niedziela, 5 maja 2013

Rzeczy, które są złe, zawsze dobrze smakują.


Harry był wściekły na Rona. Miłość miłością, ale nie mógł się tak wpraszać w życie Hermiony i ją ranić jeśli ona sobie tego nie życzyła. W ogóle miał pewne podejrzenia co do Rona. Zniknął na cały dzień, a następnie poszedł do Hermiony niezwykle z czegoś zadowolony. Kiedy wrócił miał taką minę jakby mu coś nie wyszło. Harry znał go bardzo dobrze i wiedział, co ona oznacza. Ron wszedł do dormitorium dla chłopców i rzucił się na łóżko. Walnął pięścią w poduszkę.
- Dlaczego ona zachowuje się tak jakby nigdy nic między nami nie było? – warknął. Harry milczał przez chwilę zastanawiając się, co odpowiedzieć. Westchnął ciężko i wydukał tylko.
- A czego od niej oczekujesz po tym, co jej zrobiłeś?
Ron spojrzał na niego spode łba.
- Ty też przeciw mnie?
- Nie, Ron, ale sądzę, że powinieneś dać jej spokój… - oznajmił, a rudzielec prychnął – Mówię poważnie.
- Ale ja ją kocham! – krzyknął.
- Gdybyś ją kochał to chciałbyś, by była szczęśliwa – wyprostował się Harry.
- Chcę, ale dlaczego z nim?! Dlaczego nie ze mną?! – ryknął patrząc na niego wyzywająco – On ją zdradził, a ona nawet mnie teraz nie chce!
Harry zdziwił się. Malfoy zdradził Hermionę? Szczerze mówiąc on też miał nadzieję, że Malfoy się zmienił i nie skrzywdzi Hermiony, ale czego się spodziewać po Ślizgonie? Pewnie chciał ją skrzywdzić i odegrać się za te wszystkie lata. Wstał wściekły z łóżka. Niech on no tylko go spotka. Jego przyjaciółki nie można tak po prostu zranić, bawiąc się jej uczuciami.
- Ron, skąd wiesz, że Malfoy zdradził Hermionę? – spytał. Rudzielec odchrząknął lekko zestresowany – SKĄD? – powtórzył twardo Harry.
- Widziałem jak byłem na błoniach – odpowiedział szybko Weasley – Gdzie idziesz? – zapytał Pottera, którego nogi wiodły już do wyjścia.
- Przejść się.
Trzasnął drzwiami. To, co powiedział Ronowi nie było do końca prawdą. Musiał się spotkać z Hermioną. Zobaczyć jak się czuje. Ruszył do jej prywatnego dormitorium Prefekt Naczelnej. Drzwi były zamknięte. Zapukał. Zero odpowiedzi.
- Hermiono, otwórz – powiedział przytykając ucho do dębowych drzwi. Cisza. Może spała? Zapukał tak głośno, że niektórzy Gryfoni popatrzyli na niego z pretensją. On sam też się zniecierpliwił. Dlaczego ona do jasnej cholery nie otwiera? Wyjął różdżkę zza pazuchy i otworzył drzwi za pomocą zaklęcia Alohomora. Usłyszał skrzypnięcie zamka. Uchylił delikatnie drzwi. To, co ujrzał sprawiło, że nogi wrosły mu w ziemię. Wszędzie był bałagan. Przez okno wleciało trochę śniegu, a zimny wiatr wygasił ogień palący się w kominku. Łóżko jak i reszta mebli była połamana. Hermiony nigdzie nie było. Zaniepokoił się i to bardzo. Z przerażenia zajrzał nawet za okno. Nie, Hermiona przecież nie zrobiłaby czegoś tak głupiego. Gdzie ona była? Serce waliło mu jak oszalałe. Rozejrzał się po pokoju. Nagle jego spojrzenie utkwiło na niedaleko kominka. Łazienka. Dopiero teraz dostrzegł wodę, która wypływała pod drzwiami i zalewała czerwony dywan. Rzucił się biegiem i szarpnął za klamkę, która na szczęście uległa. Otworzył szeroko odrzwia i wparował do środka. Skaleczył się o szkło z rozbitych perfum, których woń unosiła się w całym pomieszczeniu. Doskonale znał te perfumy. To były te same, którymi Hermiona psikała się podczas ich przygody z horkruksami, i które zostały wyczute przez szmalcownika. Ruszył w stronę wielkiej wanny, z której obficie wylewała się woda. W środku leżała Hermiona. Była blada, ale na twarzy miała leciutki uśmiech. Szybko wyciągnął ją z wody. Wziął ją na ręce i wybiegł z łazienki. Machnął przelotnie różdżką, by naprawić łóżko. Szybko położył na nim dziewczynę. Serce waliło mu jak opętane. Zastosował wszystkie znane mu pomoce w takich sytuacjach. Wszystko na nic.
- Hermiono, błagam… - mówił gorączkowo. Nagle Gryfonka szeroko otworzyła oczy i zakrztusiła się. Przekręciła się na bok i wypluła wodę. Harry odetchnął z ulgą. Hermiona odkaszlnęła jeszcze parę razy. Wzdrygnęła się z zimna, ponieważ miała na sobie tylko mokrą, liliową bieliznę.. Potter widząc jej reakcję podniósł się z łoża i szybko naprawił okno i rozpalił różdżką ogień w kominku. Usiadł obok rozdygotanej dziewczyny.
- Co cię napadło? – spytał. Hermiona spojrzała na niego i zarzuciła mu się na szyję.
- Harry, to nie tak. Proszę cię… Ja nie jestem typem samobójcy. To po prostu chwila słabości… Ja, ja nie panowałam nad sobą. I jeszcze Ron… - rozpłakała się ponownie. Harry mocniej ją przytulił i pogładził po mokrych włosach.
- Już spokojnie, Hermiono. O co chodzi z Ronem? – spytał delikatnie. Czuł się okropnie wypytując ją o to, ale musiał się dowiedzieć. Taki już był.
- O-on pokaza-ał mi te zdjęcia – oddychała szybko i urywanie – Na nich był Draco… i o-ona.
Schowała głowę w jego ramię, które natychmiast stało się mokre od łez. Harry nie wiedział, co zrobić. Nie był dobrym pocieszycielem. Miał nadzieję, że przynajmniej w połowie pomoże jej teraz swoją obecnością. Wolał nie wiedzieć, co by się stało, gdyby się nie zjawił. Hermiona była jedną z najważniejszych osób w jego życiu. Nie wyobrażał sobie tego, że mógłby ją stracić bezpowrotnie. Już raz myślał, że zginęła. Nie chciał przeżywać tego ponownie. To za bardzo bolało. Obejmował dziewczynę mocno i gładził delikatnie jej włosy. Jej szloch coraz rzadziej się urywał, aż w końcu się uspokoiła. Oddychała spokojniej, ale wciąż się od niego nie odrywała. Hermiona była mu bardzo wdzięczna. Prawdziwy przyjaciel. Chyba tylko on i Ginny jako jedyni go nie zawiedli. Na nich mogła polegać. Byli dla niej prawdziwym oparciem.
- Dziękuję – wyszeptała wciąż nie odrywając twarzy od jego ramienia. Przypomniała sobie ich taniec w namiocie, kiedy Ron ich opuścił. Wtedy cierpiała z jego powodu i to Harry był przy niej. Teraz było tak samo, tyle że cierpiała z powodu Malfoya. Z powodu człowieka, któremu zaufała i myślała, że będzie mogła ufać wiecznie. Jak mógł tak bardzo ją zranić? To nie było w porządku. Co się stało, że tak nagle mu się odmieniło? Nagłe skrzypnięcie drzwi sprawiło, że oboje z Harrym poderwali głowy.
- Och, zamknij się ty skretyniały Gryfonie, mogę wchodzić gdzie mi się podoba, nawet do waszego domu – wydarł się do kogoś z pokoju wspólnego – Hej, skarb… - głos mu się urwał. Łypnął groźnie na dwóch obejmujących się Gryfonów.
- No proszę, ledwo wychodzę na dłużej, a ty lecisz do Pottera? – warknął – Dlaczego do cholery jesteś w samej bieliźnie i go obejmujesz?! – krzyknął. Hermiona była jak spetryfikowana. Kiedy się pojawił jej serce mocniej zabiło. Patrzyła beznamiętnie w twarz chłopaka, którego kochała i który ją zdradził. Miała ochotę się rzucić na niego z pazurami i całą swoją złość, która się w niej zaczynała zbierać wylać na niego. Harry jednak był szybszy. Ruszył z pięściami do Malfoya.
- Ty gnido! Jak śmiesz się jeszcze normalnie tutaj u niej pokazywać! Jak śmiesz robić jej takie świństwa!
- Hej, Potter, spokojnie! – spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, ale i wściekłością – Ja nic jej nie zrobiłem! To ty się z nią obściskujesz, kiedy tylko wychodzę!
Harry właśnie miał go uderzyć, ale Hermiona była szybsza. Dotarła do Malfoya i uderzyła go z całej siły w policzek. Spojrzał na nią z irytacją.
- Co to miało do cholery znaczyć, Granger? – podniósł głos. Była wściekła, ale w jej oczach zabłysnęły łzy bólu. Draco był kompletnie zdezorientowany. Co on takiego zrobił? Wyszedł tylko na spotkanie z Melodią i normalnie rozmawiali o tym, czym będzie się zajmować i co ma zamiar zrobić. Przynajmniej to pamiętał. Może Granger już sobie pomyślała, że coś tam razem robili? Nie, przecież mówił jej, że nie ma o co być zazdrosna. Kochał ją i nikogo więcej. Ona była tą jedyną, więc o co chodzi z tymi scenami.
- Zdradziłeś mnie i śmiesz się pytać? – syknęła – Zawiodłeś mnie! – uderzyła go w umięśniony tors wściekła.
- Słucham?! – nie mógł uwierzyć – Co ty znów wygadujesz, Granger?!
- Harry, czy możesz wyjść? – spytała z opanowaniem Hermiona.
- Jesteś pewna? – obrzucił Malfoya pogardliwym spojrzeniem.
- Absolutnie. Dziękuję ci za… - urwała. Nie chciała, by wydało się to, że próbowała się utopić, by zapomnieć o wszystkim i nie czuć więcej bólu.
- Nie trzeba – uścisnęła go krótko, co Malfoy obrzucił nierozumiejącym spojrzeniem. Czy oni go wkręcają i zaraz Granger wybuchnie śmiechem oznajmiając mu, że to tylko żarty? Jednak gdy dziewczyna zamknęła drzwi i na niego spojrzała, wiedział, że to nie są żadne żarty. Mógł się domyślić. W końcu odciśnięta dłoń na policzku wciąż go piekła. Hermiona podeszła do kominka i z ulgą podniosła lekko nadpalone jedno zdjęcie. Nie mogła patrzeć na całującą się parę. To wciąż było bolesne. Rzuciła zdjęciem w Malfoya. Podniósł je i spojrzał z niedowierzaniem na samego siebie całującego się z Melodią. Ale jak?! Spojrzał na Hermionę, która była wściekła, ale wiedział, że w środku ją to boli. Z pewnością była bardzo wściekła. Od razu zobaczył rozwalone pomieszczenie, ale pierwsze, co go zainteresowało to Potter i Granger obejmujący się. Teraz już wiedział czemu. On ją tylko pocieszał.
- Granger, ja nie wiem skąd masz to zdjęcie, ale ono nie jest prawdziwe – oznajmił. Uśmiechnęła się ironicznie.
- Jesteś żałosny. Czarodziejskiej fotografii nie da się przerobić i doskonale o tym wiesz! – prychnęła. Nie wiedział, co powiedzieć. Owszem wiedział o tym, ale to nie było możliwe. Przecież oni tylko i wyłącznie rozmawiali. Był tego pewny. I Melodia by to wszystko potwierdziła. Ta fotografia nie może być prawdziwa.
- I co nic nie powiesz? – spytała wyzywająco.
- Ona nie jest prawdziwa. Tutaj jest coś nie tak!
- Nie wykręcaj się! Całowałeś się z nią parę godzin po tym jak się całowaliśmy! – krzyknęła – Brzydzę się tobą!
Draco się wkurzył. Ktoś tutaj go bardzo nie lubi i chce zepsuć jego związek z Granger. Tylko jedna osoba przychodziła mu na myśl. Weasley. A kto inny mógł to zrobić. Podszedł szybko do Granger.
- Nie zbliżaj się! – wskoczyła na łóżko z lekkim strachem. Co się stało, że nagle do niej podszedł? Niech on da jej spokój! Zdradził ją i zranił! Nie zamierzała się nad sobą rozczulać i słuchać jego wyjaśnień. To koniec! Ona nie zamierza tego ciągnąć. Nie z nim.
- Granger, ja nie wiem, co tutaj się dzieje! Ja nic o tym nie wiem! – wkurzył się.
- Kłamiesz!
- Wcale nie! Dlaczego miałbym cię okłamywać?!
- Ciągle to robisz!
- Nie zarzucaj mi kłamstwa, Granger! – krzyknął stojąc obok łóżka. Popatrzyła na niego wściekła.
- Możesz to wyjaśnić, a później wyjść – oznajmiła i założyła ręce na piersiach. Draco obrzucił spojrzeniem ją, a później jej ciało. Nie była idealnie chuda. Miała kobiece kształty, a brzuch był lekko odstający, ale nie dużo. Podobała mu się i to bardzo. Dlaczego muszą być właśnie w jakimś konflikcie, którego on nie rozumiał? Och, daj spokój idioto i się skup, a nie się gapisz na jej ciało!
- Nie mam z czego się tłumaczyć, Granger – odpowiedział twardo.
- W takim razie możesz wyjść – wskazała mu drzwi.
- Nie mam zamiaru – postawił się.
- Coś ci powiedziałam – podniosła głos. Wskoczył na łóżko, a ona natychmiast się odsunęła. Zeskoczyła z łóżka, a on zrobił to samo. Nagle dostrzegł przez otwarte drzwi całą zalaną łazienkę. Kawałki szkła i mokry dywan w pokoju. Spojrzał na Granger, która zauważyła to, gdzie padło jego spojrzenie. Jej brązowe, cudowne oczy były zlęknione. Draco zlustrował jej mokrą bieliznę. Nie… To niemożliwe.
- Granger, czy ty próbowałaś się utopić? - nie wiedział jak mogła w ogóle próbować. Zrozumiał jak wiele musi dla niej znaczyć. Teraz jednak myślała, że ją zdradził, choć w cale tak nie było. Miał nadzieję. Te zdjęcia były przecież autentyczne, a on sobie o niczym nie przypominał. Objęła się za ramiona i odwróciła wzrok. W jej oczach zaszkliły się łzy. Podszedł do niej chcąc ją objąć. Natychmiast go odepchnęła.
- Nie dotykaj mnie! Brzydzę się tobą! Jak mogłeś w ogóle do tego doprowadzić! Ufałam ci, a ty mnie zawiodłeś! – krzyczała – Wyjdź mi stąd - rozkazała.
Draco patrzył na nią. Czuł się taki bezradny. W głębi duszy czuł się winny. Ale dlaczego? On przecież nic nie zrobił.
- Słyszałeś, co powiedziałam?! WYJDŹ! – ponownie się na niego zamachnęła, ale w połowie drogi zatrzymała rękę. Szybko natomiast zakryła nią usta i się rozpłakała. Draco nie mógł znieść tego widoku.
- Jeśli dowiem się, kto nam to zrobił, to mu nie daruję – odpowiedział tylko i wyszedł zostawiając ją samą z tysiącami myśli i łzami na policzkach.

Krzyki podekscytowanych uczniów, którzy rozmawiali wesoło i cieszyli chwilą. Trybuny. Czerwień i złoto. Zieleń i srebro. Głos komentatora rozbrzmiewający i niosący się po błoniach. Chłód i śnieg. I ona. Hermiona stała i kibicowała zawodnikom poubieranym w czerwone szaty i śmigającym na szybkich miotłach. Wyczyniali takie cuda w powietrzu, że Hermiona drżała za każdym razem. To niebezpieczny sport. Zawsze to powtarzała chłopakom, ale oni nie chcieli jej słuchać. I co? Harry miał już przez jego pasję tyle wypadków, że nawet nie miała ochoty liczyć. Hermiona całym sercem kibicowała Gryfonom. Wydzierała się na cały głos dopingując swój dom. Grali perfekcyjnie, a przede wszystkim czysto. Harry był świetnym kapitanem. Ginny właśnie zdobyła gola dla Gryfonów, ale już po chwili Ron nie obronił bramki od Zabiniego. Hermiona zauważyła, że Ruda i Diabeł zachowują się, jakby grali tylko między sobą. Jakby cała gra się nie liczyła. Walczyli zawzięcie strzelając najwięcej goli. Szli łeb w łeb. Ron za każdym razem, gdy obronił bramkę przed kaflem patrzył w jej stronę. Ona jednak udawała, że tego nie widziała i obserwowała Harry’ego. Czarnowłosy latał czujnie wypatrując złotej piłeczki. Niedaleko niego kręcił się Malfoy. Ukłucie w sercu. Wczoraj płakała całą noc. Nie mogła przestać. Nigdy nie spodziewałaby się, że to aż tak będzie boleć. Zamierzała jednak być twarda i nie dać po sobie tego poznać. Dzisiaj po meczu zamierza pójść do Malfoya i powiedzieć mu, że z nimi wszystko koniec. Owszem, nie byli parą, ale nie chciała, by sobie coś ubzdurał, że może mieć jeszcze jakiekolwiek szanse. Zakochała się. A kochać go to nic dobrego. To zwyczajny grzech.
- Draco Malfoy wypatrzył znicza! – rozległ się głos komentującego. To trybunach rozległy się krzyki wszystkich czterech domów. Większość dziewczyn westchnęła widząc Malfoya w akcji. Ona tylko pokręciła głową.
- Harry Potter siedzi mu na ogonie. Moi kochani cóż to za gra! Ginny Weasley zdobyła gola dla Gryfonów i dom lwa prowadzi, a nie Blaise Zabini leci z kaflem prosto na Rona Weasleya, strzeli gola! Nie! Jednak nie strzelił! Weasley obronił! Och! To Adrian  Pucey odbił tłuczka w stronę szukającego Ślizgonów! Draco Malfoy jednak zrobił unik! Weasley puścił gola!
Po trybunach rozeszły się załamane odgłosy Gryfonów, Puchonów i Krukonów, a Ślizgoni zaczęli śpiewać „Weasley jest naszym królem”. Hermiona spojrzała z niepokojem na Rona. Był cały czerwony na twarzy. Chwila. Co on robił?!
- Drodzy państwo, Ron Weasley opuścił bramkę i wyrwał pałkę Colinowi Creeveyowi i odbija tłuczka prosto w szukających! Potter i Malfoy idą łeb w łeb w ogóle nie przejmując się tłuczkiem za nimi. Pałkarze Ślizgonów lecą już na pomoc swojemu szukającemu! Potter robi unik odlatując w bok! AŁĆ!
Wszyscy wydali okrzyk, a Hermiona zakryła przerażona usta dłonią. Malfoy dostał tłuczkiem w rękę. Próbował się utrzymać na miotle, ale najwidoczniej miał coś z ręką, bo nie mógł się złapać. Spadł z miotły. Hermiona się przeraziła. Nie! Jemu nie może się nic stać. Wyciągnęła różdżkę i wykrzyczała zaklęcie, przeciskając się przez tłumy. Zaklęcie spowolniło lot, ale Ślizgon i tak mocno walnął w ziemię. Pierwsza wpadła na boisko. Obok niej zgromadziły się drużyny. Ślizgoni od razu rzucili się na Gryfonów.
- Oszustwo! Weasley opuścił bramkę i wyrwał pałkę Puceyowi! – darli się. Krzyki przerodziły się w rękoczyny. Ginny dostała w wargę, która rozcięła się paskudnie. Blaise warknął na kumpla z drużyny i podleciał do Rudej. Przy Malfoyu zgromadzili się nauczyciele. Druga część rady pedagogicznej rozdzielała kłócące się domy. Hermiona klęczała obok blondyna. Wzięła jego rękę, by sprawdzić puls. Ujrzała złote skrzydełka wystające spod jego palców. To on złapał znicza. Nagle chłopak otworzył oczy.
- Hermiona? – zdziwił się. Syknął z bólu, ponieważ głowa pulsowała mu niemiłosiernie.
- Cii – uspokoiła go. Nie obchodziło jej teraz to, że ją zdradził. Teraz nie. Miała nadzieję, że nic mu nie będzie. Zabrali go do Skrzydła Szpitalnego. Hermiona podeszła natomiast do dyrektorki i pokazała jej złotą piłeczkę.
- Ślizgoni wygrali 320 do 190! – rozległ się zadowolony głos komentatora. Wśród zgromadzonych słychać było krzyki zadowolonych Ślizgonów. Gryfoni natomiast się załamali, a w szczególności Harry i Ron. Hermiona była na to obojętna. Nigdy nie przejmowała się meczami quidditcha. Obawiała się o stan Malfoya. Powinna pójść teraz do Skrzydła Szpitalnego i zobaczyć, co z nim… Nie! Stop, stop, stop! Nie mogła! Jak to będzie wyglądać? Zdradził ją, a ona teraz będzie do niego gnać, by sprawdzić jak się czuje. Niech Melodia do niego idzie! W końcu to ją wybrał. Ona nie będzie się w to angażować. Miała pójść z Ginny, ale ona gdzieś zniknęła z Blaisem. Harry nie zwrócił na to uwagi po pierwsze dlatego, że był zbytnio roztrzęsiony przegraną, a po drugie dlatego, że rozmawiał ostatnio z Ginny i oboje zgodzili się na to, by zostać przyjaciółmi. Ginny była bardzo zadowolona z tego powodu, bo zależało jej na kontaktach z Harrym. Nie chciała marnować ich przyjaźni. Hermiona podeszła do Harry’ego, by go pocieszyć.
- Hermiono, ty nie rozumiesz. Quidditch to jedyna rzecz, na której wygranie zależało mi najbardziej. To nie jest tylko gra…
- No jasne, przecież ja nic nie rozumiem – zdenerwowała się lekko. Odeszła zostawiając go z drużyną. Sama nie wiedziała, co ją ugryzło. Ruszyła samotnie po błoniach. Nie poszła jednak do zamku. Nogi wiodły ją same. Nie myśląc ruszyła przez gęstwiny i znalazła się na polance. Wodospad był zamrożony i wyglądał jak góra lodowa, po której spływa lawina. Gdzieniegdzie wystawały zielone krzaczki. Ich polana. Ta, która odkryli podczas balu. Usiadła na białej zaspie śnieżnej. Sumienie ją gryzło, a serce było ciężkie jak głaz. Wiedziała już czemu. Wczoraj życzyła Malfoyowi wszystkiego najgorszego, a dzisiaj przydarzył mu się wypadek. Ale… to przecież absurdalne! Jej słowa nie mogły na to wpłynąć. To zwykły zbieg okoliczności. Ona nigdy nie chciałaby, by przez jej zło życzenie stała się komuś krzywda. Zresztą ona nigdy nikomu źle nie życzyła. Mogła się pocieszyć jedynie myślą, że to ona uratowała go od roztrzaskania się o ziemię. Położyła się na zimnych śniegu i wpatrzyła w szare niebo, które zwiastowało burzę. Malfoy ma takie piękne oczy jak to niebo. Och! Poderwała się. Nie była w stanie nawet patrzeć na głupie niebo i to przez niego! Szybkim krokiem przebrnęła przez gąszcz oddzielający tę krainę od Hogwartu. Weszła do zamku i od razu skierowała swoje kroki do pokoju wspólnego Gryffindoru. Panowała tam ponura atmosfera z powodu przegranej. Drużyna piła piwo kremowe nie odzywając się do siebie i znosząc te męki w ciszy. Ona pognała do dormitorium dla dziewczyn. Tam natomiast chichotały w najlepsze dziewczyny z jej roku. Ze swojego roku z Gryffindoru znała tylko Clemense i Ginny. Do innych dziewczyn nie była przekonana. Strasznie odczuwała brak po Lavender i Parvati, czego w życiu by się nie spodziewała. Wycofała się więc i weszła do swojego prywatnego dormitorium. Śnieżynka skakała wesoło po jej pokoju. Hermiona pochwyciła ją delikatnie i usiadła z nią na łóżku. Śnieżynka zaczęła gnać szczęśliwa po łóżku. Obecność Hermiony zawsze tak wpływała na tę puszystą, słodką kulkę, która zresztą poprawiała humor samej właścicielki. Położyła się na łóżku i pogłaskała zwierzątko. Spojrzało na nią szarymi oczkami. Hermiona wydała cichy jęk. Znów to samo. Nawet oczy jej pupila są takie same jak Ślizgona. Odwróciła się od zwierzaczka i wtuliła głowę w poduszkę. Nagle za oknem grzmotnęło i rozpadał się deszcz. Prawdziwa ulewa. Hermiona uznała, że najlepiej będzie jak od razu pójdzie do Malfoya i zakończy tę żałosną zabawę. Gdyby jeszcze to była zabawa. Najwidoczniej niestety dla niego była. Zaskoczyła Gryfonów, kiedy zdecydowanym krokiem wyszła przez dziurę w portrecie Grubej Damy. Ruszyła do Skrzydła Szpitalnego. Była tak zamyślona, że nie zauważyła jak wpadła na kogoś wysokiego. Ledwo zachowała równowagę. Spojrzała do góry i zobaczyła Rona. Chował różdżkę do kieszeni.
- Co ty tutaj robisz? – spytała. Rzeczywiście to było dziwne. Dlaczego miałby iść do Malfoya do Skrzydła Szpitalnego lub przynajmniej kręcić się obok niego? Ron spojrzał na nią lekko zdenerwowany.
- Idziesz do niego. Po tym, co ci zrobił – wytknął jej nie odpowiadając na postawione przed nim pytanie.
- Nie twój interes, Weasley – jadowicie podkreśliła jego nazwisko i wyminęła nawet się nie odwracając. Weszła cicho do Skrzydła Szpitalnego. Było puste.
- Szukasz kogoś, kochana? – usłyszała głos Pani Pomfrey.
- Draco Malfoy, czy on…?
- Wyszedł chwilę temu. Bardzo dziwne, że nie minęliście się po drodze.
- Dziękuję – odparła i wybiegła z pomieszczenia byle jak najszybciej dogonić blondyna zanim wejdzie do pokoju Ślizgonów. Owszem znała hasło, ale jakoś nie uśmiechało jej się wchodzić tam. Niestety chyba była zmuszona. Po drodze w ogóle nie spotkała Malfoya. Zapewne poszedł skrótami. Stanęła pod zimną, kamienną ścianą i powiedziała hasło. Od razu dobiegła ją głośna muzyka. Ślizgoni szaleli i cieszyli się z wygranej. Chciała przejść ukradkiem pod ścianą. Po raz pierwszy cieszyła się, że nie jest ubrana w kolory swojego domu, tylko w czarne, skórzane rurki i zwykłą, beżową koszulkę z małymi, złotymi ćwiekami. Nie rzucała się tak bardzo w oczy. Niestety nie była także niewidzialna.
- Miona! – usłyszała swoje imię i zatrzymała się zagryzając wargi. Podszedł do niej uradowany Blaise Zabini.
- Hej – powiedziała nieco skrępowana.
- Co cię do nas przywiało? – spytał i wepchnął jej w rękę drinka.
- Malfoy. Jest może?
Blaise uśmiechnął się zadowolony.
- W swoim prywatnym dormitorium. Leć do naszego kaleki zanim inna to zrobi – roześmiał się. Hermiona wymusiła w sobie uśmiech, który i tak wyglądał jak grymas. Ruszyła po schodach, a następnie korytarzem. Po chwili znalazła się przed drzwiami, na którym ozdobnym pismem było wygrawerowane na srebrnej tabliczce Draco Malfoy, a pod spodem „wstęp bez zgody tylko dla: Blaise Zabini, Teodor Nott, Pansy Parkinson, Hermiona Granger”. Hermiona podniosła brwi, gdy zauważyła swoje imię i nazwisko na tej tabliczce. A to dobre! Mogła sobie wchodzić do dormitorium chłopaka bez pukania, kiedy jej się żywnie podobało. Dziwne, że tak bardzo jej zaufał. Weszła więc do środka gotowa powiedzieć mu i wygarnąć w twarz. Stanęła jednak jak wryta w przejściu, kiedy zobaczyła całującego się Malfoya z czarnowłosą dziewczyną. Znów poczuła złość, łzy pod powiekami i najgorsze ze wszystkich uczuć, uczucie zawiedzenia. Jeszcze wczoraj mówił jej, że to nieprawda i zrobi wszystko, by to wyjaśnić. Teraz miała niezbity dowód na to, że ją zdradzał. Widziała to na własne oczy, a nie na zdjęciu.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam – odparła chłodno – Ale tylko na chwilę.
Para oderwała się od siebie i spojrzała w jej stronę. Hermionę trochę ugodziło to, że się od siebie nie odsunęli tylko wpatrywali wyczekująco. Pewność siebie trochę ją opuściła. Rozejrzała się po pokoju. Wszystko było takie samo jak ostatnim razem go opuściła. Na stoliku niedaleko kanapy leżały tylko dwa kieliszki i malutka, pusta ampułka.
- Wybacz, Granger, ale nie mam tyle czasu na ciebie – odpowiedział lekceważąco Malfoy. Coś się w niej zagotowało.
- I ty niby chciałeś mi tłumaczyć to, że mnie nie zdradziłeś – warknęła odzyskując język. Malfoy zmrużył oczy i wstał. Jeszcze nigdy nie wydawał jej się tak wysoki i silny.
- Ja cię zdradziłem? – prychnął – My nigdy nie byliśmy razem. Byłaś tylko zabawką w moich rękach dziewczyno! – parsknął ironicznie. Popatrzyła na niego wściekła jeszcze bardziej zraniona niż wczoraj.
- Ty podły, kłamliwy, arogancki dupku! – wyciągnęła różdżkę, co on skomentował podniesieniem brwi.
- No dalej, co zamierzasz zrobić? – spytał podchodząc. Im bliżej był, tym bardziej różdżka w jej ręku drżała. Nie była w stanie mu nic zrobić. Zbyt bardzo go kochała.
- Co ci się stało? – jej głos był cichy.
- Mówiłem ci już, że szybko się nudzę – podszedł do niej na tyle blisko, że celowała różdżką prosto w jego serce. Z trudem utrzymywała kontakt wzrokowy – Przegrałaś, Granger – syknął. Jego głos opanował ją całą. Każdy cal jej ciała. Każdy por skóry. Miał rację. Przegrała. Dała się wykorzystać. Opuściła różdżkę.
- Wcale nie byłeś taki świetny – odpowiedziała i odwróciła się od niego. Chłopak się wściekł. Bezczelnie go zignorowała. Miał nadzieję, że tak jak każda zacznie go błagać o to, by z nią został. Granger zawsze będzie sobą. Ale był z siebie dumny. Udało mu się nawet z nią. Popatrzył na Melodię, która przyglądała się tej scenie ze znudzeniem. Draco nie czuł się sobą. Hermiona już otwierała drzwi, kiedy nagle same się przed nią zatrzasnęły. Natychmiast spojrzała w stronę Ślizgona.
- Wypuść mnie – rozkazała.
- Melodio, kochanie, możesz na chwilę nas opuścić? – spytał. Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go namiętnie i wolno. Następnie zniknęła wśród zielonych płomieni.
- Jak możesz mi to robić? – wycedziła przez zęby Hermiona. Draco tylko uśmiechnął się szelmowsko.
- Chyba nie myślałaś, że jesteś tą jedyną? – roześmiał się ironicznie. Miała ochotę go uderzyć. Powstrzymała jednak tą chęć. Nie zasługiwał nawet na to.
- Nie chciałabym nigdy w życiu być z kimś takim jak ty – podniosła głos.
- Ja też nie chciałbym szlamy – spojrzał na nią pogardliwie. Hermiona powstrzymała łzy. On ranił tak dobrze. A ona chciała tylko, by on ją chciał. Czy to tak wiele?
- A ja pieprzonego śmierciożercy i zabójcy – odpowiedziała zanim ugryzła się w język. Malfoy zrobił wściekłą minę. Cofnęła się o krok.
- Pożałujesz tego, Granger – warknął i podszedł do niej. Hermiona widząc, że do niej idzie szybko wbiegła do łazienki. Ledwo zdążyła się zamknąć. Ślizgon zaczął szarpać klamkę.
- Odwaga to podstawa u Gryfonów, a ty się zamykasz jak jakiś tchórz! – ryknął. Hermiona dla własnego bezpieczeństwa zabezpieczyła drzwi różdżką tak, że zaklęcie otwierające zamki nic mu nie pomoże. Oddaliła się od drzwi i oparła się przestraszona o ścianę naprzeciw nich. Malfoy nienawidził jak mu się przypominało o tym, co robił w przyszłości. Ona sama się zagalopowała. Przecież on był do tego zmuszany. Grożono mu. Ślizgon ciągle dobijał się do drzwi. Łzy bezwiednie spłynęły jej po policzkach. Wpakowała się w kłopoty. Tym razem nikt jej nie pomoże. Wiedziała, że Malfoy nic jej nie zrobi. Nie bił kobiet. Ale w takim razie, co chciał jej zrobić? Drzwi wypadły z zawiasów, a ona krzyknęła i wycofała się w kąt łazienki. Ślizgon zbliżał się do niej cały wściekły Złapał ją za nadgarstki i wyciągnął z łazienki. Rzucił ją na łóżko.
- Przeproś! Nie masz prawa tak do mnie mówić! – krzyknął.
- A ty niby masz prawo mówić do mnie „szlama”? – postawiła się i wycofała na przód łóżka. Malfoy pochylił się nad nią. Jego oczy rzucały błyskawice.
- Powiedziałem, żebyś przeprosiła.
Hermiona się rozpłakała. Co się z nim działo?! Dlaczego ją tak ranił?! Malfoy patrzył z pogardą na jej łzy. Hermiona jedną ręką sięgnęła po dzban z wodą, który był w połowie napełniony. Jednym ruchem wylała wodę na twarz Malfoya. Chłopak zaklął, a ona szybko wyrwała się z jego uścisku. Cała roztrzęsiona oparła się o ścianę jak najdalej Malfoya. Chłopak przez chwilę się nie ruszał. Złapał się za głowę jakby zrobiło mu się słabo. Otrząsnął się i rozejrzał zdezorientowany po pokoju. Zobaczył wyłamane drzwi z zawiasów i zlęknioną Hermionę, której twarz błyszczała od łez. Co się stało? Nie mógł sobie jakoś przypomnieć. Co Gryfonka u niego robiła i dlaczego była w takim stanie? Ostatnie, co pamiętał to, to jak wychodził ze Skrzydła Szpitalnego. Próbował sobie przypomnieć, ale nic mu to nie dawało. Miał zaniki pamięci, czy jak? Podniósł się z łóżka, a Hermiona zadrżała.
- Uratowałaś mnie na meczu… - przypomniał sobie. Była wtedy taka czuła, chociaż zaledwie dzień temu oskarżyła go o zdradę.
- Człowieku ty jesteś chory – odpowiedziała przerażona. Cała się trzęsła.
- Granger, co się tutaj stało?
- Całowałeś się z tą zdzirą! Nie mów, że nie pamiętasz!
Dracona ponownie zatkało. Znów to samo. Jak to możliwe, że on o niczym nie wiedział? Do cholery ktoś naprawdę próbuje zepsuć mu życie z Granger.
- Nic, a nic… Granger, uspokój się. Cokolwiek się tutaj wydarzyło… Ja nic nie pamiętam.
- Lecz się – odpowiedziała patrząc na niego wciąż z lękiem. Bała się o siebie i o to, co się z nim działo. On był chory psychicznie. Jak mógł najpierw na nią wrzeszczeć, a teraz zachowywać się tak jakby nic się nie stało i to on był tym poszkodowanym?
- Koniec z nami – powiedziała stanowczo. Spojrzał na nią niedowierzając.
- Jak to „koniec”?
- Malfoy, my nie możemy tego ciągnąć. Przed chwilą chciałeś mnie skrzywdzić, a teraz zachowujesz się jakby ta cała sytuacja była ci obca…
- Granger, ja naprawdę… - zaczął.
- Nie, proszę cię, nie kończ – odparła – Zastanów się nad sobą, a następnie wtedy wróć.
Powiedziawszy to wyszła zostawiając go samego. Niezauważalnie przebrnęła przez zatłoczony pokój z opuszczoną głową. Twarz miała całą opuchniętą od płaczu. Weszła do lochów. Idąc na górę czuła jak jej serce pęka z każdym krokiem. Kiedy wyszła przez tamte drzwi, część niej umarła. Już za nim tęskniła myśląc o tym jak zwykli się całować. Ale podjęła decyzję. Oni nie mogli być razem. Chciała, by było jak dawniej, ale los wykradł go z jej życia. Spojrzała przez okno na szalejącą burzę i zamknęła oczy.
 Zawsze zakochiwałam się w niewłaściwych facetach
Rzeczy, które są złe, zawsze dobrze smakują.
 
~~~~~~~~~~~~~~~ 
Notka miała być jutro, ale nie mogłam się powstrzymać, by jej nie dodać. Zresztą po co przetrzymywać ją skoro jest gotowa? Nie chcę Was utrzymywać w niepewności. Dziękuję za masę komentarzy pod ostatnią notką. Naprawdę bardzo miło mi się to wszystko czyta, mimo iż w każdym jest jakieś przekleństwo na Rona xd. Jeśli chodzi o Wasze podejrzenia, co do Amortencji to nie ma co się oszukiwać. Przez nią Draco zachowuje się tak, a nie inaczej. Następna notka nie wiem, kiedy się pojawi. Mam nadzieję, że wyrobię się w ciągu tych 3-4 dni. Cały tydzień mam zawalony kartkówkami, sprawdzianami, poprawkami, nadrabianiem -,- Ugh. Mam nadzieję, że jakoś wyrobię i nie zwariuję. 
Pozdrawiam i ściskam
Sheireen ♥

61 komentarzy:

  1. Ja p******* !!! Ron ty debilu!!! Boże weź wszystko szybko napraw bo w depresje popadne !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze nie wierze . Siedze i rycze ;( mam nadzieje ze , Ron w końcu zrozumie co zrobił i sie so wszystkiego przyzna i ze Herm i Draco sie pogodzą i będą razem :-) czekam na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No no miałaś rację rozdział powala z nóg :) Uwielbiam go i nie mogę doczekać się następnego !
    Całuski Karolina :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) mam dzisiaj jakiś zły dzień, a po przeczytaniu tego rozdziału płacze. To jest silniejsze ode mnie :/ czasem tak po prostu mam.
    Świetny rozdział :) powinnam wymienić chyba z tysiąc komplementów żeby pogratulować Ci talentu, ale jeśli napisze, że ten blog stał się już częścią mojego życia to wyjdzie na to samo :)
    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  5. hyhyhyhyyhyy ;DD
    chcemy więcej !

    OdpowiedzUsuń
  6. załamie się jeśli dalej tak będzie. w poprzednim komentarzu pisałam aby Draco doprowadził do stanu krytycznego tego debila, ale zmieniłam zdanie ma go ZABIĆ! albo on go zabije albo ja xD. było w tym rozdziale kilka błędów (np. zrobiłaś powtórzenie imienia królika,[dobra wiem czepiam się ;P]) ale notka jest Cudowna, piekna, śliczna, the best itd.
    mam tylko małe pytanku przewidujesz Happy end czy nie? o ile to nie tajemnica :)
    weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah xd
      Pomogę Ci z ogromna przyjemnością zabić Ronalda! :D
      Przewiduje dla niego śmierć okrutna, powolną, tragiczna xd
      Zginie na skraju zakazanego lasu xd
      I zje go Puszek :D
      Albo nie ! Specjalnie dla niego uwarze Eliksir żywej smierci :D buhahahahhaha xd taaaaak xd albo porwe go i zaprowadze do Aragoga xd

      Chyba napisze książkę- milion sposobów na zabicie Ronalda Weasleya :D
      A wg rozdział boski . Naprawdę jestem taka wkurwiona na Rona ze słowa tego nie wyraza xd może czyny :D
      Mam nadzieję ze Draco to wszystko jakos wyjaśni :c może weźmie swoje wspomnienia , zaprowadzi Hermione do Myslodsiewni i pokaże jej to wszystko :x
      Boże jestem nienormalna.
      Przepraszam za taki beznadziejny komentarz xd dzisiaj się wywalilam (tak, madra ja) i chyba sobie mi sie przestawilo w głowie xd
      Czekam na nastepna notkę ;)

      ~Z.

      Usuń
    2. Ja Łasicę mogę przytrzymać, jak wy będziecie się nim zajmować ;) Rozdział ciekawy :) "Amortencja laLaLa to jest broń ma" - to pewnie śpiewał Ronald dziś pod prysznicem ;) "Draco dziewczyne straci, nie będzie prała mu gaci. Ja, z Mioną będę szczęśliwy, zasadzimy w ogródku śliwy."
      Eh...
      F.
      women-of-holmes.blogspot.com

      Usuń
    3. Finiteee :D hahhaahahaha twoja piosenka jest cudowna! xd
      dobra, dobra, namierzam go moim GPS i możemy działać xd

      Usuń
    4. Co do tego, czy zakończy się szczęśliwie? Hmm to skomplikowane. Jak na razie pozostawię to w tajemnicy ;)

      Usuń
    5. Hahah xd Boję się, że Ron nie dożyje do kary, którą ja mam mu zamiar wymierzyć xd

      Usuń
  7. Aż się łezka kręci w oku :( Zaczęłabym pewnie tutaj pisać różne groźby dla Rona ale dziewczyny w ostatnim rozdziale ( w komentarzach ) zabiły go za mnie więc nie mam czym się martwić XD Mam nadzieję ,że wszystko się wyjaśni i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż się poryczałam przy samym końcu. Czemu oni nie mogą być szczęśliwi! Tego Rona to ja najpierw potraktuje bardzo długim i bardzo bolesnym Cruciatusem potem Sectusemprą a na końcu Avadą! Co za dupek z niego!
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Mam nadzieję że znajdziesz chwilkę między tymi kartkówkami i będzie rozdział:)

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze że dzisiaj wstawiłaś ; D
    Jezu, jak się ciesze, że Hermiona żyje ._. Domyślam się, że to wszystko sprawka Weasleya, ale okaże się, mam nadzieje, że za niedługo ; p
    Czekam na next : *

    OdpowiedzUsuń
  10. No wiem, że obiecałam ale to silniejsze ode mnie;) Pieprzony Ron!
    Biedny Draco...Biedna Herm...Kochany Harry
    Wszystko się we mnie bulwersuje...
    Całość genialna;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny . ja takze nienaiwdze rona .biedna hermi ;c kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  12. mam nadzieję, że hermiona odkryje co kombinuje ron... nie dziwię się, że nikt nie przepada za ronem, jego nie da się tutaj lubić, czekam na więcej...

    OdpowiedzUsuń
  13. Powtórzę mniej więcej to co napisałam w poprzednim komentarzu pod poprzednią notką: Ron ty parszywy, wredny !@$#&#W@#@!%!!!
    Jak on może? I że niby ją kocha?! Mam nadzieję, że Hermiona odkryje, że za tym wszystkim stoi Ron ten jej "jedyny" w jego mniemaniu... I że Draco jest niewinny i mu wybaczy i że będą razem... A Melodia... ygh!
    Ale też w takim razie to nie była Amortencja! MOże Imperius?...

    OdpowiedzUsuń
  14. Boze... ja ... ja.. ja... placze.... jak Ron mogl dac Melodi zakleciem Imperius i dodac eliksir milosy Dracusiowy?? Normalnie najpierw dalabym mu Sectumsempra a podem Crucio.... naslalabym ciotke Belle a potem jak bedzie blagal zucilabym mu Avade... !!

    OdpowiedzUsuń
  15. hahahahaha! Świetnie <33

    ;) Bitch* Please.... Ronald to niedorobiona Ciota.... parszywy, rudy ryc! Weź, niech Hermiona dowie się prawdy o Eliksirze! :D .... <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ronald to niedorobiona Ciota" mwahahah xd uśmiałam się z tego xd

      Usuń
  16. Jak Hermiona albo Draco się nie domyślają :) a tego rudzielca to normalnie tylko zabić!!! czekam więc na dalsze części :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach... świetne!!! Bardzo fajnie to wszystko opisujesz i bez wątpienia masz talent! Dodawaj jak najszybciej nowy rozdział prooooszę! Pozdrawiam i życzę weny. Mam nadzieję, że jakoś sobie to wyjaśnią, a cała ta Melodia zaczyna mnie wkurzać. Poco ona w ogóle jest w tym Hogwarcie?! Nie może sobie gdzieś indziej iść? :D
    http://dramione-something-real.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Rany... ja teraz Rona już totalnie, absolutnie i co tam jeszcze NIENAWIDZĘ! Mam ochotę go rozszarpać! Ja przez niego staję się agresywna. Niech wszyscy się o tym dowiedzą i go ze szkoły wywalą... Albo nie wszyscy sie na niego obrażą i się załamie i resztę życia będzie musiał spędzić w Świętym Mungu... ablo nie wiem, ale niech go to zaboli. Dobra wystarczy teg. Rozdział jak zwykle świetny i co tu dużo gadać czekam na następny.
    Pozdrawiam,
    Uzależniona od ksiązek :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ron to taki palant powinni go zgodnie z pomysłami osób wyżej Avadą potraktować. Kurcze niech Draco go uspokoi, bo mu to ujść na sucho nie może. Notka cudowna, a co do tamtej książki to na jaki temat zamierzasz pisać??? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda mi Rona . Jest zdesperowany , i to bardzo . Ale przecież skoro podobno kocha Hermionę powinien chcieć by była szczęśliwa . Jestem ciekawa co z tego wyjdzie . ;)

    Alexandra .

    OdpowiedzUsuń
  21. Ron ty debilu!....skoro kochasz hermionę daj jej spokuj!...rozdział świetny...mam nadzieje, że wszystko się dość szybko rozwiąże i, że hermiona zrozumie, że to działanie amo.....(sora zapomniałam) no. bo Ron jej przeciesz dodał draco w skrzydle szpitalnym..oj Ron żal mi cię.(tak "cię" z małej)Czekam na kolejny rozdział! Oby był szybko!
    Weny!
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  22. Yyy...Ron to dupek. Najpierw podał im amortencję a teraz pewnie go zaczarował. Eh...popłakałam się, no ale taka już jestem. Jak coś idzie nie tak to płacze. Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni. Pozdrawiam
    Nati:*

    OdpowiedzUsuń
  23. Boże!!! Dawaj szybko, natychmiast nastepny rozdział bo na brode Merlina nie wytrzymam. Musze wiedziec co sie stanie dalej... Kiedy kolejny rozdzialik?

    OdpowiedzUsuń
  24. nienawidzę Rona! weź go uśmierć czy coś! rozdział świetny, ale czemu znów się kłócą? no nic czekam na następny i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Czyżby imperius? Na to mi wygląda... Ah ten wredny Ron! Na pewno maczał w tym palce. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam serdecznie :)
    Venetiia.

    OdpowiedzUsuń
  26. Fajny rozdział, ale... co się dzieje z Draconem? Domyślam się, że to sprawka Rona, ale co on takiego zrobił Draconowi, że się tak zachowuje? Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. ekscytujące doprawdy :) zabić Rona, dać więcej zakłopotanego Draco i rozhisteryzowanej Hermiony, a napięcie na pewno nie spadnie. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ugh, jak ja nienawidze Rona... ;( błagam zrób coś niech Mionka i Smok sie pogodzą, tak byc nie moze, pomału sie załamuje i nie mogę znieść tego wszystkiego -,- Ron wszystko zawsze psujeeee ^.^ . Rozdział swietny bez dwoch zdań nie moge doczekać się kolejnego ... ;)),
    Paulina Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  29. Ugh, jak ja nienawidze Rona... ;( błagam zrób coś niech Mionka i Smok sie pogodzą, tak byc nie moze, pomału sie załamuje i nie mogę znieść tego wszystkiego -,- Ron wszystko zawsze psujeeee ^.^ . Rozdział swietny bez dwoch zdań nie moge doczekać się kolejnego ... ;)),
    Paulina Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  30. CO ZA IDIOTA! NIENAWIDZĘ GO! JAK ON MÓGŁ IM COŚ TAKIEGO ZROBIĆ!
    idę się uspokoić...
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    dłuuugo dłuuugo później:
    Jestem. Musiałam wcześniejsze zdania ocenzurować jak je przeczytałam. Zaczynając od początku: NIENAWIDZĘ RONA!!! Poza tym to tak: Draco MUSI się domyślić wszystkiego, a najlepiej żeby Hermiona też się dowiedziała tak od Rona (nw może niech coś podsłucha?). A tego rudego psychopatę niech zamkną w Mungu i po prostu niech tam się mści na ścianie wymierzając jej raz po raz policzki dopóki nie poczuje cholernego bólu i nie uświadomi sobie co zrobił Hermionie! A wtedy niech ona do niego pójdzie razem z Draco (jako małżeństwo już ;p) i niech mu przebaczą i on stwierdzi, że na to nie zasługuje i skoczy z mostu. Taki będzie goniec tego dwulicowego, popierdzielonego.... powiedzmy, że idioty, chociaż to obraża wszystkich idiotów!
    pozdrawiam,
    Drowned :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Masakra z tym motywem :o aż się we mnie gotuje na taka egoistyczną postawę.. z jednej strony głupie ze Miona nie podejrzewa zupełnie nic, ale z drugiej.. chyba ją rozumiem. myśli zbyt racjonalnie zeby chićby próbować zrzucić to na jakieś eliksiry. Od zawsze sie tego bała i teraz miała dowód. Mam nadzieję, że się uloży i to jak najszybciej :) co do rozdziału, jak zwykle cudo ! czekam na kolejny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. O nie, o nie! To jest takie... boże, siedzę i ryczę. To jest okropne bo on nie chciał... ale ona o tym nie wie ;C Szybko pisz następny rozdział bo nie wytrzymam! ;P
    Życzę duużo weny
    Agu ;*

    http://zrodzonawcieniu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Dodaj notkę jak najszybciej, błagam! A żeby Rona skrzaty zjadły. Świetna notka, świetny blog i świetna blogerka. Naprawdę niesamowicie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  34. Hey. Chciałam Ci powiedzieć, że pierwszy rozdział (pt. Ulica Pokątna) nie działa. Tzn, nie chce się wyświetlić. I rozdziały z kwietnia nie działają; są tylko dwa, a powinno być 8. Mogłabyś coś z tym zrobić? Zaczęłam dzisiaj czytać Twoje opowiadanie i ciężko bez tych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęłam się tą sprawą i podobno wszystko u każdego i u mnie też działa. Nie wiem, co może być przyczyną, że nie działa u ciebie.

      Usuń
  35. Niech żyje Ronald król wszystkich pierdzielonych DUPKÓW!
    Jak bym tam była, to bym go rozwaliła. Avadą go! Albo nie, najpierw niech dostanie takie mooocne Crucio... Ugh...Dobra, opanowałam się trochę.
    Rozdział fantastyczny, brak mi słów:)
    Buziak:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  36. --->http://nienawisc-uleczyc-moze-tylko-milosc.blogspot.com/<----

    OdpowiedzUsuń
  37. Boże dziewczyno!
    KOCHAM CIĘ! kocham to jak piszesz i całe to opowiadanie. siedziałam pół nocy czytają wszystkie rozdziały. Wielbię Cię! Wstawiaj jak najszybciej następną notkę bo ja tu zwariuję! Proszę jak najszybciej. błagam! <3 <3 <3 / Calla

    OdpowiedzUsuń
  38. Powróciłam po dłuższej nieobecności. Nie no uduszę tego Rona. On chyba ma więcej antyfanów niż mi się wydaje. Nie wystarczyło mu jeden raz? Nie lubię też tej Melodii. Proszę utop ją w jeziorze :) Zastanawiam się czemu Ron nie robi nic z parą Ginny i Blaisem. W końcu ruda jest jego ukochaną siostrą.

    OdpowiedzUsuń
  39. ja pierdole!!!!!! -,- niech Ron ogarnie dupe!!! boże chce żeby go piorun siar czysto-ognisty trafił!!!!!!!!! mam kare 100 crucio, 1000000 razy sectumsempra, dać mu wywar żywej śmierci, obić mu mordę i połamać dosłownie wszystkie kości a na koniec Avadą w niego!!!! Boże błagam niech to cierpienie się skończy bo nie moge wytrzymać co on z nimi robi niech ron umrze czuje obrzydzenie w jego imieniu........ -,-

    OdpowiedzUsuń
  40. Znalazlam tego bloga i czytam go aż do teraz i wiem ze ro nic nie zmieni bo sa inne rozdzialy ale tak mi smutno ze az łzy mi się leją. Jak on może ? Byli przyjaciólmi. Hermiona domyśl się...

    OdpowiedzUsuń
  41. Mam nadzieje, że Hermiona się domyśli. Musi się domyśleć! nie może tak być :(
    Świetny rozdział jak i wszystkie inne.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  43. ja chce dramiore

    OdpowiedzUsuń
  44. czy ty chcesz, żebym popadła w jakieś załamanie nerwowe?
    to jest tak piękne, a jednocześnie tak smutne, że aż nie wiem, co powiedzieć
    ach i wiem, że te rozdziały były już dawno, ale uważam, że i tak powinnam je komentować jako szacunek dla twojego genialnego talentu i wysiłku
    a po za tym, komentując milej mi się czyta i szybciej leci.. jeszcze trochę i mogę zaczynać kontynuację :D
    ~Kirrey

    OdpowiedzUsuń
  45. Ronalda trzeba wysłac na przymusowe prace na Syberię.

    OdpowiedzUsuń
  46. Ok, ale uważam że byłby lepszy tytuł "zakazany owoc smakuje najlepiej" :)

    OdpowiedzUsuń