Ginny
była wściekła. Ciuchy miała przemoczone, ponieważ temu kretynowi zachciało się
wychodzić na błonia, gdzie chwilę później zaczął padać rzęsisty deszcz. Humor
miała zepsuty, a obok niej jakby nigdy nic szedł Ślizgon. Na dodatek pokłóciła
się z Harrym. Jak to wszystko musiało wyglądać w jego oczach… Oczywiście nie
miała zamiaru tak łatwo darować tego wszystkiego Blaise’owi, i żeby wytrącić go
z tego stoickiego spokoju zaczęła gadać.
-
…Właściwie nie wiem, co ty sobie wyobrażasz. Jeśli to ma być randka, to jest
naprawdę słaba. Mam całe przemoczone ciuchy i nie mam humoru, a ty nawet nie
pomagasz mi go odzyskać. Ja wiem, że Ślizgoni są okropni i wszystko zawsze
psują. Ty oczywiście też musiałeś nieźle namieszać. Pokłóciłam się przez ciebie
z Harrym. Wyobraź sobie jak to wszystko musiało wyglądać w jego oczach! Ja,
czarownica czystej krwi nienawidząca Ślizgonów i nie mająca nic do osób z
mugolskich rodzin wychodzę sobie wieczorem ze Ślizgonem, który nienawidzi
wszystkiego, co ma lub miało związek z mugolami. Na dodatek jesteś przyjacielem
Malfoya, który wciąż jest niezbyt lubiany przez Harry’ego…
- Czy
ty zawsze tyle gadasz? – przerwał jej udając spokój. Tak naprawdę bardzo bawiło
go zachowanie dziewczyny.
- Tak
zawsze, więc lepiej daj sobie spokój, bo to nic nie da
- Ja
przecież nic nie robię, ale sądząc po twojej długiej wypowiedzi to myślisz, że
jesteśmy na randce
- No,
a nie? Niby co to ma być jak nie jakaś najgorsza randka na świecie?
- To
ja powiem tyle Wiewiórko, że to żadna randka nie jest. A teraz siedź cicho i
masz, załóż to – mówiąc to zdjął z siebie i tak już przemoczoną kurtkę i podał
Ginny.
- No
chyba nie? Nie wezmę czegoś, co należy do Ślizgona.
-
Jesteś okropna.
-
Gdybym była, to nie umawiałbyś się ze mną – uśmiechnęła się wrednie i rzuciła kurtką
w chłopaka. Ten popatrzył na nią z szelmowskim uśmieszkiem.
-
Właśnie zdałem sobie sprawę, że nigdzie z tobą więcej nie wyjdę.
- I
bardzo się z tego cieszę – odgryzła się.
- Co
nie zmienia faktu, że masz to teraz założyć – odparł spokojnie Blaise. Zawsze
starał się nie pokazywać jawnie swoich uczuć i być opanowanym, ale czuł, że ta
Gryfonka coraz bardziej go denerwuje. I intryguje.
- Nie
chcę jej.
-
Masz ją założyć i tyle – warknął.
-
Powiedziałam nie! – odpyskowała dziewczyna. Spojrzał na nią gniewnie poczym
zarzucił kurtkę na ramiona Ginny.
-
Ładnie ci w skórze – puścił jej oczko widząc jak świetnie wygląda. Miała dość
mocny, czarny makijaż i groźne spojrzenie, a długie, gęste i rude włosy
spływały jej po plecach i okalały twarz. Wyglądała jak niegrzeczna dziewczynka,
która w każdej chwili może wejść na motor i cię przejechać z szaleńczym
uśmiechem na twarzy. Szczerze mówiąc widząc jej minę stwierdził, że bez
problemu mogłaby to zrobić teraz z nim.
-
Powiedziałam, że jej nie chcę! – warknęła i zdjęła z ramion czarną, skórzaną
kurtkę i rzuciła na ziemię prosto w błoto. Popatrzyła mu wyzywająco w twarz.
Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, co stało się chwilę później. Zabini
popatrzył na nią wściekły i siłą związał z tyłu ręce, by po chwili położyć ją
na błotnistej ziemi, mimo głośnych krzyków i kopnięć dziewczyny.
- Co
to miało być, Weasley? – warknął groźnie.
-
Trzeba było mnie posłuchać – syknęła. Chwyciła chłopaka za koszulkę i mocno
pociągnęła. Zabini wylądował obok niej cały uwalony błotem.
- Nie
daruję ci tego – wypluł ziemię z ust i rzucił się na dziewczynę przygniatając
do ziemi. Zaczęły się zapasy. Ani Gryfonka, ani Ślizgon nie mieli zamiaru
przegrać. Ginny wykorzystywała swoją drobną sylwetkę i niezwykłą siłę jak na
dziewczynę. Na chwilę górowała nad Zabinim siedząc mu okrakiem na brzuchu i
uśmiechając się wrednie, gdy zobaczyła jego zaciętą minę.
- A
jednak potrafisz okazywać jakiekolwiek emocje – syknęła wrednie i po chwili
znów leżała na mokrej ziemi przygnieciona ciałem chłopaka.
-
Zdziwiłabyś się, gdybyś mnie bliżej poznała – uśmiechnął się perfidnie.
- Nie
mam zamiaru – odparła oburzona i zgięła nogę, by uderzyć Zabiniego w kroczę.
Ten jednak szybko zdążył ją unieruchomić i patrzył na Rudą z drwiącym
uśmieszkiem na twarzy.
- Dobra
jesteś, ale nie myśl, że kiedykolwiek wygrasz z chłopakiem, a na dodatek
Ślizgonem
-
Zobaczymy – warknęła.
-
Widzę, że chcesz to powtórzyć
- Co?
Nie, oczywiście, że nie chcę, a teraz szybko złaź, bo jeśli nie to pożałujesz,
że się urodziłeś ty perfidny, chamski… - Ginny zaczęła walić go za każdym
razem, gdy wypowiadała kolejne słowo. Blaise złapał ją na chwilę za rękę.
-
Cicho
- O
nie, nie uciszaj mnie… - zaczęła. Zdziwiła się, kiedy Zabini dobrowolnie zlazł
z niej i wstał rozglądając się czujnie.
- Słyszałaś?
-
Niby co? – spytała zdumiona. Nagle usłyszała. Długi, przeraźliwy pisk. Dreszcze
przeszły przez jej ciało.
-
Szybko – mruknął Blaise i zarzucił na siebie ubrudzoną kurtkę, by po chwili
złapać Ginny za rękę i pociągnąć pośpiesznie biegnąc. Dziewczyna ledwo na nim
nadążała. Ich oczom ukazała się Wierzba Bijąca, która trzymała w swoich sidłach
dziewczynę o długich brązowych włosach. Hermiona. Ginny poznałaby ją wszędzie.
Zaczęła panikować. Wyrwała dłoń z ręki Blaise’a i rzuciła się biegiem. Poczuła
jak ktoś ją szarpie w pasie i odciąga.
- Co
ty robisz?! Ja muszę do niej iść! – krzyczała, jednak Zabiniego już nie było.
Biegł w stronę Bijącej Wierzby. Zobaczyła jak wyjął różdżkę i wycelował nią w
drzewo. Błysnęło białe światło, a wierzba nagle znieruchomiała. Zabini podbiegł
do Hermiony i przeciął gałęzie zaklęciem Diffindo.
Podniósł delikatnie nieprzytomną Gryfonkę z ziemi i podszedł szybko do
oniemiałej Ginny.
- Mój
Boże, musimy jak najszybciej iść do pani Pomfrey! – odparła piskliwym głosem ze
łzami w oczach. Hermiona była strasznie blada, a ubrania przesiąknięte miała
wodą i krwią. Co się stało? Dlaczego Hermiona się tam znalazła? Czy przeżyje?
Musi. Musi przeżyć! Ona jest jej najlepszą przyjaciółką i starszą siostrą. Ginny
dręczona tymi myślami nie zauważyła nawet, że znaleźli się w Skrzydle
Szpitalnym. Ujrzała przez łzy jak Zabini delikatnie kładzie nieprzytomną
Hermionę na jednym z łóżek i tłumaczy szybko pielęgniarce, skąd wzięły się rany
na ciele Gryfonki
-
Rany są paskudne, ale szybko się ich pozbędę. Potrzebuję tylko trochę czasu –
pielęgniarka zaczęła krzątać się i wyciągnęła z półek parę eliksirów.
- Czy
nic jej nie będzie? – usłyszała spokojny głos Ślizgona.
- Nic
jej nie będzie, ale straciła sporo krwi, więc zapewne będzie musiała poleżeć
parę dni, by dojść do siebie – Poppy Pomfrey wlała do ust Hermiony eliksir – A
teraz idźcie już, jest strasznie późno
- Nigdzie
się nie ruszam, muszę przy niej być – Ginny po raz pierwszy zabrała głos i
wzięła delikatnie w rękę zimną dłoń Hermiony.
- Nie
może pani tutaj zostać – pani Pomfrey spojrzała ze współczuciem na bladą twarz
Ginny. Ruda tak bardzo się przejęła, że nie zauważyła nawet, iż wciąż jest w
ciuchach uwalonych błotem. Zresztą, czy to teraz było ważne? Teraz
najważniejsza była Hermiona. Pani Pomfrey rzuciła porozumiewawcze spojrzenie
Zabiniemu, a chłopak delikatnie wziął dziewczynę za ramię. Drgnęła lekko i
poniosła się, a łzy żłobiły jej policzki. Niechętnie opuściła Skrzydło
Szpitalne ciągle patrząc w stronę tak bliskiej jej osoby. Zobaczyła jak Ślizgon
ze spokojną miną rzuca zaklęcia, by wyczyścić ich z błota. To on uratował
Hermionę i zachował zimną krew wtedy, kiedy ona panikowała. Kiedy puściła się
biegiem ku Bijącej Wierzbie nie myślała i zapewne ją też spotkałby taki sam
los. Był taki spokojny i opanowany. Czuła, że od Ślizgona bije chłód, ale rzuciła
mu się na szyję. Musiała mu podziękować. Gdyby nie on, wolałaby nie wiedzieć,
co by się stało z nią i Hermioną.
-
Dziękuję ci, dziękuję za to, że ją uratowałeś… - szeptała między łzami, a
zdziwiony chłopak objął ją w talii. Po chwili dziewczyna wyrwała mu się może
zbyt gwałtownie, ale taka pozycja była dla niej dość krępująca. Uśmiechnął się
w duchu widząc jej zmieszanie.
- Nie
ma za co, Weasley – powiedział tylko – Mam cię odprowadzić?
-
Nie, nie dzięki sama dojdę – odparła i wciąż z ciężkim sercem ruszyła w stronę
Wieży Gryffindoru.
Hermiona
uchyliła lekko powieki i oślepiło ją jasne światło. Umarłam – pomyślała –
Umarłam i jestem w niebie. Nagle tępy ból w czaszce zawrócił jej w głowie.
Otworzyła całkowicie oczy i z trudem rozejrzała się po jasnym pomieszczeniu. Tu
i ówdzie stały duże łóżka zaścielone białą pościelą. Skrzydło Szpitalne. Jak
się tu znalazła? Poruszyła się i poczuła szczypanie i ból na całym ciele.
Popatrzyła na swoje ramiona. Widniały na nich liczne, dość głębokie rozcięcia,
z których najwidoczniej wcześniej sączyła się krew. Wszystko sobie
przypomniała. Kłótnia, Hogsmeade, Bijąca Wierzba, potworny ból, białe światło i
kroki. Te wspomnienia były takie żywe.
-
Widzę, że się już obudziłaś, kochana. Bardzo dobrze, zaraz weźmiesz leki i
zażyjesz parę syropów na rany oraz uzupełnienie krwi. Dość dużo jej straciłaś –
usłyszała głos i zza parawany wyszła starsza kobieta z butelkami, tabletkami i
dzbankiem wody.
-
Pani Pomfrey, jak…? – zaczęła Hermiona, ale pielęgniarka szybko jej przerwała.
-
Och, dziewczyno oszczędzaj sił i tak jesteś bardzo słaba.
Miała
rację. Hermiona była bardzo wyczerpana, ale nie zamierzała rezygnować. Musiała
się dowiedzieć jak się tutaj znalazła i kto ją uratował. Popatrzyła na zegarek.
Wskazywał godzinę 9. Nagle drzwi od Skrzydła Szpitalnego otworzyły się z hukiem
i do środka wpadła gromada ludzi. Harry, Ginny, Daniel, Clemense i… Ron?
Dokładnie tak. Rudzielec stał na uboczu razem ze swoją dziewczyną i patrzył na
nią zaniepokojony.
- O
nie, panna Granger potrzebuje odpoczynku! – krzyknęła i już miała wygonić jej
przyjaciół, kiedy Hermiona się odezwała.
-
Pani Pomfrey, chciałabym, by zostali – odparła, a kiedy zobaczyła nieprzekonaną
minę pielęgniarki dodała – Proszę, tylko parę minut.
Poppy
westchnęła i zniknęła w swoim gabinecie mamrocząc pod nosem. Przy łóżku
Hermiony od razu zgromadziła się spora liczba osób. Na jej stoliku już zdążyły
pojawić się bukiety kwiatów oraz najróżniejsze czekoladki i czarodziejskie
smakołyki.
- No
więc… - zaczęła powoli nie wiedząc, czego może się spodziewać.
-
Wszystko już wiemy. Jak się czujesz? – spytał Harry i usiadł na krześle obok
Hermiony, podczas gdy Ginny zajęła miejsce obok niego. Najwidoczniej się już
pogodzili, ale wciąż pamiętali ostatnią kłótnię.
-
Czuję się w porządku, nie mogę narzekać, w końcu jestem w dobrych rękach, a
pani Pomfrey zajmowała się już gorszymi przypadkami
- No
dobrze, ale po co tam byłaś…
- …
Jak się tam znalazłaś?…
- …
Gdzie byłaś?...
- Hej,
hej spokojnie nie wszyscy naraz! – powiedziała głośniej Hermiona. Byłam po
prostu na błoniach, by się przejść – odparła pomijając fakt, że była w
Hogsmeade. Gdyby w pokoju byli tylko Harry i Ginny, to może i by powiedziała,
że poszła do wioski przez tunel prowadzący do Wrzeszczącej Chaty, ale nie byli
sami. Ron też wiedział o sekretnym przejściu, ale jemu już tak bardzo nie
ufała. Właściwie to, co on tutaj robił?
- Co
nowego w szkole? – starała się zmienić temat.
- Nic
szczególnego. Nie poszliśmy na lekcje, by się z tobą spotkać – powiedziała
Ginny wzruszając obojętnie ramionami.
-
Opuściliście lekcje?! – Hermiona nie mogła uwierzyć – Jak mogliście to zrobić,
tylko po to, by się ze mną spotkać?
- To
chyba oczywiste, że jesteś dla nas ważniejsza. Kiedy dowiedzieliśmy się w jakim
stanie jesteś… - zaczął Harry.
- A
właśnie skąd wiedzieliście? W ogóle kto mnie uratował?
- Ja
i Zabini – odpowiedziała Ruda, a w oczach Harry’ego zatańczyły groźne błyski,
kiedy usłyszał o Ślizgonie. Hermiona nie mogła się powstrzymać i ponownie
zerknęła na Rona. Jego obecność tutaj była dla niej tak dziwna… Ciekawe, czy
przyszedł tu z własnej woli, czy też Clemense go tutaj zaciągnęła.
-
Przepraszam cię Hermiono, ale quiddich się zbliża. Ja i Ron musimy ćwiczyć…
rozumiesz? - bąknął Harry, a Hermiona się uśmiechnęła
-
Jasne, że nie będę zła. Macie wygrać dla nas puchar, chłopcy. Nie zniosę wygrany
Ślizgonów – odparła i lekko przytuliła Harry’ego na pożegnanie i wydukała
jakieś nędzne ‘pa’ do Rona. Clemense wyszła żegnając się z nią i życząc
szybkiego powrotu do zdrowia. Ginny uścisnęła ją i pocałowała w policzek, a
następnie wyszła za resztą. Hermiona została sam na sam z Danielem. Ostatnio
nie czuła się tak komfortowo w jego towarzystwie jak kiedyś. Lubiła go. I
właśnie dlatego musi powiedzieć mu prawdę. Nie chciała jeszcze bardziej go tym
krzywdzić. A co by było gdyby wczoraj umarła? Odeszłaby i pozostawiła za sobą
drogę skrytych tajemnic i kłamstw, a Krukon żyłby z myślą, że nigdy go nie
zdradziła i nie okłamała.
- Nie
cieszysz się, że przyszedłem? – spytał, wyrywając ją z rozmyślań.
-
Cieszę – odpowiedziała beznamiętnie.
-
Właśnie widzę. No nic, ja pójdę, bo może niedługo zjawi się twój Malfoy.
- Mój
Malfoy? – spytała z niedowierzaniem – Człowieku zastanów się co ty mówisz.
Myślałam, że już sobie to wszystko wyjaśniliśmy.
-
Wiesz Hermiono, mnie bardzo zaciekawiły jego słowa o zdradzie.
-
Podejrzewasz mnie? – spytała z ciężkim sercem. Daniel jednak nie zdążył
odpowiedzieć, ponieważ weszła pani Pomfrey i go przegoniła. Krukon wyszedł bez
pożegnania. Hermiona westchnęła i odwróciła się przyjmując kolejną dawkę
lekarstw. Tego dnia odwiedziła ją Luna z egzemplarzem Żonglera oraz jakimiś
smakołykami, a później poruszony Hagrid ze swoimi wypiekami. Dawno go nie
widziała i bardzo się ucieszyła na jego widok.
-
Cholibka, Hermiono, dobrze żeś nic poważnego sobie nie robiła. Mówiłem już
dawno Dumbledorowi, a teraz pani psor McGonagall, żeby wyciąć to ścierwo zanim
będzie kolejna ofiara – gadał poruszony zajmując trzy krzesła naraz – Może
krajanki? – spytał po chwili.
-
Och, nie Hagridzie dziękuję – Hermiona roześmiała się pogodnie – Powiedz mi jak
miewa się Kieł i magiczne stworzenia z Zakazanego Lasu? A sklątki
tylnowybuchowe? Pamiętam jak wiele kłopotów nam sprawiły na czwartym roku –
gadała. Hagrid opowiedział jej o konflikcie centaurów oraz nowych, młodych
jednorożcach, które niedawno przyszły na świat.
- …
Ale mówię ci Hermiono, takich złośliwców to ty jeszcze nie widziałaś. Swoją
drogą przypomniał mi się Norbert. Cholibka, a gdyby tak znów zdobyć jajo i
wyhodować w lesie smoka… - mówił jakby sam do siebie.
- O
nie, Hagridzie nie chcemy więcej kłopotów – przerwała jego rozmyślania Hermiona
i po paru minutkach oraz niezwykle klejącej krajance zakończyli rozmówki i się
pożegnali. Ach, te stare pogawędki z Hagridem. Trzaskający ogień, herbatka i
twarde jak kamień ciasteczka. Dzieciństwo. Z tymi przyjemnymi wspomnieniami
odwróciła się na bok i zasnęła.
Draco
wszedł na polanę pełną świecących, kolorowych kwiatów. Kiedy usłyszał od
Blaise’a, że uratował Granger z sideł Bijącej Wierzby bardzo się przejął.
Oczywiście nie dał tego po sobie poznać, ale miał ochotę od razu wyrwać to
drzewo z korzeniami, kiedy dowiedział się, do czego się przyczyniło. Chciał
pójść do niej od razu, ale jak by to wyglądało, gdyby ktoś go tam zobaczył? Tak
czy inaczej zamierzał pójść do niej dziś wieczorem. Dlatego też między innymi
się tutaj wybrał. Chciał jej dać coś wyjątkowego, co przypominałoby jej nie
tylko o nim, ale o tym, do czego między nimi doszło. Dlatego też wyszedł na
błonia i po paru minutach wędrówki doszedł do polany. Kwiaty już świeciły w
księżycowym blasku. Zerwał cały bukiet i wrócił do zamku patrząc, czy
przypadkiem nikogo nie ma na drodze. Trudno, by ktokolwiek był, ponieważ była
prawie cisza nocna, ale i tak był ostrożny. Otworzył drzwi do Skrzydła
Szpitalnego i wsunął się do środka niczym cień. Cicho podszedł do łóżka, gdzie
leżała Gryfonka. Spała. Nawet teraz wyglądała pięknie. Falowane, długie włosy
leżały na poduszce w artystycznym nieładzie, a parę kosmyków opadło jej na
twarz. Delikatnie się uśmiechała, jakby śniło jej się coś bardzo przyjemnego.
Wyglądała tak uroczo, że nawet nie zauważył licznych ran na jej ramieniu, które
były już zaledwie małymi zadrapaniami. Bezszelestnie wyczarował dzbanek z wodą
i włożył do nich świecące kwiaty, których delikatna poświata rozświetliła
leciutko twarz dziewczyny. Pocałował ją delikatnie w policzek i odsunął się.
Był właśnie w połowie drogi do drzwi, kiedy usłyszał cichy głos.
-
Draco? – odwrócił się zdziwiony. Po raz pierwszy zwróciła się do niego po
imieniu. W jej ustach brzmiało ono inaczej niż zwykle. Lepiej, delikatniej –
Idziesz już?
-
Miałem iść – zaczął.
- W
takim razie już nie musisz. Nie śpię – uśmiechnęła się leciutko, a zmęczenie
malowało się na jej twarzy. Podszedł do niej i wyczarował krzesło, które
postawił obok łóżka.
-
Słyszałem, co się stało…
- Są
śliczne – odparła wpatrując się w kwiaty. Zdawało się jakby w ogóle nie
słyszała, że coś powiedział. Draco spojrzał na jej twarz. Wyglądała jak anioł. Jak
odzwierciedlenie dobra, coś delikatnego i niezrozumiałego dla niego. On był jej
przeciwieństwem. Mroczny znak i zabójstwa nigdy nie zostaną przez niego
zapomniane. Wprowadziły go na mroczną stronę. Ona nie dźwigała ciężaru
zabójstwa.
- Są
dla ciebie – powiedział tylko, zachowując myśli dla siebie.
- Czy
nasza polana wciąż jest nienaruszona? – spytała.
- Nie
zauważyłem niczyjej obecności – odparł zdziwiony słowem ‘nasza’.
-
Draco? – spytała ponownie i zwróciła swoje ciepłe brązowe oczy na jego twarz.
- O
co chodzi, Hermiono? – przybliżył się do niej z lubością wypowiadając jej imię.
-
Chciałam byś przyszedł. Czekałam. Przepraszam cię, nie powinnam tak gwałtownie
reagować. Jest tyle poważnych i trudnych spraw, a ja się czepiłam takiego…
-
Nie, to ja powinienem uszanować twoją decyzję – przerwał jej.
- Nie
zwalaj winy na siebie
- A
ty nie wmawiaj sobie całej winy, bo ja też nie jestem święty
-
Możesz podejść bliżej? – spytała zadziwiając go tym pytaniem. Usiadł na
krawędzi jej łóżka, a ona podniosła się z lekkim trudem. Patrzyli sobie
nawzajem w oczy, gdy po chwili Gryfonka przybliżyła się do niego delikatnie
pocałowała. Nie pozostał jej dłużny. Pragnął tego i ona też. Jak nigdy
wcześniej potrzebowali swojej obecności i bliskości. Położyła się na poduszce,
a on pochylił się nad nią ciągle całując. Wzięła jego twarz w dłonie i
pogłębiła pocałunek. Nagle Draco się odsunął. Popatrzyła na niego z lekkim
zawiedzeniem.
- Coś
nie tak? – spytała.
- Co
my robimy? Przecież nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego, miałem się już nie
zbliżać do ciebie, bo sobie tego nie życzyłaś… - mówił gorączkowo.
-
Teraz tego chcę, Malfoy – znów zwróciła się do niego po nazwisku i uśmiechnęła
zagryzając dolną wargę.
- O
nie, żadna dziewczyna nie potrafi mną zmanipulować. Najpierw nie chcesz, teraz
chcesz, co ja mam być niby na twoje życzenie, Granger? – spytał z trudem
opierając się od ponownego rzucenia się na nią.
-
Mnie taki układ pasuje. Mój osobisty Malfoy na życzenie, brzmi nieźle –
uśmiechnęła się i popatrzyła wyzywająco w szare oczy Draco.
-
Twój osobisty Draco, a później podziękujesz mi za jakże mile spędzony czas i
pójdziesz. Ja wiem, co ty masz na myśli, Granger. Ja się nie dam wykorzystać.
-
Skoro tak twierdzisz – odpowiedziała obojętnie i podniosła ponownie opadłe ramiączko
od swojej białej, koronkowej sukienki służącej jako piżama.
- Tak
było dobrze – palnął i od razu siebie przeklął.
- Co
było dobrze? – spytała i opuściła ramiączko odsłaniając swoje kobiece barki –
To? – uśmiechnęła się perfidnie. Już nie była zmęczona. Świetnie się bawiła
drażniąc Malfoya.
-
Wiesz, co? Jesteś okropnie przekonująca, ale nie myśl, że ci się udało,
Granger. Pozwolę ci się nacieszyć choć na chwilę – powiedziawszy to ponownie
się nad nią pochylił i gorąco pocałował. Zaśmiała się cichutko.
- Coś
mi się wydaje, że to właśnie ty się teraz chcesz nacieszyć
-
Może i tak, Granger – odpowiedział krótko i pocałował zatykając jej usta. Po
chwili oderwali się od siebie.
-
Wygrałam – uśmiechnęła się słodko.
-
Nie, Granger. Nie myśl, że będzie tak łatwo – odpowiedział i ziewnął.
-
Zmęczony?
-
Bardzo, wydaje mi się, że nie dojdę do Slytherinu, bo usnę – powiedział i
popatrzył znacząco na Granger, która przewróciła oczami.
- To
było słabe zagranie, aktorze. Pozwolę ci się położyć obok mnie jeśli będziesz
trzymać ręce przy sobie oraz jeśli zmyjesz się stąd zanim pani Pomfrey się
obudzi.
-
Okej, masz to jak w banku, Granger – uśmiechnął się z wygranej i ułożył obok
Gryfonki. Niby przypadkowo położył jej rękę na talii.
-
Ręce przy sobie, czyż nie powiedziałam? – uderzyła go delikatnie po dłoni.
-
Jasne, już nie będę – roześmiał się widząc jej oburzenie. Zmienił pozycję
przekręcając się parę razy.
-
Cholera, musisz się tak wiercić? – syknęła.
-
Dobra, już nie burz się.
-
Dobranoc. I spróbuj mnie ruszyć w nocy, a ci te obślizgłe łapy utnę – odparła i
odwróciła się do niego plecami.
- A
buziak? – spytał zaczepnie.
-
Teraz, mój panie na zawołanie, możesz się pocałować w swoje cztery litery –
roześmiała się i odrzuciła włosy do tyłu.
-
Cholera, Granger zabieraj te kłaki. Do oczu mi wchodzą – strzepnął z twarzy
kosmyki brązowych loków i usłyszał cichy śmiech. Hermiona odgarnęła włosy.
-
Lepiej? A teraz idź spać. Dobranoc.
-
Dobranoc – odpowiedział jej. Szybko usnął z zadowoleniem malującym się na jego
twarzy. Hermiona nie mogła usnąć. Tak dobrze się czuje w jego towarzystwie. Tak
bardzo uwielbia jego pocałunki. Tak bardzo lubi go prowokować, denerwować i
flirtować. Tak bardzo jest głupia. Słyszała spokojny oddech Malfoya. Odwróciła
się delikatnie i spojrzała na jego spokojną twarz. Blond włosy leżały w
artystycznym nieładzie, a niesforne kosmyki wymykały się na twarz. I ten pełen
satysfakcji uśmieszek jak na Ślizgona przystało. Odgarnęła mu leciutko włosy z
twarzy i musnęła jego usta. Po chwili poczuła piasek pod powiekami i szybko
usnęła z uśmiechem na twarzy.
~~~~~~~~~~~~~~~
Szczerze to muszę przyznać, że jestem z siebie zadowolona, bo zdążyłam utworzyć dość długą notkę w tak krótkim czasie, ale miałam swoje powody. Jednym z nich był brak czasu w kolejnych dniach szkolnych i mnóstwo nauki na sprawdziany. Rozdział miałam dodać jutro, ale uznałam już, że nie będę taka, bo do godziny 16 jutrzejszego dnia może jeszcze całkiem dużo osób przeczytać. Nie mam czasu, by go teraz sprawdzić, więc jeśli zauważycie jakieś literówki to bardzo proszę mnie o tym powiadamiać. Informuję jednak, że następny rozdział może się pojawić za 4-5 dni, ale to zależy. Może zdążę wcześniej i też taką mam nadzieję. Ogólnie bardzo bym chciała Wam podziękować za mnóstwo komentarzy, który przybywają w błyskawicznym tempie i jest ich jak dla mnie bardzo dużo. Tak samo dziękuję Wam za moje statystyki, które dobiły już prawie do 15000 oraz sporą liczbę obserwatorów. Naprawdę, gdyby nie Wy nie doszłabym do tego, do czego aktualnie doszłam i jest mi bardzo miło. Oczywiście dziękuję każdemu, kto złożył mi życzenia z okazji urodzin i życzył weny. I ostatnie podziękowania jakie pragnę złożyć to za 3 nominacje do Liebster Award. Być może znajdę czas, by odpowiedzieć choć na trochę pytań i nominować inne blogi.
Pozdrawiam
Sheireen ♥
Czyżby pierwsza? No, no! Rozdział naprawdę świetny! Oby wiecej takich scen z Malfoy'em!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, Cathernie ;*
końcówka świetna! Hermiona coraz lepiej wodzi za nos naszego Ślizgona :D czkema na nexta!
OdpowiedzUsuńjeeejku, jak słodko :D uwielbiam Twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńhah xd Dziękuję :D
UsuńBłotnista "randka" Blaise'a i Ginny bardzo mi się spodobała. Oj, coś czuję, że więcej z tego wyjdzie, bo to tak słodko wypadło. Rozwiń to :) A co do naszej głównej pary, to w końcu doszli to porozumienia. To znów było bardzo romantyczne i czule. Sprawa z Danielem się szybko rozwiązała ( mam nadzieję). Poczekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar rozwinąć i to na pewno xd Hmm postaram się nie skłócić za szybko głównej pary ;] Ach jak wy szybko chcecie się pozbyć tego Daniela. No cóż mogę Was pocieszyć i powiedzieć, że już bardzo niedługo ;)
UsuńPięknie :3 Bardzoo pięknie :D Czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńPięknieeee!! Jestem zachwycona! Rozdział świetny!Cieszy mnie fakt, że Draco i Hermiona nie będą na siebie warczeć tylko będą mieli lepsze stosunki:P Bardzo się wciągnęłam w czytanie Twojego bloga i mam nadzieję, że troszkę wcześniej uda Ci się coś naskrobać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewelka:)
P.S. Życzę weny!!!!!!!!!
No może i nie będą na siebie warczeć, ale nie zapominajmy, że wciąż są to Gryfoni i Ślizgoni, którzy zawsze mają odmienne zdanie :D
UsuńPostaram się może rozdział dodać dzisiaj, ale nic nie obiecuję
SUPER ! Ty nawet nie wiesz jak ja kocham twoje opowiadanie :D oby tak dalej :* :D Mam nadzieje ze dasz rade w szkole ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję jakoś sobie już dałam radę, no ale niedługo są święta, więc nie jest tak źle. ;) I dziękuję za miłe słowa xd
Usuńłuhuhu! :D
OdpowiedzUsuńee, myślałam że Draco ją uratuję ale to nic xd
i ak się o nią martwi i jest słooooodko ♥
mraau ♥ randka Ginny&Blais :D
oh, niech Hermiona zerwie z tym idiotą Danielem :/ i będzie z Draco :D
czekam na next ;p
Pozdrawiam M.
Ech, nie chciałam, by ją uratował Draco, bo... no bo to by było takie oczywiste xd no i musiałam jakoś rozwinąć spotkanie Blaise'a i Ginny ;)
UsuńUwielbiam Twój blog! Napotkałam się na niego przypadkiem.
OdpowiedzUsuńJak koleżanka wyżej myślałam, że Draco ją uratuję. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
Jeśli znajdziesz chwilkę zajrzyj na www.draco-miona.blogspot.com chciałabym poznać Twoją opinię.
Z pewnością zajrzę, tak jak na każdy blog o tej tematyce ;)
UsuńSuper jest twój blog :) zaczęłam go wczoraj czytać i wcale nie żałuję . cieszę się że nadszedł taki a nie inny obrót sprawy :) daniela lubię , ale ... boże , co za kretyn xd zamiast wyjaśnić to wszystko to on się obraża :P pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHaha xd Łał, mało jest osób, które go lubią xd No, ale i tak widzę, że nie obeszło się bez słowa 'kretyn' xd Cieszę się, że ci się spodobał ;)
UsuńHejooo! Dobrą znajomość zaczyna się od podania swojego imienia, więc także i ją to zrobię. Czytając ten komentarz masz czynienia z osobą o imieniu Muuuminek. Czytam Twojego bloga już jakiś czas, ale dopiero teraz postanowiłam dodać komentarz. Muszę przyznać, że piszesz niezwykle rozdziały. Bardzo lubię Dramione, a ten blog należy do jednego z moich ulubionych. Jestem tu już od dłuższego czasu i nie zamierzam szybko się stąd ulotnić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
PS Zapraszam też do mnie http://bialy-feniks.blogspot.com
A więc witaj, ja jestem Sheireen :D To świetnie, że zdecydowałaś się skomentować, bo jak już dużo razy powtarzałam, każdy komentarz jest dla mnie ważny ;) Ojej to bardzo się cieszę, że Ci się tak bardzo podoba :D
UsuńWreszcie ! Akcja sie już rozwija :D Jest cudownie. I ten pocałunek xD "Mój osobisty Malfoy " - To było świetne:) Teraz tylko czekam na kolejny świetny rozdział
OdpowiedzUsuńCałuuski :*
Wiklara
http://hermionalovedraco.blogspot.com/
Oj tak i akcja będzie się rozwijać coraz bardziej :D Co jak co ale, ten ostatni fragment nie był zaplanowany xd
UsuńHej. Super rozdział. Powiedziałabym że wręcz Zaje... :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga http://dramioneczyfremione.blogspot.com/2013/03/rozdzia-1.html . Dodałam 1 rozdział. :)
Nati:*
Okej z pewnością wejdę :D
UsuńSłodko :)Tylko po co przyszedł ten cholerny Ron??? A Draco ma przechlapane, bo jak wróci pani Pomfrey... :D A Daniel się zachowuje źle! Trzeba go jakoś usunąć ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze to sama nie wiem, ale zamierzam jakoś to pociągnąć xd Ach od razu wywaliłybyście Daniela xd
UsuńHehe takie rzeczy, tylko w Hogwarcie xD
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, nie mam żądnych uwag, może poza tym dziwnym zachowaniem Hermiony o_O Najpierw ma wyrzuty sumienia, bo nic nie powiedziała mu o zdradzie, a kila godzin później całuje się w najlepsze i śpi z ,,kochankiem" po czym, tak teoretycznie go odrzuca. Chociaż w sumie, każda kobieta jest zmienna. xD
Zapraszam do siebie na nowy rozdział!
http://dramion-theirminds.blogspot.com/2013/03/zaklecie-ktore-spowio-dusze.
Dokładnie xd Hmm, Hermiona ma mętlik w głowie, ale myślę, że w następnym rozdziale już wszystko będzie rozwiązane i nie będzie wątpliwości ;)
UsuńGenialny chap. Akcja świetnie się rozwija, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam Aneta :-D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej scen z Draco!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę czasu i weny :*
Joni
Hymmmm... A mogłabyś tak dodać jeszcze dzisiaj nowy rozdział?? Proszę, proszę, proszę <3
OdpowiedzUsuńJestem za ;]
UsuńJej przepraszam, ale wczoraj nie miałam jak się za to zabrać, ale notka jest już rozpoczęta i postaram się ją skończyć na dzisiaj ;)
UsuńSheireen mam pytanie czy u ciebie na blogu będziesz robiła tak że hermi będzie się stawała ślizgonkom i mam nadzieje że blog się nie zmieni bo jest świetny !!!
OdpowiedzUsuńBo czytałam pełno blogów ale twój żądzi tak samo jak ty<3
Pozdro Sissixdd
Nie, Hermiona u mnie jest i będzie stuprocentową Gryfonką xd Nie mam zamiaru pozbawiać jej najlepszych cech prawdziwego Gryfona ;)
UsuńJej, dziękuję ;D
to dobrze bo jak zazwyczaj czytałam bloga dramione to hermi stawała się zła a potem było glupio bo blog stawał się nudny
Usuńpozdrawiam Sissixdd:*
^.^ Jesteś extra
OdpowiedzUsuńPozdro Sissixdd *.*
Nominowałam Cię do Libster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej u mnie: http://dramionezyciehermiony.blox.pl/html
dramione-hermione
Jeju, jeju! Ale się dzieje! Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńNo Kochana zamiast spać to czytam i zaśpie do pracy xD nie no notka super wyrzuć Daniela daj więcej Dracona i będę przeszczęśliwa hehe ;-) pozdrawiam i życze dużooo weny :-P
OdpowiedzUsuńA mi pasuje wątek z Danielem, nie może być tak łatwo, ciekawiej z tym jest :-) a poza tym nie mogę powiedzieć, że go nie lubię, bo zachowuje się jak to na faceta przystało, zazdrosny xp no ale po prostu nie pasuje do Hermiony i tyle!
OdpowiedzUsuńDraco to inna bajka ;-)
Domi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie staraj się pisać jak najdłuższych rozdziałów. Czasem niewiele słów wystarczy, by przekazać nimi coś absolutnie wyjątkowego. Spójrz na wiersze największych poetów; w kilku krótkich wersach dotykają dogłębnie delikatnych spraw ludzkiego wnętrza. Sęk tkwi w jakości, nie w ilości;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dolorosa Susurro
Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://dwiestronymedalu1998.blogspot.com/2014/10/rozdzia-i.html
Będziecie miały okazję na krytykę. :) Jestem uzbrojona. Atakujcie! :D
Świetne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńCiąglę ten sam błąd i widzę go od samego początku, ymm... Jak ja na to mówię? A tak! Od samego początku 'mojej przygody' z tym blogiem, otóż... Nie można sobie 'od tak' wyczarować czegoś z niczego. To nie zgodnę z, hmm... Prawami magi? Dobra, niech będzie. A więc niezgodne z 'prawami magi'. Było napisane w ostatniej części książki przygód Harry'ego Pottera. Z każdym kolejnym rozdziałem utrwalam się w przekonaniu, że jednak nie czytałaś tej ostatniej części...
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedną uwagę... Malfoy, ten Malfoy przyniósł Hermionie kwiaty, jeszcze je sam zerwał? Moja intuicja podpowiada mi, że strasznie zmieniasz osobowość Dracona stworzoną przez Jo. Rozumiem i cały czas to powtarzam, TO TWOJA HISTORIA, ale naprawdę... Niektórzy mogą pomyśleć, że nie liczysz się z J.K.Rowling.
Do pocałunku Dramione nie będę się czepiać, w sumie i tak już nic nie wskóram.
Dobrze, więc czego jeszcze nie napisałam? No tak! Opinia na temat rozdziału. Jest okay.
AH, zapomniałabym! Nadal uważam, że jeszcze nie dałaś pokazu swoich maksymalnych umiejętności pisarskich.