W
Pokoju Wspólnym Gryffindoru panowała grobowa atmosfera. Każdy siedział ze
smutną miną. Nikt nie miał ochoty się odzywać. Gryfoni czcili tą ciszą odejście
ich koleżanki i przyjaciółki, która zawsze potrafiła znaleźć czas, by im pomóc
lub pocieszyć, kiedy to było koniecznie. Nikt jednak nie cierpiał tak bardzo
jak pewna grupka. Clemense siedziała w dormitorium dziewcząt na swoim łóżku
łkając cicho w chusteczkę. Tak mało czasu spędziła z Hermioną… Żałowała, że
była dla niej taka podła i odebrała jej chłopaka. Wysmarkała nos w różową
chustkę i przetarła oczy ręką, jeszcze bardziej rozmazując makijaż. Pokój obok
siedział rudy chłopak, który usiadł w kącie i załamał ręce. Był taki podły dla
Hermiony. Tak bardzo ją zranił. Wtedy w szpitalu… Miał nadzieję, że uda im się
niedługo pogodzić. Zdawał sobie sprawę, że ona może nie chcieć mieć z nim nic
wspólnego po tym, co jej zrobił, ale zamierzał spróbować. Teraz było za późno.
Kochał ją jak siostrę. Tak wiele dla niego znaczyła. Łza potoczyła mu się po
policzku. Siedział w dormitorium sam, ponieważ Harry gdzieś zniknął.
Czarnowłosy, gdy usłyszał o śmierci swojej najlepszej przyjaciółki, która była
jak siostra i była jedną z najważniejszych osób w jego życiu, załamał się.
Siedział na schodach w jakimś opuszczonym korytarzu chowając zmęczoną twarz w
dłoniach. Tylu bliskich stracił. Myślał, że po wojnie wszystko będzie już
dobrze i będzie mógł spokojnie żyć, a tutaj dowiaduje się, że Hermiona nie
żyje. Poczuł się wtedy jakby stracił część siebie. Ona była zawsze. Ratowała go
z setek opresji, więc dlaczego do jasnej cholery jego wtedy nie było? Był
pewny, że oddałby za nią życie. Tak jak za każdą ważną i bliską jemu sercu
osobę. Ciekawe jak śmierć Hermiony znoszą inni? Harry pomyślał o Ginny, która
siedziała w lochach przy oknie i wpatrywała się w podwodny krajobraz. Było
jednak ciemno i nic nie było widać. Pustka. Tak też i się czuła. Łzy spływały
jej po rumianych policzkach niczym potoki. Nie mogła przestać płakać. Co jakiś
czas musiała brać głębokie oddechy, bo krztusiła się łzami. Pojedyncze pasemka
płomiennorudych włosów przykleiły się do jej mokrej twarzy. Nie wierzyła w to,
co usłyszała. To nie mogło być prawdą. Miała nadzieję, że Hermiona wróci i będą
mogły poplotkować i pogadać o dzisiejszym dniu. Przestraszyła się, kiedy nie
było jej na noc. A później ta informacja. Czuła się strasznie. Nie miała sił.
Chciała, by wszystko przestało istnieć. Przecież nie ma prawa nic żyć, kiedy
Hermiony nie ma pomiędzy nimi. Nie uwierzy, póki nie zobaczy, że Hermiona
naprawdę nie żyje. Nie wiedziała skąd to uczucie, ale czuła, że Hermiona żyje.
Może stało się coś strasznego. Jest w poważnej śpiączce, ale żyje. I wróci do
nich. Jak mogła być tak naiwna? Ale przecież czuła. Zawsze odczuwała, gdy coś
miłego lub przykrego działo się Hermionie. Często myślały o tym samym i śmiały
się, że jest między nimi łącze empatyczne. Prawda była taka, że przyszła tutaj
też i dlatego, że umówiła się z Zabinim. Tylko jej Hermiona powiedziała o tym,
że idzie na szlaban razem z Malfoyem. Była temu przeciwna, ale Hermiona zawsze
była uparta i nic tego nie mogło zmienić. Po chwili wyszedł przygnębiony
Zabini. Jego odwieczne poczucie humoru dziś mu nie towarzyszyło. Gdy zobaczył zalaną
łzami dziewczynę jeszcze bardziej się zasępił. Usiadł obok niej lekko
zestresowany. Nie potrafił pocieszać ludzi. Nie musiał jednak nic robić,
ponieważ Ginny sama z siebie zarzuciła mu się na szyję i wypłakiwała teraz łzy
w jego ramię. Zdziwiony chłopak przytulił ją do siebie. Mimo, iż dzisiejsze
wiadomości nim wstrząsnęły to ucieszył się, że ta drobna, ruda istotka sama
rzuciła się na niego i teraz wtulała jak w maskotkę. Bardzo przeżywał odejście
Hermiony, ale znał Dracona i właśnie i dlatego się martwił. Wiedział, że jemu
kumplowi zależy na tej dziewczynie i będzie zdolny dosłownie do wszystkiego.
Obawiał się tego, co może zrobić Draco, a gdy dziś dowiedział się, że wyruszył
w podróż, z której może nie wrócić to całkowicie się załamał. Jednak wierzył w
kumpla i w to, że mu się uda. Draco zawsze osiąga, to co chce i zawsze mu się
udaje.
- Nie
mogę sobie wyobrazić życia bez niej – usłyszał jej stłumiony szept przerywany
łkaniem.
- Ona
nie odeszła – starał się pocieszać ją jakoś Zabini – Była z Draco, a on zrobi
wszystko, by ją uratować. Właściwie już to robi – pomyślał czarnoskóry. Ginny
oderwała się od niego i spojrzała na jego zgaszoną twarz, którą zawsze zdobił
uśmieszek.
-
Niech on się już nie wtrąca w tę sprawę… - poczuła jak ogarnia ją złość jeszcze
większa od cierpienia jakie przeżywała.
-
Chyba nie myślisz, że to Draco jest temu wszystkiemu winny? – spytał chłodno
Zabini.
-
Oczywiście, że to on jest temu winny! Gdyby nie jego list Hermiona nie poszłaby
do tego lasu. Zawsze wszystko przez niego! Najpierw przeżywała wszystkie obelgi
i wyzwiska, później podczas tortur nic sobie z tego nie robił tylko patrzył jak
cierpi! A teraz to! To on doprowadził do jej śmierci! – krzyczała Ginny i
podniosła się z kamiennej ławki – Przysięgam sobie, że gdy tylko wróci to go
zabiję!
-
Uspokój się Ginny! – krzyknął Blaise i również podniósł się z ławki – Nie masz
prawa obwiniać Draco za to, co się stało!
- A
właśnie, że mogę! – jej czekoladowe oczy zapłonęły, a wraz z nimi jakby jej
płomiennorude włosy – Nienawidzę go i każdego innego Ślizgona! – wykrzyczała mu
w twarz. Blaise’a zabolały te słowa, ale nie dał po sobie tego poznać. Po
spotkaniu, kiedy uratowali Hermionę spotykali się po lekcjach lub rozmawiali na
przerwach, kiedy tylko tego Pottera nie było w pobliżu. Zwykle żartowali i
śmiali się ze wszystkiego obgadując po kolei każdą osobę. Przeszli z Ginny
nawet na ‘ty’, a teraz ona oświadcza, że nienawidzi każdego Ślizgona.
-
Znaczy się, że nienawidzisz i mnie? – spytał patrząc jej prosto w oczy.
Dziewczyna otworzyła usta, a oczy zrobiły jej się wielkie jak spodki od
filiżanek.
-
Blaise, ja nie mówiłam o tobie… - zaczęła zmieszana – Wiesz, że cię lubię i z
żadnym innym Ślizgonem nie rozmawiałam nigdy tak jak z tobą…
- A
jednak powiedziałaś, że nienawidzisz każdego Ślizgona, a ja jestem Ślizgonem
jak najbardziej – powiedział chłodno.
-
Wiesz, że nie miałam na myśli ciebie! – powiedziała rozjuszona. Złość znów
zaczęła opanowywać każdy cal jej ciała.
- Idź
lepiej szukać pocieszenia do Gryfonów! Najlepiej do Pottera, skoro tak
przeszkadza ci obecność Ślizgona! – warknął i odwrócił się z zamiarem odejścia.
Ginny nie miała zamiaru tak łatwo mu odejść. Potrzebowała go teraz. Mogła
powiedzieć, że nawiązali bliską znajomość i mogłaby go nazwać nawet
przyjacielem. On też cierpiał, chodź tego nie pokazywał po sobie, po śmierci
Hermiony oraz martwił się o przyjaciela, który najwidoczniej robił coś dla
Hermiony. Zagrodziła mu drogę. Wyglądało to dość śmiesznie, ponieważ w
porównaniu do Blaise’a była dość niska i patrzyła na niego z dołu.
- Nie
chcę szukać pocieszenia u Gryfonów! – stuknęła do palcem w pierś patrząc ze
złością w oczy – Blaise, kretynie masz tu zostać! – zawołała za nim, gdy ją
wyminął.
- Po
co mam zostać, skoro jestem kretynem – powiedział i przystanął, ponieważ
dziewczyna znów zagrodziła mu drogę.
-
Wiesz, że jesteś kretynem, ale dlatego cię lubię, kretynie!
-
Ruda, uważaj na słowa
- Nie
wkurzaj mnie do cholery jasnej Blaise! – krzyknęła na niego, a ten się tylko
uśmiechnął. Poczuła jak nogi się pod nią uginają. Już dawno zauważyła, że
Blaise jest przystojny. No cóż, musiał być skoro był księciem Slytherinu i
każda dziewczyna była jego, ale nigdy nie czuła się przy nim tak jak poczuła
się teraz.
- Coś
cię zamurowało, Wiewiórko? – uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie…
nic – potrząsnęła głową oszołomiona.
- W
takim razie coś mi się przewidziało. Chodźmy lepiej – objął ją ramieniem i
ruszył przed siebie. Ginny poczuła jego cudowne, bardzo do niego pasujące
perfumy.
-
Blaise, ty świnio robisz to specjalnie!
- O
co ci chodzi, Ginny? – znów posłał jej ten rozbrajający uśmiech – Podobno nic
ci nie jest.
- Nic
mi nie jest?! Właśnie dużo mi jest! – wybuchła – Cierpię, bo moja najlepsza
przyjaciółka umarła i mam ochotę się rozpłakać! Poza tym mam ochotę
własnoręcznie zabić idiotę, który z nią był i do tego dopuścił! Na dodatek
pewien arystokrata jest tak przystojny i… - urwała i zaczerwieniła się po
cebulki włosów. Zagalopowała się. A niech to! Ona zawsze się wyda! Teraz Blaise
uzna, że tak jak inne za nim szaleje i jest jak każda inna.
- No
dalej, Wiewióro, co chciałas powiedzieć? – dokuczył jej.
- Nic
ci nie powiem!
-
Powiesz – nachylił się nad nią, by szepnąć jej do ucha. Do nozdrzy Ginny dostał
się ponownie zapach jego męskich perfum, a całe ciało przeszły drgawki pod wpływem
jego czarującego głosu. Niewiele myśląc odwróciła się do niego i z wielkim
impetem zarzuciła na szyję namiętnie wpijając się w jego wargi. Ledwo się nie
przewrócili. Blaise podniósł ją za uda, bo dla Rudej stanie na palcach było nie
lada wyzwaniem. Wpił się w jej wargi zachłannie całując i wpadł do jakiejś
pustej klasy. Posadził Rudą na katedrze nauczyciela.
- Harry
nas zabije – mruknęła.
-
Walić Pottera- wydukał i ponownie pocałował ją namiętnie w szyję. Ginny
uśmiechnęła się rozkosznie jednak po chwili odepchnęła od siebie chłopaka i
zeskoczywszy z ławki doskoczyła do Ślizgona, by przerwać to, co zaczęli przy
okazji tłukąc pięć antycznych waz i parę słoików z eliksirami po drodze. Huk
tłuczonych gablot i przewracanie ławek na pewno ściągnąłby Filtha lub samego
Slughorna, więc Zabini jednym ruchem różdżki zamknął drzwi. Położył Ginny na
ławce i pochylił nad nią.
- Co
my robimy? – roześmiała się dziewczyna.
- Nie
mam pojęcia
-
Jesteśmy dziwni… - stwierdziła.
- …
nienormalni… Tak to wiem – dokończył i ponownie zatkał jej usta pocałunkami.
Był zaskoczony tym jak Ginny rzuciła się na niego, a jeszcze bardziej tym, co
się działo. Nie mógł się jednak oszukiwać w głębi duszy chyba na taki obrót
spraw czekał. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i stanęła w nich ich
nauczycielka obrony przed czarną magią. Była to wysoka, zgrabna kobieta o
kasztanowych włosach i piwnych oczach. Widząc rozgrywającą się scenę podniosła
brew. Odchrząknęła, a dwoje młodych ludzi oderwało się od siebie jak gdyby
zostali oparzeni.
-
Proszę, proszę, co ja widzę. Potłuczone wazy i eliksiry – popatrzyła na nich
surowo – Horacy nie będzie zachwycony jak mu o tym powiem
Ginny
popatrzyła na profesor Marigold błagalnym wzrokiem.
-
Pani profesor my naprawdę… - zaczęła.
- Od
razu taki ton! – profesorka się uśmiechnęła – Kto powiedział, że Horacy się
dowie?
- To
pani o niczym nie powie? – spytał zdziwiony Blaise.
-
Jasne, że nie. Tylko wtedy, kiedy ten bałagan zniknie w ciągu minuty. Wtedy
będziecie mogli pójść i hmm… znaleźć inne, lepsze miejsce – uśmiechnęła się
cwanie i mrugnęła do nich. Blaise i Ginny popatrzyli na nią osłupieni, jednak
po chwili szybko zabrali się za naprawianie rzeczy.
-
Reparo! – mruczał Blaise naprawiając stłuczone wazy i fiolki.
-
Chłoszczystość! – Ginny usuwała plamy cieczy z podłogi.
Po
paru podobnych zaklęciach klasa wyglądała jak dawniej. Kiedy oboje wychodzili,
Ginny nie miała odwagi spojrzeć Ślizgonowi w oczy. Zdała sobie sprawę z tego,
że nie dręczą ją wyrzuty sumienia. Z Harrym nie miała już takich stosunków jak
kiedyś. Jakby się od siebie oddalili. Zresztą ona już od dawna podejrzewała Harry’ego
o zdradę, ale nigdy nie miała na to żadnych dowodów. Nie wiedziała, czy to
wyobraźnia jej płatała takie figle, czy też Harry naprawdę miał kogoś na boku.
Och, przestań o tym myśleć. Ty też już nie jesteś czysta! I co na to Blaise?
Przecież są przyjaciółmi!
-
Blaise? – zaczęła.
- Co,
Wiewióreczko?
-
Tego nie było, dobrze? – poprosiła.
-
Ginny, stało się i się nie odstanie – skomentował i spojrzał na nią.
- No
tak wiem… Blaise? – spytała znów.
- Hm?
-
Dlaczego nie mam wyrzutów sumienia?
- A
dlaczego miałabyś mieć? Przecież to był tylko niewinny pocałunek z
najprzystojniejszym chłopakiem w Hogwarcie. Każda, by tak chciała – uśmiechnął się,
a Ginny się lekko roześmiała, po czym znów spoważniała.
-
Blaise, ale ja chodzę z Harrym! – histeryzowała Ruda.
- No
i co z tego? Kiedy on ostatnio cię pocałował, przytulił lub coś w tym stylu? –
spytał na poważnie. Ginny gorączkowo starała się szukać odpowiedzi, ale zdała
sobie sprawę, że nie pamięta. Na pewno to nie było w tym miesiącu. Blaise
wiedząc, co oznacza to milczenie powiedział z nutą zadowolenia w głosie.
-
Hej, Ruda mamy przecież zadanie od profesor Marigold
-
Jakie? – spytała zupełnie zdumiona dziewczyna.
- Nie
pytaj tylko chodź – powiedział i wepchnął dziewczynę do przejścia za portretem na
siódme piętro. Po chwili zaprowadził ją do klasy wróżbiarstwa. Dziewczyna
spojrzała na niego zdziwiona.
-
Profesor Tralewney tutaj nie ma…
- No
wiem – oznajmił i spojrzał na nią – Marigold powiedziała, że możemy dokończyć
to, co zaczęliśmy jak znajdziemy lepsze miejsce – poruszył znacząco brwiami, a
dziewczyna się roześmiała widząc jego minę.
-
Kretyn – zdążyła tylko powiedzieć wciąż się uśmiechając, bo Ślizgon już drugi
raz tego dnia zatkał jej usta namiętnym pocałunkiem.
Draco
przedzierał się przez gęste zarośla klnąc ile popadnie. Nie wiedział gdzie
mieszkają te wiedźmy, ale z tego, co mówił Firenzo powinien wiedzieć, gdzie iść
prowadzony instynktem. W Zakazanym Lesie wiał mroźny wiatr. Na dodatek miał na
głowie jeszcze szlaban od Slughorna. Zupełnie o nim zapomniał, ale teraz miał
to gdzieś. Może nawet przy odrobinie szczęścia znajdzie ten Kwiat Śmierci po
drodze. Szedł z różdżką w ręku cały zgrzany. Najchętniej by zdjął kurtkę, ale
to nie byłoby najlepszym rozwiązaniem, bo zaraz by go przewiało. Szedł już
prawie cały dzień i bardzo oddalił się od osady centaurów. Droga była bardzo
spokojna i nic nie stanęło na jego drodze. Czuł się dziwnie zestresowany.
Powinien się cieszyć, że nic go nie zaatakowało, ale to mu nie pasowało.
Przecież Zakazany Las pełen jest magicznych stworzeń. W zimie słońce szybciej
chowało się za horyzontem, więc las powoli zaczął pogrążać się w ciemnościach.
Po godzinie wędrówki uznał, że pora na krótki odpoczynek. Usiadł więc pod
wielkim drzewem i rozpiął plecak od Lenthira. Odkręcił korek z wodą i wypił
prawie połowę napoju. Schował butelkę do plecaka i wyjął jedzenie. Przyjrzał
się bliżej nieznanej mu potrawie. Miała dziwny, niebieskawy kolor i zawinięta była
w duży liść. Skosztował po chwili wahania i poczuł jak wracają mu siły, a
jedzenie rozgrzewa od środka. Miała słodkawy smak i Draco był prawie pewny, że
to coś podobnego do ambrozji. Rozejrzał się po gęstwinach i zobaczył duże,
czarnofioletowe kwiaty zwisające z gałęzi wysokiego drzewa. Otaczała je ciemna
poświata.
- To
nie może być tak łatwe – powiedział do siebie cicho. Podniósł się na nogi i
podszedł do drzewa. Na szczęście gałąź nie była na tyle wysoko, by nie mógł do
niej dosięgnąć i już po chwili zerwał duże czarne kwiaty i wsadził je do
plecaka. Nagle usłyszał za swoimi plecami groźne warczenie i stanął oko z oko z
wielkim, czarnym wilkiem, który na pewno sięgał mu do klatki piersiowej. Wilk
zawarczał jeszcze głośniej. Draco niezauważalnie wyciągnął różdżkę z kieszeni
spodni i szybko wycelował w wilka.
- Avada Kedavra!
Buchnęło
zielone światło i Draco myślał, że ma już problem z głowy, kiedy dostrzegł jak
zaklęcie odbija się od wilka i znika w gęstwinach Zakazanego Lasu zostawiając
go sam na sam z jeszcze bardziej rozwścieczonym wilkiem, który gotował się do
ataku. Draco niewiele myśląc rzucił się biegiem zarzucając na ramię plecak.
Usłyszał jak wielkie łapy uderzają o miękką ziemię. Nie uda mu się uciec. Wilk
był za szybki. Gnał ile sił w nogach, ale już po minucie poczuł jak upada
boleśnie na ziemię, a tuż nad nim błyszczały długie i wielkie kły zwierzęcia
gotowe go rozszarpać. Już po mnie. Pomyślał.
Nagle coś zbiło mu się w udo i ciepła krew poleciała mu po nodze barwiąc
spodnie na czerwono. Sztylet. Jednym ruchem wyciągnął broń i jednym mocnym
ciosem wbił ostrze w bok zwierzęcia. Wilk zawył głośno, a Draco całymi siłami
zepchnął go z siebie i wyjął zakrwawiony sztylet z ciała zwierzęcia. Chciał już
sobie pogratulować i odwrócił się, kiedy ujrzał, że otaczają go kobiety i
mężczyźni z wycelowanymi w niego łukami. No nie. Jedna z kobiet popatrzyła na
niego z wyrzutem i podeszła do cierpiącego zwierzęcia. Wyszeptała nad jego
ciałem jakieś niezrozumiałe mu słowa i jednym ruchem przebiła strzałą serce wilka.
Wytarła łzy z policzka i jednym zręcznym ruchem unieruchomiła nic nie
spodziewającego się Dracona i wycelowała w niego grot strzały.
- Kim
jesteś i czego tutaj chcesz? – warknęła rozkazująco.
-
Powiem, jeśli i wy mi powiecie kim jesteście – odpowiedział. Nie miał zamiaru
mówić o sobie jakiejś nieznanej mu kobiecie. Dziewczyna wyzwała mu sztylet
rozcinając mu w ten sposób dłoń i przystawiła mu ostrze do gardła. Draco syknął
z bólu.
-
Niewdzięczniku…
- Za
co mam być wam wdzięczny? – spytał wkurzony na kobietę. Jej czarne oczy zwęziły
się, a długie do pasa, rude włosy opadły na jej twarz. Odgarnęła je odsłaniając
tym samym ostro zakończone, długie uszy. Elfy. Draco zaklął pod nosem.
-
Przez ciebie umarło niewinne zwierze. Skróciłam jego cierpienie tym samym
skracając twoje – odparła i popatrzyła na niego z nienawiścią.
-
Narriso, zostaw tego mężczyznę. Zaprowadzimy go do naszej królowej. Ona
zdecyduje, co z nim zrobić – usłyszał jakiś męski głos z prawej. Kobieta
popatrzyła na niego i ostrożnie zeszła z Dracona i odrzuciła mu sztylet.
-
Masz. Spróbuj tylko użyć go przeciwko nam, a pożałujesz, że się urodziłeś.
Draco
wolał to przemilczeć i tylko schował sztylet. Dłoń obficie krwawiła, tak samo
jak i udo, które miało chyba dość głęboką ranę. Podniósł się na nogi.
- Za
mną – dodała władczo Narrisa i ruszyła przed siebie zwinnie omijając konary
drzew. Dwa elfy stanęły po jego dwóch stronach i Draco nie chcąc się narażać
ruszył razem z nimi. Jak mógł się tak wpakować? Każda sekunda była dla niego
cenna. Musiał odnaleźć duszę Granger, a nie włóczyć się po lesie z wojowniczo
nastawionymi elfami. Najgorsze było to, że nie wiedział jak odnaleźć drogę do
zamku. Coś ciągnęło go, by iść w przeciwną stronę niż idą, ale nie mógł nic
poradzić. Po parunastu cennych minutach usłyszał szum wodospadu, a obok niego
płynęła szybko czysta rzeka. Kwiaty tutaj stały się bardziej kolorowe, a
odgłosy przyjaźniejsze. Jakiś czerwony ptak przeleciał mu nad głową. Ujrzał
przed sobą dość nietypowy widok. Stały tutaj piękne domy utkane z liści i
kwiatów, w których widział twarze elfów. Na dziedzińcu wesoło bawiły się małe
dzieci o szpiczastych uszach. Niektóre grały wesoło na instrumentach lub jadły
soczyście wyglądające owoce. W dali parę elfów ubranych w zbroje strzelało z
łuków do tarcz. Krajobraz oświetlany był przez światło księżyca. Parę dziewczyn
spojrzało na niego ciekawsko i uśmiechnęło się zalotnie. Draco poczuł
satysfakcję, że jego urok działa nawet na elfy. Wyobraził sobie minę Hermiony
na ten widok i od razu uśmiech z jego twarzy zniknął. Narrisa zaprowadziła go
przed pałac, którego białe mury porośnięte były różowymi kwiatami i wszedł do
środka. Znalazł się w Sali tronowej.
-
Nawet nie waż się spoglądać na naszą królową, niewdzięczniku – usłyszał nas
sobą pełen nienawiści głos Narrisy. Draco chcąc nie chcąc opuścił wzrok i
podszedł prowadzony przez elfa do tronu królowej.
-
Droga pani, zobaczyliśmy go w puszczy jak bestialsko zabijał wilka.
Przyprowadziliśmy go tylko i wyłącznie dlatego, że Thor chciał, bym go
zaprowadziła przed oblicze naszej pani. Tak już dawno bym go zabiła – usłyszał
nad sobą głos Narrisy.
- Był
sam? – usłyszał melodyjny, czarujący głos.
-
Tak, pani
-
Dobrze. Chciałabym z nim porozmawiać. Możesz odejść – zwróciła się do
rudowłosej i Draco usłyszał jak dziewczyna odchodzi szybko i wychodzi z Sali
tronowej.
-
Możesz podnieść głowę, młodzieńcze.
Urzeczony
głosem królowej, Draco powoli zaczął podnoście głowę. Etapami ujrzał najpierw
jej białe szpilki, później długą, opadającą kaskadami srebrną suknię. Jej
ramiona były blade, a biust podkreślony obcisłą sukienką. Powoli podniósł wzrok
na jej twarz i zachłysnął się powietrzem z niedowierzania.
~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że jesteście pozytywnie zaskoczeni jeśli chodzi o Diabła i Rudą xd Uwielbiam ten parring i musiałam po prostu go wstawić w moje opowiadanie, bo inaczej nie byłabym sobą. Tak, tak możecie bić za skończenie w takim momencie, ale co tam :D Rozdział postaram się dodać jak najszybciej, byście nie musieli tak długo czekać. Oczywiście jutro zaczyna się szkoła i powrót do codzienności, ale chyba mi trochę tego brakowało. Co nie zmienia faktu, że chcę już wakacji, a Wy? xd
Muszę przyznać, że Wasze komentarze coraz bardziej motywując mnie do pisania i pobudzając wyobraźnie oraz wenę ;> Dziękuję za każdy komentarz :D Dziękuję też za 3 nominacje ;)
Pozdrawiam
Sheireen ♥
jeju.
OdpowiedzUsuńno rozwaliłaś mnie .
Także lubię paring ginny+blaise dlatego dziękuję ci że ich dodałaś do tego opowiadania :)
ciekawa jestem dalszych losów draco i hermiony dlatego wstawiaj nowy rozdział , tylko żeby był tak samo dobry jak ten ! :D
pozdrawiam
Nie ma za co, bo ja też ich bardzo lubię :D Och, właśnie mam lekkie problemy z moją weną, ale mam nadzieję, że niedługo ona powróci
UsuńGenialny rozdział ale skończyłaś w najgorszym momencie. Czy tam będzie twarz Hermiony? Dawaj szybko następny rozdział.
OdpowiedzUsuńMoże tak, może nie xd wszystko w swoim czasie ;)
UsuńJejciu.... przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały twojego bloga i jestem zachwycona *.*
OdpowiedzUsuńPo prostu magia :D
Z jednej strony mam teraz ochotę cię zabić za to, że skończyłaś na takim momencie, ale z drugiej, gdybym to zrobiła, to kto pisałby mi dalej tego bloga? :>
Sylwia :D
Dziękuję, cieszę się, że zyskałam nową czytelniczkę ;) Jak zwykle każda jest u mnie mile widziana, bo jak już mówiłam mnóstwo razy każdy komentarz jest dla mnie cenny i każdy czytelnik ;)
UsuńZdałam sobie sprawę, że coraz bardziej grozicie mi zabiciem mnie... Ale co tam! xd Uwielbiam Was i wasze komentarze ^^
Mrrrr :D Za zakończenie zasługujesz na porządną avadę ;> Dodaj szybkooo następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńEch, i znów groźba śmierci :P postaram się dodać jak najszybciej ;)
UsuńJesteś kochana < 333 Tak się cieszę ,że już dodałaś kolejny boski rozdział :D Czekam na wiecej bo już mnie ciekawość zrzera
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Blaise i Ginny Mrr. Też uwielbiam ten parring. A za przerwanie w takim momencie należy się Avada. No cóż życzę weny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJejciu, nie mogę się doczekać następnego. To na 100% bęzie twarz Hermiony, ale chcę szybko następny rozdział żeby się przekonać :D
OdpowiedzUsuńCzy ja naprawdę jestem tak przewidywalna, że od razu zakładacie, że to będzie twarz Hermiony? xd Niech to szlag muszę popracować nad tym :D
UsuńOjej jestem mile zaskoczona,że wstawiłaś notkę już dziś :) Uwielbiam Ginny+Blaise zaraz po Dramione <3 OMG cudny rozdział, ale przerywać w takim momencie ?! Jak możesz ty zła kobieto !!! Ale i tak cię kocham
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo weny życzę :)
Ja Was też wszystkich bez wyjątku ^^ xd Oj tak tak przyda mi się teraz mnóstwo weny, bo zdecydowanie mi jej brak x.x Weno wracaj jak najszybciej!
Usuńaaaaaaaaaa! :D
OdpowiedzUsuńnowy rozdział jest :D
ja też ubóstwiam parring Ginny&Zabini xd
o kurcze, to sie stało. w dupe.
czuje że Draco tak szybko Hermiony nie znajdzie :c
i że ta królowa to zła kobieta będzie xd
czekam na next ;p
Pozdrawiam M.
Dodałam Ciebie do linków u mnie, znajdziesz siebie na love-is-clement.blogspot.com w zakładce odwiedzam pod numerem 13. Nie martw sie nie jest pechowa.;d
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twoje opowiadanie jednym tchem - i muszę przyznać, że co rzadko mi się zdarza przy dramione - poczułam prawdziwe emocje. Opowiadanie to poleciła mi jedna z moich czytelniczek i gdy zobaczyłam komentarz od Ciebie na swoim blogu to szczerze się ucieszyłam gdyż byłam już w połowie czytania. Niesamowite pomysły, postaci, fabuła... A twój Draco to najlepsza kreacja tej postaci z jaką się spotkałam, a wierz mi, że przeczytałam setki jeśli nie tysiące dramione :) Oby tak dalej! Na pewno od dziś zyskałaś nową czytelniczkę swojej historii. Pozdrawiam Cię Serdecznie i życzę Dużo Weny!
Venetiia Noks
http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com/
Jeej to bardzo się cieszę, że ty także byłaś w trakcie czytania mojego bloga tak jak ja twojego ;) Chyba największym komplementem jest to, że najbardziej podoba ci się postać Draco, a opisywanie jego postaci jest dla mnie nie lada wyzwaniem, więc naprawdę dziękuję ^^
UsuńHejo!
OdpowiedzUsuńSkoro lubisz parring Diabeł/ Ruda to zapraszam do mnie - o nim właśnie jest opowiadanie. Rozdział pozytywnie mnie zaskoczył. Myślałam, że zrobi się z tego taki drugi Eragon, ale nie... Kilka razy śmiałam się podzczas czytania. Najbardziej, gdy wyobraziłam sobie Draco uciekającego przed wilkiem... Jestem na tak.
Niech moc będzie z tobą!
Finite
wojna-zartow.blogspot.com
Haha xd Dziękuję ^^ Tak wiem, że u ciebie jest ten parring i dlatego go czytam ;) Pomysł z Królową Żartów jest naprawdę świetny ;)
Usuńno super ciekawe co będzie z Draco :D ale co do rozdziału to super jest :D czekam na kolejny oby szybko <3
OdpowiedzUsuńA ja przez chcwioę myślałam ze tą królową elfów jest hermiona xD Hahah głupia ja xd pisz dalej ale nie zabijaj hermiony na zawsze! :( dramione-granger-malfoy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuuper ! Nie mogę się doczekać rozwinięcia sytuacji ;)
OdpowiedzUsuńnajbardziej podobał mi się sam początek jak oddałaś rozpacz każdego z przyjaciół po stracie Hermiony, mam nadzieje, że Draco znajdzie dziewczynę o ile już się to nie stało, bo mam jakieś dziwne przeczucia ;)
OdpowiedzUsuńHmm a ja jestem ciekawa, czy twoje przeczucia okażą się trafne ;] Powiadom mnie o tym czy jednak były jak dodam następną notkę dobrze? ;)
UsuńRuda i Blais? no, no, me gusta! prawie zawsze jak czytam Dramione to jest ten parking i bardzo go lubię! ;)
OdpowiedzUsuńElfy? fajny pomysł. coraz ciekawsze jest to opowiadanie ( o ile to możliwe xD ) czekam niecierpliwe na nowy rozdział i szybko go dodawaj.
Ech no wiem i pod tym względem to chyba oryginalna nie jestem, ale co ja poradzę, że bardzo lubię ten parring? Cieszę się, że ci się podoba :D
UsuńRozdział cudowny!Nie mogę doczekać się kolejnego dodaj jak najszybciej! Bosko piszesz. Zakochałam się ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jagoda:);*
Rozdział świetny, tylko błagam niech to się dobrze skończy (dobrze to znaczy Draco będzie z Hermionom)
OdpowiedzUsuńnajlepiej w następnym rozdziale :)
Przeczytałam ten rozdział dwa razy i nadal jestem oczarowana. Ja również uwielbiam parę GinnyxBlaise i jestem zauroczona tę scenką. Wszyscy rozpaczają stratę Miony. Mam jednak nadzieję, że uda mu się wyjść z tego cało.
OdpowiedzUsuńDziwię ci się, że ci się chciało czytać dwa razy, ale to mi pochlebia :D Powiem tyle. Nie mam zamiaru tak szybko kończyć tego bloga i hmm... mam nawet plany co do następnego, ale o tym cii :D
UsuńJa tylko to robię jak rozdział mi się naprawdę podobał. Nie mogę się już doczekać (szept).
UsuńHahaha xd Jestem ciekawa jak to przyjmiecie, ale do tego jak już napisałam jeszcze chyba długi czas :D
Usuńextra blog^^Wiem że to troche chamskie ale możecie dziewczyny na mnie zagłosować w tym konkursie: http://www.konkurslaciate.pl/projekty
OdpowiedzUsuń(głosy za darmo) wpisujecie tam nick:Sissixdd i wyskakują 5 prac klikacie zagłosuj i przepisujecie kod z obrzazka plissssssssssss help i z góry dziękuje
W porządku nie ma sprawy ja zaraz oddam głos ;)
Usuń"Chciał już sobie pogratulować i odwrócił się, kiedy ujrzał, że otaczają go kobiety i mężczyźni z wycelowanymi w niego łukami. No nie. Jedna z kobiet popatrzyła na niego z wyrzutem i podeszła do cierpiącego zwierzęcia. Wyszeptała nad jego ciałem jakieś niezrozumiałe mu słowa i jednym ruchem przebiła strzałą serce wilka." Ten moment skojarzył mi się z filmem "Avatar" :D
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział oryginalny, pomysłowy i ciekawy:) Było kilka błędów ale mimo to czytało się przyjemnie ;) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału:)
Pozdrawiam Ciepło! :D
Shadii.
milosc-wbrew-rozsądkowi.
Rzeczywiście dopiero teraz zauważyłam podobieństwo tej sceny do tej z Avatara ^^ Ale jakoś nie myślałam tym filmie podczas pisania. To dziwne jakie podobieństwo z tego wyszło o.O xd Błędy właściwie zdarzają mi się w każdym rozdziale, ale nie ma się co dziwić zwłaszcza, że nie mam czasu sprawdzać rozdziału po napisaniu, bo zwykle dodaje nocami i nie mam bety, ale jak na razie nie poszukuję, bo błędy chyba nie rzucają się tak bardzo w oczy i chyba nie jest ich dużo?
Usuńnie nie nie broń Merlinie! Zdarzają się czasem i sa naprawdę niezauważalne, ale ja - jak to ja - zawsze muszę się do czegoś przyczepić :D Mam nadzieję, że mi wybaczysz. :D
UsuńGenialny ff. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, dlatego mam nadzieję, że dodasz go szybko:-P . Pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu:-) Aneta
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział ;>> Podoba mi się bardzo pomysł z tymi elfami, nie moge sie doczekac nexta +.+
OdpowiedzUsuńJednym słowem - Genialna! Uwielbiam tego bloga i czekam na kolejną notkę!!!
OdpowiedzUsuńCudowna notka <; Czekam na kolejny rozdział. Nie mogę się doczekać! Żeby skończyć w takim momencie no wiesz co?! :PP Należy się za to Avada Kedavra ale oszczedze bo kto napisze w koncu kolejna genialna notke? "."
OdpowiedzUsuńIdiotko przez ciebie się poryczałam ! Pojebało cię do reszty ? ! jak możesz pisać takie rzeczy !? Kuffa jak skończysz pisać to opowiadanie to ja skończe z tobą ! AVADA KEDAVRA !
OdpowiedzUsuńLubię Twoje opowiadanie ale tu się zawiodłam. Zrobiłaś z Ginny zła przyjaciółkę. Właśnie się dowiedziała ze Hermiona nie żyje i zaczyna całować się z Bleisem. I to jeszcze tak po prostu zdradza Harrego. Zachowała się jak Ron w stosunku do Hermiony... Strasznie mi się to nie podoba. :(
OdpowiedzUsuń1. jak mogłaś?! Ginny i Blaise, serio?! a co z Harrym?!
OdpowiedzUsuń2.elfy, uwielbiam je i bardzo się cieszę, że umieściłaś je w opowiadaniu
3.KOCHAM TEN BLOG!