Draco od godziny chodził i przeszukiwał każdy kąt
zamku. Nigdzie nie mógł znaleźć Granger. Był nieobecny myślami. Wciąż nie mógł
uwierzyć w to, że taka czarownica jak Hermiona naprawdę się w nim zakochała. A
więc i z nią mu się udało. Nie chciał jednak traktować jej jako dziewczyny,
którą rozkocha, a później porzuci zaliczając do swojej obszernej kolekcji. To
zabrzmiało dziwnie nawet w jego myślach, kiedy zdał sobie sprawę, że jest
dumny, że zakochał się w nim ktoś taki jak ta dziewczyna i – co jeszcze bardziej
go otępiło – on chciał być dłużej z tą dziewczyną. Chciał, by dała mu szansę.
Miał zamiar przyznać się do swoich uczuć. Dlatego też szukał Granger w całym
zamku i na błoniach. Nie było jej nawet w bibliotece, a to oznaczało, że może
być tylko w dwóch miejscach. Albo w Pokoju Życzeń, albo w swoim dormitorium.
Obstawia raczej tą drugą opcję. Pewnie poszła myśleć do swojego pokoju. Gorzej
z tym jak się tam dostać. Musiał iść po Pottera, a najlepiej po Rudą, ale
Gryfonka była w tej chwili z Blaisem. Polecieli gdzieś na jakąś wyspę z
Blaisem. Draco zdał sobie sprawę, że wampirza natura dziewczyny bardzo kręciła
jego przyjaciela. Szedł przez korytarz na drugim piętrze, kiedy w końcu ujrzał
kogoś, kto mógłby mu pomóc. Święty Potter w towarzystwie tej całej wili. Draco
przypomniał sobie o tym, co razem z Granger widział w kawiarni podczas
Walentynek. Podszedł do nich gotów się zniżyć nawet do tego, by poprosić
Złotego Chłopca o pomoc.
- Ej, Potter – przerwał im jakże interesującą
rozmowę. Harry popatrzył na niego lekko zirytowany.
- A ty tu czego, Malfoy? – warknął nieuprzejmie.
- Grzeczniej, Bliznowaty, nie mam zamiaru tracić na
jakąś głupią wymianę zdań swojego cennego czasu – oznajmił. Harry obrzucił go
podejrzliwym spojrzeniem.
- To o co chodzi?
- Pomożesz mi się dostać do Granger? – wypalił od
razu bez zbędnych wyjaśnień.
- Nie – odpowiedział od razu – Skoro nie chce cię
widzieć, to…
Draco się wkurzył i przeczesał swoje włosy
niecierpliwie.
- Słuchaj no – przerwał czarnowłosemu – Tutaj
chodzi o szczęście Hermiony. Mam jej coś ważnego do powiedzenia i nie wiem,
gdzie ona jest, więc pewnie ryczy w…
- Ryczy? – warknął Harry i się podniósł z ławki –
Coś ty jej znów zrobił, Malfoy?
- Nic, absolutnie – machnął lekceważąco ręką – To
jak pomożesz mi się do niej dostać?
- Nie ma mowy, ja chcę żyć – wzruszył ramionami –
Jeśli naprawdę jest w tak podłym nastroju jak sądzisz, to nie masz co się
wysilać, stary.
- Salazarze! Otwórz mi tylko te cholerne wejście do
Gryffindoru i będzie spokój! – zdenerwował się już Malfoy. Zaczynał powoli
uznawać, że rozmowa ze Złotym Chłopcem, to kompletna strata czasu. Miał już się
właśnie wycofać, kiedy odezwał się Harry.
- Jeśli tutaj chodzi o jej szczęście – zmierzył go
podejrzliwym spojrzeniem – To pomogę ci tam się dostać, ale – tutaj podkreślił
– jeśli coś jej zrobić, to nie żyjesz, Malfoy.
I ruszył nic nie mówiąc. Draco podążył za nim, a
Clemense dogoniła Harry’ego. Szedł z lewej strony Pottera nic się nie
odzywając. Zastanawiał się jak dobrać odpowiednio słowa, by Granger nie odebrała
tego źle. Nie zauważył nawet jak dotarli już pod portret Grubej Damy i tego jak
Potter podał hasło.
- Właź – powiedział – Jak coś, to nie ja ci
pozwoliłem tutaj wejść.
Draco tylko kiwnął głową, a Potter z dziewczyną
zniknął za zakrętem. Draco wszedł do środka i ruszył prosto w stronę pokoju
Prefekt Naczelnej. U nich Prefektem Naczelnym został Teodor Nott, po tym jak on
zbytnio nadużywał swojego stanowiska. Ale nie przeszkadzało mu to. Nie chciał
mieć na swoich ramionach takich obowiązków. To nie było dla niego. Zapukał do
drzwi. Kiedy cichy, stłumiony głos powiedział ciche „Proszę” nacisnął na klamkę
w kształcie gryfa. W jej pokoju panował niezwykły porządek. Tylko książki
leżały porozrzucane po podłodze, łóżku i biurku. Jednym słowem były wszędzie. Granger
leżała na łóżku. Nie płakała, ale jej policzki żłobiły ślady niedawnych łez.
Delikatnie głaskała białe futerko jej pupila, Śnieżynki. Zauważył na jej palcu
srebrny pierścionek z czerwonym oczkiem. Rzeczywiście nosiła go przez ten cały
czas odkąd jej go dał. Ani razu go nie zdjęła. Nawet jak byli pokłóceni.
Zamknął drzwi, a ona odwróciła się w jego stronę. Spodziewał się wszystkiego.
Tego, że wybuchnie płaczem i zakryje twarz dłońmi, tego, że dostanie książką,
kiedy dziewczyna wpadnie w ślepą furię, ale na pewno nie spodziewał się
obojętności z jej strony. Hermiona spojrzała na niego i z westchnieniem usiadła
na łóżku po turecku. Przysiadł się obok niej.
- Przyszedłeś mi wypomnieć, jaka to panna Granger
jest głupia, że przegrała zakład? – powiedziała spokojnie, ale w jej głosie
dało się wyczuć wszystkie emocje jakie nią targały.
- Przeszedłem porozmawiać – odparł szczerze z
prawdą – Chciałbym ci coś powiedzieć. Coś, co dawno powinnaś była już wiedzieć.
Nie miałem odwagi ci tego wyjawić, bo nie miałem pojęcia, jak na to
zareagujesz.
Hermiona zmarszczyła delikatnie brwi. Spojrzała na
niego z zaciekawieniem kryjącym się w tych cudownych, czekoladowych oczach.
Odgarnęła swoje loki na jedną stronę.
- Czekam, Draco – dała znak, że oczekuje tego, co
ma zamiar jej powiedzieć. Draco przysunął się i złapał ją za dłoń. Nie cofnęła
jej, ale lekko się skrzywiła. Nie chciała, by jej dotykał. Jego dotyk sprawiał
jej ból. Tego było za wiele. Chciała z tym skończyć, więc dlaczego po prostu
nie wyrzuciła go teraz z jej dormitorium? Och, nie znała odpowiedzi na to
pytanie. W głębi duszy pragnęła jego obecności. Żeby był. Tylko tyle. Nie
musieli się dotykać, całować. Nie musieli nawet rozmawiać. Po prostu starczyła
jej tylko jego obecność.
- Hermiono, ja również cię kocham. Pewnie mi teraz
nie wierzysz… - wyznał z trudem, ale poczuł ulgę na sercu. Hermiona natychmiast
zaczęła się trząść. Tyle emocji ogarnęło ją za tym jednym słowem: kocham. Jak
to pięknie brzmiało w jego ustach. Mogłaby słuchać go wiecznie, ale przecież to
Malfoy. Na pewno coś knuł. Ma zamiar wykorzystać to, że się przed nim wygadała
i zdradziła.
- Masz rację, nie wierzę ci. Pewnie teraz chcesz
mnie zaciągnąć taką gadkę do łóżka? – zironizowała i uśmiechnęła się kpiąco.
Draco westchnął, ale i zdenerwował się. Czy rozmowa z nią zawsze musi być taka
trudna? Popchnął ją na łóżko i związał ręce nad jej głową, pochylając się nad
nią. Zauważył w jej oczach tajemnicze iskierki, które również zatańczyły w jego
oczach.
- Znam inne sposoby niż wyznawanie dziewczynie
miłość, by zaciągnąć ją do łóżka, możesz wierzyć – warknął.
- Tutaj akurat jestem pewna – zdmuchnęła gniewnie z
twarzy parę loków.
- Więc nie myśl, że mam zamiar to samo testować na
tobie. Zależy mi na tobie, Granger i ty zdajesz sobie z tego sprawę.
- To, że ci zależy, nie oznacza, że od razu kochasz
– syknęła – Miłość zdecydowanie dała mi o sobie znać i dała potężnego kopa,
więc nie żartuj sobie z tego przy mnie, bo mnie najzwyczajniej w świecie
obrażasz – powiedziała z cierpieniem w głosie. Draco uznał, że ma rację. Tyle
razu już się zawiodła. Ale on jej tego nie zrobi. Nie może być aż takim dupkiem
i złamać jej serce jak robią to inni. Nachylił się, by ją pocałować, ale ona
zręcznie odchyliła głowę.
- Nie waż się – zagroziła mu i popatrzyła zabójczym
wzrokiem.
- Pamiętasz jak mnie pocałowałaś po balu? Miał być
to ten ostatni raz – przypomniał jej. W jego głosie słychać było pewność
siebie.
- Żałuję, że dałam się jeszcze bardziej później w
to wciągnąć – szepnęła i odwróciła wzrok.
-
Hermiono, ten pocałunek, którego nie powinnaś mi była wtedy dać wciąż mnie
prześladuje. I mimo, że mieliśmy tysiące lepszych akcji, to twoje słowa, że to
ostatni raz, bardzo zapamiętałem. Od tamtej chwili moje serce żyło nadzieją, że
ta pieszczota nie stanie się tylko blizną, ale na nowo będzie otwierać moje
serce – wyznał. Patrzyli sobie prosto w oczy. Hermiona z niedowierzaniem
słuchała tego, co mówi. Nie potrafiła mu uwierzyć. Ale dlaczego miałby kłamać?
Dlaczego była taka podejrzliwa wobec niego? Czyż nie udowodnił wiele razy, że
jemu zależy? Wykonywał tyle gestów, które mogłyby świadczyć o jego uczuciach.
Ale została już tyle razy zraniona. Nie każdemu jest łatwo tak po prostu komuś
zaufać. A jej ufność wobec ludzi znacznie się zmniejszyła po wojnie i
przeżyciach miłosnych.
-
Umierałam po trochu każdego dnia odkąd pojawiłeś się w moim życiu w tym roku...
Kocham cię i chcę abyś o tym wiedział – powiedziała nieświadomie. W jej oczach
zaświeciły łzy. Draco pocałował ją delikatnie. Nie namiętnie, ale czule i z pasją. Chciał
ją uspokoić. Nie chciał, żeby znów płakała. Robiła to zdecydowanie za często.
Nie zamierza już jej doprowadzać do płaczu. Nie teraz. I miał nadzieję, że już
nigdy nie będzie tego przyczyną.
- Nie
płacz – szepnął, kiedy jedna łza potoczyła się po jej policzku i zniknęła w
kasztanowych lokach – Hermiono, daj nam szansę – zaproponował cicho. Ich twarze
dzieliły milimetry. Prawie stykali się ustami. Niepewność w oczach Hermiony
była zbyt wielka. Nie tylko ją widział, ale i wyczuł.
-
Draco… - wyszeptała – Jak to „szansę”?
-
Jako para. I nie tylko na jedną noc. Cholera, Granger kocham cię, jesteś
nienormalna, zwariowana, zabawna, urocza i uparta, wredna – oznajmił mocniej
przyciskając ją do łóżka – A ja jestem głupim chłopcem, który właśnie odkrył
czym jest prawdziwa miłość.
Uśmiechnęła
się delikatnie. Cmoknęła go w usta, ale kiedy chciał pogłębić pocałunek,
cofnęła się.
- Ja
nie jestem pewna, Draco.
Wyswobodziła
nadgarstki z jego uścisku i usiadła na rogu łóżka. Zajął miejsce obok niej.
Było trudno. Ale on lubił wyzwania. A jeśli mu się uda może być naprawdę
dobrze. Nie miał zamiaru tego schrzanić. Za nic w świecie. Nawet jakby mu
podstawiono najseksowniejszą kobietę, to on był zaślepiony Granger. Ta
dziewczyna zajmowała każdy skrawek jego umysłu.
-
Dlaczego nie możemy chociaż spróbować? – naciskał –
Przecież mi ufasz – dodał. Westchnęła z trudem i spojrzała prosto w jego szare
oczy.
- Nie
jestem tego pewna. Tutaj chodziłoby o związek, Malfoy – odparła – Ja traktuję
związki poważnie, a nie jako zabawę.
- Ja
też nie traktuję tego jako zabawę – oznajmił natychmiast.
-
Och, czyżby? – warknęła, ale szybko się opanowała – Nie wiem, Malfoy, nie
sądzę, by to był dobry pomysł. Ja po prostu mam dość cierpienia.
Ujął
jej dłoń.
-
Przysięgam, że nigdy cię nie skrzywdzę, Granger – powiedział patrząc jej prosto
w oczy, jakby chcąc nadać większą wiarygodność swemu słowu – Obiecuję – dodał.
Pokiwała głową. Odgarnęła ręką parę luźnych kosmyków z jego twarzy.
- Daj
mi trochę czasu – dodała. Złożył jej przysięgę i obiecywał. On nie łamał
przecież danego słowa. Tego mogła być pewna. Gdyby ją złamał, ucierpiałby jego
honor, a dla Malfoya honor był podstawą.
- Do
kiedy? – podniósł się z łóżka.
- Do
jutra dam ci odpowiedź – powiedziała. Odprowadziła go do drzwi i portretu, a
kiedy zamykała go za sobą dodała – Przepraszam, ale ja nie mogę wiecznie
czekać, aż będę mogła ci zaufać.
Zamknęła
za sobą portret i oparła o niego plecami. Złapała się za głowę. Ta sytuacja ją
przerastała. Kiedy Malfoy powiedział, że ją kocha i jest dla niego ważna, miała
ochotę skakać z radości i go pocałować, ale przecież nie mogła mu całkowicie w
to uwierzyć. Co się stało z Hermioną Granger? Przecież to Malfoy uratował ich i
oddał jej z powrotem duszę. Potrafił poświęcić swoje życie dla niej. Troszczył
się o nią i tak czule traktował. Kiedy była naćpana nie wykorzystał sytuacji,
ale zajął się nią i dał eliksir, by jej ulżyć. Był kochany. Nigdy nie
spodziewała się, że pod warstwą tego cynicznego, chłodnego i egoistycznego
arystokraty może kryć się ktoś tak uroczy i kochany. Dochodziła siedemnasta.
Niedługo powinna zacząć się kolacja, ale ona jakoś niespecjalnie miała na nią
ochotę. Popatrzyła w okno i dostrzegła chatkę Hagrida. Zrobiło jej się ciepło
na sercu. Stary, kochany Hagrid. Tak bardzo go zaniedbała. Nie wiedziała jak to
było z Harrym i Ronem, ale ona naprawdę bardzo dawno temu się z nim widziała.
Musi go odwiedzić. Najlepiej teraz. Nie zwlekając dłużej nałożyła płaszczyk,
ponieważ wieczór był dość chłodny i wilgotny i wyszła samotnie z zamku. Ginny
gdzieś poleciała na miotłach. Wolała nie wiedzieć, co oni mogli robić
na jakiejś samotnej, oddalonej polanie, ale miała nadzieję, że Blaise nie
skończy jako posiłek Ginny. Na szczęście ta potrafiła się hamować. Musi jutro
porozmawiać z Malfoyem na temat eliksiru. Nie mogła pozwolić przecież, by Ginny
pozostała istotą nocy i żyła w świetle księżyca jako nieumarła. Szła właśnie
lekki, żwawym krokiem po mokrej trawie do chatki Hagrida. Z kominka unosiła się
smuga dymu. Kiedy dotarła pod drzwi dopadł ją zapach spalonych ciasteczek.
Nagle okno otworzyło się gwałtownie i wyjrzała z niego kudłata głowa gajowego.
Wyganiał swąd dymu swoją czerwoną chustą w grochy, która równie dobrze mogłaby
być obrusem. Zauważył Hermionę i rozpromieniony otworzył jej drzwi. Weszła do
środka. Hagrid rozradowany uścisnął ją mocno tak, że poczuła jakby pękły jej
wszystkie kości.
-
Hermiona! Jak ja cię dawno nie widziałem, cholibka! – wyjął z piekarnika czarne
jak węgiel ciasteczka – Zapomniało się o starym Hagridzie, co? – nastawił wody
na herbatę. Hermiona powitała się z kłem, który obślinił jej cały płaszczyk.
Zdjęła go i powiesiła obok kominka. Oczyściła płaszcz paroma zaklęciami i
zasiadła przy wielkim stole. Hagrid postawił przed nią kubek wielkości garnka
rozradowany, wciąż gadając na temat magicznych stworzeń. Z tego entuzjazmu
ledwo co nie wylał wrzątku na Hermionę. Dziewczyna dopiero po chwili ostudziła
jego zapał. Zrobiło jej się trochę przykro. Najwidoczniej chłopcy również
zapomnieli o ich olbrzymim przyjacielu i nie odwiedzali go tak często. Nawet
Harry. Hermiona obiecała sobie, że będzie odwiedzać Hagrida przynajmniej raz w
tygodniu, a nawet więcej razy. Siedzieli z Hagridem i rozmawiali o nowościach w
Hogwarcie oraz o czasach, kiedy to ledwie zawitali do Hogwartu.
- Mam
taki długi jęzor. A wy byliście najbardziej ciekawskimi dzieciakami z jakimi
miałem okazję się spotkać, cholibka – zachichotał – Do tej pory pamiętam jak
powiedzieliście mi o Puszku…
Niedługo
później herbatę zastąpiła szklanka brandy. Hermiona piła umiarkowanie. Nagle
Hagrid zaczął nawijać o miłości. Był nieźle wstawiony. Jej też zaczynało kręcić
się w głowie. No cóż, w końcu to było brandy bardzo mocne, po którym nawet taki
ktoś jak Hagrid się upijał. Hermiona wygadała się przez alkohol o niej i
Malfoyu. Ucieszyła się, że Hagrid nie wydawał się zaskoczony. Dał jej nawet
pewne wskazówki i rady niczym dobry ojciec. Kiedy wstał i rozbił szklankę,
Hermiona uznała, że pora zakończyć to spotkanie. Kazała gajowemu się położyć i
podziękowała mu za rozmowę. Wyszła z chatki, gdzie powitało ją świeże, nocne
powietrze. Jej niezbyt dobrze, pracujący logicznie przez alkohol umysł odetchnął
głęboko. Powoli ruszyła przez błonia. Zakazany Las wyglądał groźnie w każdej
porze dnia, ale w nocy wyglądał doprawdy przerażająco. Jednak Hermiona się nie
bała. Miała umiejętności Królowej Elfów i wiedziała, że żadna żywa istota w tym
lesie nie zrobi jej krzywdy. Dochodziła właśnie do zamku, gdy nagle po obu jej
stronach wylądowali Ginny i Zabini. Wyglądali na naprawdę zadowolonych.
Spojrzeli na Hermionę i zdziwili się.
-
Hermiona, ty jesteś pijana! – zauważyła Ginny – Co się stało? – zaniepokoiła
się. Jej blada skóra wręcz lśniła w księżycowym świetle. Wyglądała niezwykle
kusząco. Dziwiła się jak Blaise może się powstrzymywać od rzucenia się na jej
przyjaciółkę.
-
Och, szczera rozmowa z Hagridem i trochę alkoholu, nic takiego – powiedziała.
- No
pięknie – skomentowała Ruda – Jeszcze tego brakowało, by Hagrid rozpijał
uczniów.
- Daj
spokój – czknęła Hermiona i dopiero teraz odczuła skutki brandy. Zakręciło jej
się w głowie. Blaise ją podtrzymał. Hermiona zaklęła pod nosem. Nienawidziła
być pijana. Dwójka przyjaciół odprowadziła ją pod sam portret Grubej Damy.
Zanim weszła zwróciła się do Blaise’a.
-
Diable? Możesz nie mówić Malfoyowi o tym, że się upiłam? – poprosiła go. Nie
chciała, by Malfoy się dowiedział. Dla niej pijane kobiety były bardzo
nieatrakcyjne. Nie lubiła być w
takim stanie. Czuła się wtedy bardzo niekomfortowo. Poszła do łazienki i nalała
sobie wody do wanny. Nalała olejku o zapachu kwiatów maciejki i zrzuciła z
siebie ciuchy. Weszła do wanny pełnej piany i gorącej wody. Postanowiła
pomyśleć. W końcu jutro ma dać odpowiedź Malfoyowi. Od niej zależało, czy da im
szansę. Owszem, wiele razy marzyła o tym, że są szczęśliwą parą, ale to były
tylko marzenia. Nigdy nie sądziła, że mogą się one sprawdzić. Teraz uznała, że
wcale nie będzie to takie piękne jak sobie wyobrażała. Zamoczyła głowę i umyła
włosy. Hagrid dał jej dzisiaj wiele do zrozumienia. Powiedział, że warto dać
szansę miłości, bo nigdy nie wiadomo, co może się stać, a nawet jeśli to nie
będzie trwać wiecznie, to może przeżyć wiele cudownych chwil. Powiedział, że
warto cierpieć w imię miłości. To dziwne jak wiele pomógł jej Hagrid. Była
pewna, że nawet jej młodsi przyjaciele nie daliby takich rad. Wyszła z
wanny i otuliła się ręcznikiem. Stanęła przed lustrem i osuszyła włosy różdżką.
Musi się zmienić. Wojna zawsze zostawi na nas swoje piętno, ale ona nie powinna
się tak zachowywać. Powinna bardziej ufać ludziom. Mimo tego, jak bardzo ją
krzywdzili. Chciała się znów stać tą prawdziwą panną Granger. Oczywiście z
drobnymi zmianami. Nigdy nie będzie taka sama. Zbyt wiele się działo. Zbyt
wiele przeżyła. Spojrzała w swoje odbicie. Odbicie ładnej, młodej kobiety.
Wcześniej myślała, że może śmiało powiedzieć, że wie, czym jest życie, ale
teraz wiedziała, że się pomyliła. Ona dopiero skończyła pewien etap.
Zaczynała nowy, kolejny etap dorosłej kobiety, a nie nastolatki. Uśmiechnęła
się do swojego odbicia. Wiedziała, że nic nie wie. Ale miała całe życie. Może
nawet z osobą, którą pokochała.
Następnego
dnia rano Hermiona poszła na śniadanie. Czuła się jak nowo narodzona. Nie miała
pojęcia, czy podjęła słuszny wybór, ale nawet jeśli będzie kiedyś żałować, to
nie obchodziło ją to. Przecież może być dobrze. Nie musi być wszystko szare i
ponure. Ostatnio tylko płakała i cierpiała, użalając się nad sobą. Tak nie
mogło być. Żwawym krokiem, tryskając energią i optymizmem, który przenosił się
na innych, ruszyła do Wielkiej Sali i usiadła przy stole Gryfonów. Posmarowała
bułkę masłem jakby robiła właśnie najbardziej interesującą rzecz w jej życiu i
zrobiła sobie kanapkę. Piła poranną kawę i rozmawiała z dziewczyną o
karmelowych oczach i piwnych oczach. Była z szóstego roku i była jedną z
najmądrzejszych dziewczyn w Gryffindorze, więc od razu znalazły wspólny temat.
Dyskutowały żywo na temat wykorzystywania astronomii i zielarstwa. Ostatnio
bardzo to zainteresowało Hermionę i okazało się, że Carmen przynajmniej raz w
tygodniu chodzi na Wieżę Astronomiczną i sprawdza rozstawienie gwiazd, tym samym
wyszukując na ziemi położenia najbardziej dziwnych i wyjątkowych roślin.
Hermiona właśnie mówiła o czerwonej gwieździe, która pojawia się tylko raz w
miesiącu na niebie podczas pełni księżyca. Nazywana była krwawą gwiazdą. Miało
to oznaczać wszystkie niebezpieczeństwa czyhające na czarodziejów o północy na
dworze. Powszechnie było wiadomo, że stworzenia i istoty, najpotężniejszą magię
i właściwości magiczne mają podczas pełni. Nagle dostrzegła Malfoya wchodzącego
do Wielkiej Sali. Przeprosiła swoją koleżankę z Domu Lwa i wstała od stołu.
Draco zauważając ją stanął w miejscu. Hermiona ucieszyła się widząc go. Serce
zabiło jej mocniej. Nie myśląc dłużej ruszyła ku niemu szybkim krokiem. Kiedy
spodziewał się, że zatrzyma się i powie mu stanowczo „nie”, ona zarzuciła mu się
na szyję i wpiła namiętnie w jego usta. W Wielkiej Sali rozległy się brawa i
gwizdy. Poczuła jak tryumfuje. Euforia jaka ją ogarnęła, była nie do opisania.
Czuła się cudownie. Hermiona uśmiechnęła się i odsunęła od Malfoya. Popatrzył
na nią zdezorientowany, ale zdecydowanie bardzo zadowolony.
-
Zaskakujesz mnie – mruknął – Czyli to oznacza, że…
-
Tak, Malfoy, to właśnie to oznacza, nie podniecaj się tak – roześmiała się.
Malfoy objął ją w talii i zaprowadził do swojego stołu. Trochę niepewnie
usiadła obok niego i Pansy. Dziewczyna mile ją powitała.
- Nie
przejmuj się nimi – wskazała na Ślizgonki, które patrzyły na nią zabójczym
wzrokiem – Są najzwyczajniej w świecie zazdrosne.
Hermiona
obrzuciła wyzywającym wzrokiem grupę Ślizgonek i wdała się w rozmowę z Pansy.
Niektórzy w Sali pokazywali ją sobie palcami, ale nie pisnęli ani słówka na ten
temat. Chociaż i tak była pewna, że będą tematem głównych plotek. Pansy
nawijała na temat magicznych stworzeń. Hermiona nigdy nie spodziewała się, że
może się nimi interesować. Pansy miała niezwykle obszerną wiedzę na ten temat.
Nagle poczuła jak ktoś szepcze jej do ucha. Przyjemne dreszcze przeszły po jej
ciele.
- Nie
zapominasz tutaj o kimś? – Draco uśmiechnął się do niej flirciarsko i puścił
oczko. Zarumieniła się.
-
Sądzę, że będziesz miał dzisiaj swój czas – uśmiechnęła się – No, chyba, że
masz dzisiaj zajęte popołudnie… - przejechała palcem po krawędzi kryształowego
kubka.
- Tak
właściwie to nic nie robię – powiedział niby obojętnie.
- To
świetnie – odparła – Będziemy musieli sobie porozmawiać.
-
Brzmi poważnie – zauważył.
- I
takie też jest – zagryzła wargę i zauważyła, że do Wielkiej Sali wchodzą jej
przyjaciele. Rozejrzeli się i spostrzegli ją przy stole Ślizgonów. Harry
zmarszczył brwi i nic nie powiedział. Natomiast Ron zrobił się czerwony na
twarzy i usiadł tyłem do niej. Westchnęła ciężko.
- Co
jest? – spytał Draco.
-
Wiedziałam, że tego nie zaakceptuje – mruknęła i odstawiła szklankę na stół –
Wiesz, co? Nie chce mi się tutaj siedzieć.
Wstała
od stołu razem z chłopakiem i razem wyszli z Wielkiej Sali. Ruszyli na błonia i
usiedli na drewnianym pomoście. Hermiona czuła się trochę nieswojo. Rozmawiali,
śmiali się i wygłupiali bez żadnej kłótni. To nie było normalne, ale podobało
jej się to. Jeśli taką parę mają razem tworzyć to czemu nie? Powoli przestała
mieć jakiekolwiek wątpliwości, co do Malfoya. Był naprawdę świetnym facetem,
chociaż irytującym. Oczywiście w ten lepszy sposób. Irytował ją tym jego
szelmowskim uśmiechem i wzmiankami zwykle dotyczącymi ich dwojga.
- Co
ty na to, żeby polatać? – zaproponował. Zobaczył powątpiewanie w jej oczach,
ale zgodziła się, na wspomnienie tych uczuć, które jej towarzyszyły wraz z
wzniesieniem się w powietrze. Ruszyli przez błonia prosto na boisko. Zauważyli,
że latał tam już jakiś chłopak. Zleciał, kiedy tylko ich zauważył. Obrzucił
Hermionę tajemniczym spojrzeniem. Poczuła lekki niepokój. Wiedziała, kim jest
ten chłopak. Teodor Nott. Wyjątkowo mieli parę wspólnych dyżurów. Nie
rozmawiali wtedy ani razu. Jako Ślizgon traktował ją jak nic nie wartą szlamę.
Jego czarne włosy lekko opadały mu na czoło. Zbudowana szczęka, szare,
przerażające oczy. Delikatny zarost malujący się na jego twarzy. Był
przystojny, nie mogła powiedzieć, że nie, ale wzbudzał w niej mieszane uczucia.
-
Draco, kiedy mamy trening? – spytał zaciskając żylastą rękę na wypolerowanej
rączce miotły.
-
Zrobię jutro o siedemnastej – odparł i obrzucił go chłodnym spojrzeniem.
Hermiona od razu wywnioskowała, że między nimi dwoma nie jest chyba za dobrze.
Czasami widywała Notta w towarzystwie Malfoya, ale Teodor był raczej skrytą
osobą. Często widziała go w bibliotece. Chłopak był bardzo mądry. Niestety znał
się równie dobrze na czarnej magii.
- W
związku ze szlamą – prychnął i obrzucił ją kolejnym tajemniczym spojrzeniem.
Draco zacisnął gniewnie szczękę.
-
Uważaj na słowa, Nott. Nie zapominaj, że ja jestem kapitanem drużyny i mogę ci zaszkodzić.
- Co
na to matka? – uśmiechnął się szyderczo – Chyba nie poprze twojego związku z tą dziewczyną. Ma krew jeszcze bardziej brudną
niż wszystkie szlamy jakie chodzą po tym głupim zamku – Nott wyciągnął rękę i
dotknął jej rumianego policzka. Zanim Malfoy zdążył zareagować, Hermiona
uderzyła Ślizgona w rękę.
- Nic
ci do mojego pochodzenia – warknęła. Ten tylko uśmiechnął się i odszedł
zadowolony. Draco splunął i pokazał w jego stronę obraźliwy w świecie
czarodziejów znak. Hermiona wzięła go za rękę i pociągnęła w stronę boiska.
Draco przez cały czas wydawał się jakiś przygaszony. Jego zachowanie obniżyło
nawet entuzjazm Hermiony.
- Co
jest? – spytała z pretensją. Popatrzył na nią pytająco – Draco, o co chodziło
Nottowi z twoją mamą? Czy ty naprawdę wciąż przejmujesz się jej zdaniem? – jej
głos stał się chłodniejszy.
-
Nie, Granger, nie przesadzaj, wszystko jest dobrze – zapewnił ją. Ona jednak mu
nie uwierzyła.
- Nie
kłam – odparła, twardo patrząc mu w oczy.
-
Granger, daj spokój, to nic takiego, Nott to fałszywy gad – warknął. Dała sobie
za wygraną i nie spytała o nic więcej. Odwróciła się od niego i udała
zainteresowanie miotłą. Właściwie to nie myślała o tej czarnej, wypolerowanej
rączce jaką miała przed nosem. Zastanawiała się nad tym, co powiedział Teodor.
Poczuła jak miejsce na policzku zapiekło. Zdała sobie sprawę, że wzbudzał w
niej strach. Był taki tajemniczy, mroczny i małomówny. Zastanawiało ją to, czy
Malfoy naprawdę nie dałby rady postawić się matce. Czyżby był pod jej władzą i
nie miał własnego zdania? Ależ to absurdalne! Był dorosły, jego ojciec nie żył.
Sądziła, że jego matka jest całkiem normalna. Przecież uratowała życie
Harryemu, by ratować syna. Poczuła jak Malfoy obejmuje ją w talii.
-
Granger, przepraszam za moje zachowanie – szepnął jej do ucha – Chcesz jeszcze
polatać?
-
Nie, dzięki – powiedziała oddając mu miotłę – Jakoś straciłam zapał. Możemy iść
do ciebie lub do mnie, chyba, że nie mogę iść do ciebie, bo twoja mama ci
zabroni – jej głos był suchy. Draco nie wytrzymał i się roześmiał. Spojrzała na
niego oburzona.
- I z
czego się cieszysz? – warknęła.
-
Jesteś głupiutka – skomentował. Jej oburzenie jeszcze bardziej wzrosło. Chciał
ją pocałować, ale ta opuściła głowę tak, że pocałował czubek jej nosa.
-
Zaczynasz? – spytał zmęczony tą sytuacją.
-
Nie, ale… - szukała odpowiedniego słowa.
-
Ale?
-
Ale… ty jesteś taki… taki… nieznośny! Nie denerwuj mnie już i chodźmy do ciebie
.
Uśmiechnął
się na widok jej reakcji. Widać, że nie potrafiła sobie poradzić z myślą, że są
parą. To było dla niej za wiele, ale postara się, by nieźle zapamiętała ich
początki. Wziął ją za rękę, na co lekko się skrzywiła, ale nic nie powiedziała.
Dopiero kiedy weszli do jego dormitorium padła na łóżko.
- To
zbyt wiele dla mnie – złapała się za głowę i odgarnęła włosy do tyłu. Malfoy
odstawił swoją miotłę.
- Nie
jesteśmy ze sobą nawet dnia, a ty już jęczysz – skomentował – Aż taki jestem
okropny? – spytał, kładąc się obok niej na łóżku. Hermiona uśmiechnęła się.
-
Nie, nie jest źle, ale to jest takie dziwne! Kto o zdrowych zmysłach pomyślałby
o nas jako parze? – przewróciła się na plecy i spojrzała na oświetlony przez
promienie słoneczne pokój, przeciskające się przez wodę jeziora. Nagle przed
oknem przepłynęła syrena z różowawym ogonem i niebieskich włosach.
- Na
przykład ja – powiedział Malfoy.
- Oj,
ale ty nie jesteś normalny umysłowo… - dostała poduszką w głowę. Spojrzała na niego
zirytowana.
- Że
co, Granger? – spytał z udawaną ciekawością w głosie.
-
Jesteś nienormalny – pokazała mu język, za co dostała ponownie poduszką. Szybko
wzięła pierwszą, lepszą poduszkę, która leżała na łóżku i zdzieliła nią
Malfoya.
- Nie
dosłyszałem, Granger – krzyknął i uśmiechnął się.
- I
nie dosłyszysz, kretynie! – zdzieliła go poduszką, parę razy z całej siły.
-
Kobieto, opanuj się! – wyrwał jej poduszkę i odrzucił w kąt pokoju. Uderzyła w
wazon stojący na komodzie. Przewrócił się i zbił na podłodze. Hermiona
wywróciła oczami.
-
Nawet nie potrafi normalnie odrzucić poduszki, bo od razu coś zbije. Kaleka –
uśmiechnęła się szyderczo. Malfoy zrobił tajemniczą minę i przez chwilę się
zastanowiła, czy nie przesadziła ze słowami. W ułamku sekundy znalazła się
plecami do chłopaka. Ręce krępował jej jego uścisk. Odgarnął jej włosy z szyi.
-
Wypluj te słowa, Granger – syknął jej do ucha. Dreszcz przebiegł jej po ciele,
kiedy poczuła jego chłodny oddech na swojej rozgrzanej skórze. Hermiona uparcie
milczała.
- I
kto tu jest kaleką? Nie potrafisz się wyrwać z mojego uścisku, kochanie? –
spytał ironicznie. Ku jego zdziwieniu Hermiona ni drgnęła. Nagle jednak całymi
siłami wyrwała swoje nadgarstki i dzięki zdolnościom manualnym przewróciła go
na plecy. Skrępowała jego ręce i usiadła w rozkroku na jego klatce piersiowej.
Uśmiechnęła się zwycięsko i zagryzła dolną wargę.
- Nie
zadzieraj lepiej ze mną, kochanie –
syknęła mu prosto w twarz i z niezmiernym zadowoleniem na twarzy po prostu niego
zeszła. Machnęła różdżką i naprawiła zbity wazon. W tej samej chwili obok
Malfoya pojawiła się koperta. Wziął ją w rękę i rozerwał. Zaczął czytać.
Hermiona usiadł obok niego starając się cokolwiek odczytać z jego miny, ale ta
była nieodgadniona. Kiedy skończył odrzucił list na podłogę. Hermiona
oczekiwała na to, żeby jej coś powiedział, ale Malfoy nic nie odrzekł. Draco
nie chciał mówić Granger o tym, że właśnie dostał list od matki, w którym znów
napisała mu na jej temat. Miał natychmiast zerwać z nią kontakt, bo to
zagrażało honorowi słynnemu rodowi Malfoyów. Spojrzał na dziewczynę, która przyglądała
mu się z zaciekawieniem. Pomyślał o tym, co nagadała mu matka. Honor rodziny,
jego przyszłość z Greengrass i życie jako wredny arystokrata. Jak mógł być
takim egoistą i zaproponować Granger chodzenie, kiedy wie, że nic nie może
poradzić z jego przeznaczeniem? Matka oznajmiła mu, że nie ma wyjścia i nie
może wziąć za żonę kogoś innego, a już na pewno nie szlamę. Okropne słowo.
Brzydził się nim i nienawidził go.
-
Draco? – cichy, aksamitny głos Granger wyrwał go z zamyślenia – Co się stało?
Przysunął
się do niej i przytulił ją. Zdziwiła się, ale odwzajemniła uścisk. Czuł się jak
największy egoista i oszust, ale nie potrafił wytrzymać bez jej dotyku.
-
Kocham cię, Hermiono – pocałował ją – I postaram się zrobić wszystko, nawet
jeśli mi się to nie uda. Obiecuję.
~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział słodki i nic szczególnego się w nim nie dzieje, ale mam taki cudowny humor, że nie potrafiłam jakoś napisać czegoś przykrego. Przepraszam za opóźnienia, ale ten tydzień dostarczył tyle emocji! Jest już ciepło na dworze, a szkoła się kończy. Korzystam z każdej wolnej chwili na słońcu z przyjaciółmi oraz poprawiłam dwie oceny, w tym mam szansę poprawić jeszcze jedną. Mam nadzieję, że mi się uda. Swoją drogą jak jest u Was z tym końcem roku szkolnego? ;)
Pozdrawiam
Sheireen ♥
cudo ! *_-* nic więcej nie napisze _ przepraszam . ! ALE ZAKOCHAM SIĘ W TWOIM BLOGU ♥
OdpowiedzUsuńHerm i Draco razem na zawsze. Mam tylko nadzieję, że się szybko nie rozstaną, ale kto wie ;)Powodzenia z ocenami, czekam na nexta. Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńNiee, tak szybko się nie rozstaną :D
UsuńDłuuuugi <3
OdpowiedzUsuńMi tam słodkość nie przeszkadza :D Uwielbiam takie rozdziały, a Ty z pewnością z tą cukierkowością nie przesadziłaś :) Był bardzo stonowany - jak dla mnie super!
Cieszę się, że w końcu obydwoje przyznali się do swoich uczuć. Mam nadzieję, że Pani Malfoy nie zniszczy tego wszystkiego... ale coś obawiam się, że jak Miona się dowie o tej całej sytuacji z Greengrass to będzie nie za wesoło :P
Świetny rozdział <3
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na nową notkę :)
DiaMent.
http://dramionovelove.blogspot.com/2013/06/rozdzia-vii.html
Cyzia mimo tego, że wojna ją zmieniła, to nigdy nie zaczęła tolerować osób z niemagicznej rodziny. Przynajmniej tak jest u mnie, nie wiem może coś zmienię :D
Usuńczasem musi być słodko, trzeba dać odetchnąc bohaterom; biedny malfoy, mam nadzieje, że coś wymyśli i będą z hermioną razem
OdpowiedzUsuńWspółczuję Malfoy'owi :( Mam nadzieję że Narcyza zrozumie że nie tradycja jest ważna tylko uczucia jej syna :D
OdpowiedzUsuńMnie przeraża jeszcze to że Ron może zawalczyć o Hermionę i dopuści się jakiegoś podctępu :(
Rozdział super mama stwierdziła że nienormalna jestem bo do monitora się śmiałam XD
Gratuluję talentu w pisaniu i życzę ci ogromnej weny :*
~Nikola
O Rona się nie martwcie... On nie zaszkodzi już Hermionie ;) Tyle mogę wyznać
UsuńCzuj sie winna tego że jutro będę chodzić jak żywy trup miałam iść wcześniej spać ale ty wstawiłaś rozdział (co mnie cieszy niezmiernie) i nie byłam w stanie go nie przeczytać! Słodko i miło ach żeby tak było zawsze ale znajac Ciebie pewnie długo sielanki nie będzie i wymyślisz coś przez co znów przed przeczytaniem kolejnej notki będę myślała "żeby się tylko pogodzili". czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. mam nadzieja ze nie będę długo czekać. Jesteś serio bardzo zdolna ja tak nie potrafię kiedyś próbowałam ale za każdym razem kiedy sie psuło nie byłam w stanie tego znieść i natychmiast naprawiałam relacje przez co nie było tego dreszczyku emocji i oczekiwania z lekkim przestrachem co u ciebie. pozdrawiam i życze żeby wena się utrzymywała i powodzenia z poprawianiem oceny! :-)
OdpowiedzUsuń/Jaszczurka/
Hahaha xd "znając ciebie"? xd No dobra, przyznam, lubię bawić się życiem bohaterów. Ja też czasami mam dość tego, że między nimi jest źle, ale wszystko w swoim czasie :D
Usuńsuper! czekam na kolejny! :*
OdpowiedzUsuńja chcę więcej takich słodkich rozdziałów! :D
OdpowiedzUsuńfajnie, że Hermiona dała Draco szanse ;)
ciekawe co Draco zrobi by omniąć ślub z Dafne ;_; Może gdzieś uciekną? :o
czekam na next :D
zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam M.
Z Astorią, a nie Dafne* C: Wszystko się wyjaśni w swoim czasie :D
UsuńBardzo dużo się dzieje!!!!
OdpowiedzUsuńNareszcie oficjalnie są ze sobą! <3<3<3<3
Kocham kocham kochAm
Narcyza taka kosa? Ueh...
OdpowiedzUsuńUkłada im się! ;D i dobrze.
I.
Dziękuję ci za informacje ;)
Jak słodko i jak cudownie :P taaa miłość ... Oj sorki mój zły nastrój ;) na prawdę cudooo i cóż mogę więcej powiedzieć ze w sumie jestem niezmiernie ciekawa jak to się dalej potoczy :D pozdrawiam i zapraszam do mnie na ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com / panstwowesley.blogzpot.com jeszcze raz pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń<3 Mega fajny rozdział... błagam, niech Draco znajdzie w sobie troche siły woli i postawi się matce!!!
OdpowiedzUsuńPamiętajcie, że Draco jest dorosłym mężczyzną już i może wszystko ;3
UsuńŚwietny rozdział, masz naprawdę fajne pomysły ;). Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak zwykle, no i w końcu się dogadali :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Draco jakoś rozwiąże tą sprawę z matka o jak nie to chyba padnę ;p
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
ooo jak fajnie a ta głupia matka jego eh czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest BOSKI! Draco i Hermiona wreszcie są razem tak na prawdę. Szkoda tylko, że Narcyza jest taka okropna, ale może pozwolisz jej zmienić zdanie? ^^ a jeśli nie, to niech Draco ucieknie tamtej z przed ołtarza, to też będzie fajnie :D
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie mój dobry nastrój dzisiaj trwa nadal; wychowawczyni do mnie napisała, że mi załatwiła, żebym mogła jeszcze się poprawić z paru przedmiotów i bd miała chyba pasek na koniec, a jeszcze tydzień temu moja średnia coś koło 4,00 także spoko ;)
Powodzenia z ocenami! I życzę duuuużo weny!
pozdrawiam
~Julla
Cudowny, wspaniały, boski, idealny, (chyba nie ma w naszym języku dobrego epitetu, by opisać ten zjawiskowy rozdział). Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJejku wszystko się zaczyna układać :D Gdybym była sama w domu i by rodzice nie stwierdzili, że jestem psychiczna to bym piszczała z radości :)
OdpowiedzUsuńHarry się całkiem spoko zachował myślałam, że będzie gorzej. Natomiast z Ronem to myślałam, że będzie lepiej. Przecież był już w Azkabanie przez to, że próbował jej zniszczyć szczęście. Czy on się niczego nie nauczy? :(
Nott=żmija (nie wąż jak w herbie Slyherinu, tylko wredna, łajzowata żmija!) Coś tak czuję, że może im nieźle namieszać.....
Narcyza powinna być bardziej wyrozumiała. Ona może była szczęśliwa przez tą ich tradycję???
Pansy jest za to świetna. Ona rozwala system :) Zrobiła się po prostu genialna. Zawsze jej nie lubiłam, a tu niespodzianka. Oby tak dalej :D
Rozdział cudo, pogoda idealna, średnia 5.0, Tobie się oceny udaje poprawiać, już praktycznie koniec roku, temperuje chłopaka mojej siostry, który mnie trochę wkurza (ale się zaczyna uczyć xD) jednym słowem ŻYĆ NIE UMIERAĆ!!! :D
Czy ja napisałam, że Ronowi już coś strzeliło do głowy? Nie, nie przypominam sobie xd Nie macie co się martwić o Rona, z nim wszystko okej :D
UsuńTez lubię Pansy ;3
Zostałaś nominowana do Liebster Award :) więcej informacji na
OdpowiedzUsuńczekalam-na-ciebie-cale-swoje-zycie.blogspot.com
Fakt słodko..troszkę za ale w sumie ok.Cieszę się ,że Draco jest z Herm i wyznał jej miłość w końcu.Chcę jeszcze! Mam nadzieję ,że wstawisz trochę więcej akcji!
OdpowiedzUsuńRozdział ... mega ;)
OdpowiedzUsuńChoć musisz walczyć z powtórzeniami , np zauważyłam takie na początku:
"Musiał iść po Pottera, a najlepiej po Rudą, ale Gryfonka była w tej chwili z Blaisem.Polecieli gdzieś na jakąś wyspę z Blaisem."
pozdrawiam :)
Oj tam oj tam że się powtarza ^^
UsuńWażne że rozdziały są MEGA i czyta je się z zainteresowaniem i wzroku oderwać nie można :D
~Nikola
Życzę powodzenia w poprawianiu ocen! Na pewno ci się uda! :)
OdpowiedzUsuń" rozmawiała z dziewczyną o karmelowych oczach i piwnych oczach." - chyba ci się wdarła pomyłka. Ale jest taka pozytywna! W ogóle cały rozdział jest taki pozytywny i optymistyczny! Bardzo mi się podoba! I oni NARESZCIE są razem! Och! Jestem taka szczęśliwa. Tylko martwi mnie nastawienie Narcyzy. No bo przecież jak będzie taka zawzięta to nie będą mogli być w przyszłości razem...
Ale wierzę że wymyślisz coś cudownego aby mogli być ze sobą!
Standardowo czekam na kolejny rozdział i jeszcze raz życzę powodzenia w poprawianiu ocen! :) :) :)
Mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się już jutro...
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję :D
Usuń~Nikola
Ja też!!!!!! :D
UsuńI ja! ;p
Usuńo jaka ta końcówka romantyczna, fantastycznie!
OdpowiedzUsuńrozdział nie w moim stylu, ale i tak cudo :* napisz szybko kolejny :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~Alexa~
I nie dosłyszysz, kretynie!
OdpowiedzUsuńOd czasu wypuszczenia rozdziału śmieję się z tego. :D
Wielbię Cię za tego bloga! PISZ, PISZ, PISZ! Kiedy kolejny rozdział? <3
OdpowiedzUsuńJaki wspaniały rozdział! Niby wszystko dobrze, ale Herm nie ma pojęcia o listach matki Malfoya. Ciekawe jak to sie wszystko potoczy :D Pisz, skarbie :* Weny!
OdpowiedzUsuńA i zapomniałam dodać. Będzie dzisiaj nowa notka, czy jutro? a może nie mamy czekać dłużej?? proszę odpowiedz, bo nie wiem czy mam się już uzbrajać w cierpliwość :D
UsuńJakie to wspaniałe! *.*
OdpowiedzUsuńCudo +.+
OdpowiedzUsuńMoi przyjaciele dziwią się,że siedze w szkole z telefonem w ręku i czytam twoje opowiadanie. Czemu? Bo jest C U D O W N E. Nie dawno odkryłam ten blog i sb. Czytalam po pare rozdzialow dziennie. Dodawaj szybko nowy rozdział. Czekam <3
OdpowiedzUsuńps. jak chcesz wpadaj na moje blogi. Jeden to Dramione a drugi o Draco i " nowej w Hogwarcie ". Pozdrawiam i zycze weny.
W końcu razem ;]
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba ;)
Czekam na kolejny rozdział i życze weny ;))
~Anka
S
OdpowiedzUsuńU
OdpowiedzUsuńP
OdpowiedzUsuńE
OdpowiedzUsuńR
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńkiedy noffa? :*
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoj blog <3 ! ale ten rozdial byll slaby :P
OdpowiedzUsuń*.* cud miód i orzeszki *.*
OdpowiedzUsuńPochłaniałam każde słowo jak Milke mleczną, serio!
Tylko jestem ciekawa kiedy Dracon wyjawi tą tajemnicę Hermionie.. Żeby tylko od niego nie odeszła...
Przeraża mnie Nott i mam przeczucie że Hermiona sie jeszcze na niego natknie i to nie bedzie miłe spotkanie.
Lecę więc czytać dalej by zaspokoić swoją ciekawość.
Pozdrawiam serdecznie,
Shadii. :)
Bu, czemu im musi być tak trudno być razem..
OdpowiedzUsuńLiczę jednak na szczęśliwe zakończenie :)
Domi.
Ja pierdziele, napisałam taki długi komentarz a on się nie dodał, pieprze to... Spróbuję skrócić...
OdpowiedzUsuńTwój blog jest wspaniały, jestem mile zaskoczona, chodź momentami było dziwnie. Ginny i wampir? Poczułam się trochę jak w DA, ale to mi się spodobało. :) Nie mniej jednak mam nadzieję, że szybko powróci do siebie.
Draco i Hermiona - mega słodcy i ich miłość cudowna. Draco tak walczy o Hermionę, niczym waleczny Gryfon, ale to mniejsza. Ogólnie to popłakałam się, jak Malfoy i Granger "zerwali" (chociaż wcale ze sobą nie byli), ale pierwszy raz popłakałam się na tym, co czytam, więc możesz być z siebie dumna. :) Bardzo podoba mi się twój blog,
Już się cieszyłam, że będą razem, a tu... BAM! Nagle Narcyza wyskakuje z czymś takim! :C Smutno mi, ale mam nadzieję, że się skończy dobrze i nie spocznę, dopóki nie przeczytam tego opowiadania do końca!
Wiem, że już dawno skończyłaś to opowiadanie, nie mniej jednak mam nadzieję, że przeczytasz ten komentarz i może na niego odpiszesz? ;)
No nic, czytam dalej! ;D
Twój blog jest niesamowity. Czytam go nawet w pracy i nie moge przestać.
OdpowiedzUsuńJesteś cudowną pisarką, masz wene jak mało kto.
Wciągasz w opowiadanie;)
Same pozytywy ;D.
Witam dopiero odnalazłam tego bloga, też czytam w pracy tak mnie wciągnął
OdpowiedzUsuń