Minęło
parę dni od ostatniego spotkania z Malfoyem. Rzadko kiedy widywali się na
korytarzach. Wydawało się, jakby chłopak naprawdę wziął sobie do serca jej
słowa. Żeby dali sobie spokój. Nawet lekcje eliksirów nie były aż tak
przytłaczające. Zebrała parę wybitnych ocen i była całkiem zadowolona z siebie.
Zależało jej na jak najlepszych wynikach w nauce. Jeśli tak dalej pójdzie, to
może zda wszystkie egzaminy na Wybitny? Och, zdecydowanie nie można być aż tak
pewnym siebie. Hermiona zawsze stresowała się przed egzaminami, ale uznawała,
że to dobry znak. Tak było za każdym razem. W końcu nadszedł najmniej przez nią
lubiany dzień w roku. Walentynki. Dzień zakochanych. Czy aby to nie brzmi
głupio? Źle jej się robiło na widok całujących się i obejmujących par. Zamek
wszędzie był wystrojony kwiatami. Czasami, gdy dotykało się płatków niektórych
z kwiatów, to wypuszczały one z siebie rozćwierkane ptaszki. Miniaturki
kupidynów chodziły po korytarzach rozdając kartki walentynkowe uczniom.
Dziewczyny jaśniały tego dnia, ponieważ był wypad do Hogsmeade i każdy chłopak
zabierał swoją dziewczynę na uroczy spacer po wiosce. Hermiona nie miała ochoty
iść, ale w sumie, co jej szkodziło? Pójdzie na pocztę, poogląda sklepy, kupi
sobie nowe, pawie pióro. Ron też nie miał tak dobrze. Clemense z nim zerwała i
szybko znalazła sobie nowego chłopaka. Miała nadzieję na spotkanie tego
jedynego, bo Ron okazał się dla niej totalną klapą. Rudzielec poszedł więc z
Potterem, a Hermiona wyszła sama, ponieważ Blaise zaprosił Ginny. Dziwnie się
czuła idąc do Hogsmeade samotnie. Może znajdzie kogoś po drodze, kto również
sam będzie się przechadzać? Większość uczniów powyżej 3 klasy wyszła z zamku.
Luty był dość chłodny. Na szczęście nie tak bardzo. Śnieg nie był tak głęboki,
a wiatr nie tak siarczysty. Hermiona szła spokojnie ścieżką wiodącą do
Hogsmeade, kiedy nagle ktoś zawołał ją rozmarzonym głosem.
-
Hermiono? Idziesz sama?
Gryfonka
odwróciła się i ujrzała wysoką blondynkę z gęstymi włosami. Oczy miała
niebieskie i jak zwykle rozmarzone. Luna. Dawno jej nie widziała. Mimo
znacznych różnic jakie je dzieliły, Hermiona bardzo ją lubiła. Można było z nią
porozmawiać na naprawdę ciekawe tematy, jeśli pominąć te wszystkie wymyślone
stworzenia. Luna podeszła do niej i razem poszły w stronę wioski rozprawiając o
ważnych i mniej ważnych sprawach.
- Co
u Neville’a? – spytała Hermiona. Neville nie wrócił kontynuować nauki. Nie
miała z nim już tak dobrego kontaktu jak kiedyś, a z tego, co wiedziała to Luna
była z nim w bliższym związku. W końcu Neville podczas II Bitwy o Hogwart
wyznał im, że za nią szaleje. Uśmiechnęła się. Zdecydowanie była z nich
najdziwniejsza para jaką widziała pod słońcem. Ale dopełniali się, a to jest ważne.
Doszły do tętniącego życiem miasteczka czarodziejów. Pochodziły po sklepach
spotykając coraz to różnych znajomych. Hermiona wstąpiła do sklepu, by zakupić
sobie ekskluzywne, pawie pióro. Weszły do Pubu pod Trzema Miotłami. Z jednego
stolika wesoło zaczęli machać do nich Ginny i Blaise, zachęcając do podejścia.
Krukonka i Gryfonka skierowały się w ich stronę i już po chwili przy stoliku
siedziały cztery osoby. Hermiona zamówiła piwo kremowe, a Luna sok porzeczkowy
z lodem. Madame Rosmerta przyniosła im napoje. Hermiona i Blaise dokuczali
sobie nawzajem, śmiejąc się i żartując, a Ginny pogrążyła się w rozmowie z Luną
na temat Żonglera. Hermiona właśnie śmiała się głośno z dowcipu Blaise’a, kiedy
usłyszała rozmowę dobiegającą ze stolika
niedaleko. Siedział w nim Harry i Ron.
-
Użyłem Imperiusa… - usłyszała głos rudzielca.
-
Żartujesz sobie? Ron, przecież to jest niewybaczalne zaklęcie.
-
Wiem, ale ja ją kocham – tłumaczył się Weasley.
- Nie
oznacza to, że powinieneś robić jej takie rzeczy – syknął Potter – Ona i Malfoy
byli razem szczęśliwi, a ty im to rozwaliłeś!
- Ale
ona…
-
Ron, w ogóle jak mogłeś zrobić coś takiego Hermionie – Harry wstał z miejsca –
Sądziłem, że przyjaźń znaczy dla ciebie więcej, nawet jeśli twoja przyjaciółka
jest z twoim największym wrogiem.
Harry
wyszedł z pubu wściekły na Rona. Weasley został sam przy stoliku. Dopijał
swojego grzańca i rozmyślał. Hermiona odwróciła od niego wzrok, ale już każdy
zdążył zauważyć, gdzie się patrzyła. Zastanawiała się, czy ktokolwiek z nich
słyszał tę rozmowę. Ona sama czuła się okropnie. Owszem podejrzewała Rona, ale
samo to, że usłyszała z jego ust prawdę sprawiło, że ją to zabolało. Co ona
takiego zrobiła? Może los rani ją dlatego, że źle wybrała? Może rzeczywiście
powinna wrócić do Rona? Och, cóż za bezsensowne myśli. Przecież jest jej dobrze
z Malfoyem. A może było jej dobrze? W końcu są pokłóceni. Właśnie. Teraz znała
całą prawdę. Malfoy miał rację. Ron spiskował przeciw nim.
-
Ojej, Ron Weasley siedzi sam przy stoliku – zauważyła Luna i tym samym
wyrywając ją z zamyślenia. – Idę do niego się dosiąść. Pewnie jest mu smutno.
Widzę to w jego oczach.
I już
jej nie było. Potrafiła być doprawdy dziwna i nieprzewidywalna. Nigdy nie było
wiadomo, co może powiedzieć i uczynić. Usiadła naprzeciwko rudzielca i zagadała
go. Hermiona popatrzyła na Ginny, która zbierała się już z Zabinim, by
pochodzić sobie po wiosce.
-
Zamknę cię we Wrzeszczącej Chacie – powiedział jej Blaise. Ruda rzuciła mu
powątpiewające spojrzenie.
- Tam
wcale nie jest tak źle
-
Podobno w nocy straszą tam złe i wyjątkowo nieprzyjemnie wyglądające duchy –
Ślizgon wciąż ją straszył, ale na Ginny nie rozbiło to większego wrażenia.
Zwłaszcza, że znała całą historię na temat Wrzeszczącej Chaty. Od dawna nic,
ani nikt tam nie straszy.
- Tam
już nic nie ma, prawda Hermiono? -
puściła jej oczko.
-
Ależ oczywiście, że nie ma – stwierdziła Hermiona i upiła łyk kremowego piwa.
Gryfonka i Ślizgon pożegnali się z nią i wyszli na dwór. Ginny miała lekkie
wyrzuty sumienia zostawiając przyjaciółkę, ale wiedziała też, że Hermiona nie
chciałaby, by zmarnowała sobie taki dzień tylko i wyłącznie ze względu na nią. Zapięła
swoją kurtkę i ruszyli z Zabinim przez miasteczko. Wychodząc z pubu dostrzegli
Malfoya, który kierował kroki do Trzech Mioteł.
-
Chyba za chwilę w Trzech Miotłach będzie mała kłótnia – zauważyła Ginny.
Zaszli
do Zonka, gdzie Ślizgon przestraszył młodszych uczniów wielkimi, włochatymi i
pluszowymi pająkami, które były absolutnym hitem w sklepie. Paru uczniów
wybiegło z piskiem, gdy czarne nogi pajęczaka dotknęły ich szyi. Zabini był jak
dziecko. Ginny się uśmiechnęła widząc jak się śmieje.
-
Taki jesteś mądry? – zapytała żartobliwie – Straszyć młodszych?
Chłopak
odwrócił się w jej stronę. W jego oczach rozbłysły tajemnicze iskry.
-
Ginny, jak ja cię dawno nie widziałem! – zawołał i przytulił ją przyjaźnie.
Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę. Coś kręci. Była pewna. Nagle poczuła jakby
coś chodziło jej po włosach. Odsunęła się od chłopaka i gwałtownie pokręciła
głową. Z jej rudych, gęstych włosów wypadła miniaturka paskudnej tarantuli.
Uderzyła zaśmiewającego się do łez chłopaka w ramię.
- Za
co? – zapytał rozmasowując sobie bolące miejsce.
- Za
głupotę
- W
takim razie uderzyłaś za mocno – burknął.
-
Gdybym miała uderzyć z taką mocą jak ty jesteś głupi to nie starczyłoby mi sił
– pokazała mu język.
-
Odezwała się
-
Masz coś do mnie? – uśmiechnęła się ironicznie.
-
Absolutnie nic
-
Jaaanse – zironizowała.
- No,
szkoda tylko, że jesteś siostrą takiego głąba Weasleya – powiedział. Dziewczyna
spojrzała na niego z urazą i odeszła. Zabini westchnął. Co znowu? Owszem ,
Ginny nie zachowywała się jak inne dziewczyny. Była twarda, miała niezmierne
poczucie humoru i nie była taka delikatna jak wszystkie. Jednak nie mógł
zapominać, że wciąż jest dziewczyną. I zawsze nią będzie. Ruszył w jej stronę.
Popatrzyła na niego groźnie, gdy się przybliżał.
-
Och, odwal się – warknęła.
-
Mogę wiedzieć, co takiego powiedziałem? – zapytał, zagradzając jej drogę.
- Ron
-
Przecież to idiota.
- To
nie zmienia faktu, że jest moim bratem i nosi nazwisko Weasley.
-
Szkoda – dodał cicho.
- Coś
ty powiedział? – zmrużyła oczy.
-
Szkoda, że ty nie masz innego nazwiska – dokończył. Miał nadzieję, że to
załagodzi sprawę, ale się mylił. To jeszcze bardziej ją pogorszyło.
- Nie
wstydzę się tego kim jestem i z jakiej rodziny pochodzę! – krzyknęła i
dzióbnęła go palcem w pierś. Parę osób spojrzało na nich z zaciekawionymi
minami.
- Nic
nie mam do twojej rodziny – bronił się.
- No
oczywiście. Ale obgadujesz ją za moimi plecami ze swoimi kumplami, Ślizgonami –
przeszła między półkami. Nagle nad sufitem zaczęły strzelać fajerwerki, bo ktoś
przez przypadek wywalił pudełko z petardami. Zrobiło się kolorowo, jasno i
przede wszystkim głośno.
-
Chodźmy stąd! – krzyknął Blaise, by mogła go usłyszeć. Ginny mimo wszystko się
zgodziła. Zakrywając uszy, by nie słyszeć ogłuszających huków, wyszli ze
sklepu. Ponad połowa klientów już stamtąd czmychnęła. Ruszyli dalej, nie
wiedząc, gdzie ich nogi niosą. Kompletna cisza. Pewnie wciąż jest urażona.
- Nie
obgaduję twojej rodziny… - dodał po chwili, by przerwać ciszę i od razu
dlatego, by wyjaśnić sprawę.
- Daj
spokój. Wiem, że każdy Ślizgon nienawidzi Weasleyów. Zdrajcy krwi. Oto kim
jesteśmy – prychnęła – Tyle, że nie wstydzimy się tego, bo szanujemy każdego
człowieka. Gdybym była taka zimna i nienawistna do osób urodzonych w nie magicznej
rodzinie, to nigdy nie poznałabym Hermiony.
Zabini
milczał, a Ginny myślała. Czy to naprawdę jest takie złe, że oni tolerowali
każdego? Ślizgoni zawsze uważali się za lepszych. To oczywiste, w końcu Salazar
Slytherin nie miał zamiaru nauczyć tak paskudnie zwanych „szlam”. Ginny
brzydziła się tym słowem. Miała ochotę zawsze przywalić Malfoyowi, że mówił tak
do Hermiony. Swoją drogą współczuła przyjaciółce. To musi być niezwykle
dołujące siedzieć samej w dzień zakochanych. W Walentynki. Zastanawiała się, co
też takiego ona sama robi. Chodzi ze Ślizgonem i wyglądają jak para. Co się
stało, że ona i Hermiona tak bardzo zbliżyły się w tym roku do ślizgońskich
chłopców? Ona miała szczęście. Jej związek z Harrym nie ucierpiał i wciąż są
przyjaciółmi, ale Ron i Hermiona? Kto by pomyślał, że ta nierozłączna, wiecznie
zakochana para tak bardzo się poróżni na siódmym roku. Ludzie się zmieniają. I
to była prawda. Oczywiście nie wszyscy. Może niektórzy?
- Ja
szanuję i ciebie, i Hermionę. Szanuję też twoją rodzinę, ale nie Rona –
usłyszała głos Blaise’a. Spojrzała na niego zdziwiona.
-
Rzeczywiście, Ron w tym roku nie jest taki jak kiedyś. Mam nadzieję, że mu
przejdzie i się zmieni. On naprawdę nie jest złym bratem, chociaż jeśli chodzi
o sprawy miłosne, to staje się nie do zniesienia – odpowiedziała.
- Co
się stało między Draco i Mioną? – zagadnął ją. Malfoy nie chciał mu o niczym
powiedzieć i widział, że dziewczyna unika go jak ognia i nie chce z nim
rozmawiać, ale może Hermiona nie ukrywa takich rzeczy przed Ginny? Domyślał się
tylko tyle, że musieli się nieźle pokłócić.
- Nie
ma o czym mówić… - odpowiedziała. Niespodziewanie zerwał się ciepły wiatr. Po
chwili wyłoniło się malutkie słońce, które oświetliło miasteczko. Zrobiło się
naprawdę przyjemnie.
-
Draco nie chce mi powiedzieć, co się stało
- Ja
mu się nie dziwię. Też by mi było wstyd – w Ginny aż się zagotowało na myśl o
arystokracie. Podle zranił jej najlepszą przyjaciółkę, a później zgrywał
takiego, który jest niewinny. Najchętniej udusiłaby go własnymi rękami, ale
wiedziała, że Hermiona woli się zając sama tą sprawą.
- O
co się pokłócili? – dopytywał się.
-
Zdradził ją! – wybuchła i zaczęła gestykulować rękami, mówiąc mu o tym, co
zaszło. Blaise zdziwił się. To nie było podobne do Malfoya. Znał go na tyle
dobrze, by wiedzieć, że nie porzuciłby ot tak o Hermiony. Wiedział, że Gryfonka
wiele dla niego znaczy. Więc o co chodzi? I skąd u niego takie zachowanie?
Zaniepokoił się o kumpla, ale bardziej się wkurzył. Jeśli naprawdę zrobił coś
takiego Hermionie, to przemówi mu do tego pustego łba nim zdąży cokolwiek
powiedzieć.
-
Pogadam z nim.
- Nie
sądzę, by Hermiona tego chciała… - odpowiedziała Ginny. Rozpięła kurtkę,
ponieważ zrobiło się naprawdę przyjemnie ciepło na dworze. Blaise spojrzał na
Rudą. Miała rumiane policzki, a ten delikatny makijaż, który miała na twarzy w
niczym nie przypominał tych wcześniejszych, mocnych. Wyglądała bardzo
dziewczęco. Delikatnie. Nie sądził, że taka odsłona pasowałaby do Ginny
Weasley. Delikatnie szturchnął ją w ramię. Popatrzyła na niego zdziwiona.
Powtórzyła jego ruchy. Już po chwili zaczęli się wzajemnie przepychać i
popychać. Blaise musiał przyznać, że jak na tak drobną posturę, to tak
dziewczyna miała siłę. Ledwo utrzymał równowagę, kiedy go szturchnęła. Przechodzili
właśnie obok jakiejś wielkiej zaspy śnieżnej. Blaise jednym, mocnym ruchem
wrzucił ją w śnieg. Dziewczyna wpadła w niego zupełnie zdezorientowana. Otrzepała
się z białego puchu i spojrzała na niego rozbawiona. Roześmiała się i wstała,
przy jego pomocy. Nawet nie próbowała go wrzucić w śnieg, ponieważ wiedziała,
że nie da rady. Niebo lekko poróżowiało, a oni szli jakimś laskiem niedaleko
wioski. Ginny weszła do niezbyt gęstego lasu. Zwabiły ją przebiśniegi, które
dosłownie rosły jeden na drugim. Wystawiały główki do słońca, przeciskając się
przez śnieg. Nadchodziła wiosna. Ulubiona pora roku Ginny. Bardzo lubiła
przyglądać się topniejącemu śniegu, malutkim zielonym liskom na drzewach,
kwiatom, które dopiero się rozwijały, zwierzętom, które budziły się do życia. I
burze. Uwielbiała siedzieć w nocy przy oknie i wpatrywać się w błyskawice oraz
słuchać grzmotów. Miała wtedy mnóstwo czasu na myślenie. Ta pora roku była taka
orzeźwiająca. Wraz z nią czuła jakby i ona na nowo się rodziła. Zaplotła włosy
w rudego, grubego i długiego warkocza, którego za chwilę owinęła na głowie jako
koczka. Pojedyncze pasemka opadły na jej twarz. Dostrzegła zająca, który
przebiegł nieopodal i schował się za krzakiem, z którego kropelkami ściekał
roztapiający się śnieg. Z drzew zaczęły skapywać kropelki i uderzały o nią z
góry. Nagle podszedł do niej Blaise. Odwróciła się w jego stronę i oparła o
drzewo. Uśmiechnęła się widząc ładny bukiecik z przebiśniegów, których końcówki
były w rozpaczliwym stanie. Roześmiała się i wzięła od niego bukiet.
-
Dziękuję.
-
Ależ ze mnie romantyk – wyprostował się dumnie. Ginny powąchała bukiecik.
Blaise zbliżył się do niej i bardziej przycisnął do drzewa, by po chwili złożyć
na jej ustach delikatny pocałunek. Ginny stanęła na palcach. Przebiśniegi
wypadły z jej rąk, kiedy objęła go za szyję. Odsunęli się minimalnie od siebie
i wpatrywali w oczy.
-
Wyglądasz ślicznie – sprawił jej komplement. Potrafił być przecież facetem, a
nie uwielbiającym rozrywki chłopcem. Oczywiście potrafił, bo wciąż wolał być
tym Ślizgonem, który robi najlepsze imprezy i żarty w całym Hogwarcie. Ginny
pocałowała go jeszcze przez chwilę krótko i ruszyła przed siebie, między
drzewami.
- O
czym myślisz? – zapytała go ciekawa.
- O
tym, kiedy wyczyścić klatkę sowy, bo okropnie napaskudziła.
Ginny
zatrzymała się i spojrzała na niego beznamiętnie.
-
Potrafisz zepsuć KAŻDĄ chwilę.
Blaise
się roześmiał.
-
Przecież żartuję! – objął ją w pasie i oboje wyszli drugą stronę lasku.
Znaleźli się niedaleko Wrzeszczącej Chaty. Spojrzeli po sobie znacząco.
-
Idziemy? – zapytał, próbując ją lekko nastraszyć.
- No
jasne – odpowiedziała pewnie i ruszyła zdecydowanie po ścieżce, wiodącej w dół.
Blaise lekko przeraził się tym, że jest taka pewna siebie. Jak on miał ją
przestraszyć, skoro ona nie bała się tego domu?
- Co
dokładnie miałyście na myśli mówiąc, że w tym domu już nie straszy? – spytał.
Ginny, która była już prawie na samym dole ścieżki, odkrzyknęła.
-
Hmm, powiedzmy, że zjawy, które tutaj straszyły od dawna tutaj nie przebywają.
Ostatni raz był ponad dwadzieścia lat temu jak nie więcej.
Zatrzymała
się, żeby poczekać na Ślizgona. Ruszyli w stronę domu, którego ściany
skrzypiały pod wpływem wiatru.
-
Masz cykora? – uśmiechnęła się, widząc jego minę.
-
Żartujesz sobie? Ty zaraz będziesz go miała.
-
Zobaczymy…
Kiedy
znaleźli się pod drzwiami, Blaise uchylił je, ale nie wszedł do środka. Ginny
spojrzała na niego pytająco.
-
Panie pierwsze – zrobił złośliwą minę. Ginny przewróciła oczami i bez
zastanowienia weszła.
-
Gentleman się znalazł… - powiedziała cicho i rozejrzała się po ścianach domu.
Ściany były złuszczone, a tapety zwisały smętnie. Przez zakurzone okna wpadały
malutkie smugi światła. We Wrzeszczącej Chacie było dziwnie cicho. Razem z
Zabinim weszli na górę po skrzypiących schodach. Znaleźli się w jakimś
niezwykle brudnym i zakurzonym pokoju. Zapewne sypialni. Ginny podeszła do
szafy i otworzyła ją. Uchyliła się natychmiast, ponieważ wyleciało z niej stado
nietoperzy. W środku wisiały zjedzone przez mole ubrania. Nagle z tyłu zaczęła
grać jakaś cisza, ponura melodyjka. Odwróciła głowę, by zobaczyć, co wydaje
taki dźwięk, ale to tylko Blaise przeszukiwał pobliską gablotę.
-
Właściwie to po co tutaj przyszliśmy? – spytała wyjmując stary, ale pięknie
zrobiony diadem z czarnymi oczkami. Podeszła do zbitego lusterka, by się w nim
przejrzeć.
- Sam
nie wiem, a masz coś ciekawszego do roboty?
-
Nie, ale wielkie dzięki – odparła – Są Walentynki, a dla ciebie najciekawszą
rzeczą jest szukanie w tych starym domu jakiś…
-
AAAA! – nie zdołała dokończyć, bo Blaise rzucił się w jej stronę ze strachem w
oczach.
- Co
jest?! – zapytała, kiedy chłopak wciąż nie odrywał wzroku od malutkiej
szufladki, którą sam otworzył.
-
P-p-pająki!
Ginny
podniosła wysoko brwi ze zdziwienia. Podeszła i zajrzała wolno do półki. W
środku siedział wielki, kosmaty pająk. Był doprawdy odrażający.
-
Boisz się pająków? – zapytała z dziwną nutą w głosie. Kpiła sobie z niego?
-
Nie, ale ten jest okropny…
Jego
głos był słaby. Ginny uśmiechnęła się paskudnie.
-
Kłamiesz – roześmiała się. Blaise spojrzał na nią spode łba.
-
Wcale nie!
- Tak
- Nie
- Tak
– przekrzykiwali się wzajemnie. Nagle zegar stojący tuż obok wybił godzinę 16.
-
Musimy wracać – oznajmiła.
- Tak
szybko? – spytał zawiedziony Blaise.
-
Niestety…
Wyszli
właśnie z pokoju i zeszli na dół. Przechodzili ciemnym korytarzem, kiedy uwagę
Ginny przyciągnęły malutkie, szare drzwi, ledwo widoczne na tle starej tapety.
-
Poczekaj chwilę…
-
Ginny, musimy iść… - Blaise chciał ją zatrzymać, ale jej już nie było.
Niepewnym
krokiem doszła do drzwi, na których widniały ślady ostrych pazurów. Powoli
zbliżyła palce do klamki. Gdy tylko poczuła chłód metalu zgięła się w pół z
bólu. Upadła na podłogę i zamknęła oczy. Wtedy naszły ją dziwne i przerażające
wizje.
Była tam, słyszała jak ktoś, a
raczej coś wielkiego i niebezpiecznego zbiega po schodach. Ostrzegał ją. Nie
posłuchała go i przyszła prowadzona ciekawością. Teraz wiedziała, że robił to
dla jej bezpieczeństwa. Nie chciał jej skrzywdzić. A ona naiwna poszła, bo
myślała, że może mu pomóc. Biegła po schodach, uciekając przed kimś z
kim była szczęśliwa i kogo kochała. To była odwzajemniona miłość, której jej
rodzice nie tolerowali. Kiedy przyprowadziła do siebie do domu Remusa Lupina,
jej rodzice go nie zaakceptowali. Uznali, że jeśli chodzi w wyświechtanych
szatach to zapewne pochodzi z jakiejś gorszej rodziny, a przecież ich córka,
piękna i inteligentna, ma prawo wybrać sobie kogoś o wiele lepszego. Bogatego i
ułożonego. Złapała za klamkę i rozpaczliwie zaczęła się z nią szarpać. Łzy
płynęły jej po policzkach. Dlaczego mężczyzna jej życia musiał być wilkołakiem?
I dlaczego była tak głupia i go nie posłuchała? W końcu zawiasy skrzypnęły i
drzwi uchyliły się. Wpadła do ciemnego środka i szybko zabarykadowała się w
środku. Usłyszała jak wilkołak wyje i tucze się we wnętrzu domu. Coraz
wyraźniej słyszała szelest jego łap. Nagle drzwi zatrzęsły się gwałtownie.
Cofnęła się gwałtownie do tyłu i skuliła się w kącie. Huk i hałasy były nie do
wytrzymania. Skrzypienie ścian starego domu i zgrzyt pazurów o drzwi. Zdawała
sobie sprawę z tego, że zawiasy powoli puszczały. W końcu wwaliły się z
przerażającym odgłosem. Widziała niewyraźną sylwetkę wilkołaka, który wpatrywał
się błyszczącymi oczami prosto w nią.
- Remusie, to ja – mówiła
błagalnie. Zwierzę zbliżyło się do niej wielkimi krokami. Wbiło pazury w jej
ciało i podniosło do góry. Spojrzała mu w oczy, w których nie było tych
inteligentnych i kochających błysków co zawsze. To już nie był Remus Lupin. Nie
było dla niej ratunku. Wilkołak zawył przeraźliwie, a ona poczuła jak pazury
przeszywają jej ciało. Jedyne, co zdążyła zobaczyć to wielkie, czarne i
zakrwawione pazury wystające z jej brzucha. Poczuła jak jej ciało zostaje
rzucone w kąt i dziką bestię idącą w jej stronę, by zadać ostatni cios. Ostatni
cios od ukochanego.
Blaise
przerażony podbiegł do Ginny. Cała się trzęsła. Była blada i miała cienie pod
oczami. Co się działo? Co się do cholery jasnej działo?! Potrząsnął nią dość
gwałtownie, ale nie panował nad emocjami. Nagle dziewczyna szeroko otworzyła
oczy i krzyknęła z bólu. Na jej koszulce pojawiły się szkarłatne plamy.
Podniósł kawałek materiału i zobaczył wielkie rany w okolicach brzucha. Jakby
ktoś wbił w nią sztylety. Ginny z trudem łapała oddech. Wyjął różdżkę i jedyne,
co mógł zrobić, to zatamować upływ krwi. Jego czary nie działały jednak
wiecznie. Wziął delikatnie dziewczynę na ręce i wybiegł z Wrzeszczącej Chaty
prosto ku czarnym wieżom Hogwartu.
Ginny
nie wiedziała, co się z nią dzieje. To, co zobaczyła… Ona tam była. W ciele tej
dziewczyny. Dzieliła z nią umysł. Czuła ten sam ból i emocje. Urywkami widziała
Blaise’a, który patrzył na nią przerażonym spojrzeniem, a czasami obraz stawał
się czarny i widziała w nim tylko niewyraźną postać młodej dziewczyny o
długich, rudych włosach i czarnych oczach. Oddychała szybko i urywanie. Czuła
okropny ból tam, gdzie wilkołak przebił nieznaną dziewczynę pazurami. Powoli
traciła świadomość. Ostatni raz spojrzała w twarz Ślizgona.
-
Wszystko będzie dobrze, będzie dobrze – mamrotał – Wytrzymaj, Ginn…
Ale
ona już go nie słyszała. Ból opanował każdy centymetr jej ciała. Każdy por
błagał o pomoc. Czuła się tak jakby ktoś miażdżył jej wszystkie kości. W końcu
odpłynęła.
Blaise
akurat wbiegł do Skrzydła Szpitalnego, a za nim rozgorączkowani nauczyciele.
Wszyscy jednocześnie chcieli się czegoś dowiedzieć. Tylko dyrektorka utrzymała
swoje emocje na wodzy. Kazała pani Pomfrey zająć się Ginny. Pielęgniarka
natychmiastowo zajęła się Ginny. Podawała jej po kolei różne eliksiry,
czarowała nad jej ciałem, smarowała maściami rany. Blaise tymczasem był
przepytywany z tego, co się wydarzyło. Opowiadał o tym jak dziewczyna dotknęła
klamki i osunęła się na podłogę. Jak drżała na całym ciele i jak coś sprawiło,
że rany zrobiły się w tak krótkim czasie i nie wiadomo skąd.
- Ale
jak to możliwe?
- Co
się stało?
-
Musisz wiedzieć coś więcej!
Nauczyciele
przekrzykiwali się wzajemnie. Nagle dyrektorka McGonagall podniosła dłonie w
uciszającym geście.
-
Myślę, że nie dowiemy się teraz tego, co się stało. Musimy czekać, aż panna
Weasley się obudzi. Jeśli się obudzi od razu z nią porozmawiam. Proszę teraz
iść z powrotem patrolować korytarze.
- Co
ma pani na myśli mówiąc „jeśli”? – wtrącił niezbyt grzecznie Zabini. Starsza
czarownica popatrzyła na niego ze współczuciem i bez słowa wyszła ze Skrzydła
Szpitalnego. Odwróciła się tylko na chwilę, by powiedzieć.
-
Myślę, że najlepiej będzie jak i ty, Zabini pójdziesz już do Ślizgonów. Ja
jeszcze powiadomię jej przyjaciół.
Ginny
obudziło jasne światło Skrzydła Szpitalnego. Miała naprawdę dziwny sen. Znów
widziała tę dziwną dziewczynę, tak bardzo podobną do niej. Mówiła jej coś o
duszy, którą uwolniła po tylu latach w zamkniętym miejscu jej śmierci.
Próbowała się poruszyć, ale tylko syknęła, ponieważ rany niemiłosiernie zapiekły.
-
Obudziła się – usłyszała wokół siebie znajomy szept. Otworzyła oczy z lekkim
trudem i ujrzała burzę brązowych loków. Hermiona stała tuż obok niej. Zabini
trzymał ją za rękę i uśmiechnął się promiennie, kiedy otworzyła oczy. Zobaczyła
też Malfoya. Poczuła gniew. Jak śmie tu przychodzić po tym, co zrobił
Hermionie? Już miała do niego wstać, kiedy znów wszystko ją zabolało. Zerknęła
na chłopaka, który stał obok jej przyjaciółki. Zobaczyła jak trzymają się za
ręce. Przetarła oczy z niedowierzania.
- Pogodziliście
się?
Hermiona
nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na Malfoya i po chwili opuściła głowę
uśmiechając się, ale w jej oczach gościł smutek.
-
Tak, Ginny. Jednak nie mamy dobrych wiadomości…
~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ponownie po długiej nieobecności :D Mam nadzieję, że nie zraziliście się po tak długim czekaniu. Kolejna część będzie o Walentynkach Hermiony i Dracona. Czy będą szczęśliwe? Tego nie zdradzę ^^ Mam dla Was propozycję, której zwykle bym nie składała. Jeśli chcecie, by II część pojawiła się jutro to...
Nowa notka = 40 komentarzy.
Wiem, że to mogą być dość wysokie wymagania, ale uznałam, że skoro zwykle mam ponad 50 komentarzy, to nie jest to jeszcze tak bardzo wygórowana "cena" xd. Nie przyjmuję spamu. Jeśli chcecie napisać parę komentarzy od siebie to niech będą to jakieś komentarze z sensem np. pytania dotyczące bloga, notki, kolejnego bloga itp. Możecie nawet zadawać pytania dotyczące mnie, nie bronię xd
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Świetna notka. Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybko:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że notka pojawi się jutro. Kochani!! Dodawajcie komentarze.
OdpowiedzUsuńPS. Notka booooooska *.*
Boski, boski, boski i jeszcze raz boski!
OdpowiedzUsuńPo prostu genialny.
A włączenie tu historii Remusa? Świetny pomysł.
Zawsze zastanawiałam się skąd ty bierzesz te wszystki pomysły. Najpierw zaklęcie, które odebrało Hermionie duszę, teraz to.
Po prostu Cię uwielbiam!
Mam nadzieję, że rozdział rzeczywiście pojawi się jutro.
Strasznie zdziwiłaś mnie tym wątkiem Remusa. Ale wyszło świetnie! Najpierw elfy, teraz to.. niesamowita wyobraźnia, gratuluje ; ) Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie kim była ta dziewczyna...
I zastanawia mnie jak Hermiona powiedziała Draco, że mu wierzy, bo słyszała rozmowę Rona z Harrym.
Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się w najbliższym czasie.
To co ludziska , bijemy do 40 ? :P
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to jestem zachwycona i mile zaskoczona cudownym pomysłem ^.^ Naprawdę wykonałaś kawał dobrej roboty. Ciekawi mnie jak minęły walentynki Draco i Mionki więc z niecierpliwością czekam na więcej !!!
Cudowny rozdział. Biedna Ginn,jestem ciekawa co się stało. Czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńNati:*
Jak możesz? : / Będe musiała czekać do jutra żeby się dowiedzieć co się stało ; o
OdpowiedzUsuńJest! Draco i Herm się pogodzili <3 HEHEHE *,*
Mam nadzieje, że jutro będzie cz.II ; ]
Pozdrawiam :*
Będzie na pewno C; Może dodam jeszcze dzisiaj kolejną ;)
UsuńJak to się dzieje, że za każdym razem tak zaskakujesz? Normalnie jesteś studnią pomysłów.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję jutro dowiedzieć się czegoś więcej, a tymczasem...
Pisałaś, że można pisać wszystko, nawet pytania o Ciebie, a mnie już od jakiegoś czasu zastanawia ile masz lat?
O matko, kochani jakie macie tempo w dodawaniu komentarzy! :** xd
UsuńCo to pytania to już odpowiadam. Mam 14 lat ;)
mimo tych 14 latek to piszesz całkiem fajnie ;))
UsuńOMG !!! MASZ 14 LAT I PISZESZ TAKIE BOSKIE OPOWIADANIE <333 Myślałam ,że ty juz spokojnie po 17 jesteś ale 14 :) Nie no wielki ,wielki szacun ^.^
UsuńHah xd Niee, dopiero 14, ale do 17 mi się nie śpieszy ^^ I dziękuję ^^
UsuńSwietny rozdział, uuuuuu Draco i Mionke się pogodzili w końcu <3 mysle ze Ron sobie cos zrobil no ale dowiemy sie tego moze Jutro ;)) *,*
OdpowiedzUsuńNieźle szybko pojawiają się te wszystkie komentarze. Naprawdę zachęciłaś, proponując dodanie rozdziału w zamian za 40 komów ^^
OdpowiedzUsuńJa wcześniej nie komentowałam, bo nie wiedziałam co napisać, a nie lubię pisać po prostu 'Fajny rozdział, czekam na kolejny.' Komentuję tylko jeśli mam coś konkretnego do powiedzenia.
A teraz po raz pierwszy spróbuję tu coś wyrazić, choć nic nie obiecuję.
Na początek powiem, że bardzo, bardzo, bardzo, bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Jestem pod wrażeniem tego ile masz pomysłów. Clemens, elfy, nowy rok, a teraz historia dziewczyny Remusa i sposób na pogodzenie się Draco i Hermiony.
Czekam, czekam i czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się jutro.
Rozumiem ;) Ja też nie lubię pisać komuś tylko krótkich słów "Fajna notka". Tak czy inaczej cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się napisać i ujawnić ;)
UsuńJak fajnie, że jest już rozdział :) szczerze mówiąc to tęskniłam za tym opowiadaniem :) świetnie jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńcudo *-*
OdpowiedzUsuńJestem zawiedziona :C
OdpowiedzUsuńPrzerwałaś w tak zakasującym momencie! Jak możesz nas tak torturować kochana!<3
No piszcie piszcie komentarze,bo nie wytrzymam z ciekawości ;*
~G.
Boże super ;3 kocham twoje Dramione !! i dodaj szybko kolejne ^^
OdpowiedzUsuńDopiero co zobaczyla twoje opowiadanie i mysle, ze jest super wiec szybko dodawaj kolejne
OdpowiedzUsuń*Daria
WSPANIAŁY <3 Jestem ciekawe jak będą wyglądały Walentynki Hermiony i Dracona i tego o się stanie z Ginny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Świetne !!! Nie mogę sie doczekać walentynek Draco i Hermiony.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, bardzo mi się spodobała akcja z tą wizją czy jakby to nazwać, Ginny i oczywiście strasznie mnie ciekawi co z tego wyniknie ;D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Jestem ciekawa co będzie z Ginny? No i o co dokładnie chodzi z Remusem... ciekawy wątek. Ahh.. no i oczywiście co się stało między Draco, a Mionką! Ugh.. Nie mogę się doczeeeeeekać! Dziewczyno uzależniasz!
OdpowiedzUsuńAww ;3 Jestem jak narkotyk xd nie spodziewałam się ;p
UsuńRozdział super, już nie mogę się doczekać 2 części... Pisza tak dalej bo jest swietnie
OdpowiedzUsuńsuper, nie moge sie doczeekac następnego, świetnie piszesz i pisz dalej, wspaniałe wątki ;-)
OdpowiedzUsuńSuper. Ciekawi mnie p co chodzi z tą dziewczyną. Weny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a i mam nadzieję że Draco i Hermiona mieli szczęśliwe walentynki.
OdpowiedzUsuńPROSZĘ DODAJ NOWY ROZDZIAŁ
Kurcze, przerywasz w dość ekscytującym momencie :P Z jednej strony jestem bardzo ciekawa co tak naprawdę stało się Ginny i jakie będą tego konsekwencje. Z drugiej pożera mnie ciekawość w jaki sposób Hermiona pogodziła się z Draco. Trochę straszne, że dopiero w obliczu nieprzyjemnych zdarzeń ta dwójka może się wspierać. Czekam z niecierpliwością na kolejną część. Jak z resztą dobrze o tym wiesz :)
OdpowiedzUsuńoo jak kiedyś Cie pytałam o wiek, mówiłaś, że 13a teraz już 14. Więc jakim jesteś znakiem zodiaku? jestem fanką horoskopów i tego typu rzeczy, tak lepiej będzie Cie poznać :) i jeśli to nie tajemnica, jak masz na imie, bo mi umknęło :)
do usłyszenia, jus
a ja już przewidziałam co to za smutne wieści :P
UsuńSkończyłam 14 w marcu :D Jestem spod znaku ryb. A na imię mam Emilia C;
UsuńSuper ;) Po prostu genialnie. Pisanie idzie ci niesamowicie, a błędów prawie nie masz . Fabuła jest też dość fajna, lecz jednak przestrzegam cię przed długimi opowiadaniami, bo owe szybko się nudzą czytelnikom ... :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że spełniłaś moją prośbę i opisałaś sceny wyjęte z życia Ginny i Blaise'a . No po prostu cud miód i orzeszki ;) Blaise ma niesamowitę ripostę, za co bardzo go lubię ;) Ale zarazem jest także bardzo opiekuńczy. Mam co do tego rozdziału mieszane uczucia. Cieszę się że Draco i Hermiona się pogodzili oraz że Blaise ogólnie jest tutaj fajną postacią, ale zarazem martwię się o Ginny. A ten sen? Prawdziwa zagadka - ale też bardzo interesująca ;) Sądzę, że rozdział jest taaaaaaaki fajniutki :)
Znalazłam jeden mały błąd, lecz pokażę Ci go potem, bo jakoś go zgubiłam w tekście. Mam nadzieję że się obrazisz, że znajduję Ci błędy ? :P heh, i tak robię to dla twojego dobra ;D
taki komentarz zastępuje 10 innych, dlatego zamawiam na tacy nastepny rozdział na jutro ! :)
pozdrawiam
rozgadana i chora Madeline
Jasne, że się nie obrazę za wytykanie błędów :D W końcu uczy się na błędach nie? xd Jutro będzie na 100% a może nawet wrzucę dzisiaj ;]
UsuńJesteś cudowna *_* Komentuję pierwszy raz, ale wiedz, że czytam od początku! Uwielbiam to, noo! Hermiona i Draco, dodawaj to szybko, bo nie wytrzymam w niewiedzy! I Ginny. Co się tam stało?! Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz, bo umrę z ciekawości i będziesz mnie miała na sumieniu! Tak, to groźba. Blaise jest kochany, takie duże dziecko <3 Piszesz bardzo dobrze. Czyta się to łatwo i przyjemnie a to duży plus. Przez ciebie mam nowy nałóg. Czytanie twojego opowiadania. Jak trafię na odwyk, to z twojej winy! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lynette ;*
Cudowne, piękne, świetne, MAGICZNE. Czekam na nn! To jest cudowne *_*
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czytam Twe opowiadanie. Muszę przyznać, że jest bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuńZ wielką niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wypadków !
_______
Pozdrawiam Cię gorąco :*
~ Elenor
Super piszesz :). Często komentuję w podobny sposób, ale ty jesteś cudowna :D. 40 kom?? Myślę, że szybko się uzbierają :). A co do pytań to odpowiedziałaś kiedyś, że chcesz pisać książki jeśli można wiedzieć to o czym?? :D
OdpowiedzUsuńNa pewno o tematyce fantastycznej *.* + przeplatające się przez nią wątki miłosne ^^
Usuńsuper! czekam na następny! ;*
OdpowiedzUsuńNaprawdę super rozdział. Aż mnie zżera ciekawość co będzie dalej! Jeśli chodzi o komentarze to zauważyłam że w niecałe 2 godziny zdobyłaś ponad 30 więc nie powinno być z tym problemu ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
paulinafiolet
Rozdział cudowny<3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać walentynek Draco i Miony:)
Czekam z niecierpliwością :D
Pozdrawiam Jagoda:);*
Kocham twoje opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńŻyczę DUŻEJ i TRWAŁEJ weny ! <3
No kochanienka niesamowity rozdział :) Harry dobrze zrobił. Co się dzieje z Gin. Hermiona i Draco nareszcie się pogodzili :) Niesamowite, ciesze się że już między nimi wszystko ok :)
OdpowiedzUsuńkarolina :)
OOOO MATTTTTKOOO *o* jesteś wspaniała, kocham cię :**** dodaj jak najszybciej ten rozdział :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Moniaaa :P
hmm.bardzo ciekawe ,ciekawe co Hermiona chce przekazać Ginny?super
OdpowiedzUsuńWOW!!!
OdpowiedzUsuńnie wiem co mam Ci napisać. Rozdział świetny,wspaniały,
niemożliwy uhh... brak mi słów!!
Jestem STRASZNIE ciekawa jak akcja potoczy się dalej.
Pozdrawiam Klaudia ;)
CUDO <4 http://mcr-indestructible.blogspot.com/ laliitka
OdpowiedzUsuńAAAA . Cudowna ♥ Jak zawszę . Chcę nową notkę , jutro .. Nie dzisiaj ! ♥ Uwielbiam twój blog : * Pozdrawiam ! Czekam na NN ;33
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem super! Jakim prawem tak świetnie piszesz? Dawaj jak najszybciej nn.
OdpowiedzUsuńWeny życzę
jest są razem jupi <3 ciekawe co będzie z ginny ale czekam na kolejny dodaj szybko dzisiaj jutro bye szybko <3
OdpowiedzUsuńJuz ponad 50+ kom! Super notka!
OdpowiedzUsuńidealny jak zawsze ! naprawdę podziwiam Twoją wyobraźnie - jesteś świetna <3
OdpowiedzUsuńlecę do drugiej części.
kocham tego blooga < 3
OdpowiedzUsuńbtw, kiedy następny rozdział ? :)
Biedna Giny... ciekawa jestem jak wyglądały walentynki Draco i Hermiony! Mam nadzieję, że w końcu się pogodzą <3 Pisz pisz... jesteś świetna. Wcześniej nie komentowałam bo zazwyczaj siedzę na telefonie i na moim starym gracie nie da się dodawać komentarzy. Powtarzam: Piszesz cudownie!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://inna-nie-znaczygorsza.blogspot.com/
No i Ron wpadł i się wygadał.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że bardzo mi się spodobał ten walentynkowy rozdział. Ginny i Blaise są naprawdę dobraną parą. Wątki przygodowe piszesz jak zwykle najlepsze. Nie podobała mi się tylko notka z komentarzami na dole, bo bardziej cenniejsze są komentarze z woli, a nie z przymusu, ale to już moja opinia.
"Rudzielec poszedł więc z Potterem, a Hermiona wyszła sama, ponieważ Blaise zaprosił Ginny."
OdpowiedzUsuńRudzielec to nie Ginny? Czegoś tu nie rozumiem, bo później Blaise jest z Ginny... Proszę wybacz, że czytam od tego momentu, ale jest 2 w nocy:D
Uwieeeelbiam czytać z perspektywy Ginny!!!! Superaśnie zrobiłaś Blaise'a, chociaż cytuję z 6 cz. HP:
OdpowiedzUsuń,,-Kogo jeszcze zaprosił?
(...)
-...i Longbottoma, Pottera I TĘ SIUŚKĘ WEASLEY- dokończył Zabini"