poniedziałek, 4 lutego 2013

Przyjaciółka

Rozdział chciałabym zadedykować przyjaciółkom, 
które potrafią mnie pocieszyć nawet w najgorszych chwilach. 
Dziękuję za to, że jesteście.

Hermiona wpadła rozwścieczona do klasy. Co za cham! Nigdy nie pomyślałaby, że Ron jest do tego zdolny. Owszem pokłócili się i upokorzyła go na oczach innych już drugi raz, ale wszystko wszystkim kiedyś byli przyjaciółmi. No a później parą. Chodziła dookoła klasy nie mogąc się uspokoić. Zdjęła ze stołu szklany flakonik i rzuciła nim w ścianę. Rozległ się huk tłuczonego szkła. Hermiona usiadła na ławce i złapała się za głowę. Co się z nią działo? Co się ogólnie działo? Przyjaźń, którą wspólnie budowali tyle lat rozpadła się stopniowo w ciągu miesiąca. Podniosła różdżkę i z czystej bezsilności zaczęła wybijać po kolei szybki z dużych okien Hogwartu widząc w nich twarz Rona. Jedyną satysfakcje sprawiało jej to, że zaklęcie farbowania włosów było na tyle mocne, że utrzyma się przez najbliższy miesiąc. Ron będzie miał za swoje. Do opuszczonej sali, przez wybite okno zaczęło wpływać świeże, jesienne powietrze. Muskało lekko twarz Hermiony i poruszało delikatnie jej brązowymi lokami. Po chwili uspokoiła się i wypuściła różdżkę, która upadła na drewnianą podłogę. Hermiona podkuliła nogi i objęła je ramionami wpatrując się przez wybite okno w majaczący w dali Zakazany Las. Parę ptaków pokazało się nad czarnymi wierzchołkami drzew, by po chwili znów ukryć się w niezmierzonej gęstwinie. Nagle usłyszała zgrzyt otwieranych drzwi. Obróciła się w tamtą stronę i ujrzała w nich Ginny. Dziewczyna weszła do klasy i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do ławki, na której siedziała Hermiona i zajęła miejsce obok niej. Przez chwilę wpatrywała się w kawałki szkła leżące na ziemi oraz stłuczone okno. Do pomieszczenia wleciały małe promienie słoneczne nadając pomieszczeniu ciepłego koloru.
- Nieźle, prawda? – usłyszała obok siebie cichy głos Hermiony.
- Nie mogę uwierzyć, że mój brat to taka świnia i kretyn zarazem – powiedziała Ginny i tak jak Hermiona zaczęła wpatrywać się w krajobraz rozciągający się przed nimi.
- Już dawno udowodnił, że nim jest. Inaczej nie zdradziłby mnie na oczach wszystkich. Nie spodziewałam się jednak, że będzie w stanie posunąć się aż do zaklęcia niewybaczalnego. Wiem, że ja też byłam podła upokarzając go…
- A ja uważam, że bardzo dobrze z nim postąpiłaś. Zabiłabym go, gdyby nie fakt, że pozostaje moim bratem – przerwała jej Ginny.
- Nie musisz wybierać, między mną a nim – odparła Gryfonka.
- Ale chcę, Hermiona. Już dawno podjęłam decyzję. Nie opuszczę cię nigdy rozumiesz?
Hermiona popatrzyła na nią z wdzięcznością.
- Boję się, Ginny. Nie wiem jak to teraz będzie. Kiedy na nowo nastąpił pokój po bitwie miałam nadzieję na to, że stanę przed ołtarzem w białej sukni i będę najszczęśliwsza na świecie. Marzyłam o własnym domu i założeniu rodziny. A teraz? Między mną i Ronem jest wszystko skończone. Nie wiem, czy będę w stanie na nowo komuś zaufać.
- Hermiona, Ron na ciebie nie zasługuje. Nigdy nie zasługiwał. Świat nie kończy się na jednej osobie. Myślę, że powinnaś skorzystać z tego, że możesz być jeszcze ten jeden rok w Hogwarcie i poszukać kogoś, komu mogłabyś zaufać – powiedziała Ginny.
- Dziękuję – powiedziała Hermiona ledwo słyszalnie przerywając ciszę. Ginny popatrzyła na nią i uśmiechnęła się.
- Swoją drogą Malfoy miał rację – powiedziała Ruda.
- Że co proszę? – powiedziała Hermiona odrywając niezrozumiały wzrok od okna.
- Stanął w twojej obronie po tym jak poszłaś. Sama się zdziwiłam, ale tak było.
- Jak to? – Hermiona odgarnęła włosy za ucho i popatrzyła na przyjaciółkę.
- On też nie mógł uwierzyć w to, co zrobił Ron. Zapytał się, jakim cudem nazywa się mężczyzną.
- Nie wierzę, że to powiem, ale zgadzam się z nim.
- To nic takiego. Powiedział, że jest ślepy, bo dał się uwieść jakiejś głupiej wili i… słuchaj teraz uważnie… jest głupkiem, bo pozwolił odejść takiej dziewczynie – Ginny uśmiechnęła się i podniosła brew patrząc na Hermionę, która zdziwiła się słysząc jej słowa, a raczej słowa Malfoya.
- Ale to jeszcze nie koniec – kontynuowała Ginny z wyraźnym zadowoleniem na twarzy – Ron powiedział, że w tobie nie ma nic wyjątkowego i żeby lepiej sobie porównał ciebie z Clemense, a Malfoy powiedział, że to oczywiste, iż wybrałby ciebie, bo uroki wili na niego nie działają. No i nazwał się kocicą… Nie wiesz może dlaczego? – odparła i posłała jej uśmiech, który wcale nie spodobał się Hermionie.
- Nie mam zielonego pojęcia – odpowiedziała Hermiona – Nie patrz tak na mnie, Gin!
- Okej, szkoda – odparła Ruda.
- Słucham?
- Nic takiego.
- Mówił coś jeszcze? – spytała Hermiona z ciekawością w głosie, za którą się zganiła.
- O tak! – zagdakała ucieszona Ginny – Ron był jeszcze święcie przekonany, że do niego wrócisz, gdy nie uda mu się z Clemense…
Hermiona prychnęła.
- Ale słuchaj, kochana. Malfoy powiedział żeby się nie zdziwił, bo leci na ciebie bardzo dużo osób, co – jak sądzę – powinno być bardzo dobrą wiadomością dla ciebie.
- Dlaczego? – spytała Gryfonka? Nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła. Ginny przewróciła oczami.
- Dlatego, że Ron to skończony rozdział, a ty szukasz kogoś nowego…
- Tego nie powiedziałam – przerwała jej.
- Ale ja to wiem – Ginny puściła jej oczko, a uśmiech nie schodził jej z twarzy – No, ale ty ciągle mi przerywasz, co tam jeszcze mówił Malfoy? Ach tak. Ron spytał się go jeszcze, czy przypadkiem on nie chcę się na ciebie zabrać, skoro cię tak broni i mówi, że na pewno nie będziesz na niego czekać.
- Serio? I co on na to? – spytała Hermiona.
- A on na to, że nawet jeśli to nie jego sprawa. Nie wiem, co się dzieje Hermiona, ale Malfoy ewidentnie pojawia się zbyt często i to na dodatek w dość dobrych intencjach wobec ciebie.
- Oj tak – westchnęła Hermiona – Właśnie muszę ci coś powiedzieć… - odwróciła się twarzą do Ginny i opowiedziała jej o wczorajszym incydencie z Malfoyem. Rudej oczy zalśniły, kiedy usłyszała jak Hermiona przemieniła się w panterę, a później siedziała uparcie na drzewie nie chcąc zejść. Roześmiała się serdecznie.
- W takim razie ja już naprawdę nie wiem, co mu się stało – powiedziała Ginny nadal się uśmiechając.
- Wiesz, co Ginny? Nie mam ochoty siedzieć tutaj cały dzień. Nie ma nic zadane, więc wyjdźmy pochodzić po błoniach. Zajrzałabym do Hagrida…
- Okej, chodźmy – odpowiedziała Ruda i wstały z ławki.
- Poczekaj, należałoby trochę tutaj posprzątać – odparła Hermiona i machnęła różdżką. Kawałki szkła od razu wróciły na swoje miejsce, a szklany flakon był jak nowy. Hermiona wzięła go i położyła z powrotem na zakurzonym biurku. Szkoda, że za pomocą czarów nie da się naprawić tego, co ostatnimi czasy legło w gruzach. Hermiona podeszła do przyjaciółki i po chwili schodziły już po głównych schodach prowadzących do wyjścia. Na szczęście na drodze nie było zbyt wielu uczniów.
- Tak właściwie, to co na to wszystko Harry? – spytała Hermiona przerywając między nimi ciszę. Ostatnio nie miała okazji do porozmawiania z Wybrańcem.
- Cóż. Bardzo nie spodobało mu się to, że potraktował cię w ten sposób. Właściwie to od wczoraj zamienił z nim zaledwie parę słów. Po pierwsze dlatego, że nie miał ochoty, a po drugie nawet jeśli chciał to Ron był zbyt zajęty…
- Clemense – dokończyła za nią Hermiona, a Ginny potaknęła głową. Że też ten głupek nie ma za grosz poczucia winy z tego, co zrobił – pomyślała Hermiona. Doszły do domku Hagrida, który siedział w ogródku i pielęgnował dynie. Powitały się z nim serdecznie i rozmawiały o minionych wakacjach. Hagrid nie poruszał tematu Rona. Jak każdy nauczyciel był obecny wczoraj na rozpoczęciu uczty i widział, co się wydarzyło. Hermiona dziękowała mu za to, że nie wnikał w to, co się między nimi działo. Wiedziała, że był przejęty. Tak jak i ona nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Posiedziały jeszcze chwile, dowiadując się, że dynie mają być przeznaczone na Dzień Duchów i poszły żegnając się. Ruszyły w stronę jeziora rozmawiając o wszystkim, a najbardziej o balu. Usiadły na drewnianym pomoście i zanurzyły stopy w ciepłej wodzie. Data balu nie była jeszcze wiadoma, ale Ginny i tak świergotała szczęśliwa. Po chwili zobaczyła minę Hermiony i powiedziała.
- Daj spokój, Miona. Na pewno kogoś znajdziesz. Do balu jeszcze sporo czasu.
- Szczerze mówiąc to nie przejmuję się tym tak bardzo. Zastanawiam się, czy w ogóle iść na ten głupi bal.
- Hej, o ile pamiętam byłaś jedną z najgłówniejszych osób, które pokonały Voldemorta. Pojawisz się na balu i tyle. Nawet jeśli nie znajdziesz kogoś wcześniej, to może akurat na balu znajdzie się ktoś odpowiedni.
- Matko, Ginny, dlaczego ty za wszelką cenę chcesz mnie z kimś swatać?
- Taka już rola przyjaciółki – powiedziała Ginny i pokazała jej język. Hermiona roześmiała się i oblała Rudą wodą z jeziora. Ta nie pozostała jej dłużna. Przez chwilę oblewały się wzajemnie, śmiejąc się radośnie. Hermiona miała mokre ubranie i lekko wilgotne włosy. Ginny była w podobnym stanie. Wieczór powoli zapadł i zrobiło im się chłodno, więc wstały z mostka i ruszyły w stronę Hogwartu na kolację. Szły głównym korytarzem przemoczone i uśmiechnięte, gdy nagle na ich drodze stanął nie kto inny jak Draco Malfoy. Popatrzył na Hermionę z lekkim uśmiechem na twarzy i podniósł jedną brew.
- No proszę, kogo ja tu widzę.
- Daruj sobie – powiedziała Hermiona i chciała wyminąć Malfoya, ale ten zastąpił jej drogę.
- Nie tak prędko, kotek.
- Malfoy, przepuść mnie – powiedziała i popatrzyła mu stanowczo w szare oczy.
- Nie sądzę – powiedział wrednie. Hermiona położyła mu ręce na klatce piersiowej, czując od razu to jak bardzo jest zbudowany i spróbowała go popchnąć. Ten chwycił jej ręce i przyciągnął do siebie.
- Nie pozwalaj sobie – powiedziała i zmrużyła oczy z wściekłości. Malfoy jeszcze mocniej ścisnął jej nadgarstki – Ałć, kretynie to boli – syknęła i spróbowała się wyrwać.
- Puść ją! – warknęła Ginny.
- Ty się nie odzywaj – odpowiedział Malfoy.
- Ginny, idź – wycedziła Hermiona – Niedługo przyjdę.
- Hermiona…
- Jestem pewna, Gin, idź do Wielkiej Sali. Ten idiota pożałuje tego, co robi.
Ginny popatrzyła niepewnie na Hermionę, po czym niechętnie poszła. Wierzyła przyjaciółce.
- Jestem bardzo ciekawy, jakie sztuczki masz mi do zaoferowania – powiedział Malfoy z drwiącym uśmieszkiem. Hermiona popatrzyła tylko na niego wzrokiem, który niezbyt mu się spodobał i po chwili zamknęła oczy. Przestała się wyrywać. Starała się skupić na Magicznych Zdolnościach Manualnych. Skoro Malfoy nie ustąpił była zmuszona użyć tego jeszcze raz. Trudno jej się było skupić. Bliskość Ślizgona źle na nią wpływała. Na dodatek doskonale czuła jego perfumy. Bardzo jej się spodobały. Szybko zganiła się za myśli.
- Rozumiem, że masz zamiar stać z zamkniętymi oczami? Spodobała ci się ta pozycja prawda?
- Jesteś bezczelny… - powiedziała i poczuła jak jej ciało przeszyła niezwykła energia. Wyrwała z całej siły ręce i popchnęła Malfoya tak, że się zatoczył. Nie czekała na jego reakcje. Wiedziała, że nie byłaby ona zbytnio pozytywna. Ruszyła szybko po schodach i wpadła do Wielkiej Sali. Zajęła miejsce obok Ginny, która popatrzyła na nią troskliwie.
- O co mu chodziło? I jak sobie poradziłaś?
- Magiczne Zdolności Manualne – odpowiedziała tylko Hermiona, a Ginny spojrzała na nią ze zrozumieniem. Zobaczyły jak Malfoy wszedł do Wielkiej Sali i idzie do stołu Ślizgonów przy okazji obrzucając Hermionę wściekłym spojrzeniem. Ta jakby nigdy nic nalała sobie kompotu do szklanki. Odczuwała pewien niepokój, jednak wiedziała, że jest na tyle wykształcona, że da sobie radę. Jak nie normalnie to za pomocą czarów. To ona była silniejsza. Pociągnęła parę łyków ze szklanki i uśmiechnęła się do siebie z zadowoleniem.

 ~~~~~~~~~~~~~~ 
Tak jak i mówiłam nowa notka pojawiła się po 3 dniach. I tak jak obiecałam pojawiła się w nich Ginny. Może nie koniecznie i Harry, ale jego opinię możemy poznać z ust Rudej.Notka jest dość krótka i nie ma w niej zbyt wielu nowych i ciekawych rzeczy, więc od razu za to przepraszam :) Wszystko wszystkim mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednią notką. Naprawdę miło mi się zrobiło, kiedy przeczytałam, że mam naprawdę duży talent jak na mój wiek oraz to, że mam szansę wydać książkę.
Sheireen ♥

14 komentarzy:

  1. Oh tak jestem pierwsza :D Miała się uczyć, ale jak zobaczyłam nowy post, to od razu rzuciłam książki :P Jak zawsze świetny :D Troche zdziwiłam się tą akcją z Malfoyem hehehe mam nadzieje, ze razem pójdą na bal ;P Pozdrawiam Fides

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przejściowy, ale myślę, że po tych wszystkich przeżyciach, to był chyba potrzebny. Hermiona jest naprawdę silną osóbką i nie potrzebuje żadnego obrońcy, co mi się bardzo podoba. Ogólnie obraz bezbronnej i słabej sierotki kojarzy mi się z Mary Sue, a u ciebie tego nie ma.
    Opisy są wyczerpujące, niezbyt długie i są wprost proporcjonalne do rozbudowanych dialogów. Jedyna scenka, do której mogę się przyczepić, to pojawienie się Malfoya, które wydawało mi się troszkę wymuszone. Na szczęście lubię takie Draco-Hermiońskie scenki. :) Ogólnie zazdroszczę ci talentu, bo twoje opowiadanie czyta się bez większych zgrzytów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Omnomnom... Mamy nowy, świetny rozdział :)
    Podobało mi się, że opisujesz relacje Herm z Ginny. Czytałam parę blogów, w których pominięto praktycznie wszystkich. Jestem, zatem wdzięczna za Ginn ^^
    Brakowało mi tu coś Draco... (co jest u mnie normą)
    Ale akcja na korytarzu łagodzi sprawę.
    Czekam na kolejne notki, życzę weny i wytrwałości oraz serdecznie pozdrawiam
    Tusia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja na twoim miejscu (na złość wszystkim) nie dałabym Hermiony na bal. Mogłaby w tym czasie robić coś "lepszego" równie ekscytującego, ale jeszcze nie wiem co... No ale co ja ci tu gadam, przecież to twoje opowiadanie, ty wymyślasz :D
    -Mona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xd Wydaje mi się, że pójdzie na ten bal. Sama jeszcze nie wiem, co tam będzie xd Można powiedzieć, że mam przebłyski tego, co chciałabym tam wtrącić. Wiem tylko, że będzie to bardzo przyjemne dla niej przeżycie xd

      Usuń
  5. po pierwsze: nie masz szansy, ale OBOWIĄZEK wydać książkę. Proszę, nie marnuj takiego talentu...
    po drugie: Notka bardzo sympatyczna, żałuję, że taka krótka ;c Już czekam na następną :)
    Bardzo się cieszę, że Gin nie odwróciła się od Hermiony. No i to spotkanie z Draco :D
    Życzę Ci weny i czsu na jaknajszybsze dodanie nowej notki
    Joni :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah, jestem szczęśliwa! Dobrze, że Ginny wybrała Hermionę. Mimo wszystko to trudna decyzja, ale Ron sobie zasłużył. Hmm co do balu to jestem ciekawa z kim pójdzie Miona i oczywiście Draco, hehe. Bardzo przyjemny rozdział, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle idealny, jak wiesz zazdroszczę ci umiejętności jak nie wiem xd
    I dziękuję za dedykację, haha :*

    OdpowiedzUsuń
  8. bo masz talent :)
    i to duży.
    Angusa ma rację, rozdział przejściowy, ale ciekawy.
    czytam dalej...

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, "Magiczne Zdolności Manualne" :D A Ginny się tak pięknie zachowała! Ciekawe z kim zeswata Hermionę :) Idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I to uczucie kiedy początek notki opisuje twoją własną sytuacje xd (chodzi o to z przyjaźnią)
    Notka świetna ; ) I strasznie prawdziwa jeśli chodzi o opisane uczucia...
    Ależ ja mam refleks... komentuje rozdział z przed jakiś 2 mis xd Ale nie mogłam się powstrzymać ; D Ide czytać dalej i na pewno coś jeszcze skomentuje ; ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Kompot zawsze spoko :D. Uwielbiam kłótnie Hermiony i Dracusia. Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale mi narobiłaś ochoty na KOMPOT :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu zamiast przede wszystkim piszesz "wszystko wszystkim" ? Już któryś raz to zauważyłam O.o

    OdpowiedzUsuń