Weszła
do zimnych, przesyconych zapachem wilgoci lochów. Płomienie z pochodni
oświetlały jej bladą twarz. Słabo jej się robiło na myśl, że będzie musiała
siedzieć tam z Malfoyem przez parę godzin. Na dodatek nie wiedziała, jaki mają
szlaban. Normalnie może i nie narzekała na towarzystwo Ślizgona, ponieważ
pogodzili się, ale jego dzisiejsze zachowanie było dla niej bardzo
niezrozumiałe. W ogóle, co on sobie wyobrażał łapiąc ją za dłoń? Na dodatek
przy Danielu. Hermiona zastanawiała się, w co on pogrywa. Zatrzymała się przed
drewnianymi drzwiami gabinetu profesora Slughorna i wzięła głęboki oddech.
Położyła rękę na zimnej, mosiężnej klamce i otworzyła drzwi wchodząc do środka.
Gabinet Slughorna nie zmienił się od czasów, kiedy chodziła tu razem z Harrym
na przyjęcia. Teraz tylko nie było wielkich stołów z potrawami, kelnerów
podających drinki ani tłumu uczniów. Hermionie gabinet wydawał się strasznie
pusty. Zajęta oglądaniem pokoju nie zauważyła nawet dwóch postaci. Malfoy
siedział rozwalony na krześle przed profesorem. Prychnęła. Czy on nie ma w
ogóle kultury? Zajęła miejsce obok chłopaka i usiadła prostując się i
zakładając nogę na nogę. Malfoy uśmiechnął się ironicznie widząc z jaką
godnością usiadła. No cóż. Ona po prostu miała szacunek do nauczycieli. Nawet
jeśli dali jej szlaban. Popatrzyła na profesora.
- No
dobrze, skoro już wszyscy jesteśmy na miejscu, podam wam dokładne informacje na
temat waszego szlabanu. Razem z profesor McGonagall uznaliśmy, że
uporządkujecie magazyn z eliksirami i składnikami. Ostatnimi czasy wszystko się
ze sobą pomieszało, a ja nie mam czasu, by poukładać to na swoje miejsca.
Niektóre zioła i składniki są ze sobą pomieszane, co stanowi pewien kłopot, ale
sądzę, że jako uczniowie 7 klasy doskonale odróżnicie je od siebie. Eliksiry i
ich próbki poukładacie alfabetycznie do odpowiednich półek – powiedział i
popatrzył na ich oniemiałe twarze.
-
Mamy uporządkować CAŁY magazyn? – Malfoy odezwał się pierwszy.
-
Panie profesorze przecież to nam zajmie cały semestr – żaliła się Hermiona.
-
Myślałem, że nie będzie problemu. W końcu dzisiaj na lekcji okazaliście wielkie
zainteresowanie poszczególnym składnikom – spojrzał rozbawiony na siedzących
przed nim uczniów obrzucających się spojrzeniami, jakby chcieli obydwoje
powiedzieć sobie, że to ich wina – Myślę, że to by było na tyle. Możecie
zaczynać, tylko najpierw oddajcie różdżki
- Nie
ma mowy – Malfoy podniósł się z fotela. Hermionie też się to nie spodobało, ale
w końcu położyła różdżkę.
-
Panie Malfoy, różdżka – Slughorn wyciągnął rękę w stronę Ślizgona. Ten
popatrzył mu chłodno w oczy i powoli oddał swoją własność – Otrzymacie je z
powrotem jak skończycie dzisiaj sprzątać – oznajmił i wstał z fotela, a
Hermiona poszli za nim w ślad. Wyszli na korytarz i zostali odprowadzeni przez
Slughorna do klasy eliksirów.
- Tam
jest magazyn – wskazał grubym paluchem w stronę kolejnych, mosiężnych drzwi –
Skończcie o 22:45, by wyrobić się i wrócić z powrotem do dormitorium przed
ciszą nocną – powiedział i już miał wyjść, kiedy zatrzymał się w pół kroku – I
postarajcie się nie rzucać w siebie składnikami – zachichotał spod krzaczastych
wąsów i trzasnął drzwiami. Hermiona popatrzyła na Malfoya i dostrzegła w jego
oczach dziwne błyski. Wolała tego nie komentować.
-
Chodźmy. Musimy się jak najszybciej z tym uporać, nie mam zamiaru porządkować
magazynu cały semestr – oznajmiła Hermiona i weszła do magazynu. Kiedyś już
tutaj była jak musiała ukraść składniki w drugiej klasie do eliksiru
wielosokowego. Teraz zdawał się być sto razy większy. Popatrzyła do szufladek i
złapała się za głowę. Przecież tutaj jest wszystko pomieszane! Nawet nie
wiedziała od czego zacząć. Po chwili zdecydowała się, że będzie wyjmować
składniki z każdej półki i układać je grupami na pobliskim stole.
-
Pomóż mi – powiedziała tylko do Malfoya zajęta wykładaniem rzeczy na stół.
-
Spokojnie, co się tak tym wszystkim przejmujesz – uśmiechnął się widząc jej
zdeterminowanie. Usiadł na krześle obok stołu. Popatrzyła na niego jakby
zwariował.
-
Wstawaj! Nie będę robić wszystkiego sama. A przejmuję się dlatego, bo chcę
skończyć to jak najszybciej.
- Tak
bardzo przeraża cię perspektywa wieczorów ze mną? – szyderczy uśmiech wpełzł na
jego twarz, a w oczach zatańczyły wesołe iskierki. Hermiona popatrzyła na niego
beznamiętnie.
-
Może tak, a może i nie – wycedziła wymijająco.
- A
dokładniej? – spytał. Nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się pod nosem. Kiedy
przechodziła obok stołu, Malfoy złapał ją w pasie i posadził na kolanach.
-
Puszczaj! – zaczęła się wyrywać rozrzucając dookoła kolce jeżozwierza.
-
Matko, Granger, jesteś nieznośna…
-
Dziękuję – powiedziała nadal się szarpiąc. Malfoy złapał ją za ręce, kiedy
próbowała użyć zdolności manualnych.
- Bez
takich sztuczek. Nie odpowiedziałaś. I przestać się wyrywać!
-
Dobrze, więc – oznajmiła i siedziała teraz uparcie milcząc.
-
Hej, Granger, a gdzie odpowiedź? – ponaglił ją. Kiedy ta uparcie milczała dodał
– Zawsze się wyrywasz na lekcjach jak oparzona, by odpowiedzieć, a teraz to
nic?
- Nie
– powiedziała po chwili z uśmieszkiem.
- Ale
co nie? – spytał zdezorientowany. Hermiona wykorzystała okazję i wyrwała mu się
wracając do pracy.
-
Taka jest odpowiedź. Nie przeraża mnie perspektywa wieczorów z tobą. Pamiętaj,
Gryfoni się nie boją.
- No
nie powiedziałbym – dodał patrząc na nią.
- Co
masz na myśli? – spytała i wstrzymała się z wykładaniem.
-
Głębokość, otchłań bez dna… - zaczął powoli. Popatrzyła na niego wściekła.
Machnęła ręką, powodując, że krzesło odjechało, a on wylądował na ziemi.
-
Nawet nie próbuj mi przypominać. Bierz się cholera do pracy! – warknęła.
Zrezygnowany zaczął wykładać z nią składniki na kamienny stół. Wyjął z szafki
jakieś fioletowe kwiaty i położył je na jednym stosie. Nagle podeszła Hermiona
z rogami dwurożca i spojrzała na jego pracę.
-
Nie, Malfoy nie widzisz, że to jest tojad mocny zwany również mordownikiem, a
te dwa to mołdawski i wiechowaty? – załamała ręce i szybko posegregowała kwiaty
– Na przyszłość uważaj. Nie mam zamiaru sprawdzać jeszcze tego, jak wykonałeś
swoje zadanie – odgarnęła za ucho brązowe kosmyki, które opadły jej na twarz.
-
Erudyta się znalazła. Nudzi mnie ta robota, Granger – powiedział i oparł się o
stół.
-
Malfoy, nie zachowuj się jak dziecko. Wiem, że to jest nudne, ale zawsze mogło
być gorzej. No i przypominam ci, że to twoja wina.
-
Tak, jasne moja. Gdybyś się nie darła na pół klasy teraz nie mielibyśmy
szlabanu.
-
Było we mnie nie rzucać – wycedziła przez zęby i podała mu kolejną dostawę
korzonków pomieszanych z jakimiś kolorowymi kwiatami. Draco odłożył to na stół.
Na następny szlaban zabierze różdżkę. Musi jakoś wykiwać Slughorna, bo przecież
będzie musiał tutaj siedzieć cały semestr słuchając zrzędzenia Granger. Swoją
drogą nie byłby to taki zły pomysł, ponieważ lubił jej dokuczać, a ostatnimi
czasy nawet go zaintrygowała. Wpatrywał się jak dziewczyna ze skupioną miną oddziela
od siebie składniki.
- Mam
pomysł – oznajmił.
-
Jaki? – spytała nie odrywając się od pracy.
-
Rzućmy to wszystko i chodźmy stąd
-
Zwariowałeś – uśmiechnęła się do niego z wątpliwością.
- Ani
trochę. Na następny szlaban zabieramy różdżki i wszystko pójdzie szybciej –
powiedział.
-
Przecież Slughorn zabierze je nam tak samo jak dzisiaj… - zaczęła.
-
Drugie różdżki, Granger. Ja pożyczę od Blaise’a, a ty możesz od Pottera –
Malfoy wydawał się podekscytowany swoim pomysłem. Mina Hermiony była za to
przeciwnością jego.
- No
nie wiem
- Granger,
daj spokój. Czyżbyś bała się uciec nauczycielowi sprzed nosa? – spytał drwiąco.
-
Oczywiście, że nie. Dużo razy łamałam zasady, Malfoy – zaprotestowała.
-
Udowodnij – syknął. Popatrzył na twarz dziewczyny i wiedział, że wygrał. Rzucił
jej wyzwanie, a Gryfoni nigdy nie tchórzą. Nigdy nie wiedział czy to głupota,
czy odwaga.
-
Niby jak? – zagryzła wargi i spojrzała mu prosto w szare oczy.
- Jak
już mówiłem. Uciekamy stąd.
- A
różdżki? – zapytała ciągle pełna wątpliwości.
-
Stawimy się u Slughorna dokładnie za piętnaście dziesiąta, by je odebrać
- Ale
tutaj prawie nic nie jest zrobione… - zaczęła.
-
Tchórzysz? – przerwał jej i popatrzył z podłym uśmieszkiem. Hermiona podniosła
brew i wyprostowała się rzucając składniki na blat.
-
Nigdy. Ale masz mnie nie zawieść z tymi różdżkami, bo inaczej…
-
Mówiłem ci już, żebyś nigdy we mnie nie wątpiła
- W
takim razie chodźmy – odparła z uśmieszkiem i ruszyła ku drzwiom. Malfoy był
bardzo zadowolony z siebie, kiedy zobaczył z jaką pewnością kieruje się na
korytarz. Szczerze to już myślał, że mu się nie uda, ale chyba nie poznał się
na Granger. Poruszali się cicho po korytarzach,
gdy nagle usłyszeli czyjeś kroki. Hermiona złapała Malfoya za rękę i
pociągnęła go za posąg jakiegoś czarodzieja. Nagle zza rogu wyszedł…
-
Daniel? – spytała dziewczyna nie wierząc własnym oczom i zapominając o tym, że
jest ukryta za rzeźbą. Krukon rozejrzał się i zobaczył Hermionę.
-
Hermiona? Nie powinnaś być przypadkiem na szlabanie? - popatrzył na nią.
-
Dzisiaj szlaban został odwołany – skłamała lekko Gryfonka. Nie chciała, by
Daniel dowiedział się, że po prostu zwiała. Chciała dobrze wypaść w jego
oczach. W końcu co jak co, ale znana jest jako przykładna uczennica. Kto by
pomyślał, że może uciec ze szlabanu na dodatek ze Ślizgonem? – Co ty tu robisz?
– zapytała.
-
Wracam z wieży Gryffindoru – zobaczył zdziwioną minę Hermiony i dodał –
Chciałem ci oddać płaszcz, bo zostawiłaś go dzisiaj na błoniach, kiedy się
przechadzaliśmy – mówiąc to wyciągną w jej stronę kremowy płaszczyk.
-
Och, dziękuję Danielu. Szukałam go dzisiaj zastanawiając się gdzie jest.
- Nie
ma sprawy. Wiesz, Hermiono tak sobie pomyślałem, że skoro nie masz szlabanu, to
dasz się gdzieś wyciągnąć? – spytał. Draco, który od dłuższego czasu
przypatrywał się tej scenie odezwał się, kiedy zobaczył, że Granger otwiera
usta, by się zgodzić na propozycję Krukona.
-
Wybacz, stary, ale ja i Hermiona właśnie wychodzimy razem – złapał Hermionę za
rękę i przyciągnął do siebie, patrząc przy tym wyzywająco na twarz chłopaka.
-
Okej, jasne – odrzekł dziwnym głosem, po czym zwrócił się do Hermiony – Jeśli
będziesz chciała gdzieś wyjść to wiesz gdzie szukać – puścił jej oczko i ruszył
dalej korytarzem. Gryfonka stała jak spetryfikowana. Trochę jej zajęło, kiedy
ponownie się ocuciła. Popatrzyła na Malfoya z nieukrywaną wściekłością.
- Co
ty zrobiłeś?! Chciałam z nim wyjść! – syknęła wyrywając się z jego uścisku.
-
Przypominam ci, że trwa szlaban, Granger.
- Z
którego uciekliśmy chciałeś też dodać – powiedziała sucho.
-
Właśnie. Uciekliśmy. Razem, Granger. Ten czas jest zarezerwowany dla nas –
uśmiechnął się w ten typowy dla niego sposób. Hermiona nienawidziła go. Był
taki pociągający i zarazem drwiący. I przede wszystkim bardzo przekonujący.
- Ten
czas, będzie wieczną torturą.
-
Przesadzasz. Przynajmniej normalnie rozmawiamy – dodał, a Hermiona popatrzyła
na niego powątpiewająco – No, całkiem normalnie.
Dziewczyna
uśmiechnęła się na ten komentarz i wskoczyła na pobliski parapet. Malfoy oparł
się o ścianę obok niej.
-
Swoją drogą, to dlaczego chciałaś z nim pójść? – spytał.
-
Myślisz, że usłyszysz ode mnie odpowiedź na ten temat?
- Nie
myślę, tylko to wiem.
- A
wiesz może, że Draco Malfoy jest zbyt pewny siebie?
- Nie
powiedziałbym. On po prostu jest przystojnym i fajnych chłopakiem
- Na
dodatek ma zbyt wysokie mniemanie o sobie – dodała Hermiona uśmiechając się i
zagryzając wargę.
- A
wiesz, że Hermiona Granger jest bardzo pyskata i wredna? – Draco spojrzał na
nią, a w jego oczach znów tańczyły te dziwne, nieznane jej iskierki.
-
Och, ta dziewczyna jest taka tylko dla pewnych osób – powiedziała z przekąsem.
- To
nie zmienia faktów, że jest bardzo pyskata, a ładne dziewczyny nie powinny być
takie – odparł, a ona uniosła brew z lekkim uśmiechem.
- A
Draco Malfoy ma tendencję do wyolbrzymiania niektórych rzeczy – zeskoczyła z
parapetu.
- On
po prostu lubi się drażnić z pewną, ładną Gryfonką.
-
Koniec gry – roześmiała się i uniosła ręce na znak poddania.
-
Szkoda, już się rozkręcało – odezwał się Malfoy i obserwował jej sylwetkę jak
idzie korytarzem – A ty gdzie?
- Nie
mam pojęcia – powiedziała i zjechała elegancko po poręczy schodów zatrzymując
się na parterze – Chyba na błonia – dodała po chwili i ruszyła w stronę
głównego korytarza. Draco poszedł za nią. Szkoda, że jutrzejszy szlaban nie
będzie wyglądać tak, jak teraz. Byłoby całkiem ciekawie. Chciał poznać tę
dziewczynę i choć trochę ją zrozumieć. Ciągle go zaskakiwała. Raz flirciara.
Drugi raz wojownicza kobieta. A czasami po prostu delikatna i krucha. Każda jej
natura była bardzo intrygująca. Dogonił ją i ruszyli ramię w ramię przez
korytarz, w którym gdzieniegdzie przechadzali się pojedynczy uczniowie.
Otworzył główne drzwi, które nie były jeszcze zamknięte przez Filcha i puścił
Granger przodem. Wieczór był ciepły, a księżyc jasno świecił na niebie. Z nad
jeziora dochodził ich rechot żab oraz cykanie świerszczy. Z lasu dochodziło
hukanie sowy. Hermiona zarzuciła płaszcz na plecy. To dziwne, ale nigdy nie
pomyślałaby, że tak może skończyć się jej dzisiejszy dzień. Była przygotowana
na użeranie się z Malfoyem na szlabanie w wilgotnych lochach, a teraz przechadza
się z nim dookoła jeziora w przyjemny wieczór i całkiem dobrze się im rozmawia.
Żałowała trochę, że nie może być teraz z Danielem. Ten chłopak był bardzo
przyjemny i zabawny i chyba go w jakiś sposób polubiła. Nie wiedziała jeszcze
tylko w jaki. Spodobało jej się wzajemne wymienianie uwag na temat nauki i
zainteresowań. Nigdy nie miała okazji, by porozmawiać o tym z jakimś uczniem, a
tym bardziej z chłopakiem. Zawsze myślała, że jedyny przedmiot jakim są
zafascynowani to quiddich. Harry i Ron ciągle o tym rozmawiali. Rozmowy z
Danielem były dla niej nowością i bardzo przyjemnym doznaniem. Obiecała sobie,
że wynagrodzi mu za dzisiaj i wyjdzie z nim gdzieś jutro. Odpowiedziała na
pytanie Malfoya nieprzytomnie nadal pogrążona w rozmyślaniach. Właśnie. Malfoy
znów bardzo dziwnie się zachował. Dlaczego zachowywał się tak przy Danielu?
Dlaczego chciał za każdym razem go spławić? Te pytania kotłowały jej się w
głowie. Zauważyła, że przy Krukonie mimowolnie wykonywał ruchy, których ogólnie
nie stosował. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że może chce, by Krukon
się od niej odczepił. Nie, to absurdalne. Nie miał powodów, by to robić. A
nawet jeśli o to mu chodzi to nie uda mu się. Hermiona ceniła sobie znajomość z
Danielem i nie chciała, by przez Malfoya zaczął sobie stroić jakieś dziwne
domniemania. Jeszcze by pomyślał, że jest z Malfoyem! Tego, by nie zniosła, ale
odruchy Malfoya za każdym razem, gdy byli razem na to wskazywały. O zgrozo!
Musi bardziej uważać na to, co się wokół niej od pewnego czasu dzieje!
-
Granger, czy ty mnie w ogóle słuchasz?! – usłyszała jak przez zasłonę
zdenerwowany głos Malfoya.
-
Tak, oczywiście – powiedziała niedostępnym głosem. Nagle poczuła szarpnięcie i
leżała na mokrej od wieczornej rosy trawie. Malfoy pochylał się nad nią
najwyraźniej zdenerwowany.
-
Malfoy, co ty robisz?! – spytała zdezorientowana.
- Nie
słuchałaś mnie!
-
Dobra, przepraszam, po prostu myślałam
- O
kim?
- O
Dan… o niczym takim, co by cię zainteresowało – powiedziała szybko rugając się
w myślach, że chciała tak szybko odpowiedzieć.
- O
Danielu, powiadasz… - zaczął, a w jego szarych oczach szalała burza.
-
Wcale tak nie powiedziałam – broniła się.
- Ale
chciałaś.
-
Może i tak, nie powinno cię to obchodzić. Złaź ze mnie! – warknęła.
- Bo
co? – spytał i spojrzał jej prowokująco w oczy z podłym uśmieszkiem na twarzy.
- Bo
ja tak mówię i tyle.
- Ja
się nie słucham innych, Granger – odparł. Hermiona popchnęła go z całej siły
zrzucając go na bok i błyskawicznie wstała.
-
Jesteś podły! – ruszyła w stronę zamku, a trawa szeleściła jej pod stopami.
- Nie
pozwalaj sobie! – syknął Malfoy.
- A
właśnie, że będę! Nie będę miała wobec ciebie żadnych granic, tak jak ty nie
masz żadnych wobec mnie! Ty też sobie czasami za dużo pozwalasz! – wykrzyczała
cały czas idąc w stronę Hogwartu. Draco ledwo za nią nadążał. Parła naprzód z
prędkością błyskawicy.
-
Gdzie masz zamiar iść?
- A
co ciebie to obchodzi? – rzuciła mu gniewne spojrzenie.
-
Jesteśmy na wspólnym szlabanie.
- Ja
mam gdzieś taki szlaban! Już wolałabym iść sama do Zakazanego Lasu do gniazda
akromantuli, niż siedzieć z tobą w lochach przez następne miesiące!
-
Przesadzasz! – warknął.
- Nie
ma już żadnych granic – powiedziała tylko i otworzyła jednym pchnięciem wielkie
drzwi i pobiegła w stronę lochów, by po chwili stanąć przed gabinetem
profesora.
-
Chyba nie masz zamiaru nam wejść?! – szepnął Malfoy zdenerwowany.
-
Owszem mam! Powiem mu, że się słabo czuję, i że przepraszam! – syknęła i szybko
zapukała do drzwi, by Malfoy jej nie przeszkodził. Nagle w drzwiach pojawił się
Slughorn.
- Tak
wcześnie? Macie jeszcze pół godziny… - zaczął.
-
Panie profesorze nie dam dzisiaj rady. W jednej z szafek był wyciąg z
mordownika. Fiolka była pęknięta i opary uwolniły się na zewnątrz. Strasznie
jest mi teraz słabo i chciałam się zapytać, czy mogłabym pójść do pielęgniarki.
-
O-oczywiście panno Granger, wyciąg z tojadu mocnego jest niezwykle trujący.
Trzeba skonfiskować tę ampułkę.
- Już
to zrobiliśmy – dodał Malfoy słuchając kłamstw Granger. To dziwne jak doskonale
potrafi grać.
- W
takim razie, panie Malfoy proszę odprowadzić pannę Granger do skrzydła
szpitalnego. Nie chcemy przecież, żeby nam zemdlała po drodze.
- Nie
trzeba… - jęknęła cicho Hermiona.
-
Oczywiście panie profesorze. Chciałem się spytać czy możemy odzyskać nasze
różdżki? – powiedział Malfoy zagłuszając Hermionę.
-
Tak, proszę macie je tutaj – podał Malfoyowi różdżki – Lećcie szybko do Poppy.
Dzisiaj wystarczy, jesteście zwolnieni ze szlabanu – zamknął drzwi, a Hermiona
przestała udawać i uśmiechnęła się pod nosem z wygranej. Poszła szybko na górne
piętro.
-
Miałem cię odprowadzić, Granger.
- Nie
trzeba, dam sobie radę. I dzięki za współprace – rzuciła mu krótkie cześć i
pomknęła po schodach do wieży Gryffindoru. Podała Grubej Damie hasło i wpadła
do pokoju dla dziewczyn. Ginny ściszyła radio i popatrzyła na Hermionę
zdziwiona.
- Nie
powinnaś być z Malfoyem na szlabanie?
-
Powinnam, ale dużo by opowiadać
- W
takim razie siadaj i opowiadaj. Mamy dużo czasu.
Hermiona
uśmiechnęła się do przyjaciółki i usiadła po turecku na jej pościeli. Zakryły
się baldachimem i rzuciły Muffliato, by zapobiec podsłuchaniu rozmowy przez
osoby trzecie. Hermiona popatrzyła na skupioną twarz Ginny i parsknęła
śmiechem.
- To
naprawdę nic poważnego – powiedziała – Raczej… - dodała po chwili i zaczęła
opowiadać o dzisiejszym dniu Rudej.
~~~~~~~~~~~~~~~
Nową notkę mam już za sobą ;) Następna pojawi się zapewne za 3 dni, może 4. Zależy czy będę miała wenę i ciekawe pomysły :) Jeśli chcielibyście coś zobaczyć w następnej notce, to bardzo proszę o propozycję w komentarzach :)
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Kocham takiego Malfoy'a!
OdpowiedzUsuńŁamie zasady, jest chamski, ale umie być czarujący :D No ideał!
Rozdział bardzo fajny, ale jestem za destrukcją Daniela. Gość za bardzo się narzuca Hermionie, a ona (zapewne pod wpływem Imperiusa!) o nim myśli.
Zapałałam sypatią do Slughorna. Taki miły dziadek z niego.
Ogółem bardzo mi się podobało i czekam na więcej. Życzę weny, Tusia :D
Tez jestem za tym, zeby Daniel się odwalił ;P nie lubie takiego typu jak on xD Poza tym, to śmieszy mn brak domysłu u Granger :D Taka mądra, a nie może go zrozumieć ;P Szkoda że tak skończył się ten ich przyjemny wieczór :( Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozdział boski!*.* Wszystko mi się podobało i mam taki pomysł abyś np. napisała że się pokłocili i też że dodali nową lekcje taką do wychowania i przygotowania ich do życia i żeby pierwsze zadanie było takie że dostaną taki roboty dzieci i one będą wyglądać jak żywe bedę się zachowywać jak małe dzieci po prostu i bedzo to w parach i oczywiście Draco I hermiona razem , coś w ty stylu taki pomysł a wracając do rozdziału to Daniel mnie denerwuje , wszystko jest ok ;D i to ten tyle życzę ci weny :**!
OdpowiedzUsuńWiesz nie chce nic mówić,ale przeczytałam spooooro Dramione i poprostu już ten pomysł kiedyś gdzieś był.
Usuń^^
ale mi to się spodobało jak czytałam ; d
UsuńJa tylko informuje by potem nie wyszło,że jakiś plagiat
Usuń^^
oj tam, oj tam ;3
UsuńHah xd Nie było mnie tu parę dni i nie miałam jak przeczytać komentarzy, więc przepraszam za brak odpowiedzi. Pomysł jest ciekawy, nie powiem. Miałam też do niego małą wizję, ale nie wiem czy to dobry pomysł ściągać z innego bloga. Staram się wymyślać sama i nie kopiować pracy i pomysłów innych. Ale bardzo dziękuję za to, że mi powiedziałaś o czymś takim :)
UsuńSheireen ♥
będzie * tym*sorki ;D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny.xd
OdpowiedzUsuńCoś nam Hermiona za często myśli o Danielu, a powinna myśleć o Draco.:P
W którym roździale ma być bal?;>
Nie no opowiadanie wciąga.xd
Pisz dalej, niech Cię wena pochłonie.xdd
Hana.:D
Hmm, szczerze to nie wiem, kiedy bal, ale mogę zdradzić, że niedługo. Mogę też zdradzić, że w kolejnym rozdziale będzie informacja o nadchodzącym balu ;] Hah xd Dziękuję ;)
UsuńSheireen ♥
Draco jest na pewno zazdrosny, a Miona zaczyna się tego powoli domyślać. W końcu niczego się nie ukryje na dłuższą metę. Ja bym jeszcze chciała, żeby Hermiona jeszcze kręciła z tym Danielem. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Tak na marginesie. Jakoś cicho o Ronie
OdpowiedzUsuńTak, Daniel jeszcze nie zniknie z opowiadania xd Nie tak szybko xd Trzeba być cierpliwym. Mm a oczekujecie jakiejś sceny z Ronem? No dobrze zobaczymy xd
UsuńSheireen ♥
MAM NADZIEJE NA TRÓJKĄCIK!
OdpowiedzUsuńja też mam taką nadzieję, loda i kakałko tez poproszę!!!!!!!!!!!!!!
UsuńŚwietny rozdział. A widze że Draco jest co raz bardziej zazdrosny :P
OdpowiedzUsuńA w sumie to ja też bym chcciała aby dalej spotykała się z Danielem. W końcu fajnie będzie jak Draco kolejny raz się wkurzy :D
Hah xd Chyba lubicie to jak Draco się denerwuje xd Jak już napisałam w poprzedniej odpowiedzi, nie mam zamiaru jeszcze wyprowadzać z opowiadania Daniela ;)
UsuńSheireen ♥
Niech Daniel się nie odwala! Ma zostać, mały romans i zazdrość Draco, proste :D Niech flirtuję z Danielem, ot co. xd
OdpowiedzUsuńjesteś analfabetu !
UsuńNo oczywiście, że będzie xd Daniel tak łatwo się nie wyniesie xd
UsuńNie jestem analfabetą, a już na pewno nie analfabetu. Dość mam tych „dojrzałych” komentarzy pod każdym moim.
UsuńNo to się cieszę :D
Sheireen!
OdpowiedzUsuńCo ja Ci mogę powiedzieć?
Bardzo dobry rozdział.
Jestem ciekawa jak rozegrasz sprawę szlabanów, bo coś mi się wydaje, że nie każdy będzie wyglądał tak jak ten :)
Zaniepokoił mnie tylko jeden fakt. Czytelnicy mają Ci pisać o czym chcą czytać. Może lekko przesadzam, ale zapachniało mi to pisaniem pod publikę. Nie rób tak, dobrze? :) pisz co co Tobie się podoba, a nie nam :)
bo mi się bardzo podoba to co piszesz teraz.
A teraz nawiązując do mojego bloga...
rozpisuj się dalej, czekam na takie komentarze.
Pytasz o Ginny. No cóż, Ginny pojawi sie i dowiesz sie, co ona na to :) Mam nadzieję, że fragment z nią przypadnie Ci do gustu :)
pozdrawiam :)
No i kolejny super rozdział :D A to kłamstwo do Slughorna? Oj, Hermiona robi się niegrzeczna. Jedyne czego mi brakuje to wejścia Harrego, bo coś go mało :C Idę dalej czytać :)
OdpowiedzUsuńMiałam to dokonczyc dzisiaj w szkole, ale nie bylo czasu - Pierwszy Dzien Wiosny itp. Byla straszna beka, a to dopelnilo mojej czwartkowej glupawki xD
OdpowiedzUsuńCarino
/zakamarki--hogwartu
Wiesz co mi się podoba w tych Twoich opowiadaniach?
OdpowiedzUsuńŻe nie są takie słodkie i od razu się całują,a potem do łóżka i badum tss .. opowiadanie traci sens . Tu jest inaczej . Trochę późno jest , dlatego jutro dokończę cały blog , a na razie dobranoc i dziękuję , że mogę czytać tak miłą i lekką lekturkę . ; )