Draco wrócił do Malfoy Manor cały w
nerwach. Czuł się jak największy oszust. Nie… On BYŁ największym oszustem. Od
samego początku roku szkolnego chciał zdobyć Granger, by później rzucić ją jak
wszystkie inne. Chciał pokonać tę poprzeczkę i udało mu się. Nie sądził jednak,
że ta przygoda zostawi na jego życiu tak wielki ślad. Zakochał się w niej i
chciał ją mieć. Tylko dla siebie. Czuł się wspaniale, kiedy ona też przyznała
się do swoich uczuć wobec niego.
Myślał,
że będzie gotów przeciwstawić się matce. Że ożeni się z Hermioną. Chciał nie
stawić się na ślubie. Chciał się oświadczyć Granger na Hawajach, a tutaj
wszystko poszło źle. Kiedy leżała w śpiączce, spanikował. Kiedy powiedział
„Tak” na ślubie, znienawidził sam siebie. Przez całe wesele próbował się
przekonywać, że Granger nie mogła być jego żoną.
Ona
nie należała do jego świata.
Ludzie
jak ona zawsze byli dla niego nikim.
Była
szlamą.
Nienawidził swojej osoby. Czuł się
podle, ale musiał w to uwierzyć. Powtarzał sobie to słowo cały czas w myślach,
dopóki nie uwierzył. Poluzował ten głupi krawat i ruszył prosto do swojego
gabinetu. Astorii nie było w domu. Dawał jej pieniądze, by sobie wychodziła z
przyjaciółkami na zakupy i nie zawracała mu głowy. Wolał zbankrutować, niż czuć
jej obecność. Jeszcze nie zdążył się przyzwyczaić do innej kobiety u jego boku.
Astoria była zupełnym przeciwieństwem Hermiony. Nie tylko z wyglądu, ale i z
charakteru. Ostatnio ciągle uzupełniał swój czas pracą. Teraz nie był pewny jak
się na niej skupi, skoro Granger będzie pracować w ministerstwie. Będą się
widywać prawie codziennie. Ciekawe jak oni to przeżyją.
Poczuł wyrzuty sumienia, kiedy
zauważył ten jej ból jaki spowodował u niej tamtego dnia. Najgorsze było jednak
to, że ona go znienawidziła. Widział to po niej. W jej oczach, gestach. Wciąż
go kochała i nienawidziła jednocześnie. Natomiast on chyba zawsze będzie
należeć do niej.
Usiadł na fotelu i założył nogi na
biurko. Wziął do ręki stertę papierów, gotów zabrać się do pracy, kiedy nagle w
jego okno zapukała sowa. Od razu rozpoznał w niej zwierzę Blaise’a. Diabeł
ostatnimi czasy chciał sobie kupić wiewiórkę zamiast sowy, ale sprzedawczyni w
sklepie spojrzała na niego dziwnie i powiedziała, że wiewiórek się nie tresuje.
Uśmiechnął się przypominając sobie minę Ginny. Draco chciał się z
nimi spotkać, by wypytać Rudą o Hermionę. Nie widział jej od tamtego dnia,
kiedy spotkali się w ministerstwie. Podobno było u niej wszystko dobrze i
spotykała się z Ginny. Czy to oznaczało, że Hermiona nic jej nie powiedziała?
Wstał z fotela i podszedł do okna,
by wpuścić nową sowę Diabła. Pokręcił głową z dezaprobatą, kiedy dostrzegł, że
sówka ma rudawe piórka. Czego to Blaise nie zrobi, by dokuczyć Weasleyównej?
Odczepił od nóżki zwierzęcia list i od razu wziął się za czytanie. Oparł się o
parapet, a jego wzrok biegał szybko po kartce. Z każdym zdaniem był coraz
bardziej wściekły. Zmiął pergamin w kulę i rzucił w kąt zezłoszczony. Musiał
natychmiast iść do nowego domu Blaise’a i Ginny, którego wykupili, gdy tylko
wrócili. Draconowi spadł z serca olbrzymi ciężar, kiedy dowiedział się, że z
jego kumplem wszystko w porządku i operacja się udała. Nawet nie poprawiając
marynarki i krawatu, teleportował się prosto pod przytulny, dość spory dom.
Narzeczeni dopiero dwa dni temu się
do niego wprowadzili, ale już był bardzo ładnie przyozdobiony. Był koloru niebieskiego,
a w doniczkach zawieszonych na zewnętrznych parapetach, rosły kolorowe kwiaty.
Draco nawet nie czekając na zaproszenie, wszedł do domu przyjaciela. W środku
było niezwykle kolorowo, czysto i przytulnie. Poczuł przygnębienie, kiedy
pomyślał o swojej mrocznej willi. O takim domu zawsze marzył. Blaise siedział w
salonie na jasnozielonej kanapie ze smutną miną. Wiedział już, o co chodzi.
Musiał natychmiast porozmawiać z Ginewrą.
-
Gdzie jest Ginny? – spytał.
-
Siedzi w sypialni. Zamknęła się. Nie chce ze mną rozmawiać.
- Ze
mną musi pogadać. Tu chodzi o Hermionę. Jak ona w ogóle mogła?! – krzyknął i
usiadł obok kumpla na kanapie, by chodź trochę się uspokoić.
-
Dajmy jej trochę czasu. Wszyscy wiemy, że Hermiona była dla niej najbliższa –
powiedział Diabeł. Malfoy popatrzył na niego wściekle.
-
Chyba zapominacie o mnie.
-
Ciesz się, że w ogóle cię poinformowaliśmy – odgryzł mu się czarnoskóry. –
Zresztą zgadnij przez kogo Hermiona to zrobiła.
Draco
prychnął gniewnie, ale poczuł wyrzuty sumienia. Blaise miał rację. Jednym czynem, swoim wahaniem i słabością zepsuł absolutnie wszystko. Tak bardzo chciał
cofnął czas! Nagle usłyszeli kroki i w drzwiach pojawiła się załamana Ginny.
Jej policzki były jeszcze mokre od łez, ale już nie płakała. Uspokoiła się w
samotności. Popatrzyła na Dracona z pretensją.
-
Wynoś się z mojego domu – rozkazała mu. Draco wstał z kanapy i popatrzył na nią
ze zdeterminowaniem.
-
Gdzie jest Granger?
-
WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO DOMU! Jak mogłeś jej to zrobić?! Wszystko zepsułeś! – Ruda nie
panowała już nad sobą.
-
GDZIE JEST HERMIONA?! – krzyknął rozwścieczony.
-
Hej, hej spokojnie! – wtrącił się Zabini. – Porozmawiajmy na spokojnie.
- Nie
mam zamiaru z nim rozmawiać – Ginny spojrzała
na Draco z największą nienawiścią. – Gdybym wiedziała, że okażesz się takim
egoistą i dupkiem, nigdy, ale to nigdy nie pozwoliłabym jej się do ciebie
zbliżyć.
- Hermiona
jest moją dziewczyną! – warknął. Ginny machnęła różdżką, a zaklęcie trafiło
Dracona. Syknął z bólu, kiedy zaklęcie rozcięło mu skórę na ręce, robiąc
paskudną ranę.
- Ty
masz żonę! Hermiona już w żaden sposób do ciebie nie należy!
-
Merlinie! Spokojnie! Spokojnie! – panikował powoli Blaise. Musiał powstrzymać
swoją narzeczoną i przyjaciela, by nie rzucili się sobie do gardeł i nie
pozabijali.
- Ona nosi nasze dziecko! Mam do Hermiony jakieś prawo! Mam prawo wiedzieć, gdzie jest! –
krzyknął. Draco wyglądał teraz niezwykle groźnie. Jego włosy jak zwykle były w
nieładzie, garnitur leżał na nim niechlujnie, rana krwawiła, a oczy mroziły jak
sople lodu. Blaise rzadko kiedy widywał go w takim stanie.
- Nie
masz wobec niej żadnych praw! Ona nie jest twoją własnością, Malfoy!
-
Mów, gdzie ona jest!
-
Wyjechała!
-
GDZIE?!
Ginny
spojrzała na niego z wyrzutem, a po jej policzkach znów potoczyły się dwie łzy.
Nagle zwróciła się do Blaise’a.
- Idę
do mojej rodziny. Muszę powiedzieć Harry’emu i Ronowi o zaistniałej sytuacji,
bo mają prawo wiedzieć. A ty się nim zajmij, może jak mu przemówisz do rozumu,
to zmądrzeje.
-
Gdzie jest Granger? – warknął Malfoy. Cały trząsł się z wściekłości.
- Ode
mnie nigdy się tego nie dowiesz – odpowiedziała i westchnęła. – Daj jej już
spokój, Malfoy. Będę wieczorem. Jak wrócę ma cię tu nie być.
Ginny weszła do sypialni. Usiadła na
łóżku i jeszcze raz spojrzała na list, który dzisiaj dostała. Nigdy nie
spodziewałaby się, że spawy przybiorą taki obrót. Czy jest ktokolwiek, kto nie chciałby
choć raz cofnąć czasu, by zmienić bieg wydarzeń? Ginny bardzo chciała, by nie
doszło do czegoś takiego. Nie chciała, by Hermiona tak cierpiała. Spojrzała na
list i przeczytała go ponownie.
Kochana
Ginny!
Zapewne
mnie już nie będzie, kiedy przeczytasz ten list. Wyjechałam i nie mam zamiaru
wracać. Muszę zapomnieć. Nie chcę już zachowywać się jak ktoś, kto uwielbia sam
sprawiać sobie tyle cierpienia. Jestem silna i już dawno powinnam podjąć taką
decyzję, ale nie spodziewałam się, że kiedykolwiek dojdzie do czegoś takiego.
Na pewno widziałaś artykuł o ślubie
Dracona. To okropne, co się wydarzyło. Przed moją śpiączką pokłóciliśmy się.
Kazał wynosić mi się z jego życia i posłuchałam go. Miałam wypadek i trafiłam do szpitala. Moje dziecko było zagrożone. Rozumiesz? O mały włos nie
zabiłam swojego dziecka. Najgorsze było to, że kiedy się obudziłam,
dowiedziałam się całej prawdy. Z początku nie mogłam uwierzyć, że on naprawdę
mi to zrobił. Ożenił się i ma zamiar założyć swoją rodzinę. Czułam się taka
oszukana. Nie spodziewałam się tego po nim. Mówił, że będzie dobrze, że nigdy mnie
nie opuści. Dlaczego ja znów musiałam się zawieść na mężczyźnie, którego tak
mocno pokochałam? Czasami wydaje mi się, że już nie będę zdolna do miłości…
Parę
dni później spotkaliśmy się w Ministerstwie Magii. Powiedziałam mu, że to
dziecko już nie jest jego. To prawda. Nie chciałam, by moje dziecko wychowywało
się bez ojca, ale chyba będę do tego zmuszona. Zrobię wszystko, by nigdy nie
odczuło braku drugiego rodzica.
Jednak
chyba nigdy nie zapomnę tego, co Draco mi powiedział. W końcu wyznał,
dlaczego tak trudno było mu zrezygnować z tradycji. Prawda jest taka, że gdyby
chciał, tak naprawdę bardzo chciał jak podobno kochał, to moglibyśmy być razem
i założyć rodzinę. Ale oczywiście coś musiało go cofnąć. W końcu jak można zhańbić
taki ród jak Malfoyowie poprzez ślub ze szlamą? Tak, sama w to nie wierzyłam,
bo podobno już nie wierzył w te wszystkie brednie, jakie rodzice mu wciskali w
dzieciństwie, ale chyba nauki z dzieciństwa zawsze w nas pozostaną. Odwrócił
się ode mnie i zupełnie jakby zapomniał o tym, co było kiedyś między nami.
A
najgorsze jest to, że wciąż pamiętam, kiedy go poznałam. Poznałam prawdziwego
Dracona Malfoya. Kiedy się zakochałam, wydawało mi się, że jest dla mnie tym
jedynym. Oboje to wiedzieliśmy. Z czasem rzeczy się zmieniały – stawialiśmy czoła
coraz trudniejszym problemom, ale w końcu wszystko udało nam się pokonać.
Myślałam, że nasz miłość jest silniejsza niż cokolwiek innego. Wtedy podczas
kłótni błagał, bym została. Obiecywałam, że wrócę, jednak to nic nie dało.
Pragnęłam, by każde z nas przypomniało sobie wtedy, co było między nami. Byśmy
się już nie kłócili.
Wciąż
zastanawiam się, czy nie osądzam go zbyt ostro. Draco zawsze miał dwie natury.
W dzieciństwie wpajano mu różne rzeczy, wychowywano na śmierciożercę. Myślałam,
że mogę go wyciągnąć z tego całkowicie, bo zawsze sądziłam, że pogubił się
między byciem dobrym człowiekiem, byciem sobą, a możliwościami jakie życie
mogło zaoferować tak imponującemu człowiekowi jak on, ale nawet mnie się to nie
udało. Co ja sobie wyobrażałam?
Jednak w ten sposób też go zrozumiałam. Zrozumiałam
i pokochałam.
Ginny,
ja wciąż go kocham. Kochałam go i nadal kocham, mimo wszystko.
Dlatego
nie mogłam dłużej zostać. Musiałam wyjechać. Chcę zapomnieć, założyć rodzinę i
ułożyć sobie życie na nowo.
Wiem,
że to nie będzie łatwe, bo noszę w sobie jego dziecko. Boję się, że będzie
bardzo do niego podobne. Chyba oszukuję sama siebie, myśląc, że zdołam
zapomnieć, ale zawsze warto spróbować.
Może
kiedyś wrócę, jednak teraz tego nie planuję i błagam, nie odciągaj mnie od tej
decyzji. Już za późno. Błagam cię też, żebyś nikomu nie pokazywała tego listu.
Powiedz, że wyjechałam, ale nic więcej. Mam nadzieję, że to zrozumiesz.
Na
zawsze Twoja przyjaciółka i siostra
Hermiona.
~~~~~~~~~~~~~~
Niezwykle krótko, ale to epilog.
Tak, kochane, to już koniec. Nie będę płakać, bo wrócę.
Wrócę na pewno i to na pewno
jeszcze we wrześniu. Pisanie zawsze pozwalało mi się oderwać od szkoły,
problemów i smutków.
Niedługo powinnam wstawić tutaj
krótki opis tego, co będzie w kontynuacji, więc możecie oczekiwać, jeśli tylko
Wam się chce xd
Obiecałam sobie, że się nie
rozbeczę, ale chrzanie to, dwie łezki upuścić mogę C:
Chciałabym podziękować:
Nox – bo to pierwsze opowiadanie
Dramione, którym się zainteresowałam i zostałam aż do końca. To dzięki Tobie i
twojemu opowiadaniu zainteresowałam się tym parringiem.
Pani Lestrange – bo to ona
uwierzyła w moje możliwości i doradziła podzielenie się tą historią z innymi.
Natalii i Baśce – bo są moimi
przyjaciółkami, a niektóre ich pomysły na opowiadanie i nowe notki mnie
doszczętnie rozwaliły xd
Vetenii Noks – bo jest moim wzorem
do naśladowania w pisaniu.
Chciałabym podziękować wszystkim
czytelniczkom. Tym, które komentowały prawie każdą notkę. Wy wiecie, że to o
Was kochane chodzi, ale nie będę tutaj Was wszystkich wypisywać, bo obiecywałam,
że notka o 19, a to by trochę zajęło. Wybaczcie xd
Dziękuję też za wszystkie rozmowy
na GG. Uwielbiam z Wami rozmawiać i Was poznawać. To naprawdę ekscytujące i
miłe :3 Mam nadzieję, że teraz, kiedy kończę tego bloga, to nadal będziemy
pisać i utrzymamy kontakt.
Chciałabym Wam podziękować za to,
że byłyście ze mną zawsze. W moich najlepszych i najgorszych chwilach.
Wspierałyście, broniłyście mojej twórczości.
Dziękuję za ponad 3000
komentarzy, które karmiły moją wenę, dawały nowe pomysły na notki, sprawiały,
że chciało mi się śmiać i płakać razem z Wami. Dziękuję Wam za to, że
przeżywałam te same emocje.
Dziękuję za ponad 250 tysięcy
wyświetleń, które przekonywały mnie, że ktoś codziennie wchodzi i z
niecierpliwością czeka na coś nowego. To cholernie motywowało.
Jeszcze raz dziękuję WSZYSTKIM ZA
WSZYSTKO.
Mocno ściskam i przesyłam całusy
Zawsze Wasza
Sheireen ♥