Hermiona
mocniej uścisnęła dłoń Malfoya. Zagryzła wargę lekko zestresowana. Jak miała
wytłumaczyć Ginny całą sytuację? To nie było łatwe zwłaszcza, że Ron jest jej
bratem. A najgorsze było to, że podobno o wszystkim dowiedziało
się Ministerstwo Magii. Melodia, Malfoy, ona i jeszcze parę osób będzie się
musiało wstawić na przesłuchanie. To absurdalne, żeby karać za takie coś jak
użycie Imperiusa! Owszem, to zakazana formułka i niewybaczalna, ale w tej
sytuacji wydaje się niczym. Hermiona biła się z myślami. Kiedy dostała list z
Ministerstwa mówiący o przesłuchaniu, aż zaniemówiła. Najgorsze było to, że
nigdzie nie widziała od tamtej pory Rona. Nawet na lekcjach. Zaczęła się o
niego bać. To musi być dla niego okropne. Sama nie wiedziała, co by zrobiła
będąc w takiej sytuacji. Zorientowała się, że wciąż jest w Skrzydle Szpitalnym.
Usiadła na krawędzi łóżka Ginny i odparła.
-
Chodzi o Rona… - znów zamilkła, ale szybko wzięła się w garść – To on
zaplanował to wszystko, by rozdzielić mnie i Malfoya. Czeka go przesłuchanie w
ministerstwie, bo użył zaklęcia niewybaczalnego.
Głos
jej się złamał. Malfoy spojrzał na nią z uwagą. Czy ona się przejmowała losem
tego kretyna? Była zdecydowanie zbyt dobra. Miał nadzieję, że na przesłuchaniu
nie załamie się i uda im się pogrążyć Weasleya. Niczego bardziej nie pragnął.
Zawsze działał mu na nerwy, a teraz całkowicie przesadził. Może i takie
zachowanie nie było w porządku. Sam pamiętał to uczucie, kiedy siedział przed
całym Wizengramotem skuty w kajdany i osądzony o śmierciożerstwo. Udało mu się
jednak wybrnąć dzięki interwencji matki. Gdyby nie ona, byłby skazany na pięć
lat w Azkabanie. Tak siedział tylko miesiąc. To był chyba najgorszy czas w
całym jego życiu. Dementorzy, którzy chodzili niczym zbłąkane dusze w chłodnych
korytarzach pełnych cel ze zwariowanymi ludźmi. Gdyby nie bliscy nie wytrwałby
w tym miejscu, ale i tak więzienie nie wstrząsnęło nim tak jak innymi. Wrócił
odmieniony. Chciał zacząć życie od nowa jako zwykły, korzystający z życia
chłopak. Udało mu się, ale nigdy nie zapomniał o tym czasie. Nienawidził
Weasleya z całego serca i miał nadzieję, że słono za to zapłaci. Ginny zrobiła
duże oczy. Zaniepokoiła się o los brata, ale współczuła Hermionie i nie mogła
uwierzyć, że Ron był do tego zdolny.
- Czy
ja będę mogła być na przesłuchaniu? – zapytała. Hermiona spojrzała na nią
uważnie.
-
Myślę, że będzie cała wasza rodzina, więc tak – odparła ciężko. Będzie tam cała
rodzina Weasleyów. Bardzo ich lubiła i bała się ich reakcji na to, co zrobił ich syn i gdy dowiedzą się, do czego doszło między nią a
Ronem.
- Co
z nim? – dopytywała się Ruda.
-
Chciałam ci powiedzieć wczoraj wieczorem o wszystkim, ale byłaś nieprzytomna,
kiedy Blaise nas tutaj zawołał. Dzisiaj dostałam list. Nie widziałam Rona nawet
na lekcjach. Czy on w ogóle wie, że tu jesteś?
- Wie
– odpowiedział ktoś za ich plecami. To był Ron. Był śmiertelnie blady na
twarzy, która wyrażała zmęczenie. Kiedy dostrzegł Ślizgonów wokół łóżka Ginny
na jego twarzy zagościł grymas. Nic jednak nie powiedział tylko usiadł przy
łóżku siostry obok Hermiony. Gryfonka poczuła jak dłoń przystojnego Ślizgona
zaciska się na jej barku.
-
Chodźmy stąd, Granger – wycedził. Nie mógł patrzeć na rudzielca. Zabini właśnie
pocałował delikatnie w usta Ginny i zbierał się do wyjścia. Hermiona spojrzała
w szare tęczówki Malfoya.
- Idź
z Blaisem, Malfoy. Przyjdę później.
-
Zostajesz tutaj z tym… - nie dokończył, ponieważ Gryfonka zgromiła go wzrokiem.
-
Tak.
Malfoy
lekko zdenerwowany wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego. Dlaczego ona chciała
jeszcze tam zostać i patrzeć na twarz Weasleya? Czy ona nie ma go dość? Blaise
najwidoczniej widział jak zaciska pięści, ponieważ powiedział.
-
Czym się tak przejmujesz?
- Po
co ona tam została?! – Blaise wywrócił oczami.
-
Pewnie chce porozmawiać z rudym, to oczywiste – wzruszył ramionami.
- Że
jeszcze nie ma go dość… Ja bym go zabił, gdybym mógł… - pieklił się Draco.
-
Przejmujesz się taką błahostką – odparł Blaise.
-
Błahostką? Jakim prawem w ogóle ona tam została?
- Czy
ty jesteś zazdrosny? – uśmiechnął się delikatnie Blaise z błyskiem w oku.
- żebyś
wiedział. I nigdy nie zostawię Granger sam na sam z facetem, a tym bardziej z
jej byłym. Idę tam – i już go nie było. Blaise tylko pokręcił głową i krzyknął.
-
Jesteś głupi!
Ale
Draco tego nie usłyszał, bo już skręcał w korytarz i wpadł do Skrzydła
Szpitalnego. Ginny spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Draco zauważył, że
Weasleya i Granger nie ma i zmrużył oczy.
-
Gdzie oni poszli? – jego głos wyrażał zdenerwowanie.
- Nie
masz co się przejmować, wyszli porozmawiać – odpowiedziała Ginny, nagle jej ciałem wstrząsnęły
dreszcze i syknęła. Zamknęła oczy i zbiła trzymaną w ręku szklankę. Woda i
szkło rozleciały się po białej posadzce. Draco podbiegł do niej i bezskutecznie
próbował ją przywrócić do rzeczywistości. Czoło dziewczyny pokrywały kropelki
potu, a twarz zrobiła się blada jak prześcieradło. Rude włosy leżały w
nieładzie na wygodnej poduszce.
-
Hej, Wiewióro obudź się! – powtarzał. Rozerwał prześcieradło i zmoczył je w
wodzie w dzbanku i przetarł twarz Ginny. Oddech dziewczyny powoli stawał się
regularny, a Draco spokojniejszy.
- Już
wszystko okej – mówił jakby do niej i do siebie. Ta mała napędziła mu stracha.
Osuszył różdżką szmatkę i ponownie zmoczył ją w zimnej wodzie. Usiadł na łóżku
i otarł twarz najmłodszej latorośli Weasleyów. Dziewczyna powoli otworzyła
powieki i spojrzała na niego zdziwiona.
-
Malfoy, co ty robisz? – czuła się nieswojo. I to bardzo. W końcu przed chwilą
przy jej łóżku siedzieli Ron i Hermiona, a teraz Ślizgon jak nigdy nic siedzi
obok niej – Gdzie Ron i Hermiona?
Draco
zmarszczył brwi.
-
Sama przecież powiedziałaś przed chwilą, że wyszli…
-
Naprawdę? – zdziwiła się. Czyżby nie pamiętała?
-
Naprawdę – odpowiedział – Jak się czujesz?
-
Chy-chyba dobrze – wyjąkała. Nie chciała się przyznawać do tego, co przed
chwilą zobaczyła i czym była bardzo zaniepokojona. Draco podniósł się z łóżka i
położył ścierkę na etażerkę obok niego.
- Muszę
znaleźć Hermionę – oznajmił – Trzymaj się. Nie zemdlej mi tutaj.
Uśmiechnęła
się i kiwnęła głową. Przewróciła się na prawy bok, kiedy Ślizgon wyszedł z
pomieszczenia. Przerażało ją to, co zobaczyła w swoim… no właśnie, co to było?
Sen? Wizja? Ta dziewczyna… Tak bardzo podobna do niej nawiedzała ją za każdym
razem. Zamknęła oczy i pomyślała o tym, co ujrzała.
Wysoka
dziewczyna odrzuciła na plecy swoje długie, rude włosy. Spojrzała na nią i
uśmiechnęła się. Widać było, że przez cały czas czekała na Ginny.
- W
końcu jesteś! – zawiesiła na niej swoje czarne, duże oczy.
-
Mogę wiedzieć, co się tutaj dzieje? Dlaczego wciąż cię widzę? – zaniepokoiła
się Ginny.
- To
naprawdę nic poważnego, kochana – powiedziała wymijająco nieznajoma i szybko
zmieniła temat – Co się stało z Remusem? Co u niego?
Ginny
opuściła wzrok. Przypomniały jej się skutki II Bitwy o Hogwart. Ciała Freda,
Tonks i Lupina mignęły jej przed oczami. Przełknęła łzy. To wciąż było bardzo
bolesne.
- Nie
żyje… - powiedziała cichutko – Jego żona też…
-
Żona? – niedowierzała dziewczyna. Ginny pokiwała głową – Czyli o mnie
zapomniał? Mówił coś o mnie?
-
Nigdy. Mogę wiedzieć, kim jesteś? – spytała stanowczo Ginny.
-
Galia – odpowiedziała szybko dziewczyna wciąż zamyślona – Czy Remus miał
dziecko?
-
Tak, chłopczyka. Teddy – Ginny cieplej się zrobiło na sercu na myśl o uroczym
bobasie. Czuła się jednak nieswojo. Dlaczego ta dziewczyna ją nawiedzała?
-
Galio – zaczęła ostrożnie – Nie wiem kim jesteś, ani dlaczego cię widzę, ale
nie chcę tak dłużej.
Tym
razem dziewczyna popatrzyła na nią z mściwym błyskiem w oku.
- To
niemożliwe – uśmiechnęła się. Ten uśmiech nie spodobał się Ginny. Ani trochę.
- Jak
to? Jesteś martwa… Ta wizja, którą widziałam… Widziałam twoją śmierć.
- Tym
samym przyjmując mojego ducha – podły uśmiech nie schodził z ust dziewczyny.
-
Słucham? – Ginny niedowierzała.
-
Czekałam tyle lat na kogoś, kto mógłby przyjąć moją duszę. Aż w końcu pojawiłaś
się. Jesteśmy do siebie podobne, jesteś jedyną córką w rodzinie, siódmym
dzieckiem swoich rodziców. Zupełnie jak ja, Ginewro.
- Nie
mów do mnie Ginewro! – oburzyła się ruda. Była zdezorientowana. Galia
roześmiała się cicho.
-
Wiem o tobie wszystko, wiem czego nie lubisz i co sprawia ci przyjemność. Wiem,
czego się boisz i mogę to wykorzystać przeciwko tobie
-
Nie…
Ginny
zrobiło się ciemno przed oczami. Usłyszała czyjś głos. Jakby ktoś mówił przez
grubą szybę.
-
Hej, Wiewióro obudź się!
Rzuciła
jeszcze krótkie spojrzenia na roześmianą twarz Galii i odpłynęła.
Hermiona
i Ron wyszli ze Skrzydła Szpitalnego i znaleźli pusty korytarz nieopodal.
Hermiona musiała z nim porozmawiać na poważnie. Nie chciała, by Ginny była przy
tej rozmowie. Była wściekła na Rona i zarazem bała się o niego. Co z nim
będzie? Musi czuć się okropnie. Wizja Rona siedzącego w sądzie przed ważnymi
urzędnikami z ministerstwa, przyprawiała ją o dreszcze. Tak nie można.
Wiedziała, że tutaj chodzi o jej sprawę, ale… Nie chciała dla niego czegoś
takiego. Nie takiej zemsty pragnęła. Zastanawiała się, kto doniósł na Rona.
Ministerstwo nie miało dostępu do tego, co się dzieje w szkole i nie mogli
wiedzieć o tym, że chłopak użył zaklęcia niewybaczalnego.
-
Dlaczego mnie tu ciągniesz? – spytał Weasley.
- Jak
się czujesz? – wypaliła zanim cokolwiek zdążyła przemyśleć. Uśmiechnął się
trochę drwiąco.
- Ze
niby ciebie to interesuje. Stajesz się taka jak on, dlaczego miałabyś
interesować się kimś innym poza sobą?
Hermiona
zmrużyła gniewnie oczy.
-
Żebyś wiedział, Ron, że mnie to interesuje. I nigdy nie będę taka jak inni
Ślizgoni – syknęła.
-
Syczysz zupełnie jak wąż – zauważył Ron. Hermiona zacisnęła pięści, ale starała
się opanować. Rzeczywiście, ostatnio się zmieniła. Nie potrafiła zapanować nad
swoimi odruchami. Kiedyś dokładnie musiała przemyśleć coś zanim to zrobiła, a
teraz działała impulsywnie. Zupełnie jak Harry. Ale czy nabrała ślizgońskich
cech? Nie wydawało jej się. Była stuprocentową Gryfonką i tak chciała być
pamiętana, gdy skończy szkołę.
-
Skończmy ten temat – opanowała buzujące w niej emocje – Wiem o przesłuchaniu.
-
Trudno, żebyś nie wiedziała. Sama mnie w to wkopałaś ze swoim chłopakiem –
odpowiedział, wypowiadając słowo „chłopak” jakby było czymś obrzydliwym.
-
Draco nie jest moim chłopakiem – dodała pośpiesznie i odgarnęła włosy za ucho.
Dziwiło ją to, że użyła imienia Ślizgona, a nie jak zwykle nazwiska – I nie ja
cię w to wpakowałam, Ron.
-
Czyżby? Może nawet ci się zaręczył? – wydrwił ją. Zapewne zauważył pierścionek
na jej palcu – Gratuluję, będziecie świetną parą.
- Co?
– Hermiona zakrztusiła się powietrzem.
-
Swoją drogą szybko się zgodziłaś. On podsuwa ci drogi prezent pod nos, a ty już
się na niego rzucasz. Wybacz, że ja ci tego nie zapewniłem – ciągnął z pogardą w
głosie, która bardzo ją raniła.
-
Zachowujesz się tak, jakbyś mnie nie znał. Doskonale wiesz, że nigdy nie
leciałam na kasę – powiedziała z pretensją w głosie, który brzmiał trochę
płaczliwie.
- Tak
mi się wydawało, że cię znam. Prawdziwa Hermiona nigdy nie poleciałaby na
Ślizgona. W dodatku nie na tą szuję – uśmiechnął się pogardliwie.
-
Prawdziwy Ron nigdy nie zdradziłby mnie – warknęła. Ron popatrzył na nią
uważnie. Hermiona spojrzała mu prosto w oczy – Prawdziwy Ron Weasley wciąż
byłby przeze mnie kochany. Zmieniliśmy się oboje, Ron – dodała. Rudzielec zamilkł. Było tak, jakby nagle wszystko ucichło. Jakby nic nie istniało.
-
Szkoda tylko, że ucierpiała na tym nasza przyjaźń – westchnęła – Harry również
przez nas cierpi.
Znów
weszła na ten temat. Na temat ich zatraconej przyjaźni. Przełknęła łzy. Nie
zniesie tego. Dlaczego była tak słaba? Nie mówiąc nic więcej po prostu odeszła.
Jak najszybciej się dało. Ron próbował ją zawołać, ale ona się nie odwróciła.
Nie chciała, by widział łzy w jej oczach. Schowała się w pierwszym lepszym
pomieszczeniu, które okazało się łazienką dla mężczyzn. Oparła się rękami po
dwóch stronach umywalki i spojrzała w lusterko. Tak bardzo chciała, by
dzieciństwo wróciło. Poszłaby do mamy, która by ją pocieszyła, a na koniec dała
cukierka. Przyrzekła sobie, że po szkole ich odnajdzie. Odnajdzie rodziców i
zrobi wszystko, by przywrócić im pamięć. Kochała ich. To dzięki nim czuła się
bezpiecznie. Byli dla niej jednymi z najważniejszych osób w jej życiu. Zdała
sobie sprawę, że to ona odsunęła się od jej najbliższych. Zmodyfikowała pamięć
rodzicom, pokłóciła się Ronem tym samym odsuwając się od Weasleyów, odsunęła
się od Harry’ego. Już nie miała z nim tak dobrych kontaktów. Tylko Ginny
została. Bała się o jej stan. Zacisnęła palce na umywalce i spojrzała w lustro.
Łzy rozmyły jej delikatny makijaż. Odkręciła wodę i oblała nią twarz. Żeby tak
wszystkie troski spłynęły po niej jak ten głupi tusz do rzęs. Oblała jeszcze
raz twarz wodą i wytarła ją w czerwony sweterek. Nagle ktoś wszedł do toalety.
Zawiesiła głowę, by nie pokazywać swojej twarzy. Dostrzegła w lusterku odbicie
zdziwionego chłopaka. Miała właśnie wyjść, kiedy odezwał się.
-
Wszystko w porządku? Jak chcesz to wyjdę… - Hermiona zatrzymała się z ręką na
klamce i spojrzała na twarz chłopca.
-
Nie, okej. Ja wyjdę.
- Wszystko
będzie dobrze – zapewnił ją – Nawet jeśli życie daje ci niezłego kopniaka –
dodał z miną znawcy. Hermiona spojrzała na niego uważnie.
- Jak
się nazywasz? – spytała.
- Bill,
a ty?
-
Hermiona – uśmiechnęła się delikatnie.
-
Ach, no tak! Gryfonka – podał jej rękę. Uścisnęła ją niepewnie, a chłopak
ucałował jej dłoń. Mile się zdziwiła. Takie maniery są bardzo rzadko spotykane.
- A
ty z jakiego domu jesteś? – spytała.
-
Slytherin – odpowiedział chłopak. Hermiona znów się zdziwiła. Już wiadomo skąd
te maniery. Zapewne kolejny arystokrata czystej krwi. Ciekawe, czy wie, że
właśnie dotknął szlamę. Bill najwyraźniej zauważył jej wyraz twarzy.
-
Zdziwiona? Istnieją wyjątki u nas w domu i niektórzy bywają mili – uśmiechnął
się ponownie.
-
Och, nie, po prostu… No dobrze, może troszkę jestem zdziwiona, ale wiem, że
istnieją mili Ślizgoni – odpowiedziała szybko – Dobrze ja już sobie idę, w końcu siedzę w toalecie dla mężczyzn –
roześmiała się krótko.
-
Pamiętaj, będzie dobrze – pocieszył ją i również się uśmiechnął.
-
Dziękuję… Bill – powiedziała i wyszła z łazienki. Przed chwilą czuła się
okropnie, a teraz już nie odczuwała tego wszystkiego. To dziwne, że czasami
wystarczy rozmowa. Pocieszenie od drugiej osoby. Nawet nieznajomej. Hermiona
coraz bardziej utrzymywała się w przekonaniu, że Ślizgoni może wcale nie są
tacy źli, za jakich ich uważała od samego początku. Szła rozmyślając, zupełnie
nieświadoma swoich kroków.
Draco
i Hermiona siedzieli na dworze pod wielkim drzewem. Koniec lutego był naprawdę
ciepły i przyjemny. Jednak uczniowie wychodzący na dwór wciąż zakładali na
siebie ciepłe kurtki. Hermiona wertowała każdą stronę tematów jutrzejszych
lekcji i starała się zapamiętać jak najwięcej. Draco opracowywał strategię gry
w quidditcha. Nadchodził kolejny mecz i bardzo chciał go wygrać. Spojrzał na
Hermionę, która była tak pochłonięta książką, że nie odczuła tego, iż chłopak
się na nią patrzy.
-
Naprawdę nie wiem jak może cię to interesować – zagadnął ją. Spojrzała na niego
nieprzytomna, ale szybko odpowiedziała.
-
Interesuje mnie to tak samo jak ciebie quidditch.
- Tyle,
że w quidditchu są jakieś emocje, rywalizacja, a tutaj? – wyrwał jej książkę z
rąk i przeczytał fragment, by po chwili oddać gruby tom dziewczynie – Same
głupoty.
-
Takie, jak ty to mówisz „głupoty” przydadzą mi się w dorosłym życiu, a quidditch?
-
Może zamierzam zostać światowym graczem? – przerwał jej. Podniosła brew i miała
coś powiedzieć, kiedy się rozmyśliła i wróciła do czytania.
- No
dokończ, Granger – zachęcił ją ciekaw, jaką też uwagę chciała rzucić.
- Tym
razem się do drużyny nie wkupisz – odpowiedziała. Do Malfoya dopiero po chwili dotarł
sens jej słów.
-
Jesteś podła.
-
Szczera.
-
Udowodniłem ci wiele razy, że potrafię grać – oznajmił wciąż urażony jej
słowami.
-
Niby – powiedziała wymijająco.
-
Niby?! – teraz już całkowicie go ugodziła. Spojrzała na niego, a w jej oczach
dostrzegł bezgraniczne rozbawienie – Pokażę ci jeszcze, Granger, zobaczysz!
Nikt nie będzie mi wmawiać, że nie potrafię grać – nakreślił plan strategii.
- Nie
mogę się doczekać – odpowiedziała z ironicznym uśmieszkiem. Chyba jeszcze nigdy
nie widziała go w takim stanie. Wciąż ją zaskakiwał. Ale to dobrze. Życie z nim
może nie będzie takie złe. Wyprostowała się gwałtownie przerażona swoją myślą.
Życie z nim?! Nie, ona na pewno tak nie pomyślała. Przecież to niemożliwe. Ona
i Malfoy. Pff. Jego matka nie cierpi osób z nie magicznej rodziny.
-
Idziesz jutro na przesłuchanie w sprawie Weasleya? – z rozmyślań wyrwał ją jego
głos.
-
Oczywiście, że tak.
- Nie
mogę się doczekać – oznajmił z mściwym uśmieszkiem. Hermiona obrzuciła go
czujnym spojrzeniem. Czy Malfoy coś knuje? Miała nadzieję, że nie. Jednak ta
mina… Ten uśmiech i te błyski w oku. To wciąż Ślizgon, który nienawidzi Rona.
Hermiona zraziła się swoimi myślami.
- Mam
nadzieję, że to całe przedstawienie szybko minie – odparła i odłożyła książkę.
Wyciągnęła różdżkę i wyczarowała malutki płomyczek, który zamknęła w również
wyczarowanym słoiczku. Przed chwilą zerwał się dość mroźny wiatr i potrzebowała
się ogrzać.
-
Chodźmy lepiej do zamku – powiedział widząc jak dziewczyna ogrzewa ręce przy
płomyczku.
-
Nie, możemy siedzieć – powiedziała jako iż to Malfoy chciał wyjść na dwór.
- Daj
spokój, Granger – odpowiedział zbierając swoje rzeczy – Jeszcze mi się przeziębisz
na początek wiosny. Zabrali z ziemi ostatnie rzeczy i razem ruszyli w stronę
zamku.
Draco
siedział na chłodnej ławce w pomieszczeniu obłożonym ciemnymi kafelkami.
Ministerstwo Magii. Przesłuchanie Weasleya. Lepiej być nie mogło. W końcu rudy
dostanie za swoje. Poprawił swój krawat i wygładził marynarkę. Hermiona
siedziała obok niego zdenerwowana.
-
Dlaczego musimy tak długo czekać? – patrzyła niespokojnie na zegarek.
-
Sama chciałaś tak wcześnie przyjść, by się nie spóźnić – wzruszył ramionami –
Dlaczego Ginny nie przyszła do brata?
Hermiona
jeszcze bardziej się nachmurzyła na myśl o przyjaciółce.
- Od
wyjścia ze Skrzydła Szpitalnego zrobiła się jakaś cicha. Ciągle siedzi w
dormitorium i czyta książki.
- To
dla ciebie nienormalne? – spytał – Przecież ty też cały czas siedzisz z nosem w
książce.
- Ja
to ja, ale Ginny nigdy tak bardzo się nie interesowała lekturą – odpowiedziała –
Z ciekawości przejrzałam to, co wypożyczyła. Wszystko ma związek z duchami,
opętaniem i zjawami.
-
Nieźle – zagwizdał.
-
Niepokoję się o nią. Nie chce ze mną porozmawiać na ten temat – odgarnęła za
ucho kosmyki włosów, które wyparły jej z koka. Miała na sobie elegancką, białą
koszulę, czarną spódniczkę i czarne szpilki na niezbyt wysokim obcasie. Chciała
wyglądać nienagannie. Zresztą nie wypadało iść do ministerstwa na przesłuchanie
w codziennym ubraniu. Miała szczęście, że nie musiała tego tłumaczyć Malfoyowi.
Potrafił się ubrać na każdą okazję, a Harry najchętniej włożyłby zwykłą koszulę
i jeansy. Draco objął ją w pasie, a ona splotła swoje palce z jego.
-
Denerwuję się – zagryzła wargę.
- Nie
masz czym – dodał jej otuchy, ale sam nie czuł się pewnie. Zwłaszcza, że w tej
samej Sali był przesłuchiwany i oskarżony o śmierciożerstwo. W końcu usłyszeli
kroki sporej ilości osób i z korytarza wyłonili się urzędnicy, a za nimi cała rodzina
Weasleyów oprócz Ginny, Harry i Melodia. Dziewczyna miała na sobie dość dziwne
ubranie. Czarna sukienka wyglądała jakby była utkana z liści i po dłuższym
przypatrzeniu się Hermiona uznała, że rzeczywiście tak jest. Melodia spięła
włosy w wysokiego kucyka, który odkrywał jej szpiczaste, elfie uszy. Hermiona
podniosła się z ławki i razem ze wszystkimi weszła do sali. Ron usiadł na samym
środku. Był blady na twarzy i Hermiona poczuła wyrzuty sumienia. Może gdyby
inaczej rozstrzygnęła tę sprawę z Ronem, to nie doszłoby do tej sytuacji? Słuchała
w skupieniu zarzutów wobec chłopaka. Groził mu miesiąc w Azkabanie. Kiedy
chłopak to usłyszał wyglądał jakby ktoś wypompował z niego całe powietrze.
Skulił się na krześle. Hermiona miała ochotę podejść do niego i go pocieszyć,
ale uprzedziła ją pani Weasley, która zatroskana podeszła do syna i stanęła
obok niego, by po chwili zabrać go do siebie na ławkę, ponieważ Melodia jako
pierwsza szła na świadka. Powiedziała o wszystkim. O jej dziwnym zachowaniu
podczas zaklęcia Imperius i o tym, że wlewała Amortencję nieświadoma tego, co
robi.
- Ten
chłopak zasługuję ta karę – powiedziała mściwie, wlepiając jasnozielone oczy w
Rona.
-
Jest pani bardzo mściwa – zauważył ktoś z urzędników po prawej stronie.
-
Moja rasa jest mściwa i zawsze oczekuje zapłaty w zamian za swoje cierpienie –
odparła dumnie. Hermiona słuchała uważnie i coraz bardziej uważała, że to, co
się dzieje jest chore! Owszem, nacierpiała się wiele przez skutek Imrepiusa,
ale… Ukryła twarz w dłoniach.
- Dobrze
się czujesz? – zaniepokoił się Draco. Hermiona okiwała głową, ale nie zabrała
rąk z twarzy.
-
Draco Lucjusz Malfoy na świadka, proszę! – rozległ się głos urzędnika i Draco
musiał wstać. Jego miejsce zajęła Melodia, która pocieszyła Hermionę. W tym
samym czasie Draco oczerniał Rona przed sądem.
- Co
on wyprawia? – syknęła Hermiona słuchając oskarżeń Malfoya.
-
Mówi prawdę – dziewczyna-elf wyprostowała się na krześle.
- Ale
dlaczego tak bardzo go poniża? – zdenerwowała się.
-
Draco po prostu chce, by Weasley dostał należytą karę.
Hermiona
wpatrywała się z niedowierzaniem w Ślizgona. Mogła się spodziewać, że nienawiść
i wrogość, która jest między nim a Ronem da o sobie znać. Pani Weasley
obrzuciła ją dziwnym spojrzeniem. Nie mogła uwierzyć, że Hermiona naprawdę jest
teraz z Draconem Malfoyem, który był dla niej tak wielkim wrogiem. I nie tylko
dla niej. Malfoyowie zawsze byli największymi wrogami Weasleyów. Nawet sam
Voldemort był im bardziej przyjazny.
-
Dziękuję, panie Malfoy – rozległ się głos sędzi – Panna Granger, proszę!
Hermiona
poczuła jak drętwieje. Dopiero Melodia przywróciła ją do życia. Wstała i doszła
do krzesła na samym środku sali. Nogi miała jak z waty. Przełknęła ślinę.
-
Proszę się przedstawić. Imię, nazwisko, zajęcie, wiek, status magiczny.
-
Hermiona Jane Granger, lat 18, jestem na ostatnim roku w Hogwarcie – wydukała.
-
Status magiczny? – dopytywał się sędzia. Hermiona poczuła obrzydzenie. A więc
status wciąż jest ważny? Czy teraz, kiedy w końcu nie ma wojny, nie powinna być
równość?
- Nie
sądzę, by to było ważne – powiedziała twardo. Draco spojrzał na nią ze
zdziwieniem, ale i z dumą.
-
Przeciwstawia się pani sądu najwyższemu?
-
Jestem czarownicą, czy to nie wystarcza? Czy status wciąż się liczy po upadku
Voldemorta? Czy nikt nie jest równy niezależnie od pochodzenia? – mówiła z
determinacją.
-
Dość! – sędzia uderzył młotkiem o ladę. Był wściekły, że dziewczyna miała rację
i że wypowiedziała imię Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Głupia
smarkula – Panno Granger, skończmy ten temat i przejdźmy do czegoś
ważniejszego. A dokładniej do tego, co się działo.
Hermiona
wyprostowała się i powiedziała wszystko na temat sprawy. Nic nie dodając ani
nic nie odejmując.
-
Jest pani za oczyszczeniem pana Weasleya z zarzutów, czy podziela pani zdanie
pana Malfoya i drogiej Melodii z rasy elfów, by skazać oskarżonego na miesiąc w
Azkabanie?
Hermiona
zagryzła wargę. Spojrzała najpierw na twarz Malfoya i Melodii, którzy
oczekiwali od niej skazania Rona. Czyż nie tego chciała? Zemsta jest słodka i
mogłaby się nią delektować. Mogła żyć myślą, że jest szczęśliwa, kiedy Ron
siedzi przestraszony w Azkabanie. Spojrzała na drugą stronę, gdzie Weasleyowi
patrzyli na nią wyczekująco. Ron odwrócił wzrok, by na nią nie patrzeć.
Domyślał się, co powie. Napotkała spojrzenie Harry’ego. Wiedziała, czego od
niej oczekiwał. Harry miał nadzieję, że Hermiona będzie sobą. Ale to była jej
decyzja. To ona ją podejmie i to sama. Pani Weasley popatrzyła na nią
błagalnie. Matka, której syna dopadł wilkołak. Matka, która straciła kolejne
dziecko. Teraz jej najmłodszy syn miał iść do więzienia. Do najgorszego miejsca
w całym świecie czarodziejów.
-
Panno Granger, czekamy. Winny, czy nie? – ponaglił ją sędzia.
Hermiona
przemyślała wszystko. Czuła się rozdarta. Nie była mściwym człowiekiem, ale
zemsta byłaby cudowna. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Znała odpowiedź i
podjęła decyzję.
Otworzyła
usta, a cała sala zastygła w napięciu.
~~~~~~~~~~~~~~~
Notka na razie bez czujnego oka bety, ale jutro z Natalią wynajdziemy wszystkie błędy. Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale notkę pisałam drugi raz, bo mi się usunął cały tekst i byłam wściekła. Tak czy inaczej nie jestem zadowolona, bo drugi raz nigdy nie jest tak dobry jak pierwszy jeśli chodzi o ponowne pisanie notki. Mam nadzieję, że nie jest najgorzej. Kolejna notka pewnie będzie za 4 dni.
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Jak mogłaś przerwać w takim momencie? Z niecierpliwością czekam na następną notką.
OdpowiedzUsuńPS. Hermiona pewnie będzie za uniewinnieniem :P
Czyżby pierwsza? :) rozdział jak zwykle cudowny. No ale troszkę się focham za ten koniec, nie mogę się doczekać tego co powie Hermiona *-* życzę weny itp. itd. :*
OdpowiedzUsuńoch, coś czuje że Draco i Miona się pokłócą o tą sprawe. eee... szkoda że Malfoy nie wymyślił czegoś innego... rozdział świetny, ale myślałam że te złe wieści będą inne i snułam teorie że zostanie wilkołakiem (chyba twoja wersja jest o wieleee lepsza ;)) opętanie przez zjawę troche to się powtarza historia Hermi i Gin, no ale...
OdpowiedzUsuńa pyzatym jak mogłaś przerwać w takim momencie?!
weny
ps. coś czuje że będzie za uniewinnieniem :)
UsuńMoże lepiej powiem coś na ten temat - "opętanie przez zjawę troche to się powtarza historia Hermi i Gin, no ale... "
UsuńRzeczywiście to wygląda tak jakby historia miała się powtarzać, ale tak nie będzie ^^ Twoja pierwsza teoria była bliżej prawdy, ale to z wilkołactwem nie będzie miało nic wspólnego ;)
no jasne, że ron będzie niewinny ! nie wiem co sobie zrobię jak go do azkabanu ześlą ... a rozdział cud miód i malinka ;*
OdpowiedzUsuńsuper! szkoda, że skończony w takim momencie! czekam na następny! ;3
OdpowiedzUsuńNo więc jak zobaczyłam, że jest nowa notka, to mi się wyrwało takie "ojej jak fajnie" i zaczęłam czytać. No i czytam i czytam i czytam i czytam i muszę ci powiedzieć że mi się bardzo podobało. Mam nadzieję, że Hermiona nie zaprzepaści tego co łączyło ją z Ronem. To , że on ją olał, nie znaczy, że ona też ma tak zrobić :/ Zgaduję, że jak rozprawa dobiegnie końca to Hermiona będzie zła na Draco za to, że tak nagadał na Rona. Proszę niech ona pozostanie dobra, a on się przy niej zmienia! Oczywiście, nie chcę nic narzucać :P Bardzo fajnie rozgrywa się akcja. Czekam do następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńdramione-something-real.blogspot.com
Mistrzostwo! Mam tylko dwa ale; pierwsze, dlaczego się nie całowali? Drugie, CZAROWNICĄ jest Miona xd a poza tym to błagam dodaj jak najszybciej bo jesteś genialna !
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;D!
OdpowiedzUsuńNo ale w takim momencie?! Przecież ja nie wytrzymam!;p
Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis ;)
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńUduszę Cię chyba <3
OdpowiedzUsuńJak możesz nas tak męczyć xd
czekam niecierpliwie na NN.
~G.
Super rozdział. ;) Biedna Ginny... Mam nadzieję, że uwolni się od tego ducha jakoś. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie! :)
OdpowiedzUsuńhttp://love-is-blind-dramione.blogspot.com/
Jak mogłaś w takim momencie przerwać?! Chce się dowiedzieć jak najszybciej co Miona powiedziała.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i czekam na następny z niecierpliwością.
Pozdrawiam Jagoda:);*
jejku, i co zdecyduje Hermiona? nie mam pojęcia, nie potrafię tego przewidzieć; czekam z niecierpliwością na dalszą część, no i pojawił się kolejny wątek związany tym razem z Ginny
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle dobry ;) Trochę błędów się wkradło, jednak jest to kwestia jednorazowego przeczytania tekstu by je poprawić :) Już pisałam, że podziwiam i uwielbiam Twoją wyobraźnię - zdania nie zmienię <3
OdpowiedzUsuńCo do treści, to ciekawi mnie bardzo postać Galii.. A także, jaką decyzję podejmie Hermiona?!
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
Bardzo fajny rozdział. Ciekawa jestem co odpowie Hermiona. Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKurde ale żeś se moment na przerwanie wybrała XD Wszyscy tu powyżej skupiają się na Hermionie, ale ja mam coś innego. Bardzo interesuje mnie Galia... Tak ona jest osobą, która po tym podłym uśmiechu coraz mniej mi się podoba. Nie podoba mi się to że opętała Ginny. Swoją drogą Ruda powinna powiedzieć wszystko Hermionie... Boski rozdział
OdpowiedzUsuńWeny
Sherieen nasza cudowna
OdpowiedzUsuńRozdział juz dodała
A biednego Rona na przesłuchanie skazala
Co to będzie? Co to będzie?
Jak Rona w Hogwarcie sie pozbędzie?
Świat sie moj zawali
Bo ja Rona bardzo chwale
Choć burak z niego jest fatalny
To dla mnie pozostanie słodkim pieguskiem
Co ma kompleksy i samoocene niska
Serca jego wybranka
Z Malfoy'em jeździ na sankach
Ginny biedna wciąż choruje
A ja bardzo zle sie z tym czuje
Jednak Diabeł sie o nią troszczy
Co lepsze jest od szkolnej piguly
Ktora męczy uczniów i zamyka ich w kopuly
Moj wierszyk dobiega końca
Choć następny będzie za pól miesiąca
A może krócej nawet
Bo jak nowy rozdział będzie
To ja chętnie tu przybede
__________
Haha wzięło mi sie na wiersze xD
Pozdrawiam cieplutko i zycze duzo weny! <3
Nie znęcaj sie nad Ronem, proszę :c
oho !
Usuńmamy na blogspocie prawdziwego cudotwórce, to już nie pierwszy blog który dostaje takie cudeńka :))
super są te wiersze! pisz dalej ! :)
Cóż za poetka :D! Dziękuję za tak dopracowany komentarz xd
Usuńczemu trzymasz nas w tej niepewności :D co Hermiona odpowie :D ? cuuuudowny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuper ♥ https://twitter.com/karcia088 mój twitter jak coś :) xD
OdpowiedzUsuńsuper <3 <3 niech bd winny ! Niech Hermiona mu się nie da ! :# Ciekawe z tą Galią *.* Czekam na kolejny rozdział <3 zapraszam też do mnie :3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/ ~Alokin
OdpowiedzUsuńniech go wsadzą do Azkabanu należy mu się !!! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńSzkoda trochę Rona. Gdyby Miona mu wybaczyła to by zobaczył, że mimo Malfoy'a to nadal jest Hermiona Jane Granger :). Niech go nie ześlą do Askabanu. Wątek z Ginny bardzo interesujący. Ciekawe co z tego wyniknie :D. Ogólnie rozdział - cudeńko. Pisz dalej, bo się doczekać nie mogę. Jak zaczniesz pisać książkę to daj jakoś znać, bo bardzo bym chciała przeczytać :). I jeśli mogę prosić to daj Ronowi szansę. Myślę, że jak się postara to zasłuży :D. Pozdrawiam i weny życzę. :D
OdpowiedzUsuńAzkabanu*
Usuńniewinny - Draco się obrazi
OdpowiedzUsuńwinny - wszyscy Wesleyowie
ja bym była jednak za niewinnością ;)
Że co proszę?!
OdpowiedzUsuńPrzerywać w takim momencie?!!!!
Nie no, ja Cię normalnie znajdę, podeptam, zakopię, odkopię i wskrzeszę, jeśli będzie trzeba!
A tak na poważnie to daj już nowy rozdział, bo chyba dostanę apopleksji, jeśli nie dowiem się, co będzie dalej.
Pisz, pisz, pisz!
napiszesz jakie blogi czytasz i polecasz ?????????
OdpowiedzUsuńHej Sheireen ♥
OdpowiedzUsuńOpinie o twoim rozdziale wyraziłam już wyżej, więc teraz chciałabym zaprosić cię na mój nowy blog. Dopiero zaczynam i jest tam tylko prolog... Nie mam na razie żadnych czytelników, więc serdecznie cię zapraszam i bardzo proszę o zostawienie komentarza, a także jeżeli to możliwe - zareklamowania :)
Przepraszam za spam ;<
____________
http://potega-wladza-dramione.blogspot.com/
jak można kończyć w takim momencie !!!
OdpowiedzUsuńpisz szybko kolejny rozdział bo oszaleje :P
KOCHANA SHEIREEN. PRAGNĘ CIĘ POWIADOMIĆ O PLAGIACIE TWOJEJ TWÓRCZOŚCI NA BLOGU http://mow-szeptem-o-milosci.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, unforgiiven ♥
och! ty już to widziałaś C:
Usuńnie zauważyłam, przepraszam ;>
pozdrawiam po raz drugi, unforgiiven ;)
Tak już widziałam, ale dziękuję za wiadomość ;) Tak czy inaczej ta dziewczyna podniosła mi ciśnienie. Mogę tolerować wszystko, ale żeby kopiować czyjś tekst i bez zmian wklejać go na bloga mówiąc, że to praca samodzielna to już w ogóle... x.x mam nadzieję, że szybko to usunie.
UsuńJa też. Po prostu toleruje wszystko, ale żeby tak po prostu wejść na czyjegoś bloga i skopiować jego treść? I jeszcze zapraszać autora na "swojego" bloga... Nie no...
UsuńOch, dajmy spokój. Zaraz napiszę notkę, by poinformować wszystkich. Może jak będzie nas więcej i wszyscy mi pomogą to damy radę nakłonić dziewczynę do usunięcia tej żałosnej imitacji "jej" bloga.
UsuńCudowna +.+
OdpowiedzUsuńjak można kończyć w takim momencie??!!
OdpowiedzUsuńi tak cie kocham!!
pisz pisz weny zyczę! :D
co Hermiona odpowie? nie mogę sie doczekać!
OdpowiedzUsuńBetty
Nowy rozdział na: http://slytherin-love-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam! ;)
Co za podła małpa! Już się biorę za hejtowanie jej! jak mogła ukraść część twojej pracy?! niewyobrazalne!
OdpowiedzUsuńpomożemy ci :D
Jak mogłaś przerwać w takim momencie? ;_;
OdpowiedzUsuńRozdział tak jak zawsze świetny. :d
Kiedy nowa notka? ;]
OdpowiedzUsuńW
OdpowiedzUsuńY
OdpowiedzUsuńG
OdpowiedzUsuńR
OdpowiedzUsuńA
OdpowiedzUsuńŁ
OdpowiedzUsuńY
OdpowiedzUsuńŚ
OdpowiedzUsuńM
OdpowiedzUsuńY
OdpowiedzUsuńZ
OdpowiedzUsuńK
OdpowiedzUsuńO
OdpowiedzUsuńP
OdpowiedzUsuńA
OdpowiedzUsuńR
OdpowiedzUsuńĄ!!!
OdpowiedzUsuńSpamuuuuujesz anonimku... Xd
OdpowiedzUsuńmam nadzieję ,że hermiona powie WINNY !!!
OdpowiedzUsuńweny
karola
Ja też mam nadzieję, że powie, że Ron jest winny, bo naprawdę na to zasługuje. Hm... bardzo mi się podoba, przepraszam, że tan późno dodaję komentarz, ale nie miałam czasu. Ciekawie, tylko niebardzo r5ozumiem, o co chodzi z tą dziewczyną... Galią, jeśli się nie mylę. Ona była jakąś dziewczyną Lupina czy jak? No nieważne, pewnie wyjaśni się w następnych rozdziałach. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Uzależniona od książęk :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie zaglądając do następnego rozdziału, to mogę się już domyślić odpowiedzi Hermiony. Zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńHej. Uwielbiam twojego bloga. Co prwdaboje sie troch z tym opentaniem bo kolezanka tez sie podobnie Zachwowywala. Jestem ciekawa ale sie boje... kocham cie. Miśka
OdpowiedzUsuńHmm do całej serii tych opowiadań pasuje piosenka feliz jaehn ain't nobody (loves me Better) ft Jasmine Thompson przetłumaczenie sobie piosenkę na tekstowo i zobaczycie jakie podobne do treści piosenki
OdpowiedzUsuń