niedziela, 24 lutego 2013

Bójka i Przeprosiny


Draco podniósł się z podłogi natychmiastowo i spojrzał zabójczym wzrokiem na Daniela, który najzwyczajniej w świecie patrzył na niego z kpiącym uśmieszkiem.
- I po co ci to wszystko było, co? Zepsułeś jej zabawę, przez co oberwałeś – powiedział szyderczo, opierając się nonszalancko o ścianę. Draco zapewne znów by się na niego rzucił, gdyby nie to, że obok stał Zabini, który i tak już odganiał tłum ciekawskich.
- Może i oberwałem, ale nie jestem taką świnią, by wykorzystywać dziewczynę, wtedy kiedy nie jest w pełni świadoma swoich czynów – warknął i wyszedł wściekły z Pokoju Wspólnego Puchonów, nie zważając na krzyki pełne oburzenia osób, które taranował torując sobie drogę. Nie wiedział, co ostatnio się w nim dzieje. Nigdy nie pokazywał jawnie swoich uczuć i był dla wszystkich oschły i wredny. A teraz? Nawet dla Granger jest miły, wpada we wściekłość, gdy widzi jak całuje ją inny, w pewien sposób mu na niej zależy i jest o nią zazdrosny. Szlak! Wszystko kręci się wokół niej. To ona doprowadza go do takiego stanu. Jakby role się odwróciły. Kiedyś to on był dla niej oschły, a ona denerwowała się za każdym razem, gdy jej dokuczał, chociaż starannie próbowała kontrolować sytuację, a teraz jest na odwrót. Teraz to ona go zbywa, a jego to denerwuje. Gdyby chociaż potrafił zapanować nad sytuacją i nie pokazywać tego. Walnął z wściekłości pięścią o kamienną ścianę i zobaczył jak z jego dłoni skapuje malutkimi kropelkami krew. Zapewne od czasu, kiedy pękł mu kieliszek, ale nie poczuł tego pełen buzującej w nim wściekłości. Gdyby nie Granger to zabiłby tego Krukona na miejscu. Jeszcze nigdy przedtem nikt nie odebrał mu czegoś, co pragnął mieć. A chciał pójść z Granger na bal i spędzać z nią tyle czasu co on. Nawet jeśli miałyby być to ciągłe kłótnie, ale chciałby. I to go najbardziej w tym wszystkim irytowało. Na dodatek Gryfonka go spoliczkowała, a to było coś. Nigdy nikt wcześniej sobie na to nie pozwolił, a ona już drugi raz! Najpierw w 3 klasie dostał od niej z pięści, a teraz to. Zdecydowanie na za dużo sobie pozwalała, ale w końcu teraz nic ich nie dzieliło. Jak to powiedziała „Nie ma już żadnych granic”, a on zamierzał to wykorzystać. Uśmiechnął się szyderczo na samą myśl i opanowany wszedł do dormitorium Ślizgonów.

Hermiona przez całą niedzielę nie wychodziła z Wieży Gryffindoru, bo po pierwsze cholernie bolała ja głowa od alkoholu i imprezy, a po drugie nie chciała spotkać na swojej drodze Malfoya i Daniela. Nie pojawiła się nawet na posiłkach w Wielkiej Sali, tylko wzywała Stworka, który pracował w hogwarckiej kuchni, by przyniósł jej coś do jedzenia. Czuła lekkie wyrzuty sumienia z wykorzystywania skrzata, ale inaczej umarłaby z głodu. Dzisiaj jednak nie było wyboru. Zaczynał się nowy tydzień i musiała pojawić się na zajęciach. Na lekcjach nie było najmniejszego problemu, pomijając eliksiry, ale starała nie patrzeć się w stronę Slytherinu i pracować. Na przerwach siadała na parapetach i uczyła się do następnych lekcji, chowając twarz za zasłoną gęstych włosów. Teraz jednak nie miała wyboru. Musiała iść na kolejny szlaban i być sam na sam z Malfoyem w jednym pomieszczeniu. Cały czas czuła dziwną pustkę w żołądku, jakby nie trafiła na stopień, ale nie miała się co dziwić. Zamierzała przeprosić Malfoya. Tak właśnie. Ona, Hermiona Granger zamierzała przeprosić Dracona Malfoya za jej zachowanie. Miała mieszane uczucia co do tego, ale musiała to zrobić, bo przeciwstawiałaby się sama sobie, gdyby tego nie uczyniła. Od tego pamiętnego wieczora, kiedy uderzyła Malfoya i wmówiła, że wie co robi miała poczucie winy i była wściekła na siebie, że dała się wykorzystać i nie zapanowała nad sytuacją. Przysięgła sobie, że już nigdy więcej nie wypije tak dużo Ognistej Whiskey. Oczywiście wiadomo, że nie pochwalała zachowania Ślizgona i jego tak gwałtownej interwencji, ale gdyby nie on wolała nie myśleć do czego, by doszło. I była mu za to wdzięczna. Pożyczyła od Ginny różdżkę i przez całą drogę modliła się, by Malfoy nie zignorował jej i przeprosin, bo tego, by nie zniosła. Doszła do lochów ciągle zamyślona. Zastanawiała się, co mu powiedzieć. Przez to wszystko nie zauważyła jak sam zainteresowany podszedł do niej i idzie obok. Draco spojrzał na nią i rozmyślał nad tym, czy Gryfonka go nie zauważyła, czy też go ignoruje. Miała nieprzytomny wzrok, ale i tak był święcie przekonany, że druga opcja jest prawdziwa. Nie mógł wytrzymać jednak tej głuchej ciszy i powiedział tylko jedno nachylając się nad nią.
- Bu!
Hermiona pisnęła i odskoczyła wyjmując różdżkę i celując nią w stronę odgłosu. Kiedy zobaczyła przed sobą Malfoya z ironicznym uśmieszkiem, jej serce, które przed chwilą podeszło jej do gardła wcale nie zamierzało się uspokoić.
- Jak długo…? – zdołała tylko wyksztusić ciągle zdezorientowana.
- Tak z minutę. Na przyszłość bardziej uważaj, bo mógłby to być jakiś zabójca, albo co gorsza napalony Krukon – powiedział ciągle z uśmieszkiem na twarzy. Hermiona przypomniała sobie o tym, co miała zrobić, gdy usłyszała ostatnią wzmiankę i otworzyła usta, by zatrzymać Malfoya.
- Malfoy, ja… - głos jej zamarł i poczuła jakby miała wielką gulę w gardle. Nie da rady.
- Co, Granger? – spytał odwracając się. Hermiona, która właśnie układała sobie mądrą przemowę popatrzyła w jego szare oczy i wszystko zapomniała. Cholera!
- Nic – zdołała tylko wyjąkać.
- Przecież widzę, Granger, że przed chwilą chciałaś coś powiedzieć.
- Bo chciałam, ale to nieważne – odparła zmieszana i wkurzona na siebie przez to, że nie potrafiła wypowiedzieć tego jednego słowa.
- Wiesz, że nie dam ci teraz spokoju, póki się nie dowiem, o co chodzi? – Malfoy zatrzymał ją.
- Wiem
- No więc…?
- No więc, powinieneś wiedzieć, że nie musisz wszystkiego wiedzieć – odpowiedziała szybko, gorączkowo myśląc nad tym jak się zmusić do przeprosin.
- Powinienem wiedzieć, że nie muszę wszystkiego wiedzieć, fajnie – zakpił Malfoy.
- Och, zamknij się – warknęła.
- Nie ma mowy, ja się dowiem – oznajmił stanowczo i złapał za ramiona, stawiając przed sobą.
- Przestań, jesteś strasznie natrętny i ciekawski – odparła starając nie patrzeć się mu w oczy, ponieważ wiedziała, że to wcale nie pomoże jej się skupić.
- Nie ważne jaki jestem. Masz powiedzieć i tyle.
- Nie rozkazuj mi… - syknęła mając ochotę krzyczeć – Nie mówiłam do ciebie – dodała po chwili.
- A niby do kogo? Jesteśmy tutaj sami i zdecydowanie wypowiedziałaś na początku moje imię, więc to chyba oczywiste, że chciałaś coś mi powiedzieć. Gdybyś nie wspomniała mojej wspaniałej osoby… – Hermiona przekręciła oczami -… to uznałbym, że gadasz sama do siebie i jesteś wariatką – powiedział i zmusił ją do spojrzenia w oczy.
- Skończyłeś? – powiedziała tylko.
- Nie… - zaprzeczył i znów miał dać jakiś wykład, kiedy Hermiona sfrustrowana krzyknęła.
- Chciałam tylko powiedzieć, że zapomniałam różdżki na szlaban! – Malfoy popatrzył na nią zdziwiony.
- I o to tyle krzyku?
- TAK! – odparła tak stanowczo, że sama sobie uwierzyła.
- Jesteś niemożliwa
- A ty głupi
- A ty… - nie skończył, ponieważ usłyszeli rozbawiony głos.
- Przepraszam bardzo, że przerywam wam to intymne sam na sam, ale przypominam, że od 7 minut trwa szlaban, na którego się nie stawiliście – Slughorn patrzył na nich starając się przybrać surowy wyraz twarzy, co niezbyt mu wychodziło.
- Przepraszamy najmocniej – Hermiona wyrwała się z ramion Ślizgona oddając profesorowi swoją różdżkę i obrzucając Malfoya zabójczym spojrzeniem. Chłopak najwidoczniej był rozbawiony całą tą sytuacją. Oddał Slughornowi różdżkę i oboje ruszyli do magazynu na dział eliksirów. Ten pokój był zdecydowanie mniejszy od magazynu ze składnikami i Hermiona uśmiechnęła się w duchu. Z rozpoznawaniem eliksirów nie miała żadnych kłopotów, więc robota pójdzie gładko.
- Jak sobie poradzimy mając jedną różdżkę? – spytał Malfoy.
- Mnie nie będzie potrzebna. Ja będę wyjmować i rozpoznawać, a ty chować do odpowiednich półek. Oczywiście alfabetycznie, tak jak powiedział Slughorn na początku naszego szlabanu, więc mam nadzieję, że znasz alfabet i mogę ci pod tym względem zaufać – odparła i posłała mu szyderczy uśmiech.
- Nie przesadzaj, Granger. Oczywiście, że znam alfabet nie wywyższaj się, to żadna sztuka.
- Wiem, że żadna sztuka, ale nie podejrzewam Ślizgonów o myślenie i takie zdolności, więc… - nie dokończyła, ponieważ Malfoy przycisnął ją do półki.
- Skarbie, my Ślizgoni możemy uknuć jakiś chytry plan, podczas gdy wy, Gryfoni bezmyślnie rzucacie się do walki – rzekł szyderczo patrząc jej w oczy. Otworzyła usta z oburzenia.
- Wcale nie bezmyślnie! My rzucamy się do walki, bo pcha nas do tego odwaga i honor!
- Gryfoni i wasz honor – prychnął Malfoy.
- Ślizgoni i wasze chytre plany, które nigdy nie wychodzą – odwdzięczyła mu się.
- Niby kiedy nie wychodzą? – spytał zirytowany.
- Dużo by wymieniać, ale niech no podam jakiś przykład. O, mam – uśmiechnęła się udając olśnioną – W 1 klasie chciałeś być tak sprytny i donieść na nas, że mamy smoka, którego chcemy przetransportować i powiedzieć o tym McGonagall, jednak, o jaka szkoda, zapomniałeś, że była wtedy cisza nocna i również dostałeś szlaban. Cóż za cudowny plan. A w 3 klasie chciałeś się pozbyć Hardodzioba udając wielce poszkodowanego, po jednym draśnięciu…
- Nawet nie wiesz jakie było głębokie – warknął.
- Mam nadzieję, że bolało przynajmniej w połowie tak mocno jak udawałeś, by doprowadzić do ośmieszenia Hagrida i ścięcia hipogryfa – skomentowała.
- Jesteś podła
- Ktoś tu coś mówi o podłości. Na szczęście dzięki mojej i Harry’ego interwencji Dziobek uciekł.
- Wiedziałem, że mieszaliście w tym place.
- Nie spodziewałbyś się w ilu rzeczach maczaliśmy place – powiedziała wymijająco – Chcesz jeszcze słuchać o twoich świetnych planach?
- Nie, ale ty i tak wszystko podkoloryzowałaś na swoją korzyść – warknął.
- W takim razie do roboty, panie Malfoy – uśmiechnęła się, pomijając ostatnią uwagę i lekko odepchnęła go od siebie. Sprawnie wzięli się do pracy. Oczywiście, Malfoy nie skąpił szydzenia z niej w różnych sytuacjach, ale Hermiona nie przejmowała się tym. Czuła tylko satysfakcję, ponieważ wiedziała, że doucza jej, bo wytknęła mu jego błędy, co przecież było urażeniem dumy Ślizgona. Właśnie stawała na palcach i wyciągała rękę, by dosięgnąć do półki z eliksirami. Bezskutecznie.
- Czyżby problem? – usłyszała szyderczy głos Malfoya.
- Tak – uśmiechnęła się przymilnie, wiedząc, że jej nieprzejęcie z szyderstwa jeszcze bardziej go wkurzy – Ściągniesz te eliksiry?
- A jeśli nie?
- To dużo cię ominie – uśmiechnęła się zalotnie, dostrzegając w jego oczach te iskierki, które ją od ostatniego czasu tak intrygowały.
- Dobra idę, bo sobie nie poradzisz – powiedział niby od niechcenia.
- Już nie trzeba – odparła szybko pozbywając się zalotnego uśmiechu i udając obrażoną. Bawiło ją to, że swoją potęgą kobiecości, może zmusić do pomocy nawet takiego Malfoya.
- Nie poradzisz sobie, więc nie zdejmiesz, a mnie podobno coś ominie – odrzekł i bez problemu ściągnął eliksiry z najwyższej półki, po czym zwrócił się do Hermiony z jednoznacznym uśmieszkiem – Czekam na nagrodę.
- Dzięki – rzuciła krótko i sięgnęła po eliksir.
- Inną nagrodę – Hermiona czuła jego wzrok na sobie.
- Jedna wystarczy i już ją dostałeś – odkorkowała buteleczkę i od razu poczuła zapach pergaminu, skoszonej trawy, pasty do zębów i jakiś nieznany jej zapach. Amortencja, eliksir miłości.
- Nie taką, na jaką zasługuję.
- Nie zachowuj się jak rozkapryszone dziecko…
- A ty jak niedostępna cnotka – wtrącił. Hermiona popatrzyła na niego oburzona.
- Skąd wiesz, czy w obecności innych facetów tak się zachowuję?
- Domyślam się. Przykładna uczennica, panna Granger.
- Zdziwiłbyś się
- Udowodnij to zobaczymy – puścił jej oczko.
- Nie skorzystam – odwróciła głowę starając się, by Malfoy nie zobaczył tego, że się zarumieniła.
- Ale ja tak – powiedziawszy to złapał ją za nadgarstek, a następnie przysunął do siebie Gryfonkę, by nie mogła w jakikolwiek sposób się wyrwać.
- Puszczaj, Malfoy, o co ci chodzi?
- Nie pozwolę, by coś mnie ominęło, kocico.
- Ja tylko tak powiedziałam, by cię zmusić do pomocy – Hermiona poczuła perfumy Malfoya i całkowicie straciła głowę. Nie tylko dlatego, że były cudowne i idealnie do niego pasowały, ale dlatego, że dowiedziała się, czym był ów nieznajomy zapach, gdy otworzyła Amortencję.
- Ładnie to tak prowokować mężczyzn uśmiechami i zalotnymi spojrzeniami? Widzę, że nie tylko ja tutaj pogrywam – szepnął jej do ucha i poczuła jak tysiące dreszczy przechodzi jej wzdłuż kręgosłupa.
- To wcale nie tak… - zaczęła.
- Nie broń się – przerwał jej.
- Malfoy czy ty naprawdę myślisz, że poleciałabym na ciebie po tylu latach chamstwa z twojej strony? – syknęła oburzona. Co on sobie wyobrażał?
- Przekonajmy się – powiedział, a ona popatrzyła mu prosto w te pełne tajemnic, szare oczy.
- Masz na myśli zakład? – spytała niepewnie, a kiedy kiwnął głową dodała – Zgoda, a teraz mnie puść.
- Czekaj, ktoś musi przeciąć nasz zakład – odparł nie puszczając jej.
- A widzisz tutaj kogoś oprócz nas? – podniosła brew.
- Nie, ale sami możemy to zrobić – powiedział, a w jego oczach zatańczyły ogniki.
- Co ty knujesz? – spytała patrząc na niego niepewnie.
- Nic, a czy wyglądam jakbym coś knuł? Tak czy inaczej, zgadzasz się?
- Na zatwierdzenie? Tak, oczywiście, że tak, ale powiedz mi najpierw co zamie… - Hermiona nie dokończyła, ponieważ zatkało ją. Kiedy powiedziała „tak” Malfoy nachylił się nad nią i delikatnie musnął jej usta. Trwało to zaledwie sekundę, ale zdążyła poczuć motylki w brzuchu. Jego zimne usta, które zaledwie musnęły jej sprawiły, że poczuła ekstazę i ciągle czuła chłód na swoich wargach. Wiedziała, że to co przed chwilą poczuła, było wspaniałe i chciała więcej i to ją najbardziej wkurzyło. Popatrzyła na niego i dostrzegła na jego twarzy szelmowski uśmiech. Zrobił to specjalnie!
- Podobało ci się? – spytał.

Draco spojrzał jej w oczy i wiedział, że musi to zrobić, ale nie wiedział jeszcze jak się za to zabrać. Podobało mu się w niej wszystko. Dosłownie. To jak się poruszała, to w jaki sposób mówiła i gestykulowała. Kiedy powiedziała mu, że dużo go ominie i posłała mu ten czarujący uśmiech to już nie mógł się dłużej powstrzymywać. Każdy normalny facet o zdrowych zmysłach, by się na to nabrał i nie miał się co winić, że na niego też to zadziałało. Zdjął z półki pudełko z eliksirami i specjalnie został przy niej oczekując. Zauważył jej dumną twarz. Chyba nie myśli, że pomógł jej za darmo? Co jak co nadal jest Ślizgonem i oczekuje czegoś w zamian. Nawet od Granger. A może w szczególności od Granger? Tego nie wiedział i nie miał zamiaru się dłużej zastanawiać. Upomniał się o nagrodę specjalnie uśmiechając się jednoznacznie, by ją zmieszać. Ona jednak zostawała nieporuszona i rzuciła mu krótkie „dzięki”. Czy naprawdę myślała, że tylko tyle wystarczy? Nawet jeśli tak, to zamierzał jej to wybić z głowy. Podobało mu się to, że nie rzuca się na każdego przystojniaka z wywalonym językiem i jest niedostępna. Najwidoczniej dla niej wygląd nie miał znaczenia, skoro była z takim Weasleyem, ale w końcu Weasley nie miał też rozumu i za grosz przyzwoitości, więc chyba nigdy nie zgadnie co ona w nim widziała. Kiedy po dłuższej rozmowie nic nie przyniosło rezultatów przyciągnął ją do siebie. Pragnął jej bliskości i tego, że czuje, iż jest przy nim. Po zakładzie wiedział, że musi jakoś rozegrać sprawę tak, by chodź na chwilę ją pocałować. Jej różowe usta były bardzo kuszące, a teraz kiedy były tak blisko stawały się jeszcze bardziej ponętne. W końcu nachylił się nad nią i delikatnie pocałował. Zastanawiał się, czy zdoła to przeżyć, bo wiedział, że reakcja będzie gwałtowna, dlatego więc nie pogłębił pocałunku. Inaczej nic by go nie powstrzymało, ale nie mógł przecież dać po sobie tym znać, że ona mu się podoba i jej pragnie. Dla nas to ma być gra. Zakład, który właśnie przecięliśmy. Na początku popatrzył w jej zdezorientowane oczy, po czym spytał.
- Podobało ci się? – postawił to pytanie wiedząc, że igra z ogniem, a jego życie może być w każdej chwili zagrożone. Ujrzał w jej oczach gniewne błyski i poczuł jak dziewczyna odpycha go od siebie.
- Czy mi się podobało?! Ty kretynie zrobiłeś to specjalnie! To nieuczciwe! – zaczęła wrzeszczeć.
- Mówiłem ci już, słońce, że ze Ślizgonami nie wiąże się uczciwość – mrugnął do niej, a Gryfonka zazgrzytała zębami – Właściwie to dlaczego sądzisz, że to było nieuczciwe?
- Nie mów mi, że nie wiesz, Malfoy! Specjalnie musnąłeś tylko moje usta, bym zachciała więcej!
- A chcesz? – przerwał jej z uśmiechem.
- Nigdy w życiu! – syknęła rozwścieczona i rzuciła w nim eliksirem, który akurat miała pod ręką – Nie myśl, że padnę ci się w ramiona jak te wszystkie naiwne laski w Hogwarcie! – Gryfonka rzuciła w niego kolejnym eliksirem, a Draco uchylił się tak, że butelka rozbiła się o drzwi.
- Wiadomo, że nie od razu, Granger, ale później… - powiedział specjalnie ją denerwując. Podobał mu się sposób w jaki traci kontrolę. Można było się wtedy spodziewać po niej wszystkiego.
- NIGDY! Słyszałeś, Malfoy?! Ani teraz, ani później! Po prostu nigdy!
- Nigdy nie mów nigdy, kotek – Draco uśmiechnął się widząc jej zdenerwowanie. Mało powiedziane. To była wściekłość w pełnej postaci. Uchylił się przed kolejnym pociskiem i dodał – Nie wiadomo jak potoczy się ten rok
- Na pewno nie po twojej myśli! – wrzasnęła.
- A skąd wiesz, co myślę? Czyżbyś już zakładała, co bym chciał? W końcu nie ma już żadnych granic i sama się o tym przed chwilą przekonałaś
- Nie wiem, co myślisz! Nie wiem, czy ty w ogóle myślisz, ale skoro założyłeś się ze mną, że w tym roku będę twoja to lepiej od razu jedź do Świętego Munga! – krzyknęła, a Draco schował się za szafką, by uniknąć pocisku.
- I tak będziesz – puścił jej oczko i posłał szelmowski uśmiech. Zobaczył jak jej oczy rzucają w jego stronę błyskawicami. Nagle w jednej sekundzie Granger chwyciła eliksir z sokiem z czyrakobulwy i rzuciła nim w niego. Draco w ostatniej chwili schował się za szafką.
- Przesadziłaś! – warknął, gdy butelka rozbiła się z hukiem o kamienną ścianę i rzucił w Gryfonkę jakimś złotym eliksirem. Dziewczyna zręcznie go pochwyciła i wlała zawartość do buzi.
- Dzięki za Felix Felicis, skarbie – odparła do niego i popatrzyła z szyderczym uśmieszkiem. A niech to! Że też musiał rzucić akurat tym! Wybiegł zza szafki i rzucił kolejnymi eliksirami w Gryfonkę, ale ta zręcznie je wyminęła i celnie trafiła go kolejnym eliksirem o seledynowej barwie. Roześmiała się i schowała za gablotą, kiedy rzucił w nią kolejną serią małych ampułek, które poszybowały niczym pociski od pistoletu.
- Bawi cię to, Granger? – warknął wściekły widząc, że nie trafił do celu.
- Nawet nie wiesz jak, Smoku! – zaświergotała i wychyliła się zza gabloty, by ponownie rzucić eliksirem. Tym razem nie trafiła i gdy tylko zobaczyła minę Dracona odwróciła się i zniknęła między gablotami. Draco pobiegł za nią słysząc jej śmiech. Wypiła Felix Felicis i świetnie się bawiła, podczas gdy on szukał ją między półkami ubrudzony jakimiś eliksirami z wściekłą miną. Nagle dostrzegł Granger, która była odwrócona do niego plecami. Najwidoczniej spodziewała się, że nadejdzie z drugiej strony. Draco z mściwym uśmieszkiem zaczął się skradać. Kiedy go usłyszała, było już za późno, ponieważ złapał ją od tyłu i szepnął do ucha.
- Ładnie to tak pogrywać?
- Czasami można się zabawić – stała spokojnie jakby w ogóle jej nie przeszkadzała jego bliskość.
- To może zabawimy się razem? – mruknął z usatysfakcjonowanym uśmieszkiem na twarzy.
- Właśnie to robimy, chociaż zdecydowanie wolałabym widzieć twoją twarz, może otrzymasz nagrodę za schwytanie mnie – usłyszał uwodzicielski głos Granger. Zastanowił się nad tym co powiedziała. Właściwie to co mu szkodzi? Pozwolił jej się swobodnie odwrócić.
- Myślałam, że stchórzysz – mruknęła i uśmiechnęła się flirciarsko.
- Jak mógłbym
- Zasługujesz na nagrodę, skarbie – powiedziawszy to przybliżyła się do niego powoli. Rozluźnił trochę uścisk, kiedy poczuł jej oddech na swoich ustach. To był błąd. Jednym ruchem Granger wyswobodziła się z uścisku i uciekła znikając za gablotą. Draco przeklął swoją naiwność. Gryfonka go najzwyczajniej w świecie wykiwała. Przecież jeszcze przed chwilą chciała go zabić spojrzeniem za to, że ją cmokną, a teraz niby sama tego chciała? Rzucił się biegiem i dobiegł do drzwi wejściowych. Nagle zobaczył na stole różdżkę, którą zostawił, żeby pomóc dziewczynie. Rzucił się biegiem i usłyszał krzyk. Granger najwidoczniej miała te same plany, więc przyśpieszył. Dobiegł pierwszy i szybko złapał różdżkę odwracając się i celując w Granger.
- Oj, czyżby coś się nie udało? – spytał niewinnie. Hermiona popatrzyła na niego z podniesioną brwią i tajemniczym uśmiechem i po chwili rzuciła w niego kolejnym eliksirem, który trzymała w ręce. Draco wyczarował zaklęcie tarczy i butelka rozbiła się, a kawałki szkła i płynu poleciały na różne strony. Hermiona z wściekłości rzuciła jeszcze paroma eliksirami, które poszły w ślad za poprzednim. Właśnie miała rzucić eliksirem, w którym Draco rozpoznał Amortencję i krzyknął.
- Granger, nie rzucaj…! – za późno. Gryfonka rzuciła ampułką, która rozbiła się i uwolniła na zewnątrz opary – Proszę, proszę widzę, że sama chcesz nas zaczarować od razu niż męczyć się z zakładem, który i tak wygram.
- Malfoy, masz różdżkę usuwaj szybko te opary i płyn! – wrzasnęła przerażona Hermiona, która ujrzała dopiero co zrobiła.
- Przecież sama tego chciałaś…
- Usuwaj je! – krzyczała.
- A co jeśli nie?
- Draconie Lucjuszu Malfoy masz natychmiast to usunąć! – warknęła na niego rozkazującym tonem.
- Skąd wiesz jak…? – spytał zdziwiony i poczuł pierwsze efekty działania eliksiru, który zdążył się powoli rozprzestrzenić.
- Nieważne! Teraz to nieważne, usuń to! – Hermiona też zaczynała odczuwać pierwsze objawy Amortencji i była przerażona. Przecież oni zaraz padną sobie w objęcia!
- Ale jak?! – krzyknął coraz bardziej zdenerwowany.
- Idioto, masz różdżkę i jesteś czarodziejem, czyż nie?!
- Granger ja już tracę głowę!
- Rzuć mi tę różdżkę!
- Ale…
- Rzuć mi tę cholerną różdżkę, Malfoy! – warknęła i szybko złapała różdżkę i osunęła opary. Oparła się o gablotę i osunęła po niej siadając na podłodze i chowając twarz w dłoniach. Popatrzyła na Malfoya i wybuchła śmiechem. Był cały ubrudzony eliksirami.
- Z czego się śmiejesz? – spytał lekko zdziwiony tą nagłą zmianą nastroju.
- Gdybyś siebie teraz widział… - zaczęła i jeszcze bardziej się roześmiała.
- To twoja robota, wariatko.
- Było ze mną nie zadzierać – powiedziała i znów roześmiała się serdecznie widząc jak wygląda. Chłopak w końcu nie wytrzymał i też zaczął się śmiać.
- Gdybyś widziała twoją chwilę paniki – roześmiał się, a ona otarła łzy z oczu i złapała się za brzuch, który rozbolał ją ze śmiechu.
- A ty swoją minę, kiedy uciekłam ci sprzed nosa…
Śmiali się tak jeszcze dobre parę minut wypominając sobie nawzajem sytuacje, które zaistniały podczas ich dzisiejszego szlabanu. Kiedy wreszcie przestali się śmiać obrzucili pokój szybkim spojrzeniem oceniając straty.
- Merlinie zbiliśmy ponad trzydzieści eliksirów. Slughorn na pewno zauważy braki w magazynie – Hermiona powiedziała załamanym głosem.
- Hej, kto jak kto, ale ja zbiłem tylko z pięć – odparł Malfoy, a Hermiona westchnęła ciężko.
- Dlaczego mnie nie powstrzymałeś?
- Miałem narażać swoje życie? – odpowiedział, a Hermiona uśmiechnęła się mimo woli.
- Z takim tempem i kłótniami to prędzej zbijemy wszystko niż ułożymy – rzekła ciągle z uśmiechem i zaczęła naprawiać stłuczone butelki. Przynajmniej one pozostaną całe. Gdy skończyła usuwać plamy z podłogi i gablot usiadła ciężko na stole i popatrzyła na Malfoya.
- Zdejmij koszulkę – westchnęła.
- Że co, Granger? – Malfoy spojrzał na nią z uśmieszkiem – Tak szybko?
- Ha ha, bardzo śmieszne. Chcę ją oczyścić z plam, nie narażając cię już na pewną śmierć jeśli mnie zdenerwujesz, gdy będę ją oczyszczać na tobie.
- Jak chcesz – Malfoy zdjął koszulkę odsłaniając swój umięśniony tors. Hermiona udała, że nie zrobił na niej wrażenia i wzięła od niego koszulkę i rozłożyła na stole. Przykładała różdżkę do plam, które stopniowo znikały. W końcu oddała mu ją w nienagannym stanie i założył ją.
- Dzisiaj już nie ma sensu nic robić – powiedziała i ponownie usiadła na stole – Jutro dokończymy tą część, która nie została zbita.
Nastała cisza, a Hermiona przypomniała sobie o tym, co miała zrobić na samym początku i teraz już nic jej nie powstrzymało do wypowiedzenia tych słów.
- Malfoy, ja… przepraszam cię – wyrzuciła z siebie i ponownie popatrzyła na niego zmieszana.
- Daj spokój, Granger to tylko koszulka, która i tak wygląda lepiej niż wcześniej… - zaczął.
- Nie, nie o to chodzi. Chodzi o to, co zaszło na imprezie. Miałeś rację. Wykorzystał mnie, ale oboje nie byliśmy trzeźwi i… - przerwała mu zmieszana.
- Nic już nie mów. Ja nie jestem zły na ciebie, tylko na niego. Tak prawdziwy facet się nie zachowuje – tym razem to on jej przerwał i popatrzył w brązowe oczy pełne zmieszania i wstydu.
- Wiem i dziękuję za interwencję. Nie wiem do czego, by doszło gdyby nie ty – odparła onieśmielona.
- Nie ma sprawy, Granger. Chodźmy już, czas na nas – odpowiedział i poczekał na nią otwierając drzwi. Mimo, iż po sobie tego nie pokazał, był zadowolony z tego, że Granger go przeprosiła i zrozumiała swoje zachowanie. I przede wszystkim to, że jest mu wdzięczna za to, co zrobił. Kamień spadł mu z serca, kiedy żegnał się z Gryfonką. Może i poszli innymi drogami do swoich domów, ale teraz poczuł, że coś złączyło ich drogi, którymi na co dzień podążają przez życie.
~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za opóźnienia, ale jutro już idę do szkoły, bo kończą mi się ferie i starałam się korzystać z ostatnich dni jak najintensywniej. Teraz jak już wspomniałam zaczyna mi się szkoła i codzienne sprawdziany i kartkówki i nie zawsze będę miała czas, ale o wszystkim będę informować. Mam nadzieję jednak, że szkolne życie nie przeszkodzi mi w pisaniu na bieżąco notek. Dziękuję, za wasze oczekiwania na tą notkę, mam nadzieję, że was nią nie zawiodłam, bo starałam się xd Od razu przepraszam za mój brak pomysłów jeśli chodzi o nadawanie tytułu rozdziałowi xd  I jeszcze jedno. Czy ten mały, niewinny pocałunek nie nadszedł za wcześnie? Chętnie przeczytam wasze opinie na ten temat w komentarzach.
Pozdrawiam
Sheireen ♥

23 komentarze:

  1. Według mnie wszystko pięknie, całus o właściwej porze :) Uczucie między nimi rozwija się powoli, jak powinno być. Nie żadne "BUM!", a lekkie docieranie się. Nie spodziewałam się, że Daniel okaże się takim typem - z pozoru miły i delikatny, a w rzeczywistości chcący wykorzystać.
    Życzę weny i czasu,
    Lileen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ;) Też nie chciałabym, by wszystko stało się tak nagle. Nie byłoby to zbytnio realistyczne i nie wiem, czy zdołałabym to jakoś opisać :D

      Usuń
  2. Wiedziałam! Cholerny Daniel...
    Doczekałam się tego momentu - pocałował ją! Co z tego, że nie namiętnie i tak "ach". Ta scena oficjalnie jest moją ulubioną :)
    Jak rozbijali te eliksiry, to aż się uśmiałam. Na poczatku było takie WTF?!, ale, gdybym sama zrobiła takie coś, nie mogłabym się nie roześmiać.
    Najbardziej żałuję, że usunęli Amortencję :P
    Byłoby ciekawie

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział, Tusia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że nie jest za wcześnie ;) Tego się właśnie obawiałam, ale jak widzę podoba wam się ta scena ;] Hahah xd Ten pomysł z rzucaniem się eliksirami narodził się niespodziewanie, ale musiałam go pociągnąć xd

      Usuń
  3. Nie obczajam tego z Amortencją xD Poza tym to fajna scena z rzucaniem się eliksirami :P Czekam na taki ich prawdziwy pocałunek :D No i teraz wnioskuję, że po tych zdarzeniach już nie pójdzie z nim na bal :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amortencja to eliksir miłości xd Nawet opary potrafią nieźle odurzyć ludzi i Hermiona była przerażona, bo nie chciała się znaleźć pod wpływem eliksiru miłości zwłaszcza, że była sama w pomieszczeniu z Malfoyem xd Mam nadzieję, że chodź trochę wytłumaczyłam :P Haha ;) Może tak, a może i nie. Nigdy nic nie wiadomo ;]

      Usuń
  4. świetny rozdział! czekam z niecierpliwością na kolejne czy Draco i Herimiona pójda razem na bal! buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział! ja chcę żeby draco szedł z hermi na bal! :< *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś ty pocałunek był w odpowiednim momencie . ;)
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mrr.
    Tak, skończyłam, skarbie xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Kiedy następny? Czekam

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety mi również ferie się kończą :( Będe tęsknić za nimi... A co do rozdziłu to cudny, Pocałunek według mnie jest na miejscu i wydaje mi sie że dobrze że jest teraz :D
    Czekam na kolejną notkę . Całuuski :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział!
    Mam nadzieję, że z Danielem to nie koniec. Był zbyt wredny, żeby to przemilczeć! Domagam się zemsty :)
    pozdrawiam
    Joni

    OdpowiedzUsuń
  11. Całkiem sympatyczny rozdział. Uważam, że taki delikatny jednostronny pocałunek jest akurat.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio wciągnęłam się w Twoejgo bloga i bardzo i mi się spodobał:) Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały,mam tylko nadzieje, że Hermiona w końcu zacznie traktować Draco trochę lepiej. Wiem, że cieżko wybaczyć krzywdy jakich się doznało ale przecież "nie ma granic"?
    Pozdrawiam Ewelka

    OdpowiedzUsuń
  13. proszę Cię, chociaż Ty bądź taka wspaniała i dodaj następny rozdział, bo na pozostałych blogach jest taki zastój... :(

    OdpowiedzUsuń
  14. "Może i poszli innymi drogami do swoich domów, ale teraz poczuł, że coś złączyło ich drogi, którymi na co dzień podążają przez życie."
    to zdanie mnie urzekło ♥
    normalnie kocham cię za to opowiadanie ♥
    wstawiaj już nowy rozdział! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  15. wróciłam! :)
    nie, pocałunek niczego nie zepsuł :)
    podobają mi się ich relacje. To, że Hermiona potrafi być poważna kiedy trzeba, a czasami tak jak u Puchonów, potrafi wyluzować i cieszyć się chwilą. choć Daniel nie zachował się do końca fair, niemniej, mam wrażenie, że to postać poboczna i niedługo zniknie, a jego miejsce zajmie Draco.
    ich sprzeczki są niesamowite, masz talent do pisania i naprawdę nadal się rozwijasz, cieszę się z tego powodu, bo za jakiś czas notki będą jeszcze lepsze niż teraz :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Aha, bitwa na eliksiry :D Super rozdział, a pocałunek piękny :) Powolutku, ale nie przeszkadza mi to. Trochę niewypał z tym Danielem, bo wydawał się taki... No taki spoko :/ Ach, idę dalej czytać!

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozkrecasz sie z kazda notka lece czytac dalej moze dogonie bierzace notki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. "Przepraszam bardzo, że przerywam wam to intymne sam na sam, "
    ROZJEBAŁAŚ SYSTEM xd/ Half-Blood Princess

    OdpowiedzUsuń