środa, 6 lutego 2013

Tymczasowe Pojednanie



Draco siedział wściekły przy stole Ślizgonów. Ignorował pytające spojrzenia kolegów. Nie chciał powiedzieć, dlaczego jest zdenerwowany. Zabini dał mu po krótkim czasie spokój. Wiedział, że jeśli przyjaciel nie powie mu czegoś z własnej woli, to nie ma co go do tego zmuszać. Pansy była jednak bardziej natrętna. Ciągle się go wypytywała i nie dawała spokoju. Miał jej dosyć. Strzepnął jej dłoń, kiedy położyła mu ją na ramieniu.  Nawet jeśli, to co on miał jej powiedzieć? Że jest zły nie tyle, co na Gryfonkę, ale na siebie? Owszem był na nią zły, ponieważ znów potraktowała go swoimi zdolnościami, ale wiedział, że miała do tego powody. Miała rację. Zachował się bezczelnie. Nie wiedział, co go podkusiło. W końcu nadal był Draconem Malfoyem, który nienawidził wszystkich szlam. Przypomniał sobie widok Granger w ciuchach mokrych od wody. Włosy miała lekko wilgotne. Spływały jej one kaskadami na opalone ramiona. Był na siebie zły, że pozwolił sobie na takie zachowanie wobec niej. I tak już dzisiaj dokuczył jej Weasley. Potraktował ją jak nic nie wartą osobę po tylu latach przyjaźni. Wczoraj spędził z Granger całkiem miły czas. Owszem, nie odzywali się do siebie, a kiedy już zaczęli zaczęła się kłótnia, ale sam fakt, że wystarczała mu tamtej nocy jej obecność. Wiedział, że jej też ona nie przeszkadzała. Nawet jeśli był wrogiem. Miał nadzieję, że po tym dniu jakoś się między nimi ułoży. Nie chciał ciągle znosić nienawidzącego i zarazem pięknego wzroku Granger. Może nawet i ona na to liczyła. Nie wiedział, ale nawet jeśli to przed chwilą doskonale pokazał jej to, co o nim myślała. „Jesteś bezczelny” ponownie zabrzmiały mu w uszach słowa Granger. Kiedy uczta się skończyła ruszył z Zabinim w stronę lochów, by po chwili znaleźć się w pokoju wspólnych Ślizgonów. Nie zdążyli uciec przed Pansy, która wpadła zaraz po nich i złapała go za rękę.
- Powiesz mi w końcu, co się z tobą dzieje? – spytała patrząc na niego wzrokiem bazyliszka.
- Pansy, nic się nie dzieje – odpowiedział i już miał iść, kiedy znów go zatrzymała.
- Nigdzie nie idziesz. Skoro nic się nie dzieje, to dlaczego stale mnie unikasz i zbywasz? Nie widzisz, że się o ciebie staram? Że mi zależy? – wycedziła ze złością ciągle patrząc mu w szare tęczówki, które tak kochała. Draco musiał przyznać, że lubił ją za jej szczerość i mówienie wszystkiego prosto z mostu. Nie musiał się wtedy zastanawiać, o co jej chodzi.
- Przykro mi, Pansy, ale musisz zrozumieć, że ja z tobą zerwałem i nie chcę dalej tego ciągnąć. Znajdź sobie kogoś innego, przepraszam cię – powiedział i wyrwał rękę z jej rozpaczliwego uścisku.
- Masz na oku inną? – spytała nagle z groźbą w głosie. Malfoy pomyślał przez chwilę i odwrócił się w jej stronę.
- Nie – powiedział. Ona jednak już wiedziała.
- Nie kłam.
- Nawet jeśli to co?! – wybuchnął nagle i ruszył w jej stronę zatrzymując się przed samą twarzą. Lubił tę dziewczynę, ale ona zaczynała go doprowadzać do białej gorączki swoimi pytaniami, gestami, wszystkim.
- Nigdy nie liczyłeś się z uczuciami innych, Draco – powiedziała ze złością i odeszła. Nie chciała dłużej stać przy tym chłopaku. Wiedziała, że nie oparłaby się i pocałowałaby go tylko po to, by zostać odtrąconą. Poszła do pokoju dla dziewczyn zostawiając go samego.  Zaszumiały mu w głowie jej słowa „Nigdy nie liczyłeś się z uczuciami innych, Draco” i szybko zniknęły zastąpione przez zupełnie inny, cieplejszy głos „Jesteś bezczelny”. Odetchnął głęboko i ruszył do dormitorium dla chłopców. Wziął prysznic i położył się. Nie mógł jednak zasnąć. Ciągle słyszał słowa obojga dziewcząt. Najbardziej jednak dokuczały mu słowa Granger i to jak na niego popatrzyła. Nie mógł tak tego zostawić. Nie wiedział, czemu mu zależy. Po prostu wiedział, że musi jakoś z nią to załatwić i przeprosić za swoje zachowanie. Zastanawiał się, jak Gryfonka przyjmie jego przeprosiny. Jeżeli w ogóle je przyjmie. Musi to zrobić. Co jak co, ale nadal pozostawał Draconem Malfoyem, który miał wdzięk do przekonywania innych ludzi i manipulowania nimi. Tyle, że tutaj chodziło o wredną Granger, która nigdy go nie znosiła. Tak czy inaczej przeprosi. Nawet jeśli miałby się upokorzyć nie chce mieć już w niej wroga. Przewrócił się na drugi bok i popatrzył na sierpowaty księżyc majaczący w oknie. Usnął z myślą, że Granger na pewno mu się podda.

Hermiona weszła do dormitorium i ujrzała w nim Clemense. Jeszcze nie za bardzo dotarło do niej, że będzie spać w jednym pomieszczeniu z tą dziewczyną. Przyrzekła sobie, że będzie starała się jej unikać najczęściej jak to możliwe. Bliskość tej dziewczyny doprowadzała ją do szału. Nie tylko tym, że odbiła jej chłopaka. Powoli zaczynała się z tym godzić, bo Ron pokazał, jaki jest. Doprowadzało ją do szału jej zachowanie. Pusta, piękna panienka. Wzięła z łóżka schludnie ułożoną piżamę, a raczej zwiewną, koronkową, białą sukienkę, która od dawna towarzyszyła jej, jako piżama w ciepłe noce. Hermiona nie miała serca wyrzucić tej sukienki, więc jako, że była wygodna i ledwo wyczuwalna używała jej podczas snu. Poszła do łazienki i wzięła odprężającą kąpiel w wannie pełnej kolorowych bąbelków. Była na siebie lekko zła, ponieważ ciągle myślała o Malfoyu. Zawiodła się trochę na nim. Po wczorajszej nocy myślała, że zależało mu na dobrych lub przynajmniej znośnych kontaktach z nią. Jakże się myliła. Nie wiedziała, po co była mu ta scena. Był podły w każdym calu i nie zmienił się ani o jotę. Może nawet miała cichą nadzieję, że przestanie być jej wrogiem. Wyszła z wanny i osuszyła się różdżką. Narzuciła na siebie białą, koronkową piżamę i otworzyła drzwi do łazienki ruszając w stronę łóżka. Była sama z Clemense. Ginny jeszcze gdzieś zniknęła z Harrym. W pokoju panowała grobowa cisza. Zachowywały się tak, jakby były same. Hermiona wzięła książkę z etażerki i ledwo usiadła na parapecie, kiedy odezwała się Clemense.
- Jak mogłaś przemalować włosy Ronowi i tak go upokorzyć?
- Spytaj się go lepiej, dlaczego rzucił we mnie Cruciatusa – powiedziała Hermiona zaskoczona i jednocześnie rozbawiona tym pytaniem. Przypomniał jej się na nowo kolor włosów Weasleya.
- Bawi cię to? Jak ja się z nim pokażę teraz?
- Skoro tak bardzo ci na nim zależy, to chyba nie powinnaś się go wstydzić – odparła i otworzyła książkę.
- A ty byś się nie wstydziła gdyby twój chłopak miał zielone włosy? Masz z niego zdjąć to zaklęcie! – wycedziła wojowniczo.
- Samo minie po jakimś miesiącu…
- Zdejmij je! – krzyknęła dziewczyna i uniosła różdżkę roztrzaskując szklankę z wodą obok łóżka Hermiony. Ta popatrzyła na nią groźnie.
- Chyba nie masz zamiaru i ty ze mną zadzierać?
- Mam zamiar!
- Nie żartuj sobie, proszę cię… - zaczęła Hermiona, gdy nagle zaklęcie uderzyło jej nad głową – Przegięłaś – dodała i odrzuciła od siebie książkę. Clemense stanęła w bojowej pozycji celując w Hermionę różdżką.
- Bierz różdżkę.
- Nie jest mi potrzebna.
- Jak chcesz – powiedziała wila i zdziwiła się lekko po słowach Hermiony. Już miała rzucić jakieś wyjątkowo paskudne zaklęcie, kiedy Hermiona wykonała odpychający gest rękami. Clemense została wyrzucona na tylnią ścianę i uderzyła w nią z hałasem. Podniosła się szybko z zaciętą miną. Hermiona była wkurzona. Jak ona śmie? Jeszcze raz, tyle że gwałtowniej poruszyła rękami i Clemense znów uderzyła się o ścianę. Nagle do pokoju wleciał Harry i Ron. Ten ostatni popatrzył na scenę, jaka się przed nim rozgrywała i podbiegł do Clemense, by pomóc jej wstać.
- Teraz jej chcesz zrobić krzywdę?!
- Pierwsza zaczęła – prychnęła Hermiona.
- Ja ci dam pierwsza zaczęła – powiedział Ron i ruszył ku Hermionie. Ta wyprostowała się i popatrzyła na niego wyzywająco. Nagle pomiędzy nimi stanął Harry.
- Hej, dość! Uspokójcie się! Ron zostaw Hermionę!
- Jesteś po jej stronie? – zapytał oburzony.
- W tej sytuacji akurat tak, Ron i nie dziw się – obaj popatrzyli na siebie wściekle. Nagle do dormitorium wpadła McGonagall, a za nią Ginny.
- Mogę wiedzieć, co się tutaj na Merlina dzieje?
- Nie mam zamiaru być z tą dziewczyną w jednym pokoju! – krzyknęła Hermiona. Po chwili zdała sobie sprawę, do kogo się zwraca i zniżyła głos.
- Przykro mi, panno Granger, ale nic nie mogę zrobić w tej sytuacji, która, proszę mi wierzyć, jest dla mnie zrozumiała – popatrzyła na Rona i Clemense z niechęcią.
- A to popieprzone – mruknął Harry.
- Słucham, panie Potter? – spytała profesor McGonagall.
- Nic takiego, pani dyrektor.
Hermiona popatrzyła na chwilę rozbawiona na Harry’ego, po czym zwróciła się do McGonagall.
- Naprawdę nic się nie da zrobić pani profesor?
- Niestety, panno Granger. Nie ma innych dormitorium dla dziewcząt na siódmym roku – popatrzyła na nią z litością – Współczuję – dodała ciszej i wyszła.
- Dobrze, koniec tego przedstawienia – powiedziała stanowczo Ginny i pocałowała Harry’ego na dobranoc. Ron również ucałował Clemense i wyszedł nawet się nie oglądając. Hermiona wskoczyła do łóżka i zakryła się baldachimem.
- Dobranoc, Ginny – powiedziała.
- Branoc… - usłyszała zza zasłony głos Rudej. Hermiona wpatrywała się jeszcze chwilę w aksamitną, czerwoną zasłonę, po czym zasnęła.

Draco usłyszał dzwonek, który zakończył nudny wykład profesora Binnsa i zarówno lekcje. Dowiedział się, że Gryfoni kończą godzinę później, co było mu na rękę, ponieważ miał czas na ułożenie jakiejś przemowy na przeprosiny dla Granger. Ruszył na główny dziedziniec i usiadł na rogu fontanny rwąc sobie włosy z głowy. Dlaczego tak trudno było mu skonstruować zdania? Granger na pewno nie nabierze się na jakąś głupią gadkę. Tak czy inaczej warto spróbować. Wyczekiwał z niecierpliwością dzwonka wpatrując się w błękitne niebo. Granger powinna niedługo tędy przechodzić wracając z zielarstwa. Nagle usłyszał wyczekiwany przez niego dźwięk. Nareszcie. Wstał z rogu fontanny i zobaczył w oddali uczniów wychodzących z cieplarni. Draco zaczął się denerwować. Później pewnie uzna to za śmieszne, ale teraz nie było mu do śmiechu. Zdecydowanie nie. Zobaczył jak grupa uczniów jest coraz bliżej. W końcu dostrzegł ją. Oparł się nonszalancko o posąg jakiegoś magicznego stworzenia i wpatrywał się w nią. Wyglądała bardzo dziewczęco. Włosy miała upięte w luźnego warkocza, którego związała u dołu niebieską wstążką, idealnie pasującą do rozkloszowanej błękitnej spódniczki. Dzisiaj była wyjątkowo ładna pogoda. Słońce grzało jak w lecie i wiał delikatny wiatr. Idealna pogoda na pogodzenie się. No, przynajmniej miał nadzieję. Granger szła w jego stronę. Wyglądała jakby była w innym świecie. Przez chwilę ich spojrzenia się spotkały i zobaczył jak mgła znika z jej oczu. Przyśpieszyła kroku i ruszyła w drugą stronę. Chciała go za wszelką cenę uniknąć. Nie pozwoli jej na to. Musi go wysłuchać. Ruszył w jej stronę szybkim krokiem.
- Granger, zatrzymaj się! – krzyknął. Ona jednak nie miała takiego zamiaru. Draco przeklął ją w myślach i jeszcze bardziej przyśpieszył kroku. W końcu był na tyle blisko, by zastąpić jej drogę. Popatrzyła na niego buntowniczym wzrokiem. Draco dostrzegł w nich też mieszaninę strachu i zmieszania. Może wczoraj tak to wyglądało, ale przecież on nie chciał jej nic zrobić.
- Czego chcesz?
- Czasu, Granger. Musisz mnie wysłuchać.
- Pamiętaj, Malfoy, ja nic nie muszę – powiedziała i spróbowała go wyminąć. Nie pozwolił jej odejść.
- Granger, proszę wysłuchaj mnie! – krzyknął. Nigdy nie był zmuszony do tego, by prosić. To nie było w jego naturze. Hermiona podniosła brew.
- Draco Malfoy prosi? A to ciekawe, chyba zacznę słuchać – wycedziła z sarkazmem – Mów lepiej nie mam zamiaru tracić na ciebie wolnego czasu.
- Chciałem przeprosić
- Zadziwiasz mnie. Najpierw prosisz, teraz przepraszasz. Mogę przynajmniej dowiedzieć się, za co?
- Za wczoraj. Zachowałem się jak kretyn.
- Owszem, zachowałeś. Rozumiem, że tyle miałeś do powiedzenia? – spytała.
- Nawet nie wiesz ile mnie to kosztowało! – powiedział oburzony.
- Nie podnoś na mnie głosu!
- Przepraszam!
- Nadal krzyczysz!
- Przecież przeprosiłem!
- Właśnie widzę, ile znaczy dla ciebie to słowo!
- Działasz mi na nerwy!
- Cieszę się, bo ty mi też!
- No i pięknie! – krzyknął Malfoy. To się właśnie dzieje, kiedy ma dobre intencje. Kolejna kłótnia. Warknął na uczniów, którzy przyglądali się tej scenie. Od dawna było wiadomo, że ci dwoje się nienawidzą.
- A właśnie, że nie! Co jak co, Malfoy, ale mnie nie zależy na tym, by mieć wokół siebie wrogów! Ale ty po prostu nie dajesz mi wyboru! Jak mam na ciebie nie wrzeszczeć skoro ty jesteś bezczelny, chamski, zadufany w siebie… - krzyczała obrzucając Dracona najbardziej jadowitymi przekleństwami. No nie, on nie wytrzyma! Jak długo kobiety mogą tak wrzeszczeć?
- Ochłoń, dziewczyno!
- Nie mam zamia…! – nie dokończyła. Draco potrzebował tylko tego jednego słowa, jakim było „nie”. Złapał Gryfonkę i zarzucił ją sobie na plecy ruszając w stronę błoni.
- Co ty do cholery jasnej robisz?! Puszczaj mnie i to natychmiast! Nie pozwalaj sobie idioto! – krzyczała wyrywając mu się i kopiąc. Draco nie zważał na krzyki dziewczyny i dziwne spojrzenia uczniów.
- Dobrze, że przynajmniej Gryfonów nie ma w pobliżu, bo już bym nie żył – pomyślał i ruszył dalej przed siebie.

- Gdzie są wszyscy Gryfoni, kiedy ich potrzebuję?! – Hermiona klęła w myślach na swoich kolegów, przyjaciół i wszystkich obecnych na dziedzińcu uczniów. Najbardziej jednak przeklinała Dracona Malfoya. I to nie tylko w duchu! Nie wiedziała, gdzie ją niesie, ale na pewno nie miał dobrych intencji! On chciał przeprosić?! To jakiś żart! Była tak zajęta wyzywaniem go i kopaniem, że nie widziała nawet gdzie z nią idzie. Nagle poczuła jak wpada do zimnej wody jeziora. ZABIJE GO! Wypłynęła na powierzchnię wody i zaczerpnęła powietrza.
- DLACZEGO TO ZROBIŁEŚ?! ZABIJĘ CIĘ ROZUMIESZ?! – krzyczała wściekła patrząc na rozbawioną twarz Malfoya.
- Mówiłem, żebyś ochłonęła. Na przyszłość mnie słuchaj – powiedział spokojnie z nutą zadowolenia w głosie. Wiedział jednak, że łatwo nie będzie, gdy Granger wyjdzie z wody.
- Mówiłam już, że cię zabiję? – powiedziała z groźbą w głosie.
- Nawet krzyczałaś – uśmiechnął się podle. Hermiona obrzuciła go wzrokiem bazyliszka. Nie zabije go, nie chce siedzieć przez kogoś takiego jak Malfoy. Wpadła na pewien pomysł. Podpłynęła do drewnianego mostu, na którym stał Ślizgon i udawała, że nie może wyjść.
- Wiedziałem, że nie dasz sobie beze mnie rady – roześmiał się i wyciągnął do niej rękę. Tylko na to czekała. Wsunęła swoją dłoń w jego i pociągnęła z całej siły. Po chwili Malfoy znalazł się już obok niej w wodzie. Wynurzył się i spojrzał na nią ze złością i nieskrywanym podziwem. Hermiona bez problemu usiadła na moście zanurzając stopy w wodzie.
- Zaskoczony? – po raz pierwszy od dłuższego czasu roześmiała się serdecznie.  Malfoy’owi bardzo spodobał się ten dźwięk. Mógłby go słuchać całymi dniami. Obserwował jak wyciska wodę z długiego warkocza.
- Nie powiem, że nie Granger. Ciebie pewnie rozpiera satysfakcja – powiedział i podpłynął do niej opierając się o most. Popatrzyła na niego z wesołymi iskierkami w oczach.
- To oczywiste. Ślizgoni nie mają żadnych szans z Gryfonami – odparła i spojrzała mu wyzywająco w oczy. Malfoy ugodzony tą uwagą złapał ją za kostki i pociągnął w dół. Dziewczyna znów wylądowała w wodzie. Nie skrywała oburzenia.
- Co masz zamiar tym osiągnąć?
- Jeszcze zobaczysz – powiedział i złapał ją w talii, mimo głośnych protestów dziewczyny. Zaczął wypływać z nią na środek jeziora. Hermiona starała się zachować twarz, ale czuła jak zaczyna narastać w niej panika. Nienawidziła głębokich wód. Zawsze robiło jej się słabo, na widok czarnych otchłani bez dna. Jezioro było bardzo głębokie. Czytała o nim w „Historii Hogwartu”. Kiedy byli już daleko od lądu coś w niej krzyczało, by błagać chłopaka. Nie zrobiła tego. Jej duma była zbyt wielka. Dawno przestała się wyrywać. Wcześniej może i miała szansę na to, że jeśli się wyrwie to dopłynie do brzegu, ale teraz? Siedziała spokojnie i zamknęła oczy rozpaczliwie zaciskając zęby.
- Czyżby Gryfonka się bała? – usłyszała usatysfakcjonowany szept Malfoya.
- Nigdy w życiu – powiedziała słabym głosem na darmo starając się dodać mu choć nuty odwagi. Co za upokorzenie! Dlaczego musiała pokazywać swoją słabość najpodlejszemu ze Ślizgonów? Rozejrzała się rozpaczliwie dookoła. Zobaczyła drewniany most, który teraz wydawał się być zaledwie czarnym punktem w oddali. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Popatrzyła w dół. Widziała tylko swoją błękitną spódniczkę unoszącą się wokół niej na tle czarnej otchłani. Strach zwyciężył. Przybliżyła się do Malfoya. Zrobi wszystko, byle tylko znaleźć się znów na lądzie.
- Płyń z powrotem na ląd – szepnęła słabo.
- Przecież Ślizgoni nie mają żadnych szans z odważnymi Gryfonami. Gdzie się podziała twoja odwaga i zadarty nos, Granger? – powiedział wrednie, jednak przyciągnął Hermionę bliżej do siebie. Ewidentnie widział jej przerażenie. Chciał ją tylko nastraszyć. Nie wiedział, że tak bardzo boi się głębokości.
- Płyń z powrotem na ląd – powtórzyła Hermiona ledwo słyszalnie. Przez chwilę trwała krótka cisza przerywana tylko szybkim oddechem dziewczyny. W końcu nie wytrzymała.
- Proszę… - jęknęła błagalnie. Draco nie kazał sobie dwa razy powtarzać. Hermiona miała zamknięte oczy i modliła się w duchu o to, by Malfoy posłuchał.
- Możesz już otworzyć oczy – powiedział. Hermiona posłuchała i zobaczyła, że znajduje się obok mostka. Rozluźniła ciało i natychmiast się wyrwała Malfoy’owi. Tak bardzo jak niedawno się bała tak bardzo była teraz wściekła.
- Nienawidzę… cię… jesteś… podły… w każdym… calu! – krzyczała i przy każdej przerwie waliła Malfoya z bezsilności. Pokazała mu swoją słabość i bardzo jej to teraz ciążyło.
- Opanuj się! – ponownie złapał ją na nadgarstki. Hermiona przestała się wyrywać. Malfoy puścił ją. Podpłynęła do drewnianego mostu i wskoczyła na niego. Tym razem nie dotykała wody nawet stopami. Siadła na moście wyczerpana. Woda i strach wyciągnęły z niej resztki energii. Zobaczyła jak Malfoy wychodzi z wody i siada obok niej. On też był wyczerpany. Mokra koszulka uwydatniała jego umięśniony tors. Hermiona jęknęła w duchu na ten widok.
- Przepraszam, Granger nie wiedziałem
- Teraz będziesz jeszcze mi wypominać?
- Nie, naprawdę przepraszam. Obiecuję, że to się nie powtórzy
- Dlaczego mam ci wierzyć? – popatrzyła na niego czekoladowymi oczami.
- Nie musisz. Po prostu zależy mi na tym, by nie być już z tobą w takich relacjach – odparł i popatrzył jej szczerze w oczy. Zdziwiła się, ale jednocześnie i uśmiechnęła do siebie w duchu. Jemu też zależało.
- Obiecujesz?
- Tak – powiedział, a w jego głosie usłyszała zdecydowanie. Westchnęła.
- Nie wiem, czemu to robię, ale wierzę ci. Tylko pod jednym warunkiem
- Jakim? – spytał Malfoy z ciekawością w głosie.
- A takim, że nadal będę mogła się z tobą przekomarzać - rzekła i położyła się na moście wpatrując w niebo. Popatrzyła przez chwilę na Malfoya i uśmiechnęła się lekko. Od nie pozostał jej dłużny. Położył się obok Granger i również zaczął wpatrywać się w niebo. Zaczęli rozmawiać tak, jakby nigdy nic między nimi nie było. Czasami zerkał w jej stronę widząc spokój wymalowany na jej twarzy. Nigdy nie będzie już przez niego płakać. Przyrzekł sobie, że nigdy jej nie skrzywdzi.


~~~~~~~~~~~~~~
Notka miała się pojawić dopiero jutro, ale zdecydowałam się, że wkleję ją dzisiaj. Wyszła bardzo długa i miałam zamiar podzielić ją na dwie części, ale zostałam wyprowadzona z tego pomysłu. Ja osobiście jestem z niej zadowolona, jak nigdy przedtem z moich notek, ale wasze zdanie może być odmienne. Mam nadzieję, jednak, że Wam również się spodoba i nie zawiodłam Was na całej linii  :)
Pozdrawiam
Sheireen ♥

33 komentarze:

  1. Pierwsza? ^^
    Jak wiesz jestem absolutnie zakochana w tej notce ♥ xd Jest cudowna, chyba najlepsza jak dotąd *.* Uwielbiam tą relację Hermiona-Draco u ciebie. Czekam na bal!
    Nie muszę ci życzyć weny, bo masz jej pod dostatkiem, a więc wirtualnie cmokam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem pierwsza :D Dziękuję, jak pisałam sama jestem z niej dumna, ponieważ jest tak długa, jak chciałam, by była xd Do balu niedaleko. Tyle tylko powiem xd
      Haha xd racja, tej to mi nie brakuje xd
      Dziękuję ♥

      Usuń
  2. Jej ♥ Dzięki że mi napisałaś, że już jest. Chyba z 10 razy dzisiaj tu wchodziłam, żeby sprawdzać :P

    Notka świetna, a ten pomysł Malfoya, żeby wrzucić ją do wody i na środek! GENIALNY ahahahaha albo ta kłótnia Herm z Clem! lałam z tej idiotki. Bosz nie cierpię jej... wr... :) Życzę weny i zapraszam do siebie jak zawsze ;) Kiedy następna notka? za 4 dni czy ile?

    http://dramion-theirminds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bosz dopiero teraz zauważyłam, że to jest ,,Tymczasowe Pojednanie".. Wiesz jak zdemotywować ludzi... ;(

      Usuń
    2. Haha xd Miło, że wyczekujesz :D Pewnie jakoś tak za 3-4 dni jak zwykle :)
      Haha xd Oj tam tymczasowe pojednanie xd przecież nie mogą tak od razu żyć w zgodzie ;) Nie po tylu latach kłótni xd

      Usuń
  3. Po pierwsze: gratuluję! Tego, że dodajesz notki tak często, że masz genialne pomysły i tego, że MASZ CHĘCI! Podziwiam to i będę zachwalać w niebiosa!
    Po drugie: rozdział, jak narazie, najlepszy. To:
    "- A to popieprzone – mruknął Harry.
    - Słucham, panie Potter? – spytała profesor McGonagall.
    - Nic takiego, pani dyrektor.", mnie na lopatki rozwaliło!
    Wątek z jeziorem bardzo pomysłowy. Nie spotakałam się, do tej pory, z czymś takim, ale śmiało mówię "Lubię to!".
    "Nigdy nie będzie już przez niego płakać. Przyrzekł sobie, że nigdy jej nie skrzywdzi."
    Zmiękłam... Totalnie. Najlepszy fragment w tym rozdziale. Oby było takich więcej!
    Po trzecie: pozdrawiam, życzę duuuzo weny i czekam z niecierpliwością, na nastepne notki!
    Tusia :)






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej dziękuję bardzo :) Naprawdę. Hah xd Miło, że te fragmenty się spodobały xd Przykładałam sie do nich xd Dziękuję za komentarz i to, co sądzisz o niektórych fragmentach. To naprawdę bardzo ważne :)
      hah xd Dziękuję za tą wenę, mimo iż mam jej nadmiar to i tak jej potrzebuję :)

      Usuń
  4. Zadziwiające jak zimna kąpiel w wodzie potrafi poprawić relacje :) Dobrze, że mu wybaczyła za ten wybryk i spodobało mi się też Hermiona zrobiła Clemense.
    Swoją drogą, myślałam, że chłopcy nie mogą wchodzić do dziewczęcych dormitoriów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem nie mogą, ale postanowiłam trochę zboczyć z drogi xd Mam nadzieję, że to aż tak bardzo nie przeszkadza i nie rzuca się w oczy xd O tak marzyłam od dawna, by zrobić coś z Clemense. Ta dziewczyna działa mi na nerwy xd

      Usuń
    2. Nie przeszkadza :) Ja też nie cierpię tej dziewuchy. Proszę niech Hermiona coś zrobi z jej włosami :)

      Usuń
  5. Love it <3
    Genialny pomysl z tym jeziorkiem i wg... Draco ja przeprosil :D
    Klotnia z Clemense super! Mam nadzieje, ze Hermiona da jeszcze popalic jej i Ronowi :)
    Oby tak dalej. Pisz, pisz, pisz i nigdy nie przestawaj :3
    Pozdrawiam,
    Joni :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana! Bardzo ładny rozdział :)
    Chęć pogodzenia się Draco z Hermioną bardzo urocza, gorzej z wykonaniem :P
    Cieszę się, że tak szybko dodajesz notki, co dzień zaglądam tu z nadzieją, że coś się pojawi i pojawia. I do tego nie bylejakie :)
    Jestem Twoją fanką!
    pozdrawiam, jus

    OdpowiedzUsuń
  7. O mamusiu, rozdział fantastyczny. Nie wiem jak to możliwe, ale kocham Twoje opowiadanie jeszcze bardziej niż na początku xd Pozdrawiam, życzę duuuuużo weny i wyczekuję kolejnej notki! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko, dawno mnie tu nie było! Wchodzę, a tu tyle notek *.* Uwielbiam te wszystkie, ale ta to jest coś! Uwielbiam w niej każdy fragment bez wyjątku :D Cud miód i orzeszki xd Naprawdę kawał dobrej roboty. Notka jest fantastyczna i mogę czytać ją bez przerwy. Bardzo podoba mi się fragment z jeziorkiem ;]
    NIKI

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiecham się sama do siebie, jak widzę, że dodałaś nową notkę :) Wcześniej niż powinnaś i jeszcze taką długą.. Serio czym my na to zasłużyliśmy, hehe?
    Co do treści, grr to co wyprawia Clemense i Ron przechodzi ludzie pojęcie, ale nie powiem SĄ SIEBIE WARCI! Draco i Miona jak zwykle uroczy. Zastanawia mnie tylko tytuł notki.. "Tymczasowe Pojednanie", ciekawe kiedy znowu wkroczą na ścieżkę wojenną hmm XD Czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah xd czytelnicy są najważniejsi i zasłużyliście sobie tym, że jesteście i wyczekujecie :D

      Usuń
  10. Suuuuuper nootka i dość długa ! ;D No Dracuś i Miońcia się pojednali hę?;o Z tytuły wychodzi że ,,TYMCZASOWO'' a natka... hmmm nic dodać nic ująć jest WSPANIAŁA ! Bardzoo mi sie podoba i wgl.! ;)) czekam na nastepną..a tak się pytam kiedy będzie nastepna ?;) aa bym zapomniała fajnie napisałaś o ty ,,jeziorkuu'' CUD , MIÓD i MALINyY! ;33 wkurwia mnie ta jebana Clemense ! -,- ok kończę i powodzenia w dalszym pisaniuu ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. mudzina sie ciesi zie taka siurprajz zie nowa notka !

    OdpowiedzUsuń
  12. przeczytałam tak jak obiecałam :)
    Oby Ron się ogarnął, bo jak nie to wyprodukuję Miniaturkę i go zabiję!
    Ten facet przesadza, a Hermiona nie da sobie tak pogrywać :)
    Precz w wilą! Nie wraca do Francji i udławi się ślimakami ;D
    Mam nadzieję, że nie będę się teraz kłócić, co? A jak już to nie tak poważnie, co ?
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. U mn już nowy rozdział :P http://dramion-theirminds.blogspot.com/2013/02/eliksiry.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam w końcu Nowy rozdział :D
    http://dramion-theirminds.blogspot.com/2013/02/biblioteka.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach, ta Clemense jest serio tępa o.O I ONA chce walczyć z Hermioną? Pff... Żałosne :) A Ron O K R O P N Y. Niech go ktoś utopi czy coś (?) Mam nadzieję, że się już Hermi nie pokłóci z Draco :3 (ale wiem, że to nieprawda). Czytam dalej :) (nie chciałam robić reklamy, ale zapraszam do siebie)
    PS. Wybacz, ale musiałam :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Clemense utopić? Żeby woda stała się tak samo pojebana jak ona? Zabić Avadą i już.

      Usuń
  16. Czyzby kwestia Patricka? :3
    Kocham twojego bloga i to jak piszesz ^^
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  17. Przy "Nic takiego, pani dyrektor" zaczęłam się chichrać jak opętana :D
    Genialnie piszesz >.<

    OdpowiedzUsuń
  18. No i sie zaczęło. Miło bylo sobie przypomnieć tą scenę, szczególnie, że byla ona wspomniana w nowej notce. Dużo weny, A.

    OdpowiedzUsuń
  19. Notka cudowna, idealna i wzruszająca <3
    Akcja rozwija się powoli i wszystko jest ślicznie opisane ;D
    Pozdrawiam,
    A

    OdpowiedzUsuń
  20. Ej, to bardzo dobrze do siebie pasuje. Hermiona jest kocicą i boi się wody zupełnie jak koty. Sprytnie to wymyśliłaś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ta akcja w jeziorze, super!
    Uwielbiam Twoja wyobraźnię!
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  22. ooooooooooooooooooo jakie romantyczne

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja rozumiem, że to twoja historia, ale Malfoy nigdy nie przeprasza. PRZECIEŻ TO MALFOY! MALFOY, rozumiesz?
    A jeżeli chodzi o rozdział to całkiem okay.

    OdpowiedzUsuń