niedziela, 17 lutego 2013

Zaproszenie


Draco wyszedł z Pokoju Wspólnego Slytherinu i ruszył z Blaisem do Wielkiej Sali. Od obudzenia bolała go głowa, więc postanowił wyjść i zjeść śniadanie wcześniej, kiedy Sala nie była jeszcze tak bardzo zatłoczona uczniami. Dziś rano znalazł na etażerce obok łóżka swoją różdżkę i drugą, brązową i smuklejszą. Z początku zastanawiał się, do kogo należy, jednak szybko przypomniał sobie, że nie oddał wczoraj Granger różdżki, bo poleciała szybko na górę, by jak najszybciej od niego zwiać. Draco miał nadzieję, że dziewczyna będzie dziś wcześniej na śniadaniu, bo chciał oddać Gryfonce jej własność. Nie miał zamiaru później za nią latać po całym zamku, tak jak ostatnio. Była nieprzewidywalna i mogłaby być wszędzie. Przekroczył próg Wielkiej Sali i spojrzał w stronę stołu Gryffindoru. Podziękował w duchu Slyterinowi, gdy ujrzał Granger. Miała dziś na sobie zwykłą, białą i luźną koszulę i niebieskie rurki. Włosy miała związane w warkocza upiętego jasnoróżową wstążką. Najwyraźniej czytała jakiś niezwykle interesujący artykuł w Proroku Codziennym, ponieważ łyżka z owsianką zawisła w połowie drogi do jej ust. Draconowi nie uszło uwadze, że miała je pomalowane różową pomadką koloru wstążki. Usiadł z Zabinim przy stole Ślizgonów i nalał sobie kawy do złotej filiżanki. Różdżkę odda Granger później.
- Ej, Draco, co ty dzisiaj jakiś taki nieprzytomny? – usłyszał głos Blaise’a.
- Głowa mnie boli i nie mów teraz do mnie. Potrzebuję ciszy z rana – odparł zmęczonym głosem.
- A to dlaczego? Co wczoraj takiego robiłeś?
- Gdybyś wczoraj spędził parę godzin z wrzeszczącą Granger, też by cię bolała – wycedził zmęczonym głosem, a Blaise uśmiechnął się ze zrozumieniem.
- W takim razie to ci się nie dziwię, stary. Aż taka jest wredna?
- Gorzej… - odpowiedział i stanął mu przed oczami obraz Granger rozsypującej dookoła kolce jeżozwierza, gdy nie chciał jej puścić.
- Może i charakter ma paskudny, ale muszę przyznać, że się wyrobiła. Mogłaby usatysfakcjonować nawet ciebie… - zaczął chłopak patrząc kątem oka na Draco.
- Blaise, skończ. Ona ciągle pozostaje Gryfonką i przyjaciółką Pottera.
- No i co z tego? Twój ojciec siedzi w Azkabanie, a matka zawsze akceptowała twoje zdanie. Z Potterem zacząłeś się, jako tako dogadywać.
- Słuchaj, o co ci chodzi? – spytał Draco wkurzony. Zawsze denerwował się przy wzmiance o ojcu. Nienawidził go. Zepsuł mu całe dzieciństwo. Kiedyś szczycił się tym, że ma ojca bardzo cenionego i szanowanego w Ministerstwie. Był dla niego autorytetem. Wzorem do naśladowania. Dopóki nie pojawił się Voldemort. Ojciec nie potrafił mu odmówić. Wiedział oczywiście, że Voldemortowi się nie odmawiało, ale mógł się bronić. A jego ojciec,ten którego wszyscy w Ministerstwie szanowali i drżeli pod jego groźbami okazał się zwykłym zerem. Znienawidził go, kiedy pozwalał na torturowanie, więzienie i zabijanie w ich domu. Brzydził się nim. On nigdy nie był do końca posłuszny Voldemortowi. Owszem cenił sobie w nim to, że tępił szlamy. On też uważał się za wyższego od tych z poza magicznej rodziny. Aż do tamtej nocy, kiedy do Malfoy Manor przybyli szmalcownicy z Potterem, Weasleyem i Granger. Kiedy zamknięto chłopaków w ich piwnicy przyglądał się bezczynnie Granger. Jego ciotka Bellatriks torturowała ją, a on nic nie mógł zrobić. Nie mógł patrzeć na łzy i bezsilność Granger. Nie potrafił słuchać jej krzyku i bólu jaki jej zadawano. Mimo tych wszystkich lat spędzonych we wzajemnej nienawiści i niechęci do siebie chciał krzyczeć, by ciotka przestała i pobiec do Granger. Wtedy zrozumiał, że nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Wtedy status krwi przestał mieć dla niego znaczenie. Każdy był czarodziejem niezależnie od pochodzenia. Draco przekonał się, że czystość krwi nie wcale nie decyduje o wyższości. Granger była najlepsza w nauce. Biła na głowę każdego w zamku.. A w tamtej chwili mimo tortur i bólu nie zdradziła przyjaciół ani nie wyjawiła tajemnicy Bellatriks. Poczuł do niej w jakimś sensie szacunek. Ona przeżywała takie coś, a on bał się wychylić, by zapobiec jej cierpieniom. Od tamtej pory nigdy nie nazwał jej szlamą. Nagle z rozmyślań wyrwała go Pansy, która usiadła obok niego i pocałowała go w policzek.
- Mogę wiedzieć, co ty najlepszego wyrabiasz, Pansy? – zwrócił się do niej oburzony.
- Witam się z moim Smokiem – odparła i nałożyła sobie na talerz naleśniki polane gorącą czekoladą.
- Po pierwsze nie twoim, a po drugie nie rób tego więcej.
- Draco, dlaczego nie chcesz dać mi drugiej szansy? – spytała z pretensją w głosie.
- Dałem już Pansy. Przestań mi się narzucać, bo to się staje jeszcze bardziej irytujące – warknął.
- Ale, Draco…
- Blaise, skończyłem. Jak coś wiesz gdzie mnie znaleźć – przerwał jej zwracając się do kumpla. Miał właśnie wyjść z Wielkiej Sali, kiedy przypomniał sobie, że nie oddał jeszcze Granger różdżki. Zawrócił więc i ruszył ku Gryfonce, która rozmawiała z Potterem i Weasleyówną. Rozejrzał się w poszukiwaniu jej brata. Ujrzał go parę metrów dalej z tą wilą. Doszedł do Granger i zajął miejsce obok niej. Dziewczyna popatrzyła na niego zaskoczona.
- Chyba pomyliłeś stoły, Malfoy – powiedziała.
- Chyba zapomniałaś o swojej różdżce, Granger – uśmiechnął się z satysfakcją. Dziewczyna zaczęła przetrząsać kieszenie leżącego na ławce sweterka. Malfoy wyjął różdżkę z kieszeni i pomachał jej przed nosem.
- Kiedy ją zabrałeś? – wyciągnęła rękę po swoją własność, ale Draco odsunął rękę na tyle, by dziewczyna nie mogła sięgnąć.
- Nie zabrałem, tylko nie wzięłaś jej wczoraj po szlabanie.
- Dobra, a teraz ją oddaj
- Magiczne słowo, Granger - nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Nadarzyła się okazja podroczenia się z Granger, więc jak mógł tak po prostu jej oddać? Nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił.
- Człowieku jesteśmy w Hogwarcie tutaj dużo jest magicznych słów…
- Wiesz, Granger, że chodzi mi o to szczególne
- Och, nie. Na pewno ode mnie go nie usłyszysz – zaprotestowała.
- W takim razie sobie ją zatrzymam – zaczął.
- Tego nie zrobisz – uśmiechnęła się z powątpieniem.
- Zrobię. No dobra, skoro nie chcesz to idę – już miał wstać, kiedy poczuł jak Granger szarpie go za koszulę i usadza z powrotem na ławce.
- Oddaj ją – w jej głosie zaczął słyszeć  nutkę zdenerwowania.
- Oddam pod jednym warunkiem i doskonale wiesz jakim – uśmiechnął się podle.
- Hermiono? – usłyszeli za sobą głos Ginny Weasley. Trzymała w ręku czarną, długą różdżkę. Jego różdżkę – Masz – podała przyjaciółce jego własność. Jak mógł być tak nieuważny i nie poczuć jak ta wiewióra wyciąga mu ją z kieszeni?
- Dziękuję, Ginny – posłały sobie porozumiewawcze uśmieszki i Hermiona zwróciła na niego spojrzenie swoich czekoladowych oczu.
- No to jak, Malfoy? Oddasz ją w zamian za twoją? – zaczęła kręcić różdżką między palcami, cały czas patrząc mu wyzywająco w oczy.
- Więc tak masz zamiar się bawić? – spytał, by zyskać na czasie. Kompletnie nie wiedział jak ma zabrać Granger różdżkę tak, by nie oddać zarazem jej.
- Sądzę, że to będzie najlepsze wyjście. Zamiana.
- Tyle, że ja nadal oczekuję tego jednego słowa, Granger.
- Rozumiem więc, że ja mam je powiedzieć, a ty już nie?
- Oczywiście, że nie.
- I gdzie tu sprawiedliwość? – syknęła.
- A kto powiedział, że interesy ze Ślizgonem są sprawiedliwe? – powiedział cały czas obserwując swoją różdżkę.
- Właśnie się o tym przekonałam. W takim razie nie jej nie odzyskasz – wskazała na czarne drewienko, które trzymała w dłoni.
- Wiesz, że tym samym ty nie odzyskasz swojej?
- Wiem… - zaczęła – Tyle, że ja znajdę sposób, by ci ją odebrać.
Nie kłamała. Draco wiedział, że zawsze znajdzie wyjście z trudnej dla niej sytuacji.
- Chciałbym to zobaczyć – powiedział ostrożnie dobierając słowa.
- I zobaczysz, a tym czasem pożegnaj się ze swoją różdżką – powiedziawszy to zrzuciła ją do torby.
- A ty ze swoją – wsadził sobie jej różdżkę do kieszeni. Przysunął się do Hermiony i szepnął do ucha.
- Mówiłaś wczoraj, że nie ma już żadnych granic?
- No tak… - zaczęła ostrożnie i spojrzała na niego uważnie. Draco nie powiedział już nic tylko odszedł zadowolony od stołu zostawiając ją samą, zapewne z tysiącami myśli, które zarodziły się po tym pytaniu.

Dni mijały spokojnie. Burze coraz częściej witały ich na niebie. Słoneczne dni skończyły się na dobre. Hermiona wyszła z pokoju dla dziewczyn i ujrzała sporą grupkę Gryfonów stojących przy tablicy ogłoszeń. Podeszła zaciekawiona i zobaczyła nową karteczkę z pochyłym pismem.

Niniejszym zapowiadam, że dnia 15 listopada tego roku o godzinie 19 odbędzie się uroczysty bal na cześć wygranej II Bitwy o Hogwart. Na bal zaproszeni są wszyscy uczniowie szóstej i siódmej klasy. Prosimy przygotować ubrania wizytowe na tę okazję.

Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart
Minerwa McGonagall

Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Już słyszała te wszystkie wzmianki dziewczyn na temat ich kreacji i chłopców, którzy je zaprosili. Ona już postanowiła, że pójdzie tylko na rozpoczęcie, by po chwili ulotnić się i skryć w Wieży Gryffindoru. Schodziła właśnie po schodach na drugie piętro, gdy zaskoczyła ją Ginny.
- Hermiona, Hermiona widziałaś?! – dziewczyna aż tryskała radością – Informacja o balu!
- Tak, Ginny widziałam – uśmiechnęła się do rozpromienionej dziewczyny.
- To już niedługo. Matko, zachowuję się jak te wszystkie głupie dziewczyny, ale nie mogę się doczekać. Wiesz już z kim idziesz?
- Hej, spokojnie dzisiaj dopiero zawisła karteczka. Zresztą zauważ, że moja sytuacja nie przedstawia się tak dobrze jak twoja. Ja nie mam już chłopaka pod ręką.
- Jesteś śliczna i przede wszystkim znana, więc na pewno niedługo cię ktoś zaprosi – zaświergotała.
- Ja sławna i śliczna? Opanuj się lepiej.
- No, a nie? Pomagałaś Harry’emu w tym wszystkim. Ten bal będzie też po części jakby na twoją cześć. Na Merlina, Hermiona dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Musimy cię wyszykować na tę uroczystość – gdakała Ruda, a Hermiona tylko wywróciła oczami. Nie chciała mówić Ginny, że nie ma zamiaru iść na ten bal, bo już słyszała wykład przyjaciółki. Dotarły pod salę zaklęć i czekały na dzwonek. Hermiona słyszała strzępki rozmów uczniów, a w szczególności dziewczyn o balu. Nie wiedziała czemu, ale jeszcze się nie zaczął, a już miała tego dość. Miała nadzieję, że opanują się w ciągu kilkunastu dni. Zachciało jej się śmiać na widok min tych wszystkich chłopaków, którzy będą musieli wziąć się w garść i zaprosić w końcu jakąś dziewczynę. Usłyszała dzwonek i jako pierwsza weszła do klasy z Ginny. Lekcje minęły jej dość spokojnie. Nauczyciele musieli parę razy upominać klasę, by przestała chociaż na chwile myśleć o balu i skupić się na nauce. Hermionie nawet o tym nie myślała. Jak zwykle robiła notatki i uważnie słuchała nauczyciela. Kiedy skończyła się ostatnia lekcja wyszła na błonia i zajęła jakąś ławkę w najbardziej odległym zakątku. Wyjęła z torby książkę i od razu zatopiła się w lekturze. Tak bardzo pogrążyła się w czytaniu, że nie poczuła jak pojedyncza kropla spadła jej na rękę. Nagle niebo pociemniało i zaczął dąć chłodny wiatr. Liście zaszumiały i po chwili usłyszała szum nadchodzącego deszczu. Schowała książkę, jednak nie opuściła swojego miejsca. Uwielbiała burzę i czyste powietrze, które jej towarzyszyło. Zaczerpnęła go i odetchnęła ze spokojem. Wstała z ławki i zaczęła powoli iść w stronę zamku nie kryjąc się przed deszczem. Uczniowie zaczęli wbiegać do zamku. Zobaczyła jak jakieś dziewczyny pokazują ją palcami i mówią, że jest dziwaczką. Nie obchodziło jej to. Może i była dziwaczką chodzącą po błoniach w czasie burzy i czytającej w zaułkach biblioteki, ale w porównaniu z nimi miała rozum i potrafiła go używać do wszystkiego, a nie tak jak one tylko i wyłącznie do metod podrywania chłopaków. Po chwili poszła do murów Hogwartu i otworzyła mosiężne drzwi. Uczniowie obrzucili ją spojrzeniem. Osuszyła ubrania różdżką i ruszyła w stronę Wieży Gryffindoru. Podała Grubej Damie hasło i siadła na fotelu przed kominkiem głaszcząc Krzywołapa. Deszcz rozpadał się na dobre i nic nie zapowiadało tego, że niedługo przestanie. Po namowie z Ginny wysłały Lunie sowę z karteczką zawierającą hasło do Wieży Gryffindoru i zaproszenie na dziewczęcy wieczór. Kiedy blondynka pojawiła się w ich pokoju zaczęły grać w eksplodującego durnia i gargulki, które pożyczyły od Harry’ego. Hermionie dzień minął bardzo przyjemnie. Przed zmrokiem odprowadziły z Ginny Lunę do Pokoju Wspólnego Krukonów. Hermiona nigdy tu nie była. W pokoju stał posąg Roweny Ravenclaw, a cały pokój był w niebiesko-brązowych kolorach Ravenclawu. Przyjaciółki pożegnały się i już miały wychodzić, kiedy Hermiona usłyszała znajomy głos.
- Hermiona, poczekaj chwilę – odwróciła się i spojrzała prosto w ciemnoniebieskie tęczówki Daniela. Ostatnimi czasy bardzo często się z nim spotykała po lekcjach. I to już nie w samych przypadkach. Chłopak czasami zapraszał ją na błonia na przechadzkę lub po prostu siadywali na jakimś dziedzińcu. Kiedy wymieniali się uwagami często wpatrywała się w jego oczy. Były dla niej niczym otchłań oceanu. Tajemnicze i piękne. Trudno było jej oderwać od nich wzrok. Tak było i tym razem. Opanowała się jednak szybko.
- O co chodzi?
- Hermiono, ja poczekam na zewnątrz – Ginny uśmiechnęła się widząc tę sytuację i wyszła z Pokoju Wspólnego Krukonów.
- Chciałem się spytać, czy nie zechciałabyś pójść ze mną na bal. Wiem, że dopiero dzisiaj pojawiła się o nim wzmianka, ale bardzo mi zależy, by wybrać się na niego właśnie z tobą – wydukał z siebie zmieszany. Hermiona uznała, że to słodkie. Zawsze był taki delikatny w stosunku do niej. Czasami jak pomagał jej zeskoczyć z kamiennego murka brał delikatnie jej dłoń w swoją. Obchodził się z nią jakby była zrobiona z kruchego szkła. To było bardzo urocze. Hermiona często myślała wtedy o Malfoyu i o jego sile. Był przeciwieństwem Daniela w każdym calu. Kiedy odchodziła od niego z zadartym nosem często łapał ją za nadgarstek i siłą przyciągał, by została. Daniel nigdy, by się na to nie odważył, bo bałby się jej reakcji. Ale Malfoy? On nigdy jej się nie bał i nic nie powstrzymywało go od takiego zachowania. Szczerze to podobało jej się to w nim. Jego siła nigdy w żaden sposób nie zrobiła jej krzywdy, kiedy chwytał ją za nadgarstek zdenerwowany, albo popychał na ścianę i opierał ręce po jej obu stronach, kiedy nie chciała go słuchać. To dziwne, ale nie bała się go nawet wtedy. Co dziwniejsze czuła się przy nim całkiem bezpiecznie, co ją trochę niepokoiło.
- Rozumiem, że to milczenie jest odmową? Przepraszam w takim razie… - usłyszała zrezygnowany głos Daniela. Zorientowała się, że stała przed nim milcząc i będąc sam na sam z rozmyślaniami.
- Och, nie oczywiście, że z tobą pójdę. To ja przepraszam, ale zamyśliłam się – uśmiechnęła się do chłopaka, a ten odwzajemnił uśmiech.
- Dziękuję, Hermiono – podszedł do niej i przytulił ją – Nigdy normalnie bym tego nie powiedział, ale idź już, bo za chwilę Filch będzie łapać każdego kto błąka się po korytarzach.
- Tak, jasne już idę. Ginny czeka. I dziękuję za zaproszenie – pocałowała go w policzek i wyszła. Ginny zapewne zaczęłaby ją już teraz odpytywać na temat tego, o co mu chodziło, ale Hermiona wolała porozmawiać już na miejscu, więc pognały do Wieży Gryffindoru. W pokoju zastały Clemense która siedziała przy lusterku i bezskutecznie starała się pozbyć krost, które zafundowała jej Hermiona. Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu na ten widok i usiadła z Ginny na łóżku.
- No i o co mu chodziło? – zaczęła się dopytywać Ruda, gdy tylko wygodnie usiadła.
- Spytał się, czy moglibyśmy się spotkać jutro po lekcjach – odparła. Nie chciała jeszcze mówić Ginny o tym, że Daniel zaprosił ją na bal. Nie dałaby jej wtedy spokoju. Powie jej później w sowim czasie.
- Tylko tyle? – spytała lekko zawiedzionym głosem.
- No tak, a czego oczekiwałaś? – spytała z uśmiechem.
- Sama nie wiem… Może tego, że zaprosi cię na bal? Harry mnie już zaprosił.
- Hermiona nigdy nie znajdzie partnera na bal. Kto by chciał pójść z nudną kujonką… - usłyszały uradowany głos Clemense – Mnie zaprosił już Ron. Zgodziłam się, bo go kocham, ale jestem pewna, że dostałabym jeszcze setki zaproszeń od innych chłopców…
- Z taką twarzyczką na pewno – odgryzła jej się Hermiona z podłym uśmieszkiem. Nie wierzyła w głupotę wili. Chyba nie jest z nią tak źle? W końcu dostała zaproszenie już w pierwszym dniu. I nie wierzyła jej w to, że kocha Rona. Znała go zdecydowanie zbyt krótko.
- I tak jestem ładniejsza od ciebie – wycedziła Clemense.
- A czy ciebie, jakże wielka ślicznotko ktoś pytał o zdanie? Wierz mi Hermiona jeszcze znajdzie sobie kogoś o wiele lepszego i przystojniejszego od mojego tępego brata. W końcu ma na swoim koncie przed moim bratem Wiktora Kruma i Cormaca McLaggena, więc się zamknij – syknęła do niej Ginny.
- Wiktora Kruma? Tego Wiktora Kruma? – spytała podekscytowana Clemense.
- Tak tego Wiktora Kruma – przedrzeźniła ją Ginny.
- Ale jak to możliwe, że ona go uwiodła?
- Może dlatego, że nie jest pustą panienką tak jak ty – warknęła Ginny – A teraz odwróć się i więcej nie odzywaj, bo nasze rozmowy to nie twój zasrany interes.
Clemense odwróciła się urażona i z jeszcze większą zachłannością przyglądała się swojej twarzy i zaczęła smarować ją jakimś kremem. Hermiona popatrzyła rozbawiona na Ginny, po czym zerknęła na zegarek. Za pięć 19!
- Na Merlina! – Hermiona zerwała się z łóżka – Ginny pożyczysz mi swoją różdżkę?
- Jasne, Hermiono, ale o co chodzi? – spytała zdezorientowana nagłym wybuchem przyjaciółki.
- O 19 mam szlaban! Zupełnie zapomniałam! Proszę dasz mi swoją różdżkę? Błagam nie każ mi teraz wyjaśniać – odparła i złapała różdżkę, którą rzuciła jej Ginny – Dziękuję, jesteś cudowna!
- To wiem – roześmiała się. Hermiona złapała torbę i rzuciła się biegiem do portretu. Biegła po schodach od siódmego piętra, aż do najniższych stref Hogwartu. Kiedy wreszcie dotarła do lochów ledwo oddychała ze zmęczenia. Wpadła do gabinetu profesora Slughorna.
- Przepraszam! Przepraszam, panie profesorze to już się nigdy więcej nie powtórzy! – wykrzyczała, gdy tylko otworzyła drzwi.
- Spokojnie, panno Granger, to tylko 3 minuty spóźnienia. Proszę oddać różdżkę, pan Malfoy już na panią czeka w magazynie.
- Hermiona oddała mu różdżkę Malfoya, którą mu dzisiaj zabrała i pognała do magazynu.
- No nareszcie! Myślałem, że już się nie pojawisz – Malfoy siedział na krześle najwyraźniej jej wyczekując – Masz zapasową różdżkę? – dodał po chwili.
- Mam – powiedziała tylko.
- Przynajmniej o tym nie zapomniałaś.
- Oj siedź już cicho, okej? Zachowujesz się tak, jakbyś ty się nigdy nie spóźnił i był święty – machnęła różdżką wysuwając szafki na samym dole. Machnęła drugi raz i wyleciały z nich składniki, które umieściła na stole.
- Może pomożesz? – warknęła. Malfoy podniósł różdżkę i zrobił to samo co ona. Zaczął uporządkowywać składniki, kiedy…
- Nie, nie i jeszcze raz nie! – Hermiona złapała się za głowę.
- Co znowu, Granger?! – spytał wkurzony Malfoy.
- Czy ty nie potrafisz rozróżniać składników? Wiesz ty lepiej wykładaj ja będę uporządkowywać.
- Dobra, niech ci będzie, Granger. Jesteś okropna.
- Wal się.
- Grzeczniej! Nie zapominaj się – dokuczył jej uśmiechając się w ten irytujący dla niej sposób. Nie skomentowała tego i za pomocą różdżki szybko zaczęła rozdzielać składniki. Po 2 godzinach pracy wszystko było posegregowane. Hermiona nie wdawała się w głupie gadki z Malfoyem, który próbował ją zaczepiać, bo to by tylko zajęło jej cenny czas.
- Dobra. Teraz wystarczy tylko to powkładać na odpowiednie miejsca i skończone. Jutro zajmujemy się magazynem z eliksirami i próbkami.
- Mamy jeszcze sporo czasu – powiedział Malfoy spoglądając na zegarek.
- W takim razie teraz możesz zajmować mi głowę tym, czym chciałeś w czasie pracy – odparła siadając na stole. Draco popatrzył na nią i podniósł brew
- Zadziwiasz mnie, Granger – powiedział opierając się na gablocie naprzeciwko niej.
- Czuję się dumna – uśmiechnęła się z sarkazmem.
- A to dlaczego?
- Kto by pomyślał, że cokolwiek może zdziwić Dracona Malfoya – odparła, a ten uśmiechnął się i usiadł obok niej na wielkim stole.
- Widziałaś już informacje o balu? – spytał. Popatrzyła na niego zdziwiona.
- Jasne, że tak. Nie dało się nie widzieć. Zresztą każdy od rana mówi tylko o tym.
- Denerwujące – rzekł, a ona roześmiała się szczerze.
- Po raz pierwszy chyba przyznaję ci rację. Ty pewnie idziesz z Parkinson? Widziałam, że nie daje ci spokoju – powiedziała od niechcenia.
- Jeszcze jej nie zaprosiłem. Szczerze to mam nadzieję, że nie będę wcale musiał.
- Dziwne, myślałam, że ją lubisz.
- Lubiłem. Od kiedy z nią zerwałem strasznie się narzuca.
- Może jej to w końcu jakoś wytłumaczysz? – odparła i odwróciła się w jego stronę.
- Tłumaczyłem i to wiele razy. Zresztą mam ją gdzieś.
- Nie powinieneś tak mówić. Ona ciągle w jakimś sensie pozostaje twoją byłą i przyjaciółką.
- Ona nigdy nie była przyjaciółką. Można powiedzieć, że ją w jakimś sensie wykorzystywałem.
- Świnia – powiedziała Hermiona nawet nie zastanawiając się. Malfoy popchnął ją delikatnie, ale stanowczo na stół i złączył ręce nad głową, żeby się nie wyrywała.
- Co powiedziałaś? – syknął.
- Że jesteś świnią – wycedziła.
- Dlaczego tak sądzisz? – pochylił się nad wściekła twarzą Gryfonki.
- Bo wykorzystujesz kobiety, a później porzucasz. Puszczaj mnie, Malfoy! Ciągle się powtarzasz. Naprawdę nie potrafisz inaczej z dziewczynami niż tylko je unieruchamiać i wyciągać z nich słowa siłą?
- Robię tak tylko z tobą – odparł i uśmiechnął się irytująco.
- Jak ja cię nienawidzę – zmrużyła oczy delektując się tymi słowami.
- Ten etap mamy już za sobą – szepnął i ją puścił. Podniosła się szybko, zdziwiona tym nagłym odpuszczeniem z jego strony. To nie było do niego podobne.
- A ty wiesz może z kim będziesz chciała pójść? – spytał ją patrząc prosto w oczy. Hermiona zastanowiła się i odpowiedziała.
- Ja już mam partnera.
- Kogo? – spytał, a Hermiona zobaczyła jak jego oczy stają się bardziej szare niż zwykle.
- Daniela – odpowiedziała spokojnie wiedząc, że ryzykuje.
- Że co?! – Malfoy zerwał się ze stołu. Gryfonka popatrzyła na niego z lekkim strachem.
- Malfoy, o co ci chodzi?
- Granger, czy ty nie widzisz, jaki on jest natrętny?! Narzuca ci się za każdym razem!
- Wcale nie! – syknęła – On jest nieśmiały, czuły i delikatny! – wyrzuciła z siebie. Malfoy odwrócił się w jej stronę wściekły, kiedy usłyszał jak mówi o Krukonie. Hermiona wstała ze stołu.
- Granger, czy ty na pewno zgodziłaś się na jego zaproszenie?!
- Tak! Nie miałam powodów, by tego nie robić!
- Powiedz mu, że jednak z nim nie idziesz!
- Malfoy, opanuj się! Nie powiem mu tego, już się zgodziłam i podziękowałam!
- Jak podziękowałaś temu kretynowi?! – krzyknął. Hermiona nigdy nie widziała go w takim stanie i wolała nie ryzykować, ale on nie będzie obrażać Daniela! Ten chłopak był dla niej miły i czuły i nie miała powodów, by mu odmawiać.
- On mnie przytulił, a ja pocałowałam go w policzek – syknęła delektując się każdym słowem.
- ŻE CO?! – Malfoy złapał ją za nadgarstki. Hermiona popatrzyła mu twardo w oczy.
- To co słyszałeś, Malfoy. Opanuj się! Co się z tobą do cholery jasnej dzieje?!
Stała przed nim nie wyrywając się. Malfoy rozluźnił uścisk, ale jej nie puścił. Najwidoczniej jej krzyk coś zdziałał.
- Powiedziałaś mi, że nie ma już żadnych granic? – spytał.
- Tak, ale Malfoy powiedz mi, o co chodzi? - spojrzała na niego błagalnie.
- O nic, Granger – powiedział i pocałował ją w policzek, po czym wyszedł z magazynu trzaskając drzwiami i zostawiając ją samą z mętlikiem w głowie.
 
~~~~~~~~~~~~~~~
Jest już strasznie późno, ale moja wola była silniejsza, więc zdecydowałam się, że skończę tę notkę już dzisiaj. Nie spodziewałam się, że tyle mi to zejdzie. Notka jest dość długa i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jestem teraz zbyt zmęczona na poprawę i sprawdzanie błędów, więc od razu przepraszam jeśli taki się znajdzie. Postaram się poprawić przy najbliższej okazji.
Pozdrawiam
Sheireen ♥

30 komentarzy:

  1. o jak ja strasznie lubię, jak ktoś dodaje notki srogą nocą ;)
    Bardzo przyjemnie mi się czytało, Draco jest niesamowity.
    Niby nic jasnego się nie dzieje, a jakaś chemia między nimi pączkuje. Jakaś niepewność co będzie dalej, jakie relacje uda im sie nawiązać. achhhhhh uwielbiam!
    buziaki, jus :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah xd Oj tak chemia jakaś zdecydowanie jest ;) Łał ktoś czyta moje notki o 3 w nocy xd korzystasz chyba całkowicie z soboty i niedzieli xd

      Usuń
    2. to swoją drogą, poza tym jestem człowiekiem (potworem;) nocy i to nią funkcjonuje. więc jak będziesz dodawać w środku tygodnia też o dziwnych porach mnie oczekuj :)
      na serio lubię tu zaglądać, sprawiasz przyjemność pisząc. do usłyszenia!

      Usuń
  2. Boże, genialny :D Cos mi mówi, że Mionka jednak pójdzie na bal z Draco, albo przynajmnije razem z niego wrócą *_* awwww :3 PIsz, pisz pisz :D Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak będzie... Nie będę nic zdradzać. Wszystko w swoim czasie ;] Już niedługo się pojawi :D

      Usuń
  3. Opowiadanie jest genialne, tylko mam jedną uwagę, a mianowicie wydaje mi się, że Hermiona zbyt dużo używa przekleństw, co jest do niej nie podobne. To taka mała uwaga z mojej strony. Nie mogę się doczekać kolejnej notki.<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście trochę ich nadużywa, ale jest już kobietą, którą niezwykle denerwuje obecność przystojnego Dracona Malfoya xd

      Usuń
  4. Och.. Głupi Krukon xD Ciekawi mn o co chodzi z tym jego ,,Nie ma żadnych granic" :D Tak Jak Cath Kosowska mama nadzieję, że jednak pójdzie z Draco na bal ;D Nie przepadam za Danielem xD Nie mogę się doczekać następnego i zaparszam do sb na kolejny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie ma już żadnych granic, to może to być wszystko ;] Będzie to jednak coś szczególnego. Tak myślę, chociaż sama jeszcze nie wiem jak to wykorzystać. Pomysły rodzą się podczas samego pisania. Haha xd Chyba nikt za nim nie przepada xd Ja też, to dziwne xd

      Usuń
  5. wspaniałe opowiadanie
    pozdrawiam
    Angela

    OdpowiedzUsuń
  6. aa niech nakopie temu Danielowi do duu... no wiadomo gdzie ! :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. ahh ! dzisiaj znalazłam twoje opowiadanie i już przeczytałam je jednym tchem :D
    czuje że draco cos zrobi fajnego na balu xd
    może pocałuje ją na oczach wszystkich? nieee, za wczesnie chyba jeszcze xd
    czekam na nowy rozdział :P
    dodawaj już! :D

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :D Witam nową czytelniczkę :) Ach kocham czytać o tych waszych przypuszczeniach xd Ale ja nic nie zdradzam co do notek xd To ma być niespodzianka ;)

      Usuń
  8. Świetna notka!!! Hermiona mogłaby być trochę milsza dla Malfoya:P Draco otfarcie pokazujący zazdrość?! Jestem na TAK:) Czekam na kolejny rozdział:) Pozdrawiam Ewelka

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuuudo :D Jak zwykle zresztą :P Widzę że nasz kochaniutki Malfoyek coraz bardziej zazdrosny się robi... No , no nawet się z tego powodu cieszę bo może być naprawdę ciekawie. Ciekawe jak się będzie zachowywał na balu. Nom , ale na to będe musiała poczekać ale mam nadzieję że nie długo
    Życzę ci weny i szybkiego pisania :D
    Poozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no czekać za długo to nie będziesz musiała,, bo bal się zbliża i już jest zapowiedziany :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  10. Zazdrośnik z tego Dracona ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne, czekam na nowe rozdziały opowieści ♥
    bardzo mi się spodobało, trafiłam na ten blog raczej przypadkowo i zostałam na dłużej ;D
    pisz jak najczęściej ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w takim razie :) Każda czytelniczka jest ważna i bardzo się ciesze, że powoli zaczyna mi ich przybywać :)

      Usuń
  12. no nie mogę . Każda notka jest świetna . i nasz zazdrosny Draco . ;) suuper ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. No no i się zaczeło.xd
    Zazdrość Draco jest ttaka cudowna.
    Hahaha lubię ten roździał^^
    Nie ma granic?hymmm..No to czekam na to co wymyślisz
    czekam na kolejną notkę.pisz jak najszybciej.^^


    ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu : http://hermionalovedraco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Wam bardzo jak nie wiem :) To naprawdę bardzo miłe dostać nominację. Teraz nie mam jednak na to czasu, ale zabiorę się za to później :)

      Usuń
  15. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu :
    http://dramionezakazanyowoc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział jeden z najlepszych <3 W najciekawszym momencie skończyłaś ! XD Ale cóż, już można się już przyzwyczaić :)
    Jesli znajdziesz wolną chwilę, to zapraszam do mnie:
    http://dracon-hermiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Cholerny Daniel! Niech się wypcha, tym swoim zaproszeniem!
    A teraz konkrety: rozdział bardzo fajny, troszkę błędów, ale każdy je popełnia, a Daniela nielubię.
    Zazdrosny Draco = mój ulubiony Draco ^^
    Mam nadzieję, że Hermiona zdecyduje się iść z nim, a nie z krukońskim wypłoszem (przepraszam, ale musiałam to napisać!).

    Myślę, że koleny rozdział, pojawi się już wkrótce, bo nadal liczę na bolesną śmierć Daniela...
    Życzę weny i pozdrwaim, Tusia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. jesteś okrutna :D jak mogłaś złamać serduszka Draco? :D dobra czytam dalej!

    OdpowiedzUsuń
  19. Najbardziej lubię w Draco jego stanowczość, to jak on łapie Hermione za nadgarstki, to jak do niej mówi..
    Ciągnie go do niej ;-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytałam już cały blog, ten i never let me go. Lecz czekając na twój powrót zaczęłam czytać od nowa. I na nowo mnie wciągnął ;), uwielbiam go <333. Jest to jednen z najlepszych jakie czytałam, a było ich dużo :). A Draco... BOSKI <33

    OdpowiedzUsuń