wtorek, 12 marca 2013

Odwiedziny


Ginny była wściekła. Ciuchy miała przemoczone, ponieważ temu kretynowi zachciało się wychodzić na błonia, gdzie chwilę później zaczął padać rzęsisty deszcz. Humor miała zepsuty, a obok niej jakby nigdy nic szedł Ślizgon. Na dodatek pokłóciła się z Harrym. Jak to wszystko musiało wyglądać w jego oczach… Oczywiście nie miała zamiaru tak łatwo darować tego wszystkiego Blaise’owi, i żeby wytrącić go z tego stoickiego spokoju zaczęła gadać.
- …Właściwie nie wiem, co ty sobie wyobrażasz. Jeśli to ma być randka, to jest naprawdę słaba. Mam całe przemoczone ciuchy i nie mam humoru, a ty nawet nie pomagasz mi go odzyskać. Ja wiem, że Ślizgoni są okropni i wszystko zawsze psują. Ty oczywiście też musiałeś nieźle namieszać. Pokłóciłam się przez ciebie z Harrym. Wyobraź sobie jak to wszystko musiało wyglądać w jego oczach! Ja, czarownica czystej krwi nienawidząca Ślizgonów i nie mająca nic do osób z mugolskich rodzin wychodzę sobie wieczorem ze Ślizgonem, który nienawidzi wszystkiego, co ma lub miało związek z mugolami. Na dodatek jesteś przyjacielem Malfoya, który wciąż jest niezbyt lubiany przez Harry’ego…
- Czy ty zawsze tyle gadasz? – przerwał jej udając spokój. Tak naprawdę bardzo bawiło go zachowanie dziewczyny.
- Tak zawsze, więc lepiej daj sobie spokój, bo to nic nie da
- Ja przecież nic nie robię, ale sądząc po twojej długiej wypowiedzi to myślisz, że jesteśmy na randce
- No, a nie? Niby co to ma być jak nie jakaś najgorsza randka na świecie?
- To ja powiem tyle Wiewiórko, że to żadna randka nie jest. A teraz siedź cicho i masz, załóż to – mówiąc to zdjął z siebie i tak już przemoczoną kurtkę i podał Ginny.
- No chyba nie? Nie wezmę czegoś, co należy do Ślizgona.
- Jesteś okropna.
- Gdybym była, to nie umawiałbyś się ze mną – uśmiechnęła się wrednie i rzuciła kurtką w chłopaka. Ten popatrzył na nią z szelmowskim uśmieszkiem.
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że nigdzie z tobą więcej nie wyjdę.
- I bardzo się z tego cieszę – odgryzła się.
- Co nie zmienia faktu, że masz to teraz założyć – odparł spokojnie Blaise. Zawsze starał się nie pokazywać jawnie swoich uczuć i być opanowanym, ale czuł, że ta Gryfonka coraz bardziej go denerwuje. I intryguje.
- Nie chcę jej.
- Masz ją założyć i tyle – warknął.
- Powiedziałam nie! – odpyskowała dziewczyna. Spojrzał na nią gniewnie poczym zarzucił kurtkę na ramiona Ginny.
- Ładnie ci w skórze – puścił jej oczko widząc jak świetnie wygląda. Miała dość mocny, czarny makijaż i groźne spojrzenie, a długie, gęste i rude włosy spływały jej po plecach i okalały twarz. Wyglądała jak niegrzeczna dziewczynka, która w każdej chwili może wejść na motor i cię przejechać z szaleńczym uśmiechem na twarzy. Szczerze mówiąc widząc jej minę stwierdził, że bez problemu mogłaby to zrobić teraz z nim.
- Powiedziałam, że jej nie chcę! – warknęła i zdjęła z ramion czarną, skórzaną kurtkę i rzuciła na ziemię prosto w błoto. Popatrzyła mu wyzywająco w twarz. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, co stało się chwilę później. Zabini popatrzył na nią wściekły i siłą związał z tyłu ręce, by po chwili położyć ją na błotnistej ziemi, mimo głośnych krzyków i kopnięć dziewczyny.
- Co to miało być, Weasley? – warknął groźnie.
- Trzeba było mnie posłuchać – syknęła. Chwyciła chłopaka za koszulkę i mocno pociągnęła. Zabini wylądował obok niej cały uwalony błotem.
- Nie daruję ci tego – wypluł ziemię z ust i rzucił się na dziewczynę przygniatając do ziemi. Zaczęły się zapasy. Ani Gryfonka, ani Ślizgon nie mieli zamiaru przegrać. Ginny wykorzystywała swoją drobną sylwetkę i niezwykłą siłę jak na dziewczynę. Na chwilę górowała nad Zabinim siedząc mu okrakiem na brzuchu i uśmiechając się wrednie, gdy zobaczyła jego zaciętą minę.
- A jednak potrafisz okazywać jakiekolwiek emocje – syknęła wrednie i po chwili znów leżała na mokrej ziemi przygnieciona ciałem chłopaka.
- Zdziwiłabyś się, gdybyś mnie bliżej poznała – uśmiechnął się perfidnie.
- Nie mam zamiaru – odparła oburzona i zgięła nogę, by uderzyć Zabiniego w kroczę. Ten jednak szybko zdążył ją unieruchomić i patrzył na Rudą z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Dobra jesteś, ale nie myśl, że kiedykolwiek wygrasz z chłopakiem, a na dodatek Ślizgonem
- Zobaczymy – warknęła.
- Widzę, że chcesz to powtórzyć
- Co? Nie, oczywiście, że nie chcę, a teraz szybko złaź, bo jeśli nie to pożałujesz, że się urodziłeś ty perfidny, chamski… - Ginny zaczęła walić go za każdym razem, gdy wypowiadała kolejne słowo. Blaise złapał ją na chwilę za rękę.
- Cicho
- O nie, nie uciszaj mnie… - zaczęła. Zdziwiła się, kiedy Zabini dobrowolnie zlazł z niej i wstał rozglądając się czujnie.
- Słyszałaś?
- Niby co? – spytała zdumiona. Nagle usłyszała. Długi, przeraźliwy pisk. Dreszcze przeszły przez jej ciało.
- Szybko – mruknął Blaise i zarzucił na siebie ubrudzoną kurtkę, by po chwili złapać Ginny za rękę i pociągnąć pośpiesznie biegnąc. Dziewczyna ledwo na nim nadążała. Ich oczom ukazała się Wierzba Bijąca, która trzymała w swoich sidłach dziewczynę o długich brązowych włosach. Hermiona. Ginny poznałaby ją wszędzie. Zaczęła panikować. Wyrwała dłoń z ręki Blaise’a i rzuciła się biegiem. Poczuła jak ktoś ją szarpie w pasie i odciąga.
- Co ty robisz?! Ja muszę do niej iść! – krzyczała, jednak Zabiniego już nie było. Biegł w stronę Bijącej Wierzby. Zobaczyła jak wyjął różdżkę i wycelował nią w drzewo. Błysnęło białe światło, a wierzba nagle znieruchomiała. Zabini podbiegł do Hermiony i przeciął gałęzie zaklęciem Diffindo. Podniósł delikatnie nieprzytomną Gryfonkę z ziemi i podszedł szybko do oniemiałej Ginny.
- Mój Boże, musimy jak najszybciej iść do pani Pomfrey! – odparła piskliwym głosem ze łzami w oczach. Hermiona była strasznie blada, a ubrania przesiąknięte miała wodą i krwią. Co się stało? Dlaczego Hermiona się tam znalazła? Czy przeżyje? Musi. Musi przeżyć! Ona jest jej najlepszą przyjaciółką i starszą siostrą. Ginny dręczona tymi myślami nie zauważyła nawet, że znaleźli się w Skrzydle Szpitalnym. Ujrzała przez łzy jak Zabini delikatnie kładzie nieprzytomną Hermionę na jednym z łóżek i tłumaczy szybko pielęgniarce, skąd wzięły się rany na ciele Gryfonki
- Rany są paskudne, ale szybko się ich pozbędę. Potrzebuję tylko trochę czasu – pielęgniarka zaczęła krzątać się i wyciągnęła z półek parę eliksirów.
- Czy nic jej nie będzie? – usłyszała spokojny głos Ślizgona.
- Nic jej nie będzie, ale straciła sporo krwi, więc zapewne będzie musiała poleżeć parę dni, by dojść do siebie – Poppy Pomfrey wlała do ust Hermiony eliksir – A teraz idźcie już, jest strasznie późno
- Nigdzie się nie ruszam, muszę przy niej być – Ginny po raz pierwszy zabrała głos i wzięła delikatnie w rękę zimną dłoń Hermiony.
- Nie może pani tutaj zostać – pani Pomfrey spojrzała ze współczuciem na bladą twarz Ginny. Ruda tak bardzo się przejęła, że nie zauważyła nawet, iż wciąż jest w ciuchach uwalonych błotem. Zresztą, czy to teraz było ważne? Teraz najważniejsza była Hermiona. Pani Pomfrey rzuciła porozumiewawcze spojrzenie Zabiniemu, a chłopak delikatnie wziął dziewczynę za ramię. Drgnęła lekko i poniosła się, a łzy żłobiły jej policzki. Niechętnie opuściła Skrzydło Szpitalne ciągle patrząc w stronę tak bliskiej jej osoby. Zobaczyła jak Ślizgon ze spokojną miną rzuca zaklęcia, by wyczyścić ich z błota. To on uratował Hermionę i zachował zimną krew wtedy, kiedy ona panikowała. Kiedy puściła się biegiem ku Bijącej Wierzbie nie myślała i zapewne ją też spotkałby taki sam los. Był taki spokojny i opanowany. Czuła, że od Ślizgona bije chłód, ale rzuciła mu się na szyję. Musiała mu podziękować. Gdyby nie on, wolałaby nie wiedzieć, co by się stało z nią i Hermioną.
- Dziękuję ci, dziękuję za to, że ją uratowałeś… - szeptała między łzami, a zdziwiony chłopak objął ją w talii. Po chwili dziewczyna wyrwała mu się może zbyt gwałtownie, ale taka pozycja była dla niej dość krępująca. Uśmiechnął się w duchu widząc jej zmieszanie.
- Nie ma za co, Weasley – powiedział tylko – Mam cię odprowadzić?
- Nie, nie dzięki sama dojdę – odparła i wciąż z ciężkim sercem ruszyła w stronę Wieży Gryffindoru.

Hermiona uchyliła lekko powieki i oślepiło ją jasne światło. Umarłam – pomyślała – Umarłam i jestem w niebie. Nagle tępy ból w czaszce zawrócił jej w głowie. Otworzyła całkowicie oczy i z trudem rozejrzała się po jasnym pomieszczeniu. Tu i ówdzie stały duże łóżka zaścielone białą pościelą. Skrzydło Szpitalne. Jak się tu znalazła? Poruszyła się i poczuła szczypanie i ból na całym ciele. Popatrzyła na swoje ramiona. Widniały na nich liczne, dość głębokie rozcięcia, z których najwidoczniej wcześniej sączyła się krew. Wszystko sobie przypomniała. Kłótnia, Hogsmeade, Bijąca Wierzba, potworny ból, białe światło i kroki. Te wspomnienia były takie żywe.
- Widzę, że się już obudziłaś, kochana. Bardzo dobrze, zaraz weźmiesz leki i zażyjesz parę syropów na rany oraz uzupełnienie krwi. Dość dużo jej straciłaś – usłyszała głos i zza parawany wyszła starsza kobieta z butelkami, tabletkami i dzbankiem wody.
- Pani Pomfrey, jak…? – zaczęła Hermiona, ale pielęgniarka szybko jej przerwała.
- Och, dziewczyno oszczędzaj sił i tak jesteś bardzo słaba.
Miała rację. Hermiona była bardzo wyczerpana, ale nie zamierzała rezygnować. Musiała się dowiedzieć jak się tutaj znalazła i kto ją uratował. Popatrzyła na zegarek. Wskazywał godzinę 9. Nagle drzwi od Skrzydła Szpitalnego otworzyły się z hukiem i do środka wpadła gromada ludzi. Harry, Ginny, Daniel, Clemense i… Ron? Dokładnie tak. Rudzielec stał na uboczu razem ze swoją dziewczyną i patrzył na nią zaniepokojony.
- O nie, panna Granger potrzebuje odpoczynku! – krzyknęła i już miała wygonić jej przyjaciół, kiedy Hermiona się odezwała.
- Pani Pomfrey, chciałabym, by zostali – odparła, a kiedy zobaczyła nieprzekonaną minę pielęgniarki dodała – Proszę, tylko parę minut.
Poppy westchnęła i zniknęła w swoim gabinecie mamrocząc pod nosem. Przy łóżku Hermiony od razu zgromadziła się spora liczba osób. Na jej stoliku już zdążyły pojawić się bukiety kwiatów oraz najróżniejsze czekoladki i czarodziejskie smakołyki.
- No więc… - zaczęła powoli nie wiedząc, czego może się spodziewać.
- Wszystko już wiemy. Jak się czujesz? – spytał Harry i usiadł na krześle obok Hermiony, podczas gdy Ginny zajęła miejsce obok niego. Najwidoczniej się już pogodzili, ale wciąż pamiętali ostatnią kłótnię.
- Czuję się w porządku, nie mogę narzekać, w końcu jestem w dobrych rękach, a pani Pomfrey zajmowała się już gorszymi przypadkami
- No dobrze, ale po co tam byłaś…
- … Jak się tam znalazłaś?…
- … Gdzie byłaś?...
- Hej, hej spokojnie nie wszyscy naraz! – powiedziała głośniej Hermiona. Byłam po prostu na błoniach, by się przejść – odparła pomijając fakt, że była w Hogsmeade. Gdyby w pokoju byli tylko Harry i Ginny, to może i by powiedziała, że poszła do wioski przez tunel prowadzący do Wrzeszczącej Chaty, ale nie byli sami. Ron też wiedział o sekretnym przejściu, ale jemu już tak bardzo nie ufała. Właściwie to, co on tutaj robił?
- Co nowego w szkole? – starała się zmienić temat.
- Nic szczególnego. Nie poszliśmy na lekcje, by się z tobą spotkać – powiedziała Ginny wzruszając obojętnie ramionami.
- Opuściliście lekcje?! – Hermiona nie mogła uwierzyć – Jak mogliście to zrobić, tylko po to, by się ze mną spotkać?
- To chyba oczywiste, że jesteś dla nas ważniejsza. Kiedy dowiedzieliśmy się w jakim stanie jesteś… - zaczął Harry.
- A właśnie skąd wiedzieliście? W ogóle kto mnie uratował?
- Ja i Zabini – odpowiedziała Ruda, a w oczach Harry’ego zatańczyły groźne błyski, kiedy usłyszał o Ślizgonie. Hermiona nie mogła się powstrzymać i ponownie zerknęła na Rona. Jego obecność tutaj była dla niej tak dziwna… Ciekawe, czy przyszedł tu z własnej woli, czy też Clemense go tutaj zaciągnęła.
- Przepraszam cię Hermiono, ale quiddich się zbliża. Ja i Ron musimy ćwiczyć… rozumiesz? - bąknął Harry, a Hermiona się uśmiechnęła
- Jasne, że nie będę zła. Macie wygrać dla nas puchar, chłopcy. Nie zniosę wygrany Ślizgonów – odparła i lekko przytuliła Harry’ego na pożegnanie i wydukała jakieś nędzne ‘pa’ do Rona. Clemense wyszła żegnając się z nią i życząc szybkiego powrotu do zdrowia. Ginny uścisnęła ją i pocałowała w policzek, a następnie wyszła za resztą. Hermiona została sam na sam z Danielem. Ostatnio nie czuła się tak komfortowo w jego towarzystwie jak kiedyś. Lubiła go. I właśnie dlatego musi powiedzieć mu prawdę. Nie chciała jeszcze bardziej go tym krzywdzić. A co by było gdyby wczoraj umarła? Odeszłaby i pozostawiła za sobą drogę skrytych tajemnic i kłamstw, a Krukon żyłby z myślą, że nigdy go nie zdradziła i nie okłamała.
- Nie cieszysz się, że przyszedłem? – spytał, wyrywając ją z rozmyślań.
- Cieszę – odpowiedziała beznamiętnie.
- Właśnie widzę. No nic, ja pójdę, bo może niedługo zjawi się twój Malfoy.
- Mój Malfoy? – spytała z niedowierzaniem – Człowieku zastanów się co ty mówisz. Myślałam, że już sobie to wszystko wyjaśniliśmy.
- Wiesz Hermiono, mnie bardzo zaciekawiły jego słowa o zdradzie.
- Podejrzewasz mnie? – spytała z ciężkim sercem. Daniel jednak nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ weszła pani Pomfrey i go przegoniła. Krukon wyszedł bez pożegnania. Hermiona westchnęła i odwróciła się przyjmując kolejną dawkę lekarstw. Tego dnia odwiedziła ją Luna z egzemplarzem Żonglera oraz jakimiś smakołykami, a później poruszony Hagrid ze swoimi wypiekami. Dawno go nie widziała i bardzo się ucieszyła na jego widok.
- Cholibka, Hermiono, dobrze żeś nic poważnego sobie nie robiła. Mówiłem już dawno Dumbledorowi, a teraz pani psor McGonagall, żeby wyciąć to ścierwo zanim będzie kolejna ofiara – gadał poruszony zajmując trzy krzesła naraz – Może krajanki? – spytał po chwili.
- Och, nie Hagridzie dziękuję – Hermiona roześmiała się pogodnie – Powiedz mi jak miewa się Kieł i magiczne stworzenia z Zakazanego Lasu? A sklątki tylnowybuchowe? Pamiętam jak wiele kłopotów nam sprawiły na czwartym roku – gadała. Hagrid opowiedział jej o konflikcie centaurów oraz nowych, młodych jednorożcach, które niedawno przyszły na świat.
- … Ale mówię ci Hermiono, takich złośliwców to ty jeszcze nie widziałaś. Swoją drogą przypomniał mi się Norbert. Cholibka, a gdyby tak znów zdobyć jajo i wyhodować w lesie smoka… - mówił jakby sam do siebie.
- O nie, Hagridzie nie chcemy więcej kłopotów – przerwała jego rozmyślania Hermiona i po paru minutkach oraz niezwykle klejącej krajance zakończyli rozmówki i się pożegnali. Ach, te stare pogawędki z Hagridem. Trzaskający ogień, herbatka i twarde jak kamień ciasteczka. Dzieciństwo. Z tymi przyjemnymi wspomnieniami odwróciła się na bok i zasnęła.

Draco wszedł na polanę pełną świecących, kolorowych kwiatów. Kiedy usłyszał od Blaise’a, że uratował Granger z sideł Bijącej Wierzby bardzo się przejął. Oczywiście nie dał tego po sobie poznać, ale miał ochotę od razu wyrwać to drzewo z korzeniami, kiedy dowiedział się, do czego się przyczyniło. Chciał pójść do niej od razu, ale jak by to wyglądało, gdyby ktoś go tam zobaczył? Tak czy inaczej zamierzał pójść do niej dziś wieczorem. Dlatego też między innymi się tutaj wybrał. Chciał jej dać coś wyjątkowego, co przypominałoby jej nie tylko o nim, ale o tym, do czego między nimi doszło. Dlatego też wyszedł na błonia i po paru minutach wędrówki doszedł do polany. Kwiaty już świeciły w księżycowym blasku. Zerwał cały bukiet i wrócił do zamku patrząc, czy przypadkiem nikogo nie ma na drodze. Trudno, by ktokolwiek był, ponieważ była prawie cisza nocna, ale i tak był ostrożny. Otworzył drzwi do Skrzydła Szpitalnego i wsunął się do środka niczym cień. Cicho podszedł do łóżka, gdzie leżała Gryfonka. Spała. Nawet teraz wyglądała pięknie. Falowane, długie włosy leżały na poduszce w artystycznym nieładzie, a parę kosmyków opadło jej na twarz. Delikatnie się uśmiechała, jakby śniło jej się coś bardzo przyjemnego. Wyglądała tak uroczo, że nawet nie zauważył licznych ran na jej ramieniu, które były już zaledwie małymi zadrapaniami. Bezszelestnie wyczarował dzbanek z wodą i włożył do nich świecące kwiaty, których delikatna poświata rozświetliła leciutko twarz dziewczyny. Pocałował ją delikatnie w policzek i odsunął się. Był właśnie w połowie drogi do drzwi, kiedy usłyszał cichy głos.
- Draco? – odwrócił się zdziwiony. Po raz pierwszy zwróciła się do niego po imieniu. W jej ustach brzmiało ono inaczej niż zwykle. Lepiej, delikatniej – Idziesz już?
- Miałem iść – zaczął.
- W takim razie już nie musisz. Nie śpię – uśmiechnęła się leciutko, a zmęczenie malowało się na jej twarzy. Podszedł do niej i wyczarował krzesło, które postawił obok łóżka.
- Słyszałem, co się stało…
- Są śliczne – odparła wpatrując się w kwiaty. Zdawało się jakby w ogóle nie słyszała, że coś powiedział. Draco spojrzał na jej twarz. Wyglądała jak anioł. Jak odzwierciedlenie dobra, coś delikatnego i niezrozumiałego dla niego. On był jej przeciwieństwem. Mroczny znak i zabójstwa nigdy nie zostaną przez niego zapomniane. Wprowadziły go na mroczną stronę. Ona nie dźwigała ciężaru zabójstwa.
- Są dla ciebie – powiedział tylko, zachowując myśli dla siebie.
- Czy nasza polana wciąż jest nienaruszona? – spytała.
- Nie zauważyłem niczyjej obecności – odparł zdziwiony słowem ‘nasza’.
- Draco? – spytała ponownie i zwróciła swoje ciepłe brązowe oczy na jego twarz.
- O co chodzi, Hermiono? – przybliżył się do niej z lubością wypowiadając jej imię.
- Chciałam byś przyszedł. Czekałam. Przepraszam cię, nie powinnam tak gwałtownie reagować. Jest tyle poważnych i trudnych spraw, a ja się czepiłam takiego…
- Nie, to ja powinienem uszanować twoją decyzję – przerwał jej.
- Nie zwalaj winy na siebie
- A ty nie wmawiaj sobie całej winy, bo ja też nie jestem święty
- Możesz podejść bliżej? – spytała zadziwiając go tym pytaniem. Usiadł na krawędzi jej łóżka, a ona podniosła się z lekkim trudem. Patrzyli sobie nawzajem w oczy, gdy po chwili Gryfonka przybliżyła się do niego delikatnie pocałowała. Nie pozostał jej dłużny. Pragnął tego i ona też. Jak nigdy wcześniej potrzebowali swojej obecności i bliskości. Położyła się na poduszce, a on pochylił się nad nią ciągle całując. Wzięła jego twarz w dłonie i pogłębiła pocałunek. Nagle Draco się odsunął. Popatrzyła na niego z lekkim zawiedzeniem.
- Coś nie tak? – spytała.
- Co my robimy? Przecież nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego, miałem się już nie zbliżać do ciebie, bo sobie tego nie życzyłaś… - mówił gorączkowo.
- Teraz tego chcę, Malfoy – znów zwróciła się do niego po nazwisku i uśmiechnęła zagryzając dolną wargę.
- O nie, żadna dziewczyna nie potrafi mną zmanipulować. Najpierw nie chcesz, teraz chcesz, co ja mam być niby na twoje życzenie, Granger? – spytał z trudem opierając się od ponownego rzucenia się na nią.
- Mnie taki układ pasuje. Mój osobisty Malfoy na życzenie, brzmi nieźle – uśmiechnęła się i popatrzyła wyzywająco w szare oczy Draco.
- Twój osobisty Draco, a później podziękujesz mi za jakże mile spędzony czas i pójdziesz. Ja wiem, co ty masz na myśli, Granger. Ja się nie dam wykorzystać.
- Skoro tak twierdzisz – odpowiedziała obojętnie i podniosła ponownie opadłe ramiączko od swojej białej, koronkowej sukienki służącej jako piżama.
- Tak było dobrze – palnął i od razu siebie przeklął.
- Co było dobrze? – spytała i opuściła ramiączko odsłaniając swoje kobiece barki – To? – uśmiechnęła się perfidnie. Już nie była zmęczona. Świetnie się bawiła drażniąc Malfoya.
- Wiesz, co? Jesteś okropnie przekonująca, ale nie myśl, że ci się udało, Granger. Pozwolę ci się nacieszyć choć na chwilę – powiedziawszy to ponownie się nad nią pochylił i gorąco pocałował. Zaśmiała się cichutko.
- Coś mi się wydaje, że to właśnie ty się teraz chcesz nacieszyć
- Może i tak, Granger – odpowiedział krótko i pocałował zatykając jej usta. Po chwili oderwali się od siebie.
- Wygrałam – uśmiechnęła się słodko.
- Nie, Granger. Nie myśl, że będzie tak łatwo – odpowiedział i ziewnął.
- Zmęczony?
- Bardzo, wydaje mi się, że nie dojdę do Slytherinu, bo usnę – powiedział i popatrzył znacząco na Granger, która przewróciła oczami.
- To było słabe zagranie, aktorze. Pozwolę ci się położyć obok mnie jeśli będziesz trzymać ręce przy sobie oraz jeśli zmyjesz się stąd zanim pani Pomfrey się obudzi.
- Okej, masz to jak w banku, Granger – uśmiechnął się z wygranej i ułożył obok Gryfonki. Niby przypadkowo położył jej rękę na talii.
- Ręce przy sobie, czyż nie powiedziałam? – uderzyła go delikatnie po dłoni.
- Jasne, już nie będę – roześmiał się widząc jej oburzenie. Zmienił pozycję przekręcając się parę razy.
- Cholera, musisz się tak wiercić? – syknęła.
- Dobra, już nie burz się.
- Dobranoc. I spróbuj mnie ruszyć w nocy, a ci te obślizgłe łapy utnę – odparła i odwróciła się do niego plecami.
- A buziak? – spytał zaczepnie.
- Teraz, mój panie na zawołanie, możesz się pocałować w swoje cztery litery – roześmiała się i odrzuciła włosy do tyłu.
- Cholera, Granger zabieraj te kłaki. Do oczu mi wchodzą – strzepnął z twarzy kosmyki brązowych loków i usłyszał cichy śmiech. Hermiona odgarnęła włosy.
- Lepiej? A teraz idź spać. Dobranoc.
- Dobranoc – odpowiedział jej. Szybko usnął z zadowoleniem malującym się na jego twarzy. Hermiona nie mogła usnąć. Tak dobrze się czuje w jego towarzystwie. Tak bardzo uwielbia jego pocałunki. Tak bardzo lubi go prowokować, denerwować i flirtować. Tak bardzo jest głupia. Słyszała spokojny oddech Malfoya. Odwróciła się delikatnie i spojrzała na jego spokojną twarz. Blond włosy leżały w artystycznym nieładzie, a niesforne kosmyki wymykały się na twarz. I ten pełen satysfakcji uśmieszek jak na Ślizgona przystało. Odgarnęła mu leciutko włosy z twarzy i musnęła jego usta. Po chwili poczuła piasek pod powiekami i szybko usnęła z uśmiechem na twarzy.  

~~~~~~~~~~~~~~~
Szczerze to muszę przyznać, że jestem z siebie zadowolona, bo zdążyłam  utworzyć dość długą notkę w tak krótkim czasie, ale miałam swoje powody. Jednym z nich był brak czasu w kolejnych dniach szkolnych i mnóstwo nauki na sprawdziany. Rozdział miałam dodać jutro, ale uznałam już, że nie będę taka, bo do godziny 16 jutrzejszego dnia może jeszcze całkiem dużo osób przeczytać. Nie mam czasu, by go teraz sprawdzić, więc jeśli zauważycie jakieś literówki to bardzo proszę mnie o tym powiadamiać. Informuję jednak, że następny rozdział może się pojawić za 4-5 dni, ale to zależy. Może zdążę wcześniej i też taką mam nadzieję. Ogólnie bardzo bym chciała Wam podziękować za mnóstwo komentarzy, który przybywają w błyskawicznym tempie i jest ich jak dla mnie bardzo dużo. Tak samo dziękuję Wam za moje statystyki, które dobiły już prawie do 15000 oraz sporą liczbę obserwatorów. Naprawdę, gdyby nie Wy nie doszłabym do tego, do czego aktualnie doszłam i jest mi bardzo miło. Oczywiście dziękuję każdemu, kto złożył mi życzenia z okazji urodzin i życzył weny. I ostatnie podziękowania jakie pragnę złożyć to za 3 nominacje do Liebster Award. Być może znajdę czas, by odpowiedzieć choć na trochę pytań i nominować inne blogi.
Pozdrawiam
Sheireen ♥

45 komentarzy:

  1. Czyżby pierwsza? No, no! Rozdział naprawdę świetny! Oby wiecej takich scen z Malfoy'em!
    Pozdrawiam i życzę weny, Cathernie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. końcówka świetna! Hermiona coraz lepiej wodzi za nos naszego Ślizgona :D czkema na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  3. jeeejku, jak słodko :D uwielbiam Twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Błotnista "randka" Blaise'a i Ginny bardzo mi się spodobała. Oj, coś czuję, że więcej z tego wyjdzie, bo to tak słodko wypadło. Rozwiń to :) A co do naszej głównej pary, to w końcu doszli to porozumienia. To znów było bardzo romantyczne i czule. Sprawa z Danielem się szybko rozwiązała ( mam nadzieję). Poczekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar rozwinąć i to na pewno xd Hmm postaram się nie skłócić za szybko głównej pary ;] Ach jak wy szybko chcecie się pozbyć tego Daniela. No cóż mogę Was pocieszyć i powiedzieć, że już bardzo niedługo ;)

      Usuń
  5. Pięknie :3 Bardzoo pięknie :D Czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknieeee!! Jestem zachwycona! Rozdział świetny!Cieszy mnie fakt, że Draco i Hermiona nie będą na siebie warczeć tylko będą mieli lepsze stosunki:P Bardzo się wciągnęłam w czytanie Twojego bloga i mam nadzieję, że troszkę wcześniej uda Ci się coś naskrobać:)
    Pozdrawiam Ewelka:)
    P.S. Życzę weny!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może i nie będą na siebie warczeć, ale nie zapominajmy, że wciąż są to Gryfoni i Ślizgoni, którzy zawsze mają odmienne zdanie :D
      Postaram się może rozdział dodać dzisiaj, ale nic nie obiecuję

      Usuń
  7. SUPER ! Ty nawet nie wiesz jak ja kocham twoje opowiadanie :D oby tak dalej :* :D Mam nadzieje ze dasz rade w szkole ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję jakoś sobie już dałam radę, no ale niedługo są święta, więc nie jest tak źle. ;) I dziękuję za miłe słowa xd

      Usuń
  8. łuhuhu! :D
    ee, myślałam że Draco ją uratuję ale to nic xd
    i ak się o nią martwi i jest słooooodko ♥
    mraau ♥ randka Ginny&Blais :D
    oh, niech Hermiona zerwie z tym idiotą Danielem :/ i będzie z Draco :D
    czekam na next ;p

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, nie chciałam, by ją uratował Draco, bo... no bo to by było takie oczywiste xd no i musiałam jakoś rozwinąć spotkanie Blaise'a i Ginny ;)

      Usuń
  9. Uwielbiam Twój blog! Napotkałam się na niego przypadkiem.
    Jak koleżanka wyżej myślałam, że Draco ją uratuję. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)

    Jeśli znajdziesz chwilkę zajrzyj na www.draco-miona.blogspot.com chciałabym poznać Twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością zajrzę, tak jak na każdy blog o tej tematyce ;)

      Usuń
  10. Super jest twój blog :) zaczęłam go wczoraj czytać i wcale nie żałuję . cieszę się że nadszedł taki a nie inny obrót sprawy :) daniela lubię , ale ... boże , co za kretyn xd zamiast wyjaśnić to wszystko to on się obraża :P pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xd Łał, mało jest osób, które go lubią xd No, ale i tak widzę, że nie obeszło się bez słowa 'kretyn' xd Cieszę się, że ci się spodobał ;)

      Usuń
  11. Hejooo! Dobrą znajomość zaczyna się od podania swojego imienia, więc także i ją to zrobię. Czytając ten komentarz masz czynienia z osobą o imieniu Muuuminek. Czytam Twojego bloga już jakiś czas, ale dopiero teraz postanowiłam dodać komentarz. Muszę przyznać, że piszesz niezwykle rozdziały. Bardzo lubię Dramione, a ten blog należy do jednego z moich ulubionych. Jestem tu już od dłuższego czasu i nie zamierzam szybko się stąd ulotnić.


    Pozdrawiam



    PS Zapraszam też do mnie http://bialy-feniks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc witaj, ja jestem Sheireen :D To świetnie, że zdecydowałaś się skomentować, bo jak już dużo razy powtarzałam, każdy komentarz jest dla mnie ważny ;) Ojej to bardzo się cieszę, że Ci się tak bardzo podoba :D

      Usuń
  12. Wreszcie ! Akcja sie już rozwija :D Jest cudownie. I ten pocałunek xD "Mój osobisty Malfoy " - To było świetne:) Teraz tylko czekam na kolejny świetny rozdział

    Całuuski :*
    Wiklara
    http://hermionalovedraco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak i akcja będzie się rozwijać coraz bardziej :D Co jak co ale, ten ostatni fragment nie był zaplanowany xd

      Usuń
  13. Hej. Super rozdział. Powiedziałabym że wręcz Zaje... :P
    Zapraszam na mojego nowego bloga http://dramioneczyfremione.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html . Dodałam 1 rozdział. :)
    Nati:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Słodko :)Tylko po co przyszedł ten cholerny Ron??? A Draco ma przechlapane, bo jak wróci pani Pomfrey... :D A Daniel się zachowuje źle! Trzeba go jakoś usunąć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to sama nie wiem, ale zamierzam jakoś to pociągnąć xd Ach od razu wywaliłybyście Daniela xd

      Usuń
  15. Hehe takie rzeczy, tylko w Hogwarcie xD
    Rozdział fajny, nie mam żądnych uwag, może poza tym dziwnym zachowaniem Hermiony o_O Najpierw ma wyrzuty sumienia, bo nic nie powiedziała mu o zdradzie, a kila godzin później całuje się w najlepsze i śpi z ,,kochankiem" po czym, tak teoretycznie go odrzuca. Chociaż w sumie, każda kobieta jest zmienna. xD


    Zapraszam do siebie na nowy rozdział!
    http://dramion-theirminds.blogspot.com/2013/03/zaklecie-ktore-spowio-dusze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie xd Hmm, Hermiona ma mętlik w głowie, ale myślę, że w następnym rozdziale już wszystko będzie rozwiązane i nie będzie wątpliwości ;)

      Usuń
  16. Genialny chap. Akcja świetnie się rozwija, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam Aneta :-D

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na więcej scen z Draco!
    Pozdrawiam, życzę czasu i weny :*
    Joni

    OdpowiedzUsuń
  18. Hymmmm... A mogłabyś tak dodać jeszcze dzisiaj nowy rozdział?? Proszę, proszę, proszę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za ;]

      Usuń
    2. Jej przepraszam, ale wczoraj nie miałam jak się za to zabrać, ale notka jest już rozpoczęta i postaram się ją skończyć na dzisiaj ;)

      Usuń
  19. Sheireen mam pytanie czy u ciebie na blogu będziesz robiła tak że hermi będzie się stawała ślizgonkom i mam nadzieje że blog się nie zmieni bo jest świetny !!!
    Bo czytałam pełno blogów ale twój żądzi tak samo jak ty<3
    Pozdro Sissixdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Hermiona u mnie jest i będzie stuprocentową Gryfonką xd Nie mam zamiaru pozbawiać jej najlepszych cech prawdziwego Gryfona ;)
      Jej, dziękuję ;D

      Usuń
    2. to dobrze bo jak zazwyczaj czytałam bloga dramione to hermi stawała się zła a potem było glupio bo blog stawał się nudny

      pozdrawiam Sissixdd:*

      Usuń
  20. ^.^ Jesteś extra

    Pozdro Sissixdd *.*

    OdpowiedzUsuń
  21. Nominowałam Cię do Libster Award :)
    Więcej u mnie: http://dramionezyciehermiony.blox.pl/html

    dramione-hermione

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeju, jeju! Ale się dzieje! Kocham tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  23. No Kochana zamiast spać to czytam i zaśpie do pracy xD nie no notka super wyrzuć Daniela daj więcej Dracona i będę przeszczęśliwa hehe ;-) pozdrawiam i życze dużooo weny :-P

    OdpowiedzUsuń
  24. A mi pasuje wątek z Danielem, nie może być tak łatwo, ciekawiej z tym jest :-) a poza tym nie mogę powiedzieć, że go nie lubię, bo zachowuje się jak to na faceta przystało, zazdrosny xp no ale po prostu nie pasuje do Hermiony i tyle!
    Draco to inna bajka ;-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie staraj się pisać jak najdłuższych rozdziałów. Czasem niewiele słów wystarczy, by przekazać nimi coś absolutnie wyjątkowego. Spójrz na wiersze największych poetów; w kilku krótkich wersach dotykają dogłębnie delikatnych spraw ludzkiego wnętrza. Sęk tkwi w jakości, nie w ilości;)
    Pozdrawiam, Dolorosa Susurro

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam :)
    http://dwiestronymedalu1998.blogspot.com/2014/10/rozdzia-i.html
    Będziecie miały okazję na krytykę. :) Jestem uzbrojona. Atakujcie! :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Ciąglę ten sam błąd i widzę go od samego początku, ymm... Jak ja na to mówię? A tak! Od samego początku 'mojej przygody' z tym blogiem, otóż... Nie można sobie 'od tak' wyczarować czegoś z niczego. To nie zgodnę z, hmm... Prawami magi? Dobra, niech będzie. A więc niezgodne z 'prawami magi'. Było napisane w ostatniej części książki przygód Harry'ego Pottera. Z każdym kolejnym rozdziałem utrwalam się w przekonaniu, że jednak nie czytałaś tej ostatniej części...
    Mam jeszcze jedną uwagę... Malfoy, ten Malfoy przyniósł Hermionie kwiaty, jeszcze je sam zerwał? Moja intuicja podpowiada mi, że strasznie zmieniasz osobowość Dracona stworzoną przez Jo. Rozumiem i cały czas to powtarzam, TO TWOJA HISTORIA, ale naprawdę... Niektórzy mogą pomyśleć, że nie liczysz się z J.K.Rowling.
    Do pocałunku Dramione nie będę się czepiać, w sumie i tak już nic nie wskóram.
    Dobrze, więc czego jeszcze nie napisałam? No tak! Opinia na temat rozdziału. Jest okay.

    AH, zapomniałabym! Nadal uważam, że jeszcze nie dałaś pokazu swoich maksymalnych umiejętności pisarskich.

    OdpowiedzUsuń