Harry
był wściekły na Rona. Miłość miłością, ale nie mógł się tak wpraszać w życie
Hermiony i ją ranić jeśli ona sobie tego nie życzyła. W ogóle miał pewne
podejrzenia co do Rona. Zniknął na cały dzień, a następnie poszedł do Hermiony
niezwykle z czegoś zadowolony. Kiedy wrócił miał taką minę jakby mu coś nie
wyszło. Harry znał go bardzo dobrze i wiedział, co ona oznacza. Ron wszedł do
dormitorium dla chłopców i rzucił się na łóżko. Walnął pięścią w poduszkę.
-
Dlaczego ona zachowuje się tak jakby nigdy nic między nami nie było? – warknął.
Harry milczał przez chwilę zastanawiając się, co odpowiedzieć. Westchnął ciężko
i wydukał tylko.
- A
czego od niej oczekujesz po tym, co jej zrobiłeś?
Ron
spojrzał na niego spode łba.
- Ty
też przeciw mnie?
-
Nie, Ron, ale sądzę, że powinieneś dać jej spokój… - oznajmił, a rudzielec
prychnął – Mówię poważnie.
- Ale
ja ją kocham! – krzyknął.
-
Gdybyś ją kochał to chciałbyś, by była szczęśliwa – wyprostował się Harry.
-
Chcę, ale dlaczego z nim?! Dlaczego nie ze mną?! – ryknął patrząc na niego
wyzywająco – On ją zdradził, a ona nawet mnie teraz nie chce!
Harry
zdziwił się. Malfoy zdradził Hermionę? Szczerze mówiąc on też miał nadzieję, że
Malfoy się zmienił i nie skrzywdzi Hermiony, ale czego się spodziewać po Ślizgonie?
Pewnie chciał ją skrzywdzić i odegrać się za te wszystkie lata. Wstał wściekły
z łóżka. Niech on no tylko go spotka. Jego przyjaciółki nie można tak po prostu
zranić, bawiąc się jej uczuciami.
-
Ron, skąd wiesz, że Malfoy zdradził Hermionę? – spytał. Rudzielec odchrząknął
lekko zestresowany – SKĄD? – powtórzył twardo Harry.
-
Widziałem jak byłem na błoniach – odpowiedział szybko Weasley – Gdzie idziesz?
– zapytał Pottera, którego nogi wiodły już do wyjścia.
-
Przejść się.
Trzasnął
drzwiami. To, co powiedział Ronowi nie było do końca prawdą. Musiał się spotkać
z Hermioną. Zobaczyć jak się czuje. Ruszył do jej prywatnego dormitorium
Prefekt Naczelnej. Drzwi były zamknięte. Zapukał. Zero odpowiedzi.
-
Hermiono, otwórz – powiedział przytykając ucho do dębowych drzwi. Cisza. Może
spała? Zapukał tak głośno, że niektórzy Gryfoni popatrzyli na niego z
pretensją. On sam też się zniecierpliwił. Dlaczego ona do jasnej cholery nie
otwiera? Wyjął różdżkę zza pazuchy i otworzył drzwi za pomocą zaklęcia Alohomora. Usłyszał skrzypnięcie zamka.
Uchylił delikatnie drzwi. To, co ujrzał sprawiło, że nogi wrosły mu w ziemię.
Wszędzie był bałagan. Przez okno wleciało trochę śniegu, a zimny wiatr wygasił
ogień palący się w kominku. Łóżko jak i reszta mebli była połamana. Hermiony
nigdzie nie było. Zaniepokoił się i to bardzo. Z przerażenia zajrzał nawet za
okno. Nie, Hermiona przecież nie zrobiłaby czegoś tak głupiego. Gdzie ona była?
Serce waliło mu jak oszalałe. Rozejrzał się po pokoju. Nagle jego spojrzenie
utkwiło na niedaleko kominka. Łazienka. Dopiero teraz dostrzegł wodę, która
wypływała pod drzwiami i zalewała czerwony dywan. Rzucił się biegiem i szarpnął
za klamkę, która na szczęście uległa. Otworzył szeroko odrzwia i wparował do
środka. Skaleczył się o szkło z rozbitych perfum, których woń unosiła się w
całym pomieszczeniu. Doskonale znał te perfumy. To były te same, którymi
Hermiona psikała się podczas ich przygody z horkruksami, i które zostały
wyczute przez szmalcownika. Ruszył w stronę wielkiej wanny, z której obficie
wylewała się woda. W środku leżała Hermiona. Była blada, ale na twarzy miała
leciutki uśmiech. Szybko wyciągnął ją z wody. Wziął ją na ręce i wybiegł z
łazienki. Machnął przelotnie różdżką, by naprawić łóżko. Szybko położył na nim
dziewczynę. Serce waliło mu jak opętane. Zastosował wszystkie znane mu pomoce w
takich sytuacjach. Wszystko na nic.
-
Hermiono, błagam… - mówił gorączkowo. Nagle Gryfonka szeroko otworzyła oczy i
zakrztusiła się. Przekręciła się na bok i wypluła wodę. Harry odetchnął z ulgą.
Hermiona odkaszlnęła jeszcze parę razy. Wzdrygnęła się z zimna, ponieważ miała
na sobie tylko mokrą, liliową bieliznę.. Potter widząc jej reakcję podniósł się
z łoża i szybko naprawił okno i rozpalił różdżką ogień w kominku. Usiadł obok
rozdygotanej dziewczyny.
- Co
cię napadło? – spytał. Hermiona spojrzała na niego i zarzuciła mu się na szyję.
-
Harry, to nie tak. Proszę cię… Ja nie jestem typem samobójcy. To po prostu
chwila słabości… Ja, ja nie panowałam nad sobą. I jeszcze Ron… - rozpłakała się
ponownie. Harry mocniej ją przytulił i pogładził po mokrych włosach.
- Już
spokojnie, Hermiono. O co chodzi z Ronem? – spytał delikatnie. Czuł się
okropnie wypytując ją o to, ale musiał się dowiedzieć. Taki już był.
-
O-on pokaza-ał mi te zdjęcia – oddychała szybko i urywanie – Na nich był Draco…
i o-ona.
Schowała
głowę w jego ramię, które natychmiast stało się mokre od łez. Harry nie
wiedział, co zrobić. Nie był dobrym pocieszycielem. Miał nadzieję, że
przynajmniej w połowie pomoże jej teraz swoją obecnością. Wolał nie wiedzieć,
co by się stało, gdyby się nie zjawił. Hermiona była jedną z najważniejszych
osób w jego życiu. Nie wyobrażał sobie tego, że mógłby ją stracić bezpowrotnie.
Już raz myślał, że zginęła. Nie chciał przeżywać tego ponownie. To za bardzo
bolało. Obejmował dziewczynę mocno i gładził delikatnie jej włosy. Jej szloch
coraz rzadziej się urywał, aż w końcu się uspokoiła. Oddychała spokojniej, ale
wciąż się od niego nie odrywała. Hermiona była mu bardzo wdzięczna. Prawdziwy
przyjaciel. Chyba tylko on i Ginny jako jedyni go nie zawiedli. Na nich mogła
polegać. Byli dla niej prawdziwym oparciem.
-
Dziękuję – wyszeptała wciąż nie odrywając twarzy od jego ramienia. Przypomniała
sobie ich taniec w namiocie, kiedy Ron ich opuścił. Wtedy cierpiała z jego
powodu i to Harry był przy niej. Teraz było tak samo, tyle że cierpiała z
powodu Malfoya. Z powodu człowieka, któremu zaufała i myślała, że będzie mogła
ufać wiecznie. Jak mógł tak bardzo ją zranić? To nie było w porządku. Co się
stało, że tak nagle mu się odmieniło? Nagłe skrzypnięcie drzwi sprawiło, że
oboje z Harrym poderwali głowy.
-
Och, zamknij się ty skretyniały Gryfonie, mogę wchodzić gdzie mi się podoba,
nawet do waszego domu – wydarł się do kogoś z pokoju wspólnego – Hej, skarb… -
głos mu się urwał. Łypnął groźnie na dwóch obejmujących się Gryfonów.
- No
proszę, ledwo wychodzę na dłużej, a ty lecisz do Pottera? – warknął – Dlaczego
do cholery jesteś w samej bieliźnie i go obejmujesz?! – krzyknął. Hermiona była
jak spetryfikowana. Kiedy się pojawił jej serce mocniej zabiło. Patrzyła
beznamiętnie w twarz chłopaka, którego kochała i który ją zdradził. Miała
ochotę się rzucić na niego z pazurami i całą swoją złość, która się w niej
zaczynała zbierać wylać na niego. Harry jednak był szybszy. Ruszył z pięściami
do Malfoya.
- Ty
gnido! Jak śmiesz się jeszcze normalnie tutaj u niej pokazywać! Jak śmiesz
robić jej takie świństwa!
-
Hej, Potter, spokojnie! – spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, ale i
wściekłością – Ja nic jej nie zrobiłem! To ty się z nią obściskujesz, kiedy
tylko wychodzę!
Harry
właśnie miał go uderzyć, ale Hermiona była szybsza. Dotarła do Malfoya i
uderzyła go z całej siły w policzek. Spojrzał na nią z irytacją.
- Co
to miało do cholery znaczyć, Granger? – podniósł głos. Była wściekła, ale w jej
oczach zabłysnęły łzy bólu. Draco był kompletnie zdezorientowany. Co on takiego
zrobił? Wyszedł tylko na spotkanie z Melodią i normalnie rozmawiali o tym, czym
będzie się zajmować i co ma zamiar zrobić. Przynajmniej to pamiętał. Może Granger
już sobie pomyślała, że coś tam razem robili? Nie, przecież mówił jej, że nie
ma o co być zazdrosna. Kochał ją i nikogo więcej. Ona była tą jedyną, więc o co
chodzi z tymi scenami.
-
Zdradziłeś mnie i śmiesz się pytać? – syknęła – Zawiodłeś mnie! – uderzyła go w
umięśniony tors wściekła.
-
Słucham?! – nie mógł uwierzyć – Co ty znów wygadujesz, Granger?!
-
Harry, czy możesz wyjść? – spytała z opanowaniem Hermiona.
-
Jesteś pewna? – obrzucił Malfoya pogardliwym spojrzeniem.
-
Absolutnie. Dziękuję ci za… - urwała. Nie chciała, by wydało się to, że
próbowała się utopić, by zapomnieć o wszystkim i nie czuć więcej bólu.
- Nie
trzeba – uścisnęła go krótko, co Malfoy obrzucił nierozumiejącym spojrzeniem.
Czy oni go wkręcają i zaraz Granger wybuchnie śmiechem oznajmiając mu, że to
tylko żarty? Jednak gdy dziewczyna zamknęła drzwi i na niego spojrzała,
wiedział, że to nie są żadne żarty. Mógł się domyślić. W końcu odciśnięta dłoń
na policzku wciąż go piekła. Hermiona podeszła do kominka i z ulgą podniosła lekko
nadpalone jedno zdjęcie. Nie mogła patrzeć na całującą się parę. To wciąż było
bolesne. Rzuciła zdjęciem w Malfoya. Podniósł je i spojrzał z niedowierzaniem
na samego siebie całującego się z Melodią. Ale jak?! Spojrzał na Hermionę,
która była wściekła, ale wiedział, że w środku ją to boli. Z pewnością była
bardzo wściekła. Od razu zobaczył rozwalone pomieszczenie, ale pierwsze, co go
zainteresowało to Potter i Granger obejmujący się. Teraz już wiedział czemu. On
ją tylko pocieszał.
- Granger,
ja nie wiem skąd masz to zdjęcie, ale ono nie jest prawdziwe – oznajmił.
Uśmiechnęła się ironicznie.
-
Jesteś żałosny. Czarodziejskiej fotografii nie da się przerobić i doskonale o
tym wiesz! – prychnęła. Nie wiedział, co powiedzieć. Owszem wiedział o tym, ale
to nie było możliwe. Przecież oni tylko i wyłącznie rozmawiali. Był tego pewny.
I Melodia by to wszystko potwierdziła. Ta fotografia nie może być prawdziwa.
- I
co nic nie powiesz? – spytała wyzywająco.
- Ona
nie jest prawdziwa. Tutaj jest coś nie tak!
- Nie
wykręcaj się! Całowałeś się z nią parę godzin po tym jak się całowaliśmy! –
krzyknęła – Brzydzę się tobą!
Draco
się wkurzył. Ktoś tutaj go bardzo nie lubi i chce zepsuć jego związek z
Granger. Tylko jedna osoba przychodziła mu na myśl. Weasley. A kto inny mógł to
zrobić. Podszedł szybko do Granger.
- Nie
zbliżaj się! – wskoczyła na łóżko z lekkim strachem. Co się stało, że nagle do
niej podszedł? Niech on da jej spokój! Zdradził ją i zranił! Nie zamierzała się
nad sobą rozczulać i słuchać jego wyjaśnień. To koniec! Ona nie zamierza tego
ciągnąć. Nie z nim.
-
Granger, ja nie wiem, co tutaj się dzieje! Ja nic o tym nie wiem! – wkurzył
się.
-
Kłamiesz!
-
Wcale nie! Dlaczego miałbym cię okłamywać?!
-
Ciągle to robisz!
- Nie
zarzucaj mi kłamstwa, Granger! – krzyknął stojąc obok łóżka. Popatrzyła na
niego wściekła.
-
Możesz to wyjaśnić, a później wyjść – oznajmiła i założyła ręce na piersiach.
Draco obrzucił spojrzeniem ją, a później jej ciało. Nie była idealnie chuda.
Miała kobiece kształty, a brzuch był lekko odstający, ale nie dużo. Podobała mu
się i to bardzo. Dlaczego muszą być właśnie w jakimś konflikcie, którego on nie
rozumiał? Och, daj spokój idioto i się skup, a nie się gapisz na jej ciało!
- Nie
mam z czego się tłumaczyć, Granger – odpowiedział twardo.
- W
takim razie możesz wyjść – wskazała mu drzwi.
- Nie
mam zamiaru – postawił się.
- Coś
ci powiedziałam – podniosła głos. Wskoczył na łóżko, a ona natychmiast się
odsunęła. Zeskoczyła z łóżka, a on zrobił to samo. Nagle dostrzegł przez
otwarte drzwi całą zalaną łazienkę. Kawałki szkła i mokry dywan w pokoju.
Spojrzał na Granger, która zauważyła to, gdzie padło jego spojrzenie. Jej
brązowe, cudowne oczy były zlęknione. Draco zlustrował jej mokrą bieliznę. Nie…
To niemożliwe.
-
Granger, czy ty próbowałaś się utopić? - nie wiedział jak mogła w ogóle
próbować. Zrozumiał jak wiele musi dla niej znaczyć. Teraz jednak myślała, że
ją zdradził, choć w cale tak nie było. Miał nadzieję. Te zdjęcia były przecież
autentyczne, a on sobie o niczym nie przypominał. Objęła się za ramiona i
odwróciła wzrok. W jej oczach zaszkliły się łzy. Podszedł do niej chcąc ją
objąć. Natychmiast go odepchnęła.
- Nie
dotykaj mnie! Brzydzę się tobą! Jak mogłeś w ogóle do tego doprowadzić! Ufałam
ci, a ty mnie zawiodłeś! – krzyczała – Wyjdź mi stąd - rozkazała.
Draco
patrzył na nią. Czuł się taki bezradny. W głębi duszy czuł się winny. Ale
dlaczego? On przecież nic nie zrobił.
-
Słyszałeś, co powiedziałam?! WYJDŹ! – ponownie się na niego zamachnęła, ale w
połowie drogi zatrzymała rękę. Szybko natomiast zakryła nią usta i się
rozpłakała. Draco nie mógł znieść tego widoku.
-
Jeśli dowiem się, kto nam to zrobił, to mu nie daruję – odpowiedział tylko i
wyszedł zostawiając ją samą z tysiącami myśli i łzami na policzkach.
Krzyki
podekscytowanych uczniów, którzy rozmawiali wesoło i cieszyli chwilą. Trybuny.
Czerwień i złoto. Zieleń i srebro. Głos komentatora rozbrzmiewający i niosący
się po błoniach. Chłód i śnieg. I ona. Hermiona stała i kibicowała zawodnikom
poubieranym w czerwone szaty i śmigającym na szybkich miotłach. Wyczyniali
takie cuda w powietrzu, że Hermiona drżała za każdym razem. To niebezpieczny
sport. Zawsze to powtarzała chłopakom, ale oni nie chcieli jej słuchać. I co?
Harry miał już przez jego pasję tyle wypadków, że nawet nie miała ochoty
liczyć. Hermiona całym sercem kibicowała Gryfonom. Wydzierała się na cały głos
dopingując swój dom. Grali perfekcyjnie, a przede wszystkim czysto. Harry był
świetnym kapitanem. Ginny właśnie zdobyła gola dla Gryfonów, ale już po chwili
Ron nie obronił bramki od Zabiniego. Hermiona zauważyła, że Ruda i Diabeł
zachowują się, jakby grali tylko między sobą. Jakby cała gra się nie liczyła.
Walczyli zawzięcie strzelając najwięcej goli. Szli łeb w łeb. Ron za każdym
razem, gdy obronił bramkę przed kaflem patrzył w jej stronę. Ona jednak
udawała, że tego nie widziała i obserwowała Harry’ego. Czarnowłosy latał
czujnie wypatrując złotej piłeczki. Niedaleko niego kręcił się Malfoy. Ukłucie
w sercu. Wczoraj płakała całą noc. Nie mogła przestać. Nigdy nie spodziewałaby
się, że to aż tak będzie boleć. Zamierzała jednak być twarda i nie dać po sobie
tego poznać. Dzisiaj po meczu zamierza pójść do Malfoya i powiedzieć mu, że z
nimi wszystko koniec. Owszem, nie byli parą, ale nie chciała, by sobie coś
ubzdurał, że może mieć jeszcze jakiekolwiek szanse. Zakochała się. A kochać go
to nic dobrego. To zwyczajny grzech.
-
Draco Malfoy wypatrzył znicza! – rozległ się głos komentującego. To trybunach
rozległy się krzyki wszystkich czterech domów. Większość dziewczyn westchnęła
widząc Malfoya w akcji. Ona tylko pokręciła głową.
-
Harry Potter siedzi mu na ogonie. Moi kochani cóż to za gra! Ginny Weasley
zdobyła gola dla Gryfonów i dom lwa prowadzi, a nie Blaise Zabini leci z kaflem
prosto na Rona Weasleya, strzeli gola! Nie! Jednak nie strzelił! Weasley
obronił! Och! To Adrian Pucey odbił
tłuczka w stronę szukającego Ślizgonów! Draco Malfoy jednak zrobił unik!
Weasley puścił gola!
Po
trybunach rozeszły się załamane odgłosy Gryfonów, Puchonów i Krukonów, a
Ślizgoni zaczęli śpiewać „Weasley jest naszym królem”. Hermiona spojrzała z
niepokojem na Rona. Był cały czerwony na twarzy. Chwila. Co on robił?!
-
Drodzy państwo, Ron Weasley opuścił bramkę i wyrwał pałkę Colinowi Creeveyowi i
odbija tłuczka prosto w szukających! Potter i Malfoy idą łeb w łeb w ogóle nie
przejmując się tłuczkiem za nimi. Pałkarze Ślizgonów lecą już na pomoc swojemu
szukającemu! Potter robi unik odlatując w bok! AŁĆ!
Wszyscy
wydali okrzyk, a Hermiona zakryła przerażona usta dłonią. Malfoy dostał
tłuczkiem w rękę. Próbował się utrzymać na miotle, ale najwidoczniej miał coś z
ręką, bo nie mógł się złapać. Spadł z miotły. Hermiona się przeraziła. Nie!
Jemu nie może się nic stać. Wyciągnęła różdżkę i wykrzyczała zaklęcie,
przeciskając się przez tłumy. Zaklęcie spowolniło lot, ale Ślizgon i tak mocno
walnął w ziemię. Pierwsza wpadła na boisko. Obok niej zgromadziły się drużyny.
Ślizgoni od razu rzucili się na Gryfonów.
-
Oszustwo! Weasley opuścił bramkę i wyrwał pałkę Puceyowi! – darli się. Krzyki
przerodziły się w rękoczyny. Ginny dostała w wargę, która rozcięła się
paskudnie. Blaise warknął na kumpla z drużyny i podleciał do Rudej. Przy
Malfoyu zgromadzili się nauczyciele. Druga część rady pedagogicznej rozdzielała
kłócące się domy. Hermiona klęczała obok blondyna. Wzięła jego rękę, by
sprawdzić puls. Ujrzała złote skrzydełka wystające spod jego palców. To on
złapał znicza. Nagle chłopak otworzył oczy.
-
Hermiona? – zdziwił się. Syknął z bólu, ponieważ głowa pulsowała mu
niemiłosiernie.
- Cii
– uspokoiła go. Nie obchodziło jej teraz to, że ją zdradził. Teraz nie. Miała
nadzieję, że nic mu nie będzie. Zabrali go do Skrzydła Szpitalnego. Hermiona
podeszła natomiast do dyrektorki i pokazała jej złotą piłeczkę.
-
Ślizgoni wygrali 320 do 190! – rozległ się zadowolony głos komentatora. Wśród
zgromadzonych słychać było krzyki zadowolonych Ślizgonów. Gryfoni natomiast się
załamali, a w szczególności Harry i Ron. Hermiona była na to obojętna. Nigdy
nie przejmowała się meczami quidditcha. Obawiała się o stan Malfoya. Powinna
pójść teraz do Skrzydła Szpitalnego i zobaczyć, co z nim… Nie! Stop, stop,
stop! Nie mogła! Jak to będzie wyglądać? Zdradził ją, a ona teraz będzie do
niego gnać, by sprawdzić jak się czuje. Niech Melodia do niego idzie! W końcu
to ją wybrał. Ona nie będzie się w to angażować. Miała pójść z Ginny, ale ona
gdzieś zniknęła z Blaisem. Harry nie zwrócił na to uwagi po pierwsze dlatego,
że był zbytnio roztrzęsiony przegraną, a po drugie dlatego, że rozmawiał
ostatnio z Ginny i oboje zgodzili się na to, by zostać przyjaciółmi. Ginny była
bardzo zadowolona z tego powodu, bo zależało jej na kontaktach z Harrym. Nie
chciała marnować ich przyjaźni. Hermiona podeszła do Harry’ego, by go
pocieszyć.
-
Hermiono, ty nie rozumiesz. Quidditch to jedyna rzecz, na której wygranie
zależało mi najbardziej. To nie jest tylko gra…
- No
jasne, przecież ja nic nie rozumiem – zdenerwowała się lekko. Odeszła
zostawiając go z drużyną. Sama nie wiedziała, co ją ugryzło. Ruszyła samotnie
po błoniach. Nie poszła jednak do zamku. Nogi wiodły ją same. Nie myśląc
ruszyła przez gęstwiny i znalazła się na polance. Wodospad był zamrożony i
wyglądał jak góra lodowa, po której spływa lawina. Gdzieniegdzie wystawały
zielone krzaczki. Ich polana. Ta, która odkryli podczas balu. Usiadła na białej
zaspie śnieżnej. Sumienie ją gryzło, a serce było ciężkie jak głaz. Wiedziała
już czemu. Wczoraj życzyła Malfoyowi wszystkiego najgorszego, a dzisiaj
przydarzył mu się wypadek. Ale… to przecież absurdalne! Jej słowa nie mogły na
to wpłynąć. To zwykły zbieg okoliczności. Ona nigdy nie chciałaby, by przez jej
zło życzenie stała się komuś krzywda. Zresztą ona nigdy nikomu źle nie życzyła.
Mogła się pocieszyć jedynie myślą, że to ona uratowała go od roztrzaskania się
o ziemię. Położyła się na zimnych śniegu i wpatrzyła w szare niebo, które
zwiastowało burzę. Malfoy ma takie piękne oczy jak to niebo. Och! Poderwała
się. Nie była w stanie nawet patrzeć na głupie niebo i to przez niego! Szybkim
krokiem przebrnęła przez gąszcz oddzielający tę krainę od Hogwartu. Weszła do
zamku i od razu skierowała swoje kroki do pokoju wspólnego Gryffindoru.
Panowała tam ponura atmosfera z powodu przegranej. Drużyna piła piwo kremowe
nie odzywając się do siebie i znosząc te męki w ciszy. Ona pognała do dormitorium
dla dziewczyn. Tam natomiast chichotały w najlepsze dziewczyny z jej roku. Ze
swojego roku z Gryffindoru znała tylko Clemense i Ginny. Do innych dziewczyn
nie była przekonana. Strasznie odczuwała brak po Lavender i Parvati, czego w
życiu by się nie spodziewała. Wycofała się więc i weszła do swojego prywatnego
dormitorium. Śnieżynka skakała wesoło po jej pokoju. Hermiona pochwyciła ją
delikatnie i usiadła z nią na łóżku. Śnieżynka zaczęła gnać szczęśliwa po
łóżku. Obecność Hermiony zawsze tak wpływała na tę puszystą, słodką kulkę,
która zresztą poprawiała humor samej właścicielki. Położyła się na łóżku i
pogłaskała zwierzątko. Spojrzało na nią szarymi oczkami. Hermiona wydała cichy
jęk. Znów to samo. Nawet oczy jej pupila są takie same jak Ślizgona. Odwróciła
się od zwierzaczka i wtuliła głowę w poduszkę. Nagle za oknem grzmotnęło i
rozpadał się deszcz. Prawdziwa ulewa. Hermiona uznała, że najlepiej będzie jak
od razu pójdzie do Malfoya i zakończy tę żałosną zabawę. Gdyby jeszcze to była
zabawa. Najwidoczniej niestety dla niego była. Zaskoczyła Gryfonów, kiedy
zdecydowanym krokiem wyszła przez dziurę w portrecie Grubej Damy. Ruszyła do
Skrzydła Szpitalnego. Była tak zamyślona, że nie zauważyła jak wpadła na kogoś
wysokiego. Ledwo zachowała równowagę. Spojrzała do góry i zobaczyła Rona.
Chował różdżkę do kieszeni.
- Co
ty tutaj robisz? – spytała. Rzeczywiście to było dziwne. Dlaczego miałby iść do
Malfoya do Skrzydła Szpitalnego lub przynajmniej kręcić się obok niego? Ron
spojrzał na nią lekko zdenerwowany.
-
Idziesz do niego. Po tym, co ci zrobił – wytknął jej nie odpowiadając na
postawione przed nim pytanie.
- Nie
twój interes, Weasley – jadowicie podkreśliła jego nazwisko i wyminęła nawet
się nie odwracając. Weszła cicho do Skrzydła Szpitalnego. Było puste.
-
Szukasz kogoś, kochana? – usłyszała głos Pani Pomfrey.
-
Draco Malfoy, czy on…?
-
Wyszedł chwilę temu. Bardzo dziwne, że nie minęliście się po drodze.
-
Dziękuję – odparła i wybiegła z pomieszczenia byle jak najszybciej dogonić
blondyna zanim wejdzie do pokoju Ślizgonów. Owszem znała hasło, ale jakoś nie
uśmiechało jej się wchodzić tam. Niestety chyba była zmuszona. Po drodze w
ogóle nie spotkała Malfoya. Zapewne poszedł skrótami. Stanęła pod zimną,
kamienną ścianą i powiedziała hasło. Od razu dobiegła ją głośna muzyka.
Ślizgoni szaleli i cieszyli się z wygranej. Chciała przejść ukradkiem pod
ścianą. Po raz pierwszy cieszyła się, że nie jest ubrana w kolory swojego domu,
tylko w czarne, skórzane rurki i zwykłą, beżową koszulkę z małymi, złotymi ćwiekami.
Nie rzucała się tak bardzo w oczy. Niestety nie była także niewidzialna.
-
Miona! – usłyszała swoje imię i zatrzymała się zagryzając wargi. Podszedł do
niej uradowany Blaise Zabini.
- Hej
– powiedziała nieco skrępowana.
- Co
cię do nas przywiało? – spytał i wepchnął jej w rękę drinka.
-
Malfoy. Jest może?
Blaise
uśmiechnął się zadowolony.
- W
swoim prywatnym dormitorium. Leć do naszego kaleki zanim inna to zrobi –
roześmiał się. Hermiona wymusiła w sobie uśmiech, który i tak wyglądał jak
grymas. Ruszyła po schodach, a następnie korytarzem. Po chwili znalazła się
przed drzwiami, na którym ozdobnym pismem było wygrawerowane na srebrnej
tabliczce Draco Malfoy, a pod spodem
„wstęp bez zgody tylko dla: Blaise
Zabini, Teodor Nott, Pansy Parkinson, Hermiona Granger”. Hermiona podniosła
brwi, gdy zauważyła swoje imię i nazwisko na tej tabliczce. A to dobre! Mogła
sobie wchodzić do dormitorium chłopaka bez pukania, kiedy jej się żywnie
podobało. Dziwne, że tak bardzo jej zaufał. Weszła więc do środka gotowa
powiedzieć mu i wygarnąć w twarz. Stanęła jednak jak wryta w przejściu, kiedy
zobaczyła całującego się Malfoya z czarnowłosą dziewczyną. Znów poczuła złość,
łzy pod powiekami i najgorsze ze wszystkich uczuć, uczucie zawiedzenia. Jeszcze
wczoraj mówił jej, że to nieprawda i zrobi wszystko, by to wyjaśnić. Teraz
miała niezbity dowód na to, że ją zdradzał. Widziała to na własne oczy, a nie
na zdjęciu.
-
Przepraszam, że wam przeszkadzam – odparła chłodno – Ale tylko na chwilę.
Para
oderwała się od siebie i spojrzała w jej stronę. Hermionę trochę ugodziło to,
że się od siebie nie odsunęli tylko wpatrywali wyczekująco. Pewność siebie
trochę ją opuściła. Rozejrzała się po pokoju. Wszystko było takie samo jak
ostatnim razem go opuściła. Na stoliku niedaleko kanapy leżały tylko dwa
kieliszki i malutka, pusta ampułka.
-
Wybacz, Granger, ale nie mam tyle czasu na ciebie – odpowiedział lekceważąco
Malfoy. Coś się w niej zagotowało.
- I
ty niby chciałeś mi tłumaczyć to, że mnie nie zdradziłeś – warknęła odzyskując język.
Malfoy zmrużył oczy i wstał. Jeszcze nigdy nie wydawał jej się tak wysoki i
silny.
- Ja
cię zdradziłem? – prychnął – My nigdy nie byliśmy razem. Byłaś tylko zabawką w
moich rękach dziewczyno! – parsknął ironicznie. Popatrzyła na niego wściekła
jeszcze bardziej zraniona niż wczoraj.
- Ty
podły, kłamliwy, arogancki dupku! – wyciągnęła różdżkę, co on skomentował
podniesieniem brwi.
- No
dalej, co zamierzasz zrobić? – spytał podchodząc. Im bliżej był, tym bardziej
różdżka w jej ręku drżała. Nie była w stanie mu nic zrobić. Zbyt bardzo go
kochała.
- Co
ci się stało? – jej głos był cichy.
-
Mówiłem ci już, że szybko się nudzę – podszedł do niej na tyle blisko, że
celowała różdżką prosto w jego serce. Z trudem utrzymywała kontakt wzrokowy –
Przegrałaś, Granger – syknął. Jego głos opanował ją całą. Każdy cal jej ciała.
Każdy por skóry. Miał rację. Przegrała. Dała się wykorzystać. Opuściła różdżkę.
-
Wcale nie byłeś taki świetny – odpowiedziała i odwróciła się od niego. Chłopak
się wściekł. Bezczelnie go zignorowała. Miał nadzieję, że tak jak każda zacznie
go błagać o to, by z nią został. Granger zawsze będzie sobą. Ale był z siebie
dumny. Udało mu się nawet z nią. Popatrzył na Melodię, która przyglądała się
tej scenie ze znudzeniem. Draco nie czuł się sobą. Hermiona już otwierała
drzwi, kiedy nagle same się przed nią zatrzasnęły. Natychmiast spojrzała w
stronę Ślizgona.
-
Wypuść mnie – rozkazała.
-
Melodio, kochanie, możesz na chwilę nas opuścić? – spytał. Dziewczyna
uśmiechnęła się i pocałowała go namiętnie i wolno. Następnie zniknęła wśród
zielonych płomieni.
- Jak
możesz mi to robić? – wycedziła przez zęby Hermiona. Draco tylko uśmiechnął się
szelmowsko.
-
Chyba nie myślałaś, że jesteś tą jedyną? – roześmiał się ironicznie. Miała
ochotę go uderzyć. Powstrzymała jednak tą chęć. Nie zasługiwał nawet na to.
- Nie
chciałabym nigdy w życiu być z kimś takim jak ty – podniosła głos.
- Ja
też nie chciałbym szlamy – spojrzał na nią pogardliwie. Hermiona powstrzymała
łzy. On ranił tak dobrze. A ona chciała tylko, by on ją chciał. Czy to tak
wiele?
- A
ja pieprzonego śmierciożercy i zabójcy – odpowiedziała zanim ugryzła się w
język. Malfoy zrobił wściekłą minę. Cofnęła się o krok.
-
Pożałujesz tego, Granger – warknął i podszedł do niej. Hermiona widząc, że do
niej idzie szybko wbiegła do łazienki. Ledwo zdążyła się zamknąć. Ślizgon
zaczął szarpać klamkę.
-
Odwaga to podstawa u Gryfonów, a ty się zamykasz jak jakiś tchórz! – ryknął.
Hermiona dla własnego bezpieczeństwa zabezpieczyła drzwi różdżką tak, że
zaklęcie otwierające zamki nic mu nie pomoże. Oddaliła się od drzwi i oparła
się przestraszona o ścianę naprzeciw nich. Malfoy nienawidził jak mu się
przypominało o tym, co robił w przyszłości. Ona sama się zagalopowała. Przecież
on był do tego zmuszany. Grożono mu. Ślizgon ciągle dobijał się do drzwi. Łzy
bezwiednie spłynęły jej po policzkach. Wpakowała się w kłopoty. Tym razem nikt
jej nie pomoże. Wiedziała, że Malfoy nic jej nie zrobi. Nie bił kobiet. Ale w
takim razie, co chciał jej zrobić? Drzwi wypadły z zawiasów, a ona krzyknęła i
wycofała się w kąt łazienki. Ślizgon zbliżał się do niej cały wściekły Złapał
ją za nadgarstki i wyciągnął z łazienki. Rzucił ją na łóżko.
-
Przeproś! Nie masz prawa tak do mnie mówić! – krzyknął.
- A
ty niby masz prawo mówić do mnie „szlama”? – postawiła się i wycofała na przód
łóżka. Malfoy pochylił się nad nią. Jego oczy rzucały błyskawice.
-
Powiedziałem, żebyś przeprosiła.
Hermiona
się rozpłakała. Co się z nim działo?! Dlaczego ją tak ranił?! Malfoy patrzył z
pogardą na jej łzy. Hermiona jedną ręką sięgnęła po dzban z wodą, który był w
połowie napełniony. Jednym ruchem wylała wodę na twarz Malfoya. Chłopak zaklął,
a ona szybko wyrwała się z jego uścisku. Cała roztrzęsiona oparła się o ścianę
jak najdalej Malfoya. Chłopak przez chwilę się nie ruszał. Złapał się za głowę
jakby zrobiło mu się słabo. Otrząsnął się i rozejrzał zdezorientowany po
pokoju. Zobaczył wyłamane drzwi z zawiasów i zlęknioną Hermionę, której twarz
błyszczała od łez. Co się stało? Nie mógł sobie jakoś przypomnieć. Co Gryfonka
u niego robiła i dlaczego była w takim stanie? Ostatnie, co pamiętał to, to jak
wychodził ze Skrzydła Szpitalnego. Próbował sobie przypomnieć, ale nic mu to
nie dawało. Miał zaniki pamięci, czy jak? Podniósł się z łóżka, a Hermiona
zadrżała.
-
Uratowałaś mnie na meczu… - przypomniał sobie. Była wtedy taka czuła, chociaż
zaledwie dzień temu oskarżyła go o zdradę.
- Człowieku
ty jesteś chory – odpowiedziała przerażona. Cała się trzęsła.
-
Granger, co się tutaj stało?
-
Całowałeś się z tą zdzirą! Nie mów, że nie pamiętasz!
Dracona
ponownie zatkało. Znów to samo. Jak to możliwe, że on o niczym nie wiedział? Do
cholery ktoś naprawdę próbuje zepsuć mu życie z Granger.
-
Nic, a nic… Granger, uspokój się. Cokolwiek się tutaj wydarzyło… Ja nic nie
pamiętam.
-
Lecz się – odpowiedziała patrząc na niego wciąż z lękiem. Bała się o siebie i o
to, co się z nim działo. On był chory psychicznie. Jak mógł najpierw na nią
wrzeszczeć, a teraz zachowywać się tak jakby nic się nie stało i to on był tym
poszkodowanym?
-
Koniec z nami – powiedziała stanowczo. Spojrzał na nią niedowierzając.
- Jak
to „koniec”?
-
Malfoy, my nie możemy tego ciągnąć. Przed chwilą chciałeś mnie skrzywdzić, a
teraz zachowujesz się jakby ta cała sytuacja była ci obca…
-
Granger, ja naprawdę… - zaczął.
-
Nie, proszę cię, nie kończ – odparła – Zastanów się nad sobą, a następnie wtedy
wróć.
Powiedziawszy
to wyszła zostawiając go samego. Niezauważalnie przebrnęła przez zatłoczony
pokój z opuszczoną głową. Twarz miała całą opuchniętą od płaczu. Weszła do
lochów. Idąc na górę czuła jak jej serce pęka z każdym krokiem. Kiedy wyszła
przez tamte drzwi, część niej umarła. Już za nim tęskniła myśląc o tym jak
zwykli się całować. Ale podjęła decyzję. Oni nie mogli być razem. Chciała, by
było jak dawniej, ale los wykradł go z jej życia. Spojrzała przez okno na
szalejącą burzę i zamknęła oczy.
Zawsze
zakochiwałam się w niewłaściwych facetach
Rzeczy,
które są złe, zawsze dobrze smakują.
~~~~~~~~~~~~~~~
Notka miała być jutro, ale nie mogłam się powstrzymać, by jej nie dodać. Zresztą po co przetrzymywać ją skoro jest gotowa? Nie chcę Was utrzymywać w niepewności. Dziękuję za masę komentarzy pod ostatnią notką. Naprawdę bardzo miło mi się to wszystko czyta, mimo iż w każdym jest jakieś przekleństwo na Rona xd. Jeśli chodzi o Wasze podejrzenia, co do Amortencji to nie ma co się oszukiwać. Przez nią Draco zachowuje się tak, a nie inaczej. Następna notka nie wiem, kiedy się pojawi. Mam nadzieję, że wyrobię się w ciągu tych 3-4 dni. Cały tydzień mam zawalony kartkówkami, sprawdzianami, poprawkami, nadrabianiem -,- Ugh. Mam nadzieję, że jakoś wyrobię i nie zwariuję.
Pozdrawiam i ściskam
Sheireen ♥
Ja p******* !!! Ron ty debilu!!! Boże weź wszystko szybko napraw bo w depresje popadne !!
OdpowiedzUsuńBoze nie wierze . Siedze i rycze ;( mam nadzieje ze , Ron w końcu zrozumie co zrobił i sie so wszystkiego przyzna i ze Herm i Draco sie pogodzą i będą razem :-) czekam na kolejny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńNo no miałaś rację rozdział powala z nóg :) Uwielbiam go i nie mogę doczekać się następnego !
OdpowiedzUsuńCałuski Karolina :*
Hej :) mam dzisiaj jakiś zły dzień, a po przeczytaniu tego rozdziału płacze. To jest silniejsze ode mnie :/ czasem tak po prostu mam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) powinnam wymienić chyba z tysiąc komplementów żeby pogratulować Ci talentu, ale jeśli napisze, że ten blog stał się już częścią mojego życia to wyjdzie na to samo :)
Pozdrawiam serdecznie:*
hyhyhyhyyhyy ;DD
OdpowiedzUsuńchcemy więcej !
załamie się jeśli dalej tak będzie. w poprzednim komentarzu pisałam aby Draco doprowadził do stanu krytycznego tego debila, ale zmieniłam zdanie ma go ZABIĆ! albo on go zabije albo ja xD. było w tym rozdziale kilka błędów (np. zrobiłaś powtórzenie imienia królika,[dobra wiem czepiam się ;P]) ale notka jest Cudowna, piekna, śliczna, the best itd.
OdpowiedzUsuńmam tylko małe pytanku przewidujesz Happy end czy nie? o ile to nie tajemnica :)
weny
Hahah xd
UsuńPomogę Ci z ogromna przyjemnością zabić Ronalda! :D
Przewiduje dla niego śmierć okrutna, powolną, tragiczna xd
Zginie na skraju zakazanego lasu xd
I zje go Puszek :D
Albo nie ! Specjalnie dla niego uwarze Eliksir żywej smierci :D buhahahahhaha xd taaaaak xd albo porwe go i zaprowadze do Aragoga xd
Chyba napisze książkę- milion sposobów na zabicie Ronalda Weasleya :D
A wg rozdział boski . Naprawdę jestem taka wkurwiona na Rona ze słowa tego nie wyraza xd może czyny :D
Mam nadzieję ze Draco to wszystko jakos wyjaśni :c może weźmie swoje wspomnienia , zaprowadzi Hermione do Myslodsiewni i pokaże jej to wszystko :x
Boże jestem nienormalna.
Przepraszam za taki beznadziejny komentarz xd dzisiaj się wywalilam (tak, madra ja) i chyba sobie mi sie przestawilo w głowie xd
Czekam na nastepna notkę ;)
~Z.
Ja Łasicę mogę przytrzymać, jak wy będziecie się nim zajmować ;) Rozdział ciekawy :) "Amortencja laLaLa to jest broń ma" - to pewnie śpiewał Ronald dziś pod prysznicem ;) "Draco dziewczyne straci, nie będzie prała mu gaci. Ja, z Mioną będę szczęśliwy, zasadzimy w ogródku śliwy."
UsuńEh...
F.
women-of-holmes.blogspot.com
Finiteee :D hahhaahahaha twoja piosenka jest cudowna! xd
Usuńdobra, dobra, namierzam go moim GPS i możemy działać xd
Co do tego, czy zakończy się szczęśliwie? Hmm to skomplikowane. Jak na razie pozostawię to w tajemnicy ;)
UsuńHahah xd Boję się, że Ron nie dożyje do kary, którą ja mam mu zamiar wymierzyć xd
UsuńAż się łezka kręci w oku :( Zaczęłabym pewnie tutaj pisać różne groźby dla Rona ale dziewczyny w ostatnim rozdziale ( w komentarzach ) zabiły go za mnie więc nie mam czym się martwić XD Mam nadzieję ,że wszystko się wyjaśni i czekam na więcej
OdpowiedzUsuńAż się poryczałam przy samym końcu. Czemu oni nie mogą być szczęśliwi! Tego Rona to ja najpierw potraktuje bardzo długim i bardzo bolesnym Cruciatusem potem Sectusemprą a na końcu Avadą! Co za dupek z niego!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Mam nadzieję że znajdziesz chwilkę między tymi kartkówkami i będzie rozdział:)
Pozdrawiam Jagoda:);*
Dobrze że dzisiaj wstawiłaś ; D
OdpowiedzUsuńJezu, jak się ciesze, że Hermiona żyje ._. Domyślam się, że to wszystko sprawka Weasleya, ale okaże się, mam nadzieje, że za niedługo ; p
Czekam na next : *
No wiem, że obiecałam ale to silniejsze ode mnie;) Pieprzony Ron!
OdpowiedzUsuńBiedny Draco...Biedna Herm...Kochany Harry
Wszystko się we mnie bulwersuje...
Całość genialna;)
Pozdrawiam!
świetny . ja takze nienaiwdze rona .biedna hermi ;c kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że hermiona odkryje co kombinuje ron... nie dziwię się, że nikt nie przepada za ronem, jego nie da się tutaj lubić, czekam na więcej...
OdpowiedzUsuńPowtórzę mniej więcej to co napisałam w poprzednim komentarzu pod poprzednią notką: Ron ty parszywy, wredny !@$#&#W@#@!%!!!
OdpowiedzUsuńJak on może? I że niby ją kocha?! Mam nadzieję, że Hermiona odkryje, że za tym wszystkim stoi Ron ten jej "jedyny" w jego mniemaniu... I że Draco jest niewinny i mu wybaczy i że będą razem... A Melodia... ygh!
Ale też w takim razie to nie była Amortencja! MOże Imperius?...
Boze... ja ... ja.. ja... placze.... jak Ron mogl dac Melodi zakleciem Imperius i dodac eliksir milosy Dracusiowy?? Normalnie najpierw dalabym mu Sectumsempra a podem Crucio.... naslalabym ciotke Belle a potem jak bedzie blagal zucilabym mu Avade... !!
OdpowiedzUsuńDobry pomysl trzeba sie zemscic :*
UsuńPopieram.
UsuńTo co?Zbiorowy atak?
Ja z Wami! :)
Usuńi ja, i ja ! :D
UsuńHaha xd Ach to wasze porozumienie ^^ Aż miło się czyta :D
Usuńhahahahaha! Świetnie <33
OdpowiedzUsuń;) Bitch* Please.... Ronald to niedorobiona Ciota.... parszywy, rudy ryc! Weź, niech Hermiona dowie się prawdy o Eliksirze! :D .... <3333
"Ronald to niedorobiona Ciota" mwahahah xd uśmiałam się z tego xd
UsuńJak Hermiona albo Draco się nie domyślają :) a tego rudzielca to normalnie tylko zabić!!! czekam więc na dalsze części :)
OdpowiedzUsuńAch... świetne!!! Bardzo fajnie to wszystko opisujesz i bez wątpienia masz talent! Dodawaj jak najszybciej nowy rozdział prooooszę! Pozdrawiam i życzę weny. Mam nadzieję, że jakoś sobie to wyjaśnią, a cała ta Melodia zaczyna mnie wkurzać. Poco ona w ogóle jest w tym Hogwarcie?! Nie może sobie gdzieś indziej iść? :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-something-real.blogspot.com/
Rany... ja teraz Rona już totalnie, absolutnie i co tam jeszcze NIENAWIDZĘ! Mam ochotę go rozszarpać! Ja przez niego staję się agresywna. Niech wszyscy się o tym dowiedzą i go ze szkoły wywalą... Albo nie wszyscy sie na niego obrażą i się załamie i resztę życia będzie musiał spędzić w Świętym Mungu... ablo nie wiem, ale niech go to zaboli. Dobra wystarczy teg. Rozdział jak zwykle świetny i co tu dużo gadać czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Uzależniona od ksiązek :)
Co do kary dla Rona to... mam już coś w planach :D
UsuńRon to taki palant powinni go zgodnie z pomysłami osób wyżej Avadą potraktować. Kurcze niech Draco go uspokoi, bo mu to ujść na sucho nie może. Notka cudowna, a co do tamtej książki to na jaki temat zamierzasz pisać??? :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Rona . Jest zdesperowany , i to bardzo . Ale przecież skoro podobno kocha Hermionę powinien chcieć by była szczęśliwa . Jestem ciekawa co z tego wyjdzie . ;)
OdpowiedzUsuńAlexandra .
Ron ty debilu!....skoro kochasz hermionę daj jej spokuj!...rozdział świetny...mam nadzieje, że wszystko się dość szybko rozwiąże i, że hermiona zrozumie, że to działanie amo.....(sora zapomniałam) no. bo Ron jej przeciesz dodał draco w skrzydle szpitalnym..oj Ron żal mi cię.(tak "cię" z małej)Czekam na kolejny rozdział! Oby był szybko!
OdpowiedzUsuńWeny!
Karolina
Yyy...Ron to dupek. Najpierw podał im amortencję a teraz pewnie go zaczarował. Eh...popłakałam się, no ale taka już jestem. Jak coś idzie nie tak to płacze. Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNati:*
Boże!!! Dawaj szybko, natychmiast nastepny rozdział bo na brode Merlina nie wytrzymam. Musze wiedziec co sie stanie dalej... Kiedy kolejny rozdzialik?
OdpowiedzUsuńnienawidzę Rona! weź go uśmierć czy coś! rozdział świetny, ale czemu znów się kłócą? no nic czekam na następny i życzę weny! ;*
OdpowiedzUsuńCzyżby imperius? Na to mi wygląda... Ah ten wredny Ron! Na pewno maczał w tym palce. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńVenetiia.
Fajny rozdział, ale... co się dzieje z Draconem? Domyślam się, że to sprawka Rona, ale co on takiego zrobił Draconowi, że się tak zachowuje? Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńekscytujące doprawdy :) zabić Rona, dać więcej zakłopotanego Draco i rozhisteryzowanej Hermiony, a napięcie na pewno nie spadnie. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUgh, jak ja nienawidze Rona... ;( błagam zrób coś niech Mionka i Smok sie pogodzą, tak byc nie moze, pomału sie załamuje i nie mogę znieść tego wszystkiego -,- Ron wszystko zawsze psujeeee ^.^ . Rozdział swietny bez dwoch zdań nie moge doczekać się kolejnego ... ;)),
OdpowiedzUsuńPaulina Malfoy
Ugh, jak ja nienawidze Rona... ;( błagam zrób coś niech Mionka i Smok sie pogodzą, tak byc nie moze, pomału sie załamuje i nie mogę znieść tego wszystkiego -,- Ron wszystko zawsze psujeeee ^.^ . Rozdział swietny bez dwoch zdań nie moge doczekać się kolejnego ... ;)),
OdpowiedzUsuńPaulina Malfoy
CO ZA IDIOTA! NIENAWIDZĘ GO! JAK ON MÓGŁ IM COŚ TAKIEGO ZROBIĆ!
OdpowiedzUsuńidę się uspokoić...
.
.
.
.
.
.
.
dłuuugo dłuuugo później:
Jestem. Musiałam wcześniejsze zdania ocenzurować jak je przeczytałam. Zaczynając od początku: NIENAWIDZĘ RONA!!! Poza tym to tak: Draco MUSI się domyślić wszystkiego, a najlepiej żeby Hermiona też się dowiedziała tak od Rona (nw może niech coś podsłucha?). A tego rudego psychopatę niech zamkną w Mungu i po prostu niech tam się mści na ścianie wymierzając jej raz po raz policzki dopóki nie poczuje cholernego bólu i nie uświadomi sobie co zrobił Hermionie! A wtedy niech ona do niego pójdzie razem z Draco (jako małżeństwo już ;p) i niech mu przebaczą i on stwierdzi, że na to nie zasługuje i skoczy z mostu. Taki będzie goniec tego dwulicowego, popierdzielonego.... powiedzmy, że idioty, chociaż to obraża wszystkich idiotów!
pozdrawiam,
Drowned :)
zgadzam się z tobą:)
UsuńMasakra z tym motywem :o aż się we mnie gotuje na taka egoistyczną postawę.. z jednej strony głupie ze Miona nie podejrzewa zupełnie nic, ale z drugiej.. chyba ją rozumiem. myśli zbyt racjonalnie zeby chićby próbować zrzucić to na jakieś eliksiry. Od zawsze sie tego bała i teraz miała dowód. Mam nadzieję, że się uloży i to jak najszybciej :) co do rozdziału, jak zwykle cudo ! czekam na kolejny ! :)
OdpowiedzUsuńO nie, o nie! To jest takie... boże, siedzę i ryczę. To jest okropne bo on nie chciał... ale ona o tym nie wie ;C Szybko pisz następny rozdział bo nie wytrzymam! ;P
OdpowiedzUsuńŻyczę duużo weny
Agu ;*
http://zrodzonawcieniu.blogspot.com/
Dodaj notkę jak najszybciej, błagam! A żeby Rona skrzaty zjadły. Świetna notka, świetny blog i świetna blogerka. Naprawdę niesamowicie piszesz.
OdpowiedzUsuńHey. Chciałam Ci powiedzieć, że pierwszy rozdział (pt. Ulica Pokątna) nie działa. Tzn, nie chce się wyświetlić. I rozdziały z kwietnia nie działają; są tylko dwa, a powinno być 8. Mogłabyś coś z tym zrobić? Zaczęłam dzisiaj czytać Twoje opowiadanie i ciężko bez tych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńZajęłam się tą sprawą i podobno wszystko u każdego i u mnie też działa. Nie wiem, co może być przyczyną, że nie działa u ciebie.
UsuńNiech żyje Ronald król wszystkich pierdzielonych DUPKÓW!
OdpowiedzUsuńJak bym tam była, to bym go rozwaliła. Avadą go! Albo nie, najpierw niech dostanie takie mooocne Crucio... Ugh...Dobra, opanowałam się trochę.
Rozdział fantastyczny, brak mi słów:)
Buziak:**
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń--->http://nienawisc-uleczyc-moze-tylko-milosc.blogspot.com/<----
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno!
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ! kocham to jak piszesz i całe to opowiadanie. siedziałam pół nocy czytają wszystkie rozdziały. Wielbię Cię! Wstawiaj jak najszybciej następną notkę bo ja tu zwariuję! Proszę jak najszybciej. błagam! <3 <3 <3 / Calla
Powróciłam po dłuższej nieobecności. Nie no uduszę tego Rona. On chyba ma więcej antyfanów niż mi się wydaje. Nie wystarczyło mu jeden raz? Nie lubię też tej Melodii. Proszę utop ją w jeziorze :) Zastanawiam się czemu Ron nie robi nic z parą Ginny i Blaisem. W końcu ruda jest jego ukochaną siostrą.
OdpowiedzUsuńja pierdole!!!!!! -,- niech Ron ogarnie dupe!!! boże chce żeby go piorun siar czysto-ognisty trafił!!!!!!!!! mam kare 100 crucio, 1000000 razy sectumsempra, dać mu wywar żywej śmierci, obić mu mordę i połamać dosłownie wszystkie kości a na koniec Avadą w niego!!!! Boże błagam niech to cierpienie się skończy bo nie moge wytrzymać co on z nimi robi niech ron umrze czuje obrzydzenie w jego imieniu........ -,-
OdpowiedzUsuńZnalazlam tego bloga i czytam go aż do teraz i wiem ze ro nic nie zmieni bo sa inne rozdzialy ale tak mi smutno ze az łzy mi się leją. Jak on może ? Byli przyjaciólmi. Hermiona domyśl się...
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Hermiona się domyśli. Musi się domyśleć! nie może tak być :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak i wszystkie inne.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja chce dramiore
OdpowiedzUsuńczy ty chcesz, żebym popadła w jakieś załamanie nerwowe?
OdpowiedzUsuńto jest tak piękne, a jednocześnie tak smutne, że aż nie wiem, co powiedzieć
ach i wiem, że te rozdziały były już dawno, ale uważam, że i tak powinnam je komentować jako szacunek dla twojego genialnego talentu i wysiłku
a po za tym, komentując milej mi się czyta i szybciej leci.. jeszcze trochę i mogę zaczynać kontynuację :D
~Kirrey
Ronalda trzeba wysłac na przymusowe prace na Syberię.
OdpowiedzUsuńOk, ale uważam że byłby lepszy tytuł "zakazany owoc smakuje najlepiej" :)
OdpowiedzUsuń