpowiedzUsuńWpadłam na Twojego bloga przypadkiem i muszę powiedzieć ze byłam sceptycznie nastawiona do opowiadań tego typu oczywiście chodzi mi i dalsze, inne losy bohaterów książek, filmów itp. To jak piszesz świadczy o wielkim talencie i mam nadzieje ze go nie zmarnujesz i kiedyś będę miała przyjemność dostać w swoje szpony Twoja książkę całkowicie wykreowana przez Ciebie... Życzę weny i oczywiście czekam... Ana !
OdpowiedzUsuńsuper mega świetny rozdział!!! Aż braknie słów normalnie...Życzę weny i szybszego dodania następnego rozdziału!!!
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam jak tak mieszasz :) czekam na nastepna notke z niecierpliwoscia ,bo jak juz pisalam wczesniej uwilebiam twoj blog ;)
OdpowiedzUsuńO kurde, rozdzial jest boski, Hermiona, Draco, Blaise oraz Teodor, jestem pod wrazeniem niesamowite, czekam na kolejna notke :)))
OdpowiedzUsuńZabiłaś Teosia :'( to moja ulubiona postać w sadze HP
OdpowiedzUsuńStraaasznie mi się podobał ten rozdział. Myślę, że to jeden z najlepszych.
Wiesz, jeszcze nie tak dawno czytając Twojego bloga przychodził mi na myśl seriam brazylijsko-kolumbijsko-wenezuelski ;) Miona z Draco kłócą się i zaraz się schodzą. Ale teraz bardzo mi się podoba. Lubię, kiedy autor miesza w życiu bohaterów :)
Ale dalej nie mogę przeboleç, że Teoś nie żyje. We wszystkich blogach jakie czytam Nott jest zły (poza blogiem Empatii) ja nie wiem, to jakaś mania ?
Pozdrawiam, em. :)
świetnyyyyy! kiedy następny? :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to dla mnie za dużo do czytania, gdyż wpadłam tu w sumie z przypadku i ciekawości, ale piszesz naprawdę super :D Przyznam, że aż sama zazdroszczę, gdyż sama piszę -> dra-sev-mione.blog.pl i chciałabym taką rzeszę fanów jak ty ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Versatile Blogger Award :)
OdpowiedzUsuńInformacje tu: http://dramione-invisible-love.blogspot.com/2013/07/versatile-blogger-award.html
pozdrawiam,
ichhassedich :)
Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award. Więcej informacji na:
OdpowiedzUsuńhttp://dramionovelove.blogspot.com/p/liebster-award.html
Pozdrawiam!
Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award
OdpowiedzUsuńWięcej na: http://wbrewwszystkim.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-award.html
weź się zlituj i daj następny :3
OdpowiedzUsuńBlagam ja zyje twoim blogiem. Jesli przez dwa dni nie dodasz nn to sie zabije tak jak Nott. Moze uslyszysz o mnie w wiadomosciach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana Liebster Blog Award :) więcej informacji na http://dra-story-love.blogspot.com/ :0 Zapraszam do komentowania ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga trzy dni(dwa? XD) temu. Czytałam po nocach, po prostu nie mogłam się oderwać. Dramione jest moim ulubionym pairingiem i już dawno nie czytałam czegoś nowego z tą parą. Czasami brakowało mi kanionu, Malfoy był troszeczkę przesłodzony. Potem to się zmieniało...Na lepsze. Z rozdziału na rozdział piszesz lepiej, Twój styl się poprawia, rzadziej zdarzają się powtórzenia. Czasem też znajduję błędy związane z interpunkcją. Sama treść bardzo, bardzo mi się podoba. Szkoda mi Notta, bo miałam nadzieję, iż jego postać może nie to, że przejdzie oczyszczenie czy coś, ale zacznie odnosić się do głównych bohaterów z mniejszą wrogością. Uwielbiam Zabiniego i jego teksty. W każdym ff to po prostu genialna postać. Wątek z Ginny jako wampirem jest nie najgorszy, ale brakuje mi choćby akapitu z punktu widzenia tej dziewczyny. Jak się z tym czuje, co przeżywa, jak sobie radzi. Ron odzyskał moją sympatię, nie dziwią mnie jego wypowiedzi. Jest troskliwym przyjacielem, tyle. Nie rozumiem tylko jednego...Czy Clemense nic nie poczuła do naszego kochanego Wybrańca? To trochę dziwne. Według mnie Harry zasługuje na szczęście, bo to wspaniała postać. Pozostało mi tylko jedno. Życzę dużo, dużo weny. / Ann
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle wspaniały! :) czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :) Jest to moje pierwsze dramione :D
Z jednej strony szkoda mi tego całego Teodora, ale z drugiej..
OdpowiedzUsuńtaka ulga że nie będą musieli już cierpieć z jego powodów.
Ogólnie jesteś genialna w tym co robisz :D
strasznie się w to wszystko wczuwam, nie wiem co zrobię jak w pewnym momencie dojadę do ostatniego postu i będę musiała wyczekiwać na kolejny... a jak na razie, lecę czytać dalej! :)
Mi się podoba to, że tak mieszasz, tutaj nic nie jest pewne. Dlatego tak to wciąga :-)
OdpowiedzUsuńDomi.
Dobra, może Nott jest z mojego domu i w jakimś, chociaż mikroskopijnym punkcie jest mi go szkoda, to twierdzę iż mu się należało.
OdpowiedzUsuńRozdział całkiem, całkiem.
PS Ah, zapomniałabym!
UsuńTwierdzisz, że nieco mieszasz w tym opowiadaniu? Nawet jeśli, to dobrze. Poprzez to czynisz tego bloga bardziej interesującym i realnym, co powinno być podstawą dla wielu osób piszących tego typu opowiadania.
Ciekawe co spowodowało, że Nott podjął taką ważną oraz trudną, a zarazem straszną decyzję. Nalęże do osób, które twierdzą iż życie jest jedną z bardziej cennych rzeczy na tym świecie.
Dlaaczeeggoo? :"(( Ja chcę, żeby Theoś żył! :C
OdpowiedzUsuń