Wsłuchiwała
się w dźwięk kropli deszczu, spływających i odbijających od murów Hogwartu.
Przewróciła się na drugi bok z ciężkim westchnięciem. Nie potrafiła usnąć.
Myśl, że leży w tym łóżku po raz ostatni nie służyła jej dobrze. Mocno
zaciskała powieki, by nie uronić ani jednej łezki.
Powinna
się przecież cieszyć. Jutro zakończenie roku, wszyscy jej znajomi z roku
wchodzą w życie dorosłe. Tak samo jak i ona. Jednak nie potrafiła przyzwyczaić
się do tej myśli. Nagle wszystko wydawało jej się tak bardzo bliskie sercu. Ten
charakterystyczny podmuch wiatru w nocy, okrążający Wieżę Gryffindoru…
Dormitoria, Pokój Wspólny, w którym przeprowadziła mnóstwo szczęśliwych jak i
tych poważnych rozmów. Będzie jej brakować pohukiwania sowy i szeleszczenia
drzew z Zakazanego Lasu. Odwiedzin u Hagrida…
Zagryzła
mocno wargę i podniosła się z łóżka.
Nie
mogła usnąć. Ale to dobrze. Nacieszy się tymi ostatnimi chwilami w Hogwarcie. W
jej domu.
Nie
przebrała się, tylko narzuciła płaszczyk na starą sukienkę, która robiła jej za
piżamę. Wyszła ze swojego dormitorium i skierowała się do dziury w ścianie. Jak
się spodziewała, nie zastała żadnego nauczyciela na swojej drodze. Zapewne
uznali, że każdy śpi w swoich łóżkach, by być wypoczętym w czasie podróży do
domu.
Wyszła
na błonia. Kiedy poczuła wodę na stopach, dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że
wyszła boso. Delikatny deszczyk co jakiś czas obijał się o jej ciało. Hermiona
zaczęła obchodzić jezioro. Musiała się przejść i powspominać. Pośmiać się z
tych wszystkich, wesołych chwil. Opatuliła się mocniej płaszczykiem, a jej bose
stopy zaczęły przemierzać mokrą trawę.
Wspomnienia
jak żywe zaczęły przemykać jej przed oczyma. Znokautowanie górskiego trolla i
przyjaźń z Harrym i Ronem. Kamień Filozoficzny, a później przygoda z Komnatą
Tajemnic. Zaśmiała się cichutko, kiedy przypomniała sobie jak używała
zmieniacza czasu i dziwiła tym Rona. Przypomniała sobie ten stres, kiedy
musiała wraz z Harrym uratować Syriusza oraz Hardodzioba. .I oczywiście
najlepsza pamiątka z trzeciej klasy… Uderzenie Malfoya. Uśmiechnęła się pod
nosem. Pamiętała tą satysfakcję i zadowolenie, a także rozszarpujący ją gniew
na tego osobnika. Merlinie, jak ona go nienawidziła!
Turniej
Trójmagiczny i Wiktor Krum…
Swoją
drogą ciekawe, co u niego? Dawno się do niego nie odzywała. Będzie musiała
napisać. Nawet jutro.
Pamiętała
Bal Bożonarodzeniowy i to, jak po raz pierwszy doskonale się czuła w swoim
ciele. Nie lubiła zwracać na siebie uwagi i było to strasznie krępujące.
Szczególnie wtedy, gdy…
Gdy
Malfoy popatrzył się na nią z niedowierzaniem w oczach, a przez cały Bal mogła
spostrzec jak co jakiś czas się na nią gapi.
Wtedy
nie wiedziała, co o tym myśleć. Miała ochotę walnąć w niego zaklęciem i
zamienić na zawsze w tchórzofretkę.
A
później ta okropna baba, Umbridge. Aż się skrzywiła. Wtedy po raz pierwszy była
zdolna, do aż takiego złamania regulaminu i to dla własnej przyjemności.
Gwardia Dumbledore’a… do tej pory większość członków grupy się z sobą
przyjaźniła lub przynajmniej kolegowała. To naprawdę miłe, że udało im się tak
bardzo się ze sobą związać.
Szósta
klasa nie była czymś zbytnio miłym. Ból, który zapewniał jej Ron. Voldemort,
który rozsiewał strach i niepokój. Wtargnięcie śmierciożerców do zamku i
zniszczenie go przez Bellatriks. To Malfoy wpuścił ich do środka. Jednak wolała
już o tym nie myśleć.
Wojna
była jeszcze gorsza. Napięta atmosfera. Ron, który od nich odszedł… tak bardzo
go wtedy kochała. Oddałaby za niego życie. Wołała go, błagała, by wrócił, ale
ten się jej nie posłuchał.
Ciała
zmarłych…
Poczuła
jak gorące łzy spływają jej po policzkach. Natychmiast przestała myśleć. Nie
mogła przecież przez całe życie cierpieć z tego powodu. Ona musiała sobie
ułożyć życie, bo w końcu ci, którzy już odeszli walczyli o pokój na świecie, w
którym teraz żyła.
Wzdrygała
się za każdym razem, gdy zagrzmiało. Zbierało się na burzę. I rzeczywiście
deszcz zaczął padać coraz intensywniej. Postanowiła zawrócić. Kiedy doszła do
zamku, pierwsza błyskawica rozdarła niebo. Szybko przemierzyła korytarze.
Zatrzymała się tylko raz, kiedy spotkała po drodze Irytka. Jednak szczęście tym
razem sprzyjało i udało jej się go wyminąć. Weszła do swojego dormitorium i
zrzuciła z siebie mokry płaszczyk oraz piżamę, która przykleiła jej się do
ciała. Zamknęła za sobą drzwi i weszła do łazienki. W ciągu tych dwóch tygodni
zdążyła coś zauważyć.
Jej
złe samopoczucie i zwracanie brało się z przemęczenia organizmu przed testami.
Sama sobie to zagwarantowała. Jednak to nie oznaczało, że nie była w ciąży. Nie
wiedziała, co o tym myśleć. Nie chciała tego dziecka, to oczywiste, jednak gdy
chwilę później wyobrażała sobie, że nosi owoc miłości jej i Draco, to od razu
się rozczulała.
To
było ich dziecko.
Uśmiechnęła
się delikatnie, ale natychmiast jej mina zrzedła.
Dziecko,
o którym on nie miał zielonego pojęcia…
Jak
zwykle musiała się w coś wpakować.
Spojrzała
na zegarek. Dochodziła druga w nocy. Westchnęła. Musiała się położyć.
Potrzebowała odpoczynku. Tak mówiła jej Ginny. Ruda od tamtego czasu, kiedy
dowiedziała się, w jakiej sytuacji jest Hermiona, nie opuszczała jej na krok.
Wspierała ją. Zresztą Hermiona też była dla Ginny znaczną podporą. Wydawało im
się, że te zdarzenia jeszcze bardziej je do siebie zbliżyły. Uświadomiły, że
naprawdę mogą na sobie polegać. Hermiona nałożyła na siebie tylko zwykłą, starą
koszulę Harry’ego i położyła się spać. Najwidoczniej nocny, godzinny spacer
dobrze jej zrobił, ponieważ nie minęło pięć minut, a już zatraciła się w
krainie Morfeusza.
-
Witam wszystkich zgromadzonych uczniów oraz nauczycieli w tej sali – głos
profesor McGonagall rozniósł się po pomieszczeniu. – Chciałam Wam podziękować
za to, że wszyscy razem staraliśmy się odbudować na nowo Hogwart po tej
okrutnej wojnie. W tym roku widziałam nowe przyjaźnie, wrogości, a także
rozkwitające miłości. Naprawdę bardzo miło jest nam wszystkim to zobaczyć. Bo o
to właśnie chodziło. Walczyliśmy o to, by móc dalej normalnie żyć…
Każdy
słuchał w milczeniu, z wielką uwagą wyłapując każde słowo dyrektorki. Jej głos…
mocny, stanowczy, ale przepełniony wewnętrzną radością i czułością, poruszył
sercem Hermiony. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę, jak bardzo będzie jej
brakować profesor McGonagall. Czarownica zawsze była dla niej wzorem do
naśladowania. Silną, mądrą kobietą, która wie, czego w życiu chce. Ona
natomiast po raz pierwszy nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. Gdzie pójdzie,
gdy za parę godzin stanie na stacji King Cross? Jak to wszystko będzie?
- …
Uczniowie przychodzą i odchodzą z każdym rokiem. Podczas, kiedy wy, nasi
najmłodsi czarodzieje, dopiero poznajecie tajniki magii i uczycie się życia,
osoby na ostatnim roku już nigdy tutaj nie wrócą. Nie będą spać w tych samych
dormitoriach. Na was, kochani – głos dyrektorki stał się lekko zachrypnięty, a
oczy wilgotne – Czeka przyszłość, dorosłe życie. Zapewne większość z was
jeszcze nie wie, co ze sobą zrobić, ale wierzcie mi… Niedługo każde z was
znajdzie swoją drogę, którą podąży.
Hermionie
stanęły świeczki w oczach. Rozejrzała się po swoich rówieśnikach i stwierdziła,
że oni też są poruszeni. Oni też to przeżywali. Może nawet mocniej niż ona. Nie
potrafiła oderwać oczu od zaczarowanego sklepienia i świec unoszących się nad
ich głowami. Przypomniała sobie codzienny szelest sowich piór, kiedy przynosiły
pocztę.
Hogwart
był cudowny.
Jeszcze
nigdy wcześniej nie podziwiała go tak bardzo.
Nie
doceniała tego tak mocno, że się w nim znalazła, że poznała takich cudownych
ludzi.
-
Wznieśmy toast za najstarszych uczniów, którzy odchodzą od nas i dalej sami idą
swoją drogą – McGonagall podniosła puchar, a reszta Wielkiej Sali uczyniła to
samo. Hermiona niemrawo również podniosła swój kieliszek. Wypiła łyk i ze
zdziwieniem stwierdziła, że w środku znajduje się wino. Jednak trunek ten
znajdował się tylko w pucharkach uczniów siódmych klas. A więc tak obchodziło
się odejście ze szkoły. Ciekawie…
Uśmiechnęła
się i wypiła trochę wina ze swojego naczynia, a następnie odłożyła z powrotem
na stół. Ginny szybko zabrała jej sprzed nosa czarkę i sama ją opróżniła.
-
Sama wiesz, dlaczego nie wolno ci pić – mrugnęła do Hermiony, a ta wzruszyła
ramionami zrezygnowana. Ginny była czasami aż nazbyt opiekuńcza. Wszyscy wstali
od stołu i ruszyli w stronę wyjścia. Została tylko większość uczniów z siódmego
roku. Hermiona powoli ruszyła się ze swojego miejsca. Podeszła niepewnym
krokiem do profesor McGonagall, która rozmawiała z profesor Sinistrą.
-
Pani profesor… - odezwała się nieśmiało dziewczyna. Dyrektorka Hogwartu
spojrzała na swoją ulubioną uczennicę i podniosła się z krzesła.
- O
co chodzi, panno Granger? – spytała i odeszła z Hermioną parę kroków dalej.
- Ja…
chciałam podziękować za wszystko. Za możliwość nauki w tej szkole i za to, że
była… jest… pani moim wzorem do naśladowania. Dziękuję za wszystko.
Musiała to powiedzieć. Musiała w
końcu wyznać tej kobiecie, że za wiele rzeczy była jej wdzięczna. Nie tylko za
umiejętności, ale naukę życia, jaką czasami im dawała. Wiedziała, że na pewno
kiedyś im wszystkim się to przyda. Zauważyła błysk ciepła w oczach dyrektorki,
a po chwili McGonagall się uśmiechnęła. Hermiona musiała przyznać, że mimo jej
wieku, Minerwa była piękną kobietą.
- Ja
też powinnam podziękować niektórym uczniom, ponieważ oni też mnie czegoś
nauczyli. Tak, Hermiono, ja wciąż się uczę. Człowiek uczy się przez całe życie.
Dziękuję ci za to, że odezwałaś się przed odejściem.
-
Potrzebowałam tego, pani profesor.
-
Zobaczysz, wszystko się ułoży. Pamiętaj o przyjaźni i przede wszystkim o
miłości.
-
Jeszcze raz dziękuję… - wyszeptała dziewczyna, a łzy wzruszenia zalśniły jej w
oczach.
- Idź
już. Przyjaciele na ciebie czekają – uśmiechnęła się delikatnie i wskazała
ruchem głowy w stronę Harry’ego, Rona, Clemense, a także Ginny i Blaise’a.
Ruszyła się z miejsca i podeszłą do nich. Pożegnała się z bliskimi jej osobami
z innych domów, a także ze swojego domu, Gryffindoru. Wiedziała, że kiedyś na
pewno jeszcze się spotkają. Każdy będzie już wtedy miał swoją rodzinę i dom.
Każdy będzie mieć pracę i swoje życie. Wyściskała Hannę Abbot, Lunę i – o
dziwo! – podeszła do niej Cho Chang. Pożegnała się z dziewczyną i obydwie
wiedziały wtedy, że nieprzyjazny mur jaki się między nimi utworzył, został
zburzony.
-
Chodźmy już, Miona – odezwała się Ginny i wytarła jedną łzę z policzka.
-
Gdzie Harry? – spytała Hermiona, widząc, że Wybrańca nie ma z nimi. Ginny
uśmiechnęła się lekko i wskazała na Harry’ego, który stał w rogu Wielkiej Sali
z jakąś dziewczyną. Od razu rozpoznała w niej Melodię. Dziewczynę-elfa. Musiała
przyznać, że uroczo razem wyglądali. Oboje mieli kruczoczarne włosy i zielone
oczy. Trochę się już pogubiła, bo… czy Harry kiedyś nie kręcił z Clemense?
Poprosiła na stronę wilę, a ta roześmiała się, słysząc jej pytanie.
- To
było przelotne zauroczenie. Ja od dawna byłam zakochana w Ronie. Już od
wakacji. Harry… zbliżyliśmy się do siebie wtedy, kiedy Ron mnie zawiódł, a
Harry cierpiał wciąż lekko po stracie Ginny.
Kiwnęła ze zrozumieniem głową. Czy
rzeczywiście była aż tak ślepa, że nie zauważyła tych wszystkich kwitnących
miłości między jej znajomymi? Ron był tak szczęśliwy jak nigdy, Ginny też
znalazła w końcu kogoś, kto naprawdę nie potrzebował tylu lat, by odwzajemnić
jej miłość. Kto rozbawiał ją każdego dnia. Harry, jej najlepszy przyjaciel, z
którym tyle przeżyła… Uśmiechnęła się przez łzy. Wciąż pamiętała tego
jedenastoletniego chłopca, który uczył się wszystkiego i nie wiedział, czego w
życiu chce. Teraz był mężczyzną. W końcu założy rodzinę, o której zawsze
marzył. Nie czekając na Harry’ego, który najwidoczniej potrzebował jeszcze
trochę czasu na pożegnanie z Melodią, ruszyli wszyscy razem w stronę błoni,
gdzie Hagrid po raz ostatni miał ich odprowadzić na dworzec.
Ktoś nagle złapał ją za ramię i
odwrócił. Jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy stanęła oko w oko z Danielem
Roswellem. Jej chłopakiem z samego początku roku. Dziwnie było go zobaczyć na
sam koniec. Czuła się trochę, jakby utworzyło się koło. Mimo tych wszystkich
wydarzeń, ona na sam koniec stanęła z chłopakiem naprzeciw siebie.
-
Chciałem przeprosić za krzywdę, jaką ci zrobiłem i za to, że cię wyzywałem. Nie
powinienem.
-
Zapomnijmy o tym – uśmiechnęła się delikatnie, chociaż sytuacja była trochę
krępująca. – No to… życzę ci powodzenia na dalszej drodze – wydukała.
- Ja
również – powiedział i przytulił ją krótko. Hermiona stała jak sparaliżowana.
Jednak po chwili się uspokoiła. Nie robili przecież nic złego.
- Kto
wie… może nasze drogi jeszcze się kiedyś ze sobą spotkają? – mrugnął do niej
przyjacielsko i odszedł.
-
Może… - wyszeptała i dogoniła swoich przyjaciół. Wciąż jednak brakowało jej
jednej osoby. Draco. Widziała go podczas uczty na zakończenie roku, ale kiedy
wszyscy powstali, zniknął jej z oczu. Co jakiś czas ciągle rozglądała się, by
wypatrzyć w tłumie tę blond czuprynę. Podeszła do Blaise’a i spytała się, gdzie
on jest.
-
Poszedł pomyśleć. Pobyć sam.
- Nie
chce się pożegnać? Przecież już nigdy tutaj nie wrócimy…
Czarnoskóry
wzruszył ramionami.
-
Draco wie, że tak naprawdę nigdy tutaj nie pasował. Nie będzie tęsknić.
Hermionę te słowa zasmuciły. Draco
przecież zawsze panoszył się po tej szkole i traktował tak, jakby była jego.
Bawił się dziewczynami i gadał z niektórymi chłopakami jak z kumplami. Zmarszczyła
brwi. Odnalazła w tłumie Harry’ego, który właśnie żegnał się z Hagridem.
Wiedziała, że to musi być dla niego ciężkie. To właśnie Hagrid był pierwszą
osobą, która wprowadziła go do tego świata. Stanęła trochę na boku.
-
Hermiona! – uśmiechnął się Hagrid i przywołał ją ręką. W jego czarnych jak żuki
oczach lśniły łzy, które ginęły w gęstej brodzie. Przytulił ją tak, że poczuła
jak jej żebra trzeszczą.
- To
już koniec, nie? Aż się łezka w oku kręci, gdy pomyślę, cholibka, że już nigdy
nie przyjdziecie do mnie na herbatkę – zawył i wydmuchał hałaśliwie nos w
czerwoną chusteczkę podobną do obrusa.
- Na
pewno cię odwiedzimy! W Hogsmeade na przykład – zaproponowała Hermiona i
uśmiechnęła się, by go udobruchać.
-
Życzę wam szczęścia – wydukał i odszedł, odprowadzając pierwszorocznych.
Hermiona spojrzała na Harry’ego.
- Masz
może Mapę Huncwotów do pożyczenia?
Przejrzała szybko każdy skrawek wraz
z przyjaciółmi. Hermiona szybko dostrzegła malutką kropkę oznaczoną napisem
„Draco Malfoy”. Nie czekając dłużej, podziękowała im i ruszyła w stronę, gdzie
widziała małą kropkę. Nie mieli dużo czasu. Wpadła na niego, gdy szedł
korytarzem ku wyjściu.
-
Gran… Hermiona? Co ty tu robisz? – zdziwił się.
-
Szukam cię. – odpowiedziała. – Dlaczego nie przyszedłeś się pożegnać, tylko
uciekłeś od wszystkich?
- Po
co mam się żegnać? – skrzywił się. Hermiona nie dowierzała temu, co słyszy.
-
Przecież już nigdy tutaj nie wrócimy. Patrzysz na te korytarze po raz ostatni.
-
Zbyt szybko się do czegoś przyzwyczajasz i za bardzo to przeżywasz – złapał ją
za rękę, ale ona się nie ruszyła, kiedy chciał iść. Przytuliła się do niego.
- Ja
wiem, o czym myślisz. Myślisz, że tu nie pasujesz.
-
Wcale nie…
- Nie
kłam, Draco – zmrużyła oczy. Ślizgon przytulił ją mocniej i przyciągnął do
siebie. Chciał ją czuć całym swoim ciałem. Nie chciał się z nią rozstawać.
-
Prawda jest taka, Hermiono, że ja tutaj nie pasuję. Zawsze każdy będzie na mnie
patrzył jak na śmierciożercę, który wpuścił popleczników Czarnego Pana do
zamku, który przeszedł na złą stronę. Dziewczyny zwracały uwagę tylko na moją
urodę i pieniądze. Nigdy nie poznały mnie takiego, jakim naprawdę jestem. Nie
oszukujmy się. Nie mam po co się żegnać, bo nie mam z kim.
Było
jej naprawdę przykro z tego powodu, że on tak myśli.
-
Nieprawda – zaprzeczyła. – Masz przyjaciół, Draco. Masz Blaise’a, Ginny, Pansy,
Melodię innych Ślizgonów, chłopaków z twojej drużyny. A przede wszystkim masz
mnie. Uważasz, że my się nie liczymy?
- To
wcale nie tak – zmieszał się. Nie sądził, że ktoś naprawdę mógł go pokochać tak
jak ona go pokochała. Znała go takim, jakim jestem naprawdę i pokochała. Zawsze
sądził, że to niemożliwe, a jednak.
-
Chodźmy już – pocałowała go delikatnie i, wciąż idąc za rękę, przeszli przez
błonia prosto do Expresu Hogwart.
Podróż minęła zaskakująco szybko,
czego nie przyjęła z wielkim entuzjazmem. Przez cały czas siedziała w
przedziale z Ginny, Blaisem i Draco. Później doszła do nich jeszcze Pansy,
która przyprowadziła Harry’ego. Chciała wyciągnąć też Clemense i Rona, ale
rudzielec wciąż nie przepadał za Ślizgonami, a wila chciała spędzić jak najwięcej
czasu z narzeczonym sam na sam, skoro nadarzyła się taka okazja. To dziwne jak
bardzo więzy mogą się zacieśnić podczas jednej podróży. Harry i Draco pokłócili
się o to, kto jest lepszym kapitanem, i że to Gryffindor powinien mieć Puchar
Quidditcha cały dla siebie. Ostatni mecz rozegrany był remisem, przez co
obydwoje odwiecznych wrogów jeszcze bardziej łypało na siebie groźnie. Każdy z
nich uważał, że to jemu należy się puchar, ale w końcu uścisnęli sobie rękę na
zgodę i zaczęli normalnie dyskutować z Blaisem o quidditchu. Dziewczyny
natomiast gadały o wakacjach i planach na przyszłość. Okazało się, że Pansy
chce znaleźć jakąś pracę z magicznymi stworzeniami. Pomagać im i zgłębiać
wiedzę na ich temat. Ginny chciała widzieć się w jakiejś drużynie quidditcha
lub na miejscu Uzdrowicielki. Hermiona natomiast myślała nad podjęciem pracy w
szpitalu Morgany lub w Ministerstwie Magii. Może nawet udałoby jej się zostać
aurorem. Przygody, adrenalina, wyłapywanie przestępców to coś, co ją kiedyś
kręciło. Ale chyba wolałaby tą robotę zostawić Harry’emu i Ronowi, a sama zająć
się ulepszaniem ministerstwa. Nawiązywanie kontaktów lub Prawo. A może
Departament Tajemnic? Nie… z tym miejscem wiązało się wiele nieprzyjemnych
wspomnień.
Kiedy Express Hogwart się zatrzymał,
poczuła pustkę w żołądku. Lekki strach i podniecenie opanowały jej ciało.
Wstała, ale jej nogi były jak z waty. Draco pomógł jej zdjąć walizkę z półki i
wszyscy wraz z uczniami wylali się na peron King Cross. Hermiona przeszła parę
kroków dalej i miała zamiar poczekać na swoich przyjaciół jak i wszystkich
Weasleyów. Nagle usłyszała jak ktoś ją woła.
-
Hermiono! – znała ten głos. Jakby z oddali, nie mogła sobie przypomnieć, ale
ten głos był bardzo bliski jej sercu. Zmarszczyła brwi i zaczęła się rozglądać
po peronie.
-
Tutaj, kochanie!
I
nagle ich zobaczyła. Stała jak zamurowana. Przecież to niemożliwe… Szukała ich
tyle czasu, a oni stali parę metrów od niej.
Jej
rodzice. Machali do niej szczęśliwi, a na policzkach matki lśniły łzy
szczęścia.
Ktoś złapał ją w pasie i mruknął do
ucha.
-
Niespodzianka, skarbie – to był głos Dracona. Odwróciła na niego spojrzenie
pełne niedowierzania i przypomniała sobie. Kiedy wrócił po całym dniu
nieobecności, powiedział jej, że ma dla niej niespodziankę. Najwidoczniej
pamiętał to jak mówiła o swoich rodzicach w czasie Nowego Roku. Odnalazł ich i
przywrócił pamięć.
- Nie
mam pojęcia, co powiedzieć. Dziękuję to zbyt mało… - wyszeptała, kiedy
prowadził ją w stronę rodziców.
- Nie
mów nic, twoje szczęście mi wystarczy.
Hermiona padła w ramiona rodziców.
Perfumy taty i miękkie włosy swojej matki. Te oczy, które patrzyły na nią z
taką troską i miłością.
- Tak
się cieszę, że możemy być na nowo rodziną, córeczko – uśmiechnęła się mama i
ponownie ją przytuliła. Nie chciała wypuszczać z objęć swojego dziecka. Kiedy
ten młodzieniec wpadł do ich domu w Australii i machnął jakimś kijem przed
oczyma, przypomniała sobie wszystko. Pierwszą myślą była Hermiona. Jej malutka
córeczka, która teraz była kobietą. Rozpoczynała własne życie.
-
Jestem z ciebie taki dumny – oznajmił tata i popatrzył na swoją żonę, Jean
Granger. To po niej Hermiona nosiła swoje drugie imię.
-
Chciałabym wam kogoś przedstawić – uśmiechnęła się Hermiona i podeszła szybkim
krokiem do Dracona, który rozmawiał z Blaisem i Rudą. Najwidoczniej właśnie
tłumaczył Weasleyównej, skąd wzięli się na peronie rodzice Hermiony. Gryfonka
podeszła do niego i złapała za rękę.
-
Chodź, muszę cię komuś przedstawić – szepnęła rozradowana.
Kiedy
szli w stronę jej rodziców, Draco był niepewny.
- Nie
wiem, czy to dobry pomysł.
-
Zamknij się i chodź – warknęła, ale w jej oczach paliły się radosne iskierki. –
Mamo, tato, to jest Draco Malfoy, mój… - spojrzała na niego niepewnie.
-
Chłopak – dokończył za nią Draco i ucałował dłoń jej matki, która była
najwidoczniej nim zachwycona, ale nie okazywała tego. Patrzyła rozbawiona na
Hermionę, a na jej twarzy błąkał się tajemniczy uśmiech. Draco wymienił uścisk
ręki z panem Grangerem.
-
Czekaj, czekaj, ja cię skądś kojarzę – pan Granger przypatrzył mu się uważnie.
– Czy ty kiedyś przypadkiem nie chodziłeś do mojego gabinetu dentystycznego?
Draco
wyglądał w tej chwili na tak otępiałego, że Hermiona wybuchła śmiechem.
- Matthew
– skarciła go Jean Granger. – To jest przecież Draco Malfoy, ten o którym
Hermiona tak wiele opowiadała.
-
Serio? – spytał się jej Draco, a Gryfonka poczerwieniała na twarzy.
-
Ach, ten… jak to leciało? „Cyniczny, chamski dupek, który nie widzi nikogo
innego poza sobą, bo jest takim egoistą i kretynem”? – zacytował tata, a pani
Granger fuknęła.
- No
dzięki, Granger – burknął Draco, a Hermiona się roześmiała.
- To
było dawno – broniła się.
-
Jeszcze mi za to zapłacisz – szepnął jej do ucha.
-
Bardzo chętnie – uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała głęboko w oczy.
-
Hermiono, my idziemy. Pożegnaj się z przyjaciółmi i… chłopakiem i przyjdź do
nas. Będziemy na parkingu. – powiedziała mama, chcąc zostawić ich samych.
Chwilę później ich nie było. Przeszli do świata mugoli.
Dziesięć minut później Draco
odprowadził ją na parking. Zatrzymali się parę metrów dalej od samochodu jej
rodziców.
-
Nadal nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczyć. – powiedziała i pocałowała go
mocno w usta. Draco wsunął rękę w jej brązowe loki, by pogłębić pocałunek. Po
chwili się od niej odsunął i wyjął jakąś kopertę z kieszeni.
- A
to co? – spytała zaciekawiona.
-
Otwórz to w domu i wtedy domyślisz się, jak możesz mi się odwdzięczyć – mrugnął
do niej i odprowadził pod sam samochód. Otworzył jej drzwi, by wsiadła do
środka, a następnie zamknął i z cichym pyknięciem się teleportował.
Hermiona siedziała w swoim pokoju. W
jej rodzinnym domu, który został zakupiony ponownie przez jej rodziców. Chcieli
zacząć nowy rozdział w tym samym miejscu, gdzie go skończyli. Zapadła już noc.
Cały dzień spędziła na mieście z rodzicami, a wieczór z bliskimi znajomymi,
którzy mieszkali w mugolskim świecie. Teraz rozłożyła się na swoim łóżku w
piżamie. Jej włosy były mokre i pachniały szamponem o zapachu mango. Obok łóżka
stał nierozpakowany kufer szkolny. Trzymała w dłoniach białą kopertę. Jednym
ruchem ręki rozpakowała ją i wyjęła zawartość. Był to bilet. Odrzuciła
rozerwaną kopertę i zerknęła ponownie na skrawek papieru. Lot na Hawaje.
Uśmiechnęła się leciutko. Kolejna niespodzianka Dracona. Miał rację, wiedziała
już jak ma się mu odwdzięczyć. Miała polecieć z nim na Hawaje. Dokładnie za
tydzień.
Miała właśnie schować bilet z
powrotem do koperty, kiedy dostrzegła kawałek pergaminu, który leżał w środku.
Wyjęła go i przeczytała.
Zapewne
już widziałaś bilet i już pewnie wiesz, o co mi chodziło.
Daję
ci tydzień beze mnie, byś nacieszyła się rodzicami i znajomymi z twojego
otoczenia.
Dokładnie
w piątek o 9 będę pod twoim domem, by odebrać ciebie i walizki, a później
teleportujemy się na lotnisko. Przygotuj się psychicznie, bo spędzimy ze sobą
całe 3 tygodnie, do końca lipca.
Ja
już zaczynam normalnie jakąś terapię, byśmy się nie pozabijali nawzajem.
Nie
dziękuj, wiem, że jestem cudowny, Granger.
Draco
Przewróciła oczyma, ale na jej
twarzy rozkwitł piękny uśmiech. Miała spędzić z nim całe 3 tygodnie na Hawajach.
Rzeczywiście dobrym pomysłem będzie przygotowanie się na ten wjazd psychicznie.
Co jak co, Draco Malfoy może być jej chłopakiem, ale nigdy nie przestanie być…
jak to leciało? „Cyniczny, chamski dupek,
który nie widzi nikogo innego poza sobą, bo jest takim egoistą i kretynem”.
Roześmiała
się i schowała pod kołdrę.
- Nox
– szepnęła, a światło w jej pokoju zgasło.
Jutro
rozpoczyna nowe życie.
~~~~~~~~~~~~~~
Witam ponownie :D
Jeśli kogoś to obchodzi, to
informuję, że Kicia (nazwałam ją Nox, no ale niestety musiałam ją oddać),
znalazła nowy dom i już dzisiaj pojechała do nowej rodziny. Mam nadzieję, że
będzie dobrze traktowana, bo inaczej zabiję bachora, do którego trafiła.
No, ale mniejsza xd
Na asku informowałam już, że do
końca zostało jakieś 5 rozdziałów (łącznie z tym). Boże, nie mogę w to
uwierzyć, że właśnie kończę swojego pierwszego bloga.
No, ale też wiecie, że zamierzam
pisać kontynuację.
Co do notki, to sama nie wiem,
czy mogę ją zaliczyć do udanych. Owszem, pisało mi się ją bardzo dobrze i
swobodnie, ale wydaje mi się, że jest ona… nijaka i nudna. Tak naprawdę nic się
w niej nie dzieje, ale jakoś musiałam opisać ten koniec roku (przeżywam
bardziej niż Hermiona o.O).
Mam nadzieję, że z następnej
notki będę bardziej usatysfakcjonowana. Mam już jej trochę napisanej i
zamierzam pisać ją jeszcze dzisiaj dalej, więc kto wie, może już jutro dodam C:
A tymczasem pięknie wyraźcie
swoją opinię, od komplementu do krytyki xd
Ściskam
Sheireen ♥
Wspaniały ten rozdział, też nie wierzę, że niedługo już koniec tej pięknej historii :'( No i taki prezent ze strony Draco, Hawaje... Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zwykle świetny. Nie spodziewałam się, że Draco zada sobie tyle trudu dla Hermiony.:P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, kiedy sprawa z ciążą wyjdzie na jaw.
No i 3 tygodnie na Hawajach..;p Intrygujące.
Szkoda, że się już kończy.. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy.. Czyż nie?
Życzę ci mnóstwa weny.;D
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
boże świetny!!!
OdpowiedzUsuńi love this blog and you <3 kocham, kocham, kocham twojego bloga, nie wierze że to już tylko 5 rozdziałów do końca :( papa i kocham cię
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci weny Em
Wspaniały rozdział, na prawdę. Niesamowity.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się...
Pozdrawiam.
GENIALNY ROZDZIAŁ! W jednej chwili płakałam, a w następnej się śmiałam. Jak zawsze mnie zadziwiasz. W ogóle się nie spodziewałam że jej rodzice to jest ta niespodzianka!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest przecudowny. Mało kiedy płacze jak coś czytam a tu po prostu nie mogłam przestać jak zaczęłam czytać najpierw o zakończeniu szkoły później o spotkaniu z rodzicami! To naprawdę jest cudowne!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału Czekam na moment kiedy Miona powie Draconowi że jest w ciąży.
Pozdrawiam Jagoda:);*
Hej, hej ! Rozdział zajebisty zresztą jak reszta. Jak przeczytałam, że kotynuację czy jakoś tak to od razu wiedziałam. Hermiona mu teraz nie powie o dziecku później, a on dowie się w tej kontynuacji, to jest la mnie aż za pewne. ALe dobra, nie rozpisuję się za bardzo, pozdrawiam i czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że będziesz pisała kontynuację TEGO opowiadania? Jeśli tak to jestem wniebowzięta <3
OdpowiedzUsuńBoże... ja też nie mogę uwierzyć, że to już koniec... tzn, że koniec się zbliża ;)
Kocham to opowiadanie *___*
Rozdział świetny ;)
Czekam na kolejny!
Odiumortis (swag).
Fajny rozdział. ... ciekawa jestem kiedy Draco dowie się o ciąży i czy weźmie ślub z Astorią .... myślę, że nie :) i co? 5 rozdziałów? ?? Dlaczego! !!! Dobrze że będzie kontynuacja :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo podobał mi się początek. I ta scena jak Hermiona odnajduje Draco w zamku :3 przesłodka. Ale mam dziwne wrażenie, że obi rozstaną się z powodu Hermiony i się spotkają w kontynuacji i będą potem razem. No ale to tylko moje wrażenie
OdpowiedzUsuńhttp://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
Prezent wow !!! Nie spodziewałam się. Zastanawiam się czy pozwolisz by Malfoy się dowiedział prawdy, czy pozwolisz żeby Draco wyszedł za tamtą jędzę ... MAM NADZIEJE ŻE DRACO SIĘ DOWIE, I ŻE JEJ NIE ZOSTAWI I ŻE W OGÓLE BĘDĄ ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWE !!! Oooo :D http://dh-love-between-us.blogspot.com/ ~/ Ired /~
OdpowiedzUsuńjeny płakałam gdy Hermiona wspominała te wszystkie akcje Wielkiej Trójcy...
OdpowiedzUsuńnie mogę uwierzyć, że koniec jest już tak bliski...
co ja zrobię bez Twojego opowiadania???
Mam pytanko: będzie można dostać to opowiadanie w wersji PDF???
a jeśli chodzi o rozdział, to świetny :)
pozdrawiam i życzę duuuużo weny
Marlena :)
Ja mogę tylko powiedzieć, że kocham ten rozdział, tak jak i całe opowiadanie ♥ Momentami miałam łzy w oczach, gdy go czytałam :) Nie mogę uwierzyć, że niedługo koniec tej historii, na pewno będę za nią bardzo tęsknić.
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
A gdzie będzie ta kontynuacja?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cudowny! Mam nadzieję na takie romantyczne spotkani po latach i wtedy Draco dowie się o dziecku :) Tak wiem zlinczujecie mnie za to ale lubię poruszające epilogi! Pierwszy raz komentuje twój blog ale chcę żebyś wiedziała że czytam go prawię od początku :P Jestem załamana że to już prawie koniec :'( Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńco mam powiedzieć? KOCHAM!
OdpowiedzUsuńale obszerniejszy komentarz napisze ci w epilogu :D
znalazłam jeden błąd, dość ważny.
"Draco wymienił uścisk ręki z Malfoyem".
Sam ze sobą? :)
Heh :)
Buziaki!
Hah :D też to zauważyłam :P śmiesznie to zabrzmiało. xdd
UsuńŁAAAAAAAAAAA, ZNOWU GENIALNY!! :D umiesz niesamowicie wpływać na emocje czytelników, naprawdę! w jednym momencie miałam łzy w oczach, a już w następnym uśmiech gościł na mojej twarzy. to się nazywa TALENT! Jezuu, no i ta przesłodka scena na peronie . . . CUD, MIÓD, MALINA! <3 mam nadzieję, że jak Draco i Hermiona będę na tych Hawajach, to się nie rzucą sobie do gardeł tylko spożytkują ten czas w bardziej przyjemny i interesujący sposób (If you know what I mean xd). I tak w ogóle, to nie wierzę, że to już prawie koniec . . . koniec Hogwartu, do końca bloga zostały tylko 4 rozdziały . . . nie no, ja tego nie przeżyję! :c co ja będę teraz robić? :'(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny, by te ostatnie rozdziały były jeszcze bardziej zaje**ste! <33
dziubuuś
W końcu koniec roku :) Dobrze wyszedł Ci ten rozdział, podobał mi się :) Mam jednak zastrzeżenie do jednego zdania: "Draco wymienił uścisk ręki z Malfoyem." ? Chodziło chyba o pana Granger, ale to nic :P
OdpowiedzUsuńCzeka na kolejny rozdział <3
Pozdrawiam,
DiaMent.
Kocham, kocham i jeszcze raz uwielbiam! Pisz szybciutko :) A w bardzo szybkim przerywniku, zapraszam na http://jestem--cora--smierci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozdział dla mnie był piękny a niespodzianka Draco słodka, też bym nie wiedziała jak się za to odwdzięczyć XD
OdpowiedzUsuńJeszcze 4 rozdziały i koniec? ;( I co ja zrobię w tedy z swoim życiem? Ja tak kocham dramione a ty chcesz zakończyć blog?! To niemożliwe :( Smutam a nawet płaczę tak że ocean mi się w pokoju robi :(
~Nikola
W penym momencie miałam węzęł z żołądka. To wszystko było takie magiczne!
OdpowiedzUsuńNie chcę żeby kończyła się Twoja przygoda z tą historią, ale mam chrapkę na coś nowego :3
Wenki życzę i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :*
Kocham. <3
OdpowiedzUsuńOch........
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że z tym kpńcem roku to mnie poruszyłaś w pewnym momencie to poczułam wilgoć pod powiekami :*)
Ale * niedowieżanie* nie rozumien jak to jest, że zostało tylko 5 rozdziałów ???
*Czy będziesz po tej chistorii pisać coś jeszcze ?
* Będzie Happy End, czy Sad End ????
Proszę Happy nerwowo nie wytrymam Sad.
ZuzA
Jest taki cudowny, popłakałam się, tak bardzo nienawidze pozegnań, bardzo dobra notka ;3
OdpowiedzUsuńOjojoj ;) Jeszcze tylko 5 rozdziałów? Bardzo wzruszająca notka, ale pozytywnie bo Twój blog należy do tych wesołych :) Nie spodziewałam się rodziców Hermiony, bardzo ciekawy pomysł :> Ach, no słów mi zabrakło :/ Ciekawi mnie co wymyślisz z tymi Hawajami, no i czy Herm powie Draconowi o dziecku...
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam! :*
Zauważyłam malutki błąd ;D
OdpowiedzUsuń"Patrzyła rozbawiona na Hermionę, a na jej twarzy błąkał się tajemniczy uśmiech. Draco wymienił uścisk ręki z Malfoyem."
Rozdział super :)
Ja to nie mogę uwierzyć, że tak mało zostało do końca... to smutne ;(
OdpowiedzUsuńale dotrwamy razem ;)
rozdział, no cóż mogę powiedzieć, zaskakujący, ciekawy i to co zwykle, czyli bdb napisany :)
Pozdrawiam,
ichhassedich ;*
http://dramione-invisible-love.blogspot.com/
Jak możesz myśleć że ta notka jest nudna??? :) Jest wspaniała i cudowna ;). KOCHAM ♥ Pozdrawiam Eper :)
OdpowiedzUsuńJejku, jaki on cudowny, ale smutno, naprawdę zostało już tylko tyle rozdziałów, szkoda, nawet strasznie szkoda, aż mi się łezki w oczach zakręciły,
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że założysz jeszcze jakiegoś bloga z Dramione.
Pozdrawiam, Charlotte,
ps.
Jeśli miałabyś czas i ochotę czy zajrzałabyś do mnie, dopiero zaczęłam, i zależy mi na twojej opinii,
http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/
Hej, hej ! Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Więcej na:
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-innahistoria.blogspot.com
Genialny rozdział! Jak fajnie, że Draco odnalazł rodziców Hermiony :) Ciekawe co oni powiedzą jak dowiedzą się o dziecku :P Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
o Boże, Boże, Boże!!! Kocham twojego bloga. Miona, Draco, Hawaje. Nieźle się zapowiada... ale chyba przez miesiąc brzuch jej trochę urośnie, więc co jak Draco zauważy? czekam na następny ~Alexa Blake-Malfoy
OdpowiedzUsuńRyczałam czytając ten rozdział!Genialne!Jak to szło... „Cyniczny, chamski dupek, który nie widzi nikogo innego poza sobą, bo jest takim egoistą i kretynem”.Świetne!Musisz kiedyś napisać książkę nie o Dramione. O czymś innym.Jakąś miłosną opowieść z domieszką przygody.Jestem pewna że twoja książka stała by się bestselerem.
OdpowiedzUsuń:( szkoda, że już się kończy :( a pamiętam jak jeszcze niedawno nadrobiłam wszystkie rozdziały :D a tu już prawie koniec :(
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, a niespodzianka Draco supeer :D
Pozdrawiam
~Lumos Maxima
http://milosc-silniejsza-od-magii.blogspot.com/
Wspaniały rozdział. Popłakałam się, ok. 3 tygodnie. Hawaje. Draco i Hermiona. Nono, będzie ciekawie.
OdpowiedzUsuńDoprowadziłaś mnie do płaczu! Nienawidzę zakończeń. Jak na twój pierwszy blog to masz mega talent (wiem co mówię :->) Trochę mi zabrakło wątku Gin i Blaisa ale tak to rozdział cudny. Lepszej ,, niespodzianki'' to ty wymyśleć nie mogłaś. Tego bloga znalazłam dzięki siostrze i nie pożałowałam :-*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nn
Zawsze twoja Optymistyczna Pesymistka
Świetny rozdział, szkoda, że niedługo koniec, ale mam nadzieję na kolejny zajebisty blog w twoim wykonaniu ;) Niesamowita niespodzianka od Draco. Niespodziewalam się tego. I ciekawa jestem czy napiszesz o hawajach... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Julla
To jst Jean a nie Jane :)
OdpowiedzUsuńI tam przy spotkaniu z rodzicami napisalas ,,Draco uscisnal dlon z Malfoyem,, cos mniej wiecej Takiego ale sens taki sam ;)
Boski, świetny, cudowny! Niby spokojny, ale wzruszył mnie i jednocześnie przyprawił o napad śmiechu. Mówiąc szczerze nie spodziewałam się, ze odnalazł jej rodziców. No i te Hawaje.. Ciekawe jak to się wszystko potoczy. Trochę się załamałam, ze tylko 5 rozdziałów i koniec.. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Życzę weny i niecierpliwe czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję!~ Caroline
Jezu przez ciebie nie spalam, tylko czytałam twojego bloga ^^
OdpowiedzUsuńGENIALNE
Przyczytasz mojego bloga? Bardzo bym byłam wdzięczna a twoja poradę.
Ann
http://hermione-and-draco.blogspot.com
Cudowny blog SHEIREEN ^<^
OdpowiedzUsuńTa notka absolutnie nie jest nudna. Jest bardzo wzruszająca i kochana, z nutką humoru. Mega rozdział.
OdpowiedzUsuńKiedy next? :))
O rany... Mój pierwszy komentarz na tym blogu, proszę bez bicia. XD
OdpowiedzUsuńTe rozdziały. Całą noc je czytałam. Czuję, jakbym się uzależniła od Twojego bloga. 57 rozdziałów, każdy zostawiał ślad na mojej psychice. A to atakowałam monitor z powodu zirytowania niedostępnym zachowaniem Hermiony, a to przygryzałam sobie ręce ze zdenerwowania, a to łapałam się za serce z powodu delikatności Draco wobec Hermiony... Po tym wszystkim moje uczucia leżą na podłodze i odpoczywają, bo nie wiem już jak nazwać wyczekiwanie na następny rozdział i umieranie z podekscytowania. O.o Spokojnie... UMRĘ DOPIERO ZA 4 ROZDZIAŁY D:
Ten rozdział. TEN ROZDZIAŁ. TEN GŁUPI DRACO (wcale nie jest głupi, kurde, jest taki przekochany!) WZRUSZYŁ MNIE AŻ DO MOJEGO PUSTEGO, ZIMNEGO SERCA. Najpiękniejszy prezent. Cenniejszy od całej sumy pieniędzy, którymi trzeba byłoby załapać polską dziurę budżetową. Po prostu cudowny.
*mode change*
Z drugiej strony Hermiona skłamała Draconowi o ciąży, NO PO PROSTU PIŻGŁAM SIĘ W MOJĄ GŁOWĘ "jak mogłaś, Hermiono!"... ale może coś na tych Hawajach.. no ten teges, no. ;___; Kurde, no ale Draco ją kocha, tylko niech się tak bardzo nie denerwuje bo mi serce zmieni miejsce zamieszkania.
Stwierdzam, że mój komentarz jest zbyt... dziwny. Tyle tu caps locka i wielokropków. Wybacz, po prostu po 10 godzinach wlepiania oczu w ekran monitora i trzymanie się za serce, bo "a co, jeżeli Hermiona go sobie odpuści?!" nie mam siły racjonalnie myśleć.
No i na koniec...
Sheireen, Ty po prostu wymiatasz.
Jak zaraz nie dodoasz nowego rozdzialu to nie wiem co ci zrobie :-\ a tak na serio to swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńJak zaraz nie dodoasz nowego rozdzialu to nie wiem co ci zrobie :-\ a tak na serio to swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńCzekam na następne. A tak mniej więcej kiedy będzie następny rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? :-)
OdpowiedzUsuńPopłakałąm się :,)
OdpowiedzUsuńMatko, ja płaczę! Najpierw wspominanie starych czasów, pożegnania i jeszcze ta niespodzianka Malfoy'a! Łzy, uśmiech, łzy, uśmiech.
OdpowiedzUsuńKobieto ale targasz naszymi emocjami.. :)
Moim zdaniem jeden z lepszych rozdziałów. Ubóstwiam Twoją wyobraźnię *,*
Aż mi się smutno zrobiło, kiedy Herm tak wspominała.
OdpowiedzUsuńŚwietnie mi się to czytało.
Domi.
Rozpłakałam się :') Ten prezent od Dracona po prostu ...cudo <3
OdpowiedzUsuńA Hawaje ...słodkie <3
To było świetne. Żadnych uwag. Wydaj kiedyś książkę. Masz talent, który nie może się zmarnować. 😊
OdpowiedzUsuńRozdział jest, ymm... Kurde, nie umiem znaleźć słowa, dobra, nie ważne!
OdpowiedzUsuńW każdym bądz razie napewno jest melancholijny i w niektórych momentach smutny, a zarazem wzruszający.
Oczywiście, nie płakałam. To nie w naturze Ślizgonów. Chociaż nie przeczę iż przy czytaniu niektórych fragmentów odczuwałam smutek... Koniec przygody z Hogwartem zawsze był i będzie taką rzeczą, która nawet potrafi mnie wzruszyć, a już napewno zasmucić. Nawet na blogu.
To takie przykre, że wszystko musi się kiedyś skończyć... W tym przypadku mówię o serii o przygodach młodego czarodzieja-Harry'ego Pottera stworzonej przez Jo. Chociaż mimo iż seria o Harry'm Potterze dawno się zakończyła, ona zawsze zostanie w naszych sercach :') To niezwykłe jak jedna rzecz może połączyć tyle milionów ludzi (#Potterheads).