Draco
bez przeszkód wrócił do pokoju wspólnego Ślizgonów. Panowały w nim całkowite
ciemności, które gdzieniegdzie oświetlane były słabym światłem lamp. Za oknem
widać było małą ławicę świecących w ciemności, srebrnych ryb. Draconowi od razu
spodobało się to, że pokój był umieszczony pod jeziorem. Może i nie oglądali
światła dnia tak jak inni uczniowie, ale on odkąd pierwszy raz postawił nogę w
tym domu został oszołomiony i oczarowany widokiem na podwodny świat. Rozłożył
się wygodnie na kanapie w czarnej skóry i wpatrywał się w powoli gasnący ogień
w kominku. Rozmyślał o tym, co wydarzyło się w ciągu tych dwóch godzin z
Granger. Po co stracił tyle czasu, by siedzieć z nią na mokrym konarze drzewa?
Kiedyś w ogóle by go to nie interesowało, że siedzi gdzieś tam na dworze i
płacze. Nawet by się z tego cieszył. Przez te 7 lat wzajemnej niechęci, a nawet
nienawiści do siebie obserwował jak z grzecznej, przykładnej dziewczynki
zmienia się w kobietę, która zmierzyła się z największym złem i niewygodami,
które pojawiły się podczas podróży. Pamiętał jak obserwował jej sylwetkę
walczącą w bitwie o Hogwart. Była niczym demon i nie wydawało się, by
ktokolwiek mógł jej wtedy zrobić krzywdę. Aż do czasu pojawienia się na jej
drodze Bellatriks Lestrange.
*
Draco stał na placu
w samym środku Bitwy o Hogwart. Nie chciał walczyć z uczniami, których widywał
czasami na korytarzach ani z tymi, z którymi od czasu do czasu rozmawiał. Nie
miał jednak wyboru. Jego ojciec stanął po stronie Voldemorta tym samym zmuszając
matkę i jego do podjęcia tej samej decyzji. Teraz w oczach uczniów był wrogiem,
który nie jest już jednym z nich. Odparł atak z lewej strony. Chciał jak
najszybciej dojść do murów zamku, by dogonić Pottera , który zmierzał do Pokoju
Życzeń, by odnaleźć coś ważnego. Nagle zaatakowała go Parvati Patil. Gryfonka,
która była zdruzgotana po śmierci Lavender Brown nie znała litości i chciała
zemścić się na każdym wrogu. Jej czarne oczy płonęły nienawiścią, której nigdy
by się nie spodziewał po tej łagodnej i cichej dziewczynie. Nie chciał tego
robić jednak nie miał czasu. Wysadził w powietrze mur, a odłamki głazów runęły
na dziewczynę przykrywając jej ciało. Nagle usłyszał rozpaczliwy krzyk i do
głazów dobiegła Granger. Bezsilnie zaczęła odkopywać koleżankę i znalazła ją
tam. Miała czoło pokryte krwią i wyglądała na martwą. Zamurowało go. Nie
chciał. Nie chciał zrobić nikomu krzywdy, a tym bardziej zabić. Granger
odwróciła się do niego, a na jej twarzy malowała się jeszcze większa nienawiść
i cierpienie. Wiedział ilu bliskich już straciła.
- Ty… - powiedziała
i wycelowała w niego różdżką – Ilu niewinnych ludzi zabiją jeszcze twoi
przyjaciele? Wszyscy jesteście mordercami!
- Uspokój się,
Granger i przepuść mnie, nie mam czasu na pogaduszki.
- Dla ciebie ludzkie
życie to nic takiego? – powiedziała a z jej różdżki wystrzelił snop ognia.
Draco odepchnął atak.
- Granger, nie chcę
ci zrobić krzywdy, odsuń się!
- TY nie chcesz
zrobić mi krzywdy – wyśmiała go, a w jej głosie brzmiała czysta histeria.
Machnęła szybko różdżką, a Draco ledwo co zdołał obronić się magiczną tarczą.
Oczy Granger zabłysły i wystrzeliła kolejną masą pocisków w jego stronę.
Wiedział, że nic jej teraz nie powstrzyma. Zabił jej koleżankę, a słudzy
Czarnego Pana, jej przyjaciół i bliskich. Kiedy Draco się przewrócił uniosła
różdżkę, zmuszając odłamki muru, by powstały i poleciały w jego stronę. Ona
nienawidziła go całym sercem. Wiedział, że jeśli jest w takim stanie, w stanie
nienawiści i rozpaczy będzie potrafiła nawet zabić. Ostatnimi siłami uniósł
różdżkę, aby uchronić się przed lecącymi w jego stronę głazami. Jego zaklęcie
było na tyle silne, by spowolnić atak. Poczuł jak kawałki ściany przygniatają
jego ciało i zaczął się odkopywać. Nagle zobaczył nad sobą Granger, która
celowała w niego różdżką. Jej twarz nie wyrażała nic szczególnego. Była
beznamiętna. W oczach dostrzegł jednak coś innego. Błagały o pomoc. Chciała się
uwolnić od rozpaczy i bólu jaki w sobie nosiła.
- Nie, Granger nie
chcesz tego zrobić – zaczął powoli, wiedząc, że igra z ogniem – Nie chcesz mnie
zabić. Nie chcesz nikogo zabić.
- Co wiesz, co
chcę, a czego nie chcę? Ratujesz tylko swój tyłek, Malfoy – powiedziała, a w
jej głosie było słychać cierpienie.
- Nie chcesz czuć
tego, co czuje człowiek, gdy zabija. I gdy patrzy później na swoją ofiarę
martwą. Nie wiesz jak to jest i nie chcesz tego czuć, Granger.
- Zabijanie sprawia
ci radość… - wycedziła przez zęby.
- Nigdy nie zabiłem
z własnej woli rozumiesz?! – wykrzyczał. Wokół ciągle toczyła się bitwa, ale
dla niego teraz to nie istniało – Właściwie to nigdy nie zabiłem! Do tej pory…
- głos zaczął mu się łamać. Hermiona nadal patrzyła na niego twardo – Ty nie wiesz
jak to jest, kiedy grożą ci, że zabiją twoją rodzinę i ciebie jeśli czegoś nie
zrobisz! Nie mów mi, że mi to sprawia radość! Nienawidzę patrzeć jak oni
wszyscy mordują w moim własnym domu! Tobie dom kojarzy się z bezpieczeństwem,
przytulnością i kochającą się rodziną! A ja czuję jak duchy zmarłych błąkają
się po domu szukając zemsty! Nie wiesz jak to jest, Granger. Nie chcesz zabić!
– potok słów wylewał mu się z ust niepohamowanie. Czuł się jak idiota
zwierzając się z tego wszystkiego osobie, która go nienawidzi. Ale on nie
chciał, by ktoś czuł to samo. Zobaczył jak ręka Granger drgnęła i powoli
zaczyna opuszczać różdżkę ku ziemi. Popatrzyła jeszcze na niego pełnym
współczucia wzrokiem po czym odeszła. Draco wstał i obserwował jak biegnie w
stronę zamku. Nagle buchnęło niebieskie światło i wszystkie mury wokół
wybuchły. Usłyszał szaleńczy śmiech swojej ciotki Bellatriks. To ona kochała
zabijać – przemknęło mu przez myśl. Zobaczył jak czarna sylwetka
śmierciożerczyni kieruje się w stronę Granger, która leżała parę metrów dalej.
W innym przypadku pobiegłyby dalej nie zważając na to, co się dzieję, ale teraz
nie mógł. Nie po tym jak wszystko jej wyjawił, nie po tym jak darowała mu
życie. Ruszył w tamtym kierunku. Granger podnosiła się powoli i ujrzała zbliżającą
się do niej postać Bellatriks. Nie miała siły, wiedział to. Podniosła się
jednak na nogi i zaczęła zabójczy pojedynek ze śmierciożerczynią. Obie kobiety
walczyły bez wytchnienia. Zaklęcia sypały się na wszystkie strony, jednak Draco
wiedział, że z jego ciotką nie da się wygrać. Po chwili buchnęło czerwone
światło i Granger zaczęła zwijać się z bólu. Crucio.
- Nie! Przestań! –
krzyknął i podbiegł do ciotki i wytrącił jej z dłoni różdżkę. Popatrzyła na
niego wściekła.
- Co ty robisz,
Draco? Chcesz uratować życie tej brudnej szlamy? Przyjaciółki Harry’ego
Pottera, który jest wrogiem naszego pana? – szepnęła groźnie – Odpowiadaj! –
wrzasnęła, gdy Draco milczał wpatrując się w sylwetkę Granger.
- To tylko szlama –
powiedział – Nie uważasz, że nie należy marnować cennego czasu na nic nie warte
osoby?
Bellatriks zmrużyła
oczy i pognała dalej w wir walki. Draco natomiast podszedł do Granger, która
patrzyła na niego nierozumiejącym wzrokiem. Miała bladą twarz. Podał jej rękę,
by pomóc jej wstać.
- Po co miałbyś dotykać
nic nie wartej szlamy? – spytała drwiąco i wstała chwiejąc się po czym pobiegła
w stronę Hogwartu zostawiając go samego.
*
- Draco?
– usłyszał za sobą głos dziewczyny, który wyrwał go z rozpamiętywania o tamtej
chwili. Wytężył wzrok i dostrzegł w ciemnościach Pansy Parkinson.
- O co
chodzi, Pansy? – powiedział zmęczonym głosem.
-
Dlaczego nie kładziesz się spać? Jest po północy. W ogóle gdzie byłeś? Czekałam
na ciebie – szepnęła, jednak głos miała stanowczy. Draco wiedział, że jeśli nie
odpowie, nie zazna spokoju.
- Byłem
na błoniach, wróciłem… - popatrzył na zegarek – Godzinę temu.
- Po co
tam poszedłeś? – spytała. Za chwile jednak w jej oczach dostrzegł błysk
zrozumienia. Popatrzyła na niego twardo – Byłeś z Granger.
- Tak –
odpowiedział. Nie było sensu kłamać.
-
Dlaczego? Czyżby ci na niej zależało? Co cię interesuje to, co się między nimi
dzieje?
- Nie,
Pansy, nie zależy mi na Granger – złapał się na głowę.
-
Dlaczego tam tyle siedziałeś? – spytała sucho.
- Pansy,
proszę cię, czy ty naprawdę myślisz, że poszedłem Granger pocieszać? Co mnie
interesuje wredna szlama? – powiedział i popatrzył prosto w zielone oczy
Ślizgonki.
- Dobrze
już, przepraszam – szepnęła i usiadła obok niego kładąc głowę na jego ramieniu
– Po prostu nie pozwolę, by jakaś dziewczyna mi ciebie odebrała.
- Pansy,
zerwaliśmy ze sobą… - zaczął. Dziewczyna zdjęła głowę z jego ramienia i
popatrzyła mu prosto w oczy.
- To nic
nie znaczy.
- To
wiele znaczy – powiedział i już miał wstać, kiedy złapała go i pocałowała.
Odsunął ją od siebie.
- Nie
waż się mnie odrzucać! – krzyknęła i poprawiła kosmyk czarnych włosów, który
opadł jej na rozwścieczoną twarz. Draco odwrócił się i poszedł do dormitorium
dla chłopców. Rzucił się na łóżko i szybko zasnął.
Hermiona
obudziła się, gdy pierwsze promienie słoneczne oświetliły jej twarz. Pierwszy
dzień szkoły. Ten, którego się obawiała. Zsunęła się z łóżka i poszła do
łazienki, by po chwili wyjść umyta i uczesana. Włosy związała w lekkiego
warkocza i nałożyła krótkie spodenki i zwykłą, czarną bluzkę. Zeszła szybko na
dół do Wielkiej Sali. Było w niej zaledwie 7 osób. Ucieszyła się, że udało jej
się wstać tak wcześnie, by przynajmniej podczas śniadania unikać wzroku innych
uczniów. Nalała do szklanki mleka i zjadła tosty z dżemem. Do sali zaczęło
wpływać coraz więcej uczniów, jednak sprawę śniadania miała już za sobą, więc poszła
się spakować na dzisiejszą lekcję. Dostała już swój plan zajęć. Pierwszą lekcją
było zielarstwo z Puchonami. Wrzuciła do torby potrzebne książki i narzędzia i
ruszyła do cieplarni na błoniach. Po chwili zaczęła się lekcja. Poczuła na
sobie wzrok uczniów. Starała się o tym nie myśleć i wykonywać swoją pracę jak
najlepiej. Pod koniec podała profesor Sprout donicę z wielkim kwiatem we wszystkich
kolorach tęczy.
- Brawo,
panno Granger! Ten kwiat ma wszystkie odcienie tęczy. 15 punktów dla
Gryffindoru – powiedziała i uśmiechnęła się do Hermiony. Dziewczyna zobaczyła w
jej oczach współczucie i wyszła z lekkim uśmiechem, by pokazać profesorce, że ta
poprawiła jej humor. Następne lekcje minęły jej szybko. Nie patrzyła na Rona
ani na Clemense. Nie wdawała się w rozmowę z Harrym. Od czasu do czasu
zamieniała słowo z Ginny, która też była już na 7 roku. Na lekcji była aktywna
dzięki czemu zebrała swojemu domowi już ponad 40 punktów. Kiedy skończyła się
ostatnia lekcja, a były nią zaklęcia, myślała, że udało jej się przetrwać dzień
całkiem dobrze, i że teraz będzie mogła ukryć się w ciemnym kącie biblioteki,
by odrobić lekcje. Zobaczyła jak Ron wychodzi z Clemense z klasy. Nie udało jej
się zaklęcie zmieniające kolor włosów i przybrały one kolor błota. Hermiona
roześmiała się złośliwie.
- Do
śmiechu ci jest? – zapytał wojowniczo Ron.
- A co
nie może? – powiedziała nadal spoglądając złośliwie na Clemense – Ślicznie
wygląda – uśmiechnęła się szyderczo.
- I tak
lepiej niż ty – warknął.
- Czar
wili jest bardzo przekonujący – powiedziała z przekąsem – Jesteś ślepy, ale
właściwie to się cieszę, że zerwałam z tak nic nie wartą osobą. Ładny siniak na
policzku – dodała po chwili. Ron popatrzył na nią wściekły.
-
Jeszcze będziesz błagać, bym do ciebie wrócił!
- Chyba
śnisz! W porównaniu do ciebie mam swoją godność – powiedziała i odwróciła się.
-
Pożałujesz – wycedził Ron. Hermiona popatrzyła w jego stronę i zobaczyła jak
wycelował jej różdżką w plecy. Nie mogła uwierzyć.
- Na
dodatek tchórz. Boisz się stanąć ze mną twarzą w twarz, więc celujesz w plecy
tak?! – warknęła. Znów przyglądała im się cała klasa.
- W
takim razie pokaż co potrafisz w praktyce, a nie z teorii – syknął i rzucił
pierwsze zaklęcie. Hermiona odparła bez trudu pierwszy raz, drugi, trzeci. W
końcu nie wytrzymała i sama zaczęła rzucać zaklęcia. Ron nie miał szans. Jej
zaklęcia były tak potężne, że posadzka zaczęła drżeć pod ich stopami, kiedy
odbijały się od ścian. Obok nich zebrał się już ciekawski tłum, który przybiegł
sprawdzić, kto wstrząsa całym korytarzem na 3 piętrze. W końcu Ron upadł na
podłogę, a Hermiona wycelowała w niego różdżkę i rzuciła zaklęcie. Wszyscy
zobaczyli jak włosy Rona zaczynają zmieniać kolor z płomiennorudych na zielone.
Nagle uczniowie wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem, a wraz z nimi Hermiona.
Ron czerwony i wściekły na twarzy popatrzył na nią z nienawiścią i podniósł
różdżkę.
- Crucio
– krzyknął. Hermiona instynktownie uchroniła się przed zaklęciem i popatrzyła
na niego z niedowierzaniem i wściekłością. Jak on mógł?! Popatrzyła na
czarodziejów, którzy nie mogli uwierzyć własnym oczom. Hermiona wściekła ruszyła
przed siebie i weszła do najbliższej, nieużywanej klasy trzaskając z całej siły
drzwiami.
- Draco
szybciej musisz to zobaczyć – powiedział podekscytowany Zabini i pobiegł zanim
Draco zdążył o cokolwiek zapytać. Ruszył biegiem za przyjacielem, a posadzka
drżała pod jego stopami. Nagle wpadł na spore zbiorowisko uczniów. Podszedł
bliżej, by zobaczyć co się dzieje. Na środku sceny stała i Granger i Weasley.
Gryfonka rzucała w nimi zaklęciami tak szybko, że chłopak nie nadążał się
ochraniać. Draco zdał sobie sprawę, że to uroki Granger wywołują te trzęsienia.
Nagle Weasley runą na ziemię, a dziewczyna uniosła różdżkę. Po chwili zobaczył
jak rude włosy Weasleya zmieniają swój kolor na zgniłozielony. Roześmiał
się i popatrzył na Granger, która też zaczęła się śmiać i odwróciła się. Nagle
błysk czerwonego światła i wszyscy umilkli. Draco nie mógł uwierzyć, że Weasley
posunął się do zaklęcia Crucio. Zobaczył wściekłość na twarzy Granger, która
ruszyła przed siebie. Tłum rozstąpił się, gdy przechodziła obok. Weasley wstał
wściekły i poszedł. Malfoy nie mógł się powstrzymać, by nie zabrać głosu w tej
sprawie.
- I ty
się nazywasz facetem, Weasley? – powiedział szyderczo. Ron odwrócił się.
- Nie
wtrącaj się, Malfoy!
- Jak
mogłeś wycelować w dziewczynę zaklęciem niewybaczalnym?
-
Zamknij się!
- Nie
rozumiem jak można pozwolić odejść takiej dziewczynie tylko dlatego, że
oczarowała się jakaś wila. Spójrzmy prawdzie w oczy, gdyby nie to, że ma w
sobie krew tych wiedźm, nie spojrzałbyś na nią – nie wiedział, czemu to mówi.
Chciał do żywego dopiec Gryfonowi. I udało się. Odwrócił się wściekły i natarł
na niego z pięściami.
- Nie
obrażaj Clemense, Malfoy! A w Hermionie nie ma nic wyjątkowego! Porównaj sobie
ją z Clemense!
- To
oczywiste, że wybrałbym Granger. Uroki wili na mnie nie działają. A Granger to
prawdziwa kocica – powiedział delektując się każdą chwilą wściekłości Weasleya.
- Skoro
tak, to dlaczego nikt prócz mnie jej nie chciał?!
- Nawet
nie wiesz ilu osobom się podoba – uśmiechnął się pogardliwie.
-Tak czy
inaczej Hermiona będzie na mnie czekać. Zawsze odstawia takie scenki, a tak
naprawdę wypłakuje oczy w samotności. Gdy tylko do niej podejdę od razu mi
wybaczy.
- Żebyś
się nie zdziwił – odparł Draco nie wierząc w głupotę Gryfona.
- Nie
wtrącaj się w to co się dzieje, Malfoy. Ciebie to nie dotyczy. I zobaczysz, że
jeśli z Clemense się nie uda, Hermiona zawsze wróci.
- Naiwny
jesteś, skoro tak twierdzisz. Wydawało mi się, że tyle lat przyjaźni
wystarczyło na poznanie Granger chociaż trochę. Najwidoczniej do twojego
pustego mózgu nic nie dociera.
- A może
to ty chcesz się zabrać za Hermionę, co? Na pewno od razu zarzuci ci się na
szyję po tylu latach kpin – powiedział pogardliwie Ron.
- Nawet
jeśli to ciebie to nie dotyczy – powiedział cytując słowa Weasleya – A tak na
marginesie, ładny kolor włosów - i odszedł z pogardliwym uśmiechem na twarzy,
zostawiając Weasleya samego.
~~~~~~~~~~~~~~
W końcu piątek. Nareszcie mogłam oddać się całkowicie pisaniu i stworzyć nową notkę. Mam nadzieję, że następny tydzień też minie tak szybko jak ten, ponieważ z niecierpliwością oczekuję ferii. Wtedy już będę miała o wiele więcej czasu na pisanie, więc sądzę, że rozdziały będą pojawiać się jak zwykle, czyli co jakieś 3-4 dni.
Pozdrawiam wszystkich czytelników i życzę udanego weekendu.
Sheireen ♥
Świetne, boskie poprostu kocham cię :D Najlepsze z tym kolorem włosów :P Uuuu Ron nieźle się wkurzył. Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńSuperusio-milusio!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział, a na mej twarzy uśmiech. Był naprawdę genialny, szczególnie akcja Ron-Hermiona-Draco. Zabiję tego rudasa (teraz zielonkawego :P) za to, co chciał zrobić!
Bardzo spodobała mi sie interwencja Draco i to, że wygarnął Weasley'owi.
Ehh, piszę bez sensu, jak zwykle.
Dużo weny i wyobraźni, Tusia :)
Hah xd Nie, właśnie pisz :) Żaden komentarz nie jest bez sensu. Są dla mnie ważne, bym wiedziała, co chcielibyście zobaczyć w następnej notce, co wam się podoba lub nie podoba :)
UsuńŚwietna notka!!! Krew we mnie się burzyła gdy Rudy (no niekoniecznie już xD) wycelował w nią Crucio! Co za cham! Ale postawa Draco była cudowna! Mam nadzieje, że Hermiona się dowie o wszystkim co mówił na jej temat :P Pozdrawiam i czekam, czekam i jeszcze raz czekam na nastepnę :D
OdpowiedzUsuńTak mi się spodobało twoje opowiadanie, ze sama postanowiłam coś naskrobać xD Zapraszam, dopiero wczoraj załozyłam :P Chetnie poczytałabym jakąś krytyke z twojej strony do moich tekstów :P http://dramion-theirminds.blogspot.com/
Dosłownie zaczęłam biegać po całym pokoju jak zobaczyłam nową notkę! Twój styl pisania jest naprawdę dobry, tak lekko się to czyta. Nie spodziewałam się, że Ron to taka szuja o_O Draco dobrze mu dogadał! Jestem ciekawa pierwszej konfrontacji Miony z Harrym & Ginny. Będą po stronie Rona czy jej? Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńHahah xd Cieszę się, że nowe notki sprawiają wam tyle radości xd Przynajmniej mam dla kogo pisać ;) Jeszcze nad tym myślę, ale skoro jesteś ciekawa to dodam jakąś scenę z Harry & Ginny w następnej notce :)
UsuńDziękuję! Serio jestem wdzięczna i to naprawdę miłe, że starasz się tak uszczęśliwić swoich fanów, hehe jeżeli mogę tak nas nazwać ^_^
UsuńNiech to, jak szybko pojawiają się komentarze świadczy o tym, jak spragnione jesteśmy Twojego opowiadania :) Kolejny przyjemny rozdział, męski i dojrzały Draco, do tego twarda i niedostępna Hermiona. Świetnie!
OdpowiedzUsuńDo przeczytania!
pozdrawiam, jus
a jeszcze z czystej ciekawości zapytam, jeśli to nic zdrożnego, ile masz lat?
OdpowiedzUsuń14 :)
UsuńHej, tu Mona. Jak widzisz znowu cię odwiedziłam! Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie jak i nowy rozdział. Chętnie poczytam dalej! A z tymi zielonymi włosami, nieźle wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńTaaaak! I są zielone włosy! :D Najlepsza scena między Weasley'em, Hermioną i poniekąd Draco jaką czytałam :D Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział! Bardzo mi się podobał :) Ronald Zielonowłosy! HI HI HI HI :D Ale teraz to już przesadził... dobrze, że potem jeszcze Draco mu pocisnął. A ten biedny, zielony idiota myśli, że Miona do niego wróci :C GARDZĘ NIM PO PROSTU XD Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
Pozdrawiam!
Na Rona to ja już nie mam słów. Rzucił w nią Crucio? I jeszcze po tym wszystkim oczekuje, że do niego wróci? Ciesze się, że Draco ją chociaż jakby bronił. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Hermona usłyszy rozmowę Draco i Rona, najlepiej od samego śizgona...
OdpowiedzUsuńRona nigdy nie lubiłam (już to chyba pisałam, no ale co tam ;p)
Masz bardzo sympatyczny styl pisania i wg uwielbiam Twoje pomysły <3
Nie mogę się doczekać kolejnej notki!
Pozdrawiam,
zachwycona Joni
Jestem w szoku, serio. Nie tyle notką, bo ta jak zawsze jest niesamowita, ale Twoim wiekiem. Jak ja miałam 14 lat, to Ci do pięt nie dorastałam, naprawdę. Gratuluję taletnu, pozostaje tylko czekać jak się rozwniesz dalej, bo początki (jeśli mogę to tak nazwać) są imponujące. Co do treści to zgadzam się z resztą, Ron definitywnie przesada. Jak on mógł tak zrobić? No i gadka Draco... Mistrz ciętej riposty ;)
OdpowiedzUsuńczekam na dalszą część!
Jejciu, dziękuję :) Owszem, mam zamiar dalej się rozwijać w tym kierunku, ponieważ w końcu robię to, co kocham :)
UsuńPiszesz przecudownie , naprawdę . Wierzę w Ciebie że zostaniesz jakąś pisarką i wydasz książkę ;D Kocham Twoje opowiadanie ... nie przestawaj pisać go .... Zyskałaś nową czytelniczkę i fankę ;) A co do opowiadania Ron przesadził totalnie... jest bezczelny i wgl. No a Draco suuuper .... Masz wyobraźnie i obiecuję że będę ci towarzyszyć do końca ;** (a i fajny pomysł z włosami ) KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE JEST BOSKIE I JESTEM NIM ZACHWYCONA !! ;*** ;3
OdpowiedzUsuńW takim razie witam nową fankę :) Cieszę się, że spodobał ci się blog i opowiadanie. I bardzo dziękuję w wiarę w to, że wydam kiedyś książkę. To moje marzenie i stopniowo ku niemu podążam :)
Usuńpóźniej skomentuje, okej? teraz informuję tylko, że "Liebster Award".
OdpowiedzUsuńbd czytać późno w nocy, od razu mówię :)
Okej, nie ma sprawy :) Dziękuję, że w ogóle chce ci się czytać moje wypociny xd
UsuńJA ZABIJĘ RONA. Jak on mógł to zrobić? Biedna Hermi :C A Malfoy broniący jej? Proszę, proszę! Czytam dalej :)
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!!
OdpowiedzUsuńRon to kretyn! Ale i tak kocham ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńJeny.. Jak on mógł użyć Crucio?! Przecież nie można go używać! Masakra.. Kocham Twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńMam do ciebie małą prośbę możesz tak zrobić żeby Pnsy zaakceptowałam hermionę i resztę Gryfonów (którzy trzymają z Hermioną) Polączyć ich jakoś w pary np Zabiniego w którąś z Patil i Pansy tak żeby świrowała do Harryego. (To tylko prosba nie musisz się do tego stosować).
OdpowiedzUsuńSuper notki
Pozdro
to aż dziwne że Draco stanął w obronie Hermiony, ale jakie słodkie <3
OdpowiedzUsuńlecę czytać dalej! :D
Draco ♥
OdpowiedzUsuńZostałeś/aś nominowany/a do LBA. Więcej informacji tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://causeiloveuopowiadania.blogspot.com/2014/01/nominacja.html
Pozdrawiam :)
Trafiłam na Twojego drugiego bloga.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie więc co było wcześniej, więc zaczęłam czytać :-)
Zapowiada się ciekawie..
A Ron, w sumie zawsze taki był jak dla mnie ;-)
Domi.
Super. Jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńEPIC! Wal się Ron pfff. Zarąbisty rozdział jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga! Malfoy górą <3
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga! Malfoy górą <3
OdpowiedzUsuń