Cały
weekend Hermiona przesiedziała w swoim prywatnym dormitorium nie wyściubiając
nosa za progi Wieży Gryffindoru. Schodziła tylko na wczesne śniadanie. Starała
się nie patrzeć na chłopaka siedzącego przy stole Ślizgonów. On również nie
patrzył w jej stronę. Wydawał się jakby zagubiony i zaniepokojony. Któregoś
dnia jednak podszedł do niej. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, więc cieszyła
się z tłumu wokół nich. Pamiętała, że powiedział jej coś w stylu „Domyślam się
czegoś i musimy o tym porozmawiać”. Tak minął też tydzień szkolny. Nie
spotykała się z nim, ani nie rozmawiała. Chciała bardzo zapomnieć o tych
słowach, ale nie dawały one jej spokoju. Przez cały czas siedziała w fotelu
przy kominku i czytała książki. Najchętniej pochłonęłaby je wszystkie, gdyby
nie zmęczenie. Hermiona ostatnimi czasy miała problemy ze snem. Często w nocy
budziły ją sny, w której główną rolę odgrywał Malfoy. I tylko on. Nie było dla
niej ulgi. Widziała go, czuła jak ją dotyka. Nie było uwolnienia. Czuła go w
swoich marzeniach. Nie było tam lekarstwa na pamięć. Jego twarz była jak
muzyka, nie opuszczała jej głowy. Jego dusza nawiedzała ją mówiąc, że wszystko
w porządku, ale Hermiona wolałaby być martwa. Budziła się wtedy sama w wielkim
łóżku z bólem głowy. Nie spała dużo, ponieważ nie potrafiła utrzymać łez i całą
noc płakała w poduszkę. Zasypiała tylko na godzinę o świcie, by obudzić się
przez nieznośne lecz małe promienie zimowego słońca. Jasność sprawiała, że
bolała ją głowa. Wstała z fotela ledwo utrzymując się na nogach ze zmęczenia.
Podeszła do lusterka. Przed nią stała zupełnie inna dziewczyna. Nie ta, co
zwykle tryskająca optymizmem i radością dziewczyna, ale zaledwie cień jej. Była
strasznie blada niczym prześcieradło, a pod oczami miała cienie. Upiła łyk wody
ze szklanki i padła na łóżko. Chciała zasnąć i spać tak, aż do całkowitego
wypoczęcia, ale bała się, że znów go ujrzy we śnie. Popatrzyła w okno, ale
natychmiast odwróciła wzrok, ponieważ jasność uderzyła ją jak rozpędzony
pociąg. Schowała twarz w kołdrę. Nagle drzwi otworzyły się cicho. Usłyszała
lekkie kroki i już po chwili ktoś usiadł obok niej.
- Nie
możesz tak tutaj tkwić i nie pokazywać się nikomu – usłyszała delikatny głos
Ginny, który działał kojąco na jej ból głowy. Hermiona z trudem na nią
spojrzała.
- Tak
jest łatwiej, Ginny.
-
Dziewczyno, zobacz jak ty wyglądasz. Czy ty w ogóle coś jesz i śpisz? –
zaniepokoiła się przyjaciółka. Hermiona pokręciła głową. Ginny się załamała.
Musi jej jakoś pomóc w tej sytuacji. Dowiedziała się już od brązowowłosej
wszystkiego i była dla niej wsparciem. Hermiona natomiast nie reagowała na
żadne pocieszenia. Postanowiła więc zabrać ją na jakąś imprezę. Niech
dziewczyna się rozerwie. Zabawi. Zapomni na te parę godzin o Ślizgonie. Tylko
najpierw musi coś poradzić na jej sen. Domyślała się, że Hermiona nie może spać
i to przez kogo. Przyniosła eliksir słodkiego snu, by podać go przyjaciółce.
Wyciągnęła z kieszeni bluzy fiolkę wypełnioną po brzegi eliksirem.
-
Hermiono, masz wypij to – podała przyjaciółce buteleczkę. Hermiona wzięła ją
wyraźnie osłabiona – Ale najpierw musisz coś zjeść – powiedziała Ginny –
Przyniosłam ci tosty z dżemem z obiadu.
-
Nie, dziękuję, Ginny, ale ja najchętniej się już położę spać – odparła
Gryfonka.
-
Musisz coś zjeść! Nie możesz tego brać na pusty żołądek – oznajmiła Ruda.
-
Jadłam śniadanie…
-
Parę godzin temu – przerwała jej Ginny i zabrała buteleczkę, wpychając tost w
rękę dziewczyny. Hermiona przewróciła oczami i z trudem przełknęła pierwszy
kęs. Nie miała ochoty jeść. Jednak zbawienna buteleczka czekała w rękach Ginny.
Kiedy zjadła już wszystko i wypiła szklankę wody, Ginny uśmiechnęła się lekko i
podała jej ampułkę. Hermiona przyjęła ją z wdzięcznością. Wlała zawartość do
ust i od razu poczuła piasek pod powiekami.
-
Dziękuję – zdołała wyszeptać i zasnęła. Tym razem bez uciążliwych i raniących
ją snów. Ginny przykryła ją kołdrą i po cichu wyszła z dormitorium, delikatnie
zamykając drzwi.
Od
tamtego pamiętnego dnia, kiedy Hermiona zniknęła w jego drzwiach mówiąc mu, że
z nimi koniec, Draco nurtowała jedna rzecz. Jak? Czuł się zagubiony. Nie był
jednak całkowicie bez wiedzy. Na stoliku niedaleko kanapy w swoim dormitorium,
znalazł malutką pustą butelkę. Odkorkował ją. Chociaż na dnie było zaledwie
parę kropelek, to od razu poczuł zapachy, które lubił najbardziej. Z tych
wszystkich jednak najlepiej było czuć perfumy Granger. Jak przez mgłę
przypominał sobie, że kiedy pił herbatę u Melodii to także je poczuł. I
wiedział, co to jest. Amortencja. Miał z nią styczność wiele razy. Doskonale
potrafił ją rozpoznać. Jak mógł więc być tak głupi, by nie wyczuć jej dwa razy?
I co to w ogóle znaczyło? Czy to Melodia próbowała go uwieść? Z początku nie
mógł w to uwierzyć. Ufał jej. Jak mało komu. Jak nie patrzeć, ta dziewczyna
uratowała mu życie i tym samym życie Granger. W czasie wolnym poszedł więc do
niej i wyjaśnił z nią sprawę. Była niezwykle zdziwiona tym, co mówił. Nie mogła
w ogóle w to uwierzyć. Nie pamiętała swoich czynów tak samo jak on. Postanowili
wziąć się za tą sprawę. Skoro podobno oni mieli między sobą jakiś rodzaj
romansu przez Amortencję, to tylko ona mogła ją mu wlać. Nie było innej opcji.
Melodia siedziała załamana.
-
Draco, przepraszam… Ja zupełnie nie wiem jak to jest możliwe… Ja nigdy,
przenigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła. Nie zrobiłabym tego wam – złapała
się za głowę. Była w szoku. Draco wiedział, że mówiła prawdę. Była z nim
szczera. Nie wiedział czemu ufa tej dziewczynie w tym momencie, ale nie
potrafił jej nie zaufać.
- Nie
obwiniam cię, przecież wiesz – powiedział twardo – Musimy się dowiedzieć, kto
to robi. Skoro ty nie zrobiłaś tego z własnej woli, to mógł to zrobić tylko
czarodziej. Musiał użyć zaklęcia Imperiusa, które powoduje, że można mieć
całkowitą kontrolę nad kimś lub nad czymś – mówił jej całkowicie pewny. Taki też
był. Nie był głupi i wiedział, że to musiał być Imperius. Problem w tym, kto
rzucał zaklęcie. No oczywiście, ktoś, kto chciał ich rozdzielić i sprawić, by
cierpieli. Draco miał na myśli tylko jedną osobę. Weasleya. Nie był jednak
stuprocentowo pewny. Mógł to być każdy. Dziewczyny, które chciały zająć miejsce
Granger lub chłopcy, którzy chcieli zająć jego. Nie był zbytnio lubiany przez
mężczyzn, bo mógł mieć każdą.
-
Musimy obserwować Weasleya – powiedział po chwili. Melodia zrobiła wielkie
oczy.
-
Tego przemiłego chłopaka?
-
Przemiłego? – Draco aż się skrzywił.
- Och
tak. On jako pierwszy zwrócił na mnie uwagę odkąd tutaj jestem. Podszedł do
mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Zaprosiłam go do swojego domu i zaproponowałam
herbatę, bo na dworze było zimno… - opowiadała. Dla Dracona wszystko stawało
się powoli jasne.
- To
na pewno był on – stwierdził. Zacisnął pięści. Ten rudzielec pożałuje.
-
Trzeba się upewnić – oznajmiła Melodia.
- Ale
po co? Jestem pewien, że to ta szuja. Tylko on chciałby, by więź między mną a
Hermioną się rozpieprzyła.
- Tak
czy inaczej musimy się przekonać – odpowiedziała twardo Melodia, stawiając na
swoim.
-
Zapomniałem już jak bardzo potrafisz się rządzić – Draco wstał. Melodia walnęła
go w ramię.
-
Siedź cicho. Mam plan. Najłatwiejszy jaki może być i najbardziej skuteczny.
Draco
spojrzał na nią wyczekująco.
-
Chodzi o to, żebyśmy się znaleźli w takiej sytuacji, gdzie będziemy my, Ron i
Hermiona.
-
Jedynie przed lekcjami lub na śniadaniu – odpowiedział szybko Draco.
-
Właśnie. Wtedy mogę do ciebie podejść. Wydaję mi się, że Ron…
-
Musisz mówić na niego Ron? – wtrącił rozdrażniony.
-
Tak, muszę – warknęła – Nie przerywaj mi. Wydaje mi się, że RON – podkreśliła
specjalnie jego imię – jeśli oczywiście jest winny, to wyjmie potajemnie
różdżkę i rzuci na nas zaklęcie. Lub przynajmniej na mnie – zakończyła.
-
Czyli jak przyjdziesz to mam go uważnie obserwować?
-
Dokładnie. Możesz nawet powiedzieć o tym Hermionie, by ona się przyjrzała temu
przy stole Gryfonów – podsunęła pomysł.
-
Wykluczone – odpowiedział natychmiast – Hermiona nie chce mnie widzieć, a co
dopiero rozmawiać.
- To
ja z nią porozmawiam
-
Zapomnij. Tym bardziej cię nie posłucha – ponownie stwierdził Draco. Co jak co,
ale ostatnią rzeczą jaką chciała teraz Granger to rozmowy z nim i z Melodią.
Zastanawiał się, co się dzieje z Granger. Nie widział jej przez całe dwa dni.
Może czasami mignęła mu przed oczami na śniadaniu, ale zwykle siedziała tak, by
się zakryć za kimś. On i Melodia wyszli z domu na skraju Zakazanego Lasu. Draco
ruszył w stronę zamku. Melodia za nim.
-
Idziesz ze mną? – zdziwił się. Czarnowłosa przewróciła oczami.
- No
jasne, że tak. Niedługo będzie kolacja i może się pojawi.
-
Hermiona?
-
Tak, a niby kto inny? – załamała ręce – Przecież to o niej cały czas gadasz.
Draco
przemilczał ostatnią uwagę, bo dziewczyna miała rację. Odkąd Hermiona z nim
„zerwała” nie myślał o niczym, ani o nikim innym. Doszli do zamku. Na dworze
już się ściemniało, co zawsze było urokiem srogiej zimy. Szli właśnie
korytarzem, kiedy dostrzegli Hermionę w towarzystwie Rudej i Pottera. Hermiona
uśmiechała się lekko, ale na jej twarzy widać było zmęczenie. Włosy miała w artystycznym
nieładzie jakby dopiero co wstała z łóżka. Roześmiała się krótko, ale
serdecznie i rozejrzała. Wtedy ich spojrzenia się spotkały. Ostatni raz był
ponad tydzień temu, ale dla Ślizgona i Gryfonki to była wieczność. Zauważyła u
jego boku Melodię i natychmiast uśmiech zszedł z jej twarzy. Widząc nagłą
zmianę na twarzy Gryfonki, Weasleyówna i Potter odwrócili się w ich stronę i
obrzucili chłodnym spojrzeniem. Hermiona właśnie się odwróciła, by odejść, ale
Draco był szybszy. Hermiona szybko zostawiła swoich przyjaciół w tyle. Teraz,
albo nigdy.
-
Hermiona, poczekaj – zawołał za nią. Dziewczyna jednak się nie zatrzymała.
Dogonił ją szybko.
-
Musimy porozmawiać – odparł.
- Nie
sądzę, by było o czym – stwierdziła spokojnie, ale serce biło jej gwałtownie.
- To
jest ważne…
- Nie
interesuje mnie to – skręciła szybko w korytarz boczny.
-
Proszę cię – złapał ją za rękę. Hermiona poczuła dziwne uczucie. Jakby wszystko
wokół niej zawirowało. Zakręciło jej się w głowie i zrobiło się ciemno przed
oczami. Upadłaby, gdyby nie to, że Malfoy ją podtrzymał.
-
Hej, Granger, wszystko w porządku? – zaniepokoił się. Dziewczyna złapała się za
głowę. Oczy miała zamknięte i milczała przez jakiś czas. Odetchnęła głęboko.
Zamrugała parę razy i nagle zdała sobie sprawę, że Malfoy wciąż ją trzyma.
Delikatnie z troską. Miała ochotę wtulić się w niego i zasnąć, bo to przez
zmęczenie jej się tak zrobiło. Wyszarpała się z jego objęć.
- Nie
dotykaj mnie nigdy więcej… - odpowiedziała cichym głosem.
- Proszę
cię, porozmawiajmy. Tylko chwilę. Proszę, Granger – mówił szeptem jakby tylko
głośniejszy dźwięk miał przerwać tę chwilę. Milczała przez chwilę.
-
Dobrze, ale szybko – odpowiedziała. Zdawała sobie sprawę, że jeśli chodzi o
Malfoya to tylko odwleka tę rozmowę. On nie da spokoju dopóki czegoś nie
osiągnie. Słuchała udając znudzoną Malfoya, ale w rzeczywistości spijała
każdego jego słowo. To rzeczywiście mogło być bardzo prawdopodobne, że Ron mógł
uknuć taki plan, ale Malfoy mógł też wszystko uknuć zrzucając wszystko na jej
byłego przyjaciela.
- Mam
do ciebie prośbę – dodał na koniec patrząc jej prosto w oczy.
- I
ja mam niby ją spełnić po tym, co mi zrobiłeś i jak się zachowujesz? –
warknęła. Owszem ona również obawiała się o zdrowie Malfoya, bo zachowywał się
doprawdy dziwnie, więc nie zwlekała dłużej – Dobra mów i to szybko.
-
Dzięki ci – odetchnął.
- Nie
ciesz się za szybko, bo nie wiem, o co ci chodzi – przerwała mu, ale Malfoy
mimo wszystko się uśmiechnął. Nawet jeśli ten uśmiech nie był celowy, to i tak
zwalił ją z nóg.
-
Chciałbym, byś dzisiaj siadła obok Weasleya i obserwowała jego ruchy. Bardzo
prawdopodobne, że wyjmie różdżkę i rzuci zaklęcie, kiedy Melodia będzie w
pobliżu – wyjaśnił.
-
Tyle? – spytała.
- Tak
- To
ja żegnam – już miała odejść. Ledwo trzymała się na nogach.
-
Granger, poczekaj.
Zatrzymała
się sama nie wiedząc dlaczego. Hermiona zacisnęła powieki i po chwili się
odwróciła. Przed nią stał Malfoy. Bardzo blisko. Serce zaczęło jej gwałtownie
bić. Brakowało jej powietrza.
-
Dlaczego nie potrafisz pojąć tego, że jesteś dla mnie najważniejsza i nigdy bym
cię nie zdradził? – zapytał jakby bardziej sam siebie. Hermiona spojrzała na
niego z tęsknotą. Draco delikatnie podniósł jej podbródek. Nachylił się i
pocałował ją w usta. Czule i delikatnie. Hermiona wręcz zatopiła się w jego
ramionach. Potrzebowała tego. Czuła się tak bezpiecznie. Jej marzeniem było
budzić się w tych ramionach codziennie rano. Złudne marzenia.
- To
zapewne znów ten pieprzony sen, w którym ostatnio żyję? – spytała cicho między
pocałunki.
- To
nie sen, Hermiono – odpowiedział. Dziewczyna lekko się odsunęła. W jej oczach
znów błysnęło cierpienie. Odwróciła się, by chłopak nie widział jej łez i
uciekła zanim cokolwiek zdołał powiedzieć. Draco stał jednak. Złapał się za
głowę i oparł za ścianę. Znów to samo. Znów mu uciekła. Znów się pocałowali.
Może najlepiej by było, gdyby po prostu dał jej spokój? Opuścił ją i zapomnieć
o swojej miłości? Nigdy. Będzie o nią walczyć, choćby musiał zapłacić największą
cenę.
Hermiona
wpadła do pokoju. Dlaczego? Dlaczego znów tak łatwo się dała? Powiedział jej,
że jest dla niego niezwykle ważna i ją pocałował. Tak jak zwykł ją całować.
Kocha go, kocha i nigdy nie przestanie. Trzeba jednak zrezygnować z tej miłości.
Ona nigdy nie będzie wiecznie trwać. Dość tego. Koniec tych łez. Nie może
przecież wiecznie się nad sobą użalać. To nie było w jej stylu. Trzeba iść
naprzód, pokonując przeszkody na swojej drodze. Musi się gdzieś wyrwać.
Zaszaleć. Ginny była na kolacji wraz z resztą zamku, więc postanowiła wysłać szybko patronusa, by do niej przyszła, gdy tylko skończy jeść. Machnęła różdżką skupiając się na zaklęciu i na samej wiadomości. Spodziewała się,
że z jej różdżki wystrzeli niebieska wydra, ale to, co zobaczyła kąpletnie
zbiło ją z nóg. Smok. I to nie żadna miniaturka. Prawdziwy, olbrzymi smok
utworzony z niebieskiej mgły typowej dla patronusów. Ale jak? Dlaczego smok? I
nagle Hermionę olśniło. Patronusy potrafią zmieniać swoją postać, jeśli coś bardzo
wpłynie na emocje i uczucia osoby czarującej. Imię 'Draco' jest związane z
Gwiazdozbiorem Smoka - konstelacją znaną wielu starożytnym kulturom i
przeważnie kojarzoną z potworem reprezentującym siły chaosu, sprzeciwiającym
się uznanym bogom i z gwiazdą konstelacji Smoka o nazwie Thuban. Czytała o tym
w książkach. Więc stąd ten smok. Patrzyła jak niebieska zjawa przenika przez
ścianę i odlatuje, szybując na tle granatowego nieba. Zdała sobie sprawę, że
pojawienie się czegoś takiego wywoła niezły zamęt wśród uczniów na dole i nie
myliła się.
Draco
siedział na kolacji, ale talerz przed nim był całkowicie czysty. Blaise właśnie
wywołał wojnę na ciasto z Pansy. Oboje byli nieźle uwaleni masą kokosowego
ciasta. Ślizgoni zanosili się śmiechem. Draco też się uśmiechał, ale jakoś nie
był całkowicie myślami przy tej niezwykle ciekawej, „słodkiej” bitwie. Myślał o
Granger ciekaw, co też robiła, bo nie było jej na kolacji. Melodia chociaż
mogła siedzieć przy stole nauczycielskim, wolała pójść pochodzić po lesie i
przebywać wśród swoich przyjaciół zwierząt. Nie czuła się dobrze w
towarzystwie czarodziejów w zamku. Wolała spokój i ciszę, a chaos panujący w
Wielkiej Sali nie był takim miejscem. Wszędzie słychać było śmiechy, rozmowy i
stukanie widelców o talerze. Nagle ktoś zaczął krzyczeć, a za nim w ślad poszli
inni. Draco wyrwał się z zamyślenia i spojrzał w stronę wielkiego okna. Do
pomieszczenia wleciał ogromny, błękitny smok. Nie był jednak prawdziwy.
Zatoczył kręgi nad uczniami, którzy wydawali się przerażeni. Draco spojrzał na
Zabiniego i Pansy, którzy (cali usmarowani tortem) patrzyli na stworzenie z
fascynacją i zachwytem – w przypadku Blaise’a – i z niepokojem – w przypadku
Pansy. Smok wylądował na stole Gryfonów. Uczniowie uciekli od stołu. Smok zwrócił
swoją paszczę i mleczne oczy w stronę Ginny, która zrobiła się blada na twarzy.
Nagle po Wielkiej Sali rozszedł się głos, który poznałby wszędzie.
-
Przyjdź do mnie jak skończysz. Musimy pogadać, bo wpadłam na świetny pomysł.
Pełen
emocji głos Hermiony Granger wydobywał się z patronusa. Nauczyciele wpatrywali
się w niego zafascynowani. Niektórzy uczniowie wpatrywali się ze zdziwieniem w
smoka. Z lekcji GD pamiętali, że patronusem Hermiony była fikuśna wydra, którą
zawsze ganiał pies-patronus Rona. Smok rozwiał się w powietrzu. Dyrektorka
McGonagall odchrząknęła i każdy usiadł przy swoim stole, by obgadać to, co
przed chwilą zobaczyli. Draco poczuł, że ktoś mu się przygląda, a dokładniej
Zabini. Miał zadowoloną minę.
- Na
twoim miejscu bym się tak nie cieszył mając pół kilo masy tortowej na gębie –
warknął Draco.
-
Patronus Hermiony jest niezwykle interesujący, co nie, Smoku? – roześmiał się i
popatrzył na niego znacząco.
- To,
że dziewczyna ma takiego samego patronusa jak ja nie oznacza od razu, że…
- To
właśnie to oznacza, kretynie – przerwał mu Blaise – Patronusy zmieniając swoją
postać, jeśli ktoś bardzo wpłynie na uczucia danej osoby – przypomniał mu.
-
Może Hermiona od zawsze miała takiego patronusa? – wtrącił.
- Nie
miała. Widziałem jej patronusa podczas II Bitwy o Hogwart – Blaise puścił mu
oczko – Swoją drogą podobno ma świetny pomysł. Nie zamierzasz tego sprawdzić?
Draco
spojrzał na kumpla tajemniczym wzrokiem. Jeśli Patronus Hermiony naprawdę się
zmienił i to na kształt smoka, to i ona nie zostawała chyba obojętna wobec tego
kontaktu. Może ona też coś do niego czuje? Coś o wiele głębszego? Zamierzał się
tego dowiedzieć. I tego, co też jej chodzi po głowie i na jaki świetny pomysł
wpadła.
Ginny
wleciała rozentuzjazmowana do jej pokoju. Hermiona poderwała się z łóżka.
Wzięła eliksir energetyczny, co dało jej potężny zastrzyk energii.
-
Hermiono, to było coś! Smok! Och, gdybyś widziała miny wszystkich uczniów i
nauczycieli! Wystraszyłaś nas! – rzuciła się na łóżko obok niej. Hermiona się
uśmiechnęła.
-
Mniejsza ze smokiem. Mnie się bardzo spodobał. W porównaniu z wydrą… Chociaż
takie rozmiary mogą nieźle rzucać się w oczy.
-
Och, tym się nie przejmuj, nikt go prawie nie zobaczył – powiedziała z
sarkazmem Ginny. Hermiona walnęła ją lekko poduszką z czerwonego aksamitu.
-
Wpadłam na pomysł. Pomyślałam o tym, by wyjść na jakąś imprezę do klubu. Tylko
ty i ja. Bez żadnych uciążliwych mężczyzn.
Ginny
zalśniły oczy. Uwielbiała imprezować, a ostatnio nie było na to czasu. Co im
szkodziło, skoro mają już weekend?
- Ja
jestem za. Tylko tym razem weźmiemy różdżki.
Hermiona
się roześmiała, a Ginny spojrzała na nią
zadowolona. Tak bardzo chciała usłyszeć szczery, wesoły śmiech Hermiony. Od
dawna nie było do tego okazji. Cieszyła się, że nie myślała już tak dużo o
Malfoyu i szła dalej przez życie. Wyjęły z szafy jakieś wystrzałowe ubrania.
Ginny nałożyła beżową sukienkę poprzeplataną złotymi nitkami i pomalowała się
na jasne kolory, lekko podkreślając ciemną kredką oczy. Hermiona zaś
zdecydowała się na coś odważniejszego. Hermiona nałożyła skórzane, czarne
rurki, czarną bluzkę, bardziej podobną do stanika niż do bluzki i całą w
ćwiekach i na to czarną marynarkę. Pomalowała na ciemno oczy i machnęła na
czerwono usta. Ruda nie mogła uwierzyć. Hermiona jeszcze nigdy nie nałożyła na
siebie tak odważnej kreacji. Była zachwycona. Brązowowłosa miała naprawdę
świetną figurę. Spod niezapiętej marynarki widać było płaski brzuch.
- Co
zrobiłaś z Hermioną Granger? – spytała udając zaniepokojoną.
-
Wróci z czasem – uśmiechnęła się Hermiona pokazując szereg białych zębów.
Wyszły z prywatnego dormitorium dziewczyny. Korytarze były już prawie puste.
- Jak
się wydostaniemy z Hogwartu?
-
Przez kominek Ślizgonów – odpowiedziała Hermiona. Ginny aż zamurowało.
-
Zamierzasz tam tak po prostu wejść i się teleportować?
-
Dokładnie. Tylko oni mają taki luksus załatwiony, a dokładniej w pokoju
chłopców, że mogą się teleportować.
-
Ech, za pieniądze można mieć wszystko – Ginny przewróciła oczami – Jesteś pewna,
że Blaise pozwoli ci skorzystać z kominka?
-
Jasne. Gorzej z tym, że będzie chciał z nami pójść – uśmiechnęła się Hermiona.
-
Może watro go zabrać? Jako ochronę? – spytała Ginny.
-
Jako ochronę w mugolskim świecie mamy różdżki – odparła brązowowłosa.
Dotarły
pod ścianę w lochach, gdzie znajdował się dom wszystkich Ślizgonów. Hermiona
powiedziała hasło i razem z Ginny weszły do środka. Zostały powitane nawet
serdecznie. Oczywiście tylko ze stron niektórych chłopaków, bo o dziewczynach
nie było co mówić. Jednak Hermiona miała pozwolenie wstępu do ich domu przez
samego Malfoya i Zabiniego, więc nie przejmowała się ich spojrzeniami. Weszły
po schodach na górę i ruszyły do pokoju chłopców.
-
Może należy zapuk… - zaczęła Ginny, ale Hermiona już otworzyła drzwi. W
środku siedział tylko Blaise jedząc Fasolki Wszystkich Smaków Bertiego Botta. Spojrzał w
stronę drzwi i aż się zakrztusił. Hermiona poklepała go po plecach.
-
Rozumiem, że chciałyście mnie napaść i zabić swoim wyglądem? – spytał
odkładając jak najdalej opakowanie kolorowych fasolek.
-
Gdybyśmy chciały, to bym ci nie pomogła – pokazała mu język Hermiona. Blaise
obrzucił ich spojrzeniem. Powitał się z Ginny krótkim pocałunkiem, co mile
zaskoczyło Hermionę. Przynajmniej im się układa.
-
Mamy prośbę, Blaise – zaczęła.
- Chwila tylko znajdę mój aparat słuchowy – zaczął się
rozglądać.
-
Słucham?! – zdziwiła się Hermiona. Blaise się roześmiał.
-
Żartowałem, nie jestem jeszcze taki stary.
-
Bardziej się zdziwiłam, że wiesz, co to aparat słuchowy. W końcu to urządzenie
mugolskie – odpowiedziała Hermiona.
-
Koniec z tymi pogawędkami – zakończyła ich rozmowę Ginny – Blaise, nie mamy
czasu. Mógłbyś nam użyczyć kominka?
-
Proszę bardzo, ogrzejcie się – wzruszył ramionami.
-
Chodzi nam o sieć Fiuu, głąbie – Ginny załamała ręce.
- A
gdzie to się wybieracie w takich strojach?
- To
teraz nieważne.
-
Impreza? – dopytywał się.
-
Tak, impreza – Hermiona nie zamierzała tego ciągnąć.
- To
idę z wami…
-
Wiedziałam – oznajmiła od razu Hermiona.
- To
damski wieczór – wtrąciła Ginny.
- To
chwila, Smok gdzieś tutaj trzyma perukę i kosmetyki, bo czasami lubi się
przebierać za kobiety. Zawsze chciał nią być.
Ginny
parsknęła z nim śmiechem, a Hermiona tylko się uśmiechnęła. Ach te żarty
Zabiniego. A właśnie. Gdzie jest Malfoy?
-
Gdzie on jest? – spytała.
-
Kąpie się. Niedługo powinien być.
Hermiona
zerwała się na równe nogi. Malfoy nie może wiedzieć, że tutaj była. W ogóle nie
może jej zobaczyć.
-
Blaise, naprawdę, my musimy już iść – złapała Ginny za rękę i pociągnęła w
stronę kominka.
- Ej,
no czekajcie – zrobił minę obrażonego dziecka. Właśnie drzwi się otworzyły i
stanął w nich Malfoy. Przystanął zdziwiony widząc rozgrywającą się przed nim
scenę. Hermiona zaklęła w duchu. Ona to ma szczęście. Zmrużył oczy.
-
Wychodzisz gdzieś?
- Nie
twoja sprawa – warknęła.
-
Owszem moja, bo używasz naszej własności, Granger – odpowiedział twardo. W
głębi duszy był zachwycony jej wyglądem. Wyglądała tak seksownie… No i właśnie
dlatego nie pozwoli jej nigdzie wyjść, a zdał sobie już sprawę, że na pewno idą
na imprezę. Nie, już widział jak faceci będą się na nie gapić.
-
Blaise nam pozwolił – odpowiedziała. Malfoy spojrzał na czarnoskórego.
-
Pozwolisz im wyjść w takich strojach samym? – warknął.
-
Miałem iść z nimi, ale to wieczór damski, więc może pożyczysz mi tę perukę? –
zarechotał.
- Nie
rób sobie żartów, Diable. Nigdzie nie idziesz – warknął łapiąc Hermioną za
nadgarstek.
- Nie
możesz mi rozkazywać – syknęła.
-
Właśnie, że mogę. Ja wszystko mogę, Granger.
- Ach
tak? Ja też, panie Malfoy – warknęła. Wyrwała się z jego uścisku i rzuciła
garść proszku Fiuu w płomienie. Draco zdołał jedynie odciągnąć Ginny, bo
Hermiona była zbyt szybka. Gryfonka wskoczyła w płomienie i, patrząc mu
wyzywająco w oczy, zniknęła w płomieniach. Draco zaklął pod nosem.
-Gdzie
miałyście iść? – spytał Rudej.
- Nie
twoja sprawa – warknęła i wyszła z dormitorium chłopców. Nie wyda Hermiony.
Nigdy.
Draco
pośpiesznie się ubrał w zwykłą koszulę i jeansy.
-
Zamierzasz ją odnaleźć? – spytał Zabini obserwując kumpla.
Draco
nie odpowiedział, tylko wysłał patronusa do znajomego z Ministerstwa Magii.
Miał mu powiedzieć, gdzie dokładnie teleportowano się z jego kominka. Później
już bez problemu odnajdzie Hermionę. Patronus zniknął w ciemnościach, a Draco
chodził wściekły do pokoju.
-
Zachciało jej się buntować. Pewnie zaraz jacyś frajerzy zaczną ją podrywać.
- Nie
jest głupia – wtrącił Blaise.
-
Może jeszcze jakiś mugol się jej spodoba i nawiąże z nim kontakt… Mogą jej
zrobić krzywdę. Dlaczego ona jest taka… taka… - nie mógł się wysłowić –
DENERWUJĄCA I UROCZA?!
Blaise
się roześmiał. Draco rzucił w niego opakowaniem fasolek, które się rozsypały.
Minęło pół godziny. Z każdą minutą Draco robił się coraz bardziej niecierpliwy
i rozeźlony. Stawał się nie do zniesienia. W końcu do pokoju wleciał patronus
przypominający pingwina. Po pokoju rozległ się głos, który powiedział mu nazwę
ulicy w Londynie. Draco zerwał się i natychmiast zniknął w szmaragdowych
płomieniach. Niech no on tylko dorwie Granger.
Hermiona
od pół godziny siedziała w klubie. Już na początku trochę wypiła, ponieważ
Malfoy odebrał jej Ginny i nie miała się z kim bawić. Teraz jednak szalała na
parkiecie. Nie tańczyła z żadnym mężczyzną. Bawiła się sama dla siebie. Chciała
się rozerwać, więc skoro tutaj jest, to skorzysta. Muzyka dudniła. Była
skoczna, a basy sprawiały, że podłoga pod jej stopami drżała. Wypiła kolejnego
drinka. Przy barze poznała miłą dziewczynę o złocistych włosach i teraz obydwie
bawiły się na parkiecie. Dziewczyna była szalona i zabawna i natychmiast
wybrała im najprzystojniejszych facetów w klubie. Hermiona właśnie tańczyła z
jakimś Latynosem. Dobrze jej się tańczyło. Chłopak naprawdę był w tym dobry.
Cieszyła się, bo tańczyli normalnie bawiąc się, a nie tak jak inne osoby
dotykając się w jakimś niezwykle wyzywającym tańcu. Nagle ktoś odciągnął ją za
ramię. Krzyknęła oburzona, gdy nagle spojrzała w szare, wściekłe oczy Malfoya.
No nie! Jak?! Latynos podszedł do nich.
- Nie
wyraziły zgody na to, byś ją odciągnął – wycedził.
- Ty
się lepiej zamknij – warknął Malfoy – Ona jest moją dziewczyną i mogę ją
ratować z rąk takich ludzi jak ty.
I już
ich nie było. Hermiona wyrywała mu się i wrzeszczała. Popchnął ją zdecydowanie,
ale lekko na ścianę i obrzucił spojrzeniem.
- Jak
ty wyglądasz… Każdy facet się na ciebie gapi!
- Oni
przynajmniej zwracają na mnie uwagę – odgryzła się.
- A
ja niby nie?
- Nie
zdradziłbyś mnie
- Ty
znowu swoje – warknął niezadowolony – Ile razy mogę mówić, że ja cię nie
zdradziłem? Tak czy inaczej nie zrobiłem tego specjalnie, bo ktoś mnie w to
wrobił. I powiem ci kto. Weasley.
Hermiona
przewróciła oczami.
- Po
co w ogóle przyszedłeś?
- Nie
zostawię cię na pastwę tych wszystkich facetów!
-
Straszne! Na pewno coś by mi zrobili! Przecież mam różdżkę!
- To
nic, że masz różdżkę!
Hermiona
nabrała powietrza w usta, by coś powiedzieć, ale się rozmyśliła.
-
Dlaczego ja wciąż z tobą rozmawiam? – spytała samą siebie.
-
Fajny patronus. Ciekawe dlaczego akurat smok – puścił jej oczko Malfoy.
Hermiona podziękowała w duchu, że było ciemno tam, gdzie stali, bo się
zaczerwieniła. Nagle oślepiające światło padło na nich i wszyscy zgromadzeni w
tym klubie zwrócili swoje spojrzenia na Hermionę i Dracona.
-
Proszę na parkiet! – zawołał DJ. Hermiona otworzyła usta i zmarszczyła brwi.
- To
żart? – spytała Malfoya.
-
Wszyscy się bawią! – w klubie ponownie zrobiło się głośno.
- Co
to za idiotyczne miejsce? – histeryzowała, kiedy ludzie zaczęli ich ciągnąć na
parkiet. Stanęli przed sobą.
- No
tańcz, Granger. Tak bardzo chciałaś potańczyć – uśmiechnął się ironicznie
Malfoy.
- Nie
denerwuj mnie.
Malfoy
gwałtownie ją do siebie przyciągnął i oboje zaczęli tańczyć. Hermiona na
początku deptała mu po nogach, bo stawiała opór i nie chciała tańczyć. Malfoy
uśmiechnął się ponownie drwiąco.
- Weź
mnie zostaw do cholery! – warknęła i walnęła go z całej siły w pierś.
-
Nieładnie – warknął. Chwycił ją tak, że się nad nią nachylił, a ona nie miała
drogi ucieczki, ponieważ trzymał ją w pasie.
- Idź
się utop – znów go odepchnęła i chciała uciec z parkietu, ale Ślizgon złapał ją
za nadgarstek. Już po chwili zwykły taniec pary przerodził się w bójkę między
nimi. Malfoy znów robił wszystko, by ją zdenerwować, aż w końcu doprowadzić do
tego, by znów wpadła mu w ramiona i wybaczyła. Ona jednak robiła wszystko, by
jak najszybciej się go pozbyć. W końcu udało jej się wybiec z klubu zostawiając
chłopaka w tyle. Odwróciła się i zobaczyła, że wyszedł z klubu. Och, no nie,
nie i jeszcze raz nie! Czy on nie może dać jej spokoju na Merlina? Skręciła w
jakąś ciemną uliczkę i pognała nią szybko transmutując swoje szpilki na
wygodne, czarne baletki. W tych butach przynajmniej będzie miała szansę.
Wybiegła na główną ulicę. Przystanęła i odetchnęła. Nagle czyjeś ramiona objęły
ją w pasie.
-
Jesteś taka nieznośna – usłyszała nad sobą głos Malfoya i ręce jej opadły.
- Mam
cię dość. Dlaczego nie rozumiesz tego, że ja nie chcę cię widzieć? – odwróciła
się w jego stronę.
- To
dlaczego ty nie chcesz uwierzyć w to, że jestem niewinny i nigdy cię nie
zdradziłem?
Ciszę
przerwał wybijający północ Big Ben. Hermiona opuściła wzrok jednak po chwili
znów spojrzała w szare oczy Malfoya.
-
Najlepiej dajmy sobie spokój.
Gdy
tylko to powiedziała, teleportowała się, zostawiając go samego na pustej
uliczce w Londynie.
~~~~~~~~~~~~~~~
Och, w końcu udało mi się ukończyć notkę! Miałam tak ciężki tydzień, że odetchnęłam z ulgą, kiedy wróciłam dziś do domu. Mam nadzieję, że notka nie jest najgorsza, bo jakoś nie miała pomysłu na ten rozdział. Zapraszam do czytania.
Pozdrawiam
Sheireen ♥
PS: Ta Dziwna prosiła mnie o udostępnienie jej bloga. Są to dopiero początki i jest parę błędów, ale każdy ma prawo do rozwijania swoich umiejętności, a pisanie bloga jet jedną z najlepszych możliwości.
http://dramione-kazdamilosc.blogspot.com/
PS: Ta Dziwna prosiła mnie o udostępnienie jej bloga. Są to dopiero początki i jest parę błędów, ale każdy ma prawo do rozwijania swoich umiejętności, a pisanie bloga jet jedną z najlepszych możliwości.
http://dramione-kazdamilosc.blogspot.com/
super rozdział :) Jak ja kocham ich jak się kucą całują i wszystko co robię :) a i patronus Hermiony już se go wyobrażam taki piękny Smok ah cudo :) czekam na kolejna notke i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńNotka super!(jak zwykle zresztą :-)) Mam nadzieję że Hermiona szybko wybaczy Draco . Swoją drogą mam ochotę użyć cruciatusa na Ronie. Pisz szybko kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny czekam na kolejjna notkę ;))
OdpowiedzUsuńCo ty pieprzysz? Jest świetna ; D Tylko jak dla mnie Draco zachowuje się jak ojciec Miony... Na nic jej nie pozwala bla bla bla xd
OdpowiedzUsuńTeż miałam ciężki tydzień ; /
Czekam na next ; )
Och, to tylko jego zazdrość xd Zwłaszcza, że znaleźli się w takiej, a nie innej sytuacji.
Usuńsupeeeerrr!A ten patronus <33333 musial byc naprawde piekny ^^
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad fretką (xd), ale wyobraziłam sobie smoka jako patrosuna i zostałam oczarowana, więc musiałam to zamieścić w opowiadaniu ^^
Usuńhah , fretka? :D
Usuńto by byłol dobre ;)
Nice :) (a żeby nie kończyć na takim komentarzu powiem jeszcze kilka słów)
OdpowiedzUsuńŁadnie rozegrałaś sytuację z Melodią. Urzekł mnie motyw smoka, a tak na marginesie to uwielbiam jak piszesz te dialogi między Blaisem a Hermioną <3
Oraz klasyczne pytanie:
Kiedy nowy rozdział?
Dużo weny życzę ^^
Pearl
No co tu dużo pisać? Świetnie, wspaniałe, genialne, super fajne, zachwycające, urocze, bajeczne, cudowne, ekstra, kapitalne, nadzwyczajne, niewymowne, piękne, przebojowo, rewelacyjne, wyśmienite, nieziemsko, wystrzałowo....skończyły mi się synonimy <3 . <3 *.*
OdpowiedzUsuńI mam bardzo ważne pytanie: Kiedy następna notka? ;3 / Calla
Dorzucę: anielskie, wyśmienite, błyskotliwe, ciekawe, pomysłowe i również podpiszę się pod powyższym komentarzem.
UsuńF.
ŚWIETNIE . Już nie mogę się doczekać kiedy Herm mu uwierzy :)
OdpowiedzUsuńKarolina:*
super :)
OdpowiedzUsuńto wszystko się potoczyło tak jak bym chciała ... rozdział wyrwany z moich marzeń ♥ A ta sytuacja w klubie... oh ah ♥
mogłabyś tylko dać ciut więcej Ginny i Blaise, hm ? co ty na to ? :)
a tymczasem pisz , pisz !
kocham twojego bloga ♥
Bardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że Draco i Miona szybko się pogodzą. Czekam na kolejną notkę ;)
OdpowiedzUsuńciekawie to wszystko się rozwija, czekam na zdemaskowanie Weasley'a, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper:) niech się wreszcie pogodzą...
OdpowiedzUsuńA ja będę inna i napiszę, że to miła odmiana. Osobiście ubóstwiam Dramione, ale wiecznie zgrana para robi się nudna, a u Ciebie jest inaczej. Hermiona ma pazur, a Draco jest bardzo Malfoyowaty, co bardzo mi się podoba i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Kocham to! Świetny rozdział! Uwielbiam tego zazdrosnego Draco ♥
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszych rozdziałów! Jesteś genialna!
Świetny rozdział!!!...Mam ochotę rzucić avadą w r.Wesley'a i tak rona z małej!
OdpowiedzUsuńWENY
Kirka
O boże GeNIaLNe <3 Kocham, Kocham, Kocham
OdpowiedzUsuńZazdrosny Draco jest boski <3
Czekam NN
Weny
Kurczę twoje opowiadanie jest uzależniające:). Malfoy nic nie traci ze swojej ironii i arogancji, ale jednocześnie jest kulturalny. Taki, jaki powinien być:) a Hermiona się trochę zmieniła, ale też jest bardzo dobrze :). Hmmm... ciekawe, czy Ron ujdzie z życiem xD jak się Malfoy, Melodia, Miona, Ginny i Harry o jego planie dowiedzą... mam nadzieję, że się baaaardzo pomęczy. Już czekam na rozwój akcji :D Weny życzę :D
OdpowiedzUsuńA i fretka to by było coś, ale smok też mnie urzekł :P
UsuńBlaise jako kobieta? hmm.. mogłoby być interesujące ;)z Hermiony to niesamowicie uparta kobieta jest. Sam rozdział jest fantastyczny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWróciłam do domu, wchodzę na twojego bloga i jest! Kolejny, świetny rozdział! Jak dla mnie to mogą się kłócić byle razem :D Najlepsze są takie sceny. Tylko trochę żal mi Dracona, bo on na prawdę nic nie zrobił.
OdpowiedzUsuńHermiona jest zbyt uparta. Jak można gardzić kimś takim jak Malfoy?! :D
Pozdrawiam i życzę weny :)
dramione-something-real.blogspot.com
Nie no jest cudowny, już się nie mogę doczekać kiedy zdemaskują Rona, Życzę dużo weny ♥;D
OdpowiedzUsuńsuperrr <3 czekam na następny rozdział ♥ mam nadzieje ze wkrotce si epogodza xD :D Zapraszam do mnie :3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńPoświęciłam dzisiejszy dzień na przeczytanie wszystkich postów (nie ma to jak nudna sobota) i nie żaluję! :)
OdpowiedzUsuńMiło jest zobaczyć, że nadal istnieją kreatywni ludzie piszący o Hermionie i Draco. Zawsze ich lubiłam ;)
czekam z niecierpliwością na kolejną notkę! :3
jak zwykle super ! mam tylko nadzieję, że w końcu się pogodzą.. czekam na kolejny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Uwielbiam tego zazdrosnego Draco ♥ już się nie mogę doczekać kiedy zdemaskują Rona
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny czekam na kolejna notkę. mam nadzieje ze wkrotce się pogodza :D Jesteś chyba najlepszą blogerką z jaką miałam okazję poznać. Dzięki za miłą rozmowę. To naprawdę cudowne, że masz szacunek do swoich czytelników i ich nie ignorujesz :*** Weny kocie :P
OdpowiedzUsuńKażdy blog ma pewne trudności, by rozpocząć swój żywot na blogosferze, dlatego każdy robi co może, by mu w tym pomóc. Jeżeli chcesz poznać nową zupełnie inną historię Draco Malfoya oraz Hermiony Granger serdecznie zapraszamy na prolog na blogu: http://szklana-magia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMorgan Jede. & Neneyeth. :D
[przepraszam za SPAM, ale SPAMownika nie znalazłam.
[kod: CSS: .header { height:550 px;} wklejony w zaawansowanych, z odpowiednimi liczbami wpisanymi przed px, spowoduje, że blog ładnie
podjedzie' do góry ;) ]
Właśnie skończyłam czytać i jestem zachwycona. Masz talent!!! Czekam na kolejną NN z niecierpliwością!!! ;)
OdpowiedzUsuńKolejny, świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ^.^
Podpisuję się pod pytaniem. Notka jest świetna i coraz lepsza i coraz ciekawsza. Dawaj szybko nową :DD
UsuńZakochałam się w tym filmiku *.* bardzo oryginalne, że dodałaś taki dział z filmami dramione. :)
OdpowiedzUsuńŻyCzę WENYYY
Daisy.
A i pytanie! Kiedy nowa notka?! :D
UsuńZ zapartym tchem przeczytałam całego Twojego bloga (przed chwilą skończyłam :P)
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubie Dramione bo do tej pory czytałam tylko Fremione, na Twojego bloga wpadłam przypadkowo i sie w nim po prostu zakochałam.
Dziewczyno masz naprawde talent i bardzo bogatą wyobraźnie.
Podoba mi sie taka Hermiona jaką Ty opisujesz ;)
Wgle. te jej zdolności manualne i to że jest Animagiem... cudo!!!
Wrrr... Okropny Ron.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
~Anka
Mam nadzieję, że szybko napisesz następną nocię, awww *.*
OdpowiedzUsuńDzisiaj po raz pierwszy weszłam, przeczytałam od początku i się zakochałam *o*
Powiem tylko tyle:
OdpowiedzUsuń♥!
reszta jest zbędna;)
zapraszam :) w piątek prolog !!!
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-hate-love.blogspot.com/
Kocico, przyznaję się bez bicia, że zaniedbałam się i to bardzo. Nie byłam u Ciebie już kawał czasu, jakieś 4 czy 5 rozdziałów. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Od dwóch godzin nadrabiam i czytam wartką akcję jaka się toczy między naszą kochaną "nie-parą".
OdpowiedzUsuńW którejś notce napisałaś, że obniżasz poziom z każdym rozdziałem. Trochę to prawda i trochę nie. Nie łatwo jest prowadzić w sposób zaskakujący taką parę jak Hermiona i Draco, więc prędzej czy później może wydać się czytelnikowi, że się wypalasz, że coś tam jest nie tak. Mnie się pod względem merytorycznym i pomysłami się w sumie podoba. Choć czekam trochę na jakieś dramatyczne zwroty akcji, mniej urywane dialogi.
Nie podoba mi się jednak całość pod względem językowym. Przydałaby Ci się beta. Dużo powtórzeń w ostatnich notkach. Chociaż to na karb rychłego dodawania kolejnych rozdziałów mogłabym zrzucić. ;)
Jakiś taki umoralniający wyszedł ten komentarz :P
aaa i podoba mi się, jak mało delikatnie, ale z troską w tym rozdziale Draco postępuje z Hermioną. Czekam na kolejne części.
buziaki :* jus
Znów wróciłam i mam jak zwykle ogromne zaległości, ale dzisiaj z przyjemnością je nadrobię :)
OdpowiedzUsuńSytuacja miedzy Mioną a Draconem nie przedstawia się słodko. Zresztą po tym wszystkim, to też nie chciałabym go w ogólne widzieć. My jako czytelnicy znamy prawdę, ale ona nie. Niemniej uparta jest ta Hermiona.
Nie lubię postaci Melodii, ale o tym już wcześniej pisałam.
Interesujący jest ten patronus Hermiony, ale jej kreacja na imprezę już niezbyt. Wolałam jednak tą starą Mionę :)
Do cholery kiedy to się skończy kiedy odkryją ze to ron? wybaczą sobie i w ogóle?! boże.......... nie mam sił czuje jak moja życiowa energia mnie opuszcza przez Ciebie Cie Kocham ale kurna nie mogę się ogarnąć!!! kiedy to się skończy!? -.- Proszę bo ja nie umiem sobie z tym poradzić że wszystko im się pieprzy :'(
OdpowiedzUsuńzdanie "Jego dusza nawiedzała ją mówiąc, że wszystko w porządku, ale Hermiona wolałaby być martwa." troche przypomina mi tekst lany del rey <3
OdpowiedzUsuń