Draco
wyszedł z Pokoju Wspólnego Slytherinu i ruszył z Blaisem do Wielkiej Sali. Od
obudzenia bolała go głowa, więc postanowił wyjść i zjeść śniadanie wcześniej,
kiedy Sala nie była jeszcze tak bardzo zatłoczona uczniami. Dziś rano znalazł
na etażerce obok łóżka swoją różdżkę i drugą, brązową i smuklejszą. Z początku
zastanawiał się, do kogo należy, jednak szybko przypomniał sobie, że nie oddał
wczoraj Granger różdżki, bo poleciała szybko na
górę, by jak najszybciej od niego zwiać. Draco miał nadzieję, że dziewczyna
będzie dziś wcześniej na śniadaniu, bo chciał oddać Gryfonce jej własność. Nie
miał zamiaru później za nią latać po całym zamku, tak jak ostatnio. Była
nieprzewidywalna i mogłaby być wszędzie. Przekroczył próg Wielkiej Sali i
spojrzał w stronę stołu Gryffindoru. Podziękował w duchu Slyterinowi, gdy
ujrzał Granger. Miała dziś na sobie zwykłą, białą i luźną koszulę i niebieskie
rurki. Włosy miała związane w warkocza upiętego jasnoróżową wstążką.
Najwyraźniej czytała jakiś niezwykle interesujący artykuł w Proroku Codziennym,
ponieważ łyżka z owsianką zawisła w połowie drogi do jej ust. Draconowi nie
uszło uwadze, że miała je pomalowane różową pomadką koloru wstążki. Usiadł z
Zabinim przy stole Ślizgonów i nalał sobie kawy do złotej filiżanki. Różdżkę
odda Granger później.
- Ej,
Draco, co ty dzisiaj jakiś taki nieprzytomny? – usłyszał głos Blaise’a.
-
Głowa mnie boli i nie mów teraz do mnie. Potrzebuję ciszy z rana – odparł
zmęczonym głosem.
- A
to dlaczego? Co wczoraj takiego robiłeś?
-
Gdybyś wczoraj spędził parę godzin z wrzeszczącą Granger, też by cię bolała –
wycedził zmęczonym głosem, a Blaise uśmiechnął się ze zrozumieniem.
- W
takim razie to ci się nie dziwię, stary. Aż taka jest wredna?
-
Gorzej… - odpowiedział i stanął mu przed oczami obraz Granger rozsypującej
dookoła kolce jeżozwierza, gdy nie chciał jej puścić.
-
Może i charakter ma paskudny, ale muszę przyznać, że się wyrobiła. Mogłaby
usatysfakcjonować nawet ciebie… - zaczął chłopak patrząc kątem oka na Draco.
-
Blaise, skończ. Ona ciągle pozostaje Gryfonką i przyjaciółką Pottera.
- No
i co z tego? Twój ojciec siedzi w Azkabanie, a matka zawsze akceptowała twoje
zdanie. Z Potterem zacząłeś się, jako tako dogadywać.
-
Słuchaj, o co ci chodzi? – spytał Draco wkurzony. Zawsze denerwował się przy
wzmiance o ojcu. Nienawidził go. Zepsuł mu całe dzieciństwo. Kiedyś szczycił
się tym, że ma ojca bardzo cenionego i szanowanego w Ministerstwie. Był dla
niego autorytetem. Wzorem do naśladowania. Dopóki nie pojawił się Voldemort.
Ojciec nie potrafił mu odmówić. Wiedział oczywiście, że Voldemortowi się nie
odmawiało, ale mógł się bronić. A jego ojciec,ten którego wszyscy w
Ministerstwie szanowali i drżeli pod jego groźbami okazał się zwykłym zerem.
Znienawidził go, kiedy pozwalał na torturowanie, więzienie i zabijanie w ich
domu. Brzydził się nim. On nigdy nie był do końca posłuszny Voldemortowi.
Owszem cenił sobie w nim to, że tępił szlamy. On też uważał się za wyższego od
tych z poza magicznej rodziny. Aż do tamtej nocy, kiedy do Malfoy Manor
przybyli szmalcownicy z Potterem, Weasleyem i Granger. Kiedy zamknięto
chłopaków w ich piwnicy przyglądał się bezczynnie Granger. Jego ciotka
Bellatriks torturowała ją, a on nic nie mógł zrobić. Nie mógł patrzeć na łzy i
bezsilność Granger. Nie potrafił słuchać jej krzyku i bólu jaki jej zadawano.
Mimo tych wszystkich lat spędzonych we wzajemnej nienawiści i niechęci do
siebie chciał krzyczeć, by ciotka przestała i pobiec do Granger. Wtedy
zrozumiał, że nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Wtedy status krwi
przestał mieć dla niego znaczenie. Każdy był czarodziejem niezależnie od
pochodzenia. Draco przekonał się, że czystość krwi nie wcale nie decyduje o
wyższości. Granger była najlepsza w nauce. Biła na głowę każdego w zamku.. A w
tamtej chwili mimo tortur i bólu nie zdradziła przyjaciół ani nie wyjawiła
tajemnicy Bellatriks. Poczuł do niej w jakimś sensie szacunek. Ona przeżywała
takie coś, a on bał się wychylić, by zapobiec jej cierpieniom. Od tamtej pory
nigdy nie nazwał jej szlamą. Nagle z rozmyślań wyrwała go Pansy, która usiadła
obok niego i pocałowała go w policzek.
-
Mogę wiedzieć, co ty najlepszego wyrabiasz, Pansy? – zwrócił się do niej
oburzony.
-
Witam się z moim Smokiem – odparła i nałożyła sobie na talerz naleśniki polane
gorącą czekoladą.
- Po
pierwsze nie twoim, a po drugie nie rób tego więcej.
-
Draco, dlaczego nie chcesz dać mi drugiej szansy? – spytała z pretensją w
głosie.
-
Dałem już Pansy. Przestań mi się narzucać, bo to się staje jeszcze bardziej
irytujące – warknął.
-
Ale, Draco…
-
Blaise, skończyłem. Jak coś wiesz gdzie mnie znaleźć – przerwał jej zwracając
się do kumpla. Miał właśnie wyjść z Wielkiej Sali, kiedy przypomniał sobie, że
nie oddał jeszcze Granger różdżki. Zawrócił więc i ruszył ku Gryfonce, która
rozmawiała z Potterem i Weasleyówną. Rozejrzał się w poszukiwaniu jej brata.
Ujrzał go parę metrów dalej z tą wilą. Doszedł do Granger i zajął miejsce obok
niej. Dziewczyna popatrzyła na niego zaskoczona.
-
Chyba pomyliłeś stoły, Malfoy – powiedziała.
-
Chyba zapomniałaś o swojej różdżce, Granger – uśmiechnął się z satysfakcją.
Dziewczyna zaczęła przetrząsać kieszenie leżącego na ławce sweterka. Malfoy
wyjął różdżkę z kieszeni i pomachał jej przed nosem.
-
Kiedy ją zabrałeś? – wyciągnęła rękę po swoją własność, ale Draco odsunął rękę
na tyle, by dziewczyna nie mogła sięgnąć.
- Nie
zabrałem, tylko nie wzięłaś jej wczoraj po szlabanie.
-
Dobra, a teraz ją oddaj
-
Magiczne słowo, Granger - nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Nadarzyła się
okazja podroczenia się z Granger, więc jak mógł tak po prostu jej oddać? Nie
byłby sobą, gdyby tego nie zrobił.
-
Człowieku jesteśmy w Hogwarcie tutaj dużo jest magicznych słów…
-
Wiesz, Granger, że chodzi mi o to szczególne
-
Och, nie. Na pewno ode mnie go nie usłyszysz – zaprotestowała.
- W
takim razie sobie ją zatrzymam – zaczął.
-
Tego nie zrobisz – uśmiechnęła się z powątpieniem.
-
Zrobię. No dobra, skoro nie chcesz to idę – już miał wstać, kiedy poczuł jak
Granger szarpie go za koszulę i usadza z powrotem na ławce.
-
Oddaj ją – w jej głosie zaczął słyszeć
nutkę zdenerwowania.
-
Oddam pod jednym warunkiem i doskonale wiesz jakim – uśmiechnął się podle.
-
Hermiono? – usłyszeli za sobą głos Ginny Weasley. Trzymała w ręku czarną, długą
różdżkę. Jego różdżkę – Masz – podała przyjaciółce jego własność. Jak mógł być
tak nieuważny i nie poczuć jak ta wiewióra wyciąga mu ją z kieszeni?
-
Dziękuję, Ginny – posłały sobie porozumiewawcze uśmieszki i Hermiona zwróciła
na niego spojrzenie swoich czekoladowych oczu.
- No
to jak, Malfoy? Oddasz ją w zamian za twoją? – zaczęła kręcić różdżką między
palcami, cały czas patrząc mu wyzywająco w oczy.
-
Więc tak masz zamiar się bawić? – spytał, by zyskać na czasie. Kompletnie nie
wiedział jak ma zabrać Granger różdżkę tak, by nie oddać zarazem jej.
-
Sądzę, że to będzie najlepsze wyjście. Zamiana.
-
Tyle, że ja nadal oczekuję tego jednego słowa, Granger.
-
Rozumiem więc, że ja mam je powiedzieć, a ty już nie?
-
Oczywiście, że nie.
- I
gdzie tu sprawiedliwość? – syknęła.
- A
kto powiedział, że interesy ze Ślizgonem są sprawiedliwe? – powiedział cały
czas obserwując swoją różdżkę.
-
Właśnie się o tym przekonałam. W takim razie nie jej nie odzyskasz – wskazała
na czarne drewienko, które trzymała w dłoni.
-
Wiesz, że tym samym ty nie odzyskasz swojej?
-
Wiem… - zaczęła – Tyle, że ja znajdę sposób, by ci ją odebrać.
Nie
kłamała. Draco wiedział, że zawsze znajdzie wyjście z trudnej dla niej
sytuacji.
-
Chciałbym to zobaczyć – powiedział ostrożnie dobierając słowa.
- I
zobaczysz, a tym czasem pożegnaj się ze swoją różdżką – powiedziawszy to
zrzuciła ją do torby.
- A
ty ze swoją – wsadził sobie jej różdżkę do kieszeni. Przysunął się do Hermiony
i szepnął do ucha.
-
Mówiłaś wczoraj, że nie ma już żadnych granic?
- No
tak… - zaczęła ostrożnie i spojrzała na niego uważnie. Draco nie powiedział już
nic tylko odszedł zadowolony od stołu zostawiając ją samą, zapewne z tysiącami
myśli, które zarodziły się po tym pytaniu.
Dni
mijały spokojnie. Burze coraz częściej witały ich na niebie. Słoneczne dni
skończyły się na dobre. Hermiona wyszła z pokoju dla dziewczyn i ujrzała sporą
grupkę Gryfonów stojących przy tablicy ogłoszeń. Podeszła zaciekawiona i
zobaczyła nową karteczkę z pochyłym pismem.
Niniejszym
zapowiadam, że dnia 15 listopada tego roku o godzinie 19 odbędzie się uroczysty
bal na cześć wygranej II Bitwy o Hogwart. Na bal zaproszeni są wszyscy
uczniowie szóstej i siódmej klasy. Prosimy przygotować ubrania wizytowe na tę
okazję.
Dyrektor Szkoły
Magii i Czarodziejstwa Hogwart
Minerwa McGonagall
Hermiona
uśmiechnęła się pod nosem. Już słyszała te wszystkie wzmianki dziewczyn na
temat ich kreacji i chłopców, którzy je zaprosili. Ona już postanowiła, że
pójdzie tylko na rozpoczęcie, by po chwili ulotnić się i skryć w Wieży
Gryffindoru. Schodziła właśnie po schodach na drugie piętro, gdy zaskoczyła ją
Ginny.
-
Hermiona, Hermiona widziałaś?! – dziewczyna aż tryskała radością – Informacja o
balu!
-
Tak, Ginny widziałam – uśmiechnęła się do rozpromienionej dziewczyny.
- To
już niedługo. Matko, zachowuję się jak te wszystkie głupie dziewczyny, ale nie
mogę się doczekać. Wiesz już z kim idziesz?
-
Hej, spokojnie dzisiaj dopiero zawisła karteczka. Zresztą zauważ, że moja
sytuacja nie przedstawia się tak dobrze jak twoja. Ja nie mam już chłopaka pod
ręką.
-
Jesteś śliczna i przede wszystkim znana, więc na pewno niedługo cię ktoś
zaprosi – zaświergotała.
- Ja
sławna i śliczna? Opanuj się lepiej.
- No,
a nie? Pomagałaś Harry’emu w tym wszystkim. Ten bal będzie też po części jakby
na twoją cześć. Na Merlina, Hermiona dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.
Musimy cię wyszykować na tę uroczystość – gdakała Ruda, a Hermiona tylko
wywróciła oczami. Nie chciała mówić Ginny, że nie ma zamiaru iść na ten bal, bo
już słyszała wykład przyjaciółki. Dotarły pod salę zaklęć i czekały na dzwonek.
Hermiona słyszała strzępki rozmów uczniów, a w szczególności dziewczyn o balu.
Nie wiedziała czemu, ale jeszcze się nie zaczął, a już miała tego dość. Miała
nadzieję, że opanują się w ciągu kilkunastu dni. Zachciało jej się śmiać na
widok min tych wszystkich chłopaków, którzy będą musieli wziąć się w garść i
zaprosić w końcu jakąś dziewczynę. Usłyszała dzwonek i jako pierwsza weszła do
klasy z Ginny. Lekcje minęły jej dość spokojnie. Nauczyciele musieli parę razy
upominać klasę, by przestała chociaż na chwile myśleć o balu i skupić się na
nauce. Hermionie nawet o tym nie myślała. Jak zwykle robiła notatki i uważnie
słuchała nauczyciela. Kiedy skończyła się ostatnia lekcja wyszła na błonia i
zajęła jakąś ławkę w najbardziej odległym zakątku. Wyjęła z torby książkę i od
razu zatopiła się w lekturze. Tak bardzo pogrążyła się w czytaniu, że nie
poczuła jak pojedyncza kropla spadła jej na rękę. Nagle niebo pociemniało i
zaczął dąć chłodny wiatr. Liście zaszumiały i po chwili usłyszała szum
nadchodzącego deszczu. Schowała książkę, jednak nie opuściła swojego miejsca.
Uwielbiała burzę i czyste powietrze, które jej towarzyszyło. Zaczerpnęła go i
odetchnęła ze spokojem. Wstała z ławki i zaczęła powoli iść w stronę zamku nie
kryjąc się przed deszczem. Uczniowie zaczęli wbiegać do zamku. Zobaczyła jak
jakieś dziewczyny pokazują ją palcami i mówią, że jest dziwaczką. Nie
obchodziło jej to. Może i była dziwaczką chodzącą po błoniach w czasie burzy i
czytającej w zaułkach biblioteki, ale w porównaniu z nimi miała rozum i
potrafiła go używać do wszystkiego, a nie tak jak one tylko i wyłącznie do
metod podrywania chłopaków. Po chwili poszła do murów Hogwartu i otworzyła
mosiężne drzwi. Uczniowie obrzucili ją spojrzeniem. Osuszyła ubrania różdżką i
ruszyła w stronę Wieży Gryffindoru. Podała Grubej Damie hasło i siadła na
fotelu przed kominkiem głaszcząc Krzywołapa. Deszcz rozpadał się na dobre i nic
nie zapowiadało tego, że niedługo przestanie. Po namowie z Ginny wysłały Lunie
sowę z karteczką zawierającą hasło do Wieży Gryffindoru i zaproszenie na
dziewczęcy wieczór. Kiedy blondynka pojawiła się w ich pokoju zaczęły grać w
eksplodującego durnia i gargulki, które pożyczyły od Harry’ego. Hermionie dzień
minął bardzo przyjemnie. Przed zmrokiem odprowadziły z Ginny Lunę do Pokoju
Wspólnego Krukonów. Hermiona nigdy tu nie była. W pokoju stał posąg Roweny
Ravenclaw, a cały pokój był w niebiesko-brązowych kolorach Ravenclawu.
Przyjaciółki pożegnały się i już miały wychodzić, kiedy Hermiona usłyszała
znajomy głos.
-
Hermiona, poczekaj chwilę – odwróciła się i spojrzała prosto w ciemnoniebieskie
tęczówki Daniela. Ostatnimi czasy bardzo często się z nim spotykała po
lekcjach. I to już nie w samych przypadkach. Chłopak czasami zapraszał ją na
błonia na przechadzkę lub po prostu siadywali na jakimś dziedzińcu. Kiedy
wymieniali się uwagami często wpatrywała się w jego oczy. Były dla niej niczym
otchłań oceanu. Tajemnicze i piękne. Trudno było jej oderwać od nich wzrok. Tak
było i tym razem. Opanowała się jednak szybko.
- O
co chodzi?
-
Hermiono, ja poczekam na zewnątrz – Ginny uśmiechnęła się widząc tę sytuację i
wyszła z Pokoju Wspólnego Krukonów.
-
Chciałem się spytać, czy nie zechciałabyś pójść ze mną na bal. Wiem, że dopiero
dzisiaj pojawiła się o nim wzmianka, ale bardzo mi zależy, by wybrać się na
niego właśnie z tobą – wydukał z siebie zmieszany. Hermiona uznała, że to
słodkie. Zawsze był taki delikatny w stosunku do niej. Czasami jak pomagał jej
zeskoczyć z kamiennego murka brał delikatnie jej dłoń w swoją. Obchodził się z
nią jakby była zrobiona z kruchego szkła. To było bardzo urocze. Hermiona
często myślała wtedy o Malfoyu i o jego sile. Był przeciwieństwem Daniela w
każdym calu. Kiedy odchodziła od niego z zadartym nosem często łapał ją za
nadgarstek i siłą przyciągał, by została. Daniel nigdy, by się na to nie
odważył, bo bałby się jej reakcji. Ale Malfoy? On nigdy jej się nie bał i nic
nie powstrzymywało go od takiego zachowania. Szczerze to podobało jej się to w
nim. Jego siła nigdy w żaden sposób nie zrobiła jej krzywdy, kiedy chwytał ją
za nadgarstek zdenerwowany, albo popychał na ścianę i opierał ręce po jej obu
stronach, kiedy nie chciała go słuchać. To dziwne, ale nie bała się go nawet
wtedy. Co dziwniejsze czuła się przy nim całkiem bezpiecznie, co ją trochę
niepokoiło.
-
Rozumiem, że to milczenie jest odmową? Przepraszam w takim razie… - usłyszała
zrezygnowany głos Daniela. Zorientowała się, że stała przed nim milcząc i będąc
sam na sam z rozmyślaniami.
-
Och, nie oczywiście, że z tobą pójdę. To ja przepraszam, ale zamyśliłam się –
uśmiechnęła się do chłopaka, a ten odwzajemnił uśmiech.
-
Dziękuję, Hermiono – podszedł do niej i przytulił ją – Nigdy normalnie bym tego
nie powiedział, ale idź już, bo za chwilę Filch będzie łapać każdego kto błąka
się po korytarzach.
-
Tak, jasne już idę. Ginny czeka. I dziękuję za zaproszenie – pocałowała go w
policzek i wyszła. Ginny zapewne zaczęłaby ją już teraz odpytywać na temat
tego, o co mu chodziło, ale Hermiona wolała porozmawiać już na miejscu, więc
pognały do Wieży Gryffindoru. W pokoju zastały Clemense która siedziała przy
lusterku i bezskutecznie starała się pozbyć krost, które zafundowała jej
Hermiona. Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu na ten widok i usiadła z Ginny na
łóżku.
- No
i o co mu chodziło? – zaczęła się dopytywać Ruda, gdy tylko wygodnie usiadła.
-
Spytał się, czy moglibyśmy się spotkać jutro po lekcjach – odparła. Nie chciała
jeszcze mówić Ginny o tym, że Daniel zaprosił ją na bal. Nie dałaby jej wtedy
spokoju. Powie jej później w sowim czasie.
- Tylko
tyle? – spytała lekko zawiedzionym głosem.
- No
tak, a czego oczekiwałaś? – spytała z uśmiechem.
-
Sama nie wiem… Może tego, że zaprosi cię na bal? Harry mnie już zaprosił.
-
Hermiona nigdy nie znajdzie partnera na bal. Kto by chciał pójść z nudną kujonką…
- usłyszały uradowany głos Clemense – Mnie zaprosił już Ron. Zgodziłam się, bo
go kocham, ale jestem pewna, że dostałabym jeszcze setki zaproszeń od innych
chłopców…
- Z
taką twarzyczką na pewno – odgryzła jej się Hermiona z podłym uśmieszkiem. Nie
wierzyła w głupotę wili. Chyba nie jest z nią tak źle? W końcu dostała
zaproszenie już w pierwszym dniu. I nie wierzyła jej w to, że kocha Rona. Znała go zdecydowanie zbyt
krótko.
- I
tak jestem ładniejsza od ciebie – wycedziła Clemense.
- A
czy ciebie, jakże wielka ślicznotko ktoś pytał o zdanie? Wierz mi Hermiona
jeszcze znajdzie sobie kogoś o wiele lepszego i przystojniejszego od mojego
tępego brata. W końcu ma na swoim koncie przed moim bratem Wiktora Kruma i
Cormaca McLaggena, więc się zamknij – syknęła do niej Ginny.
-
Wiktora Kruma? Tego Wiktora Kruma? – spytała podekscytowana Clemense.
- Tak
tego Wiktora Kruma – przedrzeźniła ją Ginny.
- Ale
jak to możliwe, że ona go uwiodła?
-
Może dlatego, że nie jest pustą panienką tak jak ty – warknęła Ginny – A teraz
odwróć się i więcej nie odzywaj, bo nasze rozmowy to nie twój zasrany interes.
Clemense
odwróciła się urażona i z jeszcze większą zachłannością przyglądała się swojej
twarzy i zaczęła smarować ją jakimś kremem. Hermiona popatrzyła rozbawiona na
Ginny, po czym zerknęła na zegarek. Za pięć 19!
- Na
Merlina! – Hermiona zerwała się z łóżka – Ginny pożyczysz mi swoją różdżkę?
- Jasne,
Hermiono, ale o co chodzi? – spytała zdezorientowana nagłym wybuchem
przyjaciółki.
- O
19 mam szlaban! Zupełnie zapomniałam! Proszę dasz mi swoją różdżkę? Błagam nie
każ mi teraz wyjaśniać – odparła i złapała różdżkę, którą rzuciła jej Ginny –
Dziękuję, jesteś cudowna!
- To
wiem – roześmiała się. Hermiona złapała torbę i rzuciła się biegiem do
portretu. Biegła po schodach od siódmego piętra, aż do najniższych stref
Hogwartu. Kiedy wreszcie dotarła do lochów ledwo oddychała ze zmęczenia. Wpadła
do gabinetu profesora Slughorna.
-
Przepraszam! Przepraszam, panie profesorze to już się nigdy więcej nie
powtórzy! – wykrzyczała, gdy tylko otworzyła drzwi.
-
Spokojnie, panno Granger, to tylko 3 minuty spóźnienia. Proszę oddać różdżkę,
pan Malfoy już na panią czeka w magazynie.
-
Hermiona oddała mu różdżkę Malfoya, którą mu dzisiaj zabrała i pognała do
magazynu.
- No
nareszcie! Myślałem, że już się nie pojawisz – Malfoy siedział na krześle
najwyraźniej jej wyczekując – Masz zapasową różdżkę? – dodał po chwili.
- Mam
– powiedziała tylko.
-
Przynajmniej o tym nie zapomniałaś.
- Oj
siedź już cicho, okej? Zachowujesz się tak, jakbyś ty się nigdy nie spóźnił i
był święty – machnęła różdżką wysuwając szafki na samym dole. Machnęła drugi
raz i wyleciały z nich składniki, które umieściła na stole.
-
Może pomożesz? – warknęła. Malfoy podniósł różdżkę i zrobił to samo co ona. Zaczął
uporządkowywać składniki, kiedy…
-
Nie, nie i jeszcze raz nie! – Hermiona złapała się za głowę.
- Co
znowu, Granger?! – spytał wkurzony Malfoy.
- Czy
ty nie potrafisz rozróżniać składników? Wiesz ty lepiej wykładaj ja będę
uporządkowywać.
-
Dobra, niech ci będzie, Granger. Jesteś okropna.
- Wal
się.
-
Grzeczniej! Nie zapominaj się – dokuczył jej uśmiechając się w ten irytujący
dla niej sposób. Nie skomentowała tego i za pomocą różdżki szybko zaczęła
rozdzielać składniki. Po 2 godzinach pracy wszystko było posegregowane.
Hermiona nie wdawała się w głupie gadki z Malfoyem, który próbował ją
zaczepiać, bo to by tylko zajęło jej cenny czas.
-
Dobra. Teraz wystarczy tylko to powkładać na odpowiednie miejsca i skończone.
Jutro zajmujemy się magazynem z eliksirami i próbkami.
-
Mamy jeszcze sporo czasu – powiedział Malfoy spoglądając na zegarek.
- W
takim razie teraz możesz zajmować mi głowę tym, czym chciałeś w czasie pracy –
odparła siadając na stole. Draco popatrzył na nią i podniósł brew
-
Zadziwiasz mnie, Granger – powiedział opierając się na gablocie naprzeciwko
niej.
-
Czuję się dumna – uśmiechnęła się z sarkazmem.
- A
to dlaczego?
- Kto
by pomyślał, że cokolwiek może zdziwić Dracona Malfoya – odparła, a ten
uśmiechnął się i usiadł obok niej na wielkim stole.
-
Widziałaś już informacje o balu? – spytał. Popatrzyła na niego zdziwiona.
-
Jasne, że tak. Nie dało się nie widzieć. Zresztą każdy od rana mówi tylko o
tym.
-
Denerwujące – rzekł, a ona roześmiała się szczerze.
- Po
raz pierwszy chyba przyznaję ci rację. Ty pewnie idziesz z Parkinson?
Widziałam, że nie daje ci spokoju – powiedziała od niechcenia.
-
Jeszcze jej nie zaprosiłem. Szczerze to mam nadzieję, że nie będę wcale musiał.
-
Dziwne, myślałam, że ją lubisz.
-
Lubiłem. Od kiedy z nią zerwałem strasznie się narzuca.
-
Może jej to w końcu jakoś wytłumaczysz? – odparła i odwróciła się w jego
stronę.
-
Tłumaczyłem i to wiele razy. Zresztą mam ją gdzieś.
- Nie
powinieneś tak mówić. Ona ciągle w jakimś sensie pozostaje twoją byłą i
przyjaciółką.
- Ona
nigdy nie była przyjaciółką. Można powiedzieć, że ją w jakimś sensie
wykorzystywałem.
-
Świnia – powiedziała Hermiona nawet nie zastanawiając się. Malfoy popchnął ją
delikatnie, ale stanowczo na stół i złączył ręce nad głową, żeby się nie
wyrywała.
- Co
powiedziałaś? – syknął.
- Że
jesteś świnią – wycedziła.
-
Dlaczego tak sądzisz? – pochylił się nad wściekła twarzą Gryfonki.
- Bo
wykorzystujesz kobiety, a później porzucasz. Puszczaj mnie, Malfoy! Ciągle się
powtarzasz. Naprawdę nie potrafisz inaczej z dziewczynami niż tylko je
unieruchamiać i wyciągać z nich słowa siłą?
-
Robię tak tylko z tobą – odparł i uśmiechnął się irytująco.
- Jak
ja cię nienawidzę – zmrużyła oczy delektując się tymi słowami.
- Ten
etap mamy już za sobą – szepnął i ją puścił. Podniosła się szybko, zdziwiona
tym nagłym odpuszczeniem z jego strony. To nie było do niego podobne.
- A
ty wiesz może z kim będziesz chciała pójść? – spytał ją patrząc prosto w oczy.
Hermiona zastanowiła się i odpowiedziała.
- Ja
już mam partnera.
-
Kogo? – spytał, a Hermiona zobaczyła jak jego oczy stają się bardziej szare niż
zwykle.
-
Daniela – odpowiedziała spokojnie wiedząc, że ryzykuje.
- Że
co?! – Malfoy zerwał się ze stołu. Gryfonka popatrzyła na niego z lekkim
strachem.
-
Malfoy, o co ci chodzi?
-
Granger, czy ty nie widzisz, jaki on jest natrętny?! Narzuca ci się za każdym
razem!
-
Wcale nie! – syknęła – On jest nieśmiały, czuły i delikatny! – wyrzuciła z
siebie. Malfoy odwrócił się w jej stronę wściekły, kiedy usłyszał jak mówi o
Krukonie. Hermiona wstała ze stołu.
-
Granger, czy ty na pewno zgodziłaś się na jego zaproszenie?!
-
Tak! Nie miałam powodów, by tego nie robić!
-
Powiedz mu, że jednak z nim nie idziesz!
-
Malfoy, opanuj się! Nie powiem mu tego, już się zgodziłam i podziękowałam!
- Jak
podziękowałaś temu kretynowi?! – krzyknął. Hermiona nigdy nie widziała go w
takim stanie i wolała nie ryzykować, ale on nie będzie obrażać Daniela! Ten
chłopak był dla niej miły i czuły i nie miała powodów, by mu odmawiać.
- On
mnie przytulił, a ja pocałowałam go w policzek – syknęła delektując się każdym
słowem.
- ŻE
CO?! – Malfoy złapał ją za nadgarstki. Hermiona popatrzyła mu twardo w oczy.
- To
co słyszałeś, Malfoy. Opanuj się! Co się z tobą do cholery jasnej dzieje?!
Stała
przed nim nie wyrywając się. Malfoy rozluźnił uścisk, ale jej nie puścił.
Najwidoczniej jej krzyk coś zdziałał.
-
Powiedziałaś mi, że nie ma już żadnych granic? – spytał.
-
Tak, ale Malfoy powiedz mi, o co chodzi? - spojrzała na niego błagalnie.
- O
nic, Granger – powiedział i pocałował ją w policzek, po czym wyszedł z magazynu
trzaskając drzwiami i zostawiając ją samą z mętlikiem w głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~
Jest już strasznie późno, ale moja wola była silniejsza, więc zdecydowałam się, że skończę tę notkę już dzisiaj. Nie spodziewałam się, że tyle mi to zejdzie. Notka jest dość długa i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jestem teraz zbyt zmęczona na poprawę i sprawdzanie błędów, więc od razu przepraszam jeśli taki się znajdzie. Postaram się poprawić przy najbliższej okazji.
Pozdrawiam
Sheireen ♥
o jak ja strasznie lubię, jak ktoś dodaje notki srogą nocą ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie mi się czytało, Draco jest niesamowity.
Niby nic jasnego się nie dzieje, a jakaś chemia między nimi pączkuje. Jakaś niepewność co będzie dalej, jakie relacje uda im sie nawiązać. achhhhhh uwielbiam!
buziaki, jus :*
Hah xd Oj tak chemia jakaś zdecydowanie jest ;) Łał ktoś czyta moje notki o 3 w nocy xd korzystasz chyba całkowicie z soboty i niedzieli xd
Usuńto swoją drogą, poza tym jestem człowiekiem (potworem;) nocy i to nią funkcjonuje. więc jak będziesz dodawać w środku tygodnia też o dziwnych porach mnie oczekuj :)
Usuńna serio lubię tu zaglądać, sprawiasz przyjemność pisząc. do usłyszenia!
Boże, genialny :D Cos mi mówi, że Mionka jednak pójdzie na bal z Draco, albo przynajmnije razem z niego wrócą *_* awwww :3 PIsz, pisz pisz :D Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMoże i tak będzie... Nie będę nic zdradzać. Wszystko w swoim czasie ;] Już niedługo się pojawi :D
UsuńOpowiadanie jest genialne, tylko mam jedną uwagę, a mianowicie wydaje mi się, że Hermiona zbyt dużo używa przekleństw, co jest do niej nie podobne. To taka mała uwaga z mojej strony. Nie mogę się doczekać kolejnej notki.<3
OdpowiedzUsuńRzeczywiście trochę ich nadużywa, ale jest już kobietą, którą niezwykle denerwuje obecność przystojnego Dracona Malfoya xd
UsuńOch.. Głupi Krukon xD Ciekawi mn o co chodzi z tym jego ,,Nie ma żadnych granic" :D Tak Jak Cath Kosowska mama nadzieję, że jednak pójdzie z Draco na bal ;D Nie przepadam za Danielem xD Nie mogę się doczekać następnego i zaparszam do sb na kolejny rozdział :P
OdpowiedzUsuńSkoro nie ma już żadnych granic, to może to być wszystko ;] Będzie to jednak coś szczególnego. Tak myślę, chociaż sama jeszcze nie wiem jak to wykorzystać. Pomysły rodzą się podczas samego pisania. Haha xd Chyba nikt za nim nie przepada xd Ja też, to dziwne xd
Usuńwspaniałe opowiadanie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Angela
aa niech nakopie temu Danielowi do duu... no wiadomo gdzie ! :DD
OdpowiedzUsuńahh ! dzisiaj znalazłam twoje opowiadanie i już przeczytałam je jednym tchem :D
OdpowiedzUsuńczuje że draco cos zrobi fajnego na balu xd
może pocałuje ją na oczach wszystkich? nieee, za wczesnie chyba jeszcze xd
czekam na nowy rozdział :P
dodawaj już! :D
Pozdrawiam M.
Hahah :D Witam nową czytelniczkę :) Ach kocham czytać o tych waszych przypuszczeniach xd Ale ja nic nie zdradzam co do notek xd To ma być niespodzianka ;)
UsuńŚwietna notka!!! Hermiona mogłaby być trochę milsza dla Malfoya:P Draco otfarcie pokazujący zazdrość?! Jestem na TAK:) Czekam na kolejny rozdział:) Pozdrawiam Ewelka
OdpowiedzUsuńCuuudo :D Jak zwykle zresztą :P Widzę że nasz kochaniutki Malfoyek coraz bardziej zazdrosny się robi... No , no nawet się z tego powodu cieszę bo może być naprawdę ciekawie. Ciekawe jak się będzie zachowywał na balu. Nom , ale na to będe musiała poczekać ale mam nadzieję że nie długo
OdpowiedzUsuńŻyczę ci weny i szybkiego pisania :D
Poozdrawiam :*
Nie no czekać za długo to nie będziesz musiała,, bo bal się zbliża i już jest zapowiedziany :)
UsuńDziękuję :)
Zazdrośnik z tego Dracona ;)
OdpowiedzUsuńPiękne, czekam na nowe rozdziały opowieści ♥
OdpowiedzUsuńbardzo mi się spodobało, trafiłam na ten blog raczej przypadkowo i zostałam na dłużej ;D
pisz jak najczęściej ♥
Dziękuję w takim razie :) Każda czytelniczka jest ważna i bardzo się ciesze, że powoli zaczyna mi ich przybywać :)
Usuńno nie mogę . Każda notka jest świetna . i nasz zazdrosny Draco . ;) suuper ! ;3
OdpowiedzUsuńNo no i się zaczeło.xd
OdpowiedzUsuńZazdrość Draco jest ttaka cudowna.
Hahaha lubię ten roździał^^
Nie ma granic?hymmm..No to czekam na to co wymyślisz
czekam na kolejną notkę.pisz jak najszybciej.^^
^^
Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu : http://hermionalovedraco.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo jak nie wiem :) To naprawdę bardzo miłe dostać nominację. Teraz nie mam jednak na to czasu, ale zabiorę się za to później :)
UsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Jeżeli jesteś zainteresowana pytania znajdziesz na moim blogu :
OdpowiedzUsuńhttp://dramionezakazanyowoc.blogspot.com/
Rozdział jeden z najlepszych <3 W najciekawszym momencie skończyłaś ! XD Ale cóż, już można się już przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńJesli znajdziesz wolną chwilę, to zapraszam do mnie:
http://dracon-hermiona.blogspot.com/
Z przyjemnością xd
UsuńCholerny Daniel! Niech się wypcha, tym swoim zaproszeniem!
OdpowiedzUsuńA teraz konkrety: rozdział bardzo fajny, troszkę błędów, ale każdy je popełnia, a Daniela nielubię.
Zazdrosny Draco = mój ulubiony Draco ^^
Mam nadzieję, że Hermiona zdecyduje się iść z nim, a nie z krukońskim wypłoszem (przepraszam, ale musiałam to napisać!).
Myślę, że koleny rozdział, pojawi się już wkrótce, bo nadal liczę na bolesną śmierć Daniela...
Życzę weny i pozdrwaim, Tusia :)
jesteś okrutna :D jak mogłaś złamać serduszka Draco? :D dobra czytam dalej!
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię w Draco jego stanowczość, to jak on łapie Hermione za nadgarstki, to jak do niej mówi..
OdpowiedzUsuńCiągnie go do niej ;-)
Domi.
Przeczytałam już cały blog, ten i never let me go. Lecz czekając na twój powrót zaczęłam czytać od nowa. I na nowo mnie wciągnął ;), uwielbiam go <333. Jest to jednen z najlepszych jakie czytałam, a było ich dużo :). A Draco... BOSKI <33
OdpowiedzUsuń