piątek, 10 maja 2013

Ten pieprzony sen, w którym żyję.


Cały weekend Hermiona przesiedziała w swoim prywatnym dormitorium nie wyściubiając nosa za progi Wieży Gryffindoru. Schodziła tylko na wczesne śniadanie. Starała się nie patrzeć na chłopaka siedzącego przy stole Ślizgonów. On również nie patrzył w jej stronę. Wydawał się jakby zagubiony i zaniepokojony. Któregoś dnia jednak podszedł do niej. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, więc cieszyła się z tłumu wokół nich. Pamiętała, że powiedział jej coś w stylu „Domyślam się czegoś i musimy o tym porozmawiać”. Tak minął też tydzień szkolny. Nie spotykała się z nim, ani nie rozmawiała. Chciała bardzo zapomnieć o tych słowach, ale nie dawały one jej spokoju. Przez cały czas siedziała w fotelu przy kominku i czytała książki. Najchętniej pochłonęłaby je wszystkie, gdyby nie zmęczenie. Hermiona ostatnimi czasy miała problemy ze snem. Często w nocy budziły ją sny, w której główną rolę odgrywał Malfoy. I tylko on. Nie było dla niej ulgi. Widziała go, czuła jak ją dotyka. Nie było uwolnienia. Czuła go w swoich marzeniach. Nie było tam lekarstwa na pamięć. Jego twarz była jak muzyka, nie opuszczała jej głowy. Jego dusza nawiedzała ją mówiąc, że wszystko w porządku, ale Hermiona wolałaby być martwa. Budziła się wtedy sama w wielkim łóżku z bólem głowy. Nie spała dużo, ponieważ nie potrafiła utrzymać łez i całą noc płakała w poduszkę. Zasypiała tylko na godzinę o świcie, by obudzić się przez nieznośne lecz małe promienie zimowego słońca. Jasność sprawiała, że bolała ją głowa. Wstała z fotela ledwo utrzymując się na nogach ze zmęczenia. Podeszła do lusterka. Przed nią stała zupełnie inna dziewczyna. Nie ta, co zwykle tryskająca optymizmem i radością dziewczyna, ale zaledwie cień jej. Była strasznie blada niczym prześcieradło, a pod oczami miała cienie. Upiła łyk wody ze szklanki i padła na łóżko. Chciała zasnąć i spać tak, aż do całkowitego wypoczęcia, ale bała się, że znów go ujrzy we śnie. Popatrzyła w okno, ale natychmiast odwróciła wzrok, ponieważ jasność uderzyła ją jak rozpędzony pociąg. Schowała twarz w kołdrę. Nagle drzwi otworzyły się cicho. Usłyszała lekkie kroki i już po chwili ktoś usiadł obok niej.
- Nie możesz tak tutaj tkwić i nie pokazywać się nikomu – usłyszała delikatny głos Ginny, który działał kojąco na jej ból głowy. Hermiona z trudem na nią spojrzała.
- Tak jest łatwiej, Ginny.
- Dziewczyno, zobacz jak ty wyglądasz. Czy ty w ogóle coś jesz i śpisz? – zaniepokoiła się przyjaciółka. Hermiona pokręciła głową. Ginny się załamała. Musi jej jakoś pomóc w tej sytuacji. Dowiedziała się już od brązowowłosej wszystkiego i była dla niej wsparciem. Hermiona natomiast nie reagowała na żadne pocieszenia. Postanowiła więc zabrać ją na jakąś imprezę. Niech dziewczyna się rozerwie. Zabawi. Zapomni na te parę godzin o Ślizgonie. Tylko najpierw musi coś poradzić na jej sen. Domyślała się, że Hermiona nie może spać i to przez kogo. Przyniosła eliksir słodkiego snu, by podać go przyjaciółce. Wyciągnęła z kieszeni bluzy fiolkę wypełnioną po brzegi eliksirem.
- Hermiono, masz wypij to – podała przyjaciółce buteleczkę. Hermiona wzięła ją wyraźnie osłabiona – Ale najpierw musisz coś zjeść – powiedziała Ginny – Przyniosłam ci tosty z dżemem z obiadu.
- Nie, dziękuję, Ginny, ale ja najchętniej się już położę spać – odparła Gryfonka.
- Musisz coś zjeść! Nie możesz tego brać na pusty żołądek – oznajmiła Ruda.
- Jadłam śniadanie…
- Parę godzin temu – przerwała jej Ginny i zabrała buteleczkę, wpychając tost w rękę dziewczyny. Hermiona przewróciła oczami i z trudem przełknęła pierwszy kęs. Nie miała ochoty jeść. Jednak zbawienna buteleczka czekała w rękach Ginny. Kiedy zjadła już wszystko i wypiła szklankę wody, Ginny uśmiechnęła się lekko i podała jej ampułkę. Hermiona przyjęła ją z wdzięcznością. Wlała zawartość do ust i od razu poczuła piasek pod powiekami.
- Dziękuję – zdołała wyszeptać i zasnęła. Tym razem bez uciążliwych i raniących ją snów. Ginny przykryła ją kołdrą i po cichu wyszła z dormitorium, delikatnie zamykając drzwi.

Od tamtego pamiętnego dnia, kiedy Hermiona zniknęła w jego drzwiach mówiąc mu, że z nimi koniec, Draco nurtowała jedna rzecz. Jak? Czuł się zagubiony. Nie był jednak całkowicie bez wiedzy. Na stoliku niedaleko kanapy w swoim dormitorium, znalazł malutką pustą butelkę. Odkorkował ją. Chociaż na dnie było zaledwie parę kropelek, to od razu poczuł zapachy, które lubił najbardziej. Z tych wszystkich jednak najlepiej było czuć perfumy Granger. Jak przez mgłę przypominał sobie, że kiedy pił herbatę u Melodii to także je poczuł. I wiedział, co to jest. Amortencja. Miał z nią styczność wiele razy. Doskonale potrafił ją rozpoznać. Jak mógł więc być tak głupi, by nie wyczuć jej dwa razy? I co to w ogóle znaczyło? Czy to Melodia próbowała go uwieść? Z początku nie mógł w to uwierzyć. Ufał jej. Jak mało komu. Jak nie patrzeć, ta dziewczyna uratowała mu życie i tym samym życie Granger. W czasie wolnym poszedł więc do niej i wyjaśnił z nią sprawę. Była niezwykle zdziwiona tym, co mówił. Nie mogła w ogóle w to uwierzyć. Nie pamiętała swoich czynów tak samo jak on. Postanowili wziąć się za tą sprawę. Skoro podobno oni mieli między sobą jakiś rodzaj romansu przez Amortencję, to tylko ona mogła ją mu wlać. Nie było innej opcji. Melodia siedziała załamana.
- Draco, przepraszam… Ja zupełnie nie wiem jak to jest możliwe… Ja nigdy, przenigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła. Nie zrobiłabym tego wam – złapała się za głowę. Była w szoku. Draco wiedział, że mówiła prawdę. Była z nim szczera. Nie wiedział czemu ufa tej dziewczynie w tym momencie, ale nie potrafił jej nie zaufać.
- Nie obwiniam cię, przecież wiesz – powiedział twardo – Musimy się dowiedzieć, kto to robi. Skoro ty nie zrobiłaś tego z własnej woli, to mógł to zrobić tylko czarodziej. Musiał użyć zaklęcia Imperiusa, które powoduje, że można mieć całkowitą kontrolę nad kimś lub nad czymś – mówił jej całkowicie pewny. Taki też był. Nie był głupi i wiedział, że to musiał być Imperius. Problem w tym, kto rzucał zaklęcie. No oczywiście, ktoś, kto chciał ich rozdzielić i sprawić, by cierpieli. Draco miał na myśli tylko jedną osobę. Weasleya. Nie był jednak stuprocentowo pewny. Mógł to być każdy. Dziewczyny, które chciały zająć miejsce Granger lub chłopcy, którzy chcieli zająć jego. Nie był zbytnio lubiany przez mężczyzn, bo mógł mieć każdą.
- Musimy obserwować Weasleya – powiedział po chwili. Melodia zrobiła wielkie oczy.
- Tego przemiłego chłopaka?
- Przemiłego? – Draco aż się skrzywił.
- Och tak. On jako pierwszy zwrócił na mnie uwagę odkąd tutaj jestem. Podszedł do mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Zaprosiłam go do swojego domu i zaproponowałam herbatę, bo na dworze było zimno… - opowiadała. Dla Dracona wszystko stawało się powoli jasne.
- To na pewno był on – stwierdził. Zacisnął pięści. Ten rudzielec pożałuje.
- Trzeba się upewnić – oznajmiła Melodia.
- Ale po co? Jestem pewien, że to ta szuja. Tylko on chciałby, by więź między mną a Hermioną się rozpieprzyła.
- Tak czy inaczej musimy się przekonać – odpowiedziała twardo Melodia, stawiając na swoim.
- Zapomniałem już jak bardzo potrafisz się rządzić – Draco wstał. Melodia walnęła go w ramię.
- Siedź cicho. Mam plan. Najłatwiejszy jaki może być i najbardziej skuteczny.
Draco spojrzał na nią wyczekująco.
- Chodzi o to, żebyśmy się znaleźli w takiej sytuacji, gdzie będziemy my, Ron i Hermiona.
- Jedynie przed lekcjami lub na śniadaniu – odpowiedział szybko Draco.
- Właśnie. Wtedy mogę do ciebie podejść. Wydaję mi się, że Ron…
- Musisz mówić na niego Ron? – wtrącił rozdrażniony.
- Tak, muszę – warknęła – Nie przerywaj mi. Wydaje mi się, że RON – podkreśliła specjalnie jego imię – jeśli oczywiście jest winny, to wyjmie potajemnie różdżkę i rzuci na nas zaklęcie. Lub przynajmniej na mnie – zakończyła.
- Czyli jak przyjdziesz to mam go uważnie obserwować?
- Dokładnie. Możesz nawet powiedzieć o tym Hermionie, by ona się przyjrzała temu przy stole Gryfonów – podsunęła pomysł.
- Wykluczone – odpowiedział natychmiast – Hermiona nie chce mnie widzieć, a co dopiero rozmawiać.
- To ja z nią porozmawiam
- Zapomnij. Tym bardziej cię nie posłucha – ponownie stwierdził Draco. Co jak co, ale ostatnią rzeczą jaką chciała teraz Granger to rozmowy z nim i z Melodią. Zastanawiał się, co się dzieje z Granger. Nie widział jej przez całe dwa dni. Może czasami mignęła mu przed oczami na śniadaniu, ale zwykle siedziała tak, by się zakryć za kimś. On i Melodia wyszli z domu na skraju Zakazanego Lasu. Draco ruszył w stronę zamku. Melodia za nim.
- Idziesz ze mną? – zdziwił się. Czarnowłosa przewróciła oczami.
- No jasne, że tak. Niedługo będzie kolacja i może się pojawi.
- Hermiona?
- Tak, a niby kto inny? – załamała ręce – Przecież to o niej cały czas gadasz.
Draco przemilczał ostatnią uwagę, bo dziewczyna miała rację. Odkąd Hermiona z nim „zerwała” nie myślał o niczym, ani o nikim innym. Doszli do zamku. Na dworze już się ściemniało, co zawsze było urokiem srogiej zimy. Szli właśnie korytarzem, kiedy dostrzegli Hermionę w towarzystwie Rudej i Pottera. Hermiona uśmiechała się lekko, ale na jej twarzy widać było zmęczenie. Włosy miała w artystycznym nieładzie jakby dopiero co wstała z łóżka. Roześmiała się krótko, ale serdecznie i rozejrzała. Wtedy ich spojrzenia się spotkały. Ostatni raz był ponad tydzień temu, ale dla Ślizgona i Gryfonki to była wieczność. Zauważyła u jego boku Melodię i natychmiast uśmiech zszedł z jej twarzy. Widząc nagłą zmianę na twarzy Gryfonki, Weasleyówna i Potter odwrócili się w ich stronę i obrzucili chłodnym spojrzeniem. Hermiona właśnie się odwróciła, by odejść, ale Draco był szybszy. Hermiona szybko zostawiła swoich przyjaciół w tyle. Teraz, albo nigdy.
- Hermiona, poczekaj – zawołał za nią. Dziewczyna jednak się nie zatrzymała. Dogonił ją szybko.
- Musimy porozmawiać – odparł.
- Nie sądzę, by było o czym – stwierdziła spokojnie, ale serce biło jej gwałtownie.
- To jest ważne…
- Nie interesuje mnie to – skręciła szybko w korytarz boczny.
- Proszę cię – złapał ją za rękę. Hermiona poczuła dziwne uczucie. Jakby wszystko wokół niej zawirowało. Zakręciło jej się w głowie i zrobiło się ciemno przed oczami. Upadłaby, gdyby nie to, że Malfoy ją podtrzymał.
- Hej, Granger, wszystko w porządku? – zaniepokoił się. Dziewczyna złapała się za głowę. Oczy miała zamknięte i milczała przez jakiś czas. Odetchnęła głęboko. Zamrugała parę razy i nagle zdała sobie sprawę, że Malfoy wciąż ją trzyma. Delikatnie z troską. Miała ochotę wtulić się w niego i zasnąć, bo to przez zmęczenie jej się tak zrobiło. Wyszarpała się z jego objęć.
- Nie dotykaj mnie nigdy więcej… - odpowiedziała cichym głosem.
- Proszę cię, porozmawiajmy. Tylko chwilę. Proszę, Granger – mówił szeptem jakby tylko głośniejszy dźwięk miał przerwać tę chwilę. Milczała przez chwilę.
- Dobrze, ale szybko – odpowiedziała. Zdawała sobie sprawę, że jeśli chodzi o Malfoya to tylko odwleka tę rozmowę. On nie da spokoju dopóki czegoś nie osiągnie. Słuchała udając znudzoną Malfoya, ale w rzeczywistości spijała każdego jego słowo. To rzeczywiście mogło być bardzo prawdopodobne, że Ron mógł uknuć taki plan, ale Malfoy mógł też wszystko uknuć zrzucając wszystko na jej byłego przyjaciela.
- Mam do ciebie prośbę – dodał na koniec patrząc jej prosto w oczy.
- I ja mam niby ją spełnić po tym, co mi zrobiłeś i jak się zachowujesz? – warknęła. Owszem ona również obawiała się o zdrowie Malfoya, bo zachowywał się doprawdy dziwnie, więc nie zwlekała dłużej – Dobra mów i to szybko.
- Dzięki ci – odetchnął.
- Nie ciesz się za szybko, bo nie wiem, o co ci chodzi – przerwała mu, ale Malfoy mimo wszystko się uśmiechnął. Nawet jeśli ten uśmiech nie był celowy, to i tak zwalił ją z nóg.
- Chciałbym, byś dzisiaj siadła obok Weasleya i obserwowała jego ruchy. Bardzo prawdopodobne, że wyjmie różdżkę i rzuci zaklęcie, kiedy Melodia będzie w pobliżu – wyjaśnił.
- Tyle? – spytała.
- Tak
- To ja żegnam – już miała odejść. Ledwo trzymała się na nogach.
- Granger, poczekaj.
Zatrzymała się sama nie wiedząc dlaczego. Hermiona zacisnęła powieki i po chwili się odwróciła. Przed nią stał Malfoy. Bardzo blisko. Serce zaczęło jej gwałtownie bić. Brakowało jej powietrza.
- Dlaczego nie potrafisz pojąć tego, że jesteś dla mnie najważniejsza i nigdy bym cię nie zdradził? – zapytał jakby bardziej sam siebie. Hermiona spojrzała na niego z tęsknotą. Draco delikatnie podniósł jej podbródek. Nachylił się i pocałował ją w usta. Czule i delikatnie. Hermiona wręcz zatopiła się w jego ramionach. Potrzebowała tego. Czuła się tak bezpiecznie. Jej marzeniem było budzić się w tych ramionach codziennie rano. Złudne marzenia.
- To zapewne znów ten pieprzony sen, w którym ostatnio żyję? – spytała cicho między pocałunki.
- To nie sen, Hermiono – odpowiedział. Dziewczyna lekko się odsunęła. W jej oczach znów błysnęło cierpienie. Odwróciła się, by chłopak nie widział jej łez i uciekła zanim cokolwiek zdołał powiedzieć. Draco stał jednak. Złapał się za głowę i oparł za ścianę. Znów to samo. Znów mu uciekła. Znów się pocałowali. Może najlepiej by było, gdyby po prostu dał jej spokój? Opuścił ją i zapomnieć o swojej miłości? Nigdy. Będzie o nią walczyć, choćby musiał zapłacić największą cenę.

Hermiona wpadła do pokoju. Dlaczego? Dlaczego znów tak łatwo się dała? Powiedział jej, że jest dla niego niezwykle ważna i ją pocałował. Tak jak zwykł ją całować. Kocha go, kocha i nigdy nie przestanie. Trzeba jednak zrezygnować z tej miłości. Ona nigdy nie będzie wiecznie trwać. Dość tego. Koniec tych łez. Nie może przecież wiecznie się nad sobą użalać. To nie było w jej stylu. Trzeba iść naprzód, pokonując przeszkody na swojej drodze. Musi się gdzieś wyrwać. Zaszaleć. Ginny była na kolacji wraz z resztą zamku, więc postanowiła wysłać szybko patronusa, by do niej przyszła, gdy tylko skończy jeść. Machnęła różdżką skupiając się na zaklęciu i na samej wiadomości. Spodziewała się, że z jej różdżki wystrzeli niebieska wydra, ale to, co zobaczyła kąpletnie zbiło ją z nóg. Smok. I to nie żadna miniaturka. Prawdziwy, olbrzymi smok utworzony z niebieskiej mgły typowej dla patronusów. Ale jak? Dlaczego smok? I nagle Hermionę olśniło. Patronusy potrafią zmieniać swoją postać, jeśli coś bardzo wpłynie na emocje i uczucia osoby czarującej. Imię 'Draco' jest związane z Gwiazdozbiorem Smoka - konstelacją znaną wielu starożytnym kulturom i przeważnie kojarzoną z potworem reprezentującym siły chaosu, sprzeciwiającym się uznanym bogom i z gwiazdą konstelacji Smoka o nazwie Thuban. Czytała o tym w książkach. Więc stąd ten smok. Patrzyła jak niebieska zjawa przenika przez ścianę i odlatuje, szybując na tle granatowego nieba. Zdała sobie sprawę, że pojawienie się czegoś takiego wywoła niezły zamęt wśród uczniów na dole i nie myliła się.

Draco siedział na kolacji, ale talerz przed nim był całkowicie czysty. Blaise właśnie wywołał wojnę na ciasto z Pansy. Oboje byli nieźle uwaleni masą kokosowego ciasta. Ślizgoni zanosili się śmiechem. Draco też się uśmiechał, ale jakoś nie był całkowicie myślami przy tej niezwykle ciekawej, „słodkiej” bitwie. Myślał o Granger ciekaw, co też robiła, bo nie było jej na kolacji. Melodia chociaż mogła siedzieć przy stole nauczycielskim, wolała pójść pochodzić po lesie i przebywać wśród swoich przyjaciół zwierząt. Nie czuła się dobrze w towarzystwie czarodziejów w zamku. Wolała spokój i ciszę, a chaos panujący w Wielkiej Sali nie był takim miejscem. Wszędzie słychać było śmiechy, rozmowy i stukanie widelców o talerze. Nagle ktoś zaczął krzyczeć, a za nim w ślad poszli inni. Draco wyrwał się z zamyślenia i spojrzał w stronę wielkiego okna. Do pomieszczenia wleciał ogromny, błękitny smok. Nie był jednak prawdziwy. Zatoczył kręgi nad uczniami, którzy wydawali się przerażeni. Draco spojrzał na Zabiniego i Pansy, którzy (cali usmarowani tortem) patrzyli na stworzenie z fascynacją i zachwytem – w przypadku Blaise’a – i z niepokojem – w przypadku Pansy. Smok wylądował na stole Gryfonów. Uczniowie uciekli od stołu. Smok zwrócił swoją paszczę i mleczne oczy w stronę Ginny, która zrobiła się blada na twarzy. Nagle po Wielkiej Sali rozszedł się głos, który poznałby wszędzie.
- Przyjdź do mnie jak skończysz. Musimy pogadać, bo wpadłam na świetny pomysł.
Pełen emocji głos Hermiony Granger wydobywał się z patronusa. Nauczyciele wpatrywali się w niego zafascynowani. Niektórzy uczniowie wpatrywali się ze zdziwieniem w smoka. Z lekcji GD pamiętali, że patronusem Hermiony była fikuśna wydra, którą zawsze ganiał pies-patronus Rona. Smok rozwiał się w powietrzu. Dyrektorka McGonagall odchrząknęła i każdy usiadł przy swoim stole, by obgadać to, co przed chwilą zobaczyli. Draco poczuł, że ktoś mu się przygląda, a dokładniej Zabini. Miał zadowoloną minę.
- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszył mając pół kilo masy tortowej na gębie – warknął Draco.
- Patronus Hermiony jest niezwykle interesujący, co nie, Smoku? – roześmiał się i popatrzył na niego znacząco.
- To, że dziewczyna ma takiego samego patronusa jak ja nie oznacza od razu, że…
- To właśnie to oznacza, kretynie – przerwał mu Blaise – Patronusy zmieniając swoją postać, jeśli ktoś bardzo wpłynie na uczucia danej osoby – przypomniał mu.
- Może Hermiona od zawsze miała takiego patronusa? – wtrącił.
- Nie miała. Widziałem jej patronusa podczas II Bitwy o Hogwart – Blaise puścił mu oczko – Swoją drogą podobno ma świetny pomysł. Nie zamierzasz tego sprawdzić?
Draco spojrzał na kumpla tajemniczym wzrokiem. Jeśli Patronus Hermiony naprawdę się zmienił i to na kształt smoka, to i ona nie zostawała chyba obojętna wobec tego kontaktu. Może ona też coś do niego czuje? Coś o wiele głębszego? Zamierzał się tego dowiedzieć. I tego, co też jej chodzi po głowie i na jaki świetny pomysł wpadła.

Ginny wleciała rozentuzjazmowana do jej pokoju. Hermiona poderwała się z łóżka. Wzięła eliksir energetyczny, co dało jej potężny zastrzyk energii.
- Hermiono, to było coś! Smok! Och, gdybyś widziała miny wszystkich uczniów i nauczycieli! Wystraszyłaś nas! – rzuciła się na łóżko obok niej. Hermiona się uśmiechnęła.
- Mniejsza ze smokiem. Mnie się bardzo spodobał. W porównaniu z wydrą… Chociaż takie rozmiary mogą nieźle rzucać się w oczy.
- Och, tym się nie przejmuj, nikt go prawie nie zobaczył – powiedziała z sarkazmem Ginny. Hermiona walnęła ją lekko poduszką z czerwonego aksamitu.
- Wpadłam na pomysł. Pomyślałam o tym, by wyjść na jakąś imprezę do klubu. Tylko ty i ja. Bez żadnych uciążliwych mężczyzn.
Ginny zalśniły oczy. Uwielbiała imprezować, a ostatnio nie było na to czasu. Co im szkodziło, skoro mają już weekend?
- Ja jestem za. Tylko tym razem weźmiemy różdżki.
Hermiona się roześmiała, a  Ginny spojrzała na nią zadowolona. Tak bardzo chciała usłyszeć szczery, wesoły śmiech Hermiony. Od dawna nie było do tego okazji. Cieszyła się, że nie myślała już tak dużo o Malfoyu i szła dalej przez życie. Wyjęły z szafy jakieś wystrzałowe ubrania. Ginny nałożyła beżową sukienkę poprzeplataną złotymi nitkami i pomalowała się na jasne kolory, lekko podkreślając ciemną kredką oczy. Hermiona zaś zdecydowała się na coś odważniejszego. Hermiona nałożyła skórzane, czarne rurki, czarną bluzkę, bardziej podobną do stanika niż do bluzki i całą w ćwiekach i na to czarną marynarkę. Pomalowała na ciemno oczy i machnęła na czerwono usta. Ruda nie mogła uwierzyć. Hermiona jeszcze nigdy nie nałożyła na siebie tak odważnej kreacji. Była zachwycona. Brązowowłosa miała naprawdę świetną figurę. Spod niezapiętej marynarki widać było płaski brzuch.
- Co zrobiłaś z Hermioną Granger? – spytała udając zaniepokojoną.
- Wróci z czasem – uśmiechnęła się Hermiona pokazując szereg białych zębów. Wyszły z prywatnego dormitorium dziewczyny. Korytarze były już prawie puste.
- Jak się wydostaniemy z Hogwartu?
- Przez kominek Ślizgonów – odpowiedziała Hermiona. Ginny aż zamurowało.
- Zamierzasz tam tak po prostu wejść i się teleportować?
- Dokładnie. Tylko oni mają taki luksus załatwiony, a dokładniej w pokoju chłopców, że mogą się teleportować.
- Ech, za pieniądze można mieć wszystko – Ginny przewróciła oczami – Jesteś pewna, że Blaise pozwoli ci skorzystać z kominka?
- Jasne. Gorzej z tym, że będzie chciał z nami pójść – uśmiechnęła się Hermiona.
- Może watro go zabrać? Jako ochronę? – spytała Ginny.
- Jako ochronę w mugolskim świecie mamy różdżki – odparła brązowowłosa.
Dotarły pod ścianę w lochach, gdzie znajdował się dom wszystkich Ślizgonów. Hermiona powiedziała hasło i razem z Ginny weszły do środka. Zostały powitane nawet serdecznie. Oczywiście tylko ze stron niektórych chłopaków, bo o dziewczynach nie było co mówić. Jednak Hermiona miała pozwolenie wstępu do ich domu przez samego Malfoya i Zabiniego, więc nie przejmowała się ich spojrzeniami. Weszły po schodach na górę i ruszyły do pokoju chłopców.
- Może należy zapuk… - zaczęła Ginny, ale Hermiona już otworzyła drzwi. W środku siedział tylko Blaise jedząc Fasolki Wszystkich Smaków Bertiego Botta. Spojrzał w stronę drzwi i aż się zakrztusił. Hermiona poklepała go po plecach.
- Rozumiem, że chciałyście mnie napaść i zabić swoim wyglądem? – spytał odkładając jak najdalej opakowanie kolorowych fasolek.
- Gdybyśmy chciały, to bym ci nie pomogła – pokazała mu język Hermiona. Blaise obrzucił ich spojrzeniem. Powitał się z Ginny krótkim pocałunkiem, co mile zaskoczyło Hermionę. Przynajmniej im się układa.
- Mamy prośbę, Blaise – zaczęła.
- Chwila tylko znajdę mój aparat słuchowy – zaczął się rozglądać.
- Słucham?! – zdziwiła się Hermiona. Blaise się roześmiał.
- Żartowałem, nie jestem jeszcze taki stary.
- Bardziej się zdziwiłam, że wiesz, co to aparat słuchowy. W końcu to urządzenie mugolskie – odpowiedziała Hermiona.
- Koniec z tymi pogawędkami – zakończyła ich rozmowę Ginny – Blaise, nie mamy czasu. Mógłbyś nam użyczyć kominka?
- Proszę bardzo, ogrzejcie się – wzruszył ramionami.
- Chodzi nam o sieć Fiuu, głąbie – Ginny załamała ręce.
- A gdzie to się wybieracie w takich strojach?
- To teraz nieważne.
- Impreza? – dopytywał się.
- Tak, impreza – Hermiona nie zamierzała tego ciągnąć.
- To idę z wami…
- Wiedziałam – oznajmiła od razu Hermiona.
- To damski wieczór – wtrąciła Ginny.
- To chwila, Smok gdzieś tutaj trzyma perukę i kosmetyki, bo czasami lubi się przebierać za kobiety. Zawsze chciał nią być.
Ginny parsknęła z nim śmiechem, a Hermiona tylko się uśmiechnęła. Ach te żarty Zabiniego. A właśnie. Gdzie jest Malfoy?
- Gdzie on jest? – spytała.
- Kąpie się. Niedługo powinien być.
Hermiona zerwała się na równe nogi. Malfoy nie może wiedzieć, że tutaj była. W ogóle nie może jej zobaczyć.
- Blaise, naprawdę, my musimy już iść – złapała Ginny za rękę i pociągnęła w stronę kominka.
- Ej, no czekajcie – zrobił minę obrażonego dziecka. Właśnie drzwi się otworzyły i stanął w nich Malfoy. Przystanął zdziwiony widząc rozgrywającą się przed nim scenę. Hermiona zaklęła w duchu. Ona to ma szczęście. Zmrużył oczy.
- Wychodzisz gdzieś?
- Nie twoja sprawa – warknęła.
- Owszem moja, bo używasz naszej własności, Granger – odpowiedział twardo. W głębi duszy był zachwycony jej wyglądem. Wyglądała tak seksownie… No i właśnie dlatego nie pozwoli jej nigdzie wyjść, a zdał sobie już sprawę, że na pewno idą na imprezę. Nie, już widział jak faceci będą się na nie gapić.
- Blaise nam pozwolił – odpowiedziała. Malfoy spojrzał na czarnoskórego.
- Pozwolisz im wyjść w takich strojach samym? – warknął.
- Miałem iść z nimi, ale to wieczór damski, więc może pożyczysz mi tę perukę? – zarechotał.
- Nie rób sobie żartów, Diable. Nigdzie nie idziesz – warknął łapiąc Hermioną za nadgarstek.
- Nie możesz mi rozkazywać – syknęła.
- Właśnie, że mogę. Ja wszystko mogę, Granger.
- Ach tak? Ja też, panie Malfoy – warknęła. Wyrwała się z jego uścisku i rzuciła garść proszku Fiuu w płomienie. Draco zdołał jedynie odciągnąć Ginny, bo Hermiona była zbyt szybka. Gryfonka wskoczyła w płomienie i, patrząc mu wyzywająco w oczy, zniknęła w płomieniach. Draco zaklął pod nosem.
-Gdzie miałyście iść? – spytał Rudej.
- Nie twoja sprawa – warknęła i wyszła z dormitorium chłopców. Nie wyda Hermiony. Nigdy.
Draco pośpiesznie się ubrał w zwykłą koszulę i jeansy.
- Zamierzasz ją odnaleźć? – spytał Zabini obserwując kumpla.
Draco nie odpowiedział, tylko wysłał patronusa do znajomego z Ministerstwa Magii. Miał mu powiedzieć, gdzie dokładnie teleportowano się z jego kominka. Później już bez problemu odnajdzie Hermionę. Patronus zniknął w ciemnościach, a Draco chodził wściekły do pokoju.
- Zachciało jej się buntować. Pewnie zaraz jacyś frajerzy zaczną ją podrywać.
- Nie jest głupia – wtrącił Blaise.
- Może jeszcze jakiś mugol się jej spodoba i nawiąże z nim kontakt… Mogą jej zrobić krzywdę. Dlaczego ona jest taka… taka… - nie mógł się wysłowić – DENERWUJĄCA I UROCZA?!
Blaise się roześmiał. Draco rzucił w niego opakowaniem fasolek, które się rozsypały. Minęło pół godziny. Z każdą minutą Draco robił się coraz bardziej niecierpliwy i rozeźlony. Stawał się nie do zniesienia. W końcu do pokoju wleciał patronus przypominający pingwina. Po pokoju rozległ się głos, który powiedział mu nazwę ulicy w Londynie. Draco zerwał się i natychmiast zniknął w szmaragdowych płomieniach. Niech no on tylko dorwie Granger.

Hermiona od pół godziny siedziała w klubie. Już na początku trochę wypiła, ponieważ Malfoy odebrał jej Ginny i nie miała się z kim bawić. Teraz jednak szalała na parkiecie. Nie tańczyła z żadnym mężczyzną. Bawiła się sama dla siebie. Chciała się rozerwać, więc skoro tutaj jest, to skorzysta. Muzyka dudniła. Była skoczna, a basy sprawiały, że podłoga pod jej stopami drżała. Wypiła kolejnego drinka. Przy barze poznała miłą dziewczynę o złocistych włosach i teraz obydwie bawiły się na parkiecie. Dziewczyna była szalona i zabawna i natychmiast wybrała im najprzystojniejszych facetów w klubie. Hermiona właśnie tańczyła z jakimś Latynosem. Dobrze jej się tańczyło. Chłopak naprawdę był w tym dobry. Cieszyła się, bo tańczyli normalnie bawiąc się, a nie tak jak inne osoby dotykając się w jakimś niezwykle wyzywającym tańcu. Nagle ktoś odciągnął ją za ramię. Krzyknęła oburzona, gdy nagle spojrzała w szare, wściekłe oczy Malfoya. No nie! Jak?! Latynos podszedł do nich.
- Nie wyraziły zgody na to, byś ją odciągnął – wycedził.
- Ty się lepiej zamknij – warknął Malfoy – Ona jest moją dziewczyną i mogę ją ratować z rąk takich ludzi jak ty.
I już ich nie było. Hermiona wyrywała mu się i wrzeszczała. Popchnął ją zdecydowanie, ale lekko na ścianę i obrzucił spojrzeniem.
- Jak ty wyglądasz… Każdy facet się na ciebie gapi!
- Oni przynajmniej zwracają na mnie uwagę – odgryzła się.
- A ja niby nie?
- Nie zdradziłbyś mnie
- Ty znowu swoje – warknął niezadowolony – Ile razy mogę mówić, że ja cię nie zdradziłem? Tak czy inaczej nie zrobiłem tego specjalnie, bo ktoś mnie w to wrobił. I powiem ci kto. Weasley.
Hermiona przewróciła oczami.
- Po co w ogóle przyszedłeś?
- Nie zostawię cię na pastwę tych wszystkich facetów!
- Straszne! Na pewno coś by mi zrobili! Przecież mam różdżkę!
- To nic, że masz różdżkę!
Hermiona nabrała powietrza w usta, by coś powiedzieć, ale się rozmyśliła.
- Dlaczego ja wciąż z tobą rozmawiam? – spytała samą siebie.
- Fajny patronus. Ciekawe dlaczego akurat smok – puścił jej oczko Malfoy. Hermiona podziękowała w duchu, że było ciemno tam, gdzie stali, bo się zaczerwieniła. Nagle oślepiające światło padło na nich i wszyscy zgromadzeni w tym klubie zwrócili swoje spojrzenia na Hermionę i Dracona.
- Proszę na parkiet! – zawołał DJ. Hermiona otworzyła usta i zmarszczyła brwi.
- To żart? – spytała Malfoya.
- Wszyscy się bawią! – w klubie ponownie zrobiło się głośno.
- Co to za idiotyczne miejsce? – histeryzowała, kiedy ludzie zaczęli ich ciągnąć na parkiet. Stanęli przed sobą.
- No tańcz, Granger. Tak bardzo chciałaś potańczyć – uśmiechnął się ironicznie Malfoy.
- Nie denerwuj mnie.
Malfoy gwałtownie ją do siebie przyciągnął i oboje zaczęli tańczyć. Hermiona na początku deptała mu po nogach, bo stawiała opór i nie chciała tańczyć. Malfoy uśmiechnął się ponownie drwiąco.
- Weź mnie zostaw do cholery! – warknęła i walnęła go z całej siły w pierś.
- Nieładnie – warknął. Chwycił ją tak, że się nad nią nachylił, a ona nie miała drogi ucieczki, ponieważ trzymał ją w pasie.
- Idź się utop – znów go odepchnęła i chciała uciec z parkietu, ale Ślizgon złapał ją za nadgarstek. Już po chwili zwykły taniec pary przerodził się w bójkę między nimi. Malfoy znów robił wszystko, by ją zdenerwować, aż w końcu doprowadzić do tego, by znów wpadła mu w ramiona i wybaczyła. Ona jednak robiła wszystko, by jak najszybciej się go pozbyć. W końcu udało jej się wybiec z klubu zostawiając chłopaka w tyle. Odwróciła się i zobaczyła, że wyszedł z klubu. Och, no nie, nie i jeszcze raz nie! Czy on nie może dać jej spokoju na Merlina? Skręciła w jakąś ciemną uliczkę i pognała nią szybko transmutując swoje szpilki na wygodne, czarne baletki. W tych butach przynajmniej będzie miała szansę. Wybiegła na główną ulicę. Przystanęła i odetchnęła. Nagle czyjeś ramiona objęły ją w pasie.
- Jesteś taka nieznośna – usłyszała nad sobą głos Malfoya i ręce jej opadły.
- Mam cię dość. Dlaczego nie rozumiesz tego, że ja nie chcę cię widzieć? – odwróciła się w jego stronę.
- To dlaczego ty nie chcesz uwierzyć w to, że jestem niewinny i nigdy cię nie zdradziłem?
Ciszę przerwał wybijający północ Big Ben. Hermiona opuściła wzrok jednak po chwili znów spojrzała w szare oczy Malfoya.
- Najlepiej dajmy sobie spokój.
Gdy tylko to powiedziała, teleportowała się, zostawiając go samego na pustej uliczce w Londynie.
  
~~~~~~~~~~~~~~~ 
Och, w końcu udało mi się ukończyć notkę! Miałam tak ciężki tydzień, że odetchnęłam z ulgą, kiedy wróciłam dziś do domu. Mam nadzieję, że notka nie jest najgorsza, bo jakoś nie miała pomysłu na ten rozdział. Zapraszam do czytania.
Pozdrawiam
Sheireen ♥

PS: Ta Dziwna prosiła mnie o udostępnienie jej bloga. Są to dopiero początki i jest parę błędów, ale każdy ma prawo do rozwijania swoich umiejętności, a pisanie bloga jet jedną z najlepszych możliwości. 
http://dramione-kazdamilosc.blogspot.com/

46 komentarzy:

  1. super rozdział :) Jak ja kocham ich jak się kucą całują i wszystko co robię :) a i patronus Hermiony już se go wyobrażam taki piękny Smok ah cudo :) czekam na kolejna notke i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka super!(jak zwykle zresztą :-)) Mam nadzieję że Hermiona szybko wybaczy Draco . Swoją drogą mam ochotę użyć cruciatusa na Ronie. Pisz szybko kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny czekam na kolejjna notkę ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ty pieprzysz? Jest świetna ; D Tylko jak dla mnie Draco zachowuje się jak ojciec Miony... Na nic jej nie pozwala bla bla bla xd
    Też miałam ciężki tydzień ; /
    Czekam na next ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to tylko jego zazdrość xd Zwłaszcza, że znaleźli się w takiej, a nie innej sytuacji.

      Usuń
  6. supeeeerrr!A ten patronus <33333 musial byc naprawde piekny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nad fretką (xd), ale wyobraziłam sobie smoka jako patrosuna i zostałam oczarowana, więc musiałam to zamieścić w opowiadaniu ^^

      Usuń
    2. hah , fretka? :D
      to by byłol dobre ;)

      Usuń
  7. Nice :) (a żeby nie kończyć na takim komentarzu powiem jeszcze kilka słów)
    Ładnie rozegrałaś sytuację z Melodią. Urzekł mnie motyw smoka, a tak na marginesie to uwielbiam jak piszesz te dialogi między Blaisem a Hermioną <3
    Oraz klasyczne pytanie:
    Kiedy nowy rozdział?
    Dużo weny życzę ^^
    Pearl

    OdpowiedzUsuń
  8. No co tu dużo pisać? Świetnie, wspaniałe, genialne, super fajne, zachwycające, urocze, bajeczne, cudowne, ekstra, kapitalne, nadzwyczajne, niewymowne, piękne, przebojowo, rewelacyjne, wyśmienite, nieziemsko, wystrzałowo....skończyły mi się synonimy <3 . <3 *.*

    I mam bardzo ważne pytanie: Kiedy następna notka? ;3 / Calla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorzucę: anielskie, wyśmienite, błyskotliwe, ciekawe, pomysłowe i również podpiszę się pod powyższym komentarzem.
      F.

      Usuń
  9. ŚWIETNIE . Już nie mogę się doczekać kiedy Herm mu uwierzy :)
    Karolina:*

    OdpowiedzUsuń
  10. super :)
    to wszystko się potoczyło tak jak bym chciała ... rozdział wyrwany z moich marzeń ♥ A ta sytuacja w klubie... oh ah ♥
    mogłabyś tylko dać ciut więcej Ginny i Blaise, hm ? co ty na to ? :)

    a tymczasem pisz , pisz !
    kocham twojego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że Draco i Miona szybko się pogodzą. Czekam na kolejną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawie to wszystko się rozwija, czekam na zdemaskowanie Weasley'a, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. super:) niech się wreszcie pogodzą...

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja będę inna i napiszę, że to miła odmiana. Osobiście ubóstwiam Dramione, ale wiecznie zgrana para robi się nudna, a u Ciebie jest inaczej. Hermiona ma pazur, a Draco jest bardzo Malfoyowaty, co bardzo mi się podoba i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham to! Świetny rozdział! Uwielbiam tego zazdrosnego Draco ♥
    Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów! Jesteś genialna!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział!!!...Mam ochotę rzucić avadą w r.Wesley'a i tak rona z małej!
    WENY
    Kirka

    OdpowiedzUsuń
  17. O boże GeNIaLNe <3 Kocham, Kocham, Kocham
    Zazdrosny Draco jest boski <3
    Czekam NN
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurczę twoje opowiadanie jest uzależniające:). Malfoy nic nie traci ze swojej ironii i arogancji, ale jednocześnie jest kulturalny. Taki, jaki powinien być:) a Hermiona się trochę zmieniła, ale też jest bardzo dobrze :). Hmmm... ciekawe, czy Ron ujdzie z życiem xD jak się Malfoy, Melodia, Miona, Ginny i Harry o jego planie dowiedzą... mam nadzieję, że się baaaardzo pomęczy. Już czekam na rozwój akcji :D Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i fretka to by było coś, ale smok też mnie urzekł :P

      Usuń
  19. Blaise jako kobieta? hmm.. mogłoby być interesujące ;)z Hermiony to niesamowicie uparta kobieta jest. Sam rozdział jest fantastyczny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wróciłam do domu, wchodzę na twojego bloga i jest! Kolejny, świetny rozdział! Jak dla mnie to mogą się kłócić byle razem :D Najlepsze są takie sceny. Tylko trochę żal mi Dracona, bo on na prawdę nic nie zrobił.
    Hermiona jest zbyt uparta. Jak można gardzić kimś takim jak Malfoy?! :D
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    dramione-something-real.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie no jest cudowny, już się nie mogę doczekać kiedy zdemaskują Rona, Życzę dużo weny ♥;D

    OdpowiedzUsuń
  22. superrr <3 czekam na następny rozdział ♥ mam nadzieje ze wkrotce si epogodza xD :D Zapraszam do mnie :3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  23. Poświęciłam dzisiejszy dzień na przeczytanie wszystkich postów (nie ma to jak nudna sobota) i nie żaluję! :)
    Miło jest zobaczyć, że nadal istnieją kreatywni ludzie piszący o Hermionie i Draco. Zawsze ich lubiłam ;)
    czekam z niecierpliwością na kolejną notkę! :3

    OdpowiedzUsuń
  24. jak zwykle super ! mam tylko nadzieję, że w końcu się pogodzą.. czekam na kolejny rozdział ! <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział! Uwielbiam tego zazdrosnego Draco ♥ już się nie mogę doczekać kiedy zdemaskują Rona

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział cudowny czekam na kolejna notkę. mam nadzieje ze wkrotce się pogodza :D Jesteś chyba najlepszą blogerką z jaką miałam okazję poznać. Dzięki za miłą rozmowę. To naprawdę cudowne, że masz szacunek do swoich czytelników i ich nie ignorujesz :*** Weny kocie :P

    OdpowiedzUsuń
  27. Każdy blog ma pewne trudności, by rozpocząć swój żywot na blogosferze, dlatego każdy robi co może, by mu w tym pomóc. Jeżeli chcesz poznać nową zupełnie inną historię Draco Malfoya oraz Hermiony Granger serdecznie zapraszamy na prolog na blogu: http://szklana-magia.blogspot.com/

    Morgan Jede. & Neneyeth. :D

    [przepraszam za SPAM, ale SPAMownika nie znalazłam.
    [kod: CSS: .header { height:550 px;} wklejony w zaawansowanych, z odpowiednimi liczbami wpisanymi przed px, spowoduje, że blog ładnie
    podjedzie' do góry ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  28. Właśnie skończyłam czytać i jestem zachwycona. Masz talent!!! Czekam na kolejną NN z niecierpliwością!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kolejny, świetny rozdział!
    Kiedy kolejny ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod pytaniem. Notka jest świetna i coraz lepsza i coraz ciekawsza. Dawaj szybko nową :DD

      Usuń
  30. Zakochałam się w tym filmiku *.* bardzo oryginalne, że dodałaś taki dział z filmami dramione. :)
    ŻyCzę WENYYY
    Daisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i pytanie! Kiedy nowa notka?! :D

      Usuń
  31. Z zapartym tchem przeczytałam całego Twojego bloga (przed chwilą skończyłam :P)
    Ogólnie nie lubie Dramione bo do tej pory czytałam tylko Fremione, na Twojego bloga wpadłam przypadkowo i sie w nim po prostu zakochałam.
    Dziewczyno masz naprawde talent i bardzo bogatą wyobraźnie.
    Podoba mi sie taka Hermiona jaką Ty opisujesz ;)
    Wgle. te jej zdolności manualne i to że jest Animagiem... cudo!!!
    Wrrr... Okropny Ron.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  32. Mam nadzieję, że szybko napisesz następną nocię, awww *.*
    Dzisiaj po raz pierwszy weszłam, przeczytałam od początku i się zakochałam *o*

    OdpowiedzUsuń
  33. Powiem tylko tyle:
    ♥!
    reszta jest zbędna;)

    OdpowiedzUsuń
  34. zapraszam :) w piątek prolog !!!
    http://dramione-hate-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Kocico, przyznaję się bez bicia, że zaniedbałam się i to bardzo. Nie byłam u Ciebie już kawał czasu, jakieś 4 czy 5 rozdziałów. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Od dwóch godzin nadrabiam i czytam wartką akcję jaka się toczy między naszą kochaną "nie-parą".
    W którejś notce napisałaś, że obniżasz poziom z każdym rozdziałem. Trochę to prawda i trochę nie. Nie łatwo jest prowadzić w sposób zaskakujący taką parę jak Hermiona i Draco, więc prędzej czy później może wydać się czytelnikowi, że się wypalasz, że coś tam jest nie tak. Mnie się pod względem merytorycznym i pomysłami się w sumie podoba. Choć czekam trochę na jakieś dramatyczne zwroty akcji, mniej urywane dialogi.
    Nie podoba mi się jednak całość pod względem językowym. Przydałaby Ci się beta. Dużo powtórzeń w ostatnich notkach. Chociaż to na karb rychłego dodawania kolejnych rozdziałów mogłabym zrzucić. ;)
    Jakiś taki umoralniający wyszedł ten komentarz :P
    aaa i podoba mi się, jak mało delikatnie, ale z troską w tym rozdziale Draco postępuje z Hermioną. Czekam na kolejne części.
    buziaki :* jus

    OdpowiedzUsuń
  36. Znów wróciłam i mam jak zwykle ogromne zaległości, ale dzisiaj z przyjemnością je nadrobię :)
    Sytuacja miedzy Mioną a Draconem nie przedstawia się słodko. Zresztą po tym wszystkim, to też nie chciałabym go w ogólne widzieć. My jako czytelnicy znamy prawdę, ale ona nie. Niemniej uparta jest ta Hermiona.
    Nie lubię postaci Melodii, ale o tym już wcześniej pisałam.
    Interesujący jest ten patronus Hermiony, ale jej kreacja na imprezę już niezbyt. Wolałam jednak tą starą Mionę :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Do cholery kiedy to się skończy kiedy odkryją ze to ron? wybaczą sobie i w ogóle?! boże.......... nie mam sił czuje jak moja życiowa energia mnie opuszcza przez Ciebie Cie Kocham ale kurna nie mogę się ogarnąć!!! kiedy to się skończy!? -.- Proszę bo ja nie umiem sobie z tym poradzić że wszystko im się pieprzy :'(

    OdpowiedzUsuń
  38. zdanie "Jego dusza nawiedzała ją mówiąc, że wszystko w porządku, ale Hermiona wolałaby być martwa." troche przypomina mi tekst lany del rey <3

    OdpowiedzUsuń